lipton - może Wrocław? Zobaczymy...
Moderator: infernal
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-01 - Tempówki 2 x (20min BS + 20min P) + BS - 19.44km - 1h:34m:13s - 4:51min/km - HR avg/max 151/175
https://connect.garmin.com/modern/activity/734591534
Poszczególne odcinki
Czas / dystans / tempo / HRavg / HRmax
20m:04s / 3.84km / 5:13min/km / 133bpm / 144bpm
20m:01s / 4.63km / 4:19min/km / 163bpm / 171bpm
20m:04s / 3.71km / 5:24min/km / 144bpm / 170bpm
20m:02s / 4.68km / 4:17min/km / 168bpm / 175bpm
14m:02s / 2.57km / 5:27min/km / 149bpm / 174bpm
Wczoraj pogoda nie zachęcała do wyjścia. Jak wyszedłem z pracy padał grad, ale jak wysiadłem z metra na Mokotowie były w miarę dobre warunki do biegania, nie licząc koszmarnego wiatru. Fajny trening wyszedł, tempa mnie zaskoczyły. Nie za bardzo wiedziałem jak to biegać, bo to pierwszy trening po przerwie na takich tempach, więc pobiegłem to trochę na czuja i wyszło całkiem nieźle. Pierwszą tempówkę pobiegłem dość komfortowo, w drugiej w końcówce trochę się umęczyłem, co widać też po tętnie, ale udało się to domknąć.
Ostatnie dni nastrajają mnie dość optymistycznie. Nogi zmęczone, bo jednak sporo biegam, ale podają jak trzeba i przede wszystkim ta kontuzjowana nie boli. Wydaje się, że forma idzie do góry. Przez następne 3 dni postaram się odpocząć, dziś ok. godzina spokojnie, w piątek wolne, w sobotę również spokojne rozbieganie troszkę ponad godzinę, i po takim odpoczynku zrobię niedzielny test - 24km TM. Po teście podejmę decyzję na jaki czas biec w Łodzi.
https://connect.garmin.com/modern/activity/734591534
Poszczególne odcinki
Czas / dystans / tempo / HRavg / HRmax
20m:04s / 3.84km / 5:13min/km / 133bpm / 144bpm
20m:01s / 4.63km / 4:19min/km / 163bpm / 171bpm
20m:04s / 3.71km / 5:24min/km / 144bpm / 170bpm
20m:02s / 4.68km / 4:17min/km / 168bpm / 175bpm
14m:02s / 2.57km / 5:27min/km / 149bpm / 174bpm
Wczoraj pogoda nie zachęcała do wyjścia. Jak wyszedłem z pracy padał grad, ale jak wysiadłem z metra na Mokotowie były w miarę dobre warunki do biegania, nie licząc koszmarnego wiatru. Fajny trening wyszedł, tempa mnie zaskoczyły. Nie za bardzo wiedziałem jak to biegać, bo to pierwszy trening po przerwie na takich tempach, więc pobiegłem to trochę na czuja i wyszło całkiem nieźle. Pierwszą tempówkę pobiegłem dość komfortowo, w drugiej w końcówce trochę się umęczyłem, co widać też po tętnie, ale udało się to domknąć.
Ostatnie dni nastrajają mnie dość optymistycznie. Nogi zmęczone, bo jednak sporo biegam, ale podają jak trzeba i przede wszystkim ta kontuzjowana nie boli. Wydaje się, że forma idzie do góry. Przez następne 3 dni postaram się odpocząć, dziś ok. godzina spokojnie, w piątek wolne, w sobotę również spokojne rozbieganie troszkę ponad godzinę, i po takim odpoczynku zrobię niedzielny test - 24km TM. Po teście podejmę decyzję na jaki czas biec w Łodzi.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-02 - Bieg spokojny - 12.65km - 1h:08m:10s - 5:23min/km
https://connect.garmin.com/modern/activity/735408085
Tak jak ostatnio treningi idą fajnie i przyjemnie, nawet jeśli są intensywne i męczące, a pogoda za oknem nie nastraja do biegania, tak wczoraj rzygi totalne. Żona pojechała już na Święta do Łasku, więc byłem sam w mieszkaniu. Wróciłem z roboty, ok. 17:30 przebrałem się w ciuchy do biegania, usiadłem na kanapie i... obudziłem się przed 19:00. Patrzę za okno a tam leje. Obejrzałem sobie "1 z 10" w telewizji i dopiero jak się skończyło wylazłem na dwór, akurat przestało padać. Zimno, cimno, nieprzyjemnie, ale trzeba odbębnić swoje. Ruszyłem w stronę Wołoskiej, a potem na południe w kierunku Galmoku. Na pulsometrze jaja jakieś, pierwszy raz mi się to zdarzyło - biegłem z 5 minut a tętno prawie 170. Poprawiłem pasek na światłach i potem było ok. Na domiar złego, jak wracałem, na Idzikowskiego nie paliła się żadna latarnia i niemal potykałem się o własne nogi. Jak dobiegłem do domu to cieszyłem się się, że to już koniec. Poza tymi "niedogodnościami" trening bez historii. Nieco ponad godzina bardzo spokojnego turlania się po Mokotowie.
Tak sobie ostatnio przypomniałem, że z końcem marca minęły 2 lata odkąd zacząłem biegać. W tym czasie zaliczyłem 3 maratony i 3 połówki oraz kilka mniejszych biegów, a przebiegłem w sumie ponad 5,5 tys. km.
https://connect.garmin.com/modern/activity/735408085
Tak jak ostatnio treningi idą fajnie i przyjemnie, nawet jeśli są intensywne i męczące, a pogoda za oknem nie nastraja do biegania, tak wczoraj rzygi totalne. Żona pojechała już na Święta do Łasku, więc byłem sam w mieszkaniu. Wróciłem z roboty, ok. 17:30 przebrałem się w ciuchy do biegania, usiadłem na kanapie i... obudziłem się przed 19:00. Patrzę za okno a tam leje. Obejrzałem sobie "1 z 10" w telewizji i dopiero jak się skończyło wylazłem na dwór, akurat przestało padać. Zimno, cimno, nieprzyjemnie, ale trzeba odbębnić swoje. Ruszyłem w stronę Wołoskiej, a potem na południe w kierunku Galmoku. Na pulsometrze jaja jakieś, pierwszy raz mi się to zdarzyło - biegłem z 5 minut a tętno prawie 170. Poprawiłem pasek na światłach i potem było ok. Na domiar złego, jak wracałem, na Idzikowskiego nie paliła się żadna latarnia i niemal potykałem się o własne nogi. Jak dobiegłem do domu to cieszyłem się się, że to już koniec. Poza tymi "niedogodnościami" trening bez historii. Nieco ponad godzina bardzo spokojnego turlania się po Mokotowie.
Tak sobie ostatnio przypomniałem, że z końcem marca minęły 2 lata odkąd zacząłem biegać. W tym czasie zaliczyłem 3 maratony i 3 połówki oraz kilka mniejszych biegów, a przebiegłem w sumie ponad 5,5 tys. km.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-04 - 12.25km - 1h:06m:57s - 5:28min/km - HRavg 136bpm - HRmax 150bpm
https://connect.garmin.com/modern/activity/739197813
W Wielką Sobotę wyszedłem na trening z bratem. Trochę się bałem o jego zdrowie, ale twierdzi że regularnie jeździ na rowerze, więc poszliśmy razem. Sam trening bez historii, w założeniu była nieco ponad godzina spokojnego biegu i tak też było. Oczywiście w moim przypadku, bo dla brata bieg był "niespokojny", jeszcze w poniedziałek narzekał, że ledwie chodzi (-:
2015-04-06 - 31.70km - 2h:36m:54s - 4:57min/km - HRavg 160bpm - HRmax 177bpm
https://connect.garmin.com/modern/activity/739197845
W dzień Wielkiej Nocy miałem zrobić długo planowany test - 24km TM. Niestety jak to bywa w święta, czasami ciężko sobie wysupłać 3 godziny na trening i trzeba było test przełożyć na poniedziałek. W niedzielę mimo najszczerszych chęci pofolgowałem sobie nieco przy stole i w poniedziałkowy poranek brzuch jeszcze mnie bolał z przejedzenia. No ale że trening sam się nie zrobi to wyruszyłem z Łasku do Brzykowa, gdzie żona chwilę później pojechała samochodem po teściów. Pierwsze cztery kilometry przebiegłem dość spokojnie, a potem przyspieszyłem do zakładanego tempa 4:45-4:50. Na początku biegło się bardzo ciężko, a niedzielne obżarstwo przez pierwsze kilkadziesiąt minut dawało znać o sobie i pod mocną wątpliwość poddawało domknięcie tego treningu. Z czasem na szczęście sprawy okołobrzuchowe się unormowały i główna część treningu weszła dość komfortowo. Co prawda pod koniec było już w miarę ciężko i mniej więcej po 20 kilometrze tempa M zaczęło się ostre rzeźbienie, a tętno wybiło już ponad 170, ale udało się domknąć ten trening i to w nieco szybszym niż założone tempie 4:44min/km. Po zakończeniu tempa zostały mi jeszcze niecałe 4km do celu, chwilę przemaszerowałem żeby nieco odpocząć, a resztę przetruchtałem.
Poniżej wrzucam średnie tempo, średnie tętno oraz czas dla poszczególnych kilometrów:
Tempo nie było równe, ale głównym powodem tego była mocno pofałdowana trasa, sporo podbiegów i zbiegów, dlatego część kilometrów wyszła powyżej 4:50, a część poniżej 4:40.
