Krzychooo - sezon 2016
Moderator: infernal
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
http://bieganie.pl/blogi/krzychooo/koniec-sezonu-2015/
w linku powyżej wpis kończący sezon 2015.
Postanowiłem dalsze wpisy treningowe umieszczać tutaj, w dziale blogów. Będą to raczej bieżące informacje i dane z przeprowadzonego treningu. Na platformie biegowej napiszę od czasu do czasu coś więcej jak przyjdzie na to ochota.
W komentarzach do mojego tematu liczę na Wasze uwagi i zawsze możemy podyskutowac o moich/Waszych treningach czy po prostu kogoś obgadać
Zapraszam.
w linku powyżej wpis kończący sezon 2015.
Postanowiłem dalsze wpisy treningowe umieszczać tutaj, w dziale blogów. Będą to raczej bieżące informacje i dane z przeprowadzonego treningu. Na platformie biegowej napiszę od czasu do czasu coś więcej jak przyjdzie na to ochota.
W komentarzach do mojego tematu liczę na Wasze uwagi i zawsze możemy podyskutowac o moich/Waszych treningach czy po prostu kogoś obgadać
Zapraszam.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Start tzw. roztrenowania/odpoczynku.
03 listopada 2015 wtorek
BS - 8,71km - śr. tempo 5:30
Spokojny bieg po okolicznych lasach, bez pomiaru tętna, na zupełnym luzie. Co ciekawe ból, który wcześniej tkwił w kostce, teraz jakby przesunął się w stronę sklepienia stopy a nawet podeszwy. Czyżby to te rozcięgno podeszwowe ?
03 listopada 2015 wtorek
BS - 8,71km - śr. tempo 5:30
Spokojny bieg po okolicznych lasach, bez pomiaru tętna, na zupełnym luzie. Co ciekawe ból, który wcześniej tkwił w kostce, teraz jakby przesunął się w stronę sklepienia stopy a nawet podeszwy. Czyżby to te rozcięgno podeszwowe ?
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
5 listopada 2015 czwartek
BS - 9,11km - śr. tempo 5:30 - bez pulsometru
Kolejny spokojny bieg na roztrenowaniu.
BS - 9,11km - śr. tempo 5:30 - bez pulsometru
Kolejny spokojny bieg na roztrenowaniu.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
7 listopada 2015 sobota
BS - 11,03km - śr. tempo 5:35 - śr. tętno 131
Kolejny bs. Założyłem pulsometr, tętno fajnie niuziutkie jednak tempo też mega wolne.
odpoczywamy dalej
BS - 11,03km - śr. tempo 5:35 - śr. tętno 131
Kolejny bs. Założyłem pulsometr, tętno fajnie niuziutkie jednak tempo też mega wolne.
odpoczywamy dalej
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj zacząłem zabiegi fizykoterapeutyczne na mój staw skokowy. Laser 5 minut, pole magnetyczne 20 minut i krioterapia 5 minut. Dzisiaj rano byłem w krwiodawstwie oddać krew, dawno nie byłem, ostatnio w maju jeszcze przed rozpoczęciem planu pod maraton. Prosto z krwiodawstwa na drugą sesję zabiegów. Zabiegi 10 razy aż do 23-go listopada. Na koniec listopada zastrzyk dostawowy z kwasu hialuronowego i od grudnia ruszam z bazą. Do tego czasu nic nie będę biegał. Jedynie jutro w Gdyni Bieg Niepodległości na 10k , na który jestem zapisany od dawna, ale biegnę to lajcikowo BeeSem. W ciągu tego czasu będę uskuteczniał rozciąganie, rolowanie i od czasu do czasu wyskoczę na rower w teren albo na trenażer. Ciężki okres przede mną ale jak teraz tego nie zrobię to kiedy.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
11.11.2015
Bieg Niepodległości 10k Gdynia - BS - czas 51:05 - średnie tempo 5:06
Zgodnie z planem był to mój ostatni start przed przerwą odpoczynkową. W zasadzie roztrenowanie rozpocząłem już dobre 10 dni temu biegając same wolnitkie BeeSy, jednak postanowiłem z kliku powodów "zaliczyć" ten bieg. Impreza mega, klimat fajny. Frekwenkcja olbrzymia, ukończyło około 6700 osób. Pobiegłem zgodnie z planem spokojnym tempem. Założyłem z ciekawości opaskę tętna i po kilkuset metrach patrzę a tu przy 5:15-5:20 mam 150 zaraz sobie przypomniałem, że dzień wcześniej byłem w krwiodawstwie oddać krew. Tak sobie tym tempem 5:20 -5:25 klepałem obserwując na spokojnie co się dzieje naokoło. Ciekawa sprawa. Zawsze taką dyche lecę skupiony tempem wyśrubowanym na swoje mozliwości i nie bardzo wiem co się dookoła dzieje, nie zauważam zbyt wiele. Teraz pełen luz, pełen fun, piątki z kibicami, machanie dzieciakom itp. W końcu jednak zaczęło być nudno. Postanowiłem (wiem-to głupota po oddaniu krwi) przyspieszyć i pobawić się w wyprzedzanie. Stwierdziłem, że ostatnie 3km polecę swoim tempem 10k. Niestety nie dało się. Taki tłok, że biegłem zygzakiem przeskakując co chwila z lewa na prawo. Ósmy km przebiegłem w 4:15. Ostatnie dwa km były nawet wolniejsze, 4:36 i 4:18, po prostu gdy wbieglismy na bulwar nadmorski to zrobiło się wąsko i już wogóle nie było szans lecieć szybko i wyprzedzać. Moje tętno przerażało przy tempie ostatnich 2-3 km miałem grubo ponad 170 łapiąc maxa nawet 185. Tyle to nawet na finiszu Purkruna na 5k nie miałem
No i fajnie. Teraz przerwa od biegania napewno 16 dni. To zależy od przebiegu zabiegów fizykoterapeutycznych na moją stopę i i dalszych losów mojego stawu skokowego. Planuję jeszcze wizytę u innego ortopedy aby czegoś nie żałować później. Co ciekawe, po dwóch zabiegach czuję kostkę bardziej niż przed, jest takie dziwne mrowienie i dziwnie pobolewa jakby podeszwa, jakby rozcięgno podeszwowe. Rehabilitantka mówiła, że na początku zdarza się, że jest gorzej żeby finalnie było lepiej. Oby.
