Komentarz do artykułu Zbliża się rewolucja w zakresie doboru butów biegowych

Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

A ja zawsze myślałem że Yacool już się z awatarem zespolił? :niewiem:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12924
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Spróbuj pomyśleć nie zawsze o tym samym, to może coś wymyślisz.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

no chyba nie zespolił się jednak.

yacool, nie zgadzam się z Tobą. b. często rozwój w kierunku jakiejś umiejętności prowadzi właśnie do odtworzenia stanu naturalnego i zdjęcia kagańców cywilizacji. nie masz podstaw pisać, że "tak dzieje się z każda umiejętnością".
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

Od jakiegoś czasu przestałem już myśleć o technice biegania, a zacząłem po prostu biegać. Im więcej biegam tym bieganie wydaje mi się bardziej naturalne.
Awatar użytkownika
HeavyPaul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 489
Rejestracja: 09 wrz 2010, 13:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

"Ruch naturalny" może został wymyślony przez marketingowców, żeby sprzedać książkę, buty, cokolwiek, ale zgodzicie się chyba z tym, że przyniósł pozytywne zmiany w sposobie myślenia biegaczy, którzy zaczęli zastanawiać się nad techniką biegu, a przyczyn kontuzji, względnie lepszych wyników, szukać w pracy nad tym elementem, a nie w nowych napakowanych technologicznie butach.

