herson-no to podobnie... zapomniałam napisać że ja też biorę te same zastrzyki co Ty Clexane ...na początku robiła mi mama (jest pielęgniarką) potem mojego M nauczyła...teraz ost.4 robiłam sobie sama..jutro ostatni
a P/bólowe mam Poltram Combo.
ja też sama sobie robię opatrunek bo jedna blizna (tam gdzie był dren ) lekko mi sie rozjechała i coś się sączyło...przyklejam małe plasterki...
wczoraj pierwszą noc przespałam bez bandaża elastycznego.
żeby noga odpoczęła...na dzień zawijam.Bo jeszcze się boję...jak idę zwłaszcza po nierównym terenie koło domu.
o rowerze mi też mówili....tylko tak samo sobie tego nie wyobrażam...
Kurcze tylko naciągnęłam sobie mięsień na łydce..i potwornie boli....
za miesiąc mam na wizytę ....
A dali Ci na jakąś rehabilitację?????
Dzień 4-ty
Siedząc prosto, kolano po artro, wizualnie niewiele już odbiega od zdrowego, opuchlizna/płyny ładnie schodzą. Przeciwbólowych nie biorę w ogóle, nie ma potrzeby. Chodzę z jednym plasterkiem. Na rowerku stacjonarnym próbowałem, ale jeszcze za wcześnie ( nie mam takiego zakresu ruchu ), oczywiście będę próbował dalej.
Nie mam przykurczu mięśni, łydka luźna, udo również. Ostatnie dwa dni, musiałem sporo ( jak na chodzenie o kulach ) się przemieszczać i z nadmiernego obciążania lewej nogi, na pięcie zrobił mi się mały odcisk :uuusmiech:
Co do ćwiczeń, dostałem całą rozpiskę na te które będę mógł robić samodzielnie w domu.
W poniedziałek, na zdjęciu szwów, dowiem się więcej.
ja wczoraj ost. przyjęłam...ale przedostatnim zrobiłam sobie takiego sińca że pół brzucha mam granatowo-fioletowe....
u mnie jest chyba przykurcz łydki i uda....bo jak chodzę to mi się tak napina....stawiam już kroki bez kul...tylko koło domu zabieram je ze soba.
W poniedziałek zaczynam zajęcia...
Na rower nie wsiadałam bo nie ma stacjonarnego...a na takim się boję jeszcze...
opuchlizny nie mam...i już brz opatrunku...rana po artroskopii (właściwie 2 krzyżyki) przyschnięte...czuję jedynie w miejscu blizny pod spodem takie guzki...ciągnące...
wejść po schodach mogę normalnie (bez kul) tylko zejść schodzę po jednym schodku....(coś mnie jeszcze ciągnie...) jak ze zgięcia prostuję kolano....
u mnie też żadnych nie było.... do 9szt.....i przebiłam chyba jakąś żyłkę ....
dziś odważyłam się wyjść na dwór bez kul...i szło mi całkiem nieźle.... -więc chyba odstawiam..
tydzień rehabilitacji za mną...jest poprawa.
Jednak czuję jak mnie nadal ciągnie zwłaszcza przy schodzeniu po schodach.
Dziś pierwszy raz wsiadłam za kółko....tylko ciężko z tym sprzęgłem...(jeszcze mam takie że trzeba mocno wciskać)...
więc chyba na razie odpuszczę...
chodzę już normalnie
Ja nie mam 1/3 od początku maja, ale biegałem już po trzech tygodniach, dwa tygodnie pobiegłem UTB. Trzeba uważać, rozgrzewać, rozciągać - dbać, żeby do śmierci biegać Zdrowia!
Hej!
Mi również wycięli w połowie marca 1/3 przyśrodkowej łąkotki. Zacząłem delikatne treningi na początku czerwca. Pierwsze zawody na 5 km w zeszłą sobotę. To już nie jest to samo kolano. Dyskomfort i jakieś tam problemy będą cały czas. Zrobiłem serię zastrzyków z kwasu hialuronowego - na jakiś czas pewnie będzie lepiej. Grunt to nie poddawać się i dalej walczyć.
Jak tam u Was po czasie? Jestem chyba na początku drogi. Dwa miesiące temu podczas biegu potknąłem się o korzeń wystający na chodniku i stłukłem kolano. Po 1.5 miesiąca kolanko się zagoilo i przestało boleć. Ale przy wysiłku ból powraca w wewnętrznej części kolana. Zrobiłem USG "w obrębie rogu przedniego łąkotki przyśrodkowej widoczne pasmo hypoechogeniczne sugerujące szczelinę złamania...." reszta ok. Normalnie praktycznoe bólu brak mogę zginąć noge we wszystkie strony. Czekam na Rezonans termin za miesiąc...
Pozdrawiam i mam nadzieję że z Wami ok i wróciliscie w pełni do biegania.
Cóż, można różnie działać.
Ja w 2015 r. po kilku bólowych incydentach z kolanem poszedłem do (ponoć dobrego) ortopedy/urazowca - po USG zdiagnozował horyzontalne pęknięcie łąkotki wewn. i proponował artroskopię. Poczytałem, w tym o długoterminowych skutkach/efektach takiego zabiegu, i poszedłem do drugiego ortopedy (już - wg Internetu - wybranego, znanego i polecanego chirurga specjalizującego się w kolanach). Ten pobadał i też zaproponował artroskopię (szycie), ale na wszelki wypadek skierował na MRI. Rezonans potwierdził diagnozę, ale w czasie drugiej rozmowy z tym drugim ortopedą, już trochę poduczony, doszedłem do wniosku, że może jednak poczekać i spróbować działań zachowawczych. Lekarz na szczęście potwierdził, że to ma jakiś sens, oczywiście w razie problemów artroskopia nie ucieknie. W skrócie - kolano uspokoiłem, ból zniknął, przestałem biegać zamieniając to na ćwiczenia, które sam dobierałem (w tym na siłowni). Od pół roku zacząłem obciążać kolano silniej, od miesiąca biegam (jednorazowo po 10..12 km) i jak na razie jest OK. Mam nadzieję, że nie przesadzę i tak już zostanie. Nikogo do powtarzania takiego postępowania nie chcę namawiać, ale dobrze mieć świadomość, że istnieją różne możliwości.
Tak sobie z ciekawości wszedłem i bum...od razu mój problem na początku tematów . Mi kolano padło pod sam koniec Chojnik Maraton (dokładnie po wczołganiu się na zamek ). Rezonans wskazał pęknięcie w części przyśrodkowej. Co ciekawe nie było opuchlizny, zginąć mogę bez problemu. Ortopeda zasugerował rehabilitację, jutro też śmigam do znajomego fizykoterapeuty, który po obejrzeniu zdjęć z rezonansu twierdzi, że jest spora szansa na powrót do treningów bez artroskopii. Tak czy inaczej zero biegania na razie, pakiet na Garmin Ultra Race musiałem odsprzedać i wychodzi na to, że sezon biegowy na dłuższą chwilę został zawieszony. Zobaczymy jak to się skończy.