Grubasy - tylko dla Was
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 22 lip 2015, 10:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pragę wam się pochwalić, bo moim zdaniem jest czym!
DZIŚ, 18.10.2015 r., ukończyłem swój pierwszy w życiu PÓŁMARATON! Czas 2:16:35 - niby nic nadzwyczajnego, ale dla mnie to OLBRZYMI SUKCES! Ukończyłem ten bieg i nadal czuję olbrzymią motywację i chęć do dalszego biegania. Widzę, że moje starania dały wymierny efekt!
Waga spadła, wymiary dużo mniejsze, rozmiary ubrań w dół!
Samopoczucie lepsze niż kiedykolwiek, Energia aż kipi (każdego dnia)!
DZIŚ, 18.10.2015 r., ukończyłem swój pierwszy w życiu PÓŁMARATON! Czas 2:16:35 - niby nic nadzwyczajnego, ale dla mnie to OLBRZYMI SUKCES! Ukończyłem ten bieg i nadal czuję olbrzymią motywację i chęć do dalszego biegania. Widzę, że moje starania dały wymierny efekt!
Waga spadła, wymiary dużo mniejsze, rozmiary ubrań w dół!
Samopoczucie lepsze niż kiedykolwiek, Energia aż kipi (każdego dnia)!
-
- Wyga
- Posty: 106
- Rejestracja: 25 sie 2014, 22:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja się mogę pochwalić tylko tym, że przestałem patrzeć na spalane kalorie, a cieszę się samym bieganiem.
Ale tak przy okazji 10kg w dół.
Ale tak przy okazji 10kg w dół.
- MariuszBie
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 11 paź 2015, 16:48
- Życiówka na 10k: 0:46:18
- Życiówka w maratonie: 4:34:24
- Lokalizacja: Szczecin
Witam
Gratuluję wyników i wytrwałości, a tym mniej wytrwałym życzę samozaparcia i wiary w siebie, bo warto.
Ponad rok temu ważyłem 117,5 kg przy 178 cm wzrostu nie robiąc nic w kierunku schudnięcia. Chyba z rok wybierałem się do dietetyczki i w końcu przyszedł ten czas. W rok schudłem 24 kg, później trochę odpuściłem dietę, bo wakacje i urlop all inclusive i się przytyło 5 kg. Jakieś pół roku temu nagle zachciało mi się pobiegać, więc ubrałem się i pobiegłem do lasu i tak od czasu, do czasu biegałem kiedy nachodziła mnie ochota.
Przyszła kolejna zachcianka i zapisałem się nacałą edycję City Trail Szczecin, pierwszy start mam już za sobą, trasa masakra w porównaniu z moim płaskim bieganiem. Ale dałem radę 5 km 28.49 i żeby mi się nie odechciało to szybko zapisałem się na Goleniowską Milę 10 km w Goleniowie (11.11.15r), Bieg Mikołajkowy 10 km Police (06.12.15r) i półmaraton w Kołobrzegu (01.05.16r). Wszystko popłacone więc nie mam wyjścia .
Teraz muszę znaleźć jakiś plan treningowy na półmaraton na moją wagę i zdolności i może za rok, czy półtora jakiś maraton
Trzymajcie się i nie poddawajcie.
Do zobaczenia na trasie.
Gratuluję wyników i wytrwałości, a tym mniej wytrwałym życzę samozaparcia i wiary w siebie, bo warto.
Ponad rok temu ważyłem 117,5 kg przy 178 cm wzrostu nie robiąc nic w kierunku schudnięcia. Chyba z rok wybierałem się do dietetyczki i w końcu przyszedł ten czas. W rok schudłem 24 kg, później trochę odpuściłem dietę, bo wakacje i urlop all inclusive i się przytyło 5 kg. Jakieś pół roku temu nagle zachciało mi się pobiegać, więc ubrałem się i pobiegłem do lasu i tak od czasu, do czasu biegałem kiedy nachodziła mnie ochota.
Przyszła kolejna zachcianka i zapisałem się nacałą edycję City Trail Szczecin, pierwszy start mam już za sobą, trasa masakra w porównaniu z moim płaskim bieganiem. Ale dałem radę 5 km 28.49 i żeby mi się nie odechciało to szybko zapisałem się na Goleniowską Milę 10 km w Goleniowie (11.11.15r), Bieg Mikołajkowy 10 km Police (06.12.15r) i półmaraton w Kołobrzegu (01.05.16r). Wszystko popłacone więc nie mam wyjścia .