Po tym treningu miałem określić maratońskie cele toteż to czynię. W Łodzi chcę przebiec cały maraton w tempie poniżej 4:50min/km. Czemu akurat tak? Tak się składa, że mój bardzo dobry kolega ma życiówkę maratońską, która niemal dokładnie wstrzela się w to tempo (3:23:55), a że powiedział że nie wystartuje w maratonie dopóki go nie pobiję, więc pobicie tego czasu jest też moim celem na Łódź. Celem optymalnym.
Cel minimum to życiówka. Cel maksymalny to urwanie ile sią da z celu optymalnego, ale nie sądzę żeby udało się dobić do 3:20, więc każdą sekundę poniżej 3:23:54 uznam za duży sukces.
Przygotowania do ostatniego maratonu były bardzo podobne, jak te do Łodzi. W podobnym momencie miałem ok. miesięczną przerwę, po której zostało mi kilka tygodni na przygotowanie się do startu. W okresie przedmaratońskim trenowałem również podobnie. 24-kilometrowy test przed jesiennym maratonem pobiegłem w tempie 4:51min/km, po płaskiej jak stół trasie na Polach Mokotowskich, maraton ukończyłem ze średnim tempem 4:56min/km. Stąd wnioskuję, że wczorajszy test przebiegnięty w cięższych warunkach, na trudniejszej trasie, w tempie 4:44min/km, daje dość racjonalne podstawy, żeby myśleć o tempie 4:49-4:50 w trakcie maratonu. Taktyka oczywiście NS.
https://connect.garmin.com/modern/activity/739197813
W Wielką Sobotę wyszedłem na trening z bratem. Trochę się bałem o jego zdrowie, ale twierdzi że regularnie jeździ na rowerze, więc poszliśmy razem. Sam trening bez historii, w założeniu była nieco ponad godzina spokojnego biegu i tak też było. Oczywiście w moim przypadku, bo dla brata bieg był "niespokojny", jeszcze w poniedziałek narzekał, że ledwie chodzi (-:
2015-04-06 - 31.70km - 2h:36m:54s - 4:57min/km - HRavg 160bpm - HRmax 177bpm
https://connect.garmin.com/modern/activity/739197845
W dzień Wielkiej Nocy miałem zrobić długo planowany test - 24km TM. Niestety jak to bywa w święta, czasami ciężko sobie wysupłać 3 godziny na trening i trzeba było test przełożyć na poniedziałek. W niedzielę mimo najszczerszych chęci pofolgowałem sobie nieco przy stole i w poniedziałkowy poranek brzuch jeszcze mnie bolał z przejedzenia. No ale że trening sam się nie zrobi to wyruszyłem z Łasku do Brzykowa, gdzie żona chwilę później pojechała samochodem po teściów. Pierwsze cztery kilometry przebiegłem dość spokojnie, a potem przyspieszyłem do zakładanego tempa 4:45-4:50. Na początku biegło się bardzo ciężko, a niedzielne obżarstwo przez pierwsze kilkadziesiąt minut dawało znać o sobie i pod mocną wątpliwość poddawało domknięcie tego treningu. Z czasem na szczęście sprawy okołobrzuchowe się unormowały i główna część treningu weszła dość komfortowo. Co prawda pod koniec było już w miarę ciężko i mniej więcej po 20 kilometrze tempa M zaczęło się ostre rzeźbienie, a tętno wybiło już ponad 170, ale udało się domknąć ten trening i to w nieco szybszym niż założone tempie 4:44min/km. Po zakończeniu tempa zostały mi jeszcze niecałe 4km do celu, chwilę przemaszerowałem żeby nieco odpocząć, a resztę przetruchtałem.
Poniżej wrzucam średnie tempo, średnie tętno oraz czas dla poszczególnych kilometrów:
Kod: Zaznacz cały
km | pace | hr | time
=========================
01 | 4:49 | 154 | 0:04:49
02 | 4:55 | 161 | 0:09:44
03 | 4:41 | 159 | 0:14:25
04 | 4:36 | 160 | 0:19:01
05 | 4:39 | 161 | 0:23:40
06 | 4:41 | 162 | 0:28:21
07 | 4:45 | 162 | 0:33:06
08 | 4:54 | 164 | 0:38:00
09 | 4:47 | 163 | 0:42:47
10 | 4:53 | 162 | 0:47:40
11 | 4:54 | 164 | 0:52:34
12 | 4:44 | 164 | 0:57:18
13 | 4:38 | 162 | 1:01:57
14 | 4:47 | 164 | 1:06:44
15 | 4:37 | 163 | 1:11:21
16 | 4:45 | 167 | 1:16:06
17 | 4:40 | 167 | 1:20:45
18 | 4:41 | 168 | 1:25:27
19 | 4:45 | 169 | 1:30:12
20 | 4:49 | 170 | 1:35:00
21 | 4:45 | 171 | 1:39:46
22 | 4:43 | 172 | 1:44:28
23 | 4:39 | 172 | 1:49:07
24 | 4:35 | 173 | 1:53:42
Po tym treningu miałem określić maratońskie cele toteż to czynię. W Łodzi chcę przebiec cały maraton w tempie poniżej 4:50min/km. Czemu akurat tak? Tak się składa, że mój bardzo dobry kolega ma życiówkę maratońską, która niemal dokładnie wstrzela się w to tempo (3:23:55), a że powiedział że nie wystartuje w maratonie dopóki go nie pobiję, więc pobicie tego czasu jest też moim celem na Łódź. Celem optymalnym.
Cel minimum to życiówka. Cel maksymalny to urwanie ile sią da z celu optymalnego, ale nie sądzę żeby udało się dobić do 3:20, więc każdą sekundę poniżej 3:23:54 uznam za duży sukces.
Przygotowania do ostatniego maratonu były bardzo podobne, jak te do Łodzi. W podobnym momencie miałem ok. miesięczną przerwę, po której zostało mi kilka tygodni na przygotowanie się do startu. W okresie przedmaratońskim trenowałem również podobnie. 24-kilometrowy test przed jesiennym maratonem pobiegłem w tempie 4:51min/km, po płaskiej jak stół trasie na Polach Mokotowskich, maraton ukończyłem ze średnim tempem 4:56min/km. Stąd wnioskuję, że wczorajszy test przebiegnięty w cięższych warunkach, na trudniejszej trasie, w tempie 4:44min/km, daje dość racjonalne podstawy, żeby myśleć o tempie 4:49-4:50 w trakcie maratonu. Taktyka oczywiście NS.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
Przy okazji podsumowanie ostatniego "ciężkiego" tygodnia treningów przed maratonem:
88.64km - 7h:32m:08s - 5:06min/km
88.64km - 7h:32m:08s - 5:06min/km
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-08 - 9.29km - 49m:08s - 5:17min/km - HRavg/max 131/143
https://connect.garmin.com/modern/activity/740800105
Do maratonu zostało już mniej niż 2 tygodnie, więc pora na obcięcie objętości i zluzowanie z treningami, żeby złapać trochę świeżości. O tym że objętość się zmniejsza, niech najlepiej świadczy dialog z żoną po powrocie z wczorajszych 50 minut spokojnego biegania po Mokotowie:
- A Ty co? Już wróciłeś? Co tak szybko? Idź jeszcze biegać! Masz maraton!
Dzisiaj zrobię 10km TM. W piątek i sobotę niecałą godzinkę spokojnie. W niedzielę ~15-17km, ale jeszcze nie wiem dokładnie co zrobię, jakieś progi + BS albo rozbieganie z końcówką w TM, zobaczymy. Chciałbym żeby kilometraż z tego tygodnia zakręcił się ok. 60km.
Do maratonu 10 dni.
https://connect.garmin.com/modern/activity/740800105
Do maratonu zostało już mniej niż 2 tygodnie, więc pora na obcięcie objętości i zluzowanie z treningami, żeby złapać trochę świeżości. O tym że objętość się zmniejsza, niech najlepiej świadczy dialog z żoną po powrocie z wczorajszych 50 minut spokojnego biegania po Mokotowie:
- A Ty co? Już wróciłeś? Co tak szybko? Idź jeszcze biegać! Masz maraton!
Dzisiaj zrobię 10km TM. W piątek i sobotę niecałą godzinkę spokojnie. W niedzielę ~15-17km, ale jeszcze nie wiem dokładnie co zrobię, jakieś progi + BS albo rozbieganie z końcówką w TM, zobaczymy. Chciałbym żeby kilometraż z tego tygodnia zakręcił się ok. 60km.
