Napisać opinię o bucie, w którym przebiegło się 20 kilometrów potrafią zapewne eksperci. Ja czuję się na siłach właściwie opisać buta dopiero teraz, kiedy zabiegałem go niemal na śmierć. Niestety, amatorzy tak mają - i to w każdej dziedzinie.
Nike Wild Horse nabyłem w Sklepie Biegacza w Bielsku-Białej w sierpniu ubiegłego roku. Panowie ze sklepu namówili mnie na niego, jako uniwersalnego buta do ganiania po Beskidach, z lekką domieszką asfaltów. Zdecydowałem się na nie, choć oglądałem również Salomony i kilka innych modeli. I do dzisiaj jestem im za to wdzięczny. Przebiegłem w nich łącznie 850km (Strava pomogła zliczyć). Wild Horse'y zaliczyły między innymi Ultramaraton Bieszczadzki i Zimowy Maraton Bieszczadzki.
Po pierwsze but jest po prostu ładny. Nie będę go opisywał - koń (nomen omen) jaki jest każdy widzi. But dopasowuje się do stopy jak kapeć. Po prostu kapeć. W życiu nie miałem butów o takim dopasowaniu, a kilka par przećwiczyłem. Szczerze powiem, że można w nich chodzić bez sznurowania, a i tak trzymałyby się na nodze. Drop jest niewielki - ledwie 4 mm, ale amortyzacja jest w 100% wystarczająca.
Pierwsze wrażenie podczas biegania - niesamowita lekkość butów, fajna amortyzacja, super trzymanie stopy. Wild Horse'y przećwiczyłem bardzo mocno w górach i dawały radę. Ślizgały się dopiero na poważnym błocie. W każdych innych warunkach trakcja była znakomita. No i ta wentylacja - stopa w nich się nie poci, a z drugiej strony są całkiem wytrzymałe. Dowody? Popatrzcie na poniższe zdjęcia.



Niejeden powie - dziury, porwane, dziadostwo. Ale pamiętajcie, że te buty przeżyły 850km w górach, a w zimie zakładałem na nie łańcuchy. Uważam, że wytrzymałość jest na bardzo wysokim poziomie.
Podsumowanie:
-bardzo uniwersalne buty, zarówno w terenie jak i na asfalcie
-genialny komfort i wentylacja
-dobra wytrzymałość
-świetna trakcja i trzymanie stopy
Polecam każdemu kto szuka butów terenowych.