psy , a bieganie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 lut 2005, 22:38
dawno nie biegałem , ale znowu zaczynam
pamiętam jednak że okropnie przeszkadzały mi psy , pojawiały się zawsze w najmniej odpowiednim momencie , często razem z walniętymi właścicielami , wyraznie zadowolonymi z powodu wytrącenia świrusa z letargu przez ich zębatego pupilka ( sam mam psa i bardzo ją lubię , a tam członek rodziny to jest ...) ale do rzeczy , jestem z wawy , czy są gdzieś miejsca w stolicy wolne od zębaczy , a już najlepiej wolne od psów i ich właścicieli , czychających na uśpionego i zrelaksowanego kumpla foresta ...?
pamiętam jednak że okropnie przeszkadzały mi psy , pojawiały się zawsze w najmniej odpowiednim momencie , często razem z walniętymi właścicielami , wyraznie zadowolonymi z powodu wytrącenia świrusa z letargu przez ich zębatego pupilka ( sam mam psa i bardzo ją lubię , a tam członek rodziny to jest ...) ale do rzeczy , jestem z wawy , czy są gdzieś miejsca w stolicy wolne od zębaczy , a już najlepiej wolne od psów i ich właścicieli , czychających na uśpionego i zrelaksowanego kumpla foresta ...?
-
- Wyga
- Posty: 65
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 07:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Mam bardzo daleko do W-wy dlatego tylko zaproponuję - przejrzyj archiwalne ogłoszenia - bodajże w Melanżu. Był sporych rozmiarów wątek o sposobach naturalnych i sztucznych, defensywnych i ofensywnych radzenia sobie w przypadku takich spotkań. Sam korzystam z jednego i raz już i się przydał.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Miejsc takich nie ma, ale są pory gdy psiarzy i ich pupili bywa mniej.
I nie tylko po północy.
Z moich "obserwacji" wynika,że zazwyczaj jest ich mniej z rana, zresztą tak jak wszystkich innych- mamuś z wózkami, które rozkraczą się na środku ścieżki, pijaczków itp.
Rano ci co pracują wychodzą z psami na spacery koło domu, emeryci nie wstają zazwyczaj wcześnie.
W weekendy prawie wszyscy śpią dłużej.
Na mojej trasie, choć biegam rano też zdarzają się psiaki ale mniej ich jest nad Wisłą i to samym nabrzeżu. Bo na "Przekręcie" czy Kępie Potockiej to już standartowo spotka się jakiegoś psiaka.
Generalnie z rana psiarze wychodzą na spacery, na pobliski skwer, czy do najbliższego parku.
I nie tylko po północy.
Z moich "obserwacji" wynika,że zazwyczaj jest ich mniej z rana, zresztą tak jak wszystkich innych- mamuś z wózkami, które rozkraczą się na środku ścieżki, pijaczków itp.
Rano ci co pracują wychodzą z psami na spacery koło domu, emeryci nie wstają zazwyczaj wcześnie.
W weekendy prawie wszyscy śpią dłużej.
Na mojej trasie, choć biegam rano też zdarzają się psiaki ale mniej ich jest nad Wisłą i to samym nabrzeżu. Bo na "Przekręcie" czy Kępie Potockiej to już standartowo spotka się jakiegoś psiaka.
Generalnie z rana psiarze wychodzą na spacery, na pobliski skwer, czy do najbliższego parku.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 lut 2005, 22:38
no właśnie , widziałem biegacza nad wisłą ,koło różowych jeleni leciał , spokojnie było tak na oko
ja latałem na woli , na tyłach powązek , wieczorem , nie
polecam , kolega biegał na szczęśliwicach , różnie bywało , może faktycznie trza by było rano , ale dzięki za informację , tak czy siak od marca zaczynam latać , na razie rozchadzam po domu kamasz ...
ja latałem na woli , na tyłach powązek , wieczorem , nie
polecam , kolega biegał na szczęśliwicach , różnie bywało , może faktycznie trza by było rano , ale dzięki za informację , tak czy siak od marca zaczynam latać , na razie rozchadzam po domu kamasz ...
