Buniek – waga startowa - 10k w 34:xx i HM w 1:17.xx jesienią
Moderator: infernal
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
16-22.03
PN
- 14 km, śr – 5'31/km, HRśr – 127 bpm, HRmax – 167 bpm
- spokojny bieg
- z Albertem
WT
- 10 km, śr – 4'50/km, HRśr – 142 bpm, HRmax – 175 bpm
- w tym 8 x 100m pdg
ŚR
- 14 km w tym:
–---- 4 km, śr – 4'46/km, HRśr – 141 bpm, HRmax – 150 bpm
–---- 7 x(800m p. 400m), śr – 3'52/km, HRśr – 168 bpm, HRmax – 181 bpm
–---- 2 km, śr – 5'08/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 156 bpm
- 800m biegane śr po 3'27/km na bieżni tartanowej
- całkiem porządna rozgrzewka przed
- dałbym radę zrobić jeszcze jeden odcinek, ale lekko by nie było
CZ
rano:
- 6 km, śr – 6'02/km, HRśr – 125 bpm, HRmax – 155 bpm
- złe samopoczucie
- nie nawodniłem się wystarczająco przed
- z Mariuszem
wieczorem:
- 11 km
- w tym 8x 1min p. 2min szybko 3'10-3'20/km
- trening grupowy
- trochę za szybko, ale na tak długich przerwach musiałem cisnąć żeby coś poczuć
PT
- 12 km, śr – 5'10/km, HRśr – 137 bpm, HRmax – 159 bpm
- spokojny bieg odpoczynkowy
SB
- 13 km, śr – 4'52/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 154 bpm
- zrezygnowałem z mocnego treningu i zrobiłem spokojne rozbieganie
- pierwsza połowa pod mocny wiatr, 20s różnicy na kilometrze pomiędzy tam, a z powrotem
ND
- 14,5 km w tym:
–------ 4 km rozgrzewka
–------ 6 km tempo śr – 3'44/km, HRśr – 167bpm, HRmax – 172 bpm
–------ schłodzenie 4,5 km
- tempo biegane na tartanie, dość lekki trening, była spora rezerwa, do 10 km z pewnością bym dociągnął
tydzień: 8 biegów, 94,5 km
Jestem bardzo zadowolony z mijającego tygodnia, sporo biegania, trzy treningi jakościowe. Pod koniec tygodnia czułem lekkie zmęczenie, dlatego lekko odpuściłem w niedzielę. Dlatego też dziś nie biegam. Pierwszy raz od 20 dni. Dziś też bym pobiegł, ale postanowiłem posłuchać uwagi kogoś z boku. Sam nikomu w końcu nie radziłbym nie robić żadnych przerw w treningach, więc takie zasuwanie pachnie hipokryzją z mojej strony. Jutro nadrobię .
Świetnie się czuję ostatnio biegowo. Przede wszystkim nic mnie nie boli. Nie ma żadnych sygnałów sugerujących, że tuż za rogiem czyha kontuzja. Teraz pociągnę kilka tygodni mocnych treningów i wejdę w najwyższa formę w życiu (z resztą teraz też jest taka . Jestem pełen entuzjazmu i optymistycznie patrzę w biegową przyszłość.
