DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Bardzo fajnie że jesteście chudzi, wysportowani i nie macie problemów,
ale może zamiast poklepywać się po plecach, napisalibyście coś konstruktywnego? :>
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
New Balance but biegowy
CzyDe
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 14 kwie 2015, 10:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Aż się zarejestrowałem specjalnie, żeby odpowiedzieć ;) chociaż wątek śledzę od dłuższego czasu i nawet udało mi się przeczytać cały.

sadolka, tak jak już pisano, blog Tłuste Życie to powinna być Twoja podstawowa lektura do poduszki. Osobiście (w związku z moim Hashimoto) byłem pod opieką Moniki, bardzo sobie chwalę.
Piszesz, że masz niedoczynność tarczycy, zostałaś zdiagnozowana w kierunku Hashimoto lub innych chorób? W 90% przypadków przyczyną niedoczynności tarczycy jest Hashimoto, w przypadku współistniejącego PCOS pewnie dąży to do 100% (btw niedoczynność tarczycy nie jest żadną diagnozą tylko chwilowym stanem organizmu). Zmienia to o tyle dużo, że choroby autoimmunologiczne mają swoje "specjalne" diety czy też protokoły lecznicze, na stronie fundacji Wiemy co Jemy jest trochę na ten temat (ogólnie głoszą głównie ideologię wegańską, opierając się na wyrywkowych badaniach ale to nie na temat), Małgorzata Desmond udzieliła niezłego wywiadu http://www.fundacjahh.org/diety.html . Inne źródła na ten temat to chociażby wspomniane Tłuste Życie czy też nowowydana po polsku książka Terry Wahls.
Co prawda po tylu latach możesz mieć już fizycznie całkiem zniszczoną tarczycę, ale u 80% pacjentów z Hashi pojawiają się przeciwciała przeciw innym tkankom (czyli rozwija się inna choroba autoimmunologiczna), a życie z SM czy z toczniem nie jest już takie łatwe, więc lepiej zająć się tym zawczasu.
Odchudzanie w Twoim przypadku nie powinno się koncentrować na jakichś bzdurnych wyliczankach kalorycznych (bo to nigdy nie ma pokrycia w rzeczywistości), nie na spalaniu via aktywność fizyczna (chroniczne cardio jest "killerem" dla nadnerczy, a to narząd bardzo związany z tarczycą i tzw. wypalenie nadnerczy często współwystępuje z chorobami tarczycy) a na przywróceniu właściwiej równowagi hormonalnej. Organizm nie robi na złość magazynując tłuszcz tylko jakiś mechanizm (pożyteczny!) go do tego zmusza. Insulinooporność i otyłość w zasadzie przedłużają życie, trzeba znaleźć przyczynę co jest takim problemem, że organizm woli się bronić otyłością (to jest takie ogólne stwierdzenie, nie tylko do Twojego przypadku).
Z tym półmaratonem to imho robisz sobie krzywdę, ale to Twoja decyzja.
Klanger pisze: Zwalanie "winy" na moje geny i związany z tym jakiś kosmiczny metabolizm to jest bezsens. Jadając gówno byłem gównem - ok. nigdy nie byłem otyły, ale swoje kilkanaście kg nadmiaru miałem (biorąc obecną wagę za punkt 0). Teraz praktycznie nie jedząc przetworzonego jedzenia (zero mięsa, nabiału, za to tony warzyw i owoców) i będąc aktywnym fizycznie od lat nie mam problemów z utrzymaniem wagi na podobnym niskim poziomie (cześciej jest problem z za niską wagą). A jem naprawdę dużo.

