Robert - doprowadzić coś do końca - albo chociaż do połowy
Moderator: infernal
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
W piątek kolejny "standardowy" BS:
13,11 km: 1:10:00; śr. 5:20/km; HR śr./max.: 125/132
myślę, że zarówno pomiar tempa, jak i tętna jest przekłamany, ale czy to ważne....?
Dzisiaj long:
26,30 km: 2:30:01; śr. 5:42/km; HR śr./max.: 140/175
HR > 170 uderzeń "wskoczyło" od razu na starcie, nie wiem, czy to kwestia baterii w pasku, czy czegoś innego... Tak, czy inaczej po pierwszym lapie w automacie wszystko wróciło do normy... i spadło do 140. Sam bieg z przemyśleniami: od lat byłem nauczony kreować rzeczywistość, a nie poddawać się temu, co przyniesie los - wtedy jest dużo mniej niewiadowmych.... Co do odczuć biegowych: płuca i serce - rewelacja, nogi - słabo... W tym tygodniu przekroczone 80 km i najdłuższy bieg.... To krok do przodu...., przede mną cała masa następnych...
13,11 km: 1:10:00; śr. 5:20/km; HR śr./max.: 125/132
myślę, że zarówno pomiar tempa, jak i tętna jest przekłamany, ale czy to ważne....?
Dzisiaj long:
26,30 km: 2:30:01; śr. 5:42/km; HR śr./max.: 140/175
HR > 170 uderzeń "wskoczyło" od razu na starcie, nie wiem, czy to kwestia baterii w pasku, czy czegoś innego... Tak, czy inaczej po pierwszym lapie w automacie wszystko wróciło do normy... i spadło do 140. Sam bieg z przemyśleniami: od lat byłem nauczony kreować rzeczywistość, a nie poddawać się temu, co przyniesie los - wtedy jest dużo mniej niewiadowmych.... Co do odczuć biegowych: płuca i serce - rewelacja, nogi - słabo... W tym tygodniu przekroczone 80 km i najdłuższy bieg.... To krok do przodu...., przede mną cała masa następnych...
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
W mijającym tygodniu dużo pracy, głównie tej dodatkowej. Tylko cztery treningi, ale udało się wybiegać prawie 68 km, więc tragedii nie ma. Trochę na wariata, wszystkie treningi za szybkie, trochę z głupoty, trochę z pośpiechu... Z uwagi na to, że w poprzednią niedziele był long, to w poniedziałek odpuściłem. We wtorek 70' BS:
12,56km: 1:10:01; śr. 5:34/km; HR śr./max.: 130/159
Potem akcent w środę: 30' BS i 14,4km TM (wg Danielsa 5:07/km, ale ja już jakiś czas temu ubzdurałem sobie, że będę biegał poniżej 5:00/km). Weszło bez większych problemów... Razem:
19,88km: 1:41:43; śr. 5:07/km; HR śr./max.: 152/179
W piątek miał być BS, wybiegłem spokojnie, ale już po chwili zdecydowałem, że zrobię sprawdzian na 10 km. Do 5 km bez większych problemów utrzymywałem tempo w granicach 4:35/km. Ale mucha lecąca z naprzeciwka spowodowała, że ten sprawdzian skończył się równie szybko jak zaczął... Szczegółów Wam oszczędzę.... dokończyłem wolniutko...
12,93km: 1:10:00; śr. 5:25/km; HR śr./max.: 141/167
Dzisiaj drugi akcent: 3,2 km BS potem 8 km TM, następnie przerwa 1,6 km BS i znowu 6,4 km TM i na schłodzenie 3,2 km BS. Już na pierwszym BS-ie za szybko (5:16/km przy HR 130) potem też: pierwsze 8 km TM po 4:44/km (HR 150), BS wolniej i znowu 6,4 km TM po 4:44/km (HR 153). Ostatniego BS-a lekko zwolniłem, po drodze nieoficjalna "życiówka" w "połówce": 1:42:17..., ale trening "do bani", bo lekko poniżej progów, a gdzie tu mowa o TM.... Muszę to trochę ogarnąć, albo wrzucić interwały w stylu Skoora, które pokażą mi, że ze mnie taki biegacz jak z koziej d..y trąba....
22,40km: 1:49:25; śr. 4:53/km; HR śr./max.: 147/161
12,56km: 1:10:01; śr. 5:34/km; HR śr./max.: 130/159
Potem akcent w środę: 30' BS i 14,4km TM (wg Danielsa 5:07/km, ale ja już jakiś czas temu ubzdurałem sobie, że będę biegał poniżej 5:00/km). Weszło bez większych problemów... Razem:
19,88km: 1:41:43; śr. 5:07/km; HR śr./max.: 152/179
W piątek miał być BS, wybiegłem spokojnie, ale już po chwili zdecydowałem, że zrobię sprawdzian na 10 km. Do 5 km bez większych problemów utrzymywałem tempo w granicach 4:35/km. Ale mucha lecąca z naprzeciwka spowodowała, że ten sprawdzian skończył się równie szybko jak zaczął... Szczegółów Wam oszczędzę.... dokończyłem wolniutko...
12,93km: 1:10:00; śr. 5:25/km; HR śr./max.: 141/167
Dzisiaj drugi akcent: 3,2 km BS potem 8 km TM, następnie przerwa 1,6 km BS i znowu 6,4 km TM i na schłodzenie 3,2 km BS. Już na pierwszym BS-ie za szybko (5:16/km przy HR 130) potem też: pierwsze 8 km TM po 4:44/km (HR 150), BS wolniej i znowu 6,4 km TM po 4:44/km (HR 153). Ostatniego BS-a lekko zwolniłem, po drodze nieoficjalna "życiówka" w "połówce": 1:42:17..., ale trening "do bani", bo lekko poniżej progów, a gdzie tu mowa o TM.... Muszę to trochę ogarnąć, albo wrzucić interwały w stylu Skoora, które pokażą mi, że ze mnie taki biegacz jak z koziej d..y trąba....
22,40km: 1:49:25; śr. 4:53/km; HR śr./max.: 147/161
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Kolejny tydzień biegania za mną. Na plus: udało się zrealizować wszystkie 5 jednostek, pomimo pracy do 20-21-ej. Jak to zrobiłem - sam nie wiem, ale z pewnością mentalnie mnie to zbudowało. No i waga: jestem baardzo blisko wartości, której nie widziałem od jakiś 25 lat...