Teraz muszę znaleźć jakiś plan treningowy na półmaraton na moją wagę i zdolności i może za rok, czy półtora jakiś maraton
Trzymajcie się i nie poddawajcie.
Do zobaczenia na trasie.
Biegam od - 18.10.15 r - 97 kg/178 cm
5 - (2017): 22:29;
10 - (2016): 46:18;
HM - (2016): 1:46:23;
M - (2016): 04:34:24;
MOJE STARTY !
5 - (2017): 22:29;
10 - (2016): 46:18;
HM - (2016): 1:46:23;
M - (2016): 04:34:24;
MOJE STARTY !
-
- Wyga
- Posty: 107
- Rejestracja: 29 lis 2015, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam!
Historia, jakich wiele. Mam 36l., od zakończenia studiów brak ruchu, praca siedząca, systematyczne zapuszczanie. W czerwcu przy wzroście 171cm dobiłem do 85kg. Przed końcem studiów moja waga oscylowała między 64-67kg. Od wiosny myślałem o bieganiu, ale nic w tym kierunku się nie działo. Na początku czerwca jednak szybka decyzja, po pracy wizyta w Decathlonie, gdzie zaopatrzyłem się w Ekideny, koszulkę i spodenki. Wieczorem pierwsze wyjście i 2km pokonane. W pierwszych dwóch tygodniach „biegi” 2-4km w tempie 7,5min./km. Potem dużo „biegania” 5km. Na początku lipca 5km poniżej 30minut. Waga spada do 80kg. W drugiej połowie pierwsze dyszki w godzinę z minutami. Na początku września debiut w zawodach i „kosmiczny” czas 57:30 W tym okresie waga oscylowała już ok. 76-77kg. Idę za ciosem i pod koniec września planuje start na 5km i zejście na tym dystansie poniżej 25:00. Niestety ten cel został wówczas niezrealizowany, gdyż uzyskałem wynik 25:30. Nie zrażam się tym, ponieważ forma systematycznie rośnie. Kolejny cel wyznaczam sobie na 11 listopada i jako plan minimum wynik poniżej 55 minut. Pierwsza połowa października solidnie przepracowana. Niestety od drugiej połowy borykam się z permanentnym przeziębieniem, wirusówkami, zmęczeniem itp. O ile do tej pory bieganie sprawiało mi dużą frajdę, to w tym okresie odczuwam spore znużenie. Startu nie odpuszczam. Jeszcze miesiąc wcześniej liczyłem być bliżej 50 niż 55 minut, ale w takiej dyspozycji 54:30 również cieszy. Przy okazji wydaje mi się, że całkiem dobrze poznaje swój HRmax (192).
Po 11 listopada samopoczucie i zdrowie wraca do normy. A każdy trening daje mi znowu sporo frajdy. Waga oscyluje w przedziale 72-73kg. Kolejne tygodnie to bieganie treningowe bez zawracania sobie głowy zawodami. Na początku grudnia z okazji „pół roku biegania” robię sobie na treningu 5km na trasie parkrun’u w tempie zawodów. Udaje się wykręcić 24:10. Dwa dni później jest w planie 10km w tempie 5:40. Tak biegnę pierwszy kilometr, ale jest luźno, więc dalej lecę po 5:30. Po 5km czuje nadal spory zapas, więc robię BNP i kończę z czasem 53:30. Wówczas rodzi się pomysł, aby jeszcze w tym roku pobiec gdzieś 10km. Jest w niedalekiej okolicy sylwestrowy bieg na 10km, więc może jeszcze w tym roku uda się zaliczyć jakieś zawody. Waga obecnie to 70kg. I nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa gdyż myślę, aby zejść do 65kg. Żadnych diet nie stosowałem, odstawiłem tylko słodkie napoje.
Nie wiem czy komuś do czegokolwiek tych kilka zdań się przyda. Osobiście na początku mojej jak na razie bardzo krótkiej przygody z bieganiem fedrowałem ten wątek jak również inne na tym forum, gdzie czerpałem informację w zakresie treningu, sprzętu, zawodów. Więc trochę tak z przyzwoitości wydaje mi się, że muszę i ja nakreślić kilka zdań.
