Komentarz do artykułu Trening i determinacja zwykłych Kenijczyków
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 04 maja 2014, 18:08
Przeczytałem artykuł. Historia Edwina i Jerem'iego miała mnie poruszyć - ciężkie warunki w jakich trenują, ich upór i determinacja.
Otwarłem google maps. Oby dotrzeć do Iten muszę pokonać ok. 10 tysięcy kilometrów. Ehhh... daleko... . Ale z drugiej strony dzięki temu jest łatwiej. Jaki więc był cel tego artykułu? Co ma poczuć zrobić czytelnik? Z racji tego, że daleko, że inny kontynent. Czytelnik ma poczuć empatie, napisać miły komentarz, westchnąć, polubić biednego i ambitnego Edwina i Jerem'iego na portalu społecznościowym i pomyśleć:'Mnie to nie dotyczy, to problem Kenii – kraju trzeciego świata', 'Jak dobrze, że Polaków to nie dotyczy', 'Nic nie mogę zrobić'. Jest fajnie, jest artykuł, który budzi emocje, są czytelnicy podbijający wartość strony i temat bardzo wygodny. Mądrze Panie autorze.
Ale czemu by nie poruszyć trudniejszego tematu, który jest tuż, tuż za oknem, za oknem. Może warto się zastanowić jakie warunki do treningów i rozwoju ma młodzieżowiec z powiedzmy pierwszą klasą sportową? Zobaczyć jak mieszka/trenuje? Co byśmy wtedy zobaczyli? Obraz rozpaczy. Klub w ogóle nie zainteresowany zawodnikiem. Jak zawodnik ma szczęście to interesuje się nim trener i jest jedyną osobą w klubie, której zależy. Ale ten trener jest społecznikiem, w tym co robi, często jest to jego praca 'po godzinach', gdzie pensja wpływa bardzo nieregularnie, a półroczne opóźnienia są normą. To trener, który zawozi zawodników na start własnym samochodem, bo klub nie umie zorganizować transportu, a za bilet PKP zwraca zawodnikowi po roku czasu i dziesiątym pisemnym przypomnieniu. Jako 'dziękuję' trener przy rozliczaniu wyjazdu, dostaje w informacje w klubie, że zdaniem klubu jego samochód pali 3l/100km i za tyle klub mu oddaje po roku.....
A zawodnik nie ma lepiej. Bieżnia żużlowa totalnie zaniedbana, brak sprzętu ze strony klubu, zarówno dla zawodnika jak i ze strony klubu. Wiec sprzęt kupuje za swoje. Stypendium, nawet jak mu klub przyzna to nigdy nie wypłaci. Zawodnik przebiera się w szatni bez ogrzewania i ciepłej wody, bo w tej ogrzewanej nie może – bo tak przebierają się piłkarze grający piątej lidze. Dostęp do siłowni za prywatne pieniądze lub jak 'trener w szkole, w której pracuje załatwi'. Brak płotków w ilości 5 sztuk niepołamanych. Zawodnik po przyjeździe na zawody dowiaduje się, że klub nie zapłacił opłaty startowej, zaś po przyjeździe na Mistrzostwo Polski, że nie ma gdzie spać, bo rezerwacja w jego hotelu nie została opłacona, więc śpi u kolegi w pokoje na podłodze. Taki przykładów mogę mnożyć. Związek, zarówno PZLA jak i okręgowy ma to w nosie, tam jest dalej rządzą twardogłowi, jak przed rokiem 1989. Po co się babrać z 22- letkiem co biega 1:51 800m, lepiej pomyśleć jak zgarnąć kasę z biegów ulicznych, bo tak jest hajs (pozdrawiam Panie Sebastianie).
Fajnie, że piszemy, że czołowi średniodystansowcy (dwóch/trzech) mają dobrze warunki do treningów. Ale może zastanówmy się jakie warunki ma 'zaścianek'. Jakie warunki do treningów, co z tego ma powiedzmy ósmy zawodnik, który może być za parę lat mistrzem, przy odpowiednim treningu i warunkach. Ale nie będzie mistrzem, bo dojdzie do wniosku, że lepiej olać bieganie i skoncentrować się na dobrych studiach/iść do pracy. Z bieganie nie wyżyje, choćby na głowie stanął.
W biegach długich wcale nie jest lepiej...
Ale o tym Szanowny Pan autor nie napiszę, bo po co? Jeszcze kolega z PZLA by się uraził? czytelnik doszedłby do wniosku, że to jest tuż obok, że trzeba może coś zrobić?