Do maratonu 10 dni.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-09 - 14.81km - 1h:12m:13s - 4:52min/km - HRavg/max 143/154
https://connect.garmin.com/modern/activity/741747876
Ostatni bieg ciągły przed maratonem, miało być 2km spokojnie + 10km TM + ~2km spokojnie do domu. Tempo M chciałem pobiec podobnie jak na maratonie - otworzyć spokojnie > 4:55, potem przyspieszyć do średniego tempa docelowego (~4:50) i skończyć nieco poniżej (~4:45). Już na drugim, w założeniu spokojnym kilometrze złapałem tempo poniżej 5:00. Z początku myślałem że to błąd odczytu GPS, bo biegłem bardzo spokojnie, tętno nie przekraczało 140bpm. Później lekko przyspieszyłem zgodnie z założeniami, ale i tak każdy kilometr wychodził szybciej, a co ciekawe tętno i zmęczenie było bardzo niskie, czułem jakby był to zwykły spokojny bieg. Po powrocie do domu aż przeanalizowałem mapę, bo myślałem, że może GPS zwariował, ale nie, wyrysował wszystko ładnie, po ścieżkach, po których biegłem. Poniżej zapis średniego tempa i tętna z kolejnych kilometrów:
01 | 4:53 | 141
02 | 4:51 | 143
03 | 4:45 | 144
04 | 4:48 | 146
05 | 4:45 | 150
06 | 4:39 | 149
07 | 4:46 | 150
08 | 4:45 | 151
09 | 4:40 | 151
10 | 4:39 | 152
Mam nadzieję że to forma idzie, bo jeszcze 2-3 tygodnie temu na 8-10. km takiego treningu to już było ostre rzeźbienie na tętnie > 165, a wczoraj weszło to niemal jak spokojne rozbieganie. To był ostatni dłuższy trening w tempie maratonu. Dziś i jutro spokojne biegi ~10-11km, w niedzielę ostatni dłuższy trening ~15-17km.
Do maratonu zostało 9 dni.
https://connect.garmin.com/modern/activity/741747876
Ostatni bieg ciągły przed maratonem, miało być 2km spokojnie + 10km TM + ~2km spokojnie do domu. Tempo M chciałem pobiec podobnie jak na maratonie - otworzyć spokojnie > 4:55, potem przyspieszyć do średniego tempa docelowego (~4:50) i skończyć nieco poniżej (~4:45). Już na drugim, w założeniu spokojnym kilometrze złapałem tempo poniżej 5:00. Z początku myślałem że to błąd odczytu GPS, bo biegłem bardzo spokojnie, tętno nie przekraczało 140bpm. Później lekko przyspieszyłem zgodnie z założeniami, ale i tak każdy kilometr wychodził szybciej, a co ciekawe tętno i zmęczenie było bardzo niskie, czułem jakby był to zwykły spokojny bieg. Po powrocie do domu aż przeanalizowałem mapę, bo myślałem, że może GPS zwariował, ale nie, wyrysował wszystko ładnie, po ścieżkach, po których biegłem. Poniżej zapis średniego tempa i tętna z kolejnych kilometrów:
01 | 4:53 | 141
02 | 4:51 | 143
03 | 4:45 | 144
04 | 4:48 | 146
05 | 4:45 | 150
06 | 4:39 | 149
07 | 4:46 | 150
08 | 4:45 | 151
09 | 4:40 | 151
10 | 4:39 | 152
Mam nadzieję że to forma idzie, bo jeszcze 2-3 tygodnie temu na 8-10. km takiego treningu to już było ostre rzeźbienie na tętnie > 165, a wczoraj weszło to niemal jak spokojne rozbieganie. To był ostatni dłuższy trening w tempie maratonu. Dziś i jutro spokojne biegi ~10-11km, w niedzielę ostatni dłuższy trening ~15-17km.
Do maratonu zostało 9 dni.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-10 - 10.09km - 51m:47s - 5:08min/km - HRavg/max 135/144
https://connect.garmin.com/modern/activity/742542691
2015-04-11 - 10.10km - 53m:24s - 5:17min/km - HRavg/max 138/150
https://connect.garmin.com/modern/activity/742982350
W piątek i sobotę 2 10-kilometrowe biegi spokojne, bez historii, aczkolwiek tempo zwłaszcza piątkowego bardzo fajne, ostatni kilometr poleciałem poniżej 5 minut, a tętno cały czas oscylowało wokół 140bpm. W niedzielę miałem zrobić ostatni dłuższy bieg, ok. 15km z czego 2 razy 10 minut w tempie P, ale odpuściłem. W sobotę byliśmy na kawalerskim kumpla, wróciłem o 5 nad ranem, co prawda w miarę trzeźwy, bo mało wypiłem, ale obudziłem się koło 10:00 z glutem w nosie i w gardle. Co więcej nogi mnie nieco bolały, bo po południu ze 2 godziny ganialiśmy się na paintballu, a potem trochę potańcowaliśmy w klubie, więc stwierdziłem że nie ma co ryzykować i lepiej się wykurować i odpocząć zamiast robić trening, który i tak raczej wiele nie da, a może tylko coś popsuć. Tym sposobem ostatni tydzień biegowy zamknąłem z zaledwie 45 km na liczniku (4 treningi).
Dzisiaj czuję się już trochę lepiej, ale dalej delikatnie męczy mnie kaszel i mam lekki katar. Zobaczę jak będę się czuł po południu i może zrobię z 12-13km spokojnie, a jutro jeśli wszystko będzie ok jakiś trening progowy (danielsowskie 4 x 1.2km). Potem może w środę jeszcze jakąś dyszkę i przebieżki, a od czwartku już raczej nic nie robię.
Do maratonu 6 dni.
https://connect.garmin.com/modern/activity/742542691
2015-04-11 - 10.10km - 53m:24s - 5:17min/km - HRavg/max 138/150
https://connect.garmin.com/modern/activity/742982350
W piątek i sobotę 2 10-kilometrowe biegi spokojne, bez historii, aczkolwiek tempo zwłaszcza piątkowego bardzo fajne, ostatni kilometr poleciałem poniżej 5 minut, a tętno cały czas oscylowało wokół 140bpm. W niedzielę miałem zrobić ostatni dłuższy bieg, ok. 15km z czego 2 razy 10 minut w tempie P, ale odpuściłem. W sobotę byliśmy na kawalerskim kumpla, wróciłem o 5 nad ranem, co prawda w miarę trzeźwy, bo mało wypiłem, ale obudziłem się koło 10:00 z glutem w nosie i w gardle. Co więcej nogi mnie nieco bolały, bo po południu ze 2 godziny ganialiśmy się na paintballu, a potem trochę potańcowaliśmy w klubie, więc stwierdziłem że nie ma co ryzykować i lepiej się wykurować i odpocząć zamiast robić trening, który i tak raczej wiele nie da, a może tylko coś popsuć. Tym sposobem ostatni tydzień biegowy zamknąłem z zaledwie 45 km na liczniku (4 treningi).
Dzisiaj czuję się już trochę lepiej, ale dalej delikatnie męczy mnie kaszel i mam lekki katar. Zobaczę jak będę się czuł po południu i może zrobię z 12-13km spokojnie, a jutro jeśli wszystko będzie ok jakiś trening progowy (danielsowskie 4 x 1.2km). Potem może w środę jeszcze jakąś dyszkę i przebieżki, a od czwartku już raczej nic nie robię.
Do maratonu 6 dni.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-13 - 12.98km - 1h:05m:06s - 5:01min/km - HRavg/max 134/144
https://connect.garmin.com/modern/activity/745721301
W gardle i w nosie dalej glut, ale poza tym całkiem dobrze się czuję, więc wyszedłem wczoraj zrobić godzinkę rozbiegania. Momentami wiało niemiłosiernie, do tego trochę padało, ale jeśli chodzi o bieg to całkiem spoko. Fajnie kopyta ostatnio podają, wczoraj tętno praktycznie cały czas poniżej 140, więc bardzo spokojnie, a średnie tempo wyszło w granicach 5:00min/km (realnie wyszło trochę więcej, bo na początku Garmin pokazywał głupoty, a końcówkę wracałem wzdłuż kamienic na Niepodległości, a tam zawsze dodaje kilka metrów). Dzisiaj po pracy skoczę na Agrykolę i zrobię progi 4 x 1200m p. 400m.
5 dni do startu.
https://connect.garmin.com/modern/activity/745721301
W gardle i w nosie dalej glut, ale poza tym całkiem dobrze się czuję, więc wyszedłem wczoraj zrobić godzinkę rozbiegania. Momentami wiało niemiłosiernie, do tego trochę padało, ale jeśli chodzi o bieg to całkiem spoko. Fajnie kopyta ostatnio podają, wczoraj tętno praktycznie cały czas poniżej 140, więc bardzo spokojnie, a średnie tempo wyszło w granicach 5:00min/km (realnie wyszło trochę więcej, bo na początku Garmin pokazywał głupoty, a końcówkę wracałem wzdłuż kamienic na Niepodległości, a tam zawsze dodaje kilka metrów). Dzisiaj po pracy skoczę na Agrykolę i zrobię progi 4 x 1200m p. 400m.
5 dni do startu.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-14 - 10.63km - 50m:38s - 4:46min/km - HRavg/max 144/165
https://connect.garmin.com/modern/activity/746419302
Progi na Agrykoli, ostatni akcent przed maratonem. Pojechałem po pracy, ludzi mało i trochę wiało. Na początku zrobiłem 8 kółek luźno na rozgrzewkę, potem 4 x 1200m na przerwie 400m. Docelowo miało być w tempie 4:20, wyszło kapkę szybciej (4:18). Poniżej czasy poszczególnych odcinków, tempo i średnie tętno:
Na luzie to weszło. Nie było żadnego rzeźbienia. Wkurzał tylko katar i kaszel, co chwila smarkałem i plułem. Pogoda jest nie za ciekawa, zimno i wieje, dlatego już raczej do maratonu nie będę biegał. Treningi już raczej nic nie zmienią, a wolę się porządnie wykurować.
