greg868 - piątka w 20 minut, HM w 1:35:00
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-03-28
Bieg Firmowy 2015 Wrocław, ~4,8 km
00:20:00 | 04:10 min/km | HR avg/max 177/183
178 pozycja indywidualnie
Samopoczucie ok, słońce, 20 stopni
Mój drugi Bieg Firmowy, tym razem miałem trochę więcej nerwów bo spinałem wszystko w naszej firmie (wystawiliśmy 40 drużyn). Celowałem w 21 min na 5 km, czyli trochę powyżej danych z kalkulatora.
Znowu źle oznaczone kilometry i krótsza trasa, ale poza tym było spoko. Biegłem czwarty w naszej sztafecie i mój bieg polegał na wyprzedzaniu. Już na 1km spotykałem idących, ale to nie dziwne, przecież to bieg charytatywny a nie jakieś zawody z prawdziwego zdarzenia. 20:00 było wielką niespodzianką Do tego endo pokazuje mi 2.93 w Teście Cooper'a z dzisiejszego biegu
Najlepsza była ponownie ekipa Nokii. Za rok... na pewno nie będę zajmował się organizacją namiotu itp itd, ale będę starał się wpłynąć na to, żeby stworzyć drużyny z prawdziwego zdarzenia.
Czasy km z zegarka to jakaś abstrakcja, chyba tym razem runkeeper jest bardziej wiarygodny:
1km 04:13 min/km
2km 04:15 min/km
3km 04:07 min/km
4km 04:08 min/km
0.8km 04:02 min/km
Open: 178/3244
M: 175/2152
HR "po minucie": 183->154
Bieg Firmowy 2015 Wrocław, ~4,8 km
00:20:00 | 04:10 min/km | HR avg/max 177/183
178 pozycja indywidualnie
Samopoczucie ok, słońce, 20 stopni
Mój drugi Bieg Firmowy, tym razem miałem trochę więcej nerwów bo spinałem wszystko w naszej firmie (wystawiliśmy 40 drużyn). Celowałem w 21 min na 5 km, czyli trochę powyżej danych z kalkulatora.
Znowu źle oznaczone kilometry i krótsza trasa, ale poza tym było spoko. Biegłem czwarty w naszej sztafecie i mój bieg polegał na wyprzedzaniu. Już na 1km spotykałem idących, ale to nie dziwne, przecież to bieg charytatywny a nie jakieś zawody z prawdziwego zdarzenia. 20:00 było wielką niespodzianką Do tego endo pokazuje mi 2.93 w Teście Cooper'a z dzisiejszego biegu
Najlepsza była ponownie ekipa Nokii. Za rok... na pewno nie będę zajmował się organizacją namiotu itp itd, ale będę starał się wpłynąć na to, żeby stworzyć drużyny z prawdziwego zdarzenia.
Czasy km z zegarka to jakaś abstrakcja, chyba tym razem runkeeper jest bardziej wiarygodny:
1km 04:13 min/km
2km 04:15 min/km
3km 04:07 min/km
4km 04:08 min/km
0.8km 04:02 min/km
Open: 178/3244
M: 175/2152
HR "po minucie": 183->154
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-05-19
BS 10.2 km
01:00:31 | 05:56 min/km | HR avg/max 135/144
Samopoczucie średnie, popołudnie, ulice, wietrznie, 14 stopni
Plan był na 15k, przy HR 135, trzy pętle parkową trasą. Był nawet żel do wypróbowania po dyszce. Ale...
HR 135 z początku trzymało się pięknie, w momencie największego luzu leciałem ok. 05:30/km. No ale później tempo zaczęło spadać. Pomyślałem że poratuję się żelem, ale nie pomógł nic a nic - tempo spadało dalej a tętno rosło. Kończyłem na 06:00 i HR 142 zdemotywowany do biegu trzeciej pętli.
HR "po minucie": 139->125
-------------------
2015-05-22
Plan: BS 3km 05:43 | 10km ~HM | BS 2km 05:43
Było: BS 3km 05:48 | 10km 04:39 | BS 1.5km 05:44
01:12:30 | 05:00 min/km | HR avg/max 158/173
Samopoczucie super, popołudnie, park, 17 stopni
Frau miała dziś wychodne więc trzeba jakoś sensownie wykorzystać ten czas = bieganie. Na kolację w domu nic konkretnego nie było a miałem ochotę na coś ciepłego, więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu.