A tak jest fajnie, napiszmy kolejny artykuł, teraz o dwóch biednych kobietach z Etiopii. Znów będzie fajnie. Polskiego g..wna nie rozgrzebujemy – zacznie śmierdzieć i będzie niemiło i niefajnie
Pozdrawiam,
M.
Otwarłem google maps. Oby dotrzeć do Iten muszę pokonać ok. 10 tysięcy kilometrów. Ehhh... daleko... . Ale z drugiej strony dzięki temu jest łatwiej. Jaki więc był cel tego artykułu? Co ma poczuć zrobić czytelnik? Z racji tego, że daleko, że inny kontynent. Czytelnik ma poczuć empatie, napisać miły komentarz, westchnąć, polubić biednego i ambitnego Edwina i Jerem'iego na portalu społecznościowym i pomyśleć:'Mnie to nie dotyczy, to problem Kenii – kraju trzeciego świata', 'Jak dobrze, że Polaków to nie dotyczy', 'Nic nie mogę zrobić'. Jest fajnie, jest artykuł, który budzi emocje, są czytelnicy podbijający wartość strony i temat bardzo wygodny. Mądrze Panie autorze.
Ale czemu by nie poruszyć trudniejszego tematu, który jest tuż, tuż za oknem, za oknem. Może warto się zastanowić jakie warunki do treningów i rozwoju ma młodzieżowiec z powiedzmy pierwszą klasą sportową? Zobaczyć jak mieszka/trenuje? Co byśmy wtedy zobaczyli? Obraz rozpaczy. Klub w ogóle nie zainteresowany zawodnikiem. Jak zawodnik ma szczęście to interesuje się nim trener i jest jedyną osobą w klubie, której zależy. Ale ten trener jest społecznikiem, w tym co robi, często jest to jego praca 'po godzinach', gdzie pensja wpływa bardzo nieregularnie, a półroczne opóźnienia są normą. To trener, który zawozi zawodników na start własnym samochodem, bo klub nie umie zorganizować transportu, a za bilet PKP zwraca zawodnikowi po roku czasu i dziesiątym pisemnym przypomnieniu. Jako 'dziękuję' trener przy rozliczaniu wyjazdu, dostaje w informacje w klubie, że zdaniem klubu jego samochód pali 3l/100km i za tyle klub mu oddaje po roku.....
A zawodnik nie ma lepiej. Bieżnia żużlowa totalnie zaniedbana, brak sprzętu ze strony klubu, zarówno dla zawodnika jak i ze strony klubu. Wiec sprzęt kupuje za swoje. Stypendium, nawet jak mu klub przyzna to nigdy nie wypłaci. Zawodnik przebiera się w szatni bez ogrzewania i ciepłej wody, bo w tej ogrzewanej nie może – bo tak przebierają się piłkarze grający piątej lidze. Dostęp do siłowni za prywatne pieniądze lub jak 'trener w szkole, w której pracuje załatwi'. Brak płotków w ilości 5 sztuk niepołamanych. Zawodnik po przyjeździe na zawody dowiaduje się, że klub nie zapłacił opłaty startowej, zaś po przyjeździe na Mistrzostwo Polski, że nie ma gdzie spać, bo rezerwacja w jego hotelu nie została opłacona, więc śpi u kolegi w pokoje na podłodze. Taki przykładów mogę mnożyć. Związek, zarówno PZLA jak i okręgowy ma to w nosie, tam jest dalej rządzą twardogłowi, jak przed rokiem 1989. Po co się babrać z 22- letkiem co biega 1:51 800m, lepiej pomyśleć jak zgarnąć kasę z biegów ulicznych, bo tak jest hajs (pozdrawiam Panie Sebastianie).
Fajnie, że piszemy, że czołowi średniodystansowcy (dwóch/trzech) mają dobrze warunki do treningów. Ale może zastanówmy się jakie warunki ma 'zaścianek'. Jakie warunki do treningów, co z tego ma powiedzmy ósmy zawodnik, który może być za parę lat mistrzem, przy odpowiednim treningu i warunkach. Ale nie będzie mistrzem, bo dojdzie do wniosku, że lepiej olać bieganie i skoncentrować się na dobrych studiach/iść do pracy. Z bieganie nie wyżyje, choćby na głowie stanął.
W biegach długich wcale nie jest lepiej...
Ale o tym Szanowny Pan autor nie napiszę, bo po co? Jeszcze kolega z PZLA by się uraził? czytelnik doszedłby do wniosku, że to jest tuż obok, że trzeba może coś zrobić?