Do startu 4 dni.
https://connect.garmin.com/modern/activity/746419302
Progi na Agrykoli, ostatni akcent przed maratonem. Pojechałem po pracy, ludzi mało i trochę wiało. Na początku zrobiłem 8 kółek luźno na rozgrzewkę, potem 4 x 1200m na przerwie 400m. Docelowo miało być w tempie 4:20, wyszło kapkę szybciej (4:18). Poniżej czasy poszczególnych odcinków, tempo i średnie tętno:
Kod: Zaznacz cały
Dist. | Pace | HRavg
====================
1.2km | 4:18 | 153
0.4km | 5:35 | 141
1.2km | 4:18 | 154
0.4km | 5:43 | 143
1.2km | 4:18 | 156
0.4km | 5:50 | 145
1.2km | 4:18 | 159
Do startu 4 dni.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-16 - 10.25km - 58m:00s - 5:40min/km - HRavg/max 124/139
https://connect.garmin.com/modern/activity/748129077
Miało już nie być biegania do maratonu, ale żona mnie namówiła, więc się zgodziłem. Jak to z żoną bieganie spokojne, więc może i lepiej że się trochę lekko poruszałem. Nogi zaczynają się robić świeże, jeszcze katar wczoraj trochę męczył, ale dzisiaj już jest ok, więc w niedzielę powinno być dobrze.
Przyjemny stresik przedstartowy towarzyszy mi od początku tygodnia, a dzisiaj w pracy już nogami przebieram i nie mogę się doczekać biegu. Po pracy jedziemy do Łasku, po drodze zajedziemy do Areny po pakiet, w sobotę lenistwo, a w niedzielę fruuu po nową życiówkę (-:
To już raczej ostatni mój wpis przed startem, więc życzę powodzenia wszystkim startującym w Łodzi i Krakowie!!!
https://connect.garmin.com/modern/activity/748129077
Miało już nie być biegania do maratonu, ale żona mnie namówiła, więc się zgodziłem. Jak to z żoną bieganie spokojne, więc może i lepiej że się trochę lekko poruszałem. Nogi zaczynają się robić świeże, jeszcze katar wczoraj trochę męczył, ale dzisiaj już jest ok, więc w niedzielę powinno być dobrze.
Przyjemny stresik przedstartowy towarzyszy mi od początku tygodnia, a dzisiaj w pracy już nogami przebieram i nie mogę się doczekać biegu. Po pracy jedziemy do Łasku, po drodze zajedziemy do Areny po pakiet, w sobotę lenistwo, a w niedzielę fruuu po nową życiówkę (-:
To już raczej ostatni mój wpis przed startem, więc życzę powodzenia wszystkim startującym w Łodzi i Krakowie!!!
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
3:24:26
Trochę za szybko pierwsza połowa, chyba 1:41:30. Po 35-tym zaczęło mnie odcinać, ale ostro walczyłem, najwolniejszy kilometr wyszedł 5:11. Życiówka poprawiona i jestem mega zadowolony. Pewnie jutro relacja
Trochę za szybko pierwsza połowa, chyba 1:41:30. Po 35-tym zaczęło mnie odcinać, ale ostro walczyłem, najwolniejszy kilometr wyszedł 5:11. Życiówka poprawiona i jestem mega zadowolony. Pewnie jutro relacja
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015 Łódź Maraton
2015-04-19 - 42.195km - 3h:24m:26s - 4:50min/km - HRavg/max 169/183
https://connect.garmin.com/modern/activity/751024636
Tempa piątek
0- 5km - 24m:20s - 4:52min/km
5-10km - 24m:09s - 4:50min/km
10-15km - 23m:45s - 4:45min/km
15-20km - 23m:55s - 4:47min/km
20-25km - 23m:58s - 4:48min/km
25-30km - 23m:57s - 4:47min/km
30-35km - 24m:17s - 4:51min/km
35-40km - 25m:05s - 5:01min/km
40-42km - 11m:02s - 5:02min/km
W niedzielę rano standardowy zestaw przedstartowy. 2 buły z dżemem, trochę wody, którą będę popijał aż do startu. 7:30 wyruszamy z Łasku do Łodzi, jedziemy w trójkę z żoną i teściową, później drugim autem dojeżdżają jeszcze moi rodzice z bratem a już na miejscu w Łodzi dołącza do nich dziewczyna Mikołaja, Edyta. Przed ósmą parkujemy przy Kaliskim, narzucam dres, bluzę i kurtkę na strój startowy i ruszamy na spacer w stronę startu. Ok. 8:00 niektórzy już się rozgrzewają, co jest dla mnie dość sporym szokiem. Przy strefie startu puściutko, a że było sporo czasu urządzamy sobie spacer na Arenę, zobaczyć jak wygląda strefa mety, która gdy odbierałem w piątek pakiet nie była jeszcze urządzona. W Arenie przy okazji zaliczam ostatni kibelek (a jak się później okazało przedostatni) zdejmuję bluzę i kurtkę, narzucam na siebie foliowy worek i ruszamy na start. Po drodze zjadam banana. Tuż przed wejściem do strefy zdejmuję spodnie od dresu i worek, oddaję je żonie, żegnam się z kibicami, gdy odchodzą na bok stwierdzam, że chyba trzeba jeszcze raz się wysikać, a że do tojek daleko, to przyklejam się do przydrożnej siatki i załatwiam sprawę w krzaczory. Staję w strefie tuż za balonikami na 3:30. Odliczanie i ruszamy.
Pierwsza piątka upływa spokojnie. Zajączek na 3:30 biegnie równym tempem, mi to odpowiada, bo założenie było by zacząć nieco wolniej. Po trzecim kilometrze zaczynam się odrywać od grupki. Wtedy też zaczyna dawać znać o sobie wiatr. Pierwszą piątkę zamykam w 24:20, tempo 4:52, więc mniej więcej zgodnie z założeniami.
Na drugiej piątce lecę już równo po 4:50. Tempo nie jest wymagające. Mijamy największy na trasie podbieg na ulicy Źródlanej, za chwilę nawrotka i równoległy do niego zbieg. Niestety pierwszy wodopój ustawiony trochę wcześniej niż zakładano, więc pierwszy żel zjadam bez popitki na ok. 8 kilometrze. Skręcamy w lewo w stronę Placu Wolności i jesteśmy na Piotrkowskiej. Sklejam się z jakąś grupką i biegniemy tak przez całą Pietrynę. Równo na 10. kilometrze pozdrawiam żonę, rodziców, teściową i brata z dziewczyną stojących przy trasie. Druga piątka w 24:09, tempo 4:50 - ok.
Trzecia piątka. Pod koniec Pietryny przy wodopoju gubię grupkę, w której biegłem. Ta część trasy wiedzie praktycznie cały czas z górki. Odbija się to na tempie które skacze do 4:45, niektóre kilometry lapuję nawet po 4:40. Za szybko jak się potem okaże, ale nogi niosą. Na 12-tym kilometrze rewelacyjna grupa dopingująca przebrana za smerfy. Biegnąc przez grupę słychać straszliwy pisk, aż ciarki po plecach przechodzą. Niestety odbija się to na tempie bo mimowolnie przyspieszam, by za chwilę się hamować. Wbiegam w Aleje Politechniki. Tutaj więcej otwartej przestrzeni i wiatr zaczyna dawać znać o sobie, ale jeszcze nie tak bardzo. Na 15. kilometrze punkt z wodą, więc wcześniej zgodnie z planem zjadam drugi żel. Niestety zanim zdążę go zjeść mijam kubki z wodą i drugi żel wciągam bez popitki. Nawrotka na Alejach, na nawrotce pozdrawiam tatę, a po nawrotce żonę, mamę i teściową. Trzecia piątka - najszybsza - w 23:45, tempo 4:45.
Kopyta zaczynają podpowiadać, że biegnę trochę za mocno. Staram się zwalniać, ale kolejne kilometry wchodzą cały czas poniżej zakładanego średniego tempa 4:50. Przebiegam pod Aleją Włókniarzy. Tutaj momentami zaczyna już wiać naprawdę srogo. Dookoła niewiele się dzieje i ta piątka jakoś nieszczególnie zapada mi w pamięci, nie licząc fajnego punktu z dopingiem, sponsorowanego bodajże przez WP na 20. kilometrze. Ok. 20. kilometra zjadam kawałek banana. Piątkę zamykam w czasie 23:55, tempo 4:47.
Na połówcę melduję się w 1:41:18. W stosunku do zakładanego czasu ciut poniżej 3:24 i założonej taktyki NS, jest to o ponad minutę za szybko. Wiem już że taktyka wzięła w łeb, więc trzeba będzie urzeźbić ile się da z tego co jest. Wiatr z zachodu wieje w ryj i daje się mocno we znaki na Św. Franciszka i Prądzyńskiego. Spodziewam się że na Maratońskiej będzie rzeźnia. Na Dennej i Pienistej między 22. a 24. kilometrem w miarę spoko, bo teren osłonięty drzewami. Trzymam cały czas tempo nieco poniżej 4:50. Na 25. kilometrze podbieg na wiadukt na Maratońską. Mijam pierwszych spacerowiczów, a na Maratońskiej tak jak się spodziewałem ostry wiatr prosto w ryj. Wiem że będzie on moim towarzyszem przez najbliższe 3 kilometry. Piąta piątka w 23:58, tempo 4:48.
Na 25. kilometrze biorę żele od sponsora. Jeden chowam na później, drugi wciągam na miejscu. Wiatr wieje, ale trzymam tempo. Niestety towarzystwo jest już mocno przerzedzone, więc nie ma kogo skleić ani nie można złapać się do żadnej grupki żeby się trochę schować. Do nawrotki wciąż pod wiatr, ale z górki, więc po nawrotce mimo że wiatr zaczyna wiać w plecy, to jakoś niespecjalnie to czuć, bo trzeba cisnąć lekko pod górkę. Po bokach trasy wiatr przewraca bannery i barierki przy jednym z punktów z dopingiem. Teraz trasa leci już w stronę Atlas Areny, wokół której będziemy kręcić się przez najbliższe kilkanaście kilometrów. Szósta piątka w 23:57. Tempo 4:47.