Plan był na dwójki, trójki albo tempo run - nie chciałem męczyć krótkich interwałów, tylko zrobić coś a'la tempówki. Zdrowo się ostatnio nie prowadziłem i płuca na pewno potrzebują przewietrzenia i nie pracują pełną mocą, ale zdecydowałem że zrobię 10k tempo żeby porównać taki sam niedawny trening.
Znowu całkiem dobrze się wcelowałem w tempo, pod koniec dyszki było mi jednak ciężko. Zakończenie wycyrklowałem w taki sposób żeby dobiec do nowej pizzerii w dzielni i wypróbować ich smakołyków. I wzmocnić się złocistym izotonikiem.
Patent był idealny, jednak później miałem jeszcze 1.5k do domu a robiło się chłodno - trucht po takiej kolacji nie był łatwy, ale inaczej bym zamarzł.
10k tempo okazało się podobne do ostatniego, osiągi porównywalne.
HR avg etapów: 143/167/158
HR "po minucie": 153->140
-------------------
2015-05-24
BS 12.8 km
01:14:21 | 05:47 min/km | HR avg/max 139/145
Samopoczucie ok, popołudnie, ulice, 18 stopni
Ehh. Pora ponabijać trochę kilometrów, półmaraton za 4 tygodnie. Mój tygodniowy kilometraż wołą o pomstę do nieba. Myślę że trzeba się spiąć następne 2 tygi a później pofolgować.
BTW już się przyzwyczaiłem do wypadającej z prawego ucha słuchawki, na BSach jest to do zaakceptowania.
HR "po minucie": 139->120
-------------------
Tygodniowy kilometraż
T-6 - 19.9
T-5 - 20.7
T-4 - 22.8
T-3 - 27.8
T-2 - 23.5
T-1 - 16.8
T - 37.6
T+1 - 40?
T+2 - 45?
T+3 - 25?
T+4 - 15 + półmaraton?
BS 10.2 km
01:00:31 | 05:56 min/km | HR avg/max 135/144
Samopoczucie średnie, popołudnie, ulice, wietrznie, 14 stopni
Plan był na 15k, przy HR 135, trzy pętle parkową trasą. Był nawet żel do wypróbowania po dyszce. Ale...
HR 135 z początku trzymało się pięknie, w momencie największego luzu leciałem ok. 05:30/km. No ale później tempo zaczęło spadać. Pomyślałem że poratuję się żelem, ale nie pomógł nic a nic - tempo spadało dalej a tętno rosło. Kończyłem na 06:00 i HR 142 zdemotywowany do biegu trzeciej pętli.
HR "po minucie": 139->125
-------------------
2015-05-22
Plan: BS 3km 05:43 | 10km ~HM | BS 2km 05:43
Było: BS 3km 05:48 | 10km 04:39 | BS 1.5km 05:44
01:12:30 | 05:00 min/km | HR avg/max 158/173
Samopoczucie super, popołudnie, park, 17 stopni
Frau miała dziś wychodne więc trzeba jakoś sensownie wykorzystać ten czas = bieganie. Na kolację w domu nic konkretnego nie było a miałem ochotę na coś ciepłego, więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu.
Plan był na dwójki, trójki albo tempo run - nie chciałem męczyć krótkich interwałów, tylko zrobić coś a'la tempówki. Zdrowo się ostatnio nie prowadziłem i płuca na pewno potrzebują przewietrzenia i nie pracują pełną mocą, ale zdecydowałem że zrobię 10k tempo żeby porównać taki sam niedawny trening.
Znowu całkiem dobrze się wcelowałem w tempo, pod koniec dyszki było mi jednak ciężko. Zakończenie wycyrklowałem w taki sposób żeby dobiec do nowej pizzerii w dzielni i wypróbować ich smakołyków. I wzmocnić się złocistym izotonikiem.
Patent był idealny, jednak później miałem jeszcze 1.5k do domu a robiło się chłodno - trucht po takiej kolacji nie był łatwy, ale inaczej bym zamarzł.
10k tempo okazało się podobne do ostatniego, osiągi porównywalne.
