Rolli pisze:Wracając do pytania w tytule: "CO przeszkadza w maratonie"... Widze, ze w Polskiej szkole, dalej najbardziej powszechnym haslem jest: biegaj mniej i biegaj wolniej... w przeciwności do wszystkich innych szkol.
Nawet w tych ostatnich 6 tygodniach planował bym jeszcze 2 wybiegi po 35km. I dodatkowo wybiegi w TM i interwały w tempie szybszym od TM (4x3km w HM albo 5x5km w TM-6s)
Rolli fachowcem nie jestem ale nie znalazłem ani jednej publikacji dotyczącej polskiej szkoły,która byłaby potwierdzeniem powyższej tezy.
Co do ostatnich 6 tygodni i upchnięcia w nich 2x35 km, wybiegi w TM (wybiegi nie wybieg więc co najmniej 2) i dodatkowo np 5x5 w TM to masz na myśli zawodowców? Chyba nie kogoś w okolicy 3:20? Dla takiego kogoś to zajezdnia na maxa. Przecież 35 km ktoś kto robi maraton w 3:20 to powiedzmy biegnąc średnio po 5:10/km wyjdzie 3h. Dwa takie treningi na 6 i powiedzmy 3 tygodnie przed maratonem, w międzyczasie dowalić to o czym piszesz i... najbliżej mam do Szpitala w Grodzisku Mazowieckim .
Rolli pisze:Wracając do pytania w tytule: "CO przeszkadza w maratonie"... Widze, ze w Polskiej szkole, dalej najbardziej powszechnym haslem jest: biegaj mniej i biegaj wolniej... w przeciwności do wszystkich innych szkol.
Nawet w tych ostatnich 6 tygodniach planował bym jeszcze 2 wybiegi po 35km. I dodatkowo wybiegi w TM i interwały w tempie szybszym od TM (4x3km w HM albo 5x5km w TM-6s)
Rolli fachowcem nie jestem ale nie znalazłem ani jednej publikacji dotyczącej polskiej szkoły,która byłaby potwierdzeniem powyższej tezy.
Co do ostatnich 6 tygodni i upchnięcia w nich 2x35 km, wybiegi w TM (wybiegi nie wybieg więc co najmniej 2) i dodatkowo np 5x5 w TM to masz na myśli zawodowców? Chyba nie kogoś w okolicy 3:20? Dla takiego kogoś to zajezdnia na maxa. Przecież 35 km ktoś kto robi maraton w 3:20 to powiedzmy biegnąc średnio po 5:10/km wyjdzie 3h. Dwa takie treningi na 6 i powiedzmy 3 tygodnie przed maratonem, w międzyczasie dowalić to o czym piszesz i... najbliżej mam do Szpitala w Grodzisku Mazowieckim .
Jako ze pisze w rożnych forach, wiem, ze własnie takie podejście/strach przed 35km jest tylko w Polsce. Oczywiście w Niemczech tez pare osob boi sie 35km, ale jest to małym procentem.
Wybiegi na 3h sa standard w treningach do maratonu i rzadko który portal/trener proponuje mniej. A jeżeli mniej to jest w społeczności biegaczy bardzo krytykowane.
Trening do maratonu zaczyna sie własnie od przyzwyczajenia do takich wybiegań pod 3h. I juz po 3 takich przygotowujących treningach (28->35) nie ma problemu 35km biegać w każdą niedziele. Dopiero jak sie biegnie wolniej jak 6:00/km bedzie to problemem, bo musi sie biegac ponad 3:15. Jezeli chodzi o trening elity... oni potrzebują tylko 2,5h, ponieważ ich maratonty tez dluzej nie trwają.
Nie rozumie tej przesadnej obawy przed takimi jednostkami. Dopasowanie organizmu na wydłużanie jest bardzo szybkie, oczywiście, jak ma sie w nogach juz 18-24 miesięcy regularnego biegania. Dopiero wtedy, gdy jesteśmy przygotowani do takiego biegania zaczyna sie zabawa w trening pod maraton.
