Leń biega
Moderator: infernal
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Witam i ja w gronie osób piszących bloga. Więc od początku.
Mam 23 lata, ważę niecałe 50kg przy około 1,55 wzrostu. Jestem strasznym leniem. Kiedyś uprawiałam bardzo dużo sportu, a później przyszły studia i życie niekoniecznie zdrowe. Nadwagi na szczęście się nie dorobiłam, ale za to zadyszka przy wchodzeniu po schodach obecna jak najbardziej :)
Bieganie sprawia mi frajdę. Co prawda ja w sumie nie biegam patrząc na to jakie czasy osiągam, ale podejrzewam, że to tylko dlatego, że nie lubię się męczyć - jak to leń. Dodatkowo często brakuje mi motywacji: a to mi się nie chce, a to milion innych rzeczy jest ważniejszych do zrobienia, a to coś mnie boli i tak w kółko, więc moje "biegowe ciągi" najczęściej kończę po 5 - 6 treningach. Mam nadzieję, że pisanie tego bloga da konkretnego motywacyjnego kopa i zamiast szukać kretyńskich wymówek wezmę się w końcu do pracy.
Na chwilę obecną moim celem jest rozpoczęcie regularnego biegania, a w sumie biego - czołgania, bo na bieganie wciąż brak mi kondycji.
Mam 23 lata, ważę niecałe 50kg przy około 1,55 wzrostu. Jestem strasznym leniem. Kiedyś uprawiałam bardzo dużo sportu, a później przyszły studia i życie niekoniecznie zdrowe. Nadwagi na szczęście się nie dorobiłam, ale za to zadyszka przy wchodzeniu po schodach obecna jak najbardziej :)
Bieganie sprawia mi frajdę. Co prawda ja w sumie nie biegam patrząc na to jakie czasy osiągam, ale podejrzewam, że to tylko dlatego, że nie lubię się męczyć - jak to leń. Dodatkowo często brakuje mi motywacji: a to mi się nie chce, a to milion innych rzeczy jest ważniejszych do zrobienia, a to coś mnie boli i tak w kółko, więc moje "biegowe ciągi" najczęściej kończę po 5 - 6 treningach. Mam nadzieję, że pisanie tego bloga da konkretnego motywacyjnego kopa i zamiast szukać kretyńskich wymówek wezmę się w końcu do pracy.
Na chwilę obecną moim celem jest rozpoczęcie regularnego biegania, a w sumie biego - czołgania, bo na bieganie wciąż brak mi kondycji.
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2015, 15:19 przez taka-paulina, łącznie zmieniany 7 razy.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
No więc tak. Od 8 rano czaiłam się, żeby iść biegać. Nie wiem jak jest w innych częściach kraju, ale zachód Polski to jakaś masakra w kwestii pogody. Jak wyszłam to już po chwili byłam cała mokra od deszczu [deszczu ze śniegiem?], po chwili świeciło słońce, a po kolejnej sekundzie znowu na mnie padało. Wiatr wiał z taką siłą, że całe moje 50 kilogramów masy było rzucane po całym chodniku :D Heroiczna walka, bez kitu.
Ktokolwiek myślał, że biega wolno to zaraz zostanie wyleczony z kompleksów, ponieważ moje tempo biegania to tempo spaceru każdego normalnego człowieka :D
Założeniem było ruszać się chociaż pół godziny przy każdym wyjściu na dwór, ale obecny armagedon pogodowy naprawdę wyczerpał pokłady mojego samozaparcia.
Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii Endomondo twierdzi, że mam zajefajne osiągi, więc wyliczył rekordy :D
Tak jak u góry: dla mnie bieganie to frajda, a przy okazji mogę swoim tempem leczyć innych z kompleksów, że są wolni. Wolniej ode mnie się nie da :D Zimno mi, jestem przemoczona, ale zasłużyłam na herbatę i czekoladę, alleluja :D
Pozdrowienia od naczelnego lenia tego zacnego forum :D
Ktokolwiek myślał, że biega wolno to zaraz zostanie wyleczony z kompleksów, ponieważ moje tempo biegania to tempo spaceru każdego normalnego człowieka :D
Założeniem było ruszać się chociaż pół godziny przy każdym wyjściu na dwór, ale obecny armagedon pogodowy naprawdę wyczerpał pokłady mojego samozaparcia.
Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii Endomondo twierdzi, że mam zajefajne osiągi, więc wyliczył rekordy :D
Tak jak u góry: dla mnie bieganie to frajda, a przy okazji mogę swoim tempem leczyć innych z kompleksów, że są wolni. Wolniej ode mnie się nie da :D Zimno mi, jestem przemoczona, ale zasłużyłam na herbatę i czekoladę, alleluja :D
Pozdrowienia od naczelnego lenia tego zacnego forum :D
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Chciałam wrzucać screeny z Endo, ale jednak będę normalnie wszystko wpisywać, bo jak screeny wygasną to nie zostanie nic dla potomnych, joł.
Od rana szukałam wymówek. W sumie już wczoraj miałam gotową wymówkę. NOWA PRACA. Pierwszy raz w życiu pracuję tak, że muszę 8 - 12 godzin stać lub chodzić. Zero siedzenia. No i chciałam sobie z tego zrobić spoko wymówkę, że niby muszę się przystosować do nowej pracy i wtedy wrócę do biegania, ale dałam samej sobie dzisiaj w twarz, że u mnie ta wymówka będzie trwać do lata i jednak się zebrałam.
Nogi wchodziły mi w cztery litery od samej pracy, ale posiedziałam w domu godzinkę i wyszłam.
Dystans 4.29 km
Czas trwania 37m:59s
Śr. tempo 8:51 min/km
Kalorie 168 kcal
Było ok, ale zmęczenie daje się we znaki mocno. Na szczęście nie jest to sportowe zmęczenie tylko ogólne. Jutro wolne, porządnie pośpię i będę żywczyk. W sumie nie wiedziałam, że kiedykolwiek w życiu przebiegnę 4km, a tu proszę :D
Rekordowo:
3 km 26m:18s
Póki co mam cholerny problem z nawodnieniem organizmu, bo piję bardzo mało i negatywnie się to odbija na samopoczuciu. Skoro walczę z leniem to powalczę i z tym.
Pozdrowienia od lenia!
Od rana szukałam wymówek. W sumie już wczoraj miałam gotową wymówkę. NOWA PRACA. Pierwszy raz w życiu pracuję tak, że muszę 8 - 12 godzin stać lub chodzić. Zero siedzenia. No i chciałam sobie z tego zrobić spoko wymówkę, że niby muszę się przystosować do nowej pracy i wtedy wrócę do biegania, ale dałam samej sobie dzisiaj w twarz, że u mnie ta wymówka będzie trwać do lata i jednak się zebrałam.
Nogi wchodziły mi w cztery litery od samej pracy, ale posiedziałam w domu godzinkę i wyszłam.
Dystans 4.29 km
Czas trwania 37m:59s
Śr. tempo 8:51 min/km
Kalorie 168 kcal
Było ok, ale zmęczenie daje się we znaki mocno. Na szczęście nie jest to sportowe zmęczenie tylko ogólne. Jutro wolne, porządnie pośpię i będę żywczyk. W sumie nie wiedziałam, że kiedykolwiek w życiu przebiegnę 4km, a tu proszę :D
Rekordowo:
3 km 26m:18s
Póki co mam cholerny problem z nawodnieniem organizmu, bo piję bardzo mało i negatywnie się to odbija na samopoczuciu. Skoro walczę z leniem to powalczę i z tym.
Pozdrowienia od lenia!
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Wesołych świąt.
Od samego rana czułam się fajnie i wiedziałam, że DZISIAJ IDĘ BIEGAĆ! No i po 100 metrach fail. Nogi jak z ołowiu. Nawet marsz sprawiał trudność. Nie bardzo rozumiem czemu dolegliwości pojawiły się dopiero po wyjściu z domu i rozpoczęciu truchtu, ale zwalam to na fakt, że przedwczoraj poszalałam z czterema kilometrami to teraz mam. Szkoda, że nie miałam żadnych zakwasów, bo wtedy przeniosłabym dzisiejsze bieganie na jutro i dałabym z siebie więcej.