Oprócz tego, co napisał już Qba, nie zgadzam się z tym, że praca i trening pozbawiają daną czynność "naturalności". "Naturalne" nie musi być "bezrefleksyjne".
Mój BLOG: Heavy Runs Light
Aktualne informacje o testach + duża dawka zdjęć na moim profilu na FACEBOOKU
Dla spragnionych zdjęć INSTAGRAM :)
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12924
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Naturalne to naturalne czyli między innymi bezrefleksyjne, przy czym sama bezrefleksyjność nie musi mieć pejoratywnego znaczenia.
Qba pisze: b. często rozwój w kierunku jakiejś umiejętności prowadzi właśnie do odtworzenia stanu naturalnego i zdjęcia kagańców cywilizacji.
W bieganiu to jest właśnie bardzo rzadkie. Nie tak łatwo zrzucić kaganiec.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Jurek z Lasu pisze:Od jakiegoś czasu przestałem już myśleć o technice biegania, a zacząłem po prostu biegać. Im więcej biegam tym bieganie wydaje mi się bardziej naturalne.
Wężykiem, wężykiem.
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:
HeavyPaul pisze:(...) sposób poruszania się biegacza w danym momencie
jest jedną z sensowniejszych definicji biegania naturalnego. Określenie, że coś jest naturalne oznacza, że pochodzi od natury, czyli jest czymś początkowym, na co nie oddziałujemy i czemu poddajemy się. Rozwój w kierunku jakiejś umiejętności, czyli celowe działanie, trening, nie prowadzi do czegoś naturalnie nam danego już wcześniej, co utraciliśmy lecz stanowi proces specjalizacji. Tak dzieje się z każdą umiejętnością. Również z bieganiem. Jedynym pozytywnym aspektem tego nieporozumienia z bieganiem naturalnym jest jego zgrabna nazwa. "Specjalistyczne bieganie" czy "profesjonalne bieganie" jest już zarezerwowane przez zawodowców i najmniej dotyczy pracy nad ruchem. Tak na marginesie to cały ten "ruch naturalny" nie zrodził się w głowach zawodowców tylko marketingowców, żeby łapać naiwnych amatorów na chwytne hasła powrotu do natury.
Chyba większość z przedstawianych tu sprzecznych opinii wynika z odmiennych celów, jakie stawiają sobie poszczególni dyskutanci. Podzielmy umownie biegaczy na zawodowców i amatorów. Celem zawodowców jest uzyskanie jak najlepszego wyniku. Celem amatora jest przede wszystkim przyjemność z biegania i, dla niektórych, lepsze wyniki. Rzeczą, która różni te dwa typy najbardziej jest fakt, że zawodowymi biegaczami zostają jednostki najlepiej do tego uwarunkowane. Pozostali odpadają gdzieś po drodze słusznie uznając, że lepiej spełnią się w innej dziedzinie.
Mając tak zdefiniowane te dwa typy, można powiedzieć tak: zawodowcy biegają bez trudu i bez refleksji w sposób naturalny. Ich dalszym celem jest jak największa specjalizacja, by urwać kolejne sekundy z rekordu życiowego. Oni więc będą się skupiać na doszlifowaniu swojej "ścieżki preferowanego ruchu".
Większość amatorów jest pod względem motorycznym daleko w tyle za zawodowcami, więc dla nich dużo lepszym rozwiązaniem na rozwój jest świadome podążanie w stronę "biegania naturalnego". Pozostanie przy swojej "ścieżce preferowanego ruchu" oznaczać będzie dla nich tkwienie w marazmie i brak rozwoju biegowego, lub rozwój dużo poniżej swoich możliwości.
Pisząc o świadomym podążaniu w stronę "biegania naturalnego" mam na myśli nie tylko oglądanie filmów czy wizualizacji i prób wprowadzania ich do swojego biegania. Przede wszystkim am na myśli rozpoznanie swoich słabych stron, zdefiniowanie planu ćwiczeń ukierunkowanych na poprawę i zrealizowanie tego planu.
Powyżej zdefiniowałem dwa skrajne przypadki. Są też oczywiście tacy amatorzy, którzy nie spędzili ostatnich pięciu czy dziesięciu lat na siedzeniu zestresowanymi przy biurku. W ich przypadku "ścieżka preferowanego ruchu" może być bardzo blisko "biegania naturalnego". Są też i tacy, którzy przeszli przez etap poprawiania techniki biegu, i mogą już przestać o tym myśleć.
yacool pisze:Gordon Pirie w swojej książce wydanej jeszcze w XX wieku, zawarł kilka zastanawiających stwierdzeń, które określił mianem LAWS OF RUNNING
Jednym z nich było: Walking damages running.
Wciąż zastanawiam się co miał na myśli...
Trzeba pamiętać, że on to napisał przede wszystkim dla biegaczy i trenerów, stawiających sobie za cel zdobywanie medali. Ilu ludzi w tamtym czasie biegało dla własnej satysfakcji? Ja te słowa odnoszę do przykładu zawodowych kolarzy, dla których podobno w najwyższej dyspozycji startowej przejście kilkuset metrów wiąże się z ogromnym bólem (specjalizacja mięśni pod jazdę na rowerze). Prawdopodobnie Pirie pisał w kontekście uzyskania takiej właśnie najwyższej specjalizacji.
yacool pisze:Druga definicja ma też słaby punkt, bo skąd wiadomo, że ciało zostało zaprojektowane do naturalnego biegania, a nie do naturalnego chodzenia na przykład?
Ciało wyewoluowało do chodzenia i do biegania. O tym, że wyewoluowało także do biegania najlepiej świadczy fakt obecności ścięgna achillesa, bez którego można jakoś tam chodzić, ale zupełnie nie da się biegać.
Jurek z Lasu pisze:Niektóre leki też nie leczą, a jedynie szkodzą, więc dlaczego by ich nie opiniować?
1. Bo prawie wszyscy konsumenci leków nie mają absolutnie żadnej wiedzy do tego uprawniającej.
2. Bo nie ma żadnej skutecznej procedury medycznej, która nie wiązała by się z ryzykiem powikłań a decyzję o zastosowaniu danej procedury lub leku podejmować należy znając ryzyko powikłań (dane statystyczne). Dlatego jakakolwiek pojedyncza opinia nie ma żadnej wartości przy podejmowaniu decyzji o leczeniu tym czy innym środkiem.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12924
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kangoor pisze:Chyba większość z przedstawianych tu sprzecznych opinii wynika z odmiennych celów, jakie stawiają sobie poszczególni dyskutanci.
Z uwagi na te cele, tworzenie tak dziwacznego tworu jak "bieganie naturalne" nie ma sensu, ponieważ jego definicja jest interpretowana na tyle sposobów ile istnieje celów.