- luskan
- Wyga
- Posty: 105
- Rejestracja: 30 maja 2003, 19:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
na Ursynowie nie mam większych problemów z pieskami, jak widzę że może być gorąco to zwalniam i biegnę maksymalnie w jak największej odległości od psa albo jeśli właściciel mnie nie widzi to szuram butami - no i ogólnie liczę że znowu będę miał szczęście
- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Jak widzę klienta z większym psem to krzyczę do niego (nie do psa): "Proszę wziąć psa na smycz" i ci, którzy mogą się czegoś ze strony swojego pupilka obawiać, czynią to. Wtedy mówię im "dziękuję" i biegnę dalej. Jeżeli nie przypną psa, to cytuję kilka linijek regulaminu porządkowego lasu czy też parku dodająć, że następnym razem, gdy nie będę w cywilu, pogadamy innaczej. A niech mają za każdym razem stres, tak jak my! Powodzenia.
PS.: Czasem ryknę, że mam gaz. To działa.
(Edited by rono at 8:03 pm on Feb. 15, 2005)
PS.: Czasem ryknę, że mam gaz. To działa.
(Edited by rono at 8:03 pm on Feb. 15, 2005)
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Trudno napiszę.Najwyżej wszyscy będą na mnie wieszali psy, że to przeze mnie zaczepiają ich psiaki.
Jak widzę psiaka to się na niego patrzę i :uuusmiech:
Jeśli nasze spojrzenia się spotykają to mówię do niego parę pozytywnych słów o jego urodzie i inteligencji (to ostatnie spotyka się często ze sprzeciwami właścicieli, ale głupek nie byłby głupkiem, gdyby potrafił przyznać, że jest ktoś mądrzejszy od niego. Czasami zresztą mawiam- nie ma głupich psów są tylko głupi ludzie,czytaj właścicele). Jak psina ma ochotę ze mną się przywitać to ja nie mam nic przeciwko temu.
Jeśli pies zaczyna na mnie szczekać, bo jest podobny do właścicela (kto z kim przystaje takim się staje), otwieram szeroko ramiona,:uuusmiech: i mówię komplementy-patrz wyżej.Jeśli psi krzyk był spowodowany zdziwieniem na widok człowieka poruszającego się tak szybko jak psina jeszcze tego nie widziała w swym życiu, to najczęściej się witamy.
Są często psiaki, które szczekają bo szczekają- widać są skonsternowane słowami, które słyszą ode mnie, bo nikt wcześniej, do nich tak nie mówił. Wówczas na takiego szczekacza nie zwracam uwagi i biegnę dalej. Jeśli jest upierdliwy i zbyt się do mnie zbliża to wtedy zaczynam go gonić. Tak! Zaczynam biec w jego stronę.
Takie psy szczekają, bo się boją, myślą że swym szczekiem kogoś przestraszą, jak widzą że ktoś się oddala jest to dla nich sygnał, że delikwent się ich przestraszył i dostają przypływu odwagi. Trzeba ich z tego błędnego mniemania wyprowadzić. Żeby było jasne pekińczyków nie ganiam(zapewniam je tylko,że są wielkie i się ich boję)ostatnio pogoniłem owczarka niemieckego. Zresztą to bieganie za psem, rzadko mi się zdarza.
Parę razy w życiu spotkałem psy naprawdę agresywne(wiejskie burki). Na nie działa metoda-" schyl się po kamień". Nie musi akurat jakiś leżeć, wystarczy wykonać ruch. Ta sztuczka nie działa na psy, które lubią aportować. Reakcja takiego psiaka jest odwrotna od oczekiwanej.