Dystans 2.51 km
Czas trwania 20m:44s
Śr. tempo 8:16 min/km
Kalorie 113 kcal
Mimo najszczerszych chęci, żeby polatać jeszcze kilka minut po prostu nie dałam rady. Ołowiane nogi ledwo mnie wniosły po schodach do domu. Masakra. Chyba zrobię teraz dwa dni przerwy, zobaczymy.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,48 km - lepiej o 20 m :D
1 km 7m:58s - lepiej o 1 s :D
Kocham Endomondo za te rekordy, nic mi tak nie poprawia humoru <3
Idę się obżerać i leczyć nogi z ołowiu.
Świąteczne pozdrowienia!
Od samego rana czułam się fajnie i wiedziałam, że DZISIAJ IDĘ BIEGAĆ! No i po 100 metrach fail. Nogi jak z ołowiu. Nawet marsz sprawiał trudność. Nie bardzo rozumiem czemu dolegliwości pojawiły się dopiero po wyjściu z domu i rozpoczęciu truchtu, ale zwalam to na fakt, że przedwczoraj poszalałam z czterema kilometrami to teraz mam. Szkoda, że nie miałam żadnych zakwasów, bo wtedy przeniosłabym dzisiejsze bieganie na jutro i dałabym z siebie więcej.
Dystans 2.51 km
Czas trwania 20m:44s
Śr. tempo 8:16 min/km
Kalorie 113 kcal
Mimo najszczerszych chęci, żeby polatać jeszcze kilka minut po prostu nie dałam rady. Ołowiane nogi ledwo mnie wniosły po schodach do domu. Masakra. Chyba zrobię teraz dwa dni przerwy, zobaczymy.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,48 km - lepiej o 20 m :D
1 km 7m:58s - lepiej o 1 s :D
Kocham Endomondo za te rekordy, nic mi tak nie poprawia humoru <3
Idę się obżerać i leczyć nogi z ołowiu.
Świąteczne pozdrowienia!
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dwa dni przerwy to był więcej niż dobry pomysł. Brzmi to śmiesznie, ale nogi naprawdę porządnie wypoczęły.
Dystans 3.66 km
Czas trwania 30m:08s
Śr. tempo 8:13 min/km
Kalorie 161 kcal
Za szybko jak na mnie. Zamiast skupić się na spokojnym truchtaniu chciałam szybciej, więcej, dalej, co skończyło się kolkami i problemami z oddychaniem. Tak czy siak mam wrażenie, że jest jakiś tam progres, co brzmi śmiesznie biorąc pod uwagę od kiedy biegam. Głowa chce więcej i szybciej, ale nogi, płuca i serce mówią stop.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,51 km - lepiej o 30m
1 km 7m:47s - lepiej o 11s
3 km 24m:20s - lepiej o 1 min 58s
Jest zimno, jest wietrznie, jest nieprzyjemnie, a mi się nie chce. Wbrew pozorom jednak te rekordy Endo są spoko na początku, bo jak wracam do domu z chmurą burzową nad głową, że wszystko idzie za wolno to jednak później przy komputerze widzę jakiś tam minimalny progres. Grunt, że pohasałam określone 30 minut. Czas na relaks.