HR avg etapów: 143/167/158
HR "po minucie": 153->140
-------------------
2015-05-24
BS 12.8 km
01:14:21 | 05:47 min/km | HR avg/max 139/145
Samopoczucie ok, popołudnie, ulice, 18 stopni
Ehh. Pora ponabijać trochę kilometrów, półmaraton za 4 tygodnie. Mój tygodniowy kilometraż wołą o pomstę do nieba. Myślę że trzeba się spiąć następne 2 tygi a później pofolgować.
BTW już się przyzwyczaiłem do wypadającej z prawego ucha słuchawki, na BSach jest to do zaakceptowania.
HR "po minucie": 139->120
-------------------
Tygodniowy kilometraż
T-6 - 19.9
T-5 - 20.7
T-4 - 22.8
T-3 - 27.8
T-2 - 23.5
T-1 - 16.8
T - 37.6
T+1 - 40?
T+2 - 45?
T+3 - 25?
T+4 - 15 + półmaraton?
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-05-30
BS 15 km
01:26:03 | 05:44 min/km | HR avg/max 139/151
Samopoczucie ok, rano, park, wietrznie, deszcz, 13 stopni
Poznaj swój kraj. I poznaj maratony w różnych zakątkach kraju. Korzystając z obecności w Kołobrzegu obczaiłem trasę tamtejszego maratonu i ruszyłem na piętnastkę. Nastąpił gear upgrade - butki nowe prawie błyszczały, ale co ważniejsze super mi się w nich biegło i nie wlokłem piętami po ziemi (czy to może siłą sugestii?).
Okoliczności przyrody piękne. Polecam.
HR "po minucie": 146->130
---------------------
2015-06-01
BS 11 km + 2 km szybko + cool down 1 km
01:19:37 | 05:35 min/km | HR avg/max 140/169
Samopoczucie ok, rano, ulice + park, deszczowo, 14 stopni
Dalej w Kołobrzegu, teraz trochę innym szlakiem. Tym razem już tak nie wiało. Na koniec zaplanowałem sobie 2 kilometry w tempie piątki, ale nie osiągnąłem prędkości przelotowej.
HR "po minucie": 138->123
-------------------
A potem w poniedziałek wieczorem były kettlebells i dlatego do dzisiaj nie biegałem i walczę z zakwasami. I tyle mi kurde z tego wyszło. No zobaczymy jaka będzie forma 20-go, już się boję.
BS 15 km
01:26:03 | 05:44 min/km | HR avg/max 139/151
Samopoczucie ok, rano, park, wietrznie, deszcz, 13 stopni
Poznaj swój kraj. I poznaj maratony w różnych zakątkach kraju. Korzystając z obecności w Kołobrzegu obczaiłem trasę tamtejszego maratonu i ruszyłem na piętnastkę. Nastąpił gear upgrade - butki nowe prawie błyszczały, ale co ważniejsze super mi się w nich biegło i nie wlokłem piętami po ziemi (czy to może siłą sugestii?).
Okoliczności przyrody piękne. Polecam.
HR "po minucie": 146->130
---------------------
2015-06-01
BS 11 km + 2 km szybko + cool down 1 km
01:19:37 | 05:35 min/km | HR avg/max 140/169
Samopoczucie ok, rano, ulice + park, deszczowo, 14 stopni
Dalej w Kołobrzegu, teraz trochę innym szlakiem. Tym razem już tak nie wiało. Na koniec zaplanowałem sobie 2 kilometry w tempie piątki, ale nie osiągnąłem prędkości przelotowej.
HR "po minucie": 138->123
-------------------
A potem w poniedziałek wieczorem były kettlebells i dlatego do dzisiaj nie biegałem i walczę z zakwasami. I tyle mi kurde z tego wyszło. No zobaczymy jaka będzie forma 20-go, już się boję.
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
Ile to minęło, 2-3 tygodnie prawie. Po tych cholernych kettlebells miałem tydzień wyjęty z życiorysu biegacza.
Kilometrażu nie udało mi się powiększyć, biegałem raczej "swoje", z jednym akcentem w tygodniu. Najdłuższe biegi były po 15k. Tempówki biegałem po 04:40.
Mam, co chyba oczywiste, mieszane uczucia przed sobotnim HM. Kalkulator swoje (~01:37), a życie pokaże/zweryfikuje formę. Życiówka z zeszłego roku raczej pęknie, liczę na 01:40 - będę biegł w okolicy znajomego pacemakera. 01:40 to plan optymalny. 01:43 to plan minimalny. 01:38 to mega plan.
