Pragnę się podzielić moimi spostrzeżeniami po I Maratonie- debiut- 4,25. Raczej osobiste odczucia niż ocena.
1. Stara prawda że Maraton zaczyna sie w II połowie(na róznych km).Ale bieg do półmetku był wspaniały.Piekna trasa,mnóstwo biegaczy wokoło. II część nie była gorsza tylko "inna".
2.Byłem tak nastawiony na straszne rzeczy które mnie czekają po 35 km,że byłem ździwiony że idzie tak dobrze(w miare).Tak samo liczy sie wytrawałosc, jak przygotowanie do biegu.
3. Jak tak sobie podbiegałem ostatnie 10 km(1 km truchtu,100 m marszu) to tak sobie myslałem ze jezeli ja tak wolno truchtam,prawie sie czołgam,to jak sie posuwają Ci którzy sa za mną . Do tej pory nie wiem.Z reguły mam problem żeby w rozgrzewce nie biec szybciej niż na tempo - 6. Chociaz się staram jak najwolniej. A tu było nawet -7
4. Bieg był najliczniejszy od kilkunastu lat. Tym bardziej sobie nie potrafie wyobrazic Maratonu na 300 osób. Na ostatnich km zawodnicy byli przede mna i za mna 100 m.A i tak czułem się już samotnie. To na takim maratonie z frekwencją 300 osób to juz nikogo chyba nie widać.Biegniesz sam.
Pozdrawiam wszystkich którzy ukończyli,oraz debiutantów.
Brak większej ilości zawodników z czołówki tłumaczy się przez dość długo niejasną sprawę głównych nagród, gdy okazało się jakie one będą, myślę, że wielu z zawodowców nie interesuje ten czy inny wyjazd na zagraniczne maratony. Do tego dochodzi oczywiście nowa formuła imprezy - nie jest ona jeszcze znana, a zawodowcy przyzwyczajają się do imprez w których startują, wygrywają itd. Chyba jednak należy się zgodzić, że MW przynajmniej na razie ma formułę bardziej przyjazną amatorom...
Po usłyszeniu w TV i przeczytaniu kilku komentarzy zamieszczonych wyżej zastanawiam się czy brałem udział w tym samym biegu. Miejsce i termin ten sam, ale wrażenia ...
Są pozytywne - reaktywacja :-) biegu, pogoda, ilość biegaczy, atmosfera na starcie, medialna promocja biegu i ... to tyle na plus.
Pozostałe wrażenia niestety są negatywne:
- rejestracja - czy w hotelu nie było kilku krzesełek i rozmowa musiała przebiegać w pozycji stojącej (no przecież nie organizator stał tylko ja, biegacz)
- zawartość "pakietu" - najtańsza biała koszulka z nieciekawym nadrukiem (moje osobiste wrażenie) podana w białej reklamówce (nie starczyło już na nadruk!) i ... trochę "śmieci" - tytularny OldSpice już nic nie dorzucił
- dotarcie na miejsce startu sprawiało niektórym osobom trochę kłopotu (przepraszam za sformułowanie: czy Warszawa jest Aż tak duża, żeby nie znać miasta - kogo spytałem to podawał inny numer tramwaju lub autobusu)
- brak miejsca do przebrania (nie mnie oceniać wątpliwą atrakcję oglądania męskich pośladków i nie tylko - współczuję nielicznym kobietom startującym w biegu), a tak niewiele potrzeba - 1, 2 wojskowe namioty, kilka ławeczek...
- lini startu niestety nie było, no ale przecież nie liczą się centymetry
- można trochę przebiec po kostce brukowej, ale ... tu też trzeba znać umiar (nie można wszystkiego tłumaczyć atrakcją trasy - przebieganie przez pusty Rynek Starego Miasta robi przygnębiające wrażenie
- oznaczenie kilometrów (miało być częstsze, dla nowicjuszy, a jak było każdy widział - jak było co do zobaczenia)
- punkty odświeżania - tu moja krytyka jest totalna; gąbki moczone w dwóch małych miednicach!!!
- punkty żywieniowe - podobnie, kto wpadł na pomysł tak GIGANTYCZNYCH ;-) kubków, przecież wszystko od razu sie wylewało; tłok nieziemski a osób do podawania raptem kilka (3-4); napojów izotonicznych osobiście nie widziałem! (może za bardzo się nie rozglądałem, przezornie przygotowując własne napoje - na szczęście podawane do ręki, bez samoobsługi "z ziemi", o oznaczeniu tych punktów szkoda kolejnych słów)
- opieka medyczna na trasie - KARYGODNY BRAK KOGOKOLWIEK, obserwowanie omdlewających i wyczerpanych osób na trasie nie jest budującym wrażeniem, ile osób znalazło się bez fachowej (na szczęście są wśród nas, biegacze którzy są skorzy do pomocy bliźniemu) pomocy mógł się przekonać każdy biegnący troszkę dłużej
- kibice - moje pytanie (retoryczne) gdzie Te tłumy kibiców (w TV podawano o dużej ich ilości); w biurze przed bigiem leżały plakaty! - czy nie można ich było rozlepić m.in. na trasie biegu
- na mecie - pomocy, zainteresowania żadnego; worki z depozytem wyrzucone z TIR'a na ziemię - szukaj sobie swojego!; na trawie leżący biegacze - zainteresowanie organizatorów zerowe; szatnie, prysznice - brak; z posiłku (jak szumnie można nazwać trochę makaronu) zrezygnowałem ze względu na "szybką obsługę"; o masażu nie ma co wspominać
- pomiar czasu - i znów TE nieszczęsne "czipy" - PO CO? (technika bieże tu górę nad niektórymi osobami)
Ustanowienie "życiówki" nie przysłoni faktu wściekłości (niestety wzburzenie nie przechodzi) z udziału w tak fatalnie zorganizowanego biegu. Moje osobiste (podkreślam) wrażenie - dużo medialnego szumu, impreza dla imprezy - na pewno nie dla nas - biegaczy.