Dystans 3.66 km
Czas trwania 30m:08s
Śr. tempo 8:13 min/km
Kalorie 161 kcal
Za szybko jak na mnie. Zamiast skupić się na spokojnym truchtaniu chciałam szybciej, więcej, dalej, co skończyło się kolkami i problemami z oddychaniem. Tak czy siak mam wrażenie, że jest jakiś tam progres, co brzmi śmiesznie biorąc pod uwagę od kiedy biegam. Głowa chce więcej i szybciej, ale nogi, płuca i serce mówią stop.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,51 km - lepiej o 30m
1 km 7m:47s - lepiej o 11s
3 km 24m:20s - lepiej o 1 min 58s
Jest zimno, jest wietrznie, jest nieprzyjemnie, a mi się nie chce. Wbrew pozorom jednak te rekordy Endo są spoko na początku, bo jak wracam do domu z chmurą burzową nad głową, że wszystko idzie za wolno to jednak później przy komputerze widzę jakiś tam minimalny progres. Grunt, że pohasałam określone 30 minut. Czas na relaks.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Bardzo długa przerwa. Dlaczego? Praca. Pracuję na nogach po 12 godzin dziennie. Naprawdę nie było siły. Sam powrót do domu sprawiał ból stóp i łydek, więc sama myśl o zmuszeniu się do jakiejkolwiek aktywności fizycznej napawała mnie przerażeniem. W końcu dostałam dzień wolny [szał ciał] i postanowiłam wyjść potruchtać. Teoretycznie rozpisałam sobie kolejne treningi pod grafik w pracy, ale jak wyjdzie to w praktyce nie jestem w stanie przewidzieć. Bardzo chcę biegać i postaram się to jakoś pogodzić.
Dzisiaj pierwszy dzień bez papierosa [FANFARY!].
Dystans 2.60 km
Czas trwania 20m:52s
Śr. tempo 8:02 min/km
Kalorie 119 kcal
Wiał silny, zimny wiatr, więc jak zwykle za grubo się ubrałam i przegrzałam.
Dzisiaj pierwszy dzień bez papierosa [FANFARY!].
Dystans 2.60 km
Czas trwania 20m:52s
Śr. tempo 8:02 min/km
Kalorie 119 kcal
Wiał silny, zimny wiatr, więc jak zwykle za grubo się ubrałam i przegrzałam.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dzisiaj nie biegałam, bo po prostu nie miałam na to siły, ale za to pojeździłam rowerem.
Dystans 14.78 km
Czas trwania 1g:48m:22s
Średnia prędkość 8.2 km/h
Maks. prędkość 27.6 km/h
Kalorie 290 kcal
Była to po prostu rekreacyjna jazda po mieście z kolegą. Pozwiedzanie okolic, jazda nad rzeką plus oczywiście przystanek na niezdrowe papu z KFC. W sumie nie chciałam tego tutaj wrzucać, ale chciałam się podzielić moim przeogromnym szczęściem. Pomimo tego, że nie biegałam to zamiast tego pojeździłam rowerem. W sumie chciałam iść biegać, ale wystraszyłam się, że przez ewentualny jutrzejszy ból nóg nie podołam w pracy. Znalezienie chociaż trochę czasu na aktywność fizyczną to naprawdę piękna sprawa. Nie rozumiem za cholerę jak mogłam tego nie dostrzegać przez kilka ostatnich lat. :|
Jak nie możecie biegać to wskakujcie na rower. Też daje radochę
Dystans 14.78 km
Czas trwania 1g:48m:22s
Średnia prędkość 8.2 km/h
Maks. prędkość 27.6 km/h
Kalorie 290 kcal
Była to po prostu rekreacyjna jazda po mieście z kolegą. Pozwiedzanie okolic, jazda nad rzeką plus oczywiście przystanek na niezdrowe papu z KFC. W sumie nie chciałam tego tutaj wrzucać, ale chciałam się podzielić moim przeogromnym szczęściem. Pomimo tego, że nie biegałam to zamiast tego pojeździłam rowerem. W sumie chciałam iść biegać, ale wystraszyłam się, że przez ewentualny jutrzejszy ból nóg nie podołam w pracy. Znalezienie chociaż trochę czasu na aktywność fizyczną to naprawdę piękna sprawa. Nie rozumiem za cholerę jak mogłam tego nie dostrzegać przez kilka ostatnich lat. :|
Jak nie możecie biegać to wskakujcie na rower. Też daje radochę
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dzisiaj chciałam sprawdzić jak będzie mi szło bieganie na czczo. Gdyby się sprawdziło u mnie to zdecydowanie ułatwiałoby to bieganie w dni pracujące. Odczucia mam średnie. Czułam się osłabiona, ale jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że bardziej nałożyło się na to zmęczenie wczorajszym dniem w pracy niż pusty żołądek. Nie było tak źle jak zakładałam dlatego sprawdzę tę opcję biegania jeszcze kilka razy.