Dzisiaj był BNP, HR nieźle się dzisiaj obniżył podczas biegu - niespodzianka mimo dalekiego od sportowego trybu życia ostatnio. Może to przez mocne nawadnianie od wczoraj? Będę opróżniał 1.5l dziennie do soboty, zobaczymy co z tym będzie.
Trzymajcie kciuki
Kilometrażu nie udało mi się powiększyć, biegałem raczej "swoje", z jednym akcentem w tygodniu. Najdłuższe biegi były po 15k. Tempówki biegałem po 04:40.
Mam, co chyba oczywiste, mieszane uczucia przed sobotnim HM. Kalkulator swoje (~01:37), a życie pokaże/zweryfikuje formę. Życiówka z zeszłego roku raczej pęknie, liczę na 01:40 - będę biegł w okolicy znajomego pacemakera. 01:40 to plan optymalny. 01:43 to plan minimalny. 01:38 to mega plan.
Dzisiaj był BNP, HR nieźle się dzisiaj obniżył podczas biegu - niespodzianka mimo dalekiego od sportowego trybu życia ostatnio. Może to przez mocne nawadnianie od wczoraj? Będę opróżniał 1.5l dziennie do soboty, zobaczymy co z tym będzie.
Trzymajcie kciuki
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
3 PKO Nocny Wrocław Półmaraton
01:37:49
Plan zrealizowany. Czas wyszedł jak w mordę strzelił wg Danielsa (biorąc PB na 10k jako input). Czuję że to nadal było na 95%. A jeszcze bardziej czuję, że muszę pracować nad siłą.
Update posta z jakimiś szczegółami jutro albo pojutrze.
01:37:49
Plan zrealizowany. Czas wyszedł jak w mordę strzelił wg Danielsa (biorąc PB na 10k jako input). Czuję że to nadal było na 95%. A jeszcze bardziej czuję, że muszę pracować nad siłą.
Update posta z jakimiś szczegółami jutro albo pojutrze.
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-06-20
3 PKO Nocny Wrocław Półmaraton
01:37:49 | 04:38 min/km | HR avg/max 164/181
Samopoczucie: bojowe, wieczór, ulice oczywiście, bezwietrznie, 17 stopni
Pakiet odebrałem w piątek po pracy - było mnóstwo stanowisk i przebiegło to płynnie. Koszulka pakietowa nie przypadła mi do gustu - niby M, ale jakaś długa. Do tego krótki rękawek i jest mega cieniutka - śmialiśmy się że to pewnie kosmiczny materiał Brubecka i niedługo wyślą w tym kogoś na Marsa. Także pozostałem przy moim zestawie.
Spakowałem całe techno, zestaw ciuchów na przebranie after, batony, banany, pakietowe napoje i ewentualny zestaw prysznicowy jakbym mial wygrać i być na świeżo na podium i ruszyłem autem 2.5 godziny przed startem. Zaparkowałem przy kortach tenisowych planując uniknięcia korków z oficjalnych parkingów. Zaczynało się robić chłodno.
Z ciężką torbą poturlałem się do głównej hali, porozglądałem się po drodze i spotkałem Rafała Tomczyka pace'ujacego na 01:40:00. Jak już dotarłem do hali rozłożyłem się żeby w końcu odpocząć. Godzinę przed startem zdjąłem ciepłotrzymające ciuchy i zaprezentowałem się w starting mode. O 20:30 oddałem depozyt i wyszedłem się porozciągać i rozgrzać.
W końcu o 20:55 stanąłem w mojej strefie, wskoczyłem przez barierki. Tylko problem był taki, że przede mną widziałem baloniki na 01:50:00 a Rafała nigdzie nie widziałem - pomyślałem że pewnie go dogonię.
No i ruszyliśmy. Tempo planowałem tak: pierwszą dychę po 4:44, a drugą chciałem zacząć z 4:37-4:40, a na koniec wiadomo. Na początku trochę wyprzedzania chodnikiem, ale szło spoko, HR w normie. Sporo publiczności, przybijanie piątek i dajemy dajemy. Na 5 km sprawdzam czas i HR - jest dobrze, trzymam się planu; chwytam wodę i izo, upijam powoli. Zaczyna się robić ciemno; nadal wyprzedzanie (nieliczni mijają mnie szybszym tempem), ale właśnie taki był plan, żeby wystartować jednak z grupy nieco wolniejszej i podbudować ego wyprzedzając.
