Nurtuje mnie jedna sprawa. Bawię się w bieganie gdzieś od 4 lat. Z poziomu 50 min na 10 km doszedłem w tym roku do wyniku 37:45. Pomału zaczynają się jednak schody

Teraz żeby się poprawiać będzie trzeba trochę mądrzej podejść do treningu. Zacząłem trenować z pulsometrem. Moje tętno maksymalne, jakie sobie zmierzyłem na ciężkim treningu w tym roku to 187. W zeszłym roku było to 191. Nie wiem czy "ze starości" tętno maksymalne spadło czy nie daję z siebie wszystkiego teraz.
Nawet zakładając, że nadal HR max to 191 II zakres dla mnie to przedział 150-160. Według książek i kalkulatorów II zakres powinienem biegać w tempie 4:20 - 4:30, tymczasem chcąc się zmieścić w pułapie tętna muszę "truchtać" po 4:40 a czasami wolniej. Jakiś czas temu biegałem po 5:00 a i tak tętno wchodziło w III zakres.
I tu moje pytanie: jak żyć?, tzn. jak biegać ten II zakres? Na tempo czy na tętno? Szczerze to biegając po 5:00 bardzo się męczę, w tym sensie, że jest to dla mnie za wolno. Wolałbym biec 4:20, ale wtedy tętno będzie w III zakresie a nie o to przecież w tym treningu chodzi.
Dzięki za odp.