Trasę zaczęłam od bardzo długiej górki, więc nogi dostały ostro w kość. Zresztą już po jakiś 100 - 200 metrach były jak ołowiane. Wróciłam na bardzo ciężkich nogach, zdyszana jak parowóz, cała mokra i szczęśliwa, że znów się zmobilizowałam
Dystans 2.78 km
Czas trwania 23m:15s
Śr. tempo 8:23 min/km
Kalorie 119 kcal
Myślę, że w końcu będzie lepiej i szybciej. Nogi bolą, buzia się cieszy, więc pełna radości idę wszamać jakieś śniadanie i wypić kawę
Trasę zaczęłam od bardzo długiej górki, więc nogi dostały ostro w kość. Zresztą już po jakiś 100 - 200 metrach były jak ołowiane. Wróciłam na bardzo ciężkich nogach, zdyszana jak parowóz, cała mokra i szczęśliwa, że znów się zmobilizowałam
Dystans 2.78 km
Czas trwania 23m:15s
Śr. tempo 8:23 min/km
Kalorie 119 kcal
Myślę, że w końcu będzie lepiej i szybciej. Nogi bolą, buzia się cieszy, więc pełna radości idę wszamać jakieś śniadanie i wypić kawę
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Leniwa niedziela. Wypiłam jogurt, odczekałam 30 - 40 minut i poszłam biegać. Nie nastawiałam się na nic. Chciałam jedynie biec przez minimum 30 minut.
Dystans 4.26 km
Czas trwania 36m:44s
Śr. tempo 8:38 min/km
Kalorie 170 kcal
Postanowiłam co któryś bieg dorzucić wbieganie pod stromą górę, którą mam niedaleko domu. Póki co ot tak w ramach zakręcenia kawałek dalej, żeby mieć fajną pętlę. Stąd drugi kilometr zajął mi 9 minut i 3 sekundy. Na dorzucenie typowych podbiegów będzie jeszcze czas.
Generalnie biegło się źle z tego względu, że idą do nas burze i faktycznie powietrze jest takie, jakby zaraz miało czymś solidnym walnąć. Nie ma czym oddychać, a w powietrzu można powiesić siekierę. Po 5 minutach pot zalewał mi oczy, ale się nie poddałam. Ot takie lajtowe pobieganie, bez żadnej spiny. Dostosowując bieganie pod rytm pracy jutro będzie też biegane, a później dwa dni wolnego. Jak w maju będzie to zobaczymy, bo jeszcze nie mam grafiku, ale właśnie tak będę kombinować. Dwa dni pod rząd jestem w stanie się ruszać jeśli sieknę później dwa dni wolnego, więc nie ma problemu.
Czas odpoczywać i iść szamać najlepszy barszczyk ze świeżej botwiny. Właśnie za to kocham wiosnę
Może później rower o ile nie zaleje nas deszcz.
Bym zapomniała dopisać! Pierwszy raz dzisiaj pozdrowiono mnie na trasie. Zrobił to policjant przejeżdżający na motorze :D Szkoda, że przez kominiarkę nie było widać, czy przystojny ale nie wiedziałam, że to takie fajne uczucie
Dystans 4.26 km
Czas trwania 36m:44s
Śr. tempo 8:38 min/km
Kalorie 170 kcal
Postanowiłam co któryś bieg dorzucić wbieganie pod stromą górę, którą mam niedaleko domu. Póki co ot tak w ramach zakręcenia kawałek dalej, żeby mieć fajną pętlę. Stąd drugi kilometr zajął mi 9 minut i 3 sekundy. Na dorzucenie typowych podbiegów będzie jeszcze czas.
Generalnie biegło się źle z tego względu, że idą do nas burze i faktycznie powietrze jest takie, jakby zaraz miało czymś solidnym walnąć. Nie ma czym oddychać, a w powietrzu można powiesić siekierę. Po 5 minutach pot zalewał mi oczy, ale się nie poddałam. Ot takie lajtowe pobieganie, bez żadnej spiny. Dostosowując bieganie pod rytm pracy jutro będzie też biegane, a później dwa dni wolnego. Jak w maju będzie to zobaczymy, bo jeszcze nie mam grafiku, ale właśnie tak będę kombinować. Dwa dni pod rząd jestem w stanie się ruszać jeśli sieknę później dwa dni wolnego, więc nie ma problemu.