Nie widzę zadnych problemow z bieganiem 35km. Bo jakie?
Rolli pisze:Nie widzę zadnych problemow z bieganiem 35km. Bo jakie?
jesli realizując plan np braci Hanson ludzie nie biegają po 35km, a robią duzy progres przy wybieganiach ok.26km, to po cholerę biegac 35?
po co więcej, jak można mniej?
Rolli pisze:Jako ze pisze w rożnych forach, wiem, ze własnie takie podejście/strach przed 35km jest tylko w Polsce. Oczywiście w Niemczech tez pare osob boi sie 35km, ale jest to małym procentem.
Wybiegi na 3h sa standard w treningach do maratonu i rzadko który portal/trener proponuje mniej. A jeżeli mniej to jest w społeczności biegaczy bardzo krytykowane.
Trening do maratonu zaczyna sie własnie od przyzwyczajenia do takich wybiegań pod 3h.
Rolli, po pierwsze: nie ma strachu przed bieganiem 35 km. Natomiast, jeśli widzę, że ktoś biega długie wybiegania po 6:00 lub wolniej, to mu zwyczajnie takie bieganie odradzam, bo to nie ma sensu, po 35 km będzie biegał jak będzie szybszy.
Nie znam Rolli Twojej sportowej historii dokłądnie (ztn nie pamiętam) ale czy Ty kiedyś do maratonu sam trenowałeś?
Ja wiem, że pomimo tego, że maraton to dla każdego 42 km, to nie można wszystkim kazać robić 35 kilometrowych wybiegań (bo niestety w pewnym momencie zaczynamy więcej tracić) i nie można wszystkim co tydzień kazać trzaskać interwałów.
Rolli pisze:
Jako ze pisze w rożnych forach, wiem, ze własnie takie podejście/strach przed 35km jest tylko w Polsce. Oczywiście w Niemczech tez pare osob boi sie 35km, ale jest to małym procentem.
Wybiegi na 3h sa standard w treningach do maratonu i rzadko który portal/trener proponuje mniej. A jeżeli mniej to jest w społeczności biegaczy bardzo krytykowane.
Mylisz się, że u nas panuje strach przed wybieganiami 35 km. Większość świadomych amatorów nie biega takich treningów ze strachu, a z braku celowości tak długich jednostek. Więcej korzyści i mniej strat przyniesie bieg na 28-30 km niż 35. Mi podoba się podejście Danielsa i innych trenerów, którzy twierdzą, że trening nie powinien trwać dłużej niż 2,5 godziny.
Dodam jeszcze, że w Polsce wśród początkujących amatorów panuje mylne przekonanie, że na treningu trzeba robić wybiegania minimum 35 km, by mieć pewność, że przebiegnie się maraton, I tak wielu początkujących właśnie biega, robiąc sobie przy tym więcej szkody niż mając pożytku.
Więc nie wylatuj z tekstem, że my Polacy boimy się biegać 35 km. Jesteśmy po prostu mądrzejsi od Niemców.
Blog – Komentarze 10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Adam, kiedys bawiłem sie w te maratony ale one mnie znudziły. Uważam bieganie dystansów średnich duzo bardziej interesujące. Ale myślałem juz o spróbowaniu w wieku 50 lat jeszcze raz poniżej 2:40. Rekord Niemiec M50 wynosi 2:28, ale to juz jeden szczebelek za wysoko.
Ja nie znalazłem w waszych wypowiedziach żadnego uzasadnienia, dlaczego sa te treningi, w których sie przebiegnie spokojnie 35km tak niebezpieczne?