A tak jest fajnie, napiszmy kolejny artykuł, teraz o dwóch biednych kobietach z Etiopii. Znów będzie fajnie. Polskiego g..wna nie rozgrzebujemy – zacznie śmierdzieć i będzie niemiło i niefajnie
Pozdrawiam,
M.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
co za bezsensowny post. idąc tym tropem każdy artykuł na bieganie.pl powinien traktować o biednych polskich zawodnikach i trenerach.
a najlepiej w ogóle zająć się poważnymi sprawami, jak np. sytuacją młodych matek z dziećmi i bez środków do życia, a nie rozczulać się and tym, że biegaczowi nie płacą za realizowanie marzeń.
co to za logika?
i jeszcze ten postulat, żeby "stworzyć warunki" - jak ósmy zawodnik chce zostać mistrzem, to niech sobie znajdzie sponsora albo idzie do pracy i finansuje treningi z zarobionej pensji, a nie użala się, że pieniędzy nie daje mu klub. czyli państwo, czyli podatnik. czyli ja.
a najlepiej w ogóle zająć się poważnymi sprawami, jak np. sytuacją młodych matek z dziećmi i bez środków do życia, a nie rozczulać się and tym, że biegaczowi nie płacą za realizowanie marzeń.
co to za logika?
i jeszcze ten postulat, żeby "stworzyć warunki" - jak ósmy zawodnik chce zostać mistrzem, to niech sobie znajdzie sponsora albo idzie do pracy i finansuje treningi z zarobionej pensji, a nie użala się, że pieniędzy nie daje mu klub. czyli państwo, czyli podatnik. czyli ja.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 04 maja 2014, 18:08
Tutaj z Panem zacznę polemizować, mimo, że ton Pana wypowiedzi jest awanturniczo-szyderczy.
Wiec taki zawodnik podejmuje decyzję, żeby skoncestrować się na czymś dochodowym i zaprzestać wyczynowych treningów.
OK. Możemy olać aspirujących sportowców i pozostawić ich samych sobie. Zostaną w wyczynowym sporcie najwybitniejsi i Ci co ich rodzice sponsorują, ale potem nie dziwmy się, że ME w LA nie ma wyników, albo frustracją np. Jerzego Janowicza.
Niekażdy. Nie, chodziło mi o to, że każdy artykuł na bieganie.pl ma być 'o biednych polskich zawodnikach' ani, że każdy artykuł na bieganie.pl musi być ambitny. Chodziło mi o to, że łatwo pokazać brud i problemy w Kenii niż zajrzeć jak identyczna sytuacja wygląda za oknem.Qba Krause pisze:co za bezsensowny post. idąc tym tropem każdy artykuł na bieganie.pl powinien traktować o biednych polskich zawodnikach i trenerach.
a najlepiej w ogóle zająć się poważnymi sprawami, jak np. sytuacją młodych matek z dziećmi i bez środków do życia,
Logika jest tu sporo. Niech Pan weźmie pod uwagę, że pierwsza klasa np. w maratonie to 2:23. Mówimy o młodzieżowcu, wiec kimś kto może się jeszcze sporo rozwinąć. Młodzieżowiec to najczęściej student. Niech Pan weźmie dowolny plan treningowy dla takiego wyniku - przykładowy. Żeby robić taki wynik potrzebna jest minimum 7-8 treningów biegowych + jedna siłownia na tydzień + jeden trening na hali (ogólnorozwojowy). Do tego regeracja - minim 8-9h snu, sauna, kąpiel w domu w solance. Gdzie taki zawodnik ma wrzucić pracę? I co dostanie jak odniesie sukces i zrobi klasę mistrzowską (800m - 1:48.50 - piekielnie szybko)? Uścisk dłoni prezesa? Wyższe stypendium na papierze, którego i tak nie zobaczy?Qba Krause pisze: a nie rozczulać się and tym, że biegaczowi nie płacą za realizowanie marzeń.
co to za logika?
i jeszcze ten postulat, żeby "stworzyć warunki" - jak ósmy zawodnik chce zostać mistrzem, to niech sobie znajdzie sponsora albo idzie do pracy i finansuje treningi z zarobionej pensji, a nie użala się, że pieniędzy nie daje mu klub.
Wiec taki zawodnik podejmuje decyzję, żeby skoncestrować się na czymś dochodowym i zaprzestać wyczynowych treningów.
OK. Możemy olać aspirujących sportowców i pozostawić ich samych sobie. Zostaną w wyczynowym sporcie najwybitniejsi i Ci co ich rodzice sponsorują, ale potem nie dziwmy się, że ME w LA nie ma wyników, albo frustracją np. Jerzego Janowicza.