Historia, jakich wiele. Mam 36l., od zakończenia studiów brak ruchu, praca siedząca, systematyczne zapuszczanie. W czerwcu przy wzroście 171cm dobiłem do 85kg. Przed końcem studiów moja waga oscylowała między 64-67kg. Od wiosny myślałem o bieganiu, ale nic w tym kierunku się nie działo. Na początku czerwca jednak szybka decyzja, po pracy wizyta w Decathlonie, gdzie zaopatrzyłem się w Ekideny, koszulkę i spodenki. Wieczorem pierwsze wyjście i 2km pokonane. W pierwszych dwóch tygodniach „biegi” 2-4km w tempie 7,5min./km. Potem dużo „biegania” 5km. Na początku lipca 5km poniżej 30minut. Waga spada do 80kg. W drugiej połowie pierwsze dyszki w godzinę z minutami. Na początku września debiut w zawodach i „kosmiczny” czas 57:30 W tym okresie waga oscylowała już ok. 76-77kg. Idę za ciosem i pod koniec września planuje start na 5km i zejście na tym dystansie poniżej 25:00. Niestety ten cel został wówczas niezrealizowany, gdyż uzyskałem wynik 25:30. Nie zrażam się tym, ponieważ forma systematycznie rośnie. Kolejny cel wyznaczam sobie na 11 listopada i jako plan minimum wynik poniżej 55 minut. Pierwsza połowa października solidnie przepracowana. Niestety od drugiej połowy borykam się z permanentnym przeziębieniem, wirusówkami, zmęczeniem itp. O ile do tej pory bieganie sprawiało mi dużą frajdę, to w tym okresie odczuwam spore znużenie. Startu nie odpuszczam. Jeszcze miesiąc wcześniej liczyłem być bliżej 50 niż 55 minut, ale w takiej dyspozycji 54:30 również cieszy. Przy okazji wydaje mi się, że całkiem dobrze poznaje swój HRmax (192).
Po 11 listopada samopoczucie i zdrowie wraca do normy. A każdy trening daje mi znowu sporo frajdy. Waga oscyluje w przedziale 72-73kg. Kolejne tygodnie to bieganie treningowe bez zawracania sobie głowy zawodami. Na początku grudnia z okazji „pół roku biegania” robię sobie na treningu 5km na trasie parkrun’u w tempie zawodów. Udaje się wykręcić 24:10. Dwa dni później jest w planie 10km w tempie 5:40. Tak biegnę pierwszy kilometr, ale jest luźno, więc dalej lecę po 5:30. Po 5km czuje nadal spory zapas, więc robię BNP i kończę z czasem 53:30. Wówczas rodzi się pomysł, aby jeszcze w tym roku pobiec gdzieś 10km. Jest w niedalekiej okolicy sylwestrowy bieg na 10km, więc może jeszcze w tym roku uda się zaliczyć jakieś zawody. Waga obecnie to 70kg. I nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa gdyż myślę, aby zejść do 65kg. Żadnych diet nie stosowałem, odstawiłem tylko słodkie napoje.
Nie wiem czy komuś do czegokolwiek tych kilka zdań się przyda. Osobiście na początku mojej jak na razie bardzo krótkiej przygody z bieganiem fedrowałem ten wątek jak również inne na tym forum, gdzie czerpałem informację w zakresie treningu, sprzętu, zawodów. Więc trochę tak z przyzwoitości wydaje mi się, że muszę i ja nakreślić kilka zdań.
-
- Wyga
- Posty: 107
- Rejestracja: 29 lis 2015, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Panowie nie ma na co czekać, działajcie i powodzenia! Ja zamykam rok i pół roku biegania z wagą 69,5kg (było 85kg), w nogach 800km nabiegane.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 07 sie 2015, 18:19
- Życiówka na 10k: 39:30
- Życiówka w maratonie: brak
Wróciłem właśnie z trasy, która zaczęła się w 2015 roku a skończyła w 2016.
Najlepszego w nowym roku i w szczególności wytrwałości tym, którzy na noworocznych postanowieniach będą zaczynać przygodę z bieganiem
Najlepszego w nowym roku i w szczególności wytrwałości tym, którzy na noworocznych postanowieniach będą zaczynać przygodę z bieganiem
40+ na karku
Strava
Strava
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 10 paź 2015, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Berlin
Witam,
Ja zacząłem biegać na początku października. Waga startowa 92kg przy 176cm wzrostu. Wcześniej ruch to była gra w squasha przez 2 lata - regularnie raz w tygodniu, ale waga była od opychania się w resztę dni. Waga maksymalna ktorą kiedyś miałem to 108kg!