PN
- 14 km, śr – 5'31/km, HRśr – 127 bpm, HRmax – 167 bpm
- spokojny bieg
- z Albertem
WT
- 10 km, śr – 4'50/km, HRśr – 142 bpm, HRmax – 175 bpm
- w tym 8 x 100m pdg
ŚR
- 14 km w tym:
–---- 4 km, śr – 4'46/km, HRśr – 141 bpm, HRmax – 150 bpm
–---- 7 x(800m p. 400m), śr – 3'52/km, HRśr – 168 bpm, HRmax – 181 bpm
–---- 2 km, śr – 5'08/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 156 bpm
- 800m biegane śr po 3'27/km na bieżni tartanowej
- całkiem porządna rozgrzewka przed
- dałbym radę zrobić jeszcze jeden odcinek, ale lekko by nie było
CZ
rano:
- 6 km, śr – 6'02/km, HRśr – 125 bpm, HRmax – 155 bpm
- złe samopoczucie
- nie nawodniłem się wystarczająco przed
- z Mariuszem
wieczorem:
- 11 km
- w tym 8x 1min p. 2min szybko 3'10-3'20/km
- trening grupowy
- trochę za szybko, ale na tak długich przerwach musiałem cisnąć żeby coś poczuć
PT
- 12 km, śr – 5'10/km, HRśr – 137 bpm, HRmax – 159 bpm
- spokojny bieg odpoczynkowy
SB
- 13 km, śr – 4'52/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 154 bpm
- zrezygnowałem z mocnego treningu i zrobiłem spokojne rozbieganie
- pierwsza połowa pod mocny wiatr, 20s różnicy na kilometrze pomiędzy tam, a z powrotem
ND
- 14,5 km w tym:
–------ 4 km rozgrzewka
–------ 6 km tempo śr – 3'44/km, HRśr – 167bpm, HRmax – 172 bpm
–------ schłodzenie 4,5 km
- tempo biegane na tartanie, dość lekki trening, była spora rezerwa, do 10 km z pewnością bym dociągnął
tydzień: 8 biegów, 94,5 km
Jestem bardzo zadowolony z mijającego tygodnia, sporo biegania, trzy treningi jakościowe. Pod koniec tygodnia czułem lekkie zmęczenie, dlatego lekko odpuściłem w niedzielę. Dlatego też dziś nie biegam. Pierwszy raz od 20 dni. Dziś też bym pobiegł, ale postanowiłem posłuchać uwagi kogoś z boku. Sam nikomu w końcu nie radziłbym nie robić żadnych przerw w treningach, więc takie zasuwanie pachnie hipokryzją z mojej strony. Jutro nadrobię .
Świetnie się czuję ostatnio biegowo. Przede wszystkim nic mnie nie boli. Nie ma żadnych sygnałów sugerujących, że tuż za rogiem czyha kontuzja. Teraz pociągnę kilka tygodni mocnych treningów i wejdę w najwyższa formę w życiu (z resztą teraz też jest taka . Jestem pełen entuzjazmu i optymistycznie patrzę w biegową przyszłość.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
23-29.03
PN
-wolne
WT
- 14 km, śr – 4'46/km, HRśr – 146 bpm, HRmax – 174 bpm
- w tym 8 x 100m pdg
- świeżość po dniu wolnym
- podbiegi idą trochę lżej, czuję pewien postęp
ŚR
- łącznie 14 km
- 3 km rozgrzewki
- 7 x (800m p.400m)
- śr tempo szybkich odcinków – 3'34/km
- na tartanie
- ostatnie 100m ostatniego powtórzenia (niepotrzebnie) w 15s przez co miałem przez kilka kolejnych dni ból w lewej dwójce
- z Pawłem
CZ
- 10 km, śr – 4'55/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 157 bpm
- spokojny bieg
- bieg w deszczu
PT
- 2 x 8,5 km z godzinną przerwą w środku
--- 8,57 km, śr – 4'49/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 153 bpm
–- 8,49 km, śr – 4'50/km, HRśr – 146 bpm, HRmax – 158 bpm
- przerwa niezaplanowana – Marcin zgarnął mnie po drodze samochodem i zawiózł do Magdy
- ból w dwójce szczególnie na drugim odcinku
SB
- 11 km, śr – 4'51/km, HRśr – 151 bpm, HRmax – 166 bpm
- bardzo złe samopoczucie w trakcie
- wysokie tętno
- nogi super ciężkie i obolałe
- z Albertem jego trening 8 x (600m p.400m) po 4'15/km
ND
- łącznie 20 km
- rozgrzewka 12,6 km, śr – 4'43/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 155 bpm
- tempo na tartanie 5km, śr – 3'41/km, HRśr – 171 bpm, HRmax – 183 bpm
- schłodzenie 2,5 km, śr – 4'53/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 150 bpm
tydzień: 6 biegów, 86 km
Tydzień udany sportowo, choć piątek i sobota były kryzysowe i bardzo ciężko mi się biegało. Entuzjazm z zeszłego tygodnia całkowicie wyparował. Sprawy ogólnozdrowotne zaczynają wyglądać nieciekawie...
