Przez cały okres czułem sie rewelacyjnie i nie dolegało mi absolutnie nic (mino poważnych problemów z plecami, które wykluczyły mnie z boksu), a forma rosła z dnia na dzien.
Rozgrzewki robie w postaci około 1-2km lekkiego fartleka z wymachami ramion wyskokami itd- przykładam sie i nigdy nie pomijam.
Niestety pare dni temu na następny dzien po treningu poczułem lekki bol biodra, ktory nasilił sie w ciagu dnia gdy schyliłem sie po butelkę wody na wyprostowanej prawej nodze. Musiałem spowolnić chód i trochę ciagnąć nogę ake bol nie był bardzo niepokojący.
Gdy przyłożę do biodra rękę podczas chodzenia, czuje jak cos przeskakuje tuż pod skórą.
Pózniej bol jakby zaczal ustępować ale dzisiaj zrobiłem 500km samochodem i znowu wrócił. Maść z diklofenakiem nie pomaga, a od nienaturalnego chodzenia zaczyna bolec mnie kolano

Macie jakieś pomysły zanim stracę czas na lekarzy?
Edit: nie wiem czy to istotne ale ból ma "ciepły" charakter- nie potrafię znalezc innego określenia. Trochę jakby ciepło mi w to bolące miejsce, tak delikatnie
Oczywiscie wszystkie biegi wstrzymałem natychmiast po wystąpieniu objawów i nawet zacząłem korzystać z windy (tragedia). Pompki i drążek nie maja wpływu lub nie większy niż codzienne chodzenie