Czas odpoczywać i iść szamać najlepszy barszczyk ze świeżej botwiny. Właśnie za to kocham wiosnę
Może później rower o ile nie zaleje nas deszcz.
Bym zapomniała dopisać! Pierwszy raz dzisiaj pozdrowiono mnie na trasie. Zrobił to policjant przejeżdżający na motorze :D Szkoda, że przez kominiarkę nie było widać, czy przystojny ale nie wiedziałam, że to takie fajne uczucie
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Dwa dni biegania pod rząd, a teraz dwa dni przerwy.
Duch wygrał z materią. Nie miałam ochoty ani siły biegać. Wszystko dzisiaj na nie, ale podeszłam do tego jak do obowiązku i zrobiłam, co miałam zrobić, ot tak po prostu.
Dystans 2.57 km
Czas trwania 21m:24s
Śr. tempo 8:20 min/km
Kalorie 114 kcal
Wczorajszy brak powietrza dzisiaj został zastąpiony zimnym, silnym wiatrem, więc walczyłam nie tylko z samą sobą. Łydki bolały, ale to nic. Co sobie założyłam to przebiegłam i to napawa mnie zadowoleniem.
Pierwszy raz dzisiaj zrozumiałam dlaczego przed bieganiem warto zaliczyć wizytę w ustronnym miejscu. Całe 20 minut to walka z pęcherzem i smutkiem, że nie mogę jak faceci śmignąć w krzaczki
Cały dzień na nie, jedynie bieganie poszło na tak. Powoli i słabo, ale jednak wyszłam biegać. Chyba pojawiły się zalążki dumy.
Duch wygrał z materią. Nie miałam ochoty ani siły biegać. Wszystko dzisiaj na nie, ale podeszłam do tego jak do obowiązku i zrobiłam, co miałam zrobić, ot tak po prostu.
Dystans 2.57 km
Czas trwania 21m:24s
Śr. tempo 8:20 min/km
Kalorie 114 kcal
Wczorajszy brak powietrza dzisiaj został zastąpiony zimnym, silnym wiatrem, więc walczyłam nie tylko z samą sobą. Łydki bolały, ale to nic. Co sobie założyłam to przebiegłam i to napawa mnie zadowoleniem.
Pierwszy raz dzisiaj zrozumiałam dlaczego przed bieganiem warto zaliczyć wizytę w ustronnym miejscu. Całe 20 minut to walka z pęcherzem i smutkiem, że nie mogę jak faceci śmignąć w krzaczki
Cały dzień na nie, jedynie bieganie poszło na tak. Powoli i słabo, ale jednak wyszłam biegać. Chyba pojawiły się zalążki dumy.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
PODSUMOWANIE MIESIĄCA
W maju przebiegłam zawrotne 25km Nie ma zbytnio czego podsumowywać. Żeby było bardziej niewiarygodnie to był mój najaktywniejszy miesiąc od wielu lat. Potraktuję to jako spoko miesiąc rozgrzewkowy.
Miałam dzisiaj iść biegać, ale ciało odmówiło posłuszeństwa.
Wczoraj zrobiłam w pracy 15 kilometrów marszem.
Dzisiaj zrobiłam jakieś 12 km też marszem + około 9 km na rowerze. Nogi powiedziały pas, więc pohasam jutro.
W maju przebiegłam zawrotne 25km Nie ma zbytnio czego podsumowywać. Żeby było bardziej niewiarygodnie to był mój najaktywniejszy miesiąc od wielu lat. Potraktuję to jako spoko miesiąc rozgrzewkowy.
Miałam dzisiaj iść biegać, ale ciało odmówiło posłuszeństwa.
Wczoraj zrobiłam w pracy 15 kilometrów marszem.