A tu odpowiem Panu tym samym tonem co Pan mi. Jak się nie podobają podatki w Polsce to niech Pan zabiera rodzinę, pakuje walizki i do widzenia. Polecam południowo-wschodnią Azję - tam podatki są niskie.Qba Krause pisze: czyli państwo, czyli podatnik. czyli ja.
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2015, 20:21 przez Marconinho, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Marconinho
Czy ktoś Ci broni napisać i opublikować artykuł o biednym polskim sportowcu ?
Czy ktoś Ci broni zasponsorować polskiego biednego polskiego sportowca ?
Jesteś agresywny i chcesz narzucić swój punkt widzenia innym oraz zmusić innych do działań wg Twojego widzimisię. Nie podoba mi się to i w Azji chętniej zobaczyłbym Ciebie a nie Qubę.
Czy ktoś Ci broni napisać i opublikować artykuł o biednym polskim sportowcu ?
Czy ktoś Ci broni zasponsorować polskiego biednego polskiego sportowca ?
Jesteś agresywny i chcesz narzucić swój punkt widzenia innym oraz zmusić innych do działań wg Twojego widzimisię. Nie podoba mi się to i w Azji chętniej zobaczyłbym Ciebie a nie Qubę.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Panie Marconinho.
Ale to, że w Polsce są Jeziora Mazurskie to nie oznacza, że nie mamy pokazywać np Jeziora Wiktorii. Nie wiem czy dobrze rozumie Pan analogię. Pokazujemy Świat. Biegowy.
To, że nie ma zawodników - też nad tym utyskuję.
Ale to, że w Polsce są Jeziora Mazurskie to nie oznacza, że nie mamy pokazywać np Jeziora Wiktorii. Nie wiem czy dobrze rozumie Pan analogię. Pokazujemy Świat. Biegowy.
To, że nie ma zawodników - też nad tym utyskuję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
skoro pokusiłeś się - wybacz, ale przyzwyczaiłem się do powszechnego tykania na forach - o odpowiedź, to i ja odpowiem.
nie zgadzam się, że łatwo opisać Kenię. po pierwsze, odległość geograficzna, po drugie różnice kulturowe, po trzecie, mało kogo to obchodzi, co tam się dzieje. A Adama obchodzi i bardzo go za to szanuję. W dodatku relacje pisane są przez samych Kenijczyków, ludzi z krwi i kości.
zupełnie nie uważam tego tematu za łatwy.
po drugie, finansowanie sportu to jest temat rzeka. prezentujesz sposób myślenia, który mnie osobiście nie kojarzy się zbyt dobrze. nie chodzi o ciebie osobiście, ale podobny tok rozumowania stosują, ci którzy stoją na stanowisku, że sportowcom co się "należy", ze powinno się im coś "Zapewnić"
otóż moim zdaniem powinno się zapewnić sprzęt do grania w szkołach, czyste i porządne darmowe boiska, a nie stypendia i obozy dla aspirujących zawodowców. jestem szczerze przekonany, że powinni sami się zatroszczyć o swoją przyszłość i znaleźć sobie sponsora.
Kenijczycy nie maja ani solanek ani siłowni ani sauny. Te rzeczy są pomocne, ale nie konieczne. Konieczne jest poświęcenie i ciężka praca. Poświęcenie tak wielkie, że rzuca się dla niego szkołę, kumpli i dziewczynę.
Naprawdę uważam, że sport wyczynowy jest połączeniem pasji i zawodu. Jeżeli jestem pasjonatem sklejania modeli tramwajów z zapałek, to musze być na tyle dobry, żeby ktoś mi chciał tę pasję zasponsorować, ale musze się liczyć z tym, że może to nikogo nie interesować. jeżeli składanie modeli ma być moim zawodem, to za wykonaną pracę powinienem dostać wynagrodzenie, ale tu panuje zasada wolnego rynku: jeżeli za te same pieniądze ktoś zbuduje lepszy model, to mnie nikt nie będzie żałował i zostanę bez kasy, podobnie, jeśli nikt moich modeli po prostu nie będzie chciał kupować.
może to się wydac brutalne, ale uważam, że sportowcy nie powinni być finansowani przez państwo.
i to nie chodzi o to, że mi się nie podobają podatki - chętnie je zaplacę, żeby było czysto na ulicy i bezpiecznie na dzielni. to są sprawy, które służą wszystkim i sa po prostu potrzebne albo poprawiają jakośc życia społeczeństwa.
medal na igrzyskach poprawia jakość życia medalisty. lubię oglądać sport i ciesze się z sukcesów w każdej dyscyplinie, ale nie chcę ich finansować. a że będzie ich mniej? jakoś przeżyję.
