img712.jpg
A "redaktor" Warzecha znowu swoje :-/
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Oj, widzę z artykułu, że zdrowe odżywianie w szkole równie przeszkadza, co ograniczanie ruchu aut.
Biedne dzieci, nawet batonika i coli nie można w szkole kupić, głodne i spragnione cały dzień chodzą Zrobić dziecku kanapkę i dać wodę do bidonu, to za dużo jak widać dla pieniących się rodziców. Pewnie te same dzieci nie muszą ćwiczyć na wf, żeby się nie spocić, wszędzie musza dojechać samochodem, a w niedzielny poranek wyjazd do centrum handlowego pokrzyżowało im zablokowanie miasta przez maraton.
Biedne dzieci, nawet batonika i coli nie można w szkole kupić, głodne i spragnione cały dzień chodzą Zrobić dziecku kanapkę i dać wodę do bidonu, to za dużo jak widać dla pieniących się rodziców. Pewnie te same dzieci nie muszą ćwiczyć na wf, żeby się nie spocić, wszędzie musza dojechać samochodem, a w niedzielny poranek wyjazd do centrum handlowego pokrzyżowało im zablokowanie miasta przez maraton.
-
- Wyga
- Posty: 52
- Rejestracja: 23 lis 2014, 19:40
- Życiówka na 10k: 40:40
- Życiówka w maratonie: 3:28:08
Jako ojciec 4 i 6 latka w przypadku "zdrowego żywienia" w przedszkolach/szkołach popieram Warzechę.ASK pisze:Oj, widzę z artykułu, że zdrowe odżywianie w szkole równie przeszkadza, co ograniczanie ruchu aut.
Biedne dzieci, nawet batonika i coli nie można w szkole kupić, głodne i spragnione cały dzień chodzą Zrobić dziecku kanapkę i dać wodę do bidonu, to za dużo jak widać dla pieniących się rodziców. Pewnie te same dzieci nie muszą ćwiczyć na wf, żeby się nie spocić, wszędzie musza dojechać samochodem, a w niedzielny poranek wyjazd do centrum handlowego pokrzyżowało im zablokowanie miasta przez maraton.
O ile rozumiem zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia w sklepikach szkolnych, to nie jestem w stanie pojąć całkowitego zakazu używania soli i cukru.
W wyniku tego w przedszkolach/szkołach serwowane są:
- niesolone ziemniaki
- niesolone zupy
- kwaśne kompoty
- jogurty naturalne (zamiast smakowych).
W wyniku tego dzieci (nie tylko moje) nie chcą tego jeść wracają ze szkoły/przedszkola głodne i musimy im dawać kolejny obiad. Nauczycielki w rozmowach z rodzicami potwierdzają problem, ale oficjalnie nie mogą krytykować pani minister.
We wszystkim trzeba mieć umiar, ale nie można przesadzać z absurdalnymi zakazami.
"Zdrowe żywienie" w ujeciu ministerstwa edukacji przypomina mi wychowanie w abstynencji w okresie PRL poprzez zakaz sprzedaży alkoholu przed 13.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja generalnie też nie rozumiem całego problemu żywieniowego. Chcesz, żeby dziecko jadło batoniki, słodkie jogurciki i inne rzeczy? Proszę bardzo, zapakuj w plecaczek i niech sobie wyciągnie i zajada.
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
@jabbur +1! Moja córka lubi kompoty niesłodzone i pewnie nigdy nie próbowała odmiany zepsutej cukrem. Nie widzę potrzeby, aby to zmieniać.
1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Aha, jeszcze jedno... dzieci wynoszą nawyki żywieniowe z domu. U nas się nie soli, a jeśli już to bardzo mało i dzieci żyją i jakoś zjadają te syfne niesłone ziemniaki ze stołówkiW wyniku tego dzieci (nie tylko moje) nie chcą tego jeść wracają ze szkoły/przedszkola głodne i musimy im dawać kolejny obiad. Nauczycielki w rozmowach z rodzicami potwierdzają problem, ale oficjalnie nie mogą krytykować pani minister.