Bieg Niepodległości 10k Gdynia - BS - czas 51:05 - średnie tempo 5:06
Zgodnie z planem był to mój ostatni start przed przerwą odpoczynkową. W zasadzie roztrenowanie rozpocząłem już dobre 10 dni temu biegając same wolnitkie BeeSy, jednak postanowiłem z kliku powodów "zaliczyć" ten bieg. Impreza mega, klimat fajny. Frekwenkcja olbrzymia, ukończyło około 6700 osób. Pobiegłem zgodnie z planem spokojnym tempem. Założyłem z ciekawości opaskę tętna i po kilkuset metrach patrzę a tu przy 5:15-5:20 mam 150 zaraz sobie przypomniałem, że dzień wcześniej byłem w krwiodawstwie oddać krew. Tak sobie tym tempem 5:20 -5:25 klepałem obserwując na spokojnie co się dzieje naokoło. Ciekawa sprawa. Zawsze taką dyche lecę skupiony tempem wyśrubowanym na swoje mozliwości i nie bardzo wiem co się dookoła dzieje, nie zauważam zbyt wiele. Teraz pełen luz, pełen fun, piątki z kibicami, machanie dzieciakom itp. W końcu jednak zaczęło być nudno. Postanowiłem (wiem-to głupota po oddaniu krwi) przyspieszyć i pobawić się w wyprzedzanie. Stwierdziłem, że ostatnie 3km polecę swoim tempem 10k. Niestety nie dało się. Taki tłok, że biegłem zygzakiem przeskakując co chwila z lewa na prawo. Ósmy km przebiegłem w 4:15. Ostatnie dwa km były nawet wolniejsze, 4:36 i 4:18, po prostu gdy wbieglismy na bulwar nadmorski to zrobiło się wąsko i już wogóle nie było szans lecieć szybko i wyprzedzać. Moje tętno przerażało przy tempie ostatnich 2-3 km miałem grubo ponad 170 łapiąc maxa nawet 185. Tyle to nawet na finiszu Purkruna na 5k nie miałem
No i fajnie. Teraz przerwa od biegania napewno 16 dni. To zależy od przebiegu zabiegów fizykoterapeutycznych na moją stopę i i dalszych losów mojego stawu skokowego. Planuję jeszcze wizytę u innego ortopedy aby czegoś nie żałować później. Co ciekawe, po dwóch zabiegach czuję kostkę bardziej niż przed, jest takie dziwne mrowienie i dziwnie pobolewa jakby podeszwa, jakby rozcięgno podeszwowe. Rehabilitantka mówiła, że na początku zdarza się, że jest gorzej żeby finalnie było lepiej. Oby.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
14.11.2015 sobota
spokojny tlenik na rowerze - dystans 50,41km - czas 2:26:23 - śr.prędkość 20,7 km/h - śr. tętno 127
pogoda niezła jednak dawno nie jeździłem i wypiździło mnie niesamowicie, momentami wiatr zatrzymywał mnie w miejscu. Ogólnie jednak fajnie.
spokojny tlenik na rowerze - dystans 50,41km - czas 2:26:23 - śr.prędkość 20,7 km/h - śr. tętno 127
pogoda niezła jednak dawno nie jeździłem i wypiździło mnie niesamowicie, momentami wiatr zatrzymywał mnie w miejscu. Ogólnie jednak fajnie.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15.11.2015 niedziela
ponownie spokojny rowerek - dystans 23,84km - czas 1:11:21 - śr.prędkość 20,1km/h - śt. tętno 115
dzisiaj warunki lepsze, nie wiało jak wczoraj, zachciało mi się mtb i trochę leśnych dróżek. Jazda bardzo przyjemna i bardzo spokojna, nie przekroczyłem tętna 135 a średnie zaledwie 115.
ponownie spokojny rowerek - dystans 23,84km - czas 1:11:21 - śr.prędkość 20,1km/h - śt. tętno 115
dzisiaj warunki lepsze, nie wiało jak wczoraj, zachciało mi się mtb i trochę leśnych dróżek. Jazda bardzo przyjemna i bardzo spokojna, nie przekroczyłem tętna 135 a średnie zaledwie 115.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Minął tydzień. Biegania zero zgodnie z planem. Codziennie zabiegi fizykoterapeutyczne i wieczorem ćwiczenia w domu typu pompki, brzuszki, deska, przysiady itp. generalnie ogólno rozwojówka. Sam nie wie co z tą moją kostka jest. Niby w samym stawie skokowym nie czuję już nic niepkojącego jedak jakieś dziwne poszczypywania są po wewnętrznej stronie poniżej kostki. Tam są więzadła, coś z nimi nie tak czyzby ? Ale od czego, od niebiegania ? Gdzieś kiedyś u kogoś czytałem że na roztrenowaniu wszystko zaczęło pobolewać i przeszło po powrocie do trenowania. A może to te zabiegi coś tam pobudziły. Zobaczymy. W poniedziałek mam ostatnie zabiegi, to już 10-te. We wtorek mam wizytę u ortopedy i umówiony zastrzyk dostawowy z kwasu hialuronowego. A tak poza tym to:
wczoraj, sobota 21.11.2015 - tlenik na rowerze - dystans 51,4km - czas - 2 h 22min - śr.prędkość - 21,7km/h - śr.puls 122
totalny lajcik, pogoda bezwietrzna, super warunki na rowerek, gdyby nie ograniczony czas to mógłbym tak luźno pół dnia jeździć. Wszystko w tętnie 1 zakresu, przyda się.
dzisiaj w niedzielę chciałem to powtórzyć jednak pada od rana i nie zamierza przestać, na rower nie jest to pogoda, na bieganie owszem ale jeszcze tydzień postu biegowego. Może zatem wieczorkiem się "zmuszę" i z 30-40 minut pokręcę na trenażerze chociaż.
wczoraj, sobota 21.11.2015 - tlenik na rowerze - dystans 51,4km - czas - 2 h 22min - śr.prędkość - 21,7km/h - śr.puls 122
totalny lajcik, pogoda bezwietrzna, super warunki na rowerek, gdyby nie ograniczony czas to mógłbym tak luźno pół dnia jeździć. Wszystko w tętnie 1 zakresu, przyda się.
dzisiaj w niedzielę chciałem to powtórzyć jednak pada od rana i nie zamierza przestać, na rower nie jest to pogoda, na bieganie owszem ale jeszcze tydzień postu biegowego. Może zatem wieczorkiem się "zmuszę" i z 30-40 minut pokręcę na trenażerze chociaż.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
28.11.2015 sobota
Bieg spokojny - 8,36km - czas 47:26 - średnie tempo 5:40 - średnie tętno 136
super fajnie i przyjemnie, temperatura 0st., mięsniowo leciutko ale oddechowo tragedia, tętno wysokie jak na takie marne tempo. No nic, takie są początki po dłuższej przerwie.