po pierwsze, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, problemy w Polsce są doskonale znane, przedyskutowane i opisane. Celuje w tym Marcin Nagórek, którego bardzo chętnie czytam. mimo jego trafnych analiz, znajomości środowiska biegowego i szerokiego grona czytelników nie widać praktycznych efektów tych tekstów - proszę nie wyciągać pochopnych wniosków, których ja tez nie wysnuwam, chodzi mi tylko o to, że wygląda na to, że należałoby chyba poczekać, aż to wszystko zgnije i w pył się rozpadnie, taki tam beton.Chodziło mi o to, że łatwo pokazać brud i problemy w Kenii niż zajrzeć jak identyczna sytuacja wygląda za oknem
nie zgadzam się, że łatwo opisać Kenię. po pierwsze, odległość geograficzna, po drugie różnice kulturowe, po trzecie, mało kogo to obchodzi, co tam się dzieje. A Adama obchodzi i bardzo go za to szanuję. W dodatku relacje pisane są przez samych Kenijczyków, ludzi z krwi i kości.
zupełnie nie uważam tego tematu za łatwy.
po drugie, finansowanie sportu to jest temat rzeka. prezentujesz sposób myślenia, który mnie osobiście nie kojarzy się zbyt dobrze. nie chodzi o ciebie osobiście, ale podobny tok rozumowania stosują, ci którzy stoją na stanowisku, że sportowcom co się "należy", ze powinno się im coś "Zapewnić"
otóż moim zdaniem powinno się zapewnić sprzęt do grania w szkołach, czyste i porządne darmowe boiska, a nie stypendia i obozy dla aspirujących zawodowców. jestem szczerze przekonany, że powinni sami się zatroszczyć o swoją przyszłość i znaleźć sobie sponsora.
Kenijczycy nie maja ani solanek ani siłowni ani sauny. Te rzeczy są pomocne, ale nie konieczne. Konieczne jest poświęcenie i ciężka praca. Poświęcenie tak wielkie, że rzuca się dla niego szkołę, kumpli i dziewczynę.
Naprawdę uważam, że sport wyczynowy jest połączeniem pasji i zawodu. Jeżeli jestem pasjonatem sklejania modeli tramwajów z zapałek, to musze być na tyle dobry, żeby ktoś mi chciał tę pasję zasponsorować, ale musze się liczyć z tym, że może to nikogo nie interesować. jeżeli składanie modeli ma być moim zawodem, to za wykonaną pracę powinienem dostać wynagrodzenie, ale tu panuje zasada wolnego rynku: jeżeli za te same pieniądze ktoś zbuduje lepszy model, to mnie nikt nie będzie żałował i zostanę bez kasy, podobnie, jeśli nikt moich modeli po prostu nie będzie chciał kupować.
może to się wydac brutalne, ale uważam, że sportowcy nie powinni być finansowani przez państwo.
i to nie chodzi o to, że mi się nie podobają podatki - chętnie je zaplacę, żeby było czysto na ulicy i bezpiecznie na dzielni. to są sprawy, które służą wszystkim i sa po prostu potrzebne albo poprawiają jakośc życia społeczeństwa.
medal na igrzyskach poprawia jakość życia medalisty. lubię oglądać sport i ciesze się z sukcesów w każdej dyscyplinie, ale nie chcę ich finansować. a że będzie ich mniej? jakoś przeżyję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Qba - argumentowanie, że młodzieżowiec ma szukać sponsora, jest nie tylko oderwane od rzeczywistości, logiki oraz zasad doświadczenia życiowego, ale jest przede wszystkim złośliwe ,a wręcz jadowite w swej złośliwości.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 04 maja 2014, 18:08
Dokładnie to robię. Z racji tego, że nie mam bloga, zdecydowałem się napisać post na tymże forumsaper pisze:Czy ktoś Ci broni napisać i opublikować artykuł o biednym polskim sportowcu ?

Nie zgodzę się z tym, że jestem agresywny. Napisałem posta w sposób ironiczny i ostry, ale nikogo nim nie obraziłem.saper pisze:Jesteś agresywny i chcesz narzucić swój punkt widzenia innym oraz zmusić innych do działań wg Twojego widzimisię.