I obym nie był złym prorokiem - długo będziemy czekać na "prawdziwy" bieg w Stolicy. Ja osobiście dam sobie z Warszawą na kilka lat spokój.
I na koniec - wszystkim którzy dobiegli do mety, z którymi wspólnie pokonałem "magiczny" dystans GRATULUJĘ
Bohdan, w paru sprawach (brak szatni, oznaczenia co kilometr, mało ciekawe gadżety) mogę się zgodzić, ale w większości trochę szukasz dziury w całym. Ja oceniam organizację na czwórę.
Zobaczymy za rok. Kto pobiegł - a było ich całkiem sporo:) - oceni sam organizację i zagłosuje nogami. I na to żaden szum w mediach nie pomoże...
Bogdan bardzo dobrze zebrał do kupy wiekszość minusów.Mozna jeszcze wiele znależć.
-czy nie można było rozmienić pieniędzy żeby szybko wydawać za zwrot chipów.Taka drobnostka
-jak przeczytałem że jeden ze sponsorów to Coca-Cola ,a ich główny Isotonic jest oficjalnym płynem do picia,to myslałem że będzie lał sie strumieniami,i trudniej bedzie o wodę. A jak było kazdy wie. Ja naiwny
- na mnie na mecie czekała rodzina z piciem i ubraniem. Ale nie chciał bym sie znależć sam w obcym mieście na takiej mecie.Nie zazdroszcze tym którzy mieli przed soba jeszcze wiele godzin w pociągu. Powinni kazdemu po mecie wciskac wode,Isotonic,batona i kierowac do własciwego miejsca
Ale dosyc już.Nie wiem jak jest na innych Maratonach.Pewnie tez nie duzo lepiej.Ja i tak za rok pobiegnę. Bedę bardziej liczył na siebie i dalej sie uodparniał. Nawet te wszystkie minusy nie przesłonią mi radości biegania i uczetnictwa w startach/maratonach.
Podobnie jak Krzycho uważam, że przeważają pozytywy. Do mankamentów imprezy zaliczyłbym przede wszystkim zbyt małą ilość toalet na starcie. Bez entuzjazmu przyjmowalem kolejne odcinki z brukiem. No i jeszcze oznakowanie trasy - to ewidentnie słaba strona maratonu. Poza tym nic mnie nie denerwowało poza brakiem pary na drugiej połówce - no ale nie mogę o to winić organizatora. Natomiast podobało mi się:
- atmosfera na starcie
- trasa nie biegnąca opłotkami
- gęsto rozstawione punkty z piciem /pod koniec miałem ochotę poprosić w którymś z nich o azyl, ale naprawdę nie brakowało wody/
- życzliwi tubylcy, było nawet sporo dopingujących
- bardzo ładny medal
- świetny masaż na mecie /chociaż długo się czekało/
- kluseczki z masłem.
Na pewno mamy prawo do różnych ocen maratonu. Nawet niektórzy z radością wystawili mu niską ocenę nie będąc na miejscu i wysyłając nas do Berlina. Myślę Bohdan, że powinieneś wybrać się do tam, to maraton z tradycjami, naród zdyscyplinowany, wszystkie punkty dopięte na ostatni guzik. Widać łatwo że dużo zależy od naszego nastawienia i oczekiwań. Pamiętajmy że maraton choć jest świętem biegacza, to jest także wysiłkiem ekstremalnym po którym wielu z nich niezależnie od organizacji jest wsciekłych na wszystkich i na wszystko. Na pewno krytyka jest potrzebna o ile jest konstruktywna, a maraton okaże się nieudany jeśli organizatorzy nie wezmą pod rozwagę tych zdań. Jak łatwo zauważyć ekipa była nowa, nie mająca jeszcze zbyt duzo doświadczeń. Zresztą gdzie czerpać doświadczenia w Polsce z biegów o takim stopniu masowości? Dodatkowo znając pewne podłoże administracyjne m. Warszawy jestem pełen podziwu co do sukcesu zorganizowania maratonu na takiej trasie.
