Są tygodniunie w których mogę biegać tylko rano (mąż ma wieczorna zmianę i musze po południu i wieczorem zostać w domu z mlodym). Żeby wyrobić się z wyjściem do pracy muszę na bieganie wyjść o 6:00. Rano na czczo musze wziazc euthyrox (niedoczynność tarczycy) i dopiero po 30 minutach mogę cokolwiek zjeść albo wypić.
Żeby trzymać się teorii ze jednak chociaż banana powinno się zjesc czy lekka kanapkę, lekko licząc powinnam wstać o 5:00? Wziazc tabletkę, po pół godzinie coś zjeść i po kolejnych pół wyjść na trening?
Wogole mam wrażenie ze wpasowanie treningów i posiłków odpowiednio do nich przy pracy na pełen etat jest praktycznie niemozliwe