Pomimo dość mocnego treningu w ubiegłą niedzielę zdecydowałem się wyjść w poniedziałek, tłumacząc sobie, że przecież spokojny BS
nie zaszkodzi, a nie wiadomo jak później będzie z czasem i siłami, więc jak tylko jest okazja to trzeba korzystać...
12,25 km: 1:10:00; śr. 5:43/km; HR śr./max.: 134/144
Wtorek odpuściłem, argument był taki, że trzeba się trochę zregenerować, żeby akcent dobrze wszedł. No i wszedł. W planie: po 3,2 km BS (5:35/km; HR śr. 129) cztery odcinki progowe po 1,6km z przerwą 1' BS. Wyszły równo (4:45 +/- 2'). potem RTM: 4X400m z taką samą przerwą. Wszystkie szybkie zamknąłem do 4:10/km. Trochę walki było... Razem:
16,74 km: 1:26:58; śr. 5:12/km; HR śr./max.: 149/172
Kolejny BS zrobiłem w czwartek, wykorzystując przerwę w pracy i dobrą wolę koleżanki.
12,57 km: 1:10:00; śr. 5:34/km; HR śr./max.: 134/146
W piątek nie pobiegłem i już pogodziłem się z myślą, że znowu zamiast 5 będą 4 treningi. Ale wychodząc z pracy w sobotę stwierdziłem, że źle będę się czuł jeżeli pomiędzy treningami będą dwa dni przerwy, bo tak już od dość dawna nie było. Ni zrobiłem akcentu, bo po pierwsze: byłem zbyt zmęczony, a po drugie: wiedziałem, że na specjalistyczną jednostkę się zmobilizuję. Zrobiłem wiec spokojne 70'...
12,50 km: 1:10:00; śr. 5:36/km; HR śr./max.: 139/153
I dzisiejszy akcent: 3,2 km BS + 5X1,6kmP/1'BS + 3,2kmBS (u mnie wyszło o 1km więcej, bo trzeba było wrócić, a przecież nie będę szedł...) Progi weszły łatwiej niż ostatnio, wszystkie w przedziale od 4:44 do 4:42/km.
16,32 km: 1:25:01; śr. 5:13/km; HR śr./max.: 150/169
Tydzień zamykam dystansem lekko ponad 70 km... i wykonaniem kilometrażu na maj, a został jeszcze tydzień...
Ogólnie przez zwiększenie km stałem się postacią dość rozpoznawalną w okolicy.Któregoś dnia wracałem z pracy rowerem. Zatrzymuje mnie facet z którym machamy sobie przyjaźnie mijając się na trasie i mówi: "Na rowerze? No nie, załamałeś mnie.." Innym razem na którymś biegu w mijającym tygodniu starszy człowiek, który - sądząc z wyglądu - niejedno w życiu przeszedł , machnął mi na przywitanie ręką i rzekł sentencjonalnie (cytat oryginalny): "I co tak kur..a lotosz codziennie?" Uśmiechnąłem się na takie dictum i zgodnie z prawdą odpowiedziałem: "nie wiem". Bo właściwie, to po co ja biegam.....?
Pomimo dość mocnego treningu w ubiegłą niedzielę zdecydowałem się wyjść w poniedziałek, tłumacząc sobie, że przecież spokojny BS
nie zaszkodzi, a nie wiadomo jak później będzie z czasem i siłami, więc jak tylko jest okazja to trzeba korzystać...
12,25 km: 1:10:00; śr. 5:43/km; HR śr./max.: 134/144
Wtorek odpuściłem, argument był taki, że trzeba się trochę zregenerować, żeby akcent dobrze wszedł. No i wszedł. W planie: po 3,2 km BS (5:35/km; HR śr. 129) cztery odcinki progowe po 1,6km z przerwą 1' BS. Wyszły równo (4:45 +/- 2'). potem RTM: 4X400m z taką samą przerwą. Wszystkie szybkie zamknąłem do 4:10/km. Trochę walki było... Razem:
16,74 km: 1:26:58; śr. 5:12/km; HR śr./max.: 149/172
Kolejny BS zrobiłem w czwartek, wykorzystując przerwę w pracy i dobrą wolę koleżanki.
12,57 km: 1:10:00; śr. 5:34/km; HR śr./max.: 134/146
W piątek nie pobiegłem i już pogodziłem się z myślą, że znowu zamiast 5 będą 4 treningi. Ale wychodząc z pracy w sobotę stwierdziłem, że źle będę się czuł jeżeli pomiędzy treningami będą dwa dni przerwy, bo tak już od dość dawna nie było. Ni zrobiłem akcentu, bo po pierwsze: byłem zbyt zmęczony, a po drugie: wiedziałem, że na specjalistyczną jednostkę się zmobilizuję. Zrobiłem wiec spokojne 70'...
12,50 km: 1:10:00; śr. 5:36/km; HR śr./max.: 139/153
I dzisiejszy akcent: 3,2 km BS + 5X1,6kmP/1'BS + 3,2kmBS (u mnie wyszło o 1km więcej, bo trzeba było wrócić, a przecież nie będę szedł...) Progi weszły łatwiej niż ostatnio, wszystkie w przedziale od 4:44 do 4:42/km.
16,32 km: 1:25:01; śr. 5:13/km; HR śr./max.: 150/169
Tydzień zamykam dystansem lekko ponad 70 km... i wykonaniem kilometrażu na maj, a został jeszcze tydzień...
Ogólnie przez zwiększenie km stałem się postacią dość rozpoznawalną w okolicy.Któregoś dnia wracałem z pracy rowerem. Zatrzymuje mnie facet z którym machamy sobie przyjaźnie mijając się na trasie i mówi: "Na rowerze? No nie, załamałeś mnie.." Innym razem na którymś biegu w mijającym tygodniu starszy człowiek, który - sądząc z wyglądu - niejedno w życiu przeszedł , machnął mi na przywitanie ręką i rzekł sentencjonalnie (cytat oryginalny): "I co tak kur..a lotosz codziennie?" Uśmiechnąłem się na takie dictum i zgodnie z prawdą odpowiedziałem: "nie wiem". Bo właściwie, to po co ja biegam.....?