Siódma piątka, zaczyna się prawdziwy maraton. Między 30. a 31. kilometrem próbuję policzyć w pamięci ile mam zapasu. Równie dobrze mógłbym policzyć jakąś przestrzenną całkę. Wychodzi że nie jest źle, ale nogi zaczynają włazić w dupę. Mimo to wciąż trzymam tempo. Wbiegnięcie w Al. Unii super, coś jak Ursynów na Maratonie Warszawskim. Wąski szpaler gorąco dopingujących kibiców, a wśród nich brat z dziewczyną. Daję znać że jest dobrze (kłamczuch ze mnie) i wbiegam na pierwszą pętlę. Jest już ciężko, wiem że nie utrzymam tempa 4:50 do końca. Na szczęście początek pierwszej pętli z górki i nieco osłonięty od wiatru, więc póki co dużo nie tracę. Pierwszy kilometr tej piątki jeszcze pod kreską (4:48), na czterech kolejnych tracę kolejno 1, 1, 3 i 3 sekundy. Piątka w 24:17, tempo 4:51.
Na początku ósmej piątki jeszcze się trzymam. Pierwszy kilometr po 4:53. Na 37. zaczyna mnie odcinać. Słyszę "jak tam" od kogoś z chodnika. Odwracam się, patrzę, a tu tata. Nawet go nie zauważyłem. Odpowiadam półsłówkami, że już bardzo ciężko i biegnę dalej. Nagle słyszę że za mną ktoś zaczyna się zbliżać. Odwracam się, a tu... tata! Podbiega chwilę ze mną, co daje mi mocnego kopa, więc napieram dalej. Niestety tu już tracę całkiem sporo. 37. kilometr w 5:02. Na kolejnym, mama żona i teściowa. Widzą że jest źle, staram się im mimo wszystko pokazać że jest dobrze, ale chyba mi nie wychodzi. Pod koniec tego kilometra spotykam jeszcze brata, który również leci chwilę ze mną, więc ten kilometr udaje się zamknąć w 5:02. Niestety na następnym znów wiatr i tu tracę już całkiem sporo, robię go w 5:08. Wiem już, że raczej nie uda się złamać 3:24, musiałbym lecieć do końca poniżej 5 minut. Skręcam w Konstantynowską, jest z górki, przez chwilę nadzieja wraca, 40. kilometr zamykam w 4:58, a całą ósmą piątkę w 25:05, po 5:01.
Niestety kolejny kilometr weryfikuje plany i okazuje się być najwolniejszym. Jest lekko pod górkę, sił już nie ma, boli jak cholera. Zamykam go w 5:12. Jeszcze tylko 1200m. Jeszcze tylko 5 minut. Na ostatnim staram się jeszcze zafiniszować, ale jedyne na co mnie stać to zejście poniżej 5min/km. Tuż przed wbiegiem do Areny lapuję 42. kilometr, na zegarku 3:23:37, więc ostatnie 195 metrów musiałbym polecieć w sprinterskim tempie żeby zejść poniżej 3:24. Ponieważ wiem że się nie uda postanawiam troszkę dłużej pocelebrować moment finiszu, zwłaszcza że ani za mną ani przede mną nikogo nie ma. Zdejmuję czapkę, macham do kibiców, wypatruję mamę i mimo wszystko bardzo szczęśliwy biegnę po dywanie w stronę mety. Dookoła migają kolorowe światła, kibice głośno nagradzają ponad 3-godzinny wysiłek, a tuż przed linią mety wypatruję jeszcze żonę i koniec! 3:24:26! Życiówka poprawiona o 4 minuty! 2015 Łódź Maraton ukończony!
Na mecie długo dochodzę do siebie, stojąc oparty o barierkę. W międzyczasie sklejam piątkę z biegaczem, który ukończył bieg tuż przede mną. 2 razy podchodzi do mnie ktoś ze służb medycznych z pytaniem czy wszystko w porządku, ale daję znać, że wszystko jest ok. Czuję, że dałem z siebie 100%. Pojawiły się błędy, ale satysfakcja ogromna, mimo wszystko cztery minuty różnicy w stosunku do Torunia to satysfakcjonujący mnie progres, zwłaszcza biorąc pod uwagę perypetie zdrowotne.
Dziś już trochę bardziej na chłodno oceniając ten start, stwierdzam, że trochę za dobrze poczułem się na początku i lekko przeholowałem z tempem, aczkolwiek nie było to klasyczne przestrzelenie. Przy nieco bardziej konsekwentnym trzymaniu się taktyki myślę, że mógłbym urwać z tego wyniku może minutę. Może kolejną minutę udało by się urwać w lepszych warunkach, bo jak temperaturowo było idealnie, tak wiatr sprawiał naprawdę sporo kłopotów.
Jeszcze na koniec podsumowania mojego biegu garść liczb. Miejsce open 204, M20 - 32. Według wyników na stronie organizatora na kolejnych punktach, nie licząc ostatniego piąłem się w górę w klasyfikacji:
255 na 10km
245 na 21km
227 na 30km
224 na 32km
204 na 39km
Pulsometr ostro zaszalał, bo według Garmina biegłem ze ŚREDNIM tętnem 169, praktycznie od początku powyżej 160 a ostatnie 18 kilometrów powyżej 170. Wydaje mi się że to niemożliwe, bo przecież niecałe 2 tygodnie przed maratonem biegałem to tempo poniżej 150.
Co do samej imprezy. Spełniła ona w 100% moje oczekiwania. 2 razy biegłem w dużych maratonach na kilka tysięcy uczestników, a 2 razy w mniejszych i zdecydowanie bardziej odpowiadają mi te drugie. Oczywiście organizatorzy nie ustrzegli się błędów, ale te zdarzać się będą zawsze. Jeśli miałbym coś zasugerować organizatorom:
1. Kolory kubków na punktach odżywczych, inny na izotonik a inny na wodę, co prawda niektórzy wolontariusze krzyczeli co mają w kubkach, jednak nie zawsze się to zdarzało, 2 razy napiłem się izo, chociaż chciałem wodę. Aczkolwiek te kubki dostarczył chyba sponsor, bo było na nim jego logo, więc nie wiem czy do końca jest to po stronie orgów.
2. Za punktami miały być ustawione "strefy zrzutu" gdzie można wyrzucić kubek. Chyba chodziło o takie duże plastikowe kosze na śmieci bo nic innego nie zlokalizowałem. Jednak w większości przypadków te kosze były ustawione na chodniku, kilka metrów od jezdni i były zamknięte. Fajnie to rozwiązano na MW, gdzie przy jezdni była duża strefa ogrodzona barierkami i śmieci wrzucało się po prostu między te barierki. Wtedy dużo łatwiej je pozbierać.
3. Oznakowanie trasy. Moim zdaniem było czytelne, wystarczyło przed biegiem zapoznać się z mapą i trzymać się reguł. Jeżeli na jezdni jest linia wyznaczona przez pachołki, to ja rozumiem że mam jej nie przekraczać i tyle. Podobno jednak były przypadki, że zawodnicy pobiegli drugi raz na dużą pętlę. Ja natomiast spotkałem przy bramie Atlas Areny zdziwioną dziewczynę, która się mnie pytała czy to już meta (widocznie pobiegła tylko jedną pętlę i za wcześnie skręciła), wyglądała na zagubioną. Chyba jedynym rozwiązaniem problemu jest wygrodzenie "konfliktowych" odcinków barierkami, co przy takiej długości pętli niestety wydaje się mocno problematyczne.
4. Rozstawienie punktów odżywczych nie pokrywało się chyba w 100% z tym co było na mapce.
5. Niektóre kilometry wydawały się być źle oznaczone. Ja lapowałem, zgodnie z oznaczeniami na trasie, ręcznie co kilometr i na odcinku między 26, a 30 kilometrem mam lapy po: 4:55, 4:53, 4:48, a ostatni 4:33 (!), a odcinki mam po 1.02, 1.02, 1.02 i 0.94, więc gdzieś tam musiał być błąd. Byłem przekonany, że ten odcinek biegnę w miarę równo.
Natomiast z plusów które najbardziej utkwiły mi w pamięci:
1. Meta w Atlas Arenie. Rewelka! Dywan, światła, super atmosfera. U mnie stoi na jednej półce z metą MW na Narodowym.
2. Smerfy! Tak kozackiej grupy kibicującej chyba jeszcze nie widziałem! Jak jest jakiś konkurs dla grup dopingujących, gdzie można oddać na nie głos to dajcie znać, bo zasługują na wygraną!
3. Pakiet startowy. Fajna koszulka techniczna z długim rękawem, parę gadżetów, żele, łakocie. Na duży plus.
4. Kibice przy Al. Unii. Szpaler podobny do tego na warszawskim Ursynowie na MW, kto był ten wie. Na 30. kilometrze niesie.
5. Żele od sponsora na 25. kilometrze.