-
- Wyga
- Posty: 52
- Rejestracja: 23 lis 2014, 19:40
- Życiówka na 10k: 40:40
- Życiówka w maratonie: 3:28:08
Rozumiem, że nie używasz również przypraw podczas przygotowywania posiłków.jabbur pisze:No wiesz , idąc tropem "moich dzieci", to moje (3 i 6) nie tkną jogurtu innego niż czysty, a czekolade tylko gorzką jedzą. I niby dlaczego mam sie zgodzic,by karmiono je syfem, tylko dlatego, że inne tak jeść nauczone?
Każdy powinien mieć prawo wychowywać dziecko zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Problemem jest to, że "większość" jest zmuszana aby dostosować się do schematu żywieniowego "mniejszości".
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To, że większość jest większością nie oznacza, że ma rację. Zresztą teraz w modzie jest narzucanie zdania większości przez mniejszości. Nie zauważyłeś?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
pogrodnik, nie przekręcaj.
czym innym są przyprawy, czym innym jest NADMIAr soli - zjawisko powszechne oraz nadmiar cukru, który jest wszechobecny, obiektywnie szkodliwy i co więcej uzależniający.
nie chodzi o przekonania, tylko o zdrowie.
czym innym są przyprawy, czym innym jest NADMIAr soli - zjawisko powszechne oraz nadmiar cukru, który jest wszechobecny, obiektywnie szkodliwy i co więcej uzależniający.
nie chodzi o przekonania, tylko o zdrowie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 495
- Rejestracja: 30 kwie 2014, 19:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
szczerze mówiąc, miałem na myśli raczej to, że Warzecha pisząc o "...fobach" sam okazał się biegofobem i cyklistofobem i chyba - no ale dyskusja o jedzeniu w szkołach tez ciekawa.
Jedzenie jedzeniem, jego jakość ma znaczenie, jednak dzieci zjedzonych ( zdrowych czy nie to inna sprawa ) kalorii nie spalają, bo wf praktycznie w szkołach nie ma.
Czy oburzając się na biegaczy - w dużej mierze rodziców tych samych dzieci - redaktor nie krytykuje jednocześnie formy dawania dobrego przykładu najmłodszym? Tym właśnie, które tyją w szkołach bez sklepików i bez wuefu...?
Jedzenie jedzeniem, jego jakość ma znaczenie, jednak dzieci zjedzonych ( zdrowych czy nie to inna sprawa ) kalorii nie spalają, bo wf praktycznie w szkołach nie ma.
Czy oburzając się na biegaczy - w dużej mierze rodziców tych samych dzieci - redaktor nie krytykuje jednocześnie formy dawania dobrego przykładu najmłodszym? Tym właśnie, które tyją w szkołach bez sklepików i bez wuefu...?
- Marc.Slonik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2004
- Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
- Życiówka na 10k: 44:12
- Życiówka w maratonie: 3:23:55
- Lokalizacja: Bruksela, Belgia
- Kontakt:
Redaktor Warzecha wie, że jego opinia malo kogo interesuje. Nie jest myślicielem z górnej półki pokroju, bo ja wiem, np. ks. Bonieckiego. Dlatego jedynym sposobem żeby zaistnieć jest wyrażanie krytyki, która napotka sprzeciw. Dostępność do mediów, w połączeniu z taką właśnie potrzebą bycia zauważonym powoduje wysyp (właściwie wypełz) indywiduów pokroju dziennikarzy "niepokornych".
Mój blog na forum: 2016 trzy maratony w tym dwa naprawdę
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 360
- Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
- Życiówka na 10k: 00:39:21
- Życiówka w maratonie: 03:01:54
Ja tez jestem ojcem i popieram w pełni proby ograniczenia syfu jakie jedzą polskie dzieci. Tobie, a zwłaszcza Twoim dzieciom mogę natomiast tylko współczuć. Tobie bo chyba nie rozumiesz o co tutaj chodzi, a Twoim dzieciom bo musza jeść 2 obiady dziennie.pogrodnik pisze:Jako ojciec 4 i 6 latka w przypadku "zdrowego żywienia" w przedszkolach/szkołach popieram Warzechę.ASK pisze:Oj, widzę z artykułu, że zdrowe odżywianie w szkole równie przeszkadza, co ograniczanie ruchu aut.