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Trudny tydzień w pracy, do wtorku do czwartku lekki stres, na szczęście w planie tydzień spokojnych BS-ów. Udało się do dzisiaj zrobić cztery, pewnie jutro upchnąłbym piątego, ale sobie daruję, bo choć tydzień zamykam słabiutkim, niespełna 50 km, przebiegiem to maj był rekordowy -ponad 282 km. W związku z tym niedzielę odpoczywam. Trochę czuję zmęczenie robotą na dwa etaty, ale nie odbija się to jakoś szczególnie ani na akcentach, ani na BS-ach, które w mijającym tygodniu wyglądały tak:
25 maja
12,45 km: 1:10:00; śr. 5:37/km; HR śr./max.: 139/154
27 maja
12,53 km: 1:10:00; śr. 5:35/km; HR śr./max.: 141/157
29 maja
12,62 km: 1:10:00; śr. 5:33/km; HR śr./max.: 140/162
30 maja
12,37 km: 1:10:00; śr. 5:40/km; HR śr./max.: 135/148
nawet nie wiem, co w przyszłym tygodniu, chyba wchodzą interwały.... Plany na czerwiec: 230 km....
25 maja
12,45 km: 1:10:00; śr. 5:37/km; HR śr./max.: 139/154
27 maja
12,53 km: 1:10:00; śr. 5:35/km; HR śr./max.: 141/157
29 maja
12,62 km: 1:10:00; śr. 5:33/km; HR śr./max.: 140/162
30 maja
12,37 km: 1:10:00; śr. 5:40/km; HR śr./max.: 135/148
nawet nie wiem, co w przyszłym tygodniu, chyba wchodzą interwały.... Plany na czerwiec: 230 km....
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Tydzień inny niż poprzednie. W środę pierwszy raz nie domknąłem akcentu, a i long kończący tydzień (miał być dzisiaj) się nie odbył. Ale po kolei:
Pierwszy BS w poniedziałek, pogoda już letnia, mimo startu o 18.30 duszno. Nogi jak i cały organizm lekko przemęczony, ale poszło...
12,39km: 1:10:00; śr. 5:39/km; HR śr./max: 139/165
Zastanawiałem się czy wtorku nie zrobić sobie wolnego, ale przemogłem się i we wtorek powtórzyłem poniedziałkowy trening. Sporo wolniej, naprawdę spokojnie, żeby środowy akcent wszedł bez problemu.
12,19km: 1:10:00; śr. 5:46/km; HR śr./max.: 134/151
No i środowa porażka. Zaczynałem o 8.40, głowa już była na "nie", dodatkowo pogoda: bardzo duszno, niby lekki wiatr, ale niewiele to pomaga. W planie łączony Daniels: trzy progi po 1,6 km, trzy 3' odcinki interwałowe i 8 200-metrowych rytmów. Już na starcie pomyślałem sobie, że to dobry dzień na eksperyment i odcinki reg. będę robił w marszu. Zacząłem, pierwszy próg ok., przerwa w marszu nie jest żle. Start do drugiego progu już lekko trudny, ale potem wszystko się unormowało. Druga przerwa ok. i trzeci próg od razu z "bólem": mroczki przed oczami i takie tam. Podjąłem próbę powalczenia, ale szybko sobie dałem spokój w trosce o własne zdrowie... Zawróciłem i przemaszerowałem dobry km. Resztki mojego biegowego honoru spowodowały, że po tym km potruchtałem do punktu startu.
7,69km: 40:50; śr. 5:19/km; HR śr./max: 142/168
5,30km: 32:47; śr. 6:11/km; HR śr./max: 140/153
Poprawkę tego treningu chciałem zrobić jeszcze we środę, ale zaprzyjaźniona biegaczka zasugerowała mi, żebym dał spokój, bo przetrenowanie jest gorsze od niedotrenowania. Więc dałem spokój.
Ale w czwartek, pomimo tego, że to był czwarty dzień z rzędu pobiegłem "niezaliczony" trening jeszcze raz. Po mojemu, przerwy w truchcie. Wszystko weszło lekko poniżej wskaźników: progi: 4:46, 4:43, 4:43; interwały: 4:23; 4:23; 4:23 i rytmy od 3:52 do 4:09. Moje biegowe morale zostało uspokojone...
16,43km: 1:22:39; śr. 5:02/km; HR śr./max.: 153/173
Piątek zrobiłem wolny, 13 godzin w pracy skutecznie zniechęciło mnie do biegania w tym dniu.
W sobotę miał być long - 24 km, ale znowu długo w pracy i tylko standardowe 70' BS-a
12,49km: 1:10:00; śr. 5:36/km; HR śr./max: 140/153
Dzisiaj myślałem o tym, żeby ten długi bieg jednak wcisnąć, ale tygodniowy km przekroczył już 60, i też zdecydowałem się tylko na krótkiego BS-a. Dzisiaj nogi podawały bardzo dobrze, biegło się naprawdę bardzo lekko. I teraz pytanie: czy tego longa zmieścić gdzieś w przyszłym tygodniu; byłyby wtedy trzy akcenty i km wyniósłby dobrze ponad 80 km, czy zwyczajnie go odpuścić i jechać dalej z planem a tego longa wrzucić w któryś tydzień BS-owy?
12,54km: 1:10:00; śr. 5:35/km; HR śr./max: 132/145
Tydzień zamykam niemal 80 km...
Pierwszy BS w poniedziałek, pogoda już letnia, mimo startu o 18.30 duszno. Nogi jak i cały organizm lekko przemęczony, ale poszło...
12,39km: 1:10:00; śr. 5:39/km; HR śr./max: 139/165
Zastanawiałem się czy wtorku nie zrobić sobie wolnego, ale przemogłem się i we wtorek powtórzyłem poniedziałkowy trening. Sporo wolniej, naprawdę spokojnie, żeby środowy akcent wszedł bez problemu.
12,19km: 1:10:00; śr. 5:46/km; HR śr./max.: 134/151
No i środowa porażka. Zaczynałem o 8.40, głowa już była na "nie", dodatkowo pogoda: bardzo duszno, niby lekki wiatr, ale niewiele to pomaga. W planie łączony Daniels: trzy progi po 1,6 km, trzy 3' odcinki interwałowe i 8 200-metrowych rytmów. Już na starcie pomyślałem sobie, że to dobry dzień na eksperyment i odcinki reg. będę robił w marszu. Zacząłem, pierwszy próg ok., przerwa w marszu nie jest żle. Start do drugiego progu już lekko trudny, ale potem wszystko się unormowało. Druga przerwa ok. i trzeci próg od razu z "bólem": mroczki przed oczami i takie tam. Podjąłem próbę powalczenia, ale szybko sobie dałem spokój w trosce o własne zdrowie... Zawróciłem i przemaszerowałem dobry km. Resztki mojego biegowego honoru spowodowały, że po tym km potruchtałem do punktu startu.
