rubin - komentarze
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pomysł szalony, ale wyłącznie w pozytywnym ujęciu! :) Wyprawa nie była spontaniczna, zaplanowaliśmy ją wiele tygodni wcześniej. Bezpośredni tydzień przed potraktowałam tak, jakbym miała biec ultramaraton na zawodach (odpoczynek). Jeszcze rok temu przyznałabym, że prawdziwe szaleństwo, ale teraz uważam, że jestem wystarczająco dobrze przygotowana fizycznie i psychicznie. Reszta grupy to też nie przypadkowi ludzie. Czuje się świetnie, nie mam DOMsów, nie bolą mnie ścięgna, kolana ani stawy skokowe, a było gdzie je męczyć, sprawdzać, naciągać i wykręcać. Jestem jedynie niedospana i ogólnie trochę zmęczona.
Taki trening był mi potrzebny. Za niespełna 2 miesiące cała noc na górskiej trasie to będzie tylko pierwszy etap około 20-sto godzinnego biegu. Teraz trochę już wiem, czego spodziewać się po sobie w czasie nocy. Nie miałam jakichś specjalnych kryzysów, ale też nie gnaliśmy. Zdarzały się chwile rozkojarzenia, zwłaszcza tam, gdzie ścieżki wydawały się stosunkowo łatwe. Kilka razy na chwilę zgubiliśmy szlak - a słowo honoru - odnaleźć go w warunkach nocnych jest o wiele, wiele trudniej niż za dnia.
Co do bezpieczeństwa: była możliwość, by w połowie drogi można było uzupełnić zapasy, napić się herbaty a nawet zakończyć bieg (dwie osoby skorzystały); zgłosiliśmy bieg do GOPRu, w wyposażeniu mieliśmy podstawowe środki pierwszej pomocy, a i tak się jeszcze fajnie złożyło, że w "paczce" mamy ratownika wojskowego:). Dopieszczeni byliśmy jak dzieci.
Gdzieś czytałam, że człowiek obdarzony jest najlepszą wytrzymałością fizyczną wśród wszystkich ssaków, więc jakby się do niej dokopać to można tyle, że hoho:)
Taki trening był mi potrzebny. Za niespełna 2 miesiące cała noc na górskiej trasie to będzie tylko pierwszy etap około 20-sto godzinnego biegu. Teraz trochę już wiem, czego spodziewać się po sobie w czasie nocy. Nie miałam jakichś specjalnych kryzysów, ale też nie gnaliśmy. Zdarzały się chwile rozkojarzenia, zwłaszcza tam, gdzie ścieżki wydawały się stosunkowo łatwe. Kilka razy na chwilę zgubiliśmy szlak - a słowo honoru - odnaleźć go w warunkach nocnych jest o wiele, wiele trudniej niż za dnia.
Co do bezpieczeństwa: była możliwość, by w połowie drogi można było uzupełnić zapasy, napić się herbaty a nawet zakończyć bieg (dwie osoby skorzystały); zgłosiliśmy bieg do GOPRu, w wyposażeniu mieliśmy podstawowe środki pierwszej pomocy, a i tak się jeszcze fajnie złożyło, że w "paczce" mamy ratownika wojskowego:). Dopieszczeni byliśmy jak dzieci.
Gdzieś czytałam, że człowiek obdarzony jest najlepszą wytrzymałością fizyczną wśród wszystkich ssaków, więc jakby się do niej dokopać to można tyle, że hoho:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Póki co pozostanę na asfalcie i skupię się na PB.
Nie powiem,że nie chciałbym przeżyć takiej przygody biegowej jakim jest ultra czy trening pod takie zawody.
Na to muszę poczekać,aż najmłodsza pociecha podrośnie i życie się jako tako ustabilizuje.
Trzymam kciuki,po takim wyczynie jak w ten weekend to jestem o Ciebie spokojny.Dobra robota.
Nie powiem,że nie chciałbym przeżyć takiej przygody biegowej jakim jest ultra czy trening pod takie zawody.