2015-04-19 - 42.195km - 3h:24m:26s - 4:50min/km - HRavg/max 169/183
https://connect.garmin.com/modern/activity/751024636
Tempa piątek
0- 5km - 24m:20s - 4:52min/km
5-10km - 24m:09s - 4:50min/km
10-15km - 23m:45s - 4:45min/km
15-20km - 23m:55s - 4:47min/km
20-25km - 23m:58s - 4:48min/km
25-30km - 23m:57s - 4:47min/km
30-35km - 24m:17s - 4:51min/km
35-40km - 25m:05s - 5:01min/km
40-42km - 11m:02s - 5:02min/km
W niedzielę rano standardowy zestaw przedstartowy. 2 buły z dżemem, trochę wody, którą będę popijał aż do startu. 7:30 wyruszamy z Łasku do Łodzi, jedziemy w trójkę z żoną i teściową, później drugim autem dojeżdżają jeszcze moi rodzice z bratem a już na miejscu w Łodzi dołącza do nich dziewczyna Mikołaja, Edyta. Przed ósmą parkujemy przy Kaliskim, narzucam dres, bluzę i kurtkę na strój startowy i ruszamy na spacer w stronę startu. Ok. 8:00 niektórzy już się rozgrzewają, co jest dla mnie dość sporym szokiem. Przy strefie startu puściutko, a że było sporo czasu urządzamy sobie spacer na Arenę, zobaczyć jak wygląda strefa mety, która gdy odbierałem w piątek pakiet nie była jeszcze urządzona. W Arenie przy okazji zaliczam ostatni kibelek (a jak się później okazało przedostatni) zdejmuję bluzę i kurtkę, narzucam na siebie foliowy worek i ruszamy na start. Po drodze zjadam banana. Tuż przed wejściem do strefy zdejmuję spodnie od dresu i worek, oddaję je żonie, żegnam się z kibicami, gdy odchodzą na bok stwierdzam, że chyba trzeba jeszcze raz się wysikać, a że do tojek daleko, to przyklejam się do przydrożnej siatki i załatwiam sprawę w krzaczory. Staję w strefie tuż za balonikami na 3:30. Odliczanie i ruszamy.
Pierwsza piątka upływa spokojnie. Zajączek na 3:30 biegnie równym tempem, mi to odpowiada, bo założenie było by zacząć nieco wolniej. Po trzecim kilometrze zaczynam się odrywać od grupki. Wtedy też zaczyna dawać znać o sobie wiatr. Pierwszą piątkę zamykam w 24:20, tempo 4:52, więc mniej więcej zgodnie z założeniami.
Na drugiej piątce lecę już równo po 4:50. Tempo nie jest wymagające. Mijamy największy na trasie podbieg na ulicy Źródlanej, za chwilę nawrotka i równoległy do niego zbieg. Niestety pierwszy wodopój ustawiony trochę wcześniej niż zakładano, więc pierwszy żel zjadam bez popitki na ok. 8 kilometrze. Skręcamy w lewo w stronę Placu Wolności i jesteśmy na Piotrkowskiej. Sklejam się z jakąś grupką i biegniemy tak przez całą Pietrynę. Równo na 10. kilometrze pozdrawiam żonę, rodziców, teściową i brata z dziewczyną stojących przy trasie. Druga piątka w 24:09, tempo 4:50 - ok.
Trzecia piątka. Pod koniec Pietryny przy wodopoju gubię grupkę, w której biegłem. Ta część trasy wiedzie praktycznie cały czas z górki. Odbija się to na tempie które skacze do 4:45, niektóre kilometry lapuję nawet po 4:40. Za szybko jak się potem okaże, ale nogi niosą. Na 12-tym kilometrze rewelacyjna grupa dopingująca przebrana za smerfy. Biegnąc przez grupę słychać straszliwy pisk, aż ciarki po plecach przechodzą. Niestety odbija się to na tempie bo mimowolnie przyspieszam, by za chwilę się hamować. Wbiegam w Aleje Politechniki. Tutaj więcej otwartej przestrzeni i wiatr zaczyna dawać znać o sobie, ale jeszcze nie tak bardzo. Na 15. kilometrze punkt z wodą, więc wcześniej zgodnie z planem zjadam drugi żel. Niestety zanim zdążę go zjeść mijam kubki z wodą i drugi żel wciągam bez popitki. Nawrotka na Alejach, na nawrotce pozdrawiam tatę, a po nawrotce żonę, mamę i teściową. Trzecia piątka - najszybsza - w 23:45, tempo 4:45.
Kopyta zaczynają podpowiadać, że biegnę trochę za mocno. Staram się zwalniać, ale kolejne kilometry wchodzą cały czas poniżej zakładanego średniego tempa 4:50. Przebiegam pod Aleją Włókniarzy. Tutaj momentami zaczyna już wiać naprawdę srogo. Dookoła niewiele się dzieje i ta piątka jakoś nieszczególnie zapada mi w pamięci, nie licząc fajnego punktu z dopingiem, sponsorowanego bodajże przez WP na 20. kilometrze. Ok. 20. kilometra zjadam kawałek banana. Piątkę zamykam w czasie 23:55, tempo 4:47.
Na połówcę melduję się w 1:41:18. W stosunku do zakładanego czasu ciut poniżej 3:24 i założonej taktyki NS, jest to o ponad minutę za szybko. Wiem już że taktyka wzięła w łeb, więc trzeba będzie urzeźbić ile się da z tego co jest. Wiatr z zachodu wieje w ryj i daje się mocno we znaki na Św. Franciszka i Prądzyńskiego. Spodziewam się że na Maratońskiej będzie rzeźnia. Na Dennej i Pienistej między 22. a 24. kilometrem w miarę spoko, bo teren osłonięty drzewami. Trzymam cały czas tempo nieco poniżej 4:50. Na 25. kilometrze podbieg na wiadukt na Maratońską. Mijam pierwszych spacerowiczów, a na Maratońskiej tak jak się spodziewałem ostry wiatr prosto w ryj. Wiem że będzie on moim towarzyszem przez najbliższe 3 kilometry. Piąta piątka w 23:58, tempo 4:48.
Na 25. kilometrze biorę żele od sponsora. Jeden chowam na później, drugi wciągam na miejscu. Wiatr wieje, ale trzymam tempo. Niestety towarzystwo jest już mocno przerzedzone, więc nie ma kogo skleić ani nie można złapać się do żadnej grupki żeby się trochę schować. Do nawrotki wciąż pod wiatr, ale z górki, więc po nawrotce mimo że wiatr zaczyna wiać w plecy, to jakoś niespecjalnie to czuć, bo trzeba cisnąć lekko pod górkę. Po bokach trasy wiatr przewraca bannery i barierki przy jednym z punktów z dopingiem. Teraz trasa leci już w stronę Atlas Areny, wokół której będziemy kręcić się przez najbliższe kilkanaście kilometrów. Szósta piątka w 23:57. Tempo 4:47.
Siódma piątka, zaczyna się prawdziwy maraton. Między 30. a 31. kilometrem próbuję policzyć w pamięci ile mam zapasu. Równie dobrze mógłbym policzyć jakąś przestrzenną całkę. Wychodzi że nie jest źle, ale nogi zaczynają włazić w dupę. Mimo to wciąż trzymam tempo. Wbiegnięcie w Al. Unii super, coś jak Ursynów na Maratonie Warszawskim. Wąski szpaler gorąco dopingujących kibiców, a wśród nich brat z dziewczyną. Daję znać że jest dobrze (kłamczuch ze mnie) i wbiegam na pierwszą pętlę. Jest już ciężko, wiem że nie utrzymam tempa 4:50 do końca. Na szczęście początek pierwszej pętli z górki i nieco osłonięty od wiatru, więc póki co dużo nie tracę. Pierwszy kilometr tej piątki jeszcze pod kreską (4:48), na czterech kolejnych tracę kolejno 1, 1, 3 i 3 sekundy. Piątka w 24:17, tempo 4:51.
Na początku ósmej piątki jeszcze się trzymam. Pierwszy kilometr po 4:53. Na 37. zaczyna mnie odcinać. Słyszę "jak tam" od kogoś z chodnika. Odwracam się, patrzę, a tu tata. Nawet go nie zauważyłem. Odpowiadam półsłówkami, że już bardzo ciężko i biegnę dalej. Nagle słyszę że za mną ktoś zaczyna się zbliżać. Odwracam się, a tu... tata! Podbiega chwilę ze mną, co daje mi mocnego kopa, więc napieram dalej. Niestety tu już tracę całkiem sporo. 37. kilometr w 5:02. Na kolejnym, mama żona i teściowa. Widzą że jest źle, staram się im mimo wszystko pokazać że jest dobrze, ale chyba mi nie wychodzi. Pod koniec tego kilometra spotykam jeszcze brata, który również leci chwilę ze mną, więc ten kilometr udaje się zamknąć w 5:02. Niestety na następnym znów wiatr i tu tracę już całkiem sporo, robię go w 5:08. Wiem już, że raczej nie uda się złamać 3:24, musiałbym lecieć do końca poniżej 5 minut. Skręcam w Konstantynowską, jest z górki, przez chwilę nadzieja wraca, 40. kilometr zamykam w 4:58, a całą ósmą piątkę w 25:05, po 5:01.
