zawsze tak było, ale w tym sezonie nie chcę. ale może w następnym sezonie już będę chciał - zobaczymy. btw. to nie jest opłata za nowy PR, choć ten też przyjdzie

https://www.youtube.com/watch?v=2n8nkACTF8Q
Miałbyś wreszcie konkretny cel.fotman pisze:
To jest rekord świata M45 poprawiony o ponad 1s (obecnie 49,89).
To jest akurat utopia. Wg mnie częściej odpowiedzialny za zły wynik jest zawodnik niz trener. Trener nie jest w stanie kontrolować zawodnika w 100% a zawodnik jest w stanie zrobic wiele głupot psujących cały plan.Bacio pisze:Reasumując - moim zdaniem gwarancja 100% zwrotu kasy przy braku osiągniętego wyniku to w zasadzie powinna być normą, a nie przełomowym odkryciem
Według mnie, za bardzo kombinujecie. Jak Adama zrozumiałem, to:fotman pisze:54,21s-10%=48,79s
No kurcze, nie da się tego wykonać bez ciężkiego koksu i modyfikacji DNA.![]()
![]()
To jest rekord świata M45 poprawiony o ponad 1s (obecnie 49,89). Nb. do tego rekordu w ciągu ostatnich 5 lat zbliżył się tylko jeden zawodnik.![]()
Mówię pas.
To nie jest utopia, bo spora część trenerów "ogólnodostępnych" w USA oferuje gwarancję. Tak samo jak szkoły języków obcych oferują gwarancję, mimo, że to student musi sporo od siebie dać.Adam Klein pisze:To jest akurat utopia. Wg mnie częściej odpowiedzialny za zły wynik jest zawodnik niz trener. Trener nie jest w stanie kontrolować zawodnika w 100% a zawodnik jest w stanie zrobic wiele głupot psujących cały plan.Bacio pisze:Reasumując - moim zdaniem gwarancja 100% zwrotu kasy przy braku osiągniętego wyniku to w zasadzie powinna być normą, a nie przełomowym odkryciem
Pozwolę sobie nie zgodzić się. Sens trenera to nie tylko poprawianie życiówek - to też często sensowna rozgrzewka + schłodzenie, zwrócenie uwagi na regenerację i wszystkie rzeczy "okołobiegowe", które właśnie amatorzy traktują po macoszemu skupiając się tylko na treningu właściwym. Dobry trener patrzy co zawodnik robi i co z tego wychodzi, koryguje na bieżąco, podpowiada żeby np. II zakres (który jest umowym przedziałem) dzisiaj pobiec takim tempem a tydzień później innym, trochę zmotywuje etc. To przykłady tylko. I nie mówię tylko o super-pro trenerach, jest masa darmowych grup treningowych w miastach, często prowadzonych przez dobrych trenerów "z papierami" (jak np. na wrocławskim podwórku BBL prowadzi trener Jacek Wosiek - niewątpliwie trener z sukcesami, którego podopieczni zdobyli worki medali na imprezach wszelakich). Jeśli do tego trener jest na treningu to zwróci uwagę na technikę, może wprowadzić treningi z płotkami, piłkami lekarskimi etc - (zwłaszcza) amator potrzebuje baaaaardzo dużo samozaparcia i czasu, żeby zrobić to samemu. O ile w ogóle ma możliwość.krunner pisze:Uważam, że korzystanie z opieki trenera na poziomie amatorskim jest trochę bezsensowne i wcale nie chodzi mi tylko o pieniądze.
Gdybym miał perspektywę zarabiania na startach i wygrywania nagród, to rzeczywiście wtedy ma to dużo większy sens. Trener biegania dla 40latka, który biega dyszkę w 53 lub 41 minut ? Zamiast tego sensowniejsze wydaje się przeczytanie jakiejś książki...
Nie wypełniłem ankiety, bo musiałbym wpisać 0 zł
p. krunner
Pomijając wszelkie inne wątpliwości, co do ankiety, w 100% zgadzam się z powyższym cytatem.Gwynbleidd pisze:Nic bym nie zapłaciłZ tej przyczyny, że życiówki mnie cieszą nie tylko dlatego, że są zrobione własnymi nogami, ale też własną głową
Gwarancja jest ciekawą koncepcją, ale wg mnie w bieganiu w USA nic takiego nie dziala, jeśli dziala to przyślij link. Czy Ty ze swoim trenerem biegania właśnie masz taka gwarancje? Pewnie nie. I pewnie płacisz małe pieniądze, niewspółmiernie małe do tego ile kosztuje taki personalne coaching w USA. U Grega McMillana to kosztuje 250 USD za miesiąc przy rocznej współpracy, 325 przy trzymiesięcznej. I nie ma money back guarantie.Bacio pisze:To nie jest utopia, bo spora część trenerów "ogólnodostępnych" w USA oferuje gwarancję. Tak samo jak szkoły języków obcych oferują gwarancję, mimo, że to student musi sporo od siebie dać.
Ja jestem trenerem nurkowania i nie wyobrażam sobie wziąć pieniędzy od kogoś, kogo nie udało mi się nauczyć tego, czego się podjąłem. Niezależnie od uzgodnień, umów i zwyczajów - po prostu te pieniądze by mi się nie należały.
Nie, nie mam gwarancji od trenera. Gdybym jednak brał trenera "z ulicy" to uzgodniłbym warunki kiedy mogę mieć do niego pretensje. W moim przypadku po prostu skontaktowałem się z kilkoma osobami, które trenował i potwierdziły mi jak wygląda coaching i jakie uzyskały efekty.Adam Klein pisze:Gwarancja jest ciekawą koncepcją, ale wg mnie w bieganiu w USA nic takiego nie dziala, jeśli dziala to przyślij link. Czy Ty ze swoim trenerem biegania właśnie masz taka gwarancje? Pewnie nie. I pewnie płacisz małe pieniądze, niewspółmiernie małe do tego ile kosztuje taki personalne coaching w USA. U Grega McMillana to kosztuje 250 USD za miesiąc przy rocznej współpracy, 325 przy trzymiesięcznej. I nie ma money back guarantie.
Gwarancja spowoduje, i słusznie, że trenowanie z trenerem stanie się znacznie droższe.
Bo wtedy trener MUSI tak zmotywować zawodnika zeby być pewnym, ze zawodnik robi dokładnie to co chce trener.
Ale gwarancja powinna być zwracana tylko cześciowo, jesli np udało sie uzyskać nie zakładane 10% poprawy ale 5%.