Biedne dzieci, nawet batonika i coli nie można w szkole kupić, głodne i spragnione cały dzień chodzą Zrobić dziecku kanapkę i dać wodę do bidonu, to za dużo jak widać dla pieniących się rodziców. Pewnie te same dzieci nie muszą ćwiczyć na wf, żeby się nie spocić, wszędzie musza dojechać samochodem, a w niedzielny poranek wyjazd do centrum handlowego pokrzyżowało im zablokowanie miasta przez maraton.
O ile rozumiem zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia w sklepikach szkolnych, to nie jestem w stanie pojąć całkowitego zakazu używania soli i cukru.
W wyniku tego w przedszkolach/szkołach serwowane są:
- niesolone ziemniaki
- niesolone zupy
- kwaśne kompoty
- jogurty naturalne (zamiast smakowych).
W wyniku tego dzieci (nie tylko moje) nie chcą tego jeść wracają ze szkoły/przedszkola głodne i musimy im dawać kolejny obiad. Nauczycielki w rozmowach z rodzicami potwierdzają problem, ale oficjalnie nie mogą krytykować pani minister.
We wszystkim trzeba mieć umiar, ale nie można przesadzać z absurdalnymi zakazami.
"Zdrowe żywienie" w ujeciu ministerstwa edukacji przypomina mi wychowanie w abstynencji w okresie PRL poprzez zakaz sprzedaży alkoholu przed 13.
-
- Wyga
- Posty: 52
- Rejestracja: 23 lis 2014, 19:40
- Życiówka na 10k: 40:40
- Życiówka w maratonie: 3:28:08
Nie znasz mnie, nie znasz metod które stosuje wychowując moje dzieci, więc nie masz żadnych podstaw aby mnie oceniać.ijon pisze: Ja tez jestem ojcem i popieram w pełni proby ograniczenia syfu jakie jedzą polskie dzieci. Tobie, a zwłaszcza Twoim dzieciom mogę natomiast tylko współczuć. Tobie bo chyba nie rozumiesz o co tutaj chodzi, a Twoim dzieciom bo musza jeść 2 obiady dziennie.
Możecie bezkrytycznie łykać hasła w stylu "zdrowe żywienie w szkole", podczas gdy ja starałem się pokazać do jakich absurdów ta niedopracowana idea prowadzi.
Ja Twoim dzieciom współczuję że mają ojca, który nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Z tego co wiem, to jest tylko zakaz stosowania cukru i to.popieram. Kompotu i herbaty nie trzba slodzic, lepiej tego nauczyc dziecka, jesli sie przyzwyczailo do slodzenia. A wg przepisow solic mozna, ale w ograniczonej dziennej dawce na dziecko. To tez popieram, wiekszosc posilkow w restauracjach i stolowkach jest wg mnie mocno przesolonych, lepiej dzieci nauczyc delikatnego solenia.
Moj przedszkolak zajada obiady ze smakiem, nie narzeka.
Przyprawy mozna w kuchni w przedszkolach stosowac, oczywiscie ziola, a nie "kucharka", ale ten ostatni przeciez nie powinien i tak bys stosowany do przygotowania jedzenia dziecka. A jogurty w gre wchodza przeciez tylko naturalne, te smakowe wrzucam do koszyka 'slodycze'.
Mozna gotowac bez cukru, z mala iloscia soli, z ziolami, bedzie zdrowo i pysznie i czuc wtedy smak skladnikow, a nie tylko sol i cukier.
Moj przedszkolak zajada obiady ze smakiem, nie narzeka.
Przyprawy mozna w kuchni w przedszkolach stosowac, oczywiscie ziola, a nie "kucharka", ale ten ostatni przeciez nie powinien i tak bys stosowany do przygotowania jedzenia dziecka. A jogurty w gre wchodza przeciez tylko naturalne, te smakowe wrzucam do koszyka 'slodycze'.
Mozna gotowac bez cukru, z mala iloscia soli, z ziolami, bedzie zdrowo i pysznie i czuc wtedy smak skladnikow, a nie tylko sol i cukier.