Niestety kolejny kilometr weryfikuje plany i okazuje się być najwolniejszym. Jest lekko pod górkę, sił już nie ma, boli jak cholera. Zamykam go w 5:12. Jeszcze tylko 1200m. Jeszcze tylko 5 minut. Na ostatnim staram się jeszcze zafiniszować, ale jedyne na co mnie stać to zejście poniżej 5min/km. Tuż przed wbiegiem do Areny lapuję 42. kilometr, na zegarku 3:23:37, więc ostatnie 195 metrów musiałbym polecieć w sprinterskim tempie żeby zejść poniżej 3:24. Ponieważ wiem że się nie uda postanawiam troszkę dłużej pocelebrować moment finiszu, zwłaszcza że ani za mną ani przede mną nikogo nie ma. Zdejmuję czapkę, macham do kibiców, wypatruję mamę i mimo wszystko bardzo szczęśliwy biegnę po dywanie w stronę mety. Dookoła migają kolorowe światła, kibice głośno nagradzają ponad 3-godzinny wysiłek, a tuż przed linią mety wypatruję jeszcze żonę i koniec! 3:24:26! Życiówka poprawiona o 4 minuty! 2015 Łódź Maraton ukończony!
Na mecie długo dochodzę do siebie, stojąc oparty o barierkę. W międzyczasie sklejam piątkę z biegaczem, który ukończył bieg tuż przede mną. 2 razy podchodzi do mnie ktoś ze służb medycznych z pytaniem czy wszystko w porządku, ale daję znać, że wszystko jest ok. Czuję, że dałem z siebie 100%. Pojawiły się błędy, ale satysfakcja ogromna, mimo wszystko cztery minuty różnicy w stosunku do Torunia to satysfakcjonujący mnie progres, zwłaszcza biorąc pod uwagę perypetie zdrowotne.
Dziś już trochę bardziej na chłodno oceniając ten start, stwierdzam, że trochę za dobrze poczułem się na początku i lekko przeholowałem z tempem, aczkolwiek nie było to klasyczne przestrzelenie. Przy nieco bardziej konsekwentnym trzymaniu się taktyki myślę, że mógłbym urwać z tego wyniku może minutę. Może kolejną minutę udało by się urwać w lepszych warunkach, bo jak temperaturowo było idealnie, tak wiatr sprawiał naprawdę sporo kłopotów.
Jeszcze na koniec podsumowania mojego biegu garść liczb. Miejsce open 204, M20 - 32. Według wyników na stronie organizatora na kolejnych punktach, nie licząc ostatniego piąłem się w górę w klasyfikacji:
255 na 10km
245 na 21km
227 na 30km
224 na 32km
204 na 39km
Pulsometr ostro zaszalał, bo według Garmina biegłem ze ŚREDNIM tętnem 169, praktycznie od początku powyżej 160 a ostatnie 18 kilometrów powyżej 170. Wydaje mi się że to niemożliwe, bo przecież niecałe 2 tygodnie przed maratonem biegałem to tempo poniżej 150.
Co do samej imprezy. Spełniła ona w 100% moje oczekiwania. 2 razy biegłem w dużych maratonach na kilka tysięcy uczestników, a 2 razy w mniejszych i zdecydowanie bardziej odpowiadają mi te drugie. Oczywiście organizatorzy nie ustrzegli się błędów, ale te zdarzać się będą zawsze. Jeśli miałbym coś zasugerować organizatorom:
1. Kolory kubków na punktach odżywczych, inny na izotonik a inny na wodę, co prawda niektórzy wolontariusze krzyczeli co mają w kubkach, jednak nie zawsze się to zdarzało, 2 razy napiłem się izo, chociaż chciałem wodę. Aczkolwiek te kubki dostarczył chyba sponsor, bo było na nim jego logo, więc nie wiem czy do końca jest to po stronie orgów.
2. Za punktami miały być ustawione "strefy zrzutu" gdzie można wyrzucić kubek. Chyba chodziło o takie duże plastikowe kosze na śmieci bo nic innego nie zlokalizowałem. Jednak w większości przypadków te kosze były ustawione na chodniku, kilka metrów od jezdni i były zamknięte. Fajnie to rozwiązano na MW, gdzie przy jezdni była duża strefa ogrodzona barierkami i śmieci wrzucało się po prostu między te barierki. Wtedy dużo łatwiej je pozbierać.
3. Oznakowanie trasy. Moim zdaniem było czytelne, wystarczyło przed biegiem zapoznać się z mapą i trzymać się reguł. Jeżeli na jezdni jest linia wyznaczona przez pachołki, to ja rozumiem że mam jej nie przekraczać i tyle. Podobno jednak były przypadki, że zawodnicy pobiegli drugi raz na dużą pętlę. Ja natomiast spotkałem przy bramie Atlas Areny zdziwioną dziewczynę, która się mnie pytała czy to już meta (widocznie pobiegła tylko jedną pętlę i za wcześnie skręciła), wyglądała na zagubioną. Chyba jedynym rozwiązaniem problemu jest wygrodzenie "konfliktowych" odcinków barierkami, co przy takiej długości pętli niestety wydaje się mocno problematyczne.
4. Rozstawienie punktów odżywczych nie pokrywało się chyba w 100% z tym co było na mapce.
5. Niektóre kilometry wydawały się być źle oznaczone. Ja lapowałem, zgodnie z oznaczeniami na trasie, ręcznie co kilometr i na odcinku między 26, a 30 kilometrem mam lapy po: 4:55, 4:53, 4:48, a ostatni 4:33 (!), a odcinki mam po 1.02, 1.02, 1.02 i 0.94, więc gdzieś tam musiał być błąd. Byłem przekonany, że ten odcinek biegnę w miarę równo.
Natomiast z plusów które najbardziej utkwiły mi w pamięci:
1. Meta w Atlas Arenie. Rewelka! Dywan, światła, super atmosfera. U mnie stoi na jednej półce z metą MW na Narodowym.
2. Smerfy! Tak kozackiej grupy kibicującej chyba jeszcze nie widziałem! Jak jest jakiś konkurs dla grup dopingujących, gdzie można oddać na nie głos to dajcie znać, bo zasługują na wygraną!
3. Pakiet startowy. Fajna koszulka techniczna z długim rękawem, parę gadżetów, żele, łakocie. Na duży plus.
4. Kibice przy Al. Unii. Szpaler podobny do tego na warszawskim Ursynowie na MW, kto był ten wie. Na 30. kilometrze niesie.
5. Żele od sponsora na 25. kilometrze.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
Emocje po maratonie powoli opadają, nogi jeszcze trochę bolą, ale trzeba podjąć jakąś decyzję co dalej.
Następny maraton planuję pobiec na jesieni. Wstępnie będzie to Poznań, 11 października, a więc za ponad 24 tygodnie. Pewnie na jakieś 15-18 tygodni przed maratonem wjadę z jakimś planem pod ten bieg, myślałem o Hansonach, ale nie wiem czy to plan dla mnie, bo tam trzeba regularnie latać po 6 razy w tygodniu, a z racji tego że często będziemy na weekendy jeździć do Łasku, może być to problematyczne.
Póki co jednak chciałbym się skupić na krótszych dystansach i na tyle na ile się da poprawić życiówki na 5 i 10km. Na 5-kę oficjalna zmierzona życiówka wynosi 20:11 i jest z Pucharu Maratonu Warszawskiego z zeszłego roku, ale jest to czas brutto (ręcznie stoperem złapałem 19:58, ale daleko się ustawiłem i brutto wyszło mi 13 sekund więcej). Na dychę biegłem w sumie tylko raz, 2 lata temu w Biegu Powstania Warszawskiego i tam osiągnąłem 45:18, ale potem ten wynik parokrotnie poprawiałem w innych okolicznościach. Przed MW 2013 zrobiłem na treningu dychę w 42:44, a w trakcie zeszłorocznej Bełchatowskiej 15-ki, na dziesiątym kilometrze miałem 42:37.
Na razie upatrzyłem sobie 2 biegi w których chciałbym pobiec, są to Bieg Piotrkowską na 10km (23.05 w Łodzi) i Bieg Ursynowa na 5km (13.06 w Warszawie). Pewnie jeszcze coś do tego dojdzie.
Póki co zapisałem się też na sobotni Puchar Maratonu Warszawskiego na piątkę, ale nie wiem czy próbować biec to na maksa, bo jednak może być trochę za wcześnie. Zobaczymy jak nogi będą się czuły w sobotę, wtedy podejmę decyzję. Najwyżej pobiegnę towarzysko/rekreacyjnie (może namówię siostrę, wtedy mógłbym jej pozającować).
Wczoraj żeby trochę rozruszać nogi wróciłem rowerkiem z pracy. Dzisiaj jeszcze nie biegam, potruchtam coś w czwartek i piątek.
Na dokładkę jeszcze kilka zdjęć z niedzieli, wrzucam co fajniejsze które udało mi się wygrzebać w internecie, serdeczne dzięki dla wszystkich fotografów.
Grupka z Piotrkowskiej, w której przez kilka km biegłem
40. km, tutaj już poważnie zdychałem, z resztą widać to po zdjęciach
Tutaj sam dobieg do Areny, chciałem sobie nawet kupić to zdjęcie, ale kosztuje 16 czy 17 zł, a to już jak dla mnie trochę za dużo za 1 sztukę. Zobaczę co wrzucą na Foto Maraton i Maratomania i wtedy podejmę decyzję
A to już z medalem po biegu pod Atlas Areną
Następny maraton planuję pobiec na jesieni. Wstępnie będzie to Poznań, 11 października, a więc za ponad 24 tygodnie. Pewnie na jakieś 15-18 tygodni przed maratonem wjadę z jakimś planem pod ten bieg, myślałem o Hansonach, ale nie wiem czy to plan dla mnie, bo tam trzeba regularnie latać po 6 razy w tygodniu, a z racji tego że często będziemy na weekendy jeździć do Łasku, może być to problematyczne.