Metodę Rono- ze straszeniem policją zastosowałem raz, wobec jakiejś baby w parku, która zaczeła mi robić awanturę, że to moja wina, że pies szczeka, bo ja biegnę. Babsku nawet nie chciało się ruszyć aby psa wziąść na smycz, czekała aż sam do niej przyjdzie. Jak postraszyłem, zaraz piesek był na smyczy a w przyszłości też bez problemu sobie radziła.
Ps. Nigdy nie miałem doczynienia z głupolami, którzy biorą psy agresywnych ras i nie potrafią ich ułożyć.Przypuszczam, że tak na prawdę,właśnie tacy muszą być niebezpieczni.
Jak widzę psiaka to się na niego patrzę i :uuusmiech:
Jeśli nasze spojrzenia się spotykają to mówię do niego parę pozytywnych słów o jego urodzie i inteligencji (to ostatnie spotyka się często ze sprzeciwami właścicieli, ale głupek nie byłby głupkiem, gdyby potrafił przyznać, że jest ktoś mądrzejszy od niego. Czasami zresztą mawiam- nie ma głupich psów są tylko głupi ludzie,czytaj właścicele). Jak psina ma ochotę ze mną się przywitać to ja nie mam nic przeciwko temu.
Jeśli pies zaczyna na mnie szczekać, bo jest podobny do właścicela (kto z kim przystaje takim się staje), otwieram szeroko ramiona,:uuusmiech: i mówię komplementy-patrz wyżej.Jeśli psi krzyk był spowodowany zdziwieniem na widok człowieka poruszającego się tak szybko jak psina jeszcze tego nie widziała w swym życiu, to najczęściej się witamy.
Są często psiaki, które szczekają bo szczekają- widać są skonsternowane słowami, które słyszą ode mnie, bo nikt wcześniej, do nich tak nie mówił. Wówczas na takiego szczekacza nie zwracam uwagi i biegnę dalej. Jeśli jest upierdliwy i zbyt się do mnie zbliża to wtedy zaczynam go gonić. Tak! Zaczynam biec w jego stronę.
Takie psy szczekają, bo się boją, myślą że swym szczekiem kogoś przestraszą, jak widzą że ktoś się oddala jest to dla nich sygnał, że delikwent się ich przestraszył i dostają przypływu odwagi. Trzeba ich z tego błędnego mniemania wyprowadzić. Żeby było jasne pekińczyków nie ganiam(zapewniam je tylko,że są wielkie i się ich boję)ostatnio pogoniłem owczarka niemieckego. Zresztą to bieganie za psem, rzadko mi się zdarza.
Parę razy w życiu spotkałem psy naprawdę agresywne(wiejskie burki). Na nie działa metoda-" schyl się po kamień". Nie musi akurat jakiś leżeć, wystarczy wykonać ruch. Ta sztuczka nie działa na psy, które lubią aportować. Reakcja takiego psiaka jest odwrotna od oczekiwanej.
Metodę Rono- ze straszeniem policją zastosowałem raz, wobec jakiejś baby w parku, która zaczeła mi robić awanturę, że to moja wina, że pies szczeka, bo ja biegnę. Babsku nawet nie chciało się ruszyć aby psa wziąść na smycz, czekała aż sam do niej przyjdzie. Jak postraszyłem, zaraz piesek był na smyczy a w przyszłości też bez problemu sobie radziła.
Ps. Nigdy nie miałem doczynienia z głupolami, którzy biorą psy agresywnych ras i nie potrafią ich ułożyć.Przypuszczam, że tak na prawdę,właśnie tacy muszą być niebezpieczni.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 lut 2005, 22:38
a ja w swojej naiwności myślałem że jest jakiś szczwany sposób na bliskie spotkania biegacza z psem ,
niestety sprawdza się jedynie starożytna metoda czyli zamknij silnie oczy i leć dalej , ale może spróbować metody , którą przedstawiał m.konrad , na niedzielnych
kierowców , zbliżał się do takiego pojazdu ,opuszczał szybę i mówił - zabierzemy wam , prawo jazdy -
ale czy to się sprawdzi , podbiegasz do właściciela i mówisz - zabierzemy wam psa ...