Cudów nie ma, nie zjesz na 1 posiedzenie 2kg ziemniaków czy całego dużego kalafiora, ale dość łatwo zjeść odpowiednik kaloryczny w postaci tłuszczu (2kg pyrek to ok 1700kcal, podobnie co 300g orzechów nerkowca. Jaki problem tyle orzechów zjeść). Pomijam, że większość osób ziemniaki je z sosikien, a kalafior z masełkiem, a te dodatki swoje kcal mają :-) Ja warzyw nawet nie solę, nie mówiąc już o podlewaniu ich tłuszczem hehe.
To, że musisz wrzucać w siebie dużo (wagowo i objętościowo) żarcia to jest dla Ciebie zaleta? Sorry, ale dla mnie to brzmi trochę jak "na szczęście nie przytyję, bo prędzej puszczę pawia niż wepcham w siebie tyle, że przytyję". Zjedzenie 2kg pyr jest łatwiejsze do strawienia i mniej obciążające żołądek niż zjedzenie 300g orzechów (ofc namoczonych ;))?
Można być na diecie sałata+pieczarki i dowolnie wypychać tym żołądek, ale gwarantuję, że chwilę po zjedzeniu ogromnej michy sałaty dalej będzie się głodnym i tylko rozglądało za czymś konkretnym. Mechanizmy regulacji sytości są znacznie szersze niż wypchanie żołądka.
Dla przykładu, jak sobie w niedzielę o 10 wypiję kawę z masłem czy olejem kokosowym to po prostu nie jestem głodny i nie mam ochoty jeść np. do 17. Bo mój mózg wie, że organizm jest syty. A nie dlatego, że 2h temu napchałem się całym kalafiorem i fizycznie nie ma miejsca w żołądku. Ale jak będzie to napcham się czymś innym.
Wystarczy jeść według poczucia głodu i jest ok, pod warunkiem, że nie jemy pokarmów, do których nasz organizm nie jest przystosowany (mięso akurat do nich nie należy, organizm człowieka doskonale sobie z nim radzi), nie wie jak reagować i w wyniku tego zaburzane są wspomniane mechanizmy regulacyjne. Ale jeżeli ktoś chce regulować sobie masę ciała sam (bo nasz organizm nie ma wagi i nie wie ile ważymy, nie ma też kalkulatora BMI i dla naszego ciała waga optymalna może być inna niż byśmy chcieli) to można oczywiście jeść nieco mniej lub nieco więcej niż się chce. Pod wyniki sportowe albo sylwetkowy plażowy pic czasem tak trzeba.
https://www.youtube.com/watch?v=qn5zdWucv6I fajny wykład, polecam ;)
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

druga część powyższego postu doskonale pokazuje, dlaczego część osób podchodzi do diet niskowęglowodanowych z niechęcią. sposób formułowania myśli podobny do nawiedzonych fundamentalistów wegańskich (oczywiście są też "dorzby" weganie, no, prawie dobrzy :P )
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Lisciasty pisze:Bardzo fajnie że jesteście chudzi, wysportowani i nie macie problemów,
ale może zamiast poklepywać się po plecach, napisalibyście coś konstruktywnego? :>

Jestem pozytywnie nastawiona do życia i na ogół wręcz bezmyślnie zadowolona mimo wszystkiego co się po drodze przydarza, czy ciągnie za mną od strony zdrowotnej od zawsze, ale serio, chciałabym, żeby to waga była moim głównym problemem :lalala:
Bo kilogramy sobie można zrzucić, czy chociaż mieć nadzieję że coś się z nimi zrobi teraz czy kiedyś- a ja kośćca nie wymienię ani dietą, ani magią a tym bardziej medycyna nic mi na to nie pomoże, tylko dzień po dniu muszę swoją pańszczyznę odrobić czy mi się akurat układa i robię co lubię, czy się popieprzyło i muszę robić coś czego nie lubię.
O hellou, tu Ziemia- sa jeszcze inne problemy oprócz % fatu w cielsku. Tłuszcz przynajmniej nie boli.

Milionpięcestodziewięcet razy pisałam jak żyć, żeby waga sobie była a nie skakała. Niestety faktycznie nie ma na to cudownego sposobu nie wymagającego życia w określonym reżimie i świadomości tego co się robi, mimo wszytko. Mimo gorszego dnia, dekady, lat, wywalenia z pracy, ciąży za ciążą, chorób, porażek miłosnych, niskiej samooceny, melancholii, i miliona innych wytłumaczeń dlaczego akurat sobie robimy co robimy, mimo że wiemy doskonale, ze nam to bruździ a nie pomaga.
Kwestia wyboru.


czyDe- wiesz co, poleciłam Sadolce blog Moniki, nie dlatego ze polecam napychanie się tłuszczem i mięsem jako jedyniesłuszne rozwiązanie życiowe, ale dlatego ze ją szanuję za otwartą głowę. która ja doprowadziła do holistycznego spojrzenia na ludzkie zdrowie.
Wiem bo dużo razy z nią dyskutowałam jeszcze zanim zaczęła leczyć. Nawet jak była zakręcona na tłuszczówce i koło własnej wagi, nie była zatrzaśnięta na inne idee i rozumiała, że diety są dla ludzi a nie ludzie dla diet, ze są różne drogi.
Szkoda że tyle jej zawdzięczając, nic się od niej nie nauczyłeś.
CzyDe
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 14 kwie 2015, 10:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jak uważasz, nie napisałem, że ktoś jest "trawojadem" albo "padlinożercą"/"trupożercą" (w zależności od wybranej opcji) ale widzę, że wrażliwość jest na wysokim poziomie, dostosuję się. Nie było moim zamiarem nikogo urazić, zwłaszcza w pierwszym poście ;)