Dzisiaj zrobiłam jakieś 12 km też marszem + około 9 km na rowerze. Nogi powiedziały pas, więc pohasam jutro.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dopiero dzisiaj rano poczułam skutki maszerowania przez prawie 30 km przez ostatnie dwa dni w pracy. Matko Boska co za ból. No ale skoro wczoraj odpuściłam bieganie, bo byłam zmęczona to sorry, dzisiaj nie było zmiłuj.
Rano obudził mnie tak silny deszcz, że zanim wstałam z łóżka w głowie poleciały wszystkie znane mi przekleństwa. Na szczęście udało mi się znaleźć lukę i biegłam sucha. Wiatr, trochę słońca, trochę chmur. Standard.
Dystans 2.68 km
Czas trwania 22m:24s
Śr. tempo 8:22 min/km
Kalorie 113 kcal
Było powoli, bo nie ma sił na walkę z bólem nóg. Grunt, że przebiegłam wyznaczoną trasę. Zdarzało mi się już poddawać w trakcie i wracać marszem do domu, więc póki co każde przebiegnięcie zadanego dystansu obwieszczam sukcesem :D Było przyjemnie. Mimo walki z naprawdę dużym bólem ud i łydek czułam się fajnie, miałam frajdę, a to przecież jest najważniejsze.
Wiosna
No i z ciekawszych rzeczy to w wyniku awarii jakiejś tam pompy nie mamy ciepłej wody w bloku. To był chyba najbardziej orzeźwiający prysznic w moim życiu :uuusmiech:
Rano obudził mnie tak silny deszcz, że zanim wstałam z łóżka w głowie poleciały wszystkie znane mi przekleństwa. Na szczęście udało mi się znaleźć lukę i biegłam sucha. Wiatr, trochę słońca, trochę chmur. Standard.
Dystans 2.68 km
Czas trwania 22m:24s
Śr. tempo 8:22 min/km
Kalorie 113 kcal
Było powoli, bo nie ma sił na walkę z bólem nóg. Grunt, że przebiegłam wyznaczoną trasę. Zdarzało mi się już poddawać w trakcie i wracać marszem do domu, więc póki co każde przebiegnięcie zadanego dystansu obwieszczam sukcesem :D Było przyjemnie. Mimo walki z naprawdę dużym bólem ud i łydek czułam się fajnie, miałam frajdę, a to przecież jest najważniejsze.
Wiosna
No i z ciekawszych rzeczy to w wyniku awarii jakiejś tam pompy nie mamy ciepłej wody w bloku. To był chyba najbardziej orzeźwiający prysznic w moim życiu :uuusmiech:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Postanowiłam dzisiaj zrobić pierwsze 5 kilometrów w trakcie jednego treningu. Założyłam, że zajmie mi to około 45 minut [bo jeden kilometr czołgam się około 8] i w tym limicie czasowym chciałam się zmieścić.
SUKCES!!!
Dystans 5.16 km
Czas trwania 42m:14s
Śr. tempo 8:11 min/km
Kalorie 217 kcal
Dzięki temu 5 kilometrów wykręciłam w 40m:53s. Biegło się fajnie. Trochę pod górkę, trochę z górki. Nogi niosły. Co fajnie i mnie cieszy to udaje mi się już nie gapić jak kretynka pod same nogi tylko coraz częściej łeb jest w górze i podziwiam świat wokół :D Bardzo, ale to bardzo mnie cieszy dzisiejsze bieganie. Oby tak dalej.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,52 km - lepiej o 10m
3 km 24m:15s - lepiej o 5 sekund
5 km 40m:53s - pierwszy rekord
Było fajnie. Mam coraz większą frajdę z biegania zwłaszcza, gdy widzę chociaż minimalny progres. Nawet dla takiego lenia jak ja jest nadzieja przy odrobinie samozaparcia
Edit.
Plan na maj. Jeden trening w tygodniu powyżej 5km, reszta 2 - 4 kilometry. Uda się
SUKCES!!!