w razie czego , można zawsze zarzucić niesforne bydle ,
za przednie , bądź tylne łapy na swoje plecy i polecieć ze zdobyczą w siną dal...
no cóż , samo - zabierzemy wam psa- nie zawsze musi
podziałać , a tak to co innego , ludzie kochają swoje psy , jak paru biegaczy , bryknie z psem na plecach to może się czegoś nauczą te ludzie rozwydrzone , beztroskimi spacerkami ....
niestety sprawdza się jedynie starożytna metoda czyli zamknij silnie oczy i leć dalej , ale może spróbować metody , którą przedstawiał m.konrad , na niedzielnych
kierowców , zbliżał się do takiego pojazdu ,opuszczał szybę i mówił - zabierzemy wam , prawo jazdy -
ale czy to się sprawdzi , podbiegasz do właściciela i mówisz - zabierzemy wam psa ...
w razie czego , można zawsze zarzucić niesforne bydle ,
za przednie , bądź tylne łapy na swoje plecy i polecieć ze zdobyczą w siną dal...
no cóż , samo - zabierzemy wam psa- nie zawsze musi
podziałać , a tak to co innego , ludzie kochają swoje psy , jak paru biegaczy , bryknie z psem na plecach to może się czegoś nauczą te ludzie rozwydrzone , beztroskimi spacerkami ....
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Quote: from kiecka on 9:19 am on Feb. 17, 2005
ale czy to się sprawdzi , podbiegasz do właściciela i mówisz - zabierzemy wam psa ...
w razie czego , można zawsze zarzucić niesforne bydle ,
za przednie , bądź tylne łapy na swoje plecy i polecieć ze zdobyczą w siną dal...
Nie radzę!Powiększy się Twoja rodzina!
Kiedyś jakiś "właściciel" chciał mi sprzedać swego psiaka! Tylko dlatego, że psinę pogłaskałem.
Pamiętaj, że biorąc czyjegoś psa na plecy wybawisz z problemu tych wszystkich, którzy biorą psy na kilka miesięcy aby je później wyrzucić lub w przypływie humanitaryzmu podwieźć pod jakiej schronisko i przywiązać do słupa.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
- kkazmier
- Wyga
- Posty: 64
- Rejestracja: 12 maja 2004, 14:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Podobno pies jeśli widzi, że człowiek się go nie boi to nie zrobi mu krzywdy. Jak mijam nieprzyjaźnie nastawionego psa to zaraz wzbiera się we mnie jakaś dziwna złość. I gdyby już doszło do bliskiej konfrontacji z psem to ja bym go bardziej pogryzł niż on mnie .
Jak dotąd nie miałem jeszcze żadnych przygód z psami.
Jak dotąd nie miałem jeszcze żadnych przygód z psami.
10km-34:25
21.097km-1:16:24
42.195km- --:--:--
21.097km-1:16:24
42.195km- --:--:--
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 lut 2005, 22:38
no może i tak , latanie z psami na plecach to faktycznie jakieś takie dziwaczne , hmmm , amoże by tak - pies wyskakuje z nienacka , warczy , łypie , no nieciekawie się robi , wtedy podlatujemy do właściciela , ladujem go
sobie na plechy , za kończyny raczej dolne , w wypadku właściciela raczej łapiemy go za kulasy , na plecy i odbiegamy z gościem spory kawał , zrzucamy ....
a pies nie wie co się dzieje , głupieje , ale przy okazji
uczy się żeby tak nie wyskakiwać z nienacka
właściciela naprawdę groźnego brytana , można w ostateczności zaraz po zrzuceniu ,przywiązać do drzewa , a niech go sobie pies sam odwiązuje , jak będzie chciał oczywiście ...
sobie na plechy , za kończyny raczej dolne , w wypadku właściciela raczej łapiemy go za kulasy , na plecy i odbiegamy z gościem spory kawał , zrzucamy ....
a pies nie wie co się dzieje , głupieje , ale przy okazji
uczy się żeby tak nie wyskakiwać z nienacka
właściciela naprawdę groźnego brytana , można w ostateczności zaraz po zrzuceniu ,przywiązać do drzewa , a niech go sobie pies sam odwiązuje , jak będzie chciał oczywiście ...
- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Czasem jest ciężko. Idę sobie, trzymając w lewej ręce banana (really banana). Na przeciw wali klient ze staffordem na długiej smyczy. Pies (bez kagańca) wydaje się być spokojny, ale nagle bez ostrzeżenia wykonuje skok w kierunku ręki z bananem. Gdyby nie szybka reakcja klienta i moja, pozew do sądu musiałbym pisać prawą ręką. Klient nawet nie wyartykułował "przepraszam", a mnie tętno wzrosło do wartości interwałowej. Ot, taka historyjka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 448
- Rejestracja: 04 lis 2003, 22:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Jak wiekszosc strasznie mnie wkurza, szczegolnie jak czlowiek robi jakis plan, a nie biegnie sobie przed siebie jak spotkam na swojej drodze psa i glupiego wlasciciela - czyli takiego, co jak widzi, ze ktos biegnie, to nie przywola psa, wezmie na smych czy chocby porzytrzyma za obroze. Myslalem juz nawet o kupnie pieprzu w areozolu, aby dziadki z psami nauczyc, ze jak ja biegne, to psy trzeba trzymac daleko ale pomyslalem, ze coz winne sa psy, ze maja glupich wlascicieli. Niedawno czytalem w internecie o fajnym wynalazku wlasnie dla biegaczy: urzadzenie wytwarzajace dzwieki o bardzo wysokiej czestotliwosci. Nieslyszalne dla czlowieka, ale az za bardzo slyszalne przez psy. Podobno nie ma psa, ktory jak to nie uslysz, to nie spieprza gdzie pieprz rosnie:-) To byloby idealne, gdyby nie cena: 50 Euro.
- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
SMS, muszę powiedzieć, że spotykam też na swojej drodze takich właścicieli, którzy widząc biegnącego przytrzymują psa lub starają się odwrócić jego uwagę (rzucając mu coś w bok do aportowania). I to jest O.K. Myślę, że wszyscy musimy się jednak uczyć tolerancji (nie tolerancji dla głupoty) i wypracować jakieś wspólne schematy zachowania w takich sytuacjach. Ale jak na dziś nie ma żadnego forum dla właścicieli psów i biegaczy. Może www.biegdog.pl?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 12 lut 2005, 22:38
wynalazek za 50 e , o to chodzi , no nie żebym mial kasę , ale kto wie co się zdarzy ... jak to ustrojstwo się nazywa ?
a co do strafordów , to nieobliczalne psy są i o dziwo
mają dobrą opinię nawet wśród weterynarzy , kiedyś stafordzica ( suka o zgrozo) zgryzła tą moją bidulkę , a medyk mówi - staford , dziwne to takie sympatyczne psy są - no cóż , co czlowiek to opinia ...
trudno latał będę i tak , 10 marca zaczynam , a na razie to ciągle kamasz po domu rozchadzam , a schemat raczej jest taki że , inwektywy i silny kop w razie czego
ciągle działają najlepiej , no chyba że ktoś wysupła 50e...
a co do strafordów , to nieobliczalne psy są i o dziwo
mają dobrą opinię nawet wśród weterynarzy , kiedyś stafordzica ( suka o zgrozo) zgryzła tą moją bidulkę , a medyk mówi - staford , dziwne to takie sympatyczne psy są - no cóż , co czlowiek to opinia ...
trudno latał będę i tak , 10 marca zaczynam , a na razie to ciągle kamasz po domu rozchadzam , a schemat raczej jest taki że , inwektywy i silny kop w razie czego
ciągle działają najlepiej , no chyba że ktoś wysupła 50e...