7,69km: 40:50; śr. 5:19/km; HR śr./max: 142/168
5,30km: 32:47; śr. 6:11/km; HR śr./max: 140/153
Poprawkę tego treningu chciałem zrobić jeszcze we środę, ale zaprzyjaźniona biegaczka zasugerowała mi, żebym dał spokój, bo przetrenowanie jest gorsze od niedotrenowania. Więc dałem spokój.
Ale w czwartek, pomimo tego, że to był czwarty dzień z rzędu pobiegłem "niezaliczony" trening jeszcze raz. Po mojemu, przerwy w truchcie. Wszystko weszło lekko poniżej wskaźników: progi: 4:46, 4:43, 4:43; interwały: 4:23; 4:23; 4:23 i rytmy od 3:52 do 4:09. Moje biegowe morale zostało uspokojone...
16,43km: 1:22:39; śr. 5:02/km; HR śr./max.: 153/173
Piątek zrobiłem wolny, 13 godzin w pracy skutecznie zniechęciło mnie do biegania w tym dniu.
W sobotę miał być long - 24 km, ale znowu długo w pracy i tylko standardowe 70' BS-a
12,49km: 1:10:00; śr. 5:36/km; HR śr./max: 140/153
Dzisiaj myślałem o tym, żeby ten długi bieg jednak wcisnąć, ale tygodniowy km przekroczył już 60, i też zdecydowałem się tylko na krótkiego BS-a. Dzisiaj nogi podawały bardzo dobrze, biegło się naprawdę bardzo lekko. I teraz pytanie: czy tego longa zmieścić gdzieś w przyszłym tygodniu; byłyby wtedy trzy akcenty i km wyniósłby dobrze ponad 80 km, czy zwyczajnie go odpuścić i jechać dalej z planem a tego longa wrzucić w któryś tydzień BS-owy?
12,54km: 1:10:00; śr. 5:35/km; HR śr./max: 132/145
Tydzień zamykam niemal 80 km...
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Podsumowanie kolejnego tygodnia: 5 treningów, w tym 3 BS-y i 2 akcenty z tempem maratońskim.
8,9 czerwiec
Dwa spokojne BS-y na samopoczucie, muszę chyba trochę zmienić trasę, bo ta "Mochowska" trochę mi się "przejadła"...
12,70 km: 1:10:00; śr. 5:31/km; HR śr./max.: 133/153
12,19 km: 1:10:00; śr. 5:44/km; HR śr./max.: 133/151
ten wtorkowy zwalniałem na maxa, bo to czwarty dzień z rzędu, a następnego dnia miał być piąty w dodatku akcentowy...
10 czerwiec
W planie 4,8 km BS rozgrzewki i potem 16 km tempem maratońskim (wg VDOT 5:09, ale ja biegam o 10 sekund szybciej..)
Początek łatwizna, potem temperatura zaczęła dochodzić do głosu, a ja oczywiście nie wziąłem żadnej wody, żelu czy czegoś tam innego co dałoby trochę chłodu, orzeźwienia czy energii. W sumie trening do bani, bo końcówka już poniżej 5:09, chociaż średnia odcinka wyższa (5:02 przy śr. HR 155) ... Razem:
20,80 km: 11:46:59; śr. 5:09; HR śr./max.: 155/161
Czwartek zrobiłem wolny, bo byłby to dzień szósty, a ja powoli zaczynam na punkcie biegania "świrować" - na szczęście w pobliżu zawsze jest Ktoś, kto potrafi sprowadzić mnie na ziemię...
12 czerwiec
Też głupota, bo akcent po akcencie, ale w sobotę biegłem w Toruniu jako "osoba :uuusmiech: towarzysząca", więc zdecydowałem się wstać raniutko i zrobić ten trening. W planie 3,2 km BS-a, potem dwa odcinki TM - 9,6 km i 8 km przedzielone 1,6 km BS-em i na koniec 1,6 km na "schłodzenie". Weszło praktycznie "bez walki", albo "dzień konia" albo znowu jakiś problem z GPS-em, albo nie wiem co. Tak czy inaczej pełen komfort, w zasadzie to nie czułem, że coś szybszego pobiegłem... Średni HR na odcinkach TM to 138 i 146 przy tempie 4:50/km... Razem:
24,00 km: 2:00:17; śr. 5:01/km; HR śr./max.: 138/153
13 czerwiec
I Nocna Dycha Kopernikańska
Pojechaliśmy do Torunia większą grupą, bo łącznie reprezentacja Tłuchowa liczyła 6 osób . Bardzo miło spędzona godzina na trasie, spotkanie z Łukaszem, Małgosią, Damianem i Małgosią jeszcze bardziej uatrakcyjniło ten wyjazd. Biegi nocne mają "to coś".... :uuusmiech:
10,05 km: 1:00:45; śr. 6:03/km; HR śr./max.: 130/151
Tydzień zamykam przebiegiem identycznym jak poprzednio - 79 km
8,9 czerwiec
Dwa spokojne BS-y na samopoczucie, muszę chyba trochę zmienić trasę, bo ta "Mochowska" trochę mi się "przejadła"...
12,70 km: 1:10:00; śr. 5:31/km; HR śr./max.: 133/153
12,19 km: 1:10:00; śr. 5:44/km; HR śr./max.: 133/151
ten wtorkowy zwalniałem na maxa, bo to czwarty dzień z rzędu, a następnego dnia miał być piąty w dodatku akcentowy...
10 czerwiec
W planie 4,8 km BS rozgrzewki i potem 16 km tempem maratońskim (wg VDOT 5:09, ale ja biegam o 10 sekund szybciej..)
Początek łatwizna, potem temperatura zaczęła dochodzić do głosu, a ja oczywiście nie wziąłem żadnej wody, żelu czy czegoś tam innego co dałoby trochę chłodu, orzeźwienia czy energii. W sumie trening do bani, bo końcówka już poniżej 5:09, chociaż średnia odcinka wyższa (5:02 przy śr. HR 155) ... Razem:
20,80 km: 11:46:59; śr. 5:09; HR śr./max.: 155/161
Czwartek zrobiłem wolny, bo byłby to dzień szósty, a ja powoli zaczynam na punkcie biegania "świrować" - na szczęście w pobliżu zawsze jest Ktoś, kto potrafi sprowadzić mnie na ziemię...
