pierwszy maraton w życiu bez przygotowań z bułką ze serem
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 07 sie 2013, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie mam nic przeciwko planom treningowym. Gdybym zdecydował się na start w masowym na pewno jakiś bym zrobił. Teraz zadecydowała chwila dobrego samopoczucia i już, nie chodziło o to by przejść 42 km w 8 godzin, a by przebiec w możliwie dobrym tempie. (chodzenie nie wchodziło w grę chyba, że zostałoby 5 km do mety).
Jeżdżę rowerem. Raz przejechałem 200 km po nizinach, innym razem 160 km po górach, ale tego nie da się porównać do biegania długodystansowego. Na rowerze można zwolnić, zatrzymać się. W bieganiu jak nie możesz to dupa, koniec. Nic by mi wczoraj nie pomógł marsz przez 20 minut bo kondycyjnie było w porządku, energia, nawodnienie też ok. Po prostu organizm mówił koniec.
A te bóle stawów biodrowych i tyłka nie brały się znikąd, widocznie ze zmęczenia zacząłem udziwniać technikę i zacząłem używać mięśni, których w zwykłym treningu nie nadużywam. Dziś nie mam żadnych zakwasów łydek, czworogłowy też w porządku. Tylko biodra i dupa.
rozczarowanie: 3
satysfakcja: 3
szacun dla maratończyków: 10
edit:
ustępuje nieokreślony ból wszystkiego i kiepskie samopoczucie i zaczynam czuć porządne zakwasy czworogłowych i innych, czyli jednak nie zwalałbym na stawy a mięśnie jako przyczyna klęski. (za 2 tygodnie drugie podejście)(nieudane podejścia staną się przygotowaniem do udanej próby)(nie będę z tego tematu robił bloga, to mój ostatni post, dam znać gdy uda się ukończyć 'pierwszy maraton w życiu bez przygotowań' bez chodzenia.)
Jeżdżę rowerem. Raz przejechałem 200 km po nizinach, innym razem 160 km po górach, ale tego nie da się porównać do biegania długodystansowego. Na rowerze można zwolnić, zatrzymać się. W bieganiu jak nie możesz to dupa, koniec. Nic by mi wczoraj nie pomógł marsz przez 20 minut bo kondycyjnie było w porządku, energia, nawodnienie też ok. Po prostu organizm mówił koniec.
A te bóle stawów biodrowych i tyłka nie brały się znikąd, widocznie ze zmęczenia zacząłem udziwniać technikę i zacząłem używać mięśni, których w zwykłym treningu nie nadużywam. Dziś nie mam żadnych zakwasów łydek, czworogłowy też w porządku. Tylko biodra i dupa.
rozczarowanie: 3
satysfakcja: 3
szacun dla maratończyków: 10
edit:
ustępuje nieokreślony ból wszystkiego i kiepskie samopoczucie i zaczynam czuć porządne zakwasy czworogłowych i innych, czyli jednak nie zwalałbym na stawy a mięśnie jako przyczyna klęski. (za 2 tygodnie drugie podejście)(nieudane podejścia staną się przygotowaniem do udanej próby)(nie będę z tego tematu robił bloga, to mój ostatni post, dam znać gdy uda się ukończyć 'pierwszy maraton w życiu bez przygotowań' bez chodzenia.)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Bóle stawów biodrowych to standard...pamiętam, jak po 4-5 miesiącach biegania pobiegłem sobie "testowo" odległość półmaratonu (2,5h, tempo 7:09), właśnie po to "byle przebiec" (i upewnieć się, że w ogóle dam radę przebieć taki dystans), to najbardziej odczuwałem po biegu biodra...oddech był ok, mięśnie nóg nie bolały jakoś strasznie, za to biodra i kark owszem.
W bieganiu na długich dystansach najbardziej zdradliwe jest podejście "matematyczne"...wydaje ci się, że maraton to "tylko 2x półmartaton"...niestety to nie jest tak, to dużo więcej...dlatego swoją drogą nie zamierzam "robić zwiadu" na dystansie 42km (choć generalnie mam tak, że dużo daje mi takie "rozpoznanie dystansu wolnym tempem")...po prostu na jesieni okarze się, czy dam radę, czy nie :)
--
Axe
W bieganiu na długich dystansach najbardziej zdradliwe jest podejście "matematyczne"...wydaje ci się, że maraton to "tylko 2x półmartaton"...niestety to nie jest tak, to dużo więcej...dlatego swoją drogą nie zamierzam "robić zwiadu" na dystansie 42km (choć generalnie mam tak, że dużo daje mi takie "rozpoznanie dystansu wolnym tempem")...po prostu na jesieni okarze się, czy dam radę, czy nie :)
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1469
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Strasznie głupi pomysł... Nie rozumiem Twojego podejścia... Spróbowałeś, zobaczyłeś jak to boli i dalej chcesz w to brnąć. Ledwo przebiegłeś połówkę a w przebiegnięciu maratonu schody zaczynają się po 30 km...thepanone pisze: (za 2 tygodnie drugie podejście)(nieudane podejścia staną się przygotowaniem do udanej próby)(nie będę z tego tematu robił bloga, to mój ostatni post, dam znać gdy uda się ukończyć 'pierwszy maraton w życiu bez przygotowań' bez chodzenia.)
- Marc.Slonik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2004
- Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
- Życiówka na 10k: 44:12
- Życiówka w maratonie: 3:23:55
- Lokalizacja: Bruksela, Belgia
- Kontakt:
Ale dodaj też, że trenowałeś więcej niż 8km co drugi dzień i że pomiędzy dniem w którym pobiegłeś po raz pierwszy w życiu 16km, a dniem kiedy pobiegłeś pierwsze 50km "o suchym pysku" było jeszcze kilka stanów pośrednich. Bo inaczej autor wątku gotów pomyśleć, że wszystkiemu winne plamy na Słońcu albo "dyspozycja dnia" i właściwie jak się zaweźmie i dobierze odpowiedni gatunek sera to powinien przebiec 160km bez problemu.wojtek pisze:A ja sie dzisiaj nie moge nadziwic jak kiedys moglem zasuwac 50km niemal non stop i o "suchym pysku". biegnac nie wolniej jak 4:30/km
Mój blog na forum: 2016 trzy maratony w tym dwa naprawdę
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690

Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690

- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Tak, tak,... i jeszcze raz tak.
Dzis trudno mi to sobie wyobrazic.
Dzis trudno mi to sobie wyobrazic.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 924
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
to nie kwestia tylko techniki tylko przygotowań, czyli adaptacji się do biegania takich dystansówthepanone pisze: W trakcie całej pierwszej i połowy drugiej pętli byłem w świetnym stanie, byłem pewien że się uda. Tempo nie było problemem.
Od 15 km wiedziałem, że będzie problem, a od 17 km wiedziałem że się nie da. Oddech w porządku, mięśnie w porządku, ale każdy krok był bólem. Stawy biodrowe i mięśnie tyłka. Myślę, że to kwestia techniki.
Jeśli nie jesteś wybitnym biegaczem (genetycznie przede wszystkim)
to nie zrobisz tego bez stopniowego progresu.
nie od razu Rzym / Kraków zbudowano, nie od razu przebiegniesz maraton.
Maraton to nie 4x10km, czy 2xpólmaraton. To coś więcej

A swoją drogą czemu tak chcesz przebiec ten maraton tak ad hoc, bez dłuższych przygotowań?
-
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 23 sie 2013, 08:14
- Życiówka na 10k: 42 min 05 sek
- Życiówka w maratonie: brak
Zrobiłem podobny eksperyment. Przebiegłem na treningu maraton. Jednak przygotowałem się bardziej niż autor tematu.
Biegałem już od 3 lat głównie na dystansie 5-10 km. Rzadko półmaraton.
Przygotowania trwały od połowy marca do 20 lipca a właściwe od połowy maja. W tym czasie przebiegłem oprócz treningów krótszych 5-10 km następujące dystanse:
2 razy 21 km, 2 razy 18 km, 4 razy 15 km, 4 razy 12 km,
Nigdy więcej niż 21 km.
20 lipca zrobiło się chłodniej, samopoczucie było dobre, urlop, dużo czasu i nic nie zaprzątało głowy. Postanowiłem że zrobię trening na dystansie minimum półmaratonu ale jak się da to dłuższy do 30 km. Gdzieś tam po głowie chodziło że gdyby po 30 km wszystko było ok to spróbuję przebiec jeszcze ile się da. Lecz logistycznie przygotowałem się na półmaraton. Wziąłem 2 żele i dwie buteleczki wody. Niestety to był błąd i mogło mieć wpływ na wynik, który gdyby nie to mógłby być lepszy. Na ostatnich 5 km już nie miałem nic do picia. Jedynie co mogłem zrobić to chłodzić się koszulką zamoczoną w kałuży. Trasę miałem przezornie ułożoną tak że maksymalnie oddalałem się od domu na 5 km. Zatem w razie czego gdybym nie dał rady coś by się stało do dałbym rade dotrzeć jakoś z powrotem. Miałem przy sobie telefon.
Po biegu byłem mocno zmęczony ale nogi i mięśnie jakoś nie dostały mocno. Kilka dni potem byłem w stanie już normalnie truchtać. Kluczowa u mnie była walka z psychą i nudą na dystansie a nie z bólem, czy brakiem "prądu"
Bardzo pomogło to że miałem radio i słuchawki na uszach. Czas szybciej leciał i nie czuło się mijającego dystansu.
Ukończyłem tą próbę z czasem 3 h 30 min i 38 sek. Zacząłem tempem 4.46 potem trzymałem około 4.55-5.00 Ostatnie km bez wody i coraz gorętszym powietrzu to mocno ponad 5 min a ostatni km 5 min 33 sek.
Popełniłem trochę błędów taktycznych ale i tak wyszło dosyć dobrze. Bardzo ważna była również w tym wszystkim dyspozycja dnia.
Biegałem już od 3 lat głównie na dystansie 5-10 km. Rzadko półmaraton.
Przygotowania trwały od połowy marca do 20 lipca a właściwe od połowy maja. W tym czasie przebiegłem oprócz treningów krótszych 5-10 km następujące dystanse:
2 razy 21 km, 2 razy 18 km, 4 razy 15 km, 4 razy 12 km,
Nigdy więcej niż 21 km.
20 lipca zrobiło się chłodniej, samopoczucie było dobre, urlop, dużo czasu i nic nie zaprzątało głowy. Postanowiłem że zrobię trening na dystansie minimum półmaratonu ale jak się da to dłuższy do 30 km. Gdzieś tam po głowie chodziło że gdyby po 30 km wszystko było ok to spróbuję przebiec jeszcze ile się da. Lecz logistycznie przygotowałem się na półmaraton. Wziąłem 2 żele i dwie buteleczki wody. Niestety to był błąd i mogło mieć wpływ na wynik, który gdyby nie to mógłby być lepszy. Na ostatnich 5 km już nie miałem nic do picia. Jedynie co mogłem zrobić to chłodzić się koszulką zamoczoną w kałuży. Trasę miałem przezornie ułożoną tak że maksymalnie oddalałem się od domu na 5 km. Zatem w razie czego gdybym nie dał rady coś by się stało do dałbym rade dotrzeć jakoś z powrotem. Miałem przy sobie telefon.
Po biegu byłem mocno zmęczony ale nogi i mięśnie jakoś nie dostały mocno. Kilka dni potem byłem w stanie już normalnie truchtać. Kluczowa u mnie była walka z psychą i nudą na dystansie a nie z bólem, czy brakiem "prądu"
Bardzo pomogło to że miałem radio i słuchawki na uszach. Czas szybciej leciał i nie czuło się mijającego dystansu.
Ukończyłem tą próbę z czasem 3 h 30 min i 38 sek. Zacząłem tempem 4.46 potem trzymałem około 4.55-5.00 Ostatnie km bez wody i coraz gorętszym powietrzu to mocno ponad 5 min a ostatni km 5 min 33 sek.
Popełniłem trochę błędów taktycznych ale i tak wyszło dosyć dobrze. Bardzo ważna była również w tym wszystkim dyspozycja dnia.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Piotr-Fit pisze: A swoją drogą czemu tak chcesz przebiec ten maraton tak ad hoc, bez dłuższych przygotowań?
Przygotowania? Teraz nie ma czasu na takie rzeczy. Połowa maratończyków robiąc maraton podwaja ilość kilometrów pokonanych w danym miesiącu. Startów w sezonie 5 razy tyle co treningów

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 256
- Rejestracja: 27 sie 2012, 19:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To ja jestem ewenementem w tych czasach-biegam 4 lata, a maraton planuje dopiero w piątym roku biegania czyli 2016r.
"Najbardziej lubię rozmawiać sam ze sobą. Oszczędzam w ten sposób czas i
unikam kłótni."Oscar Wilde
unikam kłótni."Oscar Wilde
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 924
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Rób swoje i powodzenia w maratoniemichal_c pisze:To ja jestem ewenementem w tych czasach-biegam 4 lata, a maraton planuje dopiero w piątym roku biegania czyli 2016r.

Ja zacząłem myśleć po 1,5 roku, duża tu zasługa grupy z którą biegałem wtedy "BiegamyRazem.pl" z Gdyni.
Sporo z nimi biegałem - bo treningi w grupie mocno mobilizują - nikt nie namawiał mnie przesadnie na maraton*, a dostałem sporo wskazówek.
Plus IMO odpowiednie podejście - biegnę bo ja chcę, a nie że to jest moda itd* biegnę zobaczyć co to jest ten maraton, bez celowania w czas, 1 połowa wolniej, druga szybciej (wyszło dopiero na biegu - przynajmniej tak pamiętam- ach to piękne uczucie wyprzedzania po 33km

Pobiegłem zatem po 2 latach i 4msc.
*http://www.piotrfit.pl/2014/09/12/twojm ... jadecyzja/ tu więcej w tym temacie.
mały89
do tego jeszcze chcą bez wysiłku i bólu - skąd oni się urwali

- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
bapacz pisze:Jak ktoś celuje w 5h to ma szansę się zbytnio nie zasapać
Czas nie ma tutaj nic do rzeczy. Jeden "ma szanse się zbytnio nie zasapać" lecąc na 3h, a inny uczciwie trenując i wypruwając sobie żyły na zawodach biegnie ponad 4 godziny. Płeć, wiek, predyspozycje - tutaj jest masa zmiennych. Więc nawet z tym 5h bym nie generalizował.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@Piotr-Fit: heh, mi też wyjdzie 2 lata 4 miesiące (o ile nie stchorzę we wrześniu ;-))
W sumie też nikt nie namawiał, moda też mnie nie interesuje, biegam, bo zawsze lubiłem i ubolewam nad tym, że od studiow miałem tak długą przerwę (częściowo z winy kontuzji). Po powrocie do biegania uważałem, że te 2 lata trzeba pobiegać, żeby w ogóle spróbować przebiec maraton, a opowieści o tych, co to wstali z kanapy i po 3-4 miesiącach przebiegli z czasem 3:30 jakoś mnie nie podniecają, ja zamierzam robić swoje, przygotować się jak najlepiej...i pomimo tego, że do tej pory ceniłem sobie "treningowe pobiegnięcie dystansu" (dobrze mi robi na psychikę i świadomość, że "na pewno dam radę, choćbym biegł wolno), to jednak 42km nie planuje biegać testowo...max 35km (ale to na wiosnę)...btw to na dzisiaj to ja słabo widzę biec te 5:40 przez 42km (niestety mój plan nie jest zbyt ambitny, złamanie 4h "na początek" musi mi wystarczyć) :)
--
Axe
W sumie też nikt nie namawiał, moda też mnie nie interesuje, biegam, bo zawsze lubiłem i ubolewam nad tym, że od studiow miałem tak długą przerwę (częściowo z winy kontuzji). Po powrocie do biegania uważałem, że te 2 lata trzeba pobiegać, żeby w ogóle spróbować przebiec maraton, a opowieści o tych, co to wstali z kanapy i po 3-4 miesiącach przebiegli z czasem 3:30 jakoś mnie nie podniecają, ja zamierzam robić swoje, przygotować się jak najlepiej...i pomimo tego, że do tej pory ceniłem sobie "treningowe pobiegnięcie dystansu" (dobrze mi robi na psychikę i świadomość, że "na pewno dam radę, choćbym biegł wolno), to jednak 42km nie planuje biegać testowo...max 35km (ale to na wiosnę)...btw to na dzisiaj to ja słabo widzę biec te 5:40 przez 42km (niestety mój plan nie jest zbyt ambitny, złamanie 4h "na początek" musi mi wystarczyć) :)
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 924
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Axe,axe pisze:@Piotr-Fit: heh, mi też wyjdzie 2 lata 4 miesiące (o ile nie stchorzę we wrześniu)
W sumie też nikt nie namawiał, moda też mnie nie interesuje, biegam, bo zawsze lubiłem i ubolewam nad tym, że od studiow miałem tak długą przerwę (częściowo z winy kontuzji). Po powrocie do biegania uważałem, że te 2 lata trzeba pobiegać, żeby w ogóle spróbować przebiec maraton, a opowieści o tych, co to wstali z kanapy i po 3-4 miesiącach przebiegli z czasem 3:30 jakoś mnie nie podniecają, ja zamierzam robić swoje, przygotować się jak najlepiej...i pomimo tego, że do tej pory ceniłem sobie "treningowe pobiegnięcie dystansu" (dobrze mi robi na psychikę i świadomość, że "na pewno dam radę, choćbym biegł wolno), to jednak 42km nie planuje biegać testowo...max 35km (ale to na wiosnę)...btw to na dzisiaj to ja słabo widzę biec te 5:40 przez 42km (niestety mój plan nie jest zbyt ambitny, złamanie 4h "na początek" musi mi wystarczyć)
--
Axe
bieganie bo się lubi i robienie swojego, bez oglądania się na innych, to cenne umiejętności/rzeczy.
Jeśli doda się do tego rozsądek i dobry trening to sporo można osiągnąć, zwłaszcza w kwestii własnej satysfakcji.
Co do "treningowego pobiegnięcia dystansu" rozumiem cel, ale IMO nie warto. Ja sobie raz zrobiłem prawie 3h bieg - 2h sam, 1h z wyżej wspomnianą grupą - jako właśnie test. Przed debiutem. Pozostałe długie to max 2,5h. Później także robiłem sobie takie testowe 3h, ale raz na przygotowania przed/pod maratonem i nie przy każdym.
Hej, wyluzuj z tym nie zbyt ambitnym. Jest ambitny. Zamierzasz dobrze przebiec maraton. I poniżej 4h. I po odpowiednich przygotowaniach. Mało ambitnie to byłoby gdybyś po 3-4msc się porywał na 4.30-5h.
Do września sporo czasu, przygotujesz się