Na dyszce mam checkpoint HR - było niżej od zakładanego a czas nie byle jaki. No więc dalej, nie ma żadnego bólu, mijam kolejny punkt z płynami, tym razem bez tankowania, i niedługo następny gdzie łapię co nieco. Po tym piciu na 14km czuję kolkę ale liczę że się rozejdzie no i jakoś się to udało. 16km i czuję lewe kolano, ale bez tragedii, trochę pobolewa, trochę odpuszcza. 17km nogi powoli stają się ciężkie, ale zdaję sobie sprawę że cel jest blisko i jeszcze będę musiał przyspieszać więc nie poddaję się.
18km na moście Grunwaldzkim jeszcze nie załapuję się na projekcje (miały się zacząć o 22:30) a w oddali widać reflektory przy stadionie. Pora przyspieszać panie miły, więc zaczynam się spinać. Łapię jeszcze izo i jedziemy. Na 19km okazuje się że mało efektywnie przyspieszyłem, więc teraz to już ostatnia szansa - nie patrząc na kolano zaczynam cisnąć. Dobrze idzie, wbigam na przedostatnią prostą i daję jeszcze więcej gazu na ostatnich 500m.
Meta, medal, zgarniam folię termiczną i cieszę się ciepłem. Podobało mi się zorganizowanie ścieżki do miasteczka biegaczy, wszystko ładnie poustawiane po drodze. Banan i napoje, umywalki, masażyści itd. Ochłonąłem i postanowiłem złapać posiłek; w normalnych warunkach chyba bym tego nie zjadł, ale tym razem było mi prawie wszystko jedno. Pseudo bolognese, prawie bez sosu, no cóż. Siedziałem i oglądałem dekorację i to co się działo na trasie (na moście Grunwaldzkim), porozciągałem się no i pora wracać do domu chyba.
To był najgorszy punkt programu. W kolejce do depozytu odstałem dobre 15 minut, dobrze że nadal miałem folię. W środku wolontariusze biegali szukając toreb i byli trochę zagubieni. A jak już dostałem torbę, to przebierałem się na dworze, jak wielu innych, bo nie obczaiłem opcji zmiany stroju w środku. Także za to duży minus.
Refleksje. Nie pobiegnę w maratonie w tym roku. Nie dam rady się sensownie przygotować. 21k to dla mnie na dzień dzisiejszy wystarczająco długi dystans, będę próbował powtórzyć HM jesienią. Co do treningów, to skupię się teraz na tzw. sile.
KM'y: 4:46-4:32-4:55-4:44-4:53-4:31-4:41-4:44-4:28-4:50-|-
4:37-4:46-4:47-4:33-4:31-4:35-4:35-4:32-4:50-4:17-|-
4:14-0:28 (0.1km)
Piątki: 23:50-23:14-23:14-22:49 (bez ostatnich 1.1km)
Połówka: 49:36-48:13
Open: 1104/6949
3 PKO Nocny Wrocław Półmaraton
01:37:49 | 04:38 min/km | HR avg/max 164/181
Samopoczucie: bojowe, wieczór, ulice oczywiście, bezwietrznie, 17 stopni
Pakiet odebrałem w piątek po pracy - było mnóstwo stanowisk i przebiegło to płynnie. Koszulka pakietowa nie przypadła mi do gustu - niby M, ale jakaś długa. Do tego krótki rękawek i jest mega cieniutka - śmialiśmy się że to pewnie kosmiczny materiał Brubecka i niedługo wyślą w tym kogoś na Marsa. Także pozostałem przy moim zestawie.
Spakowałem całe techno, zestaw ciuchów na przebranie after, batony, banany, pakietowe napoje i ewentualny zestaw prysznicowy jakbym mial wygrać i być na świeżo na podium i ruszyłem autem 2.5 godziny przed startem. Zaparkowałem przy kortach tenisowych planując uniknięcia korków z oficjalnych parkingów. Zaczynało się robić chłodno.
Z ciężką torbą poturlałem się do głównej hali, porozglądałem się po drodze i spotkałem Rafała Tomczyka pace'ujacego na 01:40:00. Jak już dotarłem do hali rozłożyłem się żeby w końcu odpocząć. Godzinę przed startem zdjąłem ciepłotrzymające ciuchy i zaprezentowałem się w starting mode. O 20:30 oddałem depozyt i wyszedłem się porozciągać i rozgrzać.