12 czerwiec
Też głupota, bo akcent po akcencie, ale w sobotę biegłem w Toruniu jako "osoba :uuusmiech: towarzysząca", więc zdecydowałem się wstać raniutko i zrobić ten trening. W planie 3,2 km BS-a, potem dwa odcinki TM - 9,6 km i 8 km przedzielone 1,6 km BS-em i na koniec 1,6 km na "schłodzenie". Weszło praktycznie "bez walki", albo "dzień konia" albo znowu jakiś problem z GPS-em, albo nie wiem co. Tak czy inaczej pełen komfort, w zasadzie to nie czułem, że coś szybszego pobiegłem... Średni HR na odcinkach TM to 138 i 146 przy tempie 4:50/km... Razem:
24,00 km: 2:00:17; śr. 5:01/km; HR śr./max.: 138/153
13 czerwiec
I Nocna Dycha Kopernikańska
Pojechaliśmy do Torunia większą grupą, bo łącznie reprezentacja Tłuchowa liczyła 6 osób . Bardzo miło spędzona godzina na trasie, spotkanie z Łukaszem, Małgosią, Damianem i Małgosią jeszcze bardziej uatrakcyjniło ten wyjazd. Biegi nocne mają "to coś".... :uuusmiech:
10,05 km: 1:00:45; śr. 6:03/km; HR śr./max.: 130/151
Tydzień zamykam przebiegiem identycznym jak poprzednio - 79 km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Mijający tydzień to 4 treningi: 2 akcenty i 2 BS-y
15 czerwca
Spokojny bieg, na końcówce może trochę mnie poniosło, ale nic groźnego...
12,62 km: 1:10:00; śr: 5:33/km; HR śr./max.: 136/158
17 czerwca
Akcent, w planie 3,2km BS-a, potem 2 takie same odcinki progowe przedzielone 2 minutową przerwą w truchcie i na koniec 3,2 km schłodzenie. Weszło spokojnie w tempie poniżej zakładanego ze średnim HR na szybszych odcinkach odpowiednio: 159 (4:40/km) i 166 (4:38/km). Trening bez problemów, trochę wymagający, ale bez szału.
13,48 km: 1:09:55; śr. 5:11/km; HR śr./max.: 151/172
19 czerwca
Trochę "żwawszy" BS, jakoś tak mnie "nosiło"
12,87 km: 1:10:00; śr: 5:26/km; HR śr./max.: 142/162
20 czerwca
Drugi akcent w tygodniu. Założenie: 3,2km spokojnie, potem 4,8km progowo, 3 minuty truchtu, 3,2km progowo, 2 minuty truchtu, 8 rytmów po 200 m przeplatanych odcinkami truchtu tej samej długości. Następnie 1,6 km progowo, 1 minuta truchtu i znowu 1,6km progowo i na koniec 3,2km "schłodzenia". Pogoda do biegania dobra, ciepło, ale nie gorąco, lekki wietrzyk... Zacząłem spokojnie, po ok. 1 km przerwa na potrzebę.... Pierwszy próg bez problemów (4:41/km, HR 159), przerwa i to samo drugi (4:41/km; HR 158), rytmy już mnie sponiewierały, tempa bardzo "rozstrzelone", po 4-tym powtórzeniu część odcinka regeneracyjnego przeszedłem, chociaż powinien być w truchcie.... 1,6 km progu jeszcze zrobiłem, ale po 1 minutowym truchcie ani nogi, ani co gorsza głowa nie chciały już zmusić się/mnie do biegu... Klapa...
17,14 km: 1:26:04; śr. 5:01/km; HR śr./max.:152/167
Co robię źle? Bo coś robię źle na pewno... Czuję to somatycznie.... I ważniejsze pytanie: co zrobić, żeby było lepiej? Zmniejszyć kilometraż tygodniowy? Na akcenty >20km brać picie lub żele? Zmniejszyć współczynnik VDOT? zwolnić na BS-ach? Czyżby to brak siły biegowej?, bo płuca wydają się być ok., tylko nogi nie dają rady....
Tydzień kończę 56 km przebiegiem i mocno zachwianą wiarą w moje biegowe możliwości ...
15 czerwca
Spokojny bieg, na końcówce może trochę mnie poniosło, ale nic groźnego...
12,62 km: 1:10:00; śr: 5:33/km; HR śr./max.: 136/158
17 czerwca
Akcent, w planie 3,2km BS-a, potem 2 takie same odcinki progowe przedzielone 2 minutową przerwą w truchcie i na koniec 3,2 km schłodzenie. Weszło spokojnie w tempie poniżej zakładanego ze średnim HR na szybszych odcinkach odpowiednio: 159 (4:40/km) i 166 (4:38/km). Trening bez problemów, trochę wymagający, ale bez szału.
13,48 km: 1:09:55; śr. 5:11/km; HR śr./max.: 151/172
19 czerwca
Trochę "żwawszy" BS, jakoś tak mnie "nosiło"
12,87 km: 1:10:00; śr: 5:26/km; HR śr./max.: 142/162
20 czerwca
Drugi akcent w tygodniu. Założenie: 3,2km spokojnie, potem 4,8km progowo, 3 minuty truchtu, 3,2km progowo, 2 minuty truchtu, 8 rytmów po 200 m przeplatanych odcinkami truchtu tej samej długości. Następnie 1,6 km progowo, 1 minuta truchtu i znowu 1,6km progowo i na koniec 3,2km "schłodzenia". Pogoda do biegania dobra, ciepło, ale nie gorąco, lekki wietrzyk... Zacząłem spokojnie, po ok. 1 km przerwa na potrzebę.... Pierwszy próg bez problemów (4:41/km, HR 159), przerwa i to samo drugi (4:41/km; HR 158), rytmy już mnie sponiewierały, tempa bardzo "rozstrzelone", po 4-tym powtórzeniu część odcinka regeneracyjnego przeszedłem, chociaż powinien być w truchcie.... 1,6 km progu jeszcze zrobiłem, ale po 1 minutowym truchcie ani nogi, ani co gorsza głowa nie chciały już zmusić się/mnie do biegu... Klapa...
17,14 km: 1:26:04; śr. 5:01/km; HR śr./max.:152/167
Co robię źle? Bo coś robię źle na pewno... Czuję to somatycznie.... I ważniejsze pytanie: co zrobić, żeby było lepiej? Zmniejszyć kilometraż tygodniowy? Na akcenty >20km brać picie lub żele? Zmniejszyć współczynnik VDOT? zwolnić na BS-ach? Czyżby to brak siły biegowej?, bo płuca wydają się być ok., tylko nogi nie dają rady....
Tydzień kończę 56 km przebiegiem i mocno zachwianą wiarą w moje biegowe możliwości ...
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
W planie tydzień z BS-ami, ale trochę inaczej wyszło...