Na to muszę poczekać,aż najmłodsza pociecha podrośnie i życie się jako tako ustabilizuje.
Trzymam kciuki,po takim wyczynie jak w ten weekend to jestem o Ciebie spokojny.Dobra robota.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Każdy robi co lubi:) Znajomi z klubu proponowali mi, że pomogą mi się przygotować do klasycznego maratonu, ale żeby był jakiś konkretny wynik musiałabym na trening przeznaczyć ok. pół roku. Póki co nie mam ochoty na taki reżim treningowy, ale nie mówię, że nigdy nie spróbuję. Najwcześniej po Andorze. Na razie zostaję przy trailu :)
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
I słusznie :).
Trzymam kciuki za Andorę :)
Zazdroszczę i jak dostanę pozwolenie od lekarza, to obiecuję się odezwać do Ciebie i wprosić na któreś bieganie po Jurze :)
Trzymam kciuki za Andorę :)
Zazdroszczę i jak dostanę pozwolenie od lekarza, to obiecuję się odezwać do Ciebie i wprosić na któreś bieganie po Jurze :)
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję! Andorra dopiero za nieco ponad rok, na ten moment największym wyzwaniem są dla mnie Bieszczady. Przyznaję jednak, że wszystkie swoje biegowe plany układam z myślą o Pirenejach:)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jakaś pomyłka nastąpiła z Twoimi blogami, chyba przez nieuwagę Twój blog stał się obiektem testów deweloperów, jutro to odwrócimy.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Już jest ok.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Ej, rubin, coś kokietujesz.
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Też mi się tak wydaje.
Będzie dobrze Monika. Cały czas trzymam kciuki.
Będzie dobrze Monika. Cały czas trzymam kciuki.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
piękny kilometraz!
fajnie macie w tych górach!
fajnie macie w tych górach!
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety nie. Wrócił problem onk. mojej córki. W ubiegłym tygodniu były badania kontrolne w W-wie. Jeszcze na miejscu mówiono, że jest ok i następna kontrola w październiku. Ale wczoraj miałam telefon z kliniki, że zdjęcia poszły do konsultacji do specjalistów od guzów kości, no i 8 czerwca mamy przyjęcie na oddział, a 9.06 biopsja. Trzeba wwiercić się we wnętrze kości strzałkowej. Do tego okazuje się, że część wszczepów kostnych (2 lata temu wycięto jej kawałek strzałki) się nie przyjęła i pewnie trzeba będzie je uzupełnić, a to już grubsza robota. A już byłam taka pewna, że wszystko za nami.
Nie mam głowy do biegania, choć staram się udawać, że jest inaczej. Zuzka nawet jest dzisiaj na zawodach – dzięki niej (jest naprawdę szybka, silna i bardzo zwinna) szkoła trafiła do półfinału. Niech więc ma, zanim ją znowu pokroją.
Tak przy okazji – próbuję się zorientować, gdzie w W-wie najlepiej szukać noclegów. Chodzi o miejsce jak najbliższe Instytutu Matki i Dziecka przy u. Kasprzaka. Nie będę mogła zostawać na oddziale na noc, więc szukam czegoś naprawdę bliziutko.
Co do kilometrażu - jak na przygotowania do 118-kilometrowego biegu jest raczej skromny . Miałam nadzieję, że zbliżę się do 100km tygodniowo - ale nie dałam rady. Pewnie na siłę bym to zrobiła, tylko nie wiem, czy to by się dobrze skończyło. Może w tym tygodniu uda mi się zbliżyć do ok. 90 km, ale to tylko dzięki piątkowej Koniczynce i jak dam radę - dokręceniu paru metrów w sobotę i w niedzielę. Po weekendzie już tylko schodzenie z kilometrów. I niech będzie co ma być. Czekam jeszcze z ciekawością na informację, czy na trasie mamy 4100m+/4100m-, czy 7097m+/7097m-; bo różne są wersje. Ale to już inny rodzaj problemu, z gatunku tych do przyjęcia.