W końcu o 20:55 stanąłem w mojej strefie, wskoczyłem przez barierki. Tylko problem był taki, że przede mną widziałem baloniki na 01:50:00 a Rafała nigdzie nie widziałem - pomyślałem że pewnie go dogonię.
No i ruszyliśmy. Tempo planowałem tak: pierwszą dychę po 4:44, a drugą chciałem zacząć z 4:37-4:40, a na koniec wiadomo. Na początku trochę wyprzedzania chodnikiem, ale szło spoko, HR w normie. Sporo publiczności, przybijanie piątek i dajemy dajemy. Na 5 km sprawdzam czas i HR - jest dobrze, trzymam się planu; chwytam wodę i izo, upijam powoli. Zaczyna się robić ciemno; nadal wyprzedzanie (nieliczni mijają mnie szybszym tempem), ale właśnie taki był plan, żeby wystartować jednak z grupy nieco wolniejszej i podbudować ego wyprzedzając.
Na dyszce mam checkpoint HR - było niżej od zakładanego a czas nie byle jaki. No więc dalej, nie ma żadnego bólu, mijam kolejny punkt z płynami, tym razem bez tankowania, i niedługo następny gdzie łapię co nieco. Po tym piciu na 14km czuję kolkę ale liczę że się rozejdzie no i jakoś się to udało. 16km i czuję lewe kolano, ale bez tragedii, trochę pobolewa, trochę odpuszcza. 17km nogi powoli stają się ciężkie, ale zdaję sobie sprawę że cel jest blisko i jeszcze będę musiał przyspieszać więc nie poddaję się.
18km na moście Grunwaldzkim jeszcze nie załapuję się na projekcje (miały się zacząć o 22:30) a w oddali widać reflektory przy stadionie. Pora przyspieszać panie miły, więc zaczynam się spinać. Łapię jeszcze izo i jedziemy. Na 19km okazuje się że mało efektywnie przyspieszyłem, więc teraz to już ostatnia szansa - nie patrząc na kolano zaczynam cisnąć. Dobrze idzie, wbigam na przedostatnią prostą i daję jeszcze więcej gazu na ostatnich 500m.
Meta, medal, zgarniam folię termiczną i cieszę się ciepłem. Podobało mi się zorganizowanie ścieżki do miasteczka biegaczy, wszystko ładnie poustawiane po drodze. Banan i napoje, umywalki, masażyści itd. Ochłonąłem i postanowiłem złapać posiłek; w normalnych warunkach chyba bym tego nie zjadł, ale tym razem było mi prawie wszystko jedno. Pseudo bolognese, prawie bez sosu, no cóż. Siedziałem i oglądałem dekorację i to co się działo na trasie (na moście Grunwaldzkim), porozciągałem się no i pora wracać do domu chyba.
To był najgorszy punkt programu. W kolejce do depozytu odstałem dobre 15 minut, dobrze że nadal miałem folię. W środku wolontariusze biegali szukając toreb i byli trochę zagubieni. A jak już dostałem torbę, to przebierałem się na dworze, jak wielu innych, bo nie obczaiłem opcji zmiany stroju w środku. Także za to duży minus.
Refleksje. Nie pobiegnę w maratonie w tym roku. Nie dam rady się sensownie przygotować. 21k to dla mnie na dzień dzisiejszy wystarczająco długi dystans, będę próbował powtórzyć HM jesienią. Co do treningów, to skupię się teraz na tzw. sile.
KM'y: 4:46-4:32-4:55-4:44-4:53-4:31-4:41-4:44-4:28-4:50-|-
4:37-4:46-4:47-4:33-4:31-4:35-4:35-4:32-4:50-4:17-|-
4:14-0:28 (0.1km)
Piątki: 23:50-23:14-23:14-22:49 (bez ostatnich 1.1km)
Połówka: 49:36-48:13
Open: 1104/6949
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-06-27
BS 10 km
00:56:12 | 05:38 min/km | HR avg/max 139/147
Samopoczucie ok, popołudnie, ulice, 18 stopni
Bieganie jak bieganie. GPS zawiódł więc bazowałem na znanych punktach przy pełnych kilometrach. Udało mi się trzymać równe tempo ok 05:40. Nudzi mnie już trochę ta dziesiątka wzdłuż ulic, chyba częściej będę ruszał do parku.