22 czerwca
Standardowy 70 minutowy BS, parę momentów troszkę szyszych, samopoczucie dobre...
13,11 km: 1:11:45; śr. 5:26/km; HR śr. 143/164
23 czerwca
Miała być powtórka, ale chęci zero, zacząłem nawet czytać o przetrenowaniu i zastanawiać się czy przypadkiem mnie ono nie dopadło, bo kilometraż spory itd.... Przy pierwszej nadarzającej się okazji skręciłem w stronę Tłuchowa, doszedłem do wniosku, że na siłę się zmuszał nie będę...
5,41 km: 31:41; śr. 5:52/km; HR śr. 128/138
25 czerwca
Wyszedłem z zamiarem pobiegnięcia BS-a, ale nogi niosły, więc pierwsze dwie mile weszły w "moim" maratońskim (nie wiem dlaczego tak to nazywam, przecieć w tym tempie maratonu nie pobiegnę ) - 4:55 przy śr. HR 140, potem mówię sobie: co Ty odpier...lasz? Wolniej... I następny km w 5:24, ale każdy kolejny już szybciej... 13 km w 4:36 przy HR 164. Razem:
13,73 km: 1:10:01; śr. 5:06/km; HR śr. 147/166
27 czerwca
Na dzisiaj zamiast zwykłego BS-a zaplanowałem long, takie moje biegowe marzenie. Pobiec na trasie Tłuchowo - Płock, żeby "złamać" 30 km. Przy okazji "zaliczę" zaległy trening bodajże sprzed dwóch tygodni. Wszystko zaplanowane, nic "na wariata". Początek przed 17-ą, pogoda dobra, choć lekko niepewna (burza?). Przed startem żel, pierwsze km na samopoczucie, ale dość szybko (5:15), po 10 km żel, a po 12 km krótki postój na picie. Tempo w miarę równe, choć sporo szybsze od zakładanego 6:00/km. Na 20 km picie, na 26 picie i żel. Do Płocka dobiegłem trzymając równe tempo. Po 30 km domaszerowałem do domu Szwagra. Jestem zadowolony, nogi trochę ciężkie, ale przynajmniej dzisiaj niespecjalnie jestem zmęczony. Na trasie dwa bardzo solidne, długie podbiegi (Parzeń i Srebrna) oraz jeden trochę krótszy na samym końcu (Płock Skarpa). Plan wykonany, z pełną świadomością, że z przerwami, choć powiem szczerze, że po tych przerwach trudno było zebrać się do biegu...
30,00 km: 2:42:03; śr. 5:24/km; HR śr. 153/163
W tym tygodniu lekko ponad 62 km, jak dobrze pójdzie to w czerwcu po raz pierwszy "pęknie" 300 km ...., choć nie wiem czy to dobrze..
22 czerwca
Standardowy 70 minutowy BS, parę momentów troszkę szyszych, samopoczucie dobre...
13,11 km: 1:11:45; śr. 5:26/km; HR śr. 143/164
23 czerwca
Miała być powtórka, ale chęci zero, zacząłem nawet czytać o przetrenowaniu i zastanawiać się czy przypadkiem mnie ono nie dopadło, bo kilometraż spory itd.... Przy pierwszej nadarzającej się okazji skręciłem w stronę Tłuchowa, doszedłem do wniosku, że na siłę się zmuszał nie będę...
5,41 km: 31:41; śr. 5:52/km; HR śr. 128/138
25 czerwca
Wyszedłem z zamiarem pobiegnięcia BS-a, ale nogi niosły, więc pierwsze dwie mile weszły w "moim" maratońskim (nie wiem dlaczego tak to nazywam, przecieć w tym tempie maratonu nie pobiegnę ) - 4:55 przy śr. HR 140, potem mówię sobie: co Ty odpier...lasz? Wolniej... I następny km w 5:24, ale każdy kolejny już szybciej... 13 km w 4:36 przy HR 164. Razem:
13,73 km: 1:10:01; śr. 5:06/km; HR śr. 147/166
27 czerwca
Na dzisiaj zamiast zwykłego BS-a zaplanowałem long, takie moje biegowe marzenie. Pobiec na trasie Tłuchowo - Płock, żeby "złamać" 30 km. Przy okazji "zaliczę" zaległy trening bodajże sprzed dwóch tygodni. Wszystko zaplanowane, nic "na wariata". Początek przed 17-ą, pogoda dobra, choć lekko niepewna (burza?). Przed startem żel, pierwsze km na samopoczucie, ale dość szybko (5:15), po 10 km żel, a po 12 km krótki postój na picie. Tempo w miarę równe, choć sporo szybsze od zakładanego 6:00/km. Na 20 km picie, na 26 picie i żel. Do Płocka dobiegłem trzymając równe tempo. Po 30 km domaszerowałem do domu Szwagra. Jestem zadowolony, nogi trochę ciężkie, ale przynajmniej dzisiaj niespecjalnie jestem zmęczony. Na trasie dwa bardzo solidne, długie podbiegi (Parzeń i Srebrna) oraz jeden trochę krótszy na samym końcu (Płock Skarpa). Plan wykonany, z pełną świadomością, że z przerwami, choć powiem szczerze, że po tych przerwach trudno było zebrać się do biegu...
30,00 km: 2:42:03; śr. 5:24/km; HR śr. 153/163
W tym tygodniu lekko ponad 62 km, jak dobrze pójdzie to w czerwcu po raz pierwszy "pęknie" 300 km ...., choć nie wiem czy to dobrze..
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
no i trafił sie zastój , potężny bo ponad 6 tygodniowy. Zdaję sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej było to kluczowe 6 tygodni w przygotowaniach do startu w MW. Zastanawiałem się nawet (szczerze mówiąc to ta myśl ciągle jeszcze jest w mojeje głowie ) czy nie odpuścić, ale Majak raczej przekonał mnie do tego, że powinienem pobiec. Nie nastawiam się na jakiś określony czas, chciałbym przebiec ten dystans... Nie będę się rozpisywał nt. przyczyn mojego niebiegania, nie była to jednak kontuzja tylko raczej realia życiowe Tak czy inaczej wracam. od ostatniego wpisu trzy 70' BS-y, IV Dycha Anny Wazówny w Brodnicy, XXV Bieg Powstania Warszawskiego, tydzień temu 55' BS-a na spontanie i dzisiaj w końcu planowe wyjście. Chyba nie czas już na jakieś akcentowe szaleństwa.... postaram się biegać systematycznie zwiększając dystans. Co osiągne? - nie wiem
10,41 km: 1:00:01; śr. 5:46/km; HR śr./max.: 150/170 :uuusmiech:
Początek lekki, potem fizycznie dość komfortowo, chciaż tętno szło w górę... Zobaczymy co będzie dalej...