Wrócę jeszcze do kluczowej kwestii:
Fredzio pisze:(...) wg mnie duża grupa ludzi się do błędu przyzna, jeśli same wielkie koncerny zmienią front.
Fragment książki Jana Sowy "Ciesz się późny wnuku"
Kim jest z punktu widzenia kapitalizmu idealny człowiek? Oczywiście
konsumentem. Demokracja potrzebuje natomiast obywateli. Tylko
pozornie pomiędzy tymi dwiema postawami (czy rolami) nie ma konfliktu.
Idealny konsument i doskonały obywatel mają szereg wzajemnie sprzecznych
i wykluczających się cech. Porównajmy te dwie wizje pod kątem ich
ładunku antropologicznego i psychologicznego. Dobry konsument musi
być przede wszystkim naiwny i bezkrytyczny, aby dawał się skutecznie manipulować
za pomocą marketingu i aby można było generować w nim jak
największą liczbę pragnień, które potem rynek może zaspokajać. Jest więc
dobrze, aby nie był on zbytnio wykształcony. Nie powinien być oczywiś-
cie całkiem głupi, bo to ogranicza ilość towarów, jakie da się mu sprzedać.
Najlepiej, jeśli będzie miał skończone kilka klas szkoły podstawowej, aby
umiał pisać oraz czytać i dzięki temu mógł przyswajać więcej komunikatów
reklamowych (przeciętny Amerykanin to świetny przykład edukacji,
o jaką chodzi). Konsument powinien być kapryśny, niestały i szybko się
nudzić. Musi wciąż podążać za nowymi podnietami i pragnieniami, a gdy
tylko je zaspokoi, szukać kolejnych. Stan zadowolenia z dóbr materialnych,
które się ma, i przekonanie, że nie potrzebuje się więcej, to zasadnicze zagro-
żenie dla kapitalizmu. Jest to system pozbawiony materialnej racjonalnoś-
ci i jedyny sens jego istnienia polega na niemającej
końca akumulacji kapitału, opartej na pomnażaniu liczby towarów, nie waż-
ne, jak bardzo bezsensownych i niepotrzebnych. Etyka zadowolenia z tego,
co się ma, jest dla niego niebezpieczna. Konsument powinien być również
ślepy na historię i żyć w wiecznym teraz, aby nie zorientować się, że
„nowe” towary, do których kupowania jest warunkowany jak pies Pawłowa,
to de facto w kółko jedno i to samo. Konsument musi być w końcu jak największym
egoistą i hedonistą. Winien zaspokajać każdą swoją zachciankę
i czynić to bez względu na to, czy jego nawyki konsumpcyjne mają – mó-
wiąc żargonem ekonomistów – negatywne koszty zewnętrzne, jak na przykład
zatrucie środowiska.
Dobry obywatel to zaprzeczenie wszystkich tych cech. Krytycyzm, wątpienie
i skłonność do poddawania wszystkiego nieustającej rewizji są jego
największymi cnotami. Jeśli mielibyśmy poszukiwać jednej jedynej cechy
czy skłonności, która odpowiada za spektakularną innowacyjność i postęp
naszej kultury, to, moim zdaniem, byłoby to właśnie odrzucanie dogmatyzmu
i skłonność do poddawania wszystkiego – a przede wszystkim swoich
najświętszych zasad oraz założeń – nieustannej krytyce i reformie.
Cecha ta to wspólny element postawy naukowej i radykalnego społecznego
rewolucjonizmu, którym zawdzięczamy cenne zdobycze współczesnej
kultury politycznej i organizacji społecznej. Dobry obywatel musi być jak
najlepiej wykształcony. Droga do lepszego społeczeństwa wiedzie tylko
i wyłącznie poprzez kształtowanie lepszych ludzi, a tutaj nie znamy żadnej
innej metody działania oprócz edukacji. Dlatego jest ona pierwszym
i podstawowym warunkiem społecznego postępu, zarówno politycznego,
jak i ekonomicznego. Cnotą obywatela jest również wytrwałość
i upór w dążeniu do celu. Bardzo wiele projektów społecznych wiąże się
z długotrwałym wysiłkiem i dlatego wymaga długoterminowej orientacji
w czasie. W przeciwieństwie do konsumpcji, która oferuje instant satisfaction,
poprawa zasad życia społecznego trwa długo i odbywa się bardzo
powoli. Świadomość historycznego usytuowania również należy do niezbywalnych
cnót obywatelskich. Bez znajomości historii nie wiemy, kim
jesteśmy, w imię jakich ideałów budowano nasz świat i jakich wymagało to
działań. To truizm, że historia się powtarza, ale wraz z nią powtarzają się
również totalitaryzmy i opresje, dlatego znajomość chorób przeszłości jest
najlepszą szczepionką przeciw zarazom współczesności.


