
Komentarz do artykułu Lance Armstrong zwycięzcą biegu przełajowego w Kalifornii
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
to niech będzie z osiemdziesiąt 

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
W Polskim prawie nie może być więcej niż 10.
Chodzi mi o to, żebyście byli miłosierni, zwłaszcza, że wielu z was jest wierzących. Wybaczajcie.
Chodzi mi o to, żebyście byli miłosierni, zwłaszcza, że wielu z was jest wierzących. Wybaczajcie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Adam, czym innym jest wybaczanie, a czym innym organizowanie przyszłości.
zdradzony chłopak może wybaczyć dziewczynie, a mimo tego wybaczenia może podjąć decyzję, że nie chce się z nią żenić. nie oznacza to, że nie jest miłosierny.
w prawie orzekany jest np. dożywotni zakaz zbliżania się albo prowadzenia pojazdów. to nie jest KARA, ale ŚRODEK KARNY orzekany obok kary, a służący organizowaniu przyszłości - i chodzi tu raczej o bezpieczeństwo czy komfort innych ,a nie o danie w kość winowajcy.
zdradzony chłopak może wybaczyć dziewczynie, a mimo tego wybaczenia może podjąć decyzję, że nie chce się z nią żenić. nie oznacza to, że nie jest miłosierny.
w prawie orzekany jest np. dożywotni zakaz zbliżania się albo prowadzenia pojazdów. to nie jest KARA, ale ŚRODEK KARNY orzekany obok kary, a służący organizowaniu przyszłości - i chodzi tu raczej o bezpieczeństwo czy komfort innych ,a nie o danie w kość winowajcy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13681
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Wierzycach? Tak.Adam Klein pisze:W Polskim prawie nie może być więcej niż 10.
Chodzi mi o to, żebyście byli miłosierni, zwłaszcza, że wielu z was jest wierzących. Wybaczajcie.
Miłosiernych? Nie.

-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Po napisaniu mojego pierwszego posta w tym temacie trochę jeszcze podumałem i doszedłem do następujących wniosków - powiedzmy, że organizuję zawody. Nie zgłasza się nikt, oprócz mnie i Armstronga. Czyli ścigamy się we dwójkę. Czy JA OSOBIŚCIE miałbym coś przeciwko, aby się z nim ścigać? Mimo dość surowego zakończenia mojego pierwszego posta doszedłem do wniosku, że nie. A, co tam. Ścigajmy się. Koks, nie koks, dawno, niedawno, osobiście mi to wisi. Ja jako zawodnik z mojego prywatnego "mam platfusa team" jestem gotowy ścigać się z Armstrongiem i ponieść sromotną klęskę, po której nie będę trąbił, że koksiarz. Mam z tym luz. Załóżmy jednak, że przyjdzie 50 osób, a ja jestem kierownikiem tych zawodów. Jeśli chociaż jedna, jedyna osoba z owej pięćdziesiątki wyrazi wątpliwości co do udziału Armstronga w tym wyścigu, to ja jestem skłonny zabronić Armstrongowi startu. Tu nie chodzi osobiście o mnie. Tu nie chodzi o Armstronga. Tak, jak ktoś napisał wcześniej tu chodzi o wielu innych ludzi, którzy czasem okupują miejsca od połowy stawki w dól, ale dotarcie nawet do tych miejsc często kosztowało ich sporo pracy. I jeśli inni uczestnicy takie wyścigu źle odbierają obecność na starcie kogoś takiego, to wg mnie ten ktoś nie powinien startować. Ja się nie znam na przepisach i procedurach, ale gdybym organizował jakieś zawody, to kierowałbym się powyższą logiką. W końcu na niektórych zawodach ultra oszustów za np. podjechanie motorynką czeka kara w postaci ban for life. Ot, takie 3 grosze na koniec.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
W tej ocenie koksiarzy zawsze będzie ktoś kto myśli inaczej niż Ty. Przecież w polityce jest tak samo. Ja wierzę w możliwość rehabilitacji.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 02 sie 2015, 11:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:28:00
Mam wrażenie, że tak doskonale się zhumanizowaliśmy, że dla niektórych nie byłby problemem Trynkiewicz jako przedszkolanka. Jego pasją są dzieci a swój dług wobec społeczeństwa spłacił....więc?Adam Klein pisze:W Polskim prawie nie może być więcej niż 10.
Chodzi mi o to, żebyście byli miłosierni, zwłaszcza, że wielu z was jest wierzących. Wybaczajcie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
To jednak co innego. Trynkiewicz jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa, dla życia, jest przypadkiem patologicznym, chorym. Chodzi mi o to, czy macie w sobie umiejętność wybaczania wobec osób, które załują swoich postępków? Gdyby np Armstrong został poddany ocenie psychologów czy psychiatrów, którzy stwierdziliby, że: "widać, że szczerze żałuje popełnionych grzechów i stosowanie przez niego dopingu uważamy obecnie za wysoce nieprawdopodobne".
Czy nadal twierdzilibyście, że powinien mieć dożywotni zakaz startów we wszystkich dyscyplinach ?
Czy nadal twierdzilibyście, że powinien mieć dożywotni zakaz startów we wszystkich dyscyplinach ?
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
żartujesz?mam_platfusa pisze:Załóżmy jednak, że przyjdzie 50 osób, a ja jestem kierownikiem tych zawodów. Jeśli chociaż jedna, jedyna osoba z owej pięćdziesiątki wyrazi wątpliwości co do udziału Armstronga w tym wyścigu, to ja jestem skłonny zabronić Armstrongowi startu. Tu nie chodzi osobiście o mnie. Tu nie chodzi o Armstronga. Tak, jak ktoś napisał wcześniej tu chodzi o wielu innych ludzi, którzy czasem okupują miejsca od połowy stawki w dól, ale dotarcie nawet do tych miejsc często kosztowało ich sporo pracy. I jeśli inni uczestnicy takie wyścigu źle odbierają obecność na starcie kogoś takiego, to wg mnie ten ktoś nie powinien startować. Ja się nie znam na przepisach i procedurach, ale gdybym organizował jakieś zawody, to kierowałbym się powyższą logiką. W końcu na niektórych zawodach ultra oszustów za np. podjechanie motorynką czeka kara w postaci ban for life. Ot, takie 3 grosze na koniec.
czyli jakby zadzwonił do Ciebie taki uczestnik i zagroził, że nie wystartuje w Twoich zawodach, bo ten czy tamten jest np. astmatykiem, vege, muzułmaninem, lewakiem, murzynem, stracił prawo jazdy, miał wujka w zomo (niepotrzebne skreslić) to byś zabronił startu?
tak sie składa, że gdyby ludziska sie dowiedzieli, że w jakichś zawodach startuje taki Lance, to na miejsce tego jednego obrażonego przyjechało by tam dodatkowo setki innych, żeby sie z Lancem (koksiarzem) pościgać, stanąć sobie koło niego...
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
co innego muzułmanin, weganin czy lewak, a co innego oszust i złodziej - samo to zestawienie jest nieuczciwe z twojej strony. ja rozumiem platfusa i sam uważam dokładnie tak samo.
masz prawo Arek mieć swoje zdanie i na pewno na taki bieg przyjechałoby mnóstwo osób, żeby Lance'a zobaczyć. pytanie tylko, czy to dobrze... ja sam nie chciałbym koło niego stanąć na starcie.
masz prawo Arek mieć swoje zdanie i na pewno na taki bieg przyjechałoby mnóstwo osób, żeby Lance'a zobaczyć. pytanie tylko, czy to dobrze... ja sam nie chciałbym koło niego stanąć na starcie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Znam ją, znam od Jurka Skarżyńskiego, ale ta analogia ze złodziejami jednak do mnie nie przemawia. Nie mam czasu na szukanie argumentów, że to nie to samo, ale jakoś mi to logicznie nie pasuje. Chociaz oczywiście potępiam doping, tyle, że to nie to samo co kradzież.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Adam, naprawdę uważasz, że inkasowanie kasy od sponsorów oraz przyjmowanie premii pieniężnych za wygraną w zawodach, w których było się pod wpływem dopingu to nie jest kradzież?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13681
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
+1Qba Krause pisze:Adam, naprawdę uważasz, że inkasowanie kasy od sponsorów oraz przyjmowanie premii pieniężnych za wygraną w zawodach, w których było się pod wpływem dopingu to nie jest kradzież?
słuszne pytanie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chodzi mi o to, że tam nie ma znaku równości. Pisałeś tekst o Eddiem Hulleybucku: http://bieganie.pl/?show=1&cat=34&id=2925
Wg mnie to jest trochę bardziej złożone. Z kradzieżą jest sprawa zerojedynkowa (choć pewnie też nie zawsze, jeśli chodzi o ocenę moralną, np w sytuacjach jeśli ktoś ukradł bułkę w celu ratowania życia swojej rodziny).
Z dopingiem sprawa jest bardziej płynna. Np zawodnik którego jakiś element ciała jest chory (ścięgno) jeśli dostanie od lekarza leczenie sterydami powinien się wycofać z rywalizacji. Ale wie, że zawodnik amatorski w takiej samej sytuacji nie wycofa się z rywalizacji (do głowy mu to nawet nie przyjdzie). Więc tu sprawa nie jest taka zerojedynkowa. Doping nie jest tak zerojedynkowy, żeby można było dopingowiczów automatycznie traktować jak ludzi którcyh dożywotnio należy wykasować ze sportowego społeczeństwa.
Miałem kiedyś wywiad z jednym szanowanym zawodnikiem. I powiedział mi, że miał długo problemy zdrowotne, potem problem z powrotem do formy i zdecydował się na wzięcie dopingu (nie pamiętam co to było, EPO czy cos innego). Ale jak przyszedł do znajomego lekarza to tamten go do tego zniechęcił, przekonał, żeby tego nie robił. I on mówi:
"Słuchaj Adam, ta granica jest naprawdę bardzo cienka, ja wiem jak to jest bo już byłem po drugiej stronie. Cieszę się, że tego jednak nie zrobiłem. Jednocześnie mam pretensję do tych kolegów (a właściwie jednego, w latach 2000-2010 chyba tylko jednego polskiego biegacza złapano na dopingu) bo wiem, że wtedy kiedy się razem ścigaliśmy on mógł być na koksie i odebrał nam zwycięstwo. Ale nie potrafię tak bezwzględnie go potępić bo wiem jaką drogą się do tego dochodzi"
Wiem, że Jurek Skarżyński jest tutaj bardzo cięty. Ale znam wielu zawodników, naprawdę wielu, których nigdy na dopingu nie złapano a których stanowisko jest podobne do tego "zacytowanego" (cytowałem z pamięci) wyżej.
Wg mnie to jest trochę bardziej złożone. Z kradzieżą jest sprawa zerojedynkowa (choć pewnie też nie zawsze, jeśli chodzi o ocenę moralną, np w sytuacjach jeśli ktoś ukradł bułkę w celu ratowania życia swojej rodziny).
Z dopingiem sprawa jest bardziej płynna. Np zawodnik którego jakiś element ciała jest chory (ścięgno) jeśli dostanie od lekarza leczenie sterydami powinien się wycofać z rywalizacji. Ale wie, że zawodnik amatorski w takiej samej sytuacji nie wycofa się z rywalizacji (do głowy mu to nawet nie przyjdzie). Więc tu sprawa nie jest taka zerojedynkowa. Doping nie jest tak zerojedynkowy, żeby można było dopingowiczów automatycznie traktować jak ludzi którcyh dożywotnio należy wykasować ze sportowego społeczeństwa.
Miałem kiedyś wywiad z jednym szanowanym zawodnikiem. I powiedział mi, że miał długo problemy zdrowotne, potem problem z powrotem do formy i zdecydował się na wzięcie dopingu (nie pamiętam co to było, EPO czy cos innego). Ale jak przyszedł do znajomego lekarza to tamten go do tego zniechęcił, przekonał, żeby tego nie robił. I on mówi:
"Słuchaj Adam, ta granica jest naprawdę bardzo cienka, ja wiem jak to jest bo już byłem po drugiej stronie. Cieszę się, że tego jednak nie zrobiłem. Jednocześnie mam pretensję do tych kolegów (a właściwie jednego, w latach 2000-2010 chyba tylko jednego polskiego biegacza złapano na dopingu) bo wiem, że wtedy kiedy się razem ścigaliśmy on mógł być na koksie i odebrał nam zwycięstwo. Ale nie potrafię tak bezwzględnie go potępić bo wiem jaką drogą się do tego dochodzi"
Wiem, że Jurek Skarżyński jest tutaj bardzo cięty. Ale znam wielu zawodników, naprawdę wielu, których nigdy na dopingu nie złapano a których stanowisko jest podobne do tego "zacytowanego" (cytowałem z pamięci) wyżej.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Zauważ, że wątpliwość związana ze startem w "moim, teoretycznym, hipotetycznym wyścigu" o charakterze sportowym wynika z faktu, że jeden z zawodników nie stosował się w przeszłości do reguł sportowych, i to mam na myśli. To mniej więcej wątpliwości strażaka, czy wpuszczać byłego piromana na teren fabryki fajerwerków. Absolutnie nie poruszam innych kwestii.Arek Bielsko pisze: żartujesz?
czyli jakby zadzwonił do Ciebie taki uczestnik i zagroził, że nie wystartuje w Twoich zawodach, bo ten czy tamten jest np. astmatykiem, vege, muzułmaninem, lewakiem, murzynem, stracił prawo jazdy, miał wujka w zomo (niepotrzebne skreslić) to byś zabronił startu?
tak sie składa, że gdyby ludziska sie dowiedzieli, że w jakichś zawodach startuje taki Lance, to na miejsce tego jednego obrażonego przyjechało by tam dodatkowo setki innych, żeby sie z Lancem (koksiarzem) pościgać, stanąć sobie koło niego...
A to, że do startu z Lancem zjechałoby się full ludzi, to zauważyłem już w pierwszym moim wpisie.
Podsumowując: nie jestem sumieniem innych. Sam nie miałbym nic przeciwko udziałowi Armstronga w wyścigu, w którym ja startuję. Ale absolutnie rozumiem ludzi, którzy się temu sprzeciwiają i uważam, że mają do tego prawo. Gdybym ja miał decydować MORALNIE o tym, kto może wystartować w organizowanym PRZEZE MNIE wyścigu, to w przypadku jakichkolwiek wątpliwości ze strony innych uczestników wyprosiłbym Armstronga z listy startowej. Gdybym miał decydować MERKANTYLNIE, to mało tego, że bym go nie wyprosił, ale jeszcze zrobił mega show Lance Armstrong Race i podniósł wpisowe o 50%, bo i tak lista zapełniłaby się w 1 dzień. Ale nigdy się nie dowiemy, jak zdecyduję, bo oczywiście nigdy czegoś takiego nie będę organizował