Zacząłem liczyć co jem z myfitnesspal, pić tylko wodę (rezygnacja z kolorowych/słodzonych napojów) i planu treningowego "Od kanapowca do biegacza" - czyli marszobiegi. Kończę w tym momencie 11 tydzień. Waga spadła o 10kg i czuję się wyśmienicię. W zasadzię liczę na zrzucenie wagi do 77kg ale nie jest to priorytet.
Chcę dorzucić ćwiczenia w domu ponieważ po 10 minutach ciągłego biegu czuje plecy i wiem, że musze wzmocnić Core. Macie może jakieś porady jakie dokładnie serie ćwiczeń wykonywać w domu? Biegam wtorek-czwartek-niedziela i nie wiem też jak dużo ćwiczeń wykonywać w pozostałe dni, żeby nie zmeczyć się za dużo - przetrenować.
Pozdrawiam,
Rafał
Ja zacząłem biegać na początku października. Waga startowa 92kg przy 176cm wzrostu. Wcześniej ruch to była gra w squasha przez 2 lata - regularnie raz w tygodniu, ale waga była od opychania się w resztę dni. Waga maksymalna ktorą kiedyś miałem to 108kg!
Zacząłem liczyć co jem z myfitnesspal, pić tylko wodę (rezygnacja z kolorowych/słodzonych napojów) i planu treningowego "Od kanapowca do biegacza" - czyli marszobiegi. Kończę w tym momencie 11 tydzień. Waga spadła o 10kg i czuję się wyśmienicię. W zasadzię liczę na zrzucenie wagi do 77kg ale nie jest to priorytet.
Chcę dorzucić ćwiczenia w domu ponieważ po 10 minutach ciągłego biegu czuje plecy i wiem, że musze wzmocnić Core. Macie może jakieś porady jakie dokładnie serie ćwiczeń wykonywać w domu? Biegam wtorek-czwartek-niedziela i nie wiem też jak dużo ćwiczeń wykonywać w pozostałe dni, żeby nie zmeczyć się za dużo - przetrenować.
Pozdrawiam,
Rafał
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 08 sty 2016, 13:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Witajcie,
Szczerze? Nigdy za bieganiem nie przepadałam, zawsze uważałam, że zwyczajnie się nie nadaję, ale chyba jednak zawsze szukałam wymówki, żeby nie wyjść na zewnątrz. Chciałabym to zmienić, ale powoli, bez robienia sobie terapii szokowej. Jak często i długo powinno się biegać na początku długiej i krętej drogi?
Mam 20 kg nadwagi i wierzę, że z bieganiem i dietą uda się trochę zrzucić ten balast .
Szczerze? Nigdy za bieganiem nie przepadałam, zawsze uważałam, że zwyczajnie się nie nadaję, ale chyba jednak zawsze szukałam wymówki, żeby nie wyjść na zewnątrz. Chciałabym to zmienić, ale powoli, bez robienia sobie terapii szokowej. Jak często i długo powinno się biegać na początku długiej i krętej drogi?
Mam 20 kg nadwagi i wierzę, że z bieganiem i dietą uda się trochę zrzucić ten balast .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
"Na początek" nie biegałbym więcej niż 3x w tygodniu...IMHO 3 to optimum, bo z jednej strony możesz zawsze wstawić dzień odpoczynku pomiędzy treningi, z drugiej przy 1,czy 2 treningach na tydzień możesz nie zauważać efektów (co bywa zniechęcające). Zależy też, czy chcesz zacząć biegać "bo lubisz", czy "żeby schudnąć", szczególnie w drugim przypadku zauważanie efektów jest ważne dla samopoczucia (ale nie zapominaj, że to, że sie ruszasz nie zwalnia Cię z zadbania o rozsądną dietę...w szczególności "to, że biegasz nie oznacza, że w nagrodę wolno zjeść coś nadliczbowego" -> to częsty błąd!).
No i zacznij spokojnie od marszobiegów, co do intensywności to już zalezy od Twojej aktualnej kondycji (20kg nadwagi to jeszcze nie tragedia, więc nie powinno być tak źle :))) ).
powodzenia
--
Axe
No i zacznij spokojnie od marszobiegów, co do intensywności to już zalezy od Twojej aktualnej kondycji (20kg nadwagi to jeszcze nie tragedia, więc nie powinno być tak źle :))) ).
powodzenia
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Wyga
- Posty: 125
- Rejestracja: 11 sty 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niewiele ponad 170 cm, waga około 115 kg, wolniejsza przemiana materii, lenistwo i uraz nogi z czasów liceum i przepis gotowy.