Przyrównując obywatela do świadomego biegacza powyższy fragment zyskuje konkretny wymiar. Nie jest rolą wielkich koncernów edukowanie, gdyż to leży w sprzeczności z ich interesem nastawionym na doraźny, krótkofalowy efekt. Przeciwwaga, czyli długotrwała edukacja jest w zaniku, a jednym z powodów tej dysproporcji oprócz boomu, o którym już wspomniałem, jest fatalistyczne nastawienie samych biegaczy.
Od czego zacząć, co zmienić? Może na początek podpinać artykuły sponsorowane pod forum, tak jak ma to miejsce w przypadku wszystkich innych materiałów wstawianych na główną, pod którymi można się wypowiadać.
Czy to coś da? Mam nadzieję, że do 2025 roku świat uwolni się wreszcie od negatywnego aspektu albo w ogóle od boomu na bieganie i wahadło odbije w racjonalną stronę. Wówczas do głosu dojdą bardziej wartościowe treści zapowiedziane już teraz.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Może na początek podpinać artykuły sponsorowane pod forum, tak jak ma to miejsce w przypadku wszystkich innych materiałów wstawianych na główną, pod którymi można się wypowiadać.
Z tym pewnie nie będzie w większosci przypadków problemu. Natomiast, ta sprawa korygowania pronacji nie była przecież jakimś wieloletnim spiskiem, mającym teraz po latach odwrócić się o 180 stopni zmuszając biegaczy do kupna nowych butów.
Koncerny same w to wierzyły, bo nadal wierzy w to część amerykańskiego środowiska podiatrycznego, na którym oparto wiele lat temu całą tę koncepcję.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12924
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bardzo wątpię, żeby koncerny kierowały się kwestią wiary w cokolwiek innego niż szybki zysk. Powiązania biznesowe różnych środowisk, w tym podiatrycznych mogą przyczyniać się lub tworzyć określone lobby na czas prosperity. Problemem w przypadku butów jest fakt ich względnej prostoty konstrukcyjnej. To stoi na przeszkodzie działowi marketingu, który musi racjonalizować generowanie innowacyjności. Ten problem istnieje od dawna, bo już Pirie pisał o swoich rozmowach z Adi Dasslerem na temat sensowności rozbudowy konstrukcji jego adidasów.

Fragment książki Gordona Pirie "Running fast and injury free".
In recent years, I have had ideas about running shoes which are just as revolutionary as
those pursued with Adi Dassler in the 1950s, but my ideas are just too radical and
advanced for Adidas. Sadly, Adi died a few years ago, and his huge corporation has
become completely divorced from the grass roots of the sport. For example, I had a
meeting with Horst Dassler (who took over the management of Adidas some time ago), at
which I told him I thought that certain Adidas shoes were being constructed according to
improper ideas. His answer was that the company had spent a large sum of money on a
"motion study" of runners before designing that particular pair of shoes.
Robert
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 791
Rejestracja: 30 lip 2001, 10:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kangoor5 pisze:Ja te słowa odnoszę do przykładu zawodowych kolarzy, dla których podobno w najwyższej dyspozycji startowej przejście kilkuset metrów wiąże się z ogromnym bólem (specjalizacja mięśni pod jazdę na rowerze).
A to chyba jednak troche mit moze byc...