PN
-wolne
WT
- 14 km, śr – 4'46/km, HRśr – 146 bpm, HRmax – 174 bpm
- w tym 8 x 100m pdg
- świeżość po dniu wolnym
- podbiegi idą trochę lżej, czuję pewien postęp
ŚR
- łącznie 14 km
- 3 km rozgrzewki
- 7 x (800m p.400m)
- śr tempo szybkich odcinków – 3'34/km
- na tartanie
- ostatnie 100m ostatniego powtórzenia (niepotrzebnie) w 15s przez co miałem przez kilka kolejnych dni ból w lewej dwójce
- z Pawłem
CZ
- 10 km, śr – 4'55/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 157 bpm
- spokojny bieg
- bieg w deszczu
PT
- 2 x 8,5 km z godzinną przerwą w środku
--- 8,57 km, śr – 4'49/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 153 bpm
–- 8,49 km, śr – 4'50/km, HRśr – 146 bpm, HRmax – 158 bpm
- przerwa niezaplanowana – Marcin zgarnął mnie po drodze samochodem i zawiózł do Magdy
- ból w dwójce szczególnie na drugim odcinku
SB
- 11 km, śr – 4'51/km, HRśr – 151 bpm, HRmax – 166 bpm
- bardzo złe samopoczucie w trakcie
- wysokie tętno
- nogi super ciężkie i obolałe
- z Albertem jego trening 8 x (600m p.400m) po 4'15/km
ND
- łącznie 20 km
- rozgrzewka 12,6 km, śr – 4'43/km, HRśr – 144 bpm, HRmax – 155 bpm
- tempo na tartanie 5km, śr – 3'41/km, HRśr – 171 bpm, HRmax – 183 bpm
- schłodzenie 2,5 km, śr – 4'53/km, HRśr – 145 bpm, HRmax – 150 bpm
tydzień: 6 biegów, 86 km
Tydzień udany sportowo, choć piątek i sobota były kryzysowe i bardzo ciężko mi się biegało. Entuzjazm z zeszłego tygodnia całkowicie wyparował. Sprawy ogólnozdrowotne zaczynają wyglądać nieciekawie...
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Jest nieciekawie. Mam podejrzenie (niestety oparte na mocnych podstawch) pewnej chorby autoimmunologicznej. Paskudna sprawa, nieuleczalna, niehamowalna, leczona wyłącznie obajwowo. Na razie objawów prawie brak (b. mocne marzniećie dłoni i objaw raydound bo zmarźnieciu) i czuję się dobrze, ale lekarz zalecił unikanie stresu zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Lekarka powiedziała że biegać mogę, ale raczej nie powinienem bić rekordów.
Biegać będę, ale inaczej. Wywalam całkowiecie najmocniejsze treningi, ale zamienienię je na więcej jednostek o średniej intensywności. Na pewno rezygnuję ze startu w maratonie na jesieni. W zawodach będę startował sporadycznie. 19.04 pobiegnę w Toruniu z planem na złamanie 38 minut i przynajmniej na pół roku daruje sobie prawdziwe ściganie. Do tego czasu uda mi się dostać do specjalisty od tego konkretnego (b. rzadkiego) schorzenia i dowiem się wiecej o dopuszczaniu wysiłku.
Nie ukrywam, że jestem zdołowany. Bieganie jest dla mnie bardzo ważne, może nawet chorobliwie ważne i to że nie bedę mógł już biegać tak jak chcę jest poważnym ciosem. Jednak podejrzewana choroba sprawia, że mam wiecej, poważniejszych zmartwień (i jak się tu nie stresować).
Staram sie byc dobrej myśli, przebieg choroby (która zresztą nie jest jeszcze całkowicie pewna) bywa różny i może będę mógł biegać jeszcze latami. W każdym razxe staram się doceniać każdy bieg i czerpać maksa radości. Bieganie teraz jak nigdy wczesniej pomaga mi zredukowac stres, którego zebrało się ostatnio sporo.