Z powodu urazu zamiast tradycyjnego biegania jestem skazany obecnie na trenażer eliptyczny i na nim codziennie robię około pół godziny z prędkością średnią 6.3 km/h, może 6.5. Wychodzi jakieś 3 km z kawałkiem dziennie.
Diety nie mam zamiaru zmieniać bo nie mam najmniejszej ochoty zostać niewolnikiem kalorii, rozpisek i innych tego typu dupereli. Jak waga spadnie bez tego to super, jak nie, trudno, przynajmniej wzrośnie wytrzymałość. Na razie spadły 4 kg w ciągu 2 tygodni, ale początkowe efekty to nic specjalnego, więc się nie ekscytuje.
Z powodu urazu zamiast tradycyjnego biegania jestem skazany obecnie na trenażer eliptyczny i na nim codziennie robię około pół godziny z prędkością średnią 6.3 km/h, może 6.5. Wychodzi jakieś 3 km z kawałkiem dziennie.
Diety nie mam zamiaru zmieniać bo nie mam najmniejszej ochoty zostać niewolnikiem kalorii, rozpisek i innych tego typu dupereli. Jak waga spadnie bez tego to super, jak nie, trudno, przynajmniej wzrośnie wytrzymałość. Na razie spadły 4 kg w ciągu 2 tygodni, ale początkowe efekty to nic specjalnego, więc się nie ekscytuje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Dieta to nie tylko "rozpiski i kurczowe pilnowanie kalorii". Wystarczą drobne zmiany, by zrzucić zbędne kilogramy: usuwasz/ograniczasz słodzone napoje gazowane, chipsy, cukierki, starsz się jeść "troszeczkę mniej" i bez żadnego liczenia kalorii, głodzenia sie,czy czegoś takiego można zaliczyć niezły spadek wagi...o ile się chce.
--
Axe
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Wyga
- Posty: 125
- Rejestracja: 11 sty 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie widze kalorycznej różnicy między napojami gazowanymi a sokami, więc naprzemiennie pije te produkty oprócz herbaty. "Smak" wody powoduje, że wszystko mi się cofa. Słodycze wpadają do żołądka sporadycznie, w moim przypadku troszeczkę mniej skończy się głodówką, jem 2 razy dziennie, okazyjnie 3, wtedy, kiedy mam czas i tylko wtedy gdy jestem głodny. Nie mam ochoty przy moim grafiku być więźniem "musze zjeść 113 gramów tego i tego o tej i o tej godzinie". Nie dla mnie i raczej szybko to się nie zmieni
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Więc raczej w kwestii wagi też się niewiele zmieni. Co spadnie - zaraz wróci. Tak więc faktycznie nie powinieneś się ekscytować.
A co do Twoich wyliczeń - jeden pączek ważący 65g to około 250kcal. Dokładnie tyle ile ma 30g płatków owsianych z małym jogurtem naturalnym i 10g orzechów. Może więc to też można jeść zamiennie na śniadanie.
Jak Cię odrzuca smak wody to może po prostu pijesz wtedy kiedy Ci się pić nie chce?
Ponadto piszesz w temacie, gdzie ludzie będący grubasami postanowili coś z sobą zrobić. zmienić ten stan i przynajmniej z wyglądu (wg mnie w głowie to zawsze pozostanie) chcą przestać być owymi grubasami. A Ty przecież nie chcesz tego zmieniać, bo to nie dla Ciebie. To nie brak treningu zrobił z nas grubasów i nie trening sprawi, że zmienimy rozmiar. Wszystko sprowadza się do koryta.
A co do Twoich wyliczeń - jeden pączek ważący 65g to około 250kcal. Dokładnie tyle ile ma 30g płatków owsianych z małym jogurtem naturalnym i 10g orzechów. Może więc to też można jeść zamiennie na śniadanie.
Jak Cię odrzuca smak wody to może po prostu pijesz wtedy kiedy Ci się pić nie chce?
Ponadto piszesz w temacie, gdzie ludzie będący grubasami postanowili coś z sobą zrobić. zmienić ten stan i przynajmniej z wyglądu (wg mnie w głowie to zawsze pozostanie) chcą przestać być owymi grubasami. A Ty przecież nie chcesz tego zmieniać, bo to nie dla Ciebie. To nie brak treningu zrobił z nas grubasów i nie trening sprawi, że zmienimy rozmiar. Wszystko sprowadza się do koryta.