HR "po minucie": 141->124
---------------
Zmieniam tytuł tego bloga, może będzie bardziej odpowiadał rzeczywistości i planom
BS 10 km
00:56:12 | 05:38 min/km | HR avg/max 139/147
Samopoczucie ok, popołudnie, ulice, 18 stopni
Bieganie jak bieganie. GPS zawiódł więc bazowałem na znanych punktach przy pełnych kilometrach. Udało mi się trzymać równe tempo ok 05:40. Nudzi mnie już trochę ta dziesiątka wzdłuż ulic, chyba częściej będę ruszał do parku.
HR "po minucie": 141->124
---------------
Zmieniam tytuł tego bloga, może będzie bardziej odpowiadał rzeczywistości i planom
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-07-01
BS ~7 km | 8 x podbiegi x ~100m | BS ~3 km
01:16:49 | 06:25 min/km
Samopoczucie ok, popołudnie, ulica + park, 22 stopnie
Słowa zamieniają się w czyny, pora na podbiegi.
Po kilku ostatnich bieganiach w nowych butach tym razem założyłem te Lidlowe i dopiero dostrzegłem różnicę. Te Lidlowe są jak jakieś kapcie. No ale mimo to w nich pobiegłem.
Najpierw do parku + połowa pętli żeby nabić parę km no i pod Cmentarz Żołnierzy Polskich. Żwawym tempem pod górę, w dół spacer, na dole czekałem aż HR spadnie, i tak 8 razy. A później z powrotem.
Trening całkiem fajny, porozciągałem się porządnie i nie było efektów ubocznych następnego dnia.
7.2km BS, HR avg/max: 138/152, 41:28, 5:45
8xpodbiegi po 100m 16%, HR avg/max: 146/167
3.1km BS, HR avg/max: 150/157, 18:03, 5:49
--------------------
29go lipca piątka City Trail on Tour, będę się mierzył z 21:00
BS ~7 km | 8 x podbiegi x ~100m | BS ~3 km
01:16:49 | 06:25 min/km
Samopoczucie ok, popołudnie, ulica + park, 22 stopnie
Słowa zamieniają się w czyny, pora na podbiegi.
Po kilku ostatnich bieganiach w nowych butach tym razem założyłem te Lidlowe i dopiero dostrzegłem różnicę. Te Lidlowe są jak jakieś kapcie. No ale mimo to w nich pobiegłem.
Najpierw do parku + połowa pętli żeby nabić parę km no i pod Cmentarz Żołnierzy Polskich. Żwawym tempem pod górę, w dół spacer, na dole czekałem aż HR spadnie, i tak 8 razy. A później z powrotem.
Trening całkiem fajny, porozciągałem się porządnie i nie było efektów ubocznych następnego dnia.
7.2km BS, HR avg/max: 138/152, 41:28, 5:45
8xpodbiegi po 100m 16%, HR avg/max: 146/167
3.1km BS, HR avg/max: 150/157, 18:03, 5:49
--------------------
29go lipca piątka City Trail on Tour, będę się mierzył z 21:00
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015-07-29 środa
Wrocław City Trail on Tour 2015 5km
00:20:38 | 04:08 min/km | HR avg/max 177/189
Samopoczucie ok, pochmurno, 19 stopni, las
Pogoda była całkiem niezła jak na lato, zanosiło się na deszcz, delikatny chłodny wiatr. Jakieś 20 minut delikatnej rozgrzewki i 3 minuty przed startem ustawiłem się w pierwszej 1/3 stawki. GPS/Runkeeper a raczej telefon zawiódł i pozostało mierzenie co kilometr. Pierwszy km tradycyjnie za szybko 3:56 (a szło tak lekko!), zrewidowałem tempo i przestałem szaleć z wyprzedzaniem. Drugi km 4:13 i refleksja że muszę jednak trochę przyspieszyć. Trzeci km wchodził ciężko, czas 4:15 - szybka kalkulacja i wyszło na to że jak nie przyspieszę to nici z planu. Zaczałem więc przełamywać swoje bariery i udało się dodać gazu - 4:09. Ostatni km był desperacki, nogi pracowały na 99% udało się jeszcze wyprzedzić 4-5 biegaczy. Na ostatnich 500m dałem się jednak wyprzedzić biegaczce, która ostatecznie pokonała jescze z 5 uczestników. Sprintu na koniec nie było, ale czas wyszedł 3:57, tętno na mecie w okolicach 99% HRmax. Drewniany medal owoce i napoje.
