Lezan, widze, że odpowiadasz na moje pytania pytaniem.
W mieście zwykle mam zapięte pasy, a poza miastem zawsze. Chyba nie zmieniłbym tego zwyczaju po zniesieniu obowiązku zapinania pasów. a to dlatego, że zapinam je instynktownie jak jadę szybko, a nie w obawie przed policyjną kontrolą.
Ale nie wiem czy dobrze robię zapinając pasy bo słyszałem historie o tym jak ludzie ginęli w płonących samochodach, ponieważ ich pasy po wypadku były zaklinowane i przygodni ratownicy nie mogli ich odpiąć?
Czyli zanim jeszcze to restrykcyjne panstwo ograniczylo wolnosc obywateli kazac im zapinac pasy Ty doszedles do wniosku ze nie jest zla rzecza zabezpieczyc sie przed skutkami ewentualnego wypadku. W zwiazku z tym urzednicy nie poelnili bledu starajac sie zabezpieczyc w taki sa sposob kilka innych milionow ludzi. Zauwaz ze nikt nie zabronil ludziom prowadzic samochodu jako czynnosci niebezpiecznej i w 100% eliminujacej ryzyko wypadku. A przepis o pasach wprowadzono gdyz jest udowodnione ze minimalizuja one (wraz z innymi systemami) skutki wypadku. To samo jest z kaskiem na rowerze. Smiem twierdzic ze gdyby zniesiono obowiazek jazdy w pasach to zdecydowana wiekszosc stwierdzilaby jak Ty ze i tak bedzie ich uzywac.
If God invented marathons to keep people from doing anything more
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
Lezan wszystko logicznie, ale nasuwa mi sie takie porównanie, że skoro seks jest przyjemny to co za różnica czy pomiędzy kochającymi sie ludźmi czy w czasie gwałtu?
Obowiązek zapinania pasów to właśnie gwałt, traktowanie ludzi jak niewolników, którym nie pozwala się decydować o swoim zdrowiu i życiu. Zaczyna się od obowiązku ubezpieczeń, potem wprowadza się obowiązek zapinania pasów, a potem przyjdzie czas na płacenie 100% podatku dochodowego, bo Pastwo będzie lepiej wiedziało jakie są twoje potrzeby konsumpcyjne, a obywatele za dużo wydają na niezdrowe słodycze i dostaniesz talon na 2kg cukru i 3 Snickersy miesięcznie. Może wydaje Ci się to nierealne, bo pewnie uważasz, że społeczeństwo w demokratycznych wyborach nie zaakceptuje nigdy ugrupowania, które wprowadzi 100% podatku? Czy myślisz, że gdyby ktoś pod koniec 19 wieku w USA powiedział, że przyjdą czasy 60% podatku dochodowego to ludzie nie myśleliby, że to utopia? A takie mamy już na Świecie podatki i to w dodatku w krajach uważających się za oazy wolności.
Lezan, nie można być we połowie zwolennikiem wolności osobistej. Albo wolność wyboru, albo niewolnictwo.
Ale swiadomosc spoleczna to tez rodzaj niewolnictwa . Michal napisal , ze nosil by kask , gdyby wiekszosc osob nosila .
I chyba o to chodzi . Nie o przepisy i nakazy ale o kanony spoleczne . W tym kontekscie pytanie Olka o zwyczaje rowerzystow w Zachodniej Europie jest bardzo zasadne .
U mnie niby sa nakazy noszenia kasku , ale
- wylacznie podczas uczestniczenia w zawodach lub rajdach ( chyba w kraju jest tak samo ) ,
- podczas korzystania z tras rowerow gorskich , ktore sa tworzone i utrzymywane przez organizacje ochotnikow ( blisko 100 % w Stanach )
I marketing producentow nie ma tu szalonego wplywu . Bo mozna kupic zarowno jakis tani kask ponizej 10 $ jak i bajerancki za ponad 100 $ . A kupujacy kieruja sie wlasnym doswiadczeniem . Ci bardziej doswiadczeni wybieraja solidna konstrukcje , latwa i wygodna w noszeniu a takze estetycznie wykonczona . Mniej ambitni kupia byle co , byle tanie bylo .
A swiadomosc spoleczna jest zmienna . To teraz Polska wchodzi do Unii a nie odwrotnie . I nalezy liczyc sie z bardzo szybkim przewartosciowaniem ludzkich zachowan . Sami zobaczycie jak bardzo skansenowo i prymitywnie beda wygladaly pewne sprawy w kontrascie z lawinowym naplywem wzorcowzachowan krajow unijnych .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
W Polsce na zawodach też kaski są obowiązkowe. Były pomysły na ustawowe wprowadzenie obowiązku kaskowego - szczęśliwie jakoś nie przeszło. Już mieliśmy takie przeregulowane państwo - zakazy i nakazy piętrzyły się aż do absurdu. Warto wziąć pod uwage, że w Polsce rower - na modłę chińską - jest środkiem transportu znacznej ilości ludzi /powiedzmy ...niezbyt zamożnych/. Nie tylko na wsiach. Każdy kto jeździ samochodem mija wielu takich cyklistów. Bardzo wątpię żeby udało ich się zmusić do kupna kasków. Niestety nie udaje się wyegzekwować od cyklistów przestrzegania już istniejących przepisów - przede wszystkim obowiązkowego /po zmroku/ OŚWIETLENIA. Jego brak jest jednym z ważniejszych powodów śmiertelnych wypadków na asfalcie. Dzieciaki dysponujące często już dosyć wysokiej klasy i drogimi rowerami też często pomykają po drogach na batmana.
Zgadzam się z Wojtkiem , że najważniejsza jest świadomość społeczna /pomijam tą kwestię zniewolenia/. W Polsce jej elementem jest niedostrzeganie istnienia rowerzystów i niska kultura jazdy. Cała nadzieja w tym, że świadomość ta może się zmienić, powiedzmy - na wzór holenderski. Tam się dosyć powszechnie jeździ na rowerach ... bez kasków.
Sam jak już pisałem jeżdżę w kasku i nie mam nic przecwko ich propagowaniu, ale nie wydaje mi się aby to był podstawowy wyznacznik bezpieczeństwa cyklisty. No i jestem przeciwnikiem kaskowego obowiązku.