Pewnie ostatnie biegi były za szybkie, choć z pewnością mieściły się w moim easy, ale zazwyczaj biegam wolniej. Zapodziałem gdzieś pasek od pulsometru i nic mnie nie hamuje.
Wracam do bieganie 5 razy w tygodniu i zmniejszam kilometraż. Pewnie wplotę znacznie więcej ogólnorozwojówki.
30.03-05.04.2015
PN
- wolne
WT
- 12 km śr - 4'37/km
ŚR
- 10 km śr - 4'33/km
CZ
- 12,5 km
- w tym ze 3 km trochę porzędniejszego krosu, ale na zdecydowanie mniejsezej intensywności niż zawody biegane na tej (prawie) trasie na 67 km
PT
- wolne
SB
- 11 km w tym 5 km po 3'50/km
ND
- 12 km po 4'50/km
tydzień: 5 biegów, 57.5 km
Biegać będę, ale inaczej. Wywalam całkowiecie najmocniejsze treningi, ale zamienienię je na więcej jednostek o średniej intensywności. Na pewno rezygnuję ze startu w maratonie na jesieni. W zawodach będę startował sporadycznie. 19.04 pobiegnę w Toruniu z planem na złamanie 38 minut i przynajmniej na pół roku daruje sobie prawdziwe ściganie. Do tego czasu uda mi się dostać do specjalisty od tego konkretnego (b. rzadkiego) schorzenia i dowiem się wiecej o dopuszczaniu wysiłku.
Nie ukrywam, że jestem zdołowany. Bieganie jest dla mnie bardzo ważne, może nawet chorobliwie ważne i to że nie bedę mógł już biegać tak jak chcę jest poważnym ciosem. Jednak podejrzewana choroba sprawia, że mam wiecej, poważniejszych zmartwień (i jak się tu nie stresować).
Staram sie byc dobrej myśli, przebieg choroby (która zresztą nie jest jeszcze całkowicie pewna) bywa różny i może będę mógł biegać jeszcze latami. W każdym razxe staram się doceniać każdy bieg i czerpać maksa radości. Bieganie teraz jak nigdy wczesniej pomaga mi zredukowac stres, którego zebrało się ostatnio sporo.
Pewnie ostatnie biegi były za szybkie, choć z pewnością mieściły się w moim easy, ale zazwyczaj biegam wolniej. Zapodziałem gdzieś pasek od pulsometru i nic mnie nie hamuje.
Wracam do bieganie 5 razy w tygodniu i zmniejszam kilometraż. Pewnie wplotę znacznie więcej ogólnorozwojówki.
30.03-05.04.2015
PN
- wolne
WT
- 12 km śr - 4'37/km
ŚR
- 10 km śr - 4'33/km
CZ
- 12,5 km
- w tym ze 3 km trochę porzędniejszego krosu, ale na zdecydowanie mniejsezej intensywności niż zawody biegane na tej (prawie) trasie na 67 km
PT
- wolne
SB
- 11 km w tym 5 km po 3'50/km
ND
- 12 km po 4'50/km
tydzień: 5 biegów, 57.5 km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Po kolejnej konsultacji lekarskiej dowiedziałem się, że póki co mogę biegać normalnie. Z maratonu będę musiał zrezygnować, ale dyszki mogę cisnąc. Chory jestem, ale przynajmniej na razie w niekatywnej postaci.
6.04
- wolne
07.04
- 12 km po 4'35/km
08.04
- 10 km po 4'19/km
- w tym 2 x 2km po 3'40/km p. 3 min
09.04
rano
- 6 km po 6'/km
wieczorem
- 12 km
- w tym 2x ( 8 x 200m p. 80s) p. 5min
- 200m po ok. 36 s
10.04
- wolne
11.04
- 8 km po 6'17/km
- z Magdą
12.04
- 11,5 km
- w tym 6 km po 3'41/km
tydzień: 6 biegów (5 dni), 59 km
13.04
- 15 km po ~5'30/km
- wieczorem z grupą z czołówkami
- przelot stacji ISS
14.04
- 9,6 km po 5'16
- Z Maćkiem
15.04
- wolne
16.04
- 10,5 km po 5'18/km
- z grupą po lesie
17.04
- 8 km po 4'19/km
- ostani 1 km po 3'40/km
18.04
- rozruch na BBL
- 3,5 km po 5'27/km
19.04
RUN Toruń
10 km z atestem 37:20 brutto, 36miejsce i 10 w m20 na 1200 mężczyzn (1700 uczestników ogółem).