Ja również się z tym nie zgadzam. Generalnie w Polsce świat biegów ulicznych dla amatorów/osób biegających rekreacyjnie (z wykluczeniem zawodników elity, ale to inny temat) jest dobrze zorganizowany, podejście i atmosfera wokół jest zdrowa. Ktoś mógłby dość do wniosku, że w świecie bieżni jest tak samo, a jest zupełnie odwrotnie. Jest tam jak sam to określiłeś „beton” zmiana tego jest bardzo trudna. Jednak zawodnik, zaczynający biegać w czasie szkoły, a chcący się rozwijać musi przez to „bagienko” przejść. Mistrzostwa Polski wszystkich kategorii wiekowych są organizowane przez PZLA (wydaje mi się, choć nie jestem pewien, aby w nich wystąpić musisz być członkiem klubu, który jest w strukturach). PZLA decyduje o wszelkich kwalifikacja na imprezy międzynarodowe. Więc nie da się przejść obok jest ciężko, gdyż moim zdaniem zaczynanie „kariery” dla piętnastolatka od biegów ulicznych nie jest dobrym pomysłem (właśnie patrząc na rozwój). Moim zdaniem prace, którą wykanał Marcin Nagórek jest ogromna. Czy przynosi skutek? Tak, uświadamia ludzi jak to bagienko wyglada, więcej On po porostu zrobić nie może. Bardzo go za to szanuję i w pełni rozumie – pewnie dlatego, że też przeszedłem przez klimat bieżni.Qba Krause pisze:po pierwsze, nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, problemy w Polsce są doskonale znane, przedyskutowane i opisane.
Proszę spojrzeć też na to że dla 30,40 latka amatora, który realizuje swoje cele czasowe, czy też ambicje startowe, bieganie jest numer 3 (po rodzinie i pracy). Jest to hobby, które realizuje w miare możliwości czasowych (trenując np. 3-4-5 razy w tygodniu biegając 50-100km/tydz.). Dla tego przykładowego juniora/młodzieżowca, bieganie jest numer jeden (rodziny i pracy jeszcze nie ma).
Qba Krause pisze:nie zgadzam się, że łatwo opisać Kenię.
Zgodzę się, że podjąty przez Pana Adama temat Kenii jest tematem, trudnym do opisania. Trudnym także do zrozumienia komuś kto mieszka w Europie i nigdy tam nie był. Kenia, Etiopia to fenomen, warty uwagi, choćby patrząc ilu zawodników tam, biega na poziomie naszej pierwszej/mistrzowskiej klasy na dystansach średnich/długich. Nie przeczę temu. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że u Nas w Polsce nie ma sielanki. Dobrzy (bo uważam, że jak ktoś w wieku młodzieżowca ma pierwszą klasę to jest dobry) zawodnicy w naszym kraju również mają swoje problemy w codziennym życiu i treningach, na które warto zwrócić uwagę. Jednak temat się nie pojawia nigdzie.Adam Klein pisze:Pokazujemy Świat. Biegowy.
Tak, tylko, że problem polega na tym, że nie da się trenować na poziomie pierwszej klasy i do tego np. pracować na pełen etat i mieć rodzinę (albo studiować i pracować). Człowiek fizycznie tego nie wytrzyma. Skończy się to kontuzją i ogólnym zniechęceniem. O znalezionie sponsora biegając np. 1:51 800m jest bardzo trudno, raczej można liczyć tylko na rodzinę. Piszesz, że „Kenijczycy nie maja ani solanek ani siłowni ani sauny”, ale bez regeneracji nie ma efektów treningowych, nie ma superkompenscji, jest tylko nawarstwiające się zmęczenie, które skończy się źle.Qba Krause pisze:sportowcom co się "należy", ze powinno się im coś "Zapewnić"
OK, jestem za liberalnym podejściem państwa. Obniższy maksymalnie podatki (dochodowy+VAT <5% każdy) Niech państwo finansuje tylko podstawowe sprawy (wojsko, policje, sądownictwo, prokuratury etc.) Reszta to prywatna inicjatywa.Qba Krause pisze:może to się wydac brutalne, ale uważam, że sportowcy nie powinni być finansowani przez państwo
Ale wtedy zlikwidujmy wszystkie PZLA,PZPN i wszystkie inne związki sportowe na szczeblu państwowym i okregowych (i przy okazji ZUSy, PUPy, Usy, Umy, Uwy i całą resztę alfabetu przy okazji) Jak, któraś z tych organizacji chce istnieć, niech znajdzie finansowanie na wolnym rynku (sposorzy prywatni + składki). A do Mistrzostw Polski niech może zgłosić się każdy, kto wypełni określone minimum (i za start zapłacić). Na olimpiade wysyłajmy każdego kto spełni najniższe kryteria IAAF (nie żyłujmy minimów), bo po co. Wtedy zostaną Ci co znajdą sponsora, lub będę finansowani przez rodzinę. Oczywiście poziom sportowy znacznie spadnie, ale jak napisałeś:
Masowe biegi uliczne to super sprawa. Zwiększa ilość ludzi trenujących rekreacyjnie/amatorsko. Ludzie poprawiają swój stan zdrowia, spędzają miło czas. Ale jest to zupełnie inna para kaloszy niż trenowanie wyczynowe.Qba Krause pisze:a że będzie ich mniej? jakoś przeżyję
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
przede wszystkim chciałem podziękować za dobrą atmosferę wymiany poglądów, po pierwszym twoim poście bałem się, że w kolejnych temperatura będzie wzrastać, a tak się nie stało.