Zdjęcie na blogu jest z Jury Krakowsko-Częstochowskiej - dokładnie z grani Sokolich Gór. Tam jest cudownie daleko od jakichkolwiek problemów
Fotografię poniżej robił kolega: w niedzielę biegaliśmy idealnie szczytami wzgórz: najpierw tych surowych, skalnych z pierwszego i drugiego planu, a następnie widoczną w tle zadrzewioną granią Sokolich. fot. Marek Tęcza
Aaaa, jak byłam w Wawie - wybrałyśmy się do Ogrodów Łazienkowskich na spacer. Miałam okazję zobaczyć podbieg na Agrykolę - no stromo tam jest... ale raczej na trawiastym zboczu po lewej i prawej stronie asfaltowej drogi :P
Nie mam głowy do biegania, choć staram się udawać, że jest inaczej. Zuzka nawet jest dzisiaj na zawodach – dzięki niej (jest naprawdę szybka, silna i bardzo zwinna) szkoła trafiła do półfinału. Niech więc ma, zanim ją znowu pokroją.
Tak przy okazji – próbuję się zorientować, gdzie w W-wie najlepiej szukać noclegów. Chodzi o miejsce jak najbliższe Instytutu Matki i Dziecka przy u. Kasprzaka. Nie będę mogła zostawać na oddziale na noc, więc szukam czegoś naprawdę bliziutko.
Co do kilometrażu - jak na przygotowania do 118-kilometrowego biegu jest raczej skromny . Miałam nadzieję, że zbliżę się do 100km tygodniowo - ale nie dałam rady. Pewnie na siłę bym to zrobiła, tylko nie wiem, czy to by się dobrze skończyło. Może w tym tygodniu uda mi się zbliżyć do ok. 90 km, ale to tylko dzięki piątkowej Koniczynce i jak dam radę - dokręceniu paru metrów w sobotę i w niedzielę. Po weekendzie już tylko schodzenie z kilometrów. I niech będzie co ma być. Czekam jeszcze z ciekawością na informację, czy na trasie mamy 4100m+/4100m-, czy 7097m+/7097m-; bo różne są wersje. Ale to już inny rodzaj problemu, z gatunku tych do przyjęcia.
Zdjęcie na blogu jest z Jury Krakowsko-Częstochowskiej - dokładnie z grani Sokolich Gór. Tam jest cudownie daleko od jakichkolwiek problemów
Fotografię poniżej robił kolega: w niedzielę biegaliśmy idealnie szczytami wzgórz: najpierw tych surowych, skalnych z pierwszego i drugiego planu, a następnie widoczną w tle zadrzewioną granią Sokolich. fot. Marek Tęcza
Aaaa, jak byłam w Wawie - wybrałyśmy się do Ogrodów Łazienkowskich na spacer. Miałam okazję zobaczyć podbieg na Agrykolę - no stromo tam jest... ale raczej na trawiastym zboczu po lewej i prawej stronie asfaltowej drogi :P
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
kurcze, współczuję problemów ze zdrowiem córki :-\ trzymam kciuki, żeby z tego wyszła!
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję. Jakoś się trzymamy. Guz, choć daje wznowy i wymaga usunięcia fragmentów kości, raczej nie należy do zagrażających życiu. Do tego ortopedzi z Piekar Śląskich, którzy zajmowali się młodą jako pierwsi - uważają, że strzałka podudzia nie jest szczególnie istotna, nie bierze udziału w przenoszeniu obciążeń i jak będzie trzeba - można ja nawet wyciąć w całości. Szkoda tylko cierpienia, bo zabiegi na kościach są cholernie bolesne. No ale może nie będzie trzeba aż tak.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Trzymam kciuki za zdrowie córki i podziwiam,że masz przy tym wszystkim siłę na regularne treningi.
No i po raz kolejny zazdraszczam terenów biegowych i tych widoków.
No i po raz kolejny zazdraszczam terenów biegowych i tych widoków.