Niemniej naprawdę nie widzę zalet jedzenia "dużo" w stosunku do jedzenia "mało". Jakbym mógł pozostać zdrowy nie jedząc nic i czerpiąc wszystkie potrzebne związki i minerały np. ze Słońca to bym tak robił bardzo chętnie ;) imho oszczędności finansowe i czasowe przeważają nad przyjemnością z jedzenia. No ale niestety tak się nie da.
Rozumiem, że dla niektórych szczytem marzeń może być móc codziennie opchać się chleba ze smalcem i zapić piwem (lub dowolny inny posiłek, każdy ma swoje "comfort food") i nie roztyć się przy tym, ale podejrzewam, że nie o takich osobach mówimy?

Kalafiora bardzo lubię. Polany masłem (bogato polany :)) i posolony do smaku jest dla mnie pyszny i sycący. Natomiast bez okrasy jest dość jałowy w smaku, co nie jest takim problemem, i w ogóle nie syci, przynajmniej mnie. Jak tylko przetrawię to mam ochotę na coś następnego. Nie deprecjonuję roli kalafiora (i w ogóle warzyw, chociaż znam takich, którzy to robią), dostarcza trochę witamin, ma niezły skład pod względem minerałów etc. No ale jako samodzielny posiłek?

Jeszcze raz polecę zalinkowany wyżej wykład. Fakty są takie, że człowiek ma bardzo duży mózg a dość mały przewód pokarmowy jak na zwierzę swoich rozmiarów. Ja przychylam się do interpretacji, że to dlatego, że dzięki dużemu mózgowi może spożywać pokarmy bardziej wartościowe, więc nie potrzebuje takiego dużego układu pokarmowego (optymalizacja ewolucyjna, nieużywane zanika). Natomiast naprawdę bardzo chętnie poznam i podyskutuję na temat innych interpretacji.

Monika akurat wyraźnie pisze, że warzywa są bardzo ważne, niezbędne itd., natomiast posiłków czysto-warzywnych nie poleca. Ba, nawet podkreślą, że do warzyw należy dodać tłuszczu, również ze względu na lepsze trawienie, wchłanianie witamin ADEK etc.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Co to w ogóle za teoria znowu?
Eskimosi wyszli z mody?
sadolka
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 22
Rejestracja: 13 kwie 2015, 17:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

CzyDe, tak mialam zdiagnozowane Hashimoto w wieku 12 lat i wole tarczycy. Od tego czasu biore euthyrox. Ostatnie USG mialam robione 2-3 lata temu i wszystko wygladalo ok. tsh w normie, nie wiem, jak ft3 i ft4, a przeciwciala mam zawsze podwyzszone ~50 (norma chyba 35) i juz tego nie przeskocze. nie uwazam, ze polmaratonem sobie krzywde zrobie. mam zrezygnowac z czegos, co sprawia mi przyjemnosc i poprawia o niebo moje samopoczucie? zgodze sie, ze maraton nie bylby dobrym pomyslem, ale 21 km, to jeszcze nie jest wielki dystans. po starcie mam zamiar cwiczenia silowe wprowadzic kosztem biegania. dzieki za info, poczytam. pozozstalym rowniez dziekuje za wskazowki :usmiech:
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dla jasności, żeby jakieś głupoty z tego nie wyszły - nigdzie nie napisałem, że "należy" jeść samego kalafiora na posiłek, czy sałatkę z grzybami itp! Nie ma jak widzenie świata przez pryzmat swoich "życiowych okularów" i doginanie rzeczywistości pod swoje teorie.