w pewnych kwestiach udałoby nam się osiągnąć porozumienie, ale chyba w kilku sprawach po prostu zasadniczo się różnimy.
nie przeczę, że zawodnikom na dorobku jest ciężko i współczuję. rzecz w tym, że taką sobie fuchę wybrali. naprawdę nie chcę do nich dopłacać ze swoich podatków, podobnie jak nie chcę łożyć na aspirujących artystów, którzy może za kilka lat stworzą wspaniałe dzieło sztuki, ale póki co muszą szlifować warsztat. i to i to, jest wartościowe, ale jeśli nikt za to nie chce zapłacić, to moim zdaniem TRUDNO, ja widze lepsze użycie dla swoich podatków.
bru, nie ma w tym żadnej złośliwości. a dlaczego oderwane od rzeczywistości i logiki? możesz mi wytłumaczyć swoje rozumowanie?
aha, jeszcze jedno. nie mogę się zgodzić, że temat polskiej rzeczywistości nie jest podejmowany. jest co jakiś czas podejmowany, pewnie dla Ciebie Marconinho za rzadko, bo to dla Ciebie ważna sprawa. i tu dochodzimy do sedna - dla wielu osób to zwyczajnie NIE JEST ważna sprawa. może to brutalne, ale prawdziwe. czytelnicy nie bardzo chcą o tym czytać, dziennikarze nie bardzo chcą o tym pisać.
w pewnych kwestiach udałoby nam się osiągnąć porozumienie, ale chyba w kilku sprawach po prostu zasadniczo się różnimy.
nie przeczę, że zawodnikom na dorobku jest ciężko i współczuję. rzecz w tym, że taką sobie fuchę wybrali. naprawdę nie chcę do nich dopłacać ze swoich podatków, podobnie jak nie chcę łożyć na aspirujących artystów, którzy może za kilka lat stworzą wspaniałe dzieło sztuki, ale póki co muszą szlifować warsztat. i to i to, jest wartościowe, ale jeśli nikt za to nie chce zapłacić, to moim zdaniem TRUDNO, ja widze lepsze użycie dla swoich podatków.
bru, nie ma w tym żadnej złośliwości. a dlaczego oderwane od rzeczywistości i logiki? możesz mi wytłumaczyć swoje rozumowanie?
aha, jeszcze jedno. nie mogę się zgodzić, że temat polskiej rzeczywistości nie jest podejmowany. jest co jakiś czas podejmowany, pewnie dla Ciebie Marconinho za rzadko, bo to dla Ciebie ważna sprawa. i tu dochodzimy do sedna - dla wielu osób to zwyczajnie NIE JEST ważna sprawa. może to brutalne, ale prawdziwe. czytelnicy nie bardzo chcą o tym czytać, dziennikarze nie bardzo chcą o tym pisać.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Marconinho
W Polsce nie ma sielanki. Ale bieganie na poziomie nawet 30 minut na dychę to w dzisiejszych czasach jest hobby. Państwo nie powinno wspierać hobby. W dzisiejszych czasach, żeby móc walczyć z najlepszymi potrzebne jest poświęcenie i tylko takie poświęcenie jest warte wsparcia.
W Kenii Ci kolesie nie mają żadnego wsparcia, mimo, że się poświęcają. Oni stawiają wszystko na jedną szalę. I to przyciaga uwagę.
Jeśli byliby w Polsce zawodnicy gotowi na takie poświęcenie żeby pojechać do Kenii i żyć w takich warunkach (do Kenii, bo tam są oczywiste korzyści: temperatura przez cały rok, wysokość, partnerzy do treningu) - to finansowanie się znajdzie.
W Polsce nie ma sielanki. Ale bieganie na poziomie nawet 30 minut na dychę to w dzisiejszych czasach jest hobby. Państwo nie powinno wspierać hobby. W dzisiejszych czasach, żeby móc walczyć z najlepszymi potrzebne jest poświęcenie i tylko takie poświęcenie jest warte wsparcia.