Różne myśli chodziły mi po głowie od 2.5km, począwszy od - "nie dam rady dobiec" po "po co mi te bieganie, to mój ostatni bieg". Ehh, co to będzie, nie wiem, zobaczymy. Lubię cykl City Trail, teraz myślę że chciałbym znowu wziąć udział od tej jesieni, ale czy piątki są rzeczywiście dla mnie? Można je sensownie biegać częściej niż półmaratony, przynajmniej ja tak to widzę. Dzisiaj nawet nie jestem jakoś zmasakrowany. Ale ten nikomu niepotrzebny 20-minutowy wysiłek? Wykonałem kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty, jak mawiają
Open 39/235
Netto 20:30
Wrocław City Trail on Tour 2015 5km
00:20:38 | 04:08 min/km | HR avg/max 177/189
Samopoczucie ok, pochmurno, 19 stopni, las
Pogoda była całkiem niezła jak na lato, zanosiło się na deszcz, delikatny chłodny wiatr. Jakieś 20 minut delikatnej rozgrzewki i 3 minuty przed startem ustawiłem się w pierwszej 1/3 stawki. GPS/Runkeeper a raczej telefon zawiódł i pozostało mierzenie co kilometr. Pierwszy km tradycyjnie za szybko 3:56 (a szło tak lekko!), zrewidowałem tempo i przestałem szaleć z wyprzedzaniem. Drugi km 4:13 i refleksja że muszę jednak trochę przyspieszyć. Trzeci km wchodził ciężko, czas 4:15 - szybka kalkulacja i wyszło na to że jak nie przyspieszę to nici z planu. Zaczałem więc przełamywać swoje bariery i udało się dodać gazu - 4:09. Ostatni km był desperacki, nogi pracowały na 99% udało się jeszcze wyprzedzić 4-5 biegaczy. Na ostatnich 500m dałem się jednak wyprzedzić biegaczce, która ostatecznie pokonała jescze z 5 uczestników. Sprintu na koniec nie było, ale czas wyszedł 3:57, tętno na mecie w okolicach 99% HRmax. Drewniany medal owoce i napoje.
Różne myśli chodziły mi po głowie od 2.5km, począwszy od - "nie dam rady dobiec" po "po co mi te bieganie, to mój ostatni bieg". Ehh, co to będzie, nie wiem, zobaczymy. Lubię cykl City Trail, teraz myślę że chciałbym znowu wziąć udział od tej jesieni, ale czy piątki są rzeczywiście dla mnie? Można je sensownie biegać częściej niż półmaratony, przynajmniej ja tak to widzę. Dzisiaj nawet nie jestem jakoś zmasakrowany. Ale ten nikomu niepotrzebny 20-minutowy wysiłek? Wykonałem kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty, jak mawiają
Open 39/235
Netto 20:30
-
- Wyga
- Posty: 114
- Rejestracja: 28 sie 2014, 11:56
- Życiówka na 10k: 00:44:10
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wro
2015/11/11 update z pierwszej ręki - tak, żyję i nie zapowiada się na zmiany.
Dalej bez konkretnego planu (czyt. bez chęci zaangażowania się w jakieś ramy) ale dalej z przyjemnością.
W ostatnim czasie robiłem City Trail x2 i Cooper'a - o ile City Trail wyszedł przyzwoicie (szczególnie październikowy) to z Cooper'a absolutnie nie byłem zadowolony (wyszło 3000, czyli w sumie praktycznie tyle ile jednego razu podczas moich najszybszych piątek!).
Cele niezmienione, waga trochę urosła, ale generalnie wszystko git. Będę się czasem odzywał.
Dalej bez konkretnego planu (czyt. bez chęci zaangażowania się w jakieś ramy) ale dalej z przyjemnością.
W ostatnim czasie robiłem City Trail x2 i Cooper'a - o ile City Trail wyszedł przyzwoicie (szczególnie październikowy) to z Cooper'a absolutnie nie byłem zadowolony (wyszło 3000, czyli w sumie praktycznie tyle ile jednego razu podczas moich najszybszych piątek!).
Cele niezmienione, waga trochę urosła, ale generalnie wszystko git. Będę się czasem odzywał.