Nie, nie głodzę się, nie zasypiam głodny, nie rozmyślam też obsesyjnie o jedzeniu/wadze - mam to w dupie. Rano wstaję raczej pełen wigoru, kawy z tłuszczem nie pijam, by mnie trzymała na nogach przez kilka godzin (duży mózg i kawa z tłuszczem zamiast normalnego jedzenia >> jak to jest kolejny etap naszej ewolucji, to ja chętnie podziękuję) - wolę zwykłe/nie lub minimalnie przetworzne jedzenie, które spokojnie daje energii na dość ostre 20km jazdy rowerem rano do pracy lub inny trening i... o dziwo, nie mam poczucia jak tylko zejdę z roweru, że muszę coś zjeść bo umrę z głodu, bo przecież liście nie dają energii etc.
Jadam raczej do syta, dużo bo dużo "spalam" w ciągu dnia/tygodnia. Nie mam obecnie auta, jak już wspomniałem, więc wszystko muszę sam sobie przynieść do domu do jedzenia.
Te małe zmiany - ruch, rower, brak auta itd plus normalne jedzenie stanowią moim zdaniem receptę, o którą prosi Liściasty. Nic więcej.

Czym jest normalne jedzenie, to już jest inna sprawa - jeśli ktoś da radę żyć na tłuszczach, spoko nie widzę problemów (pomijają kilka spraw etycznych, ogólnej dostępności dla mld ludzi itd, ale to nie miejsce na tego typu dyskusję). To co jednak widzę, śledząc ten wątek, że wcześniej czy później tłuszczaki pękają i robi się z tego wielkie g.. żywieniowe.
Już pomijam kwestię pytań co zrobić żeby biec "szybko" na tłuszczach, co pokazuje, że nie jest to niestety optymalna dieta, no chyba, że kardio jest dla nas złe - bo "zabija" itp.

Oczywiście zupełnie inaczej ma się temat, gdy mowa o przypadkach chorobowych itd.
Mam tylko prośbę, żeby nie wsadzać w moje wypowiedzi tego czego w nich nie ma.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

dlatego brakuje mi klosiu, on umiał ładnie mówić i tłumaczyć.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kuba, mi brakuje Klosia i... Yurka :-)
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

a mi yurka nie :P
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Krzysiek, przecież "chudzielec" to nie jest wyzwisko. To jest stan posiadania. Pięknej sylwetki. I lekkości.
Pewnie grubo ponad połowa czytających ten wątek marzy, aby ktoś ich tak nazwał.
W każdym razie lepiej być chudzielcem niż tłuściochem.
Chudzielec nie ma wydźwięku pejoratywnego, otyłość jest zazwyczaj wynikiem zaburzeń hormonalnych ( najczęściej wywołanych śmieciowym żarciem) czyli to choroba, co innego być chudym i ten stan utrzymać co innego być otyłym i zgubić nadwagę gdy diabli wzieli układ hormonalny, trzeba uważnie sprawdzać jak reaguje organizm na różne potrawy, mnie mleczne podnosiły insulinę i mimo minimalnej ilości węgli powoli ale jednak tyłem, wcześniej dieta oparta na warzywach gotowanych na parze wpędziła mnie w problemy zdrowotne i wagowo też nic w dół. Co do tłuściocha i chudzielca to oczywista oczywistość ;).
Moim zdaniem gro wege odnosi sukces nie dlatego że warzywa są super tylko dlatego że dbają o jakość jedzenia ( poznałem sporo wegetarian którym bliżej było do tłuściocha ) ale i tak większość około 50 ma niedokwasote żołądka i zaczyna się jazda...
Nie ma co wchodzić w spory o wyższość diet, rozumiem że ktoś ma opory przed jedzeniem mięsa ale zbyt wiielu wege robi z tego jakąś misje ba niemal religie i to mnie razi.
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A moi weganscy znajomi raczej mają nadwagę niż optimum. Za dużo jedzą tych soi, ciecierzyc i tofu nadźganych słodkimi wstawkami i nasączonych olejem i oliwa. A już majonez wegański na tłuszczu palmowym to szczyt syfu.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

:-)
Po prostu kocham tę logikę:
- jak jest wege a tyje, to dlatego że za dużo je.
- jak nie jest wege a tyje, to dlatego że ma złą gospodarkę hormonalną.

Ja tam nie jestem wege i jak za dużo jem, to się widocznie zaokrąglam.
I to wcale nie musi być jakieś śmieciowe jedzenie. Wystarczy więcej jedzenia niż potrezbuję i pojawia się większy % tłuszczu w kochanym ciele.
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No właśnie napisałem ze za dużo jedzą tego syfu.
ODPOWIEDZ