Pamietam sprzed kilkunastu lat, gdy pewien Niemiec - nazwiska niestety nie pamietam - kolarz T-Mobile, ktory kilkukrotnie wczesniej bral udzial w Tour de France, "z marszu" ukonczyl zawody IronMan. W wywiadzie ktory wtedy czytalem, mowil, ze troche plywal, bo nie chcial sie utopic - ale maraton pobiegl jedynie "z bazy rowerowej".
Awatar użytkownika
WojtekM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1991
Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radzionków

Nieprzeczytany post

mit. Lance Armstrong był bardzo dobrym biegaczem. Laurent Jalabert również.
Go Hard Or Go Home
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

yacool pisze: Problemem w przypadku butów jest fakt ich względnej prostoty konstrukcyjnej. To stoi na przeszkodzie działowi marketingu, który musi racjonalizować generowanie innowacyjności. Ten problem istnieje od dawna, bo już Pirie pisał o swoich rozmowach z "adidasem"................His answer was that the company had spent a large sum of money on a "motion study" of runners before designing that particular pair of shoes.[/size]
Sam dałeś przykłąd, że to nie miało związku z marketingiem (tzn Gordon Pierie dał, bo w latach kiedy rozmawiał z Horstem Dasslerem marketing raczkował). Dlaczego uważasz, że w latach '70tych nie robili "motion study" w dobrej wierze? Ty od razu wiedziałeś wszystko to co wiesz (a przynajmiej myślisz, że wiesz) teraz ? Dlaczego uważasz, że tylko Ty masz szczere intencje? Czy myślisz, że firmy działające na konkurującym rynku takich nie mogą mieć? To jest wszystko Jacek nie logiczne, to jest trochę tak jak wśród naszych niektórych polityków, że wszyscy inni to chcą tylko źle, dobrze to chcemy tylko my, i tylko my wiemy jak jest dobrze.
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Robert pisze:
Kangoor5 pisze:Ja te słowa odnoszę do przykładu zawodowych kolarzy, dla których podobno w najwyższej dyspozycji startowej przejście kilkuset metrów wiąże się z ogromnym bólem (specjalizacja mięśni pod jazdę na rowerze).
A to chyba jednak troche mit moze byc...

Pamietam sprzed kilkunastu lat, gdy pewien Niemiec - nazwiska niestety nie pamietam - kolarz T-Mobile, ktory kilkukrotnie wczesniej bral udzial w Tour de France, "z marszu" ukonczyl zawody IronMan. W wywiadzie ktory wtedy czytalem, mowil, ze troche plywal, bo nie chcial sie utopic - ale maraton pobiegl jedynie "z bazy rowerowej".
W czasie, gdy kończył te zawody IronMan, nie był przecież w najwyższej dyspozycji startowej na TdF.
Nie będę się upierał bo ani ja, ani nikt z tu obecnych nie będzie w stanie tego sprawdzić. Ja to słyszałem kilka lat temu w TV podczas relacji z jakiegoś tour'u. Dziennikarz prowadzący relację przytoczył słowa o tym któregoś z czołowych kolarzy (bodajże Przemka Niemca, albo kogoś tego formatu), a obecny w studio Czesław Lang potwierdził ten fenomen.
yacool pisze:
Kangoor pisze:Chyba większość z przedstawianych tu sprzecznych opinii wynika z odmiennych celów, jakie stawiają sobie poszczególni dyskutanci.
Z uwagi na te cele, tworzenie tak dziwacznego tworu jak "bieganie naturalne" nie ma sensu, ponieważ jego definicja jest interpretowana na tyle sposobów ile istnieje celów.
Racja. Powinno się mówić "bieganie" i każdy powinien wiedzieć, czym to bieganie jest. Jeśli się jednak przejść po okolicy i popatrzeć jak ludzie biegają (albo wydaje im się że biegają)* i wszystkie te style określa się wspólnym mianem "bieganie", to widać potrzebę wprowadzenia jakiegoś przymiotnika, który pozwoliłby na odróżnienie biegania od poruszania się w sposób mniej lub bardziej podobny do biegu.

* - widać to tym bardziej, im bardziej popularne i reprezentacyjne miejsce wybierzemy sobie na obserwację.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
ODPOWIEDZ