Mozna sie zajechać? Nie, jeżeli ktoś stopniowo przygotowuje sie do tych długich wybiegań, nigdy sie nie zajedzie. Duze większe ryzyko jest przez zbyt szybkie podniesienie tygodniowego kilometrażu. Kto zwraca uwagę na sile ogólną i szybkie (tak szybkie) przebieżki, wzmacnia jednocześnie strukturę mięśni, która chroni przed urazami. Nie ma żadnego badania, ktora by potwierdziła taka teze, ze dlugie wybiegi sa szkodliwe dla zdrowia. Dodatkowo opowiadają Ultrasi, ze przez długie wybiegi mozna niektórym problemom "uciec" (co sam moge z doświadczenia potwierdzić, ze długie, spokojne wybiegania przyspieszają proces powrotu do pełnej sprawności fizycznej)
Nikt tego nie robi. Mozna popatrzyć na elitę, gdzie wszyscy biegaja "ponaddystansy" w przygotowaniu do maratonu. Haile G. nawet do 50km. Jezeli by to bylo nie potrzebne, nikt tak by nie trenował. No tak, my nie jesteśmy elita. Tak ale ja tez nie pisze o 45-50km tylko o 35km, co nie jest zadnym problemem. Sam biegałem do 43km w przygotowaniu i na drugi dzien mogłem znowu podjąć trening.
Ale Daniels... Tak Daniels pisze dla przeciętnego, leniwego Amerykanina, który widzi maraton jako event, jako przygode. On nie chce sie przygotować do tego dystansu, tylko doczołgać sie do mety. Z innego źródła wiem, ze jego zawodnicy biegają duzo wiecej.
Wiec jakie negatywy wpływ maja takie długie wybiegania? Dla mnie nie maja żadnych negatywow.
Jakie pozytywne wplywy?
- przygotowuje miesnie do długiej pracy aerobowej.
- najlepiej przyspiesza powstawanie nowych mitochondriow
- poprawie możliwości regeneracyjne organizmu
- przygotowanie psychicznie organizmu do długiego obciążenia
- poprawa przemiany materii i uzywania tłuszczy jako źródła energii
- podniesienie progu aerobowego
Gdzie leży mój problem?
Przeczytałem jeszcze raz, to co tu pisaliśmy... prawdopodobnie widzie trening trochę inaczej, jak duza większość biegaczy. Ja próbuję sie przygotować jak najlepiej do danego dystansu. Takie pytanie: "po co, przecież można mniej" nigdy by mi nie przyszło do głowy. Nie jak najlżejsza droga tylko jak najlepsza. Ale moze tu sie mylę i sie rożnie od większości. Nigdy bym nie wpadl na pomysł isc do restauracji i zapytać o jakies danie drugiej kategorii lub takie przy którym kucharz nie musi sie wysilać.
Witam!
jako jeden z "tych" co przerobili plan Greifa mogę podpisać się pod postem Rolliego oboma nogami .Pełna zgoda co do wybiegań 35km.
Moim zdaniem "magia" tego wybiegania zaczyna się po 30km. nie przebiegłeś nigdy 35km na treningu to nie zrozumiesz.
hahahaha, Greif. kiedy słyszę Greif, to chce mi się śmiać.
przebiję - to może latajmy po 45km - jak w tym planie Cannovy dla Mosopa-> https://docs.google.com/file/d/0B_zzkn1 ... ef=2&pli=1
mały szczegół - Moses Mosop biegał takiego longa po 3:19/km. to daje jakieś 2,5 godz. jaki amator tak poleci?
Greif? kto biega Greifem poza Niemcami i nielicznymi ludźmi w innych krajach? na forach anglojęzycznych Greif to rzadkość, a biegają szybciej niż Niemcy.
sosik pisze:Życiówka w maratonie zrobiona po przerobieniu pełnych 8 tygodni Greifa. Mogę serdecznie polecić. Te 8 x 35 z TM na końcu są super
Te treningi biegałeś wtedy lepiej niż maraton, połówka po maratonie, która powinieneś pobiec leciutko też nie do końca wyszła. Jak dla mnie to się nieco zamęczyłeś tym treningiem i starty wyszły poniżej oczekiwań. Twój przykład na ten trening mnie zupełnie nie przekonuje.