Jestem średnio zadowolony. Dałem z siebie dużo, ale nie wszystko. Kryzysów nie było. Życiówka poorawiona o 81 sekund, więc w sumie narzekac nie mogę. Planuje pobiec jeszcze dwa atestowane biegi tej wiosny i życiówka nie ma prawa się utrzymać.
6.04
- wolne
07.04
- 12 km po 4'35/km
08.04
- 10 km po 4'19/km
- w tym 2 x 2km po 3'40/km p. 3 min
09.04
rano
- 6 km po 6'/km
wieczorem
- 12 km
- w tym 2x ( 8 x 200m p. 80s) p. 5min
- 200m po ok. 36 s
10.04
- wolne
11.04
- 8 km po 6'17/km
- z Magdą
12.04
- 11,5 km
- w tym 6 km po 3'41/km
tydzień: 6 biegów (5 dni), 59 km
13.04
- 15 km po ~5'30/km
- wieczorem z grupą z czołówkami
- przelot stacji ISS
14.04
- 9,6 km po 5'16
- Z Maćkiem
15.04
- wolne
16.04
- 10,5 km po 5'18/km
- z grupą po lesie
17.04
- 8 km po 4'19/km
- ostani 1 km po 3'40/km
18.04
- rozruch na BBL
- 3,5 km po 5'27/km
19.04
RUN Toruń
10 km z atestem 37:20 brutto, 36miejsce i 10 w m20 na 1200 mężczyzn (1700 uczestników ogółem).
Jestem średnio zadowolony. Dałem z siebie dużo, ale nie wszystko. Kryzysów nie było. Życiówka poorawiona o 81 sekund, więc w sumie narzekac nie mogę. Planuje pobiec jeszcze dwa atestowane biegi tej wiosny i życiówka nie ma prawa się utrzymać.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 20.04
- wolne
- nogi trochę obolałe po zawodach, ale mniej niż się spodziewałem, ewidentnie na run toruń najsłabszy był brzuch (zwiastuny kolki) a nie nogi i to nie one dostały najbardziej podczas biegu
WT 21.04
-14 km, śr - 4'38/km
- dwa dni po zawodach nogi tyllko lekko podmęczone, nie bardziej niż normalnie w treningu
ŚR 22.04
- 12 km, śr - 5'35/km
- ponad połowa z Magdą
- końcówka szybsza
CZ 23.04
- 14 km w tym
---- 3,5 km rozgrzewki po 4'44/km
---- 8x800m p. 400m odcinki biegane po 3'34/km
---- 1,5 km schłodzenia po 5'10/km
PT 24.04
- 17,5 km po 5'03/km
- część trasy z Magdą
- końcówka ciężko przez temperaturę i może trochę przez długość dawno nie biegałem longów
SB 25.04
- 7,5 km - BBL
ND 26.04
- 17 km po 4'44/km
- trochę ciężko pod koniec
- chiałem pobiec coś szybszego ale o 400m stwierdziełm, że to nie jest ten dzień
tydzień: 82 km, 6 treningów
PN 27.04
- 15 km, śr po 4'49/km
- było gorąco
WT 28.04
- 12 km w tym
----- 3,5 km rozgrzewki po 4'41/km
----- 6 km ciągłego na tartanie po 3'44/km
----- 3,5 km schłodzenia po 4'38/km
- bardzo złe warunki - deszcz i mocny wiatr
- cały trening walką mentalną o to by nie przestać
ŚR 29.04
- 18 km po 4'40/km
- w koncu odrobinę dłuższy bieg, który lