Kuba, ale jest coś takiego jak odkupienie win. Czy gdyby odkupił winy (np poszedł do więzienia) to powinien mieć wg Ciebie szanse na udział w zawodach?Qba Krause pisze:Adam, sorry, ale moim zdaniem Sage trafia w sedno: za świadome stosowanie mega ciężkiego koksu powinien być dożywotni ban na jakiekolwiek zawody, nawet osiedlową piątkę. On może kochać sport, może go uprawiać, ale niech się nie pcha na jakiekolwiek zawody.
Komentarz do artykułu Lance Armstrong zwycięzcą biegu przełajowego w Kalifornii
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
-
- Wyga
- Posty: 56
- Rejestracja: 15 gru 2015, 16:17
- Życiówka na 10k: 37:25
- Życiówka w maratonie: 2:59:06
Rolli pisze:Nie ma obawy, naiwny nie jestem... ale nic nie wygrał. Bo można by było powiedzieć, ze ten prowadzący policjant na motocyklu był jeszcze szybszy i to własnie on wygrał.Arek Bielsko pisze:bzdura! wygrał 7xTdF a walka była wyrównana - on po prostu był najlepszym koksiarzem wśród innych mega koksiarzy,Rolli pisze:Mały błąd w artykule: Armstrong nie wygrał ani jednego Tour de France.
jeśli są jeszcze tacy naiwni, którzy myślą, że tylko on jeden koksił, to mi tych osób szkoda...
A jak wszyscy nawet koksowali (masz dowody, bo jak nie, to to tylko polemika) to nawet nikt nie wygrał i oni tylko przejechali sie do okola Francji na kolarzówkach.
Odpowiadając na Twoją wiadomość ... Lance'a też nikt nie złapał i nikt nie miał dowodów!
Mógł trzymać te informacje do śmierci i zostałby zapamiętany jako legenda kolarstwa.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
Rolli, inni też jechali na koksie. wiadomo, bo powpadali wcześniej niż Lance. dlatego właśnie w latach kiedy wygrywał Lance nikomu nie przyznano zwycięstwa po odebraniu ich Armstrongowi. wszyscy kolejni, którzy zajmowali miejsca za nim bez winy nie byli 
wtedy wszyscy jechali na tym samym - za cichym przyzwoleniem komisji, władz kolarskich, organizatorów imprez, dyrektorów drużyn. wszyscy chcieli krwi na szosie. nie tłumaczę kolarzy, ale oni byli chyba najmniej winni.

wtedy wszyscy jechali na tym samym - za cichym przyzwoleniem komisji, władz kolarskich, organizatorów imprez, dyrektorów drużyn. wszyscy chcieli krwi na szosie. nie tłumaczę kolarzy, ale oni byli chyba najmniej winni.
Go Hard Or Go Home
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13682
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Naprawdę tylko po to się tu meldujesz żeby nam powiedzieć ze jesteś zakochany w oszuście i przestępcy?MarcinLeja pisze: Odpowiadając na Twoją wiadomość ... Lance'a też nikt nie złapał i nikt nie miał dowodów!
Mógł trzymać te informacje do śmierci i zostałby zapamiętany jako legenda kolarstwa.
Oczywiście ze go złapali, ale w tamtych czasach oficjalni nie chcieli nic znalesc... i nagle ginęły próbki B i maści gdzieś tam się traciły.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13682
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Nie rozumie co to ma z czasem po zawodach do czynienia. Wszystko jedno kiedy została wypowiedziana dyskwalifikacja, 30s po finiszu czy 30 lat po. Jakie to ma znaczenie?Bacio pisze: Jeżeli zdyskwalifikują Cię w trakcie zawodów, to nie wygrałeś. Ale jeżeli po 5 latach... To wygrałeś zawody i po 5 latach zostałeś zdyskwalifikowany.
Jeszcze gorzej po 5 latach, bo w ten sposób zabierasz największa frajdę sportowca czym jest pudło i ceremonia.
-
- Wyga
- Posty: 56
- Rejestracja: 15 gru 2015, 16:17
- Życiówka na 10k: 37:25
- Życiówka w maratonie: 2:59:06
Zaskoczę Cię i powiem, że nie jestem zakochany w ArmstronguRolli pisze:Naprawdę tylko po to się tu meldujesz żeby nam powiedzieć ze jesteś zakochany w oszuście i przestępcy?MarcinLeja pisze: Odpowiadając na Twoją wiadomość ... Lance'a też nikt nie złapał i nikt nie miał dowodów!
Mógł trzymać te informacje do śmierci i zostałby zapamiętany jako legenda kolarstwa.
Oczywiście ze go złapali, ale w tamtych czasach oficjalni nie chcieli nic znalesc... i nagle ginęły próbki B i maści gdzieś tam się traciły.

Przepraszam, ale mówisz, że go złapali, ale nie ma na to dowodu, czyli jednak nikt nie potwierdził jego winy. Oczywiście wszyscy to przypuszczali i sam oglądając wyścig będąc gówniarzem nie mogłem uwierzyć, że ktoś jedzie sobie od tak 170 km i nagle na każdym trudniejszym finałowym podjeździe robi z nimi co tylko chce. Jednak domysły a dowód, który jest przedstawiony czarno na białym to dwie różne rzeczy.
El Pistolero też był podejrzewany o doping, ale dopiero potwierdzając próbkę uznano go za winnego. Tak samo trwa dyskusja czy "biały Kenijczyk" Chris też nie jechał na jakichś witaminach. Kibice wydali wyrok i nie dość, że go opluwali - to nawet wylali na niego urynę, ale do momentu potwierdzenia tych domysłów jest zwycięzcą największego wyścigu kolarskiego!
PS od dawna chciałem się zarejestrować, bo miałem kilka pytań nt. docelowej dyscypliny o której jest to forum, ale "zawsze coś".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13682
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Masz racje. Winę trzeba najpierw udowodnić i nie linczować bezwinnych... Ale on się przyznał i jest winny. Proste.MarcinLeja pisze:Zaskoczę Cię i powiem, że nie jestem zakochany w ArmstronguRolli pisze:Naprawdę tylko po to się tu meldujesz żeby nam powiedzieć ze jesteś zakochany w oszuście i przestępcy?MarcinLeja pisze: Odpowiadając na Twoją wiadomość ... Lance'a też nikt nie złapał i nikt nie miał dowodów!
Mógł trzymać te informacje do śmierci i zostałby zapamiętany jako legenda kolarstwa.
Oczywiście ze go złapali, ale w tamtych czasach oficjalni nie chcieli nic znalesc... i nagle ginęły próbki B i maści gdzieś tam się traciły.![]()
Przepraszam, ale mówisz, że go złapali, ale nie ma na to dowodu, czyli jednak nikt nie potwierdził jego winy. Oczywiście wszyscy to przypuszczali i sam oglądając wyścig będąc gówniarzem nie mogłem uwierzyć, że ktoś jedzie sobie od tak 170 km i nagle na każdym trudniejszym finałowym podjeździe robi z nimi co tylko chce. Jednak domysły a dowód, który jest przedstawiony czarno na białym to dwie różne rzeczy.
El Pistolero też był podejrzewany o doping, ale dopiero potwierdzając próbkę uznano go za winnego. Tak samo trwa dyskusja czy "biały Kenijczyk" Chris też nie jechał na jakichś witaminach. Kibice wydali wyrok i nie dość, że go opluwali - to nawet wylali na niego urynę, ale do momentu potwierdzenia tych domysłów jest zwycięzcą największego wyścigu kolarskiego!
PS od dawna chciałem się zarejestrować, bo miałem kilka pytań nt. docelowej dyscypliny o której jest to forum, ale "zawsze coś".
Dlatego takie gadanie: "wtedy wszyscy koksowali", jest własnie linczowaniem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Sprawy mają się tak, że gość zawdzięczający swoją obecną wydolność długoletniemu, systematycznemu dopingowi wziął udział w lokalnych zawodach i namieszał w wynikach. Oczywiście, że uczestnicy takich zawodów mogą mieć o to pretensje i to tym bardziej jeśli, jak ktoś tu sprawdził, zawody były słabo obsadzone a wyniki obiektywnie niezbyt imponujące. Może drugi na mecie zawodnik nigdy dotychczas nie wygrał biegu i nie będzie już miał okazji? Może czwarty nigdy jeszcze nie stał na pudle? Może 11. nigdy nie był w pierwszej 10.? Albo 31. chciał by się zobaczyć na pierwszej stronie listy wyników, co było by dla niego dużą satysfakcją za wiele lat treningów? Może komuś zabrakło punktu do wyższego miejsca w lokalnej klasyfikacji amatorskich biegów przełajowych w kategorii masters? Jeśli tak było, to mogą oni się czuć pokrzywdzeni nawet jeśli sprawa jest pozornie na tyle błaha i dla postronnego obserwatora mało znacząca, że wstyd im się do tego przyznać.
Można wybaczyć Armstrongowi jego oszustwa, jeśli ktoś chce. Nie da się jednak takiej postawy narzucić tym, którzy czują się przezeń pokrzywdzeni.
Można wybaczyć Armstrongowi jego oszustwa, jeśli ktoś chce. Nie da się jednak takiej postawy narzucić tym, którzy czują się przezeń pokrzywdzeni.
- Jelon
- Stary Wyga
- Posty: 231
- Rejestracja: 07 sty 2008, 21:44
- Życiówka na 10k: 39.49 (chodem:)
- Lokalizacja: Częstochowa
- Kontakt:
Nie rozumiem tylko powtarzania tutaj kilkukrotnie, że nie ma dowodów na to, że brał doping. Jest kilkadziesiąt dowodów na to, że Lane Armstrong stosował doping. Tylko trzeba trochę wysiłku, żeby o tym poczytać. Czytaliście raport USADA? Książkę "Wyścig kłamstw. Upadek Lance Armstronga" Juliet Macur? To nie tak, że LA przyznał się bez powodu, on wiedział, że niedługo zostaną opublikowane dowody, więc liczył, że przez swoją skruchę może pozwolą mu startować w zawodach. Ale USADA ukarała go najcięższą karą, zakazem startów do końca życia, czego nie może przeboleć.
Keep walking...
Więcej o mnie: http://jelon.blog
To give anything less than your best is to sacrifice the gift. Steve Prefontaine
Więcej o mnie: http://jelon.blog
To give anything less than your best is to sacrifice the gift. Steve Prefontaine
- ziemo
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 08 mar 2014, 21:35
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:34
Zgadzam się po całości, powiem nawet więcej, jeśli ktoś w tamtych czasach decydował się na pro kolarstwo i nie wspomagał się zabronioną farmakologią to wychodził na skrajnego naiwniaka, stawiam że na palcach jednej ręki można by z ówczesnego peletonu takich policzyć. Oszukani czuć się moim zdaniem nie mogą, bo przecież wiedzieli, takie były "zasady". Ja też nie czuję się oszukany, bez dowodów, ale swoje wiedziałemkrzysztof jot pisze:Moje trzy grosze - a niech sobie biega, powiem więcej - niech jeździ na rowerze i niech startuje. I tak w imprezach dla mastersów - co to komu szkodzi, raczej to zaszczyt jechac obok a nie wstyd. Dlaczego? Bo on był i jest wielkim sportowcem. Bo tamte czasy to były tamte czasy - zupełnie inne czasy, w sporcie zawodowym a zwłaszcza kolarstwie. "Koksowanie" Armstronga było na poziomie nieco innym niż dzisiejsze łykanie pastylek przez ukraińców. To był poziom lotu na Marsa. Taki wymóg czasów. I niestety wtedy cały peleton zawodowy był "na koksie" - po prostu tak to wygladało na tym poziomie zawodowstwa. I generalizując - wszyscy mieli równe szanse, bo nikt nie był czysty. Takie były czasy i koniec tematu - to nie tylko Armstrong - to cały sztab ludzi, łacznie z władzami UCI które przymykały na to oko. I gdyby Armstrong sam nie powiedział "brałem" to nikt nigdy do dzis nie ma 100% dowodu przeciwko niemu. A badany był nieomal co dzień.
I do kolegi co napisał że Armstrong nie wygrał żadnego TdF - otóż niestety wygrał, i nadal i oglądanie tamtych etapów daje najwięcej emocji. Potem TdF to nuda nuda i nuda. Dopiero w tym roku coś drgnęło. Tego nikt nigdy już nie powtórzył. I sami organizatorzy zaczynają rozważać przywrócenie zwycięstw Armstronga w TdF.
Sięganie pamięcią 15 lat wstecz, w tej materii - bez sensu. To my też źle czynimy, kupując niemieckie samochody. Niemiec nas tępił, kopał i bił, a my teraz napychamy mu kasę ?? A fe.

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Na to raczej nie ma dowodów.Kangoor5 pisze:Sprawy mają się tak, że gość zawdzięczający swoją obecną wydolność długoletniemu, systematycznemu dopingowi
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Ciężka sprawa. Przyznam, że byłem (i nadal trochę jestem) zafascynowany Armstrongiem. To był jeden z moich idoli, pomnik twardszy niż ze spiżu. Gdy miałem pewne medyczne komplikacje i gdy lekarze zapytani o sport pukali się w głowę to sobie cicho myślałem, że jestem takim maciupeńkim, mikromikroarmstrongiem i też się podniosę z łoża boleści.
Nie chcę go oceniać jako człowieka, bo go osobiście nie znam. Z pewnością zrobił wiele dobrego w swojej fundacji itp. itd. Zawsze będę pod wielkim wrażeniem tego, jak człowiek zniszczony rakiem potrafi wstać i (doping, nie doping) robić furorę na potwornie wymagających zawodach.
Ale jednak nie da się ukryć, że jako sportowiec oszukiwał. Nie wiem, w jakim celu, czy motywował to chęcią zgarnięcia pieniędzy, sławą, może kazała mu "sportowa" (cudzysłów z premedytacją) złość, której koniec jest tylko i wyłącznie na najwyższym stopniu podium. Nie wiem. Ale oszukał i nie wiem, czy nie oszuka tak czy inaczej znowu. Może nie koksem, ale w inny sposób. Nie wiem, jak działa psychika oszusta. Nie wiem, czy jest oszustem, czy ofiarą menedżerów i lekarzy. Nie wiem.
Pomyślałem chwilę i uznałem, że nie powinien startować w oficjalnych zawodach z innymi. Niech robi samodzielne wyczyny, albo organizuje swoje zawody, które z pewnością przyciągną bardzo wiele osób (magia nazwiska). Ale to jest trochę tak, jak z malwersantem i złodziejem, który ma zakaz wykonywania zawodu związanego z kasą. Malwersant finansowy nie może być księgowym, doradcą inwestycyjnym czy nawet kasjerem. Niech sobie jest bartnikiem albo wikliniarzem. Mówię to z lekkim bólem serca, bo nadal gdzieś tam głęboko mam wielki podziw dla tego gościa. Ale z drugiej strony wyobraźcie sobie sytuację, że przygotowujecie się do zawodów, stajecie na starcie i widzicie gościa, o którym wszyscy wiedzą, że grubo przycinał w lolo. I ścigaj się teraz z taką świadomością.
Well.
Nie chcę go oceniać jako człowieka, bo go osobiście nie znam. Z pewnością zrobił wiele dobrego w swojej fundacji itp. itd. Zawsze będę pod wielkim wrażeniem tego, jak człowiek zniszczony rakiem potrafi wstać i (doping, nie doping) robić furorę na potwornie wymagających zawodach.
Ale jednak nie da się ukryć, że jako sportowiec oszukiwał. Nie wiem, w jakim celu, czy motywował to chęcią zgarnięcia pieniędzy, sławą, może kazała mu "sportowa" (cudzysłów z premedytacją) złość, której koniec jest tylko i wyłącznie na najwyższym stopniu podium. Nie wiem. Ale oszukał i nie wiem, czy nie oszuka tak czy inaczej znowu. Może nie koksem, ale w inny sposób. Nie wiem, jak działa psychika oszusta. Nie wiem, czy jest oszustem, czy ofiarą menedżerów i lekarzy. Nie wiem.
Pomyślałem chwilę i uznałem, że nie powinien startować w oficjalnych zawodach z innymi. Niech robi samodzielne wyczyny, albo organizuje swoje zawody, które z pewnością przyciągną bardzo wiele osób (magia nazwiska). Ale to jest trochę tak, jak z malwersantem i złodziejem, który ma zakaz wykonywania zawodu związanego z kasą. Malwersant finansowy nie może być księgowym, doradcą inwestycyjnym czy nawet kasjerem. Niech sobie jest bartnikiem albo wikliniarzem. Mówię to z lekkim bólem serca, bo nadal gdzieś tam głęboko mam wielki podziw dla tego gościa. Ale z drugiej strony wyobraźcie sobie sytuację, że przygotowujecie się do zawodów, stajecie na starcie i widzicie gościa, o którym wszyscy wiedzą, że grubo przycinał w lolo. I ścigaj się teraz z taką świadomością.
Well.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Adam to jest odpowiedź na Twoje pytanie do mnie o odkupienie win 

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale utratę praw publicznych (w przypadku biegaczy możemy to przyrównać do zakazu w biegach masowych) też orzeka się na określoną liczbę lat.