Miłośnikom Greifa chciałem powiedzieć, że oczywyście znam osoby, które nie mogły złamać jakiejś bariery i w końcu Greiff im pomógł. Znam też osoby, które Greifa nie robiły i też złamały różne bariery. Znam też osoby, które po Greiffie miały duży zjazd formy. Chodzi o to, że jest nas tyle milionów, że zawsze się trafi jakaś grupa na którą dany sposób działa a na innych nie działa. Nie upatrujcie w żadnej metodzie jakiegoś magicznego sposobu. Dobry trening to taki, który stale przesuwa nas do przodu. Czasem to może być jedna metoda a czasami inna. Jeżeli za tydzień postanowię zrobić jakiś mocny interwał (czy 35 km), to nie znaczy, że trenuję wg metody Rolliego (czy Greiifa) ale, że postanowiłem zrobić interwał (lub 35 km) bo to w tym momencie jest wg mnie właściwe.
Abstrahując o trenerów i metod, to przecież można samemu zaobserwować, po jakich treningach wychodzą te maratony, a po jakich nie.
Bieganie za szybko longów to wg mnie gwóźdź do trumny. Jak czytam, ze ludzie biegają <4:50/km 30-35km, a nie są na solidnym poziomie 2:50 w maratonie, to wymiękam.
Moje PB pobiegłem na longach bieganych w tempie 4:50-5:00/km, czyli wg sensownej wg mnie reguły TM+50-60". Ale mało który był klepany, na większości z nich były rożne włączęnia do TM. Trwały ok 2:20-40h.
Szybkość w stosunku do TM, to u mnie żaden problem. Jesienią na 10dni przed M, pobiegłem kontrolna 15ke w 58:20, z długimi odcinkami pod wiatr, oczywiście samotnie na treningu. Cyferki z paska wzorcowe HRavg 80-85% Ale zrobiłem chyba tylko 4 longi i w maratonie umarłem po 25km, w bólach kończąc w 2:58:3x.
Teraz biegam co tydzień 30+ i zobaczymy jak to odda. Aha sporo SB jest w planie.
Adam Klein pisze:Miłośnikom Greifa chciałem powiedzieć, że oczywyście znam osoby, które nie mogły złamać jakiejś bariery i w końcu Greiff im pomógł. Znam też osoby, które Greifa nie robiły i też złamały różne bariery. Znam też osoby, które po Greiffie miały duży zjazd formy. Chodzi o to, że jest nas tyle milionów, że zawsze się trafi jakaś grupa na którą dany sposób działa a na innych nie działa. Nie upatrujcie w żadnej metodzie jakiegoś magicznego sposobu. Dobry trening to taki, który stale przesuwa nas do przodu. Czasem to może być jedna metoda a czasami inna. Jeżeli za tydzień postanowię zrobić jakiś mocny interwał (czy 35 km), to nie znaczy, że trenuję wg metody Rolliego (czy Greiifa) ale, że postanowiłem zrobić interwał (lub 35 km) bo to w tym momencie jest wg mnie właściwe.
I takie podejście jest najlepsze.
Cala dyskusja nie obiega o to czy trzeba biegać co tydzień 35km, tylko o to, ze niektórzy (mało doświadczeni?) biegacze tak silnie sie przed tym bronią i cały czas straszą przetrenowaniem i kontuzjami, co jest dalekie od prawdy.
Ja sam jestem zwolennikiem maksymalnych planów z plusem, z możliwościowymi skrócenia (w zależności od dnia i poczucia). Oczywiście, ze minimalne plany, jakie własnie sa plany z max 25km, mogą wystarczyć. Ale widziałem niestety za duzo idących po 28km, własnie po takich planach. Ale mało jest kto tak odważny jak Buddy zeby sie do tego przyznać i powiedzieć: źle/za mało sie przygotowałem.