Póki co jednak chciałbym się skupić na krótszych dystansach i na tyle na ile się da poprawić życiówki na 5 i 10km. Na 5-kę oficjalna zmierzona życiówka wynosi 20:11 i jest z Pucharu Maratonu Warszawskiego z zeszłego roku, ale jest to czas brutto (ręcznie stoperem złapałem 19:58, ale daleko się ustawiłem i brutto wyszło mi 13 sekund więcej). Na dychę biegłem w sumie tylko raz, 2 lata temu w Biegu Powstania Warszawskiego i tam osiągnąłem 45:18, ale potem ten wynik parokrotnie poprawiałem w innych okolicznościach. Przed MW 2013 zrobiłem na treningu dychę w 42:44, a w trakcie zeszłorocznej Bełchatowskiej 15-ki, na dziesiątym kilometrze miałem 42:37.
Na razie upatrzyłem sobie 2 biegi w których chciałbym pobiec, są to Bieg Piotrkowską na 10km (23.05 w Łodzi) i Bieg Ursynowa na 5km (13.06 w Warszawie). Pewnie jeszcze coś do tego dojdzie.
Póki co zapisałem się też na sobotni Puchar Maratonu Warszawskiego na piątkę, ale nie wiem czy próbować biec to na maksa, bo jednak może być trochę za wcześnie. Zobaczymy jak nogi będą się czuły w sobotę, wtedy podejmę decyzję. Najwyżej pobiegnę towarzysko/rekreacyjnie (może namówię siostrę, wtedy mógłbym jej pozającować).
Wczoraj żeby trochę rozruszać nogi wróciłem rowerkiem z pracy. Dzisiaj jeszcze nie biegam, potruchtam coś w czwartek i piątek.
Na dokładkę jeszcze kilka zdjęć z niedzieli, wrzucam co fajniejsze które udało mi się wygrzebać w internecie, serdeczne dzięki dla wszystkich fotografów.
Grupka z Piotrkowskiej, w której przez kilka km biegłem
40. km, tutaj już poważnie zdychałem, z resztą widać to po zdjęciach
Tutaj sam dobieg do Areny, chciałem sobie nawet kupić to zdjęcie, ale kosztuje 16 czy 17 zł, a to już jak dla mnie trochę za dużo za 1 sztukę. Zobaczę co wrzucą na Foto Maraton i Maratomania i wtedy podejmę decyzję
A to już z medalem po biegu pod Atlas Areną
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
2015-04-22 - 7.73km - 48m:27s - HRavg/max 124/138
https://connect.garmin.com/modern/activity/754855483
2015-04-23 - 7.43km - 40m:27s - 5:27min/km - HRavg/max 126/137
https://connect.garmin.com/modern/activity/753869604
Dwa spokojne biegi. Środowy z żoną, trochę Garmin oszukał, bo nie chciało nam się czekać aż znajdzie satelity i nie złapał mi ~1km. Nogi zmasakrowane po maratonie, trochę ciągnie przywodziciel (chyba) w prawym udzie, ale w domu się długo rozciągałem i rano było ok. W sobotę idę na Puchar Maratonu na 5km, ale pobiegnę ramię w ramię z siostrą (gdzieś na 23-24 minuty) więc będzie spokojnie i bez szaleństw. W przyszłym tygodniu też raczej same BS-y, może w majówkę zacznę jakieś akcenty pod piątkę i dyszkę.
W niedzielę Orlen, więc z tego miejsca chciałbym życzyć wszystkim startującym wymarzonych wyników!!!
https://connect.garmin.com/modern/activity/754855483
2015-04-23 - 7.43km - 40m:27s - 5:27min/km - HRavg/max 126/137
https://connect.garmin.com/modern/activity/753869604
Dwa spokojne biegi. Środowy z żoną, trochę Garmin oszukał, bo nie chciało nam się czekać aż znajdzie satelity i nie złapał mi ~1km. Nogi zmasakrowane po maratonie, trochę ciągnie przywodziciel (chyba) w prawym udzie, ale w domu się długo rozciągałem i rano było ok. W sobotę idę na Puchar Maratonu na 5km, ale pobiegnę ramię w ramię z siostrą (gdzieś na 23-24 minuty) więc będzie spokojnie i bez szaleństw. W przyszłym tygodniu też raczej same BS-y, może w majówkę zacznę jakieś akcenty pod piątkę i dyszkę.
W niedzielę Orlen, więc z tego miejsca chciałbym życzyć wszystkim startującym wymarzonych wyników!!!
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
- lipton
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 384
- Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
- Życiówka na 10k: 42:44
- Życiówka w maratonie: brak
Puchar Maratonu Warszawskiego - bieg pierwszy
2015-04-25 - 5.16km - 20m:23s - 3:57min/km - HRavg/max 179/189
https://connect.garmin.com/modern/activity/756093358
Czas oficjalny - 20:25.10 (brutto)
Miejsce open - 17/206
Miało być lekko i spokojnie, ale w sobotę po przebudzeniu nogi jakby już mniej betonowe, w sumie nic nie bolało, więc stwierdziłem że pobiegnę na tyle na ile dam radę i udało się nabiegać w miarę niezły rezultat. Trasa chyba była niezbyt dokładnie zmierzona (miała nieco więcej niż 5km), przynajmniej tak wynikałoby z oznaczeń umieszczonych na trasie przez organizatora i z późniejszej analizy trasy wyrysowanej przez Garmina. Nastawiłem sobie autolapy co 1km i praktycznie przy każdym znaczniku różnica była nie większa niż kilka metrów. Czwarty kilometr na GPS wypadł mi dokładnie w tym samym miejscu, co znacznik 4-go kilometra na trasie, więc ostatni odcinek musiał mieć ponad 1000m. Garmin zmierzył dokładnie 5160m. Metę minąłem w czasie 20:23, ale że na pucharowych zawodach zawsze podają czas brutto, to oficjalnym wynikiem jest 20:25. Taki wynik pozwolił na zajęcie 17 miejsca open, które jest jak do tej pory moim najlepszym miejscem na zawodach, od początku przygody z bieganiem.
Co do samego biegu to szedł on w miarę równo, jedynie na czwartym kilometrze nieco zwolniłem i pokonałem go po 4:04, poza tym wszystkie kilometry poniżej czterech minut:
Zgodnie ze wskazaniami GPS 5-ty kilometr minąłem w czasie 19:52, więc myślę że na Biegu Ursynowa w czerwcu jest szansa na połamanie 19:30. Udało się też złapać najwyższe tętno na Garminie, na mecie pulsometr wskazał 189. Siostra nabiegała w sobotę 24:53.
W sobotę wieczorem byliśmy na weselu u kumpla, zabawa była do białego rana, do domu wróciliśmy po 6:00 i niestety nie udało mi się zwlec z łóżka żeby pokibicować maratończykom. Wieczorem poszliśmy na poprawiny, więc do końca weekendu obyło się już bez biegania.
W tym tygodniu w planie kilka spokojnych biegów, być może w weekend majowy pobiegam pierwsze akcenty.
2015-04-25 - 5.16km - 20m:23s - 3:57min/km - HRavg/max 179/189
https://connect.garmin.com/modern/activity/756093358
Czas oficjalny - 20:25.10 (brutto)
Miejsce open - 17/206
Miało być lekko i spokojnie, ale w sobotę po przebudzeniu nogi jakby już mniej betonowe, w sumie nic nie bolało, więc stwierdziłem że pobiegnę na tyle na ile dam radę i udało się nabiegać w miarę niezły rezultat. Trasa chyba była niezbyt dokładnie zmierzona (miała nieco więcej niż 5km), przynajmniej tak wynikałoby z oznaczeń umieszczonych na trasie przez organizatora i z późniejszej analizy trasy wyrysowanej przez Garmina. Nastawiłem sobie autolapy co 1km i praktycznie przy każdym znaczniku różnica była nie większa niż kilka metrów. Czwarty kilometr na GPS wypadł mi dokładnie w tym samym miejscu, co znacznik 4-go kilometra na trasie, więc ostatni odcinek musiał mieć ponad 1000m. Garmin zmierzył dokładnie 5160m. Metę minąłem w czasie 20:23, ale że na pucharowych zawodach zawsze podają czas brutto, to oficjalnym wynikiem jest 20:25. Taki wynik pozwolił na zajęcie 17 miejsca open, które jest jak do tej pory moim najlepszym miejscem na zawodach, od początku przygody z bieganiem.
Co do samego biegu to szedł on w miarę równo, jedynie na czwartym kilometrze nieco zwolniłem i pokonałem go po 4:04, poza tym wszystkie kilometry poniżej czterech minut:
Kod: Zaznacz cały
Time | Dist | Pace | HRavg | HRmax
===================================
03:59 | 1.00 | 4:00 | 164 | 173
07:57 | 1.00 | 3:58 | 178 | 182
11:53 | 1.00 | 3:56 | 182 | 184
15:58 | 1.00 | 4:04 | 183 | 185
19:52 | 1.00 | 3:54 | 186 | 188
20:23 | 0.16 | 3:20 | 188 | 189
===================================
20:23 | 5.16 | 3:57 | 179 | 189
W sobotę wieczorem byliśmy na weselu u kumpla, zabawa była do białego rana, do domu wróciliśmy po 6:00 i niestety nie udało mi się zwlec z łóżka żeby pokibicować maratończykom. Wieczorem poszliśmy na poprawiny, więc do końca weekendu obyło się już bez biegania.
W tym tygodniu w planie kilka spokojnych biegów, być może w weekend majowy pobiegam pierwsze akcenty.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]