no i trafił sie zastój , potężny bo ponad 6 tygodniowy. Zdaję sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej było to kluczowe 6 tygodni w przygotowaniach do startu w MW. Zastanawiałem się nawet (szczerze mówiąc to ta myśl ciągle jeszcze jest w mojeje głowie ) czy nie odpuścić, ale Majak raczej przekonał mnie do tego, że powinienem pobiec. Nie nastawiam się na jakiś określony czas, chciałbym przebiec ten dystans... Nie będę się rozpisywał nt. przyczyn mojego niebiegania, nie była to jednak kontuzja tylko raczej realia życiowe Tak czy inaczej wracam. od ostatniego wpisu trzy 70' BS-y, IV Dycha Anny Wazówny w Brodnicy, XXV Bieg Powstania Warszawskiego, tydzień temu 55' BS-a na spontanie i dzisiaj w końcu planowe wyjście. Chyba nie czas już na jakieś akcentowe szaleństwa.... postaram się biegać systematycznie zwiększając dystans. Co osiągne? - nie wiem
10,41 km: 1:00:01; śr. 5:46/km; HR śr./max.: 150/170 :uuusmiech:
Początek lekki, potem fizycznie dość komfortowo, chciaż tętno szło w górę... Zobaczymy co będzie dalej...
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzisiaj jeszcze wybiegłem, chociaż bardzo mocno zastanawiałem się, czy nie biegać co drugi dzień (rada Majaka), żeby organizm mógł się regenerować. Po wczorajszej analizie biegu zobaczyłem jak bardzo zgubiłem wydolność - rytm był praktycznie taki sam a tętno podskoczyło o 50 ud./min. Dzisiaj trochę dłużej, spokojniej i wolniej, dwie wymuszone krótkie przerwy, druga praktycznie na "mecie". Troszkę odczuwam czworogłowe nóg, ale to w sumie zrozumiałe.
11,70 km: 1:10:00; śr. 5:59/km; HR śr./max.: 141/158
11,70 km: 1:10:00; śr. 5:59/km; HR śr./max.: 141/158
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Przedwczoraj w ramach regeneracji i kuracji dla bolących czworogłowych 20 km rowerem, wczoraj wolne i to była dobra decyzja. Dzisiaj mimo dość pracowitego dnia 70' bieg w dobrych warunkach pogodowych i - choć jeszcze przy wysokim tętnie - to momentami przyzwoitym jak na ten moment tempie. Gdzieś tam w głowie zakiełkowała myśl, że może jednak coś tam uda sie uratować z wybieganych wcześniej km. Po 11 km w tempie ok. 5:30 spokojnie zwolniłem i dobiegłem do końca.
12,85 km: 1:10:01; śr. 5:27/km; HR śr./max. 154/169
12,85 km: 1:10:01; śr. 5:27/km; HR śr./max. 154/169
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Nie wyrzuciło mnie daleko.... tylko na trzecią stronę . Plany na 2015 rok zrealizowane tylko w tej "łatwiejszej" części: jakoś tak pod koniec października "stuknęło" mi 2015 km przebiegniętych w tym roku. Niestety, na MW się nie pojawiłem i traktuję to jako największą moją biegową porażkę. Czego się nauczyłem? Że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka , "zawalony" trening w lipcu i w sierpniu w jednakowym stopniu zburzył moją formą fizyczna i psychiczną. I będę tego jeszcze długo żałował, bo czuje że naprawdę byłem "w gazie". Po co wracam? Powód jest ten sam jak prawie trzy lata temu, żeby słuchać mądrzejszych od siebie, czasami dostać kopa w d..pę i mieć motywację do tego, żeby się nie zatrzymać. We wrześniu i październiku przebiegłem łącznie prawie 450 km, na początku października Tumska Dycha w 50 minut... Zastanawiałem się, czy teraz biegać "na wariata", czy znowu podeprzeć się Danielsem czy może coś ze Skarżyńskiego, Celów startowych nie mam, chociaż maraton kusi... W końcu zdecydowałem się na coś takiego: https://run-log.com/plan_treningowy/24- ... n,379.html z małymi modyfikacjami, bo doszedłem do wniosku,że sam plan mnie zmotywuje. Dodatkowo są tam podbiegi i ćwiczenia SB,może o pomoże mi odzyskać siłę.... Jeżeli ktoś zajrzy, to może niech się wypowie, czy to ma sens... Z góry dziękuje. Mój największy problem teraz to waga ok. 85 kg, bez jakieś diety nic nie spada mimo dość sporego kilometrażu
Dzisiaj 20'BS + 20X20''szybko/20''wolno + 20'BS, weszło nieźle, zobaczymy jak dalej...
11,93 km: 1:08:28; śr. 5:44/km; HR śr./max: 142/167
Dzisiaj 20'BS + 20X20''szybko/20''wolno + 20'BS, weszło nieźle, zobaczymy jak dalej...
11,93 km: 1:08:28; śr. 5:44/km; HR śr./max: 142/167
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
4 listopada
Od bodajże trzech tygodni w środy biegam ze znajomym. Kiedyś w rozmowie zasugerował, żebym z nim pobiegał, bo we dwóch to zawsze raźniej, a że bieg jest w lesie to i ciemno tak, że widoczność bardzo mocno ograniczona. Bieg jest spokojny, mocno konwersacyjny. Nie wiem, czy z czysto sportowego punktu widzenia ma on dla mnie jakieś plusy, ale minusów nie ma, więc nie widzę powodu żeby nie biegać...
5,28 km: 33:55; śr. 6:26/km; HR śr./max.: 126/140
5 listopada
Jak przegrałem z własnym gadżeciarstwem.....