Dystans 5.16 km
Czas trwania 42m:14s
Śr. tempo 8:11 min/km
Kalorie 217 kcal
Dzięki temu 5 kilometrów wykręciłam w 40m:53s. Biegło się fajnie. Trochę pod górkę, trochę z górki. Nogi niosły. Co fajnie i mnie cieszy to udaje mi się już nie gapić jak kretynka pod same nogi tylko coraz częściej łeb jest w górze i podziwiam świat wokół :D Bardzo, ale to bardzo mnie cieszy dzisiejsze bieganie. Oby tak dalej.
Rekordowo:
12-minutowy test 1,52 km - lepiej o 10m
3 km 24m:15s - lepiej o 5 sekund
5 km 40m:53s - pierwszy rekord
Było fajnie. Mam coraz większą frajdę z biegania zwłaszcza, gdy widzę chociaż minimalny progres. Nawet dla takiego lenia jak ja jest nadzieja przy odrobinie samozaparcia
Edit.
Plan na maj. Jeden trening w tygodniu powyżej 5km, reszta 2 - 4 kilometry. Uda się
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
4 dni się obijałam. Nawet jak miałam wolne to po prostu mi się nie chciało biegać i zajmowałam się innymi sprawami. Tyle dobrego, że chociaż na rowerze sporo pojeździłam w tym tygodniu.
Dystans 2.56 km
Czas trwania 20m:56s
Śr. tempo 8:10 min/km
Kalorie 115 kcal
Jestem jakaś przemęczona [ogólnie, nie bieganiem] i nic mi się nie chce. Trzeba się wziąć za siebie, bo tak dalej być nie może. Było ciężko i bez zapału, ot obowiązek do wykonania.
Po raz kolejny obiecuję sobie, że zepnę tyłek i wezmę się porządniej za to bieganie, bo cały czas brakuje regularności. Tak czy siak w 9 dni maja osiągnęłam już prawie połowę kilometrażu z zeszłego miesiąca - awesome! Czas na sałatkę z wędzonego kurczaka. :uuusmiech:
Dystans 2.56 km
Czas trwania 20m:56s
Śr. tempo 8:10 min/km
Kalorie 115 kcal
Jestem jakaś przemęczona [ogólnie, nie bieganiem] i nic mi się nie chce. Trzeba się wziąć za siebie, bo tak dalej być nie może. Było ciężko i bez zapału, ot obowiązek do wykonania.
Po raz kolejny obiecuję sobie, że zepnę tyłek i wezmę się porządniej za to bieganie, bo cały czas brakuje regularności. Tak czy siak w 9 dni maja osiągnęłam już prawie połowę kilometrażu z zeszłego miesiąca - awesome! Czas na sałatkę z wędzonego kurczaka. :uuusmiech:
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Przykry obowiązek to bieganie. Najważniejsze, że zrealizowany. Jutro jest ważny dzień, który bardzo mocno może wpłynąć na moje życie zawodowe [jeśli wszystko dobrze pójdzie], więc wyszłam po prostu wybiegać stres. Bez zerkania na Garmina, ot tak. Bardzo duszno przy bardzo silnych porywach wiatru. Pogoda na minus. Zmęczenie na minus. Wszystko na minus
Dystans 3.27 km
Czas trwania 26m:16s
Śr. tempo 8:03 min/km
Kalorie 154 kcal
Rekordowo:
12-minutowy test 1,55 km - lepiej o 30m
1 km 7m:19s - lepiej o 28 sekund
3 km 23m:53s - lepiej o 22 sekundy
Te małe złote pucharki na Endomondo to zdecydowanie coś, czego było mi dzisiaj trzeba. Czyżbym w końcu zaczęła robić minimalne postępy? Jest fajnie. Wolniej znaczy szybciej. Dziwne to bieganie
Dystans 3.27 km
Czas trwania 26m:16s
Śr. tempo 8:03 min/km
Kalorie 154 kcal
Rekordowo:
12-minutowy test 1,55 km - lepiej o 30m
1 km 7m:19s - lepiej o 28 sekund
3 km 23m:53s - lepiej o 22 sekundy
Te małe złote pucharki na Endomondo to zdecydowanie coś, czego było mi dzisiaj trzeba. Czyżbym w końcu zaczęła robić minimalne postępy? Jest fajnie. Wolniej znaczy szybciej. Dziwne to bieganie