Zakończyłem okres roztrenowania i zaleczania kontuzji. Nie biegałem wogóle 17 dni ale jeszcze wcześniejszy tydzień to były już tylko lekkie krótkie beesy, zatem roztrenowania było 4 tygodnie. W tym czasie trochę pojeździłem na rowerze (125km) i niemal codziennie wykonywałem w domu ćwiczenia stabilizacji ogólnej oraz rozciąganie i rolowanie. To wszystko jako dodatek do zabiegów fizykoterapetutycznych, które przechodziłem przez 2 tygodnie. Na koniec za namową ortopedy zafundowałem sobie zastrzyk z kwasu hialuronowego w staw skokowy. Przyznam się, że nie mogłem się już doczekać tego dnia, chciałem już zacząć ponownie biegać. Wagę starałem się jakoś trzymać jednak ograniczenie aktywności spowodowało jej wzrost o około 3kg. Czy ze stopą jest lepiej ? Nie wiem. Dzisiaj cały czas w biegu myślałem o stopie, zwracałem uwagę na każde oznaki z niej płynące. Nie jest źle ale to nie jest jeszcze to. Mam nadzieję, że spokojnymi biegami rozruszam stopę nie krzywdząc jej przy okazji.
Okres roztrenowania to przy okazji u mnie był czas snucia planów biegowych na 2016. Pomysłów było sporo ale po niewielkich dylematach udało mi się obrać główne starty i główne cele.
Start najważniejszy i docelowy to ponownie maraton warszawski 25.09.2016. Mam rachunek do wyrównania z tym maratonem i tak zdecydowałem. Chodziły po głowie myśli aplikowania do Berlina czy startowania trochę później (chłodniej) w innym maratonie ale jednak stawiam na warszawski. Celu wynikowego na dzień dzisiejszy nie obieram, mniej więcej wiadomo na co można liczyć, ale wszystko wyjdzie w trakcie przygotowań, które to mam zamiar rozpocząć w czerwcu. Na tą chwilę stawiam ponownie na Hansonów jednak tym razem bez startów pośrednich, tylko i wyłącznie realizowanie planu maratońskiego.
Zanim nadejdzie czerwiec coś trzeba robić. Wiosennego maratonu nie brałem pod uwagę, obawiam się, że w okresie zimowym miałbym wielkie problemy z realizację poukładanego planu maratońskiego. Biec byle biec to nie dla mnie. Ale może będzie cośw granicach maratonu. Już w tym roku bardzo spodobała mi sie impreza Wings for life kiedy śledziłem ją w TV. Pomyślałem, że w 2016 może może, no i jest. Zatem 8-go maja biegnę w Poznaniu WfL i uciekam przed metą jak długo się da
Wcześniej jednak, 20 marca, zamierzam pobiec półmaraton w Gdyni. Oczywiście chciałbym poprawić tam życiówkę jako plan minimum. Jak już wyżej napisałem ciężko będzie z realizacją w okresie zimowym poukładanego planu. Pod półmaraton jednak postanowiłem spróbować. Chciałbym połączyć jakoś przygotowania do tego półmaratonu z przygotowaniami do WfL, który będzie 7 tygodni później. No i na tą chwilę tu jest problem. Nie wiem za bardzo jakim planem lecieć. Jedno jest pewne, teraz po roztrenowaniu przez pierwszych 5 tygodni robię bazę. Będę biegał 4 razy w tygodniu, łącznie po około 50km na tydzień. Będą to głównie BSy, w soboty po lesie, w niedziele trochę dluższe BSy. Od drugiego tygodnia we wtorki i czwartki dorzucę po kilka przebieżek, od trzeciego tygodnia w soboty dorzucę typowe podbiegi. W pozostałe 3 dni tygodnia zamierzam po 20-30min dziennie ćwiczyć w domu jakieś pompki, brzuszki, deski itp. No i tak fajnie zleci 5 tygodni mam nadzieję
Pytanie co dalej ? Co ja będę w stanie robić "mocniejszego" i usystematyzowanego zimą, wieczorami, mając do dyspozycji 1-2km oświetlonego chodnika wzdłuż wsi. Można co prawda jechać kilka km do miasta i latać po mieście albo po jedynej oświetlonej tam 250m bieżni. Wtedy moża by jakiś plan trzaskac. Sam nie wiem. Pożyjemy zobaczymy.
Acha, jest jeszcze jeden cel, którego realizacja mam nadzieję wpłynie na realizacje pozostałych celów. To redukcja wagi. Obecnie mam jakieś 81-82kg. W sezonie biegowym trzymałem 78-79kg. To za dużo. Przy moim wzroście 183 mogłoby być mniej, marzy mi się 75kg. Mądrze zbita waga (utracony tłuszcz) napewno mi pomoże w ekonomice biegu zwłaszcza na długich dystansach. Zaczynam zatem coś robić w tym kierunku.
Bieg spokojny - 8,36km - czas 47:26 - średnie tempo 5:40 - średnie tętno 136
super fajnie i przyjemnie, temperatura 0st., mięsniowo leciutko ale oddechowo tragedia, tętno wysokie jak na takie marne tempo. No nic, takie są początki po dłuższej przerwie.
Zakończyłem okres roztrenowania i zaleczania kontuzji. Nie biegałem wogóle 17 dni ale jeszcze wcześniejszy tydzień to były już tylko lekkie krótkie beesy, zatem roztrenowania było 4 tygodnie. W tym czasie trochę pojeździłem na rowerze (125km) i niemal codziennie wykonywałem w domu ćwiczenia stabilizacji ogólnej oraz rozciąganie i rolowanie. To wszystko jako dodatek do zabiegów fizykoterapetutycznych, które przechodziłem przez 2 tygodnie. Na koniec za namową ortopedy zafundowałem sobie zastrzyk z kwasu hialuronowego w staw skokowy. Przyznam się, że nie mogłem się już doczekać tego dnia, chciałem już zacząć ponownie biegać. Wagę starałem się jakoś trzymać jednak ograniczenie aktywności spowodowało jej wzrost o około 3kg. Czy ze stopą jest lepiej ? Nie wiem. Dzisiaj cały czas w biegu myślałem o stopie, zwracałem uwagę na każde oznaki z niej płynące. Nie jest źle ale to nie jest jeszcze to. Mam nadzieję, że spokojnymi biegami rozruszam stopę nie krzywdząc jej przy okazji.
Okres roztrenowania to przy okazji u mnie był czas snucia planów biegowych na 2016. Pomysłów było sporo ale po niewielkich dylematach udało mi się obrać główne starty i główne cele.
Start najważniejszy i docelowy to ponownie maraton warszawski 25.09.2016. Mam rachunek do wyrównania z tym maratonem i tak zdecydowałem. Chodziły po głowie myśli aplikowania do Berlina czy startowania trochę później (chłodniej) w innym maratonie ale jednak stawiam na warszawski. Celu wynikowego na dzień dzisiejszy nie obieram, mniej więcej wiadomo na co można liczyć, ale wszystko wyjdzie w trakcie przygotowań, które to mam zamiar rozpocząć w czerwcu. Na tą chwilę stawiam ponownie na Hansonów jednak tym razem bez startów pośrednich, tylko i wyłącznie realizowanie planu maratońskiego.
Zanim nadejdzie czerwiec coś trzeba robić. Wiosennego maratonu nie brałem pod uwagę, obawiam się, że w okresie zimowym miałbym wielkie problemy z realizację poukładanego planu maratońskiego. Biec byle biec to nie dla mnie. Ale może będzie cośw granicach maratonu. Już w tym roku bardzo spodobała mi sie impreza Wings for life kiedy śledziłem ją w TV. Pomyślałem, że w 2016 może może, no i jest. Zatem 8-go maja biegnę w Poznaniu WfL i uciekam przed metą jak długo się da
Wcześniej jednak, 20 marca, zamierzam pobiec półmaraton w Gdyni. Oczywiście chciałbym poprawić tam życiówkę jako plan minimum. Jak już wyżej napisałem ciężko będzie z realizacją w okresie zimowym poukładanego planu. Pod półmaraton jednak postanowiłem spróbować. Chciałbym połączyć jakoś przygotowania do tego półmaratonu z przygotowaniami do WfL, który będzie 7 tygodni później. No i na tą chwilę tu jest problem. Nie wiem za bardzo jakim planem lecieć. Jedno jest pewne, teraz po roztrenowaniu przez pierwszych 5 tygodni robię bazę. Będę biegał 4 razy w tygodniu, łącznie po około 50km na tydzień. Będą to głównie BSy, w soboty po lesie, w niedziele trochę dluższe BSy. Od drugiego tygodnia we wtorki i czwartki dorzucę po kilka przebieżek, od trzeciego tygodnia w soboty dorzucę typowe podbiegi. W pozostałe 3 dni tygodnia zamierzam po 20-30min dziennie ćwiczyć w domu jakieś pompki, brzuszki, deski itp. No i tak fajnie zleci 5 tygodni mam nadzieję
Pytanie co dalej ? Co ja będę w stanie robić "mocniejszego" i usystematyzowanego zimą, wieczorami, mając do dyspozycji 1-2km oświetlonego chodnika wzdłuż wsi. Można co prawda jechać kilka km do miasta i latać po mieście albo po jedynej oświetlonej tam 250m bieżni. Wtedy moża by jakiś plan trzaskac. Sam nie wiem. Pożyjemy zobaczymy.
Acha, jest jeszcze jeden cel, którego realizacja mam nadzieję wpłynie na realizacje pozostałych celów. To redukcja wagi. Obecnie mam jakieś 81-82kg. W sezonie biegowym trzymałem 78-79kg. To za dużo. Przy moim wzroście 183 mogłoby być mniej, marzy mi się 75kg. Mądrze zbita waga (utracony tłuszcz) napewno mi pomoże w ekonomice biegu zwłaszcza na długich dystansach. Zaczynam zatem coś robić w tym kierunku.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pierwszy tydzień robienia bazy po roztrenowaniu za mną. W zasadzie to 9 dni gdyż zacząłem w sobotę (o czym napisąłem wyżej), potem w niedzielę z rana zrobiłem małe nieplanowane 7,5km. Byłem do późna na weselu i poranny kac zmusił mnie do wyjścia i zaczerpnięcia świeżego powietrza
Poranne ważenie dodatkowo zachęciło do wyjscia.
Od poniedziałku zacząłem pierwszy tydzień bazy. Wyjątkowo od poniedziałku gdyż we wtorek rano jechałem z synem do szpitala na umówiony zabieg i do czwartku uziemienie w szpitalu. We czwartek po powrocie kolejny BS i w weekend już planowo.
30.11.2015 poniedziałek
BS - 10,03km średnio po 5:38 - średnie tętno 138
03.12.2015 czwartek
BS - 10,12km średnio po 5:41 - średnie tętno 145
05.12.2015 sobota
BS - 12,34km średnio po 5:44 - średnie tętno 143
06.12.2015 niedziela
BS - 14,08km średnio po 5:46 - średnie tętno 151*
W piątek dorzuciłem standartowe ćwiczenia sprawnościowe wykonywane w domowych warunkach czyli pompki, brzuszki, deski różnej maści, wzniosy grzbietu, nożyce itp a także ćwiczenia stablizujące na poduszcze sensomotorycznej tzw. berecie. Takie coś sobie sprawiłem za namową rehabilitanta. Cwiczenia na tym mają wzmocnić mięśnie głębokie oraz poprawić stabilizację a przez to wytrzymałość stawów. Wykonuję na razie stanie na jednej nodze na tej poduszcze, przysiady na jednej nodze taki niskie jakie daję rade oraz tzw. jaskółki. Zabawa jest niezła. Czuję faktycznei jak pracuję cały przy tych ćwiczeniach. Mam zamiar w dni niebiegowe tzn. poniedziałki, środy i piątki poświęcić 20-30 minut na taka domową siłkę. Na koniec jeszcze roller.
Podsumowując pierwszy tydzień to plan wykonano, kilometraż 46,56km. W drugim tygodniu to samo +2km więcej w niedzielę tzn. 16km zamiast 14km.
Od grudnia postanowiłem też zmienić nieco styl swojego odżywiania aby zredukować nieco tłuszczyku i na wiosnę ważyć parę kg mniej. W sezonie ważyłem 78-79kg, ostatnio nawet 82kg, chciałbym zejsc na 75kg oczywiście głównie z tłuszczu. Zdecydowałem na przynajmniej okres 5 tygodniowej bazy (a może i dłuzej, zależy od samopoczucia i innych czynników) ograniczyć spożycie węglowodanów. Dzienny bilans kaloryczny delikatnie uciąłem a wyeliminowane kalorie z węglowodanów zastąpiłem kaloriami ze zdrowych tłuszczy. Białko na stałym poziomie około 2g na 1kg masy ciała. Spokojne treningi w 1 zakresie nie wymagają zasilania dużą dawką węglowodanów wiec łatwiej będzie to przetrzymać niż w okresie kiedy są akcenty. Węglowodany z produktów zbożowych i owoce wciągam jedynie około treningowo czyli jako posiłek potreningowy i ewentualnie śniadanie jeśli trening jest rano (weekend). W pozostałych posiłkach węglowodany głównie z warzyw. Zobaczymy jak będzie. Póki co mój organizm się przestawia bo nawet na spokojnych biegach widzę, że *tętno jest wyższe niz zazwyczaj. Po częsci to jest efekt roztrenowania i spadku wydolnosci ale niskie węgle tu z pewnoscią robią swoje.
Poranne ważenie dodatkowo zachęciło do wyjscia.
Od poniedziałku zacząłem pierwszy tydzień bazy. Wyjątkowo od poniedziałku gdyż we wtorek rano jechałem z synem do szpitala na umówiony zabieg i do czwartku uziemienie w szpitalu. We czwartek po powrocie kolejny BS i w weekend już planowo.
30.11.2015 poniedziałek
BS - 10,03km średnio po 5:38 - średnie tętno 138
03.12.2015 czwartek
BS - 10,12km średnio po 5:41 - średnie tętno 145
05.12.2015 sobota
BS - 12,34km średnio po 5:44 - średnie tętno 143
06.12.2015 niedziela
BS - 14,08km średnio po 5:46 - średnie tętno 151*
W piątek dorzuciłem standartowe ćwiczenia sprawnościowe wykonywane w domowych warunkach czyli pompki, brzuszki, deski różnej maści, wzniosy grzbietu, nożyce itp a także ćwiczenia stablizujące na poduszcze sensomotorycznej tzw. berecie. Takie coś sobie sprawiłem za namową rehabilitanta. Cwiczenia na tym mają wzmocnić mięśnie głębokie oraz poprawić stabilizację a przez to wytrzymałość stawów. Wykonuję na razie stanie na jednej nodze na tej poduszcze, przysiady na jednej nodze taki niskie jakie daję rade oraz tzw. jaskółki. Zabawa jest niezła. Czuję faktycznei jak pracuję cały przy tych ćwiczeniach. Mam zamiar w dni niebiegowe tzn. poniedziałki, środy i piątki poświęcić 20-30 minut na taka domową siłkę. Na koniec jeszcze roller.
Podsumowując pierwszy tydzień to plan wykonano, kilometraż 46,56km. W drugim tygodniu to samo +2km więcej w niedzielę tzn. 16km zamiast 14km.
Od grudnia postanowiłem też zmienić nieco styl swojego odżywiania aby zredukować nieco tłuszczyku i na wiosnę ważyć parę kg mniej. W sezonie ważyłem 78-79kg, ostatnio nawet 82kg, chciałbym zejsc na 75kg oczywiście głównie z tłuszczu. Zdecydowałem na przynajmniej okres 5 tygodniowej bazy (a może i dłuzej, zależy od samopoczucia i innych czynników) ograniczyć spożycie węglowodanów. Dzienny bilans kaloryczny delikatnie uciąłem a wyeliminowane kalorie z węglowodanów zastąpiłem kaloriami ze zdrowych tłuszczy. Białko na stałym poziomie około 2g na 1kg masy ciała. Spokojne treningi w 1 zakresie nie wymagają zasilania dużą dawką węglowodanów wiec łatwiej będzie to przetrzymać niż w okresie kiedy są akcenty. Węglowodany z produktów zbożowych i owoce wciągam jedynie około treningowo czyli jako posiłek potreningowy i ewentualnie śniadanie jeśli trening jest rano (weekend). W pozostałych posiłkach węglowodany głównie z warzyw. Zobaczymy jak będzie. Póki co mój organizm się przestawia bo nawet na spokojnych biegach widzę, że *tętno jest wyższe niz zazwyczaj. Po częsci to jest efekt roztrenowania i spadku wydolnosci ale niskie węgle tu z pewnoscią robią swoje.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2015, 10:33 przez krzychooo, łącznie zmieniany 1 raz.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Drugi tydzień (z pięciu) bazy za mną.
08.12.2015 wtorek
BS - 10,32km średnio po 5:43min/km
10.12.2015 czwartek
BS - 10,5km średnio po 5:37min/km
12.12.2015 sobota
BS + 3 przebieżki - 12,17km średnio po 5:29min/km
13.12.2015 niedziela
BS "dłuższy" - 16,11km średnio po 5:26min/km
Tydzień łącznie 49,11km.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego tygodnia. Sporo obowiązków popołudniowych i fatalna pogoda nie przeszkodziły zrobić plan w 100%. Oprócz biegania zgodnie z założeniami w poniedziałek, środę i piątek zrobiłem po 35min ćwiczeń stabilizacyjno-siłowych. Udawało się trzymać założenia diety z ograniczonymi węglowodanami. Efekt - po dwóch tygodniach waga rano 79kg, czyli wróciłem do średniej z sezonu, teraz trzeba powoli i z głową iść w kierunku 75kg.
Opaskę tętna garmina wysłałem do serwisu gdyż za dużo skoków tętna pokazywała nawet na nówce baterii, biegałem tylko na samopoczucie i czuję, że z każdym dniem w tym tygodni było lepiej. Poprzedni tydzień było cały czas słabo ale po tym tygodniu widzę światełko w tunelu. Pewnie to kwestia tez tego, że organizm się już trochę zaadoptował do funkcjonowania z mniejszą podażą węglowodanów. Dzisiejsze dłuzsze bieganie było naprawdę fajne. To wreszcie była przyjemnosć jak dawniej. Mogłem to biec i biec ale trzymam się planu i stopniowo chcę tych km tygodniowo dorzucać. Nawet pogoda dzisiaj mnie nie pokonała, cały bieg w deszczu i wietrze przy +2st.C, a mnie to bimbało, muza na uszach i biegło się super. Oby tak dalej. Zacząłem już lekkie przebieżki robić, w przyszłym tygodniu chcę ich troszkę już dorzucić a w sobotę zacząć już klasyczne podbiegi.
08.12.2015 wtorek
BS - 10,32km średnio po 5:43min/km
10.12.2015 czwartek
BS - 10,5km średnio po 5:37min/km
12.12.2015 sobota
BS + 3 przebieżki - 12,17km średnio po 5:29min/km
13.12.2015 niedziela
BS "dłuższy" - 16,11km średnio po 5:26min/km
Tydzień łącznie 49,11km.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego tygodnia. Sporo obowiązków popołudniowych i fatalna pogoda nie przeszkodziły zrobić plan w 100%. Oprócz biegania zgodnie z założeniami w poniedziałek, środę i piątek zrobiłem po 35min ćwiczeń stabilizacyjno-siłowych. Udawało się trzymać założenia diety z ograniczonymi węglowodanami. Efekt - po dwóch tygodniach waga rano 79kg, czyli wróciłem do średniej z sezonu, teraz trzeba powoli i z głową iść w kierunku 75kg.
Opaskę tętna garmina wysłałem do serwisu gdyż za dużo skoków tętna pokazywała nawet na nówce baterii, biegałem tylko na samopoczucie i czuję, że z każdym dniem w tym tygodni było lepiej. Poprzedni tydzień było cały czas słabo ale po tym tygodniu widzę światełko w tunelu. Pewnie to kwestia tez tego, że organizm się już trochę zaadoptował do funkcjonowania z mniejszą podażą węglowodanów. Dzisiejsze dłuzsze bieganie było naprawdę fajne. To wreszcie była przyjemnosć jak dawniej. Mogłem to biec i biec ale trzymam się planu i stopniowo chcę tych km tygodniowo dorzucać. Nawet pogoda dzisiaj mnie nie pokonała, cały bieg w deszczu i wietrze przy +2st.C, a mnie to bimbało, muza na uszach i biegło się super. Oby tak dalej. Zacząłem już lekkie przebieżki robić, w przyszłym tygodniu chcę ich troszkę już dorzucić a w sobotę zacząć już klasyczne podbiegi.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień trzeci bazy:
15.12.2015 - wtorek
BS + 6 przebieżek - 10,58 km średnio po 5:34 min/km
17.12.2015 - czwartek
BS + 7 przebieżek - 11,08 km średnio po 5:35 min/km
19.12.2015 - sobota
BS + 8 podbiegów - 12,43 km średnio po 5:46 min/km
20.12.2015 - niedziela
Bieg długi - 18,03 km średnio po 5:28 min/km
Kilometraż tygodniowy: 52,12 km
Oprócz tego: poniedziałek, środa i piątek po około 30 minut ćwiczeń stabilizacyjno siłowych w warunkach domowych.
Jestem zadowolony z tego tygodnia. Plan zrealizowany w 100%. Zaczyna biegać się coraz przyjemniej, już czasami korci żeby przyspieszyć ale jeszcze nie pora, jeszcze się szybko nabiegam . Waga 79kg, na razie trzyma się na dobrze mi znanej "magicznej" granicy. Teraz tydzień świąteczny. Trzeba będzie się trochę nakombinować aby swoje wybiegać no i przy stole trzeba uważać z z żarciem
15.12.2015 - wtorek
BS + 6 przebieżek - 10,58 km średnio po 5:34 min/km
17.12.2015 - czwartek
BS + 7 przebieżek - 11,08 km średnio po 5:35 min/km
19.12.2015 - sobota
BS + 8 podbiegów - 12,43 km średnio po 5:46 min/km
20.12.2015 - niedziela
Bieg długi - 18,03 km średnio po 5:28 min/km
Kilometraż tygodniowy: 52,12 km
Oprócz tego: poniedziałek, środa i piątek po około 30 minut ćwiczeń stabilizacyjno siłowych w warunkach domowych.
Jestem zadowolony z tego tygodnia. Plan zrealizowany w 100%. Zaczyna biegać się coraz przyjemniej, już czasami korci żeby przyspieszyć ale jeszcze nie pora, jeszcze się szybko nabiegam . Waga 79kg, na razie trzyma się na dobrze mi znanej "magicznej" granicy. Teraz tydzień świąteczny. Trzeba będzie się trochę nakombinować aby swoje wybiegać no i przy stole trzeba uważać z z żarciem
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czwarty tydzień bazy zakończony.
22.12.2015 wtorek
fartlek - 12,52 km średnio po 5,07 min/km
miał być standardowy bs z kilkoma przebieżkami ale z uwagi na pewną okazję w pracy i wciągnięcie przy tej okazji paru słodyczy, postanowiłem to wykorzystać i coś żwawiej pobiegać, pomysł wpadł do głowy w zasadzie po ruszeniu domu dopiero. Nie wiedziałem co pobiec, nic wyliczonego mi się nie chciało więc postawiłem na tzw. fartlek kompletnie spontaniczny. Zrobiłem kilkanascie odcinków różnych długości, z reguły po kilkaset metrów w tempach różnych od 5k, 10k do HM, przeplatanych oczywiście tempem spokojnym. Muszę powiedzieć, że spodobało mi się takie spontaniczne bieganie i chyba częściej to będę uskuteczniał.
24.12.2015 czwartek Wigilia
BS - 13,52 km średnio po 5:32 min/km
25.12.2015 piątek Boże Narodzenie
BS + przebieżki - 11,04km średnio po 5:36 min/km
jakoś tak mi szybciej te przebieżki wchodzą niż kiedyś, nie spinam się, staram się trzymać technikę a i tak szybko idą, ostatnią to już celowo pobiegłem prawie że na max aby zobaczyć ile mogę pocisnąć przez 100m, wyszło tempo 2:43, szału ni ma jednak.
27.12.2015 niedziela
Bieg długi - 18,04km średnio po 5:35 min/km
dzisiejszy "long" baaardzo przyjemny, załadowane w Święta węglowodany w postaci serników, makowców itp dały efekt w postaci baardzo niskiego tętna i bardzo luźnego biegu. Korciło żeby pocisnąć ale opanowałem się i cierpliwie wyklepałem swoje 18km aby dopełnić zaplanowane na ten tydzień 55km.
Generalnie tydzień ponownie uważam za udany, kilometraż znowu planowo o 3km w górę, obecnie jest 55km przy 4 treningach. Do tego doszły standardowe 3 treningi ćwiczeń siłowych i stabilizacyjnych po około 30 minut. Waga stabilna 79 +/- 0,5kg. Nie będzie nadprogramowych kg do zrzucania
Kolejny tydzień bazy (piąty) będzie podobny, kilometraż powinien wyjść jakieś 58-60km. Co będzie dalej, jeszcze nie wiem, albo jeszcze z 1-2 tygodnie takiej bazy albo już coś zacznę przyspieszać. Dużo też będzie zależało od warunków pogodowych.
22.12.2015 wtorek
fartlek - 12,52 km średnio po 5,07 min/km
miał być standardowy bs z kilkoma przebieżkami ale z uwagi na pewną okazję w pracy i wciągnięcie przy tej okazji paru słodyczy, postanowiłem to wykorzystać i coś żwawiej pobiegać, pomysł wpadł do głowy w zasadzie po ruszeniu domu dopiero. Nie wiedziałem co pobiec, nic wyliczonego mi się nie chciało więc postawiłem na tzw. fartlek kompletnie spontaniczny. Zrobiłem kilkanascie odcinków różnych długości, z reguły po kilkaset metrów w tempach różnych od 5k, 10k do HM, przeplatanych oczywiście tempem spokojnym. Muszę powiedzieć, że spodobało mi się takie spontaniczne bieganie i chyba częściej to będę uskuteczniał.
24.12.2015 czwartek Wigilia
BS - 13,52 km średnio po 5:32 min/km
25.12.2015 piątek Boże Narodzenie
BS + przebieżki - 11,04km średnio po 5:36 min/km
jakoś tak mi szybciej te przebieżki wchodzą niż kiedyś, nie spinam się, staram się trzymać technikę a i tak szybko idą, ostatnią to już celowo pobiegłem prawie że na max aby zobaczyć ile mogę pocisnąć przez 100m, wyszło tempo 2:43, szału ni ma jednak.
27.12.2015 niedziela
Bieg długi - 18,04km średnio po 5:35 min/km
dzisiejszy "long" baaardzo przyjemny, załadowane w Święta węglowodany w postaci serników, makowców itp dały efekt w postaci baardzo niskiego tętna i bardzo luźnego biegu. Korciło żeby pocisnąć ale opanowałem się i cierpliwie wyklepałem swoje 18km aby dopełnić zaplanowane na ten tydzień 55km.
Generalnie tydzień ponownie uważam za udany, kilometraż znowu planowo o 3km w górę, obecnie jest 55km przy 4 treningach. Do tego doszły standardowe 3 treningi ćwiczeń siłowych i stabilizacyjnych po około 30 minut. Waga stabilna 79 +/- 0,5kg. Nie będzie nadprogramowych kg do zrzucania
Kolejny tydzień bazy (piąty) będzie podobny, kilometraż powinien wyjść jakieś 58-60km. Co będzie dalej, jeszcze nie wiem, albo jeszcze z 1-2 tygodnie takiej bazy albo już coś zacznę przyspieszać. Dużo też będzie zależało od warunków pogodowych.
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
- krzychooo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Piąty tydzień bazy za mną.
29.12.2015 wtorek
BS + rytmy 200m - 12,71 km średnio po 5:23 min/km
miały być standartowe 100m przebieżki na koniec ale coś mi strzeliło do głowy żeby zrobić dłuższe 200m odcinki
31.12.2015 czwartek (Sylwester)
Bieg długi - 21,36km średnio po 5:12 min/km
Z uwagi na sylwestrowo-noworoczny wyjazd do znajomych do Koszalina stwierdziłem, że bieg długi przeniosę ze standartowej niedzieli na sylwestrowy czwartek. W sylwestra miałem wolne z pracy więc wolny poranek jeszcze przed wyjazdem postanowiłem zagospodarować na longa po okolicy, a w Koszalinie pobiegac tylko coś krótszego. Czwartkowy bieg był baardzo przyjemny, ostatnie kilka km lekko sobie przyspieszyłem do drugiego zakresu i kończyłem w okolicy tempa maratońskiego.
01.01.2016 piątek (Nowy Rok)
Bieg Regeneracyjny - 6,18km średnio po 5:24 min/km
Piątek miał być wolny od biegania jako odpoczynek po czwartkowym longu oraz sylwestrowym balowaniu ale jakoś tak sporo wolnego czasu było i mnie nosiło więc wyskoczyłem chociaż na krótki regenracyjno otrzeźwiający bieg po Koszalinie.
02.01.2016 sobota
BS + kross - 13,46 km średnio po 5:08 min/km
W sobotę miałem planowo zrobić podbiegi, klasyczne ileśtam razy po 100-150m pod górę. Warunki takie w Koszalinie były, jest gdzie pod górkę popodbiegać. Jednak przypomniałem sobie o istnieniu w Koszalinie Góry Chełmskiej i świetnego mocno pofałdowanego lasu wokół niej. Zrobiłem zatem najpierw około 8 km rozgrzewkowego BeeSa a potem zacząłem krążyć różnymi ścieżkami lasu wokół Góry Chełmskiej. Wyszło tego krossa prawie 4 km i nazbierało się na tym odcinku 98 m przewyższenia. Trochę jak w górach Nie był to trening klasycznych podbiegów ale mocne prawie 20 minut w trudnym terenie w tętnie progowym i sporo powyżej, nogi piekły na podbiegach że hej Ogólnie świetnie się biegało pomimo prawie -10 stopni.
03.01.2016 niedziela
Bieg Regeneracyjny - 6,55 km średnio po 5:18 min/km
W niedzielę o świcie, jeszcze przed powrotem do domu, wyskoczyłem na krótki regeneracyjny beesik przy -12 st.C. Trochę pozmieniałem pod koniec tygodnia układ treningów, coś tam wskoczyło już lekko mocniejszego, więc stwierdziłem, że tygodniowy kilometraż trzeba uzupełnić już tylko spokojnym biegiem.
Tym sposobem tydzień zamknąłem kilometrażem 60,25km. Da się zauważyć, że wzrosło średnie tempo biegania, nie tylko za sprawą paru szybszych odcinków ale generalnie szybciej biegałem też te zwykłe wolne kilometry, to już nie było po 5:30-5:40 i wolniej ale po 5:25 i poniżej przy tym samym tętnie co wczesniej a nawet może niższym. Jest to pocieszające aczkolwiek zauważyłem, ża ma to ewidentny związek ze świąteczo-sylwestrowym załadowaniem węglowodanów w postaci różnych światecznych potraw .
Oprócz biegania udało się w poniedziałek i środę zrobić standartowy zestaw ćwiczeń siłowo stabilizacyjnych. Generalnie zaczyna być OK. Martwią trochę obecne mrozy bo trochę utrudniają treningi ale trzeba sobie jakoś poradzić. Nadal jednak nie wiem czy wraz z rozpoczynająym tygodniem wchodzic już w 18 tygodniowy plan maratoński (Pfitzinger z książki Maraton zaawansowany) czy jeszcze biegać jakąś bazę okraszoną od czasu do czasu czymś szybszym i plan wdrożyć od powiedzmy 3-4 tygodnia. Do zastanowienia.
Podsumowując sportowo rok 2015 w liczbach:
Bieganie:
- dystans 2780 km (w 2014 było około 450-500km )
- 235 treningów
- łączny czas 245 godzin
Rower:
- dystans 523 km
- 23 "treningi"
- łączny czas 28 godzin
Ćwiczenia siłowe itp.
- 37 aktywności
- 20 godzin
29.12.2015 wtorek
BS + rytmy 200m - 12,71 km średnio po 5:23 min/km
miały być standartowe 100m przebieżki na koniec ale coś mi strzeliło do głowy żeby zrobić dłuższe 200m odcinki
31.12.2015 czwartek (Sylwester)
Bieg długi - 21,36km średnio po 5:12 min/km
Z uwagi na sylwestrowo-noworoczny wyjazd do znajomych do Koszalina stwierdziłem, że bieg długi przeniosę ze standartowej niedzieli na sylwestrowy czwartek. W sylwestra miałem wolne z pracy więc wolny poranek jeszcze przed wyjazdem postanowiłem zagospodarować na longa po okolicy, a w Koszalinie pobiegac tylko coś krótszego. Czwartkowy bieg był baardzo przyjemny, ostatnie kilka km lekko sobie przyspieszyłem do drugiego zakresu i kończyłem w okolicy tempa maratońskiego.
01.01.2016 piątek (Nowy Rok)
Bieg Regeneracyjny - 6,18km średnio po 5:24 min/km
Piątek miał być wolny od biegania jako odpoczynek po czwartkowym longu oraz sylwestrowym balowaniu ale jakoś tak sporo wolnego czasu było i mnie nosiło więc wyskoczyłem chociaż na krótki regenracyjno otrzeźwiający bieg po Koszalinie.
02.01.2016 sobota
BS + kross - 13,46 km średnio po 5:08 min/km
W sobotę miałem planowo zrobić podbiegi, klasyczne ileśtam razy po 100-150m pod górę. Warunki takie w Koszalinie były, jest gdzie pod górkę popodbiegać. Jednak przypomniałem sobie o istnieniu w Koszalinie Góry Chełmskiej i świetnego mocno pofałdowanego lasu wokół niej. Zrobiłem zatem najpierw około 8 km rozgrzewkowego BeeSa a potem zacząłem krążyć różnymi ścieżkami lasu wokół Góry Chełmskiej. Wyszło tego krossa prawie 4 km i nazbierało się na tym odcinku 98 m przewyższenia. Trochę jak w górach Nie był to trening klasycznych podbiegów ale mocne prawie 20 minut w trudnym terenie w tętnie progowym i sporo powyżej, nogi piekły na podbiegach że hej Ogólnie świetnie się biegało pomimo prawie -10 stopni.
03.01.2016 niedziela
Bieg Regeneracyjny - 6,55 km średnio po 5:18 min/km
W niedzielę o świcie, jeszcze przed powrotem do domu, wyskoczyłem na krótki regeneracyjny beesik przy -12 st.C. Trochę pozmieniałem pod koniec tygodnia układ treningów, coś tam wskoczyło już lekko mocniejszego, więc stwierdziłem, że tygodniowy kilometraż trzeba uzupełnić już tylko spokojnym biegiem.
Tym sposobem tydzień zamknąłem kilometrażem 60,25km. Da się zauważyć, że wzrosło średnie tempo biegania, nie tylko za sprawą paru szybszych odcinków ale generalnie szybciej biegałem też te zwykłe wolne kilometry, to już nie było po 5:30-5:40 i wolniej ale po 5:25 i poniżej przy tym samym tętnie co wczesniej a nawet może niższym. Jest to pocieszające aczkolwiek zauważyłem, ża ma to ewidentny związek ze świąteczo-sylwestrowym załadowaniem węglowodanów w postaci różnych światecznych potraw .
Oprócz biegania udało się w poniedziałek i środę zrobić standartowy zestaw ćwiczeń siłowo stabilizacyjnych. Generalnie zaczyna być OK. Martwią trochę obecne mrozy bo trochę utrudniają treningi ale trzeba sobie jakoś poradzić. Nadal jednak nie wiem czy wraz z rozpoczynająym tygodniem wchodzic już w 18 tygodniowy plan maratoński (Pfitzinger z książki Maraton zaawansowany) czy jeszcze biegać jakąś bazę okraszoną od czasu do czasu czymś szybszym i plan wdrożyć od powiedzmy 3-4 tygodnia. Do zastanowienia.
Podsumowując sportowo rok 2015 w liczbach:
Bieganie:
- dystans 2780 km (w 2014 było około 450-500km )
- 235 treningów
- łączny czas 245 godzin
Rower:
- dystans 523 km
- 23 "treningi"
- łączny czas 28 godzin
Ćwiczenia siłowe itp.
- 37 aktywności
- 20 godzin
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019