Dla zrównoważenia krytyki, ja dołączę sie do podziękowań dla Emte za organizację imprezy. Wydaje mi się, że w każdym nawet najlepszym maratonie można znaleźć potknięcia, jakoś w Berlinie nie wpadły mi w oczy namioty-szatnie, a uchodzi za jeden z najlepiej zorganizowanych.
Pzypominam sobie, że jeszcze nie tak dawno dużo osób miało spore wątpliwości, czy impreza dojdzie do skutku?
Mam nawet wrażenie, że przez słabiej reprezentowaną czołówkę była bliższa nam amatorom.
Podobało mi się to, że po biegu jeden z organizatorów wypytywał o wszystkie mankamenty organizacyjne jak rozumiem w celu ich eliminacji za rok. To dobrze wróży na przyszłość.
Życzę Markowi i jego ekipie żeby za rok nikt nie miał powodów do narzekań.
A czy pamietacie jeszcze co było rok temu i jak bardzo sobie to chwalilismy
[i]Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.[/i]
( Iz 40, 30-31 )
Był to moj pierwszy maraton. Nie chcialbym bardzo powiedziec czegokolwiek negatywnego, ale nie daje mi jedna rzecz spokoju. Przybieglem na mete pewnie jako ostatni z tych osob, ktore tu pisaly. Dla mnie najgorsze bylo to ze dla tych ostatnich niestety na niektorych punktach zabraklo nie tylko izotonikow, ale i wody. Tak bylo miedzy innymi na nawrocie w Wilanowie. Osoby ktore zajmowaly sie rozdawaniem napojow sprzataly kubeczki i gąbki.... Niestety ani wody ani gąbki tam nie dostalem. Przy Bonifacego bylo juz lepiej. Ale co maja powiedziec Ci ktorzy biegli-szli na koncu i przez 10 km nie mogli liczyc na nic do picia. Az strach pomyslec co czuli Ci ostatni dla ktorych zabraklo czegokolwiek do picia na wszystkich punktach. Na mecie tez czekala niespodzianka - brak napojow izotonicznych. Woda byla, ale w malych kubeczkach, ktorych musialem wypic z 15 na stojaco slaniajac sie na nogach bo Pani nie chciala dac mi pol butellki mineralnej... Czekajac w 25 minutowej kolejce w celu oddania chipa zrezygnowalem z masazu.
Przepraszam za narzekanie. Mam nadzieje, ze w przyszlym roku bede mogl biadolic tylko nad swoim nie dosc dobrym wynikiem.
Gratulacje dla wszystkich, ktorzy pobiegli, dobiegli, pobili swoje zyciowe wyniki.
Jeszcze raz dziekuje Joycat. Dzieki Tobie uwierzylem ze mozna biec dalej.
Zeby uczyc sie organizacji biegow wystarczy jechac na byle bieg do Berlina,
np na biegu na 10 km w ktorym startowalo okolo 5 tys osob bylo kilkanascie punktow wydawania chipow, przyjmowanie chipow tez bylo bardzo sprawne bo mieli banknoty w kupkach o odpowiednich nominalach i obsluga jednej osoby trwala pare sekund
ze nie wspomne juz o wydawaniu na mecie napojow w dowolnych ilosciach (jakis proszek rozrobiony w wodzie), do tego po 2 napoje-jogurty i piwo ! od sponsorow imprezy, no ale to Niemcy ...
jedyne potkniecia jakie mozna zrozumiec to np slabo zabezpieczone oznaczenia trasy, no ale w Berlinie nie kradna takze tego musieli nauczyc sie na wlasnej skorze
Quote: from saint on 11:34 pm on Sep. 16, 2003
Zeby uczyc sie organizacji biegow wystarczy jechac na byle bieg do Berlina,
np na biegu na 10 km w ktorym startowalo okolo 5 tys osob bylo kilkanascie punktow wydawania chipow, przyjmowanie chipow tez bylo bardzo sprawne bo mieli banknoty w kupkach o odpowiednich nominalach i obsluga jednej osoby trwala pare sekund
ze nie wspomne juz o wydawaniu na mecie napojow w dowolnych ilosciach (jakis proszek rozrobiony w wodzie), do tego po 2 napoje-jogurty i piwo ! od sponsorow imprezy, no ale to Niemcy ...
jedyne potkniecia jakie mozna zrozumiec to np slabo zabezpieczone oznaczenia trasy, no ale w Berlinie nie kradna takze tego musieli nauczyc sie na wlasnej skorze
To prawda saint, ze w Niemczech jest bez porownania lepiej, jednak nie zawsze. Przypomnij sobie co pisala Twa kolezanka z Grupy Szczecinskiej - Karola o berlinskim biegu kobiecym. Wcale nie bylo tak rozowo. Pisalem kiedys o biegu na 10 km w Schwandorfie. Po 9-ym km ostro przyspieszylem, dalem z siebie absolutnie wszystko, wyobraz sobie co poczulem gdy po przebiegnieciu ok. kilometra wybieglem zza zakretu a tu mety "ni widu, ni slychu" . Jak sie okazalo organizatorzy w ostatniej chwili wydluzyli dystans do 10,6 km o czym poinformowali dopiero w komunikacie koncowym!