W Kenii Ci kolesie nie mają żadnego wsparcia, mimo, że się poświęcają. Oni stawiają wszystko na jedną szalę. I to przyciaga uwagę.
Jeśli byliby w Polsce zawodnicy gotowi na takie poświęcenie żeby pojechać do Kenii i żyć w takich warunkach (do Kenii, bo tam są oczywiste korzyści: temperatura przez cały rok, wysokość, partnerzy do treningu) - to finansowanie się znajdzie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
podpisuję się pod powyższym.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Ale co to wszystko ma wspólnego z dyskusją o roli Państwa i podatkach Qby we wsparciu juniorów czy też młodzieżowców? Czy naprawdę uważacie, że 17letni chłopak ma szukać sponsorów? Czy nie widzicie, że właśnie wówczas tracimy wiele talentów, bo podejmują decyzję o wyborze "zwykłej" drogi zawodowej.
Z drugiej strony godzicie się żeby właśnie takich 30 min/10km wspierało z podatków wojsko na potęgę.
Jak Qba jesteś taki liberał, to może od razu podyskutujemy, żeby Twoich świętych podatków nie ruszać, o ograniczeniu wsparcia Państwa dla edukacji już na szkole podstawowej? Skoro dzieciak ma szukać sponsorów, żebyś mógł się potem ekscytować wynikami Polaków na olimpiadzie, to bądźmy konsekwentni.
Z drugiej strony godzicie się żeby właśnie takich 30 min/10km wspierało z podatków wojsko na potęgę.
Jak Qba jesteś taki liberał, to może od razu podyskutujemy, żeby Twoich świętych podatków nie ruszać, o ograniczeniu wsparcia Państwa dla edukacji już na szkole podstawowej? Skoro dzieciak ma szukać sponsorów, żebyś mógł się potem ekscytować wynikami Polaków na olimpiadzie, to bądźmy konsekwentni.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie podoba mi się ten napastliwy ton. nie widzę logicznego przejścia między wynikami sportowymi pojedynczego człowieka a podstawową edukacją wszystkich dzieci. to nie jest żadna konsekwencja tylko redukcja do absurdu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
A mi się nie podoba ten wyświechtany i niski tekst o podatkach. Tak się upowszechnił, że pada nawet z ust petentów utyskujących na działanie urzędników w kolejce po socjal.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
przepraszam, że nie prezentuję oryginalnych poglądów. tak się jednak składa, że są to moje własne. i nie wygłaszam ich stojąc w kolejce po socjal, tylko na forum w konkretnej sprawie, stąd proszę odłóż swoje emocje.
powtórzę sedno sprawy (w moim odczuciu) - tak jak napisał Adam, mówimy o finansowaniu realizacji marzeń pojedynczych ludzi z podatków wszystkich. sądzę, że aktywność fizyczną powinno się wspierać, ale uważam, że pieniądze powinny iść na darmową infrastrukturę dostępną dla wszystkich, opiekę instruktora/trenera dla najmłodszych, a z drugiej strony np. na aktywizację ruchową osób starszych.
jeżeli ktoś chce zostać profesjonalnym sportowcem, to niech sam na siebie zarobi albo znajdzie sobie sponsora. oczywiście, że wielkie sukcesy sportowe cieszą szerokie grono sympatyków sportu i mogą inspirować dzieci do pójścia w ślady świetnych zawodników, ale DLA MNIE to jest zbyt słaby argument, by łożyć na aspirujących zawodników.
jeżeli potrafisz się zdobyć na krytykę, to spróbuj też zaprezentować swoje zdanie z argumentami.
powtórzę sedno sprawy (w moim odczuciu) - tak jak napisał Adam, mówimy o finansowaniu realizacji marzeń pojedynczych ludzi z podatków wszystkich. sądzę, że aktywność fizyczną powinno się wspierać, ale uważam, że pieniądze powinny iść na darmową infrastrukturę dostępną dla wszystkich, opiekę instruktora/trenera dla najmłodszych, a z drugiej strony np. na aktywizację ruchową osób starszych.
jeżeli ktoś chce zostać profesjonalnym sportowcem, to niech sam na siebie zarobi albo znajdzie sobie sponsora. oczywiście, że wielkie sukcesy sportowe cieszą szerokie grono sympatyków sportu i mogą inspirować dzieci do pójścia w ślady świetnych zawodników, ale DLA MNIE to jest zbyt słaby argument, by łożyć na aspirujących zawodników.
jeżeli potrafisz się zdobyć na krytykę, to spróbuj też zaprezentować swoje zdanie z argumentami.