ASK pisze:
Ja pomalu trzese portkami, w sobote 22 km w ramach polmaratonu w Letnim Biegu Piastow. Problem w tym, ze 20 km to ja przebieglam w listopadzie zeszlego roku, ostanio ograniczalam sie do max 11 km. Mam nadzieje, ze sie jakos dokulam, oczywicie biegne tylko na zaliczenie, luznym tempem. Trasa piekna, znana z roweru i biegowek. Pogoda ma dopisac.
Byleby upału nie było, bo słońce tam potrafi przypiec. Dasz radę
Jakby to opisac. Najtrudniejsze zawody w zyciu. I nie chodzi o trase, bo choc gorska, to po ostatnim cotygodniowym bieganiu po gorkach dosc latwa, najtrudniejszy podbieg byl na poczatku i bylo hop, hop w gore. Nie chodzi o pogode, bo po ostatnich upalach 27,5 stopnia toz prawie zimno. Nie chodzi o nogi, bo podawaly. Niechodzi o pluca, bo nie piekly. Chodzi o makaron. Z sosem smietanowym z kantyny w pracy. Jedzony wczoraj jako carboloading. Albo cos z nim bylo nie tak, albo on byl za tlusty, a ja jestem juz za stara, bo jadlam go wczoraj o 12, a mdlilo mnie do wieczora. Rano dzis bylo ok, do 6-7 km pedzilam i nagle straszne skorcze zoladka i jelit i przymusowych kilka pitstopow w stylu Kwiatkowskiego na Tour de Pologne, przy czym po odlaczeniu sie od peletonu mialam jeno las, a nie stacje benzynowa. Po odwodnieniu cale cialo ledwie sie wleklo, a skorcze brzucha zmuszaly do marszobiegu z naciskiem na marsz. Slanialam sie ma nogach, kilka osob mnie motywowalo, zebynie poddac sie. Do porzadku zoladek doprowadzila dopiero cola w drodze powrotnej. Trasa super, towarzystwo prima sorta. Pozdrawiam kolege od Kaczmarskiego z komorki. Niema to jak biec i slyszec " to moja droga z piekla do piekla..."
A ja dzisiaj zaliczyłem klasyczną glebę. W zasadzie na samym końcu zbiegu, już widziałem asfalt, rozluźniłem się i zahaczyłem o korzeń. I poleciałem na mordę . Prawie się udało wyciągnąć z tego, ale niestety był kolejny korzeń. Straty niewielkie, lekkie otarcia i obite biodro . Biegłbym dalej ale byłem brudny straszliwie od ściółki. Przygodny biegacz (chyba anglik) miał strasznie wystraszoną minę, mój lot musiał wyglądać widowiskowo .
ASK pisze:Nogi moje wygladaja jak u 7 letniego lobuza.
A to u mnie jednak daleko do 7-latka (przynajmniej jak pamiętam swoje dzieciństwo ), otarcia są delikatne.
Dzisiaj tylko spacerek z Bansin do Świnoujścia. A wczoraj przed wieczorem na plaży w Międzyzdrojach przy "porcie" taki osobnik chciał się zaprzyjaźnić (szturchnął mnie ryjem w dłoń ).