Na połówce czy maratonie jak będzie za szybko to prędzej czy później padniesz. Na dyszce niekoniecznie
Jakim tempem zacząć dychę?
-
thomekh
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1337
- Rejestracja: 10 cze 2009, 16:59
- Życiówka w maratonie: brak
Dlaczego na dychę każdy nagina mocno pod początku? Ponieważ ciężko potem nadrobić jak zacząłeś za lekko. 20 sekund to już jest problem. Z dyszką jest ten myk, że jak trafisz dobry dzień to nawet szybsze niż zakładane tempo da się wytrzymać. Dyszka to ryzyk fizyk i tyle. Dlatego jest takim pięknym dystansem. Każdą dychę jaką chciałem biec szybko zawsze biegłem za szybko. 4/5 przypadków kończyło się to słabszym czasem niż zakładany. A jeden z tych biegów poleciałem jak torpeda i do dziś się zastanawiam czy jeszcze tej 1:04 minuty bym nie wycisnął.
Na połówce czy maratonie jak będzie za szybko to prędzej czy później padniesz. Na dyszce niekoniecznie
Na połówce czy maratonie jak będzie za szybko to prędzej czy później padniesz. Na dyszce niekoniecznie
-
marek84
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
bapacz pisze:Przy zakładanym czasie około 41mim/10km to już nie bardzo można sobie pozwolić na stratę 50s na 2km. Po 10s na pierwszych dwóch kilometrach, to jeszcze można nadrobić ale prawie minute może być ciężko przy takim tempie.
Ale ja nie pisałem, że każdy może wszystko. Pisałem, że jak ktoś biega pod/ponad 50 minut to może nadrobić sporo. Wiadomo, że jak ktoś lata poniżej 40minut, a w poniżej 38-37 no to wiadomo, że 50 sekund nie nadrobi, z 20 też ciężko. Ale 10 sekund to już spokojnie da się nadrobić na 8km. Bez przesady znowu, nikt (nawet zawodowcy) nie biegają co do sekundy. Należy też wziąć pod uwagę, że zawodnik z poziomu 40minut i lepiej raczej nie przestrzeli się na kilometrze-dwóch o 50 sekund tylko właśnie te 10, które nadrobić ma szanse.thomekh pisze:Dlaczego na dychę każdy nagina mocno pod początku? Ponieważ ciężko potem nadrobić jak zacząłeś za lekko. 20 sekund to już jest problem.
A trasa to tam dobrze zmierzona była? Albo może większość z górki? Bo raczej rzadki przypadek, żeby ktoś życiówki sporo poniżej 40 minut bił "jak torpeda" i to jeszcze z zapasem szacowanym ok. minuty... "Dzień konia" owszem, zdarza się - ale naprawdę najczęściej wytłumaczenie jest zdecydowanie bardziej przyziemne - niedomierzona trasathomekh pisze:A jeden z tych biegów poleciałem jak torpeda i do dziś się zastanawiam czy jeszcze tej 1:04 minuty bym nie wycisnął
biegam ultra i w górach 
-
Łuki91
- Dyskutant

- Posty: 29
- Rejestracja: 12 lip 2014, 19:50
- Życiówka na 10k: 38:49
- Życiówka w maratonie: brak
O ile maratony biegam słabo to dychy lubię 
Uważam, że na 10 km wytrenowany zawodnik szybkościowy może bardzo dużo urwać na ostatnich 3 km.
Biegając 10 km w 38 minut zaczynam zwykle na poziomie 3:55 - 4:00, a kończę często poniżej 3:30. Nie znam się na tym do końca, ale odczuwam to tak, że przy takich tempach szybko postępuje zakwaszenie , a jak się zakwaszę w połowie biegu to jest klapa. Ostatnie 2-3 km mogę poszaleć.
Poza tym mam taką zasadę, że staram się w połowie biegu (po pierwszej piątce) ciągle mieć psychiczną ochotę na przyspieszenie. Jak na 5 km już myślę tylko o utrzymaniu tempa to jest źle...
Uważam, że na 10 km wytrenowany zawodnik szybkościowy może bardzo dużo urwać na ostatnich 3 km.
Biegając 10 km w 38 minut zaczynam zwykle na poziomie 3:55 - 4:00, a kończę często poniżej 3:30. Nie znam się na tym do końca, ale odczuwam to tak, że przy takich tempach szybko postępuje zakwaszenie , a jak się zakwaszę w połowie biegu to jest klapa. Ostatnie 2-3 km mogę poszaleć.
Poza tym mam taką zasadę, że staram się w połowie biegu (po pierwszej piątce) ciągle mieć psychiczną ochotę na przyspieszenie. Jak na 5 km już myślę tylko o utrzymaniu tempa to jest źle...
-
Krzychu M
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Myślę,że tak się powinno biegać dychy,żeby przyspieszać po 7km.tylko mnie się to nigdy nie udaje.
Zawsze na 4-6km mam kryzys a finisz to dopiero ostatni kilometr.
Oczywiście zakładam,że pobiegnę NS ale zawsze początek jest ciut za mocny,ale najczęściej wynika to
z nie dotrenowania na dany wynik.Niby 2-4"/km to nie dużo ale po kilku kilometrach już czuć tą różnicę.
Zawsze na 4-6km mam kryzys a finisz to dopiero ostatni kilometr.
Oczywiście zakładam,że pobiegnę NS ale zawsze początek jest ciut za mocny,ale najczęściej wynika to
z nie dotrenowania na dany wynik.Niby 2-4"/km to nie dużo ale po kilku kilometrach już czuć tą różnicę.