W planie 30' BS-a, potem 10X150m pod górkę i tyle samo marszem z górki i na koniec taż 30' BS-a. Nastrój przed treningiem ok., będzie fajnie. Po kilkudziesięciu metrach przypomniało mi się, ze wypadałoby zegarek włączyć :uuusmiech: (porażka I :uuusmiech: ). Garmin pilnuje, żeby na spokojnym odcinku tętno wahało się od 125 do 140 ud./min., więc na tempo nie patrzę. W pół godziny - prawie 5 km. Ruszam na górkę, podczas zbiegu znowu zerknąłem na zegarek, żeby zobaczyć w którym momencie mam zacząć 100 metrowy odcinek, żeby końcówka wyszła u szczytu wzniesienia. I poszło, tylko okazało się że to nie 100 a 150 metrów wiec 50m na wypłaszczeniu (porażka II :uuusmiech: ). No nic skoryguję to zatrzymując stoper i jak dojdę do szczytu górki dopiero zalapuje i będzie ok. Taaa akurat, pomimo moich licznych prób GPS był na tyle nie uprzejmy, że zawsze 10-30 m było na już na równym (porażka III :uuusmiech: ). Jakoś te podbiegi skończyłem, chociaż jak patrzę na wykres wysokości to nie widać tam żadnego wzniesienia, może mi się tylko wydawało że biegnę pod górkę (porażka IV :uuusmiech: ), na te 30' BS-a kompletnie nie miałem już chęci, ale jakoś je zmęczyłem.
12,38km: 1:22:00; śr. 6:37/km; HR śr./max.:137/165
I teraz trochę poważniej: mam lekkiego doła, bo jakieś tam km klepie, a czuje się momentami jakbym pierwszy raz wychodził pobiegać i rzucał się na nie wiadomo jaki dystans. Majak sugeruje mi powrót do Danielsa, który przyniósł mi dobre efekty. Rada jest dobra, tylko Łukaszku obawiam się że nawet przy założeniu że będę biegał z mniejszymi prędkościami niż poprzednio nie "udźwignę" tego planu. Ale chyba spróbuję...
Od bodajże trzech tygodni w środy biegam ze znajomym. Kiedyś w rozmowie zasugerował, żebym z nim pobiegał, bo we dwóch to zawsze raźniej, a że bieg jest w lesie to i ciemno tak, że widoczność bardzo mocno ograniczona. Bieg jest spokojny, mocno konwersacyjny. Nie wiem, czy z czysto sportowego punktu widzenia ma on dla mnie jakieś plusy, ale minusów nie ma, więc nie widzę powodu żeby nie biegać...
5,28 km: 33:55; śr. 6:26/km; HR śr./max.: 126/140
5 listopada
Jak przegrałem z własnym gadżeciarstwem.....
W planie 30' BS-a, potem 10X150m pod górkę i tyle samo marszem z górki i na koniec taż 30' BS-a. Nastrój przed treningiem ok., będzie fajnie. Po kilkudziesięciu metrach przypomniało mi się, ze wypadałoby zegarek włączyć :uuusmiech: (porażka I :uuusmiech: ). Garmin pilnuje, żeby na spokojnym odcinku tętno wahało się od 125 do 140 ud./min., więc na tempo nie patrzę. W pół godziny - prawie 5 km. Ruszam na górkę, podczas zbiegu znowu zerknąłem na zegarek, żeby zobaczyć w którym momencie mam zacząć 100 metrowy odcinek, żeby końcówka wyszła u szczytu wzniesienia. I poszło, tylko okazało się że to nie 100 a 150 metrów wiec 50m na wypłaszczeniu (porażka II :uuusmiech: ). No nic skoryguję to zatrzymując stoper i jak dojdę do szczytu górki dopiero zalapuje i będzie ok. Taaa akurat, pomimo moich licznych prób GPS był na tyle nie uprzejmy, że zawsze 10-30 m było na już na równym (porażka III :uuusmiech: ). Jakoś te podbiegi skończyłem, chociaż jak patrzę na wykres wysokości to nie widać tam żadnego wzniesienia, może mi się tylko wydawało że biegnę pod górkę (porażka IV :uuusmiech: ), na te 30' BS-a kompletnie nie miałem już chęci, ale jakoś je zmęczyłem.
12,38km: 1:22:00; śr. 6:37/km; HR śr./max.:137/165
I teraz trochę poważniej: mam lekkiego doła, bo jakieś tam km klepie, a czuje się momentami jakbym pierwszy raz wychodził pobiegać i rzucał się na nie wiadomo jaki dystans. Majak sugeruje mi powrót do Danielsa, który przyniósł mi dobre efekty. Rada jest dobra, tylko Łukaszku obawiam się że nawet przy założeniu że będę biegał z mniejszymi prędkościami niż poprzednio nie "udźwignę" tego planu. Ale chyba spróbuję...
Ostatnio zmieniony 08 lis 2015, 19:11 przez roberturbanski, łącznie zmieniany 1 raz.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Spokojna dyszka jak to pisze Sosik . Zastanawiałem się czy nie zrobić czegoś dłuższego, ale stwierdziłem, że jeżeli w poniedziałek mam robić akcent to bez sensu. Trochę się obawiam tego planu, tego że nie dam rady... Zobaczymy... VDOT = 40 w oparciu o start na Tumskiej Dysze z 10 października. Tempa treningowe: BS/BD - 6:06 - 6:30 (tętno<138), TM - 5:29, TP - 5:06; TI - 4:42; RTM - 4:27. Dni to tak raczej elastycznie, po akcencie albo dzień wolny, albo 70' BS-a. Dzisiaj:
10,12 km :1:00:01; ś. 5:56/km; HR śr./max.: 135/149
10,12 km :1:00:01; ś. 5:56/km; HR śr./max.: 135/149
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzisiaj pierwszy akcent, trochę się denerwowałem czy wejdzie, na szczęście nie było najgorzej, choć nie obyło się bez walki, ale to chyba dobrze. Daniels podaje 1,6 km BS + 3 X 1,6 P/1' tr. + 3 X 3' I/2'tr. + 4 X 0,2 km RTM/0,2 km tr. + 1,6 km BS. I tak było chociaż prędkości trochę szarpane, żeby "wejść": w zakładane tempo. Progi wszystkie w 5:04/km, interwały odpowiednio w 4:41, 4:41 i 4:38/km, a rytmy już na większym rozstrzale: 4:26, 4:19, 4:13 i 3:55/km. Przerwy w "świńskim truchcie", ale wolałem żeby odpoczynki były za wolne, a szybkie odcinki w normie, a nie odwrotnie... . Na koniec 300 m więcej żeby wrócić do miejsca startu, no i na kończącym odcinku BS-a pomimo tego, że tempo było w granicach 6:20/km to tętno nie bardzo chciało zejść poniżej 145 ud./min. Razem prawie 15 km..., jestem w miarę zadowolony tym otwarciem.
14,82 km: 1:22:08; śr. 5:32/km; HR śr./max.: 148/167
14,82 km: 1:22:08; śr. 5:32/km; HR śr./max.: 148/167