Komentarz do artykułu AeroReact, czyli nowy pomysł od Nike. Czy sprawdzi się w jesiennych warunkach? Konkurs dla czytelników.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No to wg mnie Ty próbowałeś "podeprzeć" się piosenką Wilków: "Lecę bo chcę". Wg mnie nic w tym złego, ale analogia bardzo dobra.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 30 paź 2015, 01:50
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
Refren może podchodził pod wilki , ale reszta była moja i tylko moja i z rymem, tak jak pisaliście że ma być , a ten murzynek mambo rym miał na początku a potem lipa . Ale jak pisałem koniec tematu na świecie wygrywają jak pisałem wcześniej .
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Sie ma ten talentMama Kin pisze:Skur, fajowe, przepłoszona sarna najlepsza

- Juannita
- Stary Wyga
- Posty: 167
- Rejestracja: 03 mar 2014, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bo nie kupiłam butów, to dlategoAdam Klein pisze:Ooo! Juannita, gratulacje! Nawet nie wiedziałem, że to byłaś Ty. Napisz coś o samej bluzie jak juz ją sprawdzisz, czy rzeczywiscie taka kosmiczna.

A opinia - sam się o to prosiłeś

Uwagi wstępne:
Przede wszystkim – jak to kobieta – zacznę od wyglądu i ogólnego pierwszego wrażenia. Panowie mogą sobie odpuścić ten fragment.
Na pierwszy rzut oka widać, że bluza jest porządnie wykonana – materiał jest przyjemny w dotyku, szwy dopracowane, nie widać niedoróbek w postaci wystających nitek itd. Natomiast rozmiarówka moim zdaniem jest zawyżona, a dodatkowo jak na bluzę dla kobiet jest wyjątkowo mało taliowania. Akurat ja, 2 miesiące po porodzie, nie mogę narzekać na nadmiar wcięcia w talii, a mimo to miałam sporo luzu w brzuchu. Golf również wydaje mi się trochę za duży. Cieszy za to rozcięcie u dołu, dzięki czemu jest ciepło w nerki, a bluza nie zwija się na brzuchu, a także otwór na kciuki. Bluza ma także coś na kształt kieszonki, ale jest malutka i z otworem z boku, przez co wydaje mi się mało praktyczna. Być może mogłabym tam trzymać coś naprawdę lekkiego, jak iPod albo dycha na kupno izotoniku. No dobrze, muszę – zachwycił mnie także kolor, szary melanż, tak różny od dominującego na rynku zalewu fioletowych i różowych okropieństw.
W praktyce
Bluzę wypróbowałam na razie w czasie dwóch biegów – 6km, BNP, przy średniej pogodzie w piątek wieczorem (wilgoć, silny wiatr) w połączeniu z rozpinaną bluzą, drugi raz biegałam już tylko w samej bluzie Nike Aeroreact, dzisiaj ok. 10 (9km, temperatura ponad 10 stopni, słońce). Szczerze się ucieszyłam, że wygrałam tę bluzę, ponieważ do biegania wróciłam po trochę ponad roku absencji mniej więcej 3 tygodnie temu. I jak to bywa po długiej przerwie – duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe, a ściślej rzecz ujmując człowiek biegnie w tempie pijanego ślimaka, a poci się jak prosię. Byłam ciekawa, jak sprawdzi się superhipertkanina w połączeniu z pozbawionym formy biegaczem, który pewnie poci się dużo bardziej, niż ktoś biegający 25-kilometrowe długie wybiegania w 2x szybszym tempie.
Bieg pierwszy – pierwsze uderzenie gorąca poczułam już po pierwszym kilometrze, czym byłam podwójnie zaskoczona, bo i bluza miała szybko redukować wzrost temperatury, i zaczynałam od tempa 7:00. Ale pomimo dodatkowej warstwy wierzchniej materiał szybko mnie chłodził, a każdy kolejny kilometr biegłam 10 sekund szybciej. Po 3 km zsunęłam bluzę z kciuków, a pierwszy dyskomfort poczułam już pod sam koniec biegu, mniej więcej po 5 km. Po biegu bluza była niemal sucha, nieduże plamy potu były tylko pod pachami oraz w zgięciach łokci, nie miałam natomiast śladów potu pod biustem i na brzuchu – w przeciwieństwie do poprzednich biegów, kiedy to wracałam, a cały brzuch miałam mokry. OK., sporo potu zostało pod czujnikiem, ale i tak była to znacząca różnica.
Bieg drugi – tym razem również zaczęłam podciągać rękawy po około 3 km, ale i warunki do biegania były znacząco inne –przez pierwsze 2 km miałam cień, potem już biegłam w sporym słońcu, więc bluza została poddana znacznie trudniejszej próbie. Ponownie zaczęłam podciągać rękawy po ok. 3 kilometrach, ale również tym razem nie czułam się przegrzana. Wprost przeciwnie – to był mój najlepszy bieg od… ojej, chyba od marca 2014, kiedy to przygotowywałam się do półmaratonu, a gdybym nie zaczęła wracać do domu zgodnie z założeniem „Nie szaleć, 9 km po 3 tygodniach treningów to aż nadto”, to według międzyczasów z kolejnych kilometrów pobiłabym życiówkę na 10 km o 1,5 minuty. I ty razem bluza była po biegu niemal sucha – wilgotne ślady tylko pod pachami i leciutko wilgotny pasek w okolicy czujnika tętna.
Podsumowując ten nieco przydługi wywód – trudno mi ocenić bluzę z perspektywy osoby, która zapłaciła/zapłaci za nią 400 zł. Z perspektywy osoby, która przerobiła nieśmiertelne Kalenji, ciuchy z Lidla, H&M i Asicsa - ta jest zdecydowanie najlepsza, w jakiej miałam okazję biegać. Czułam się w niej naprawdę komfortowo, zwłaszcza dzisiaj kiedy to po biegu w pełnym słońcu wracałam ponownie w cieniu i nie miałam tego okropnego uczucia, gdy mokra tkanina przykleja się do ciała, powodując nieprzyjemne dreszcze. Do pełnego szczęścia brakuje mi zatem tylko lepszego dopasowania (być może należy zwyczajnie wziąć bluzę o rozmiar mniejszą niż to wynika z tabeli) oraz jakiejś sensowniejszej kieszonki. Ewentualnie ubrania marki Nike naprawdę najbardziej mi odpowiadają, bo mając wybór (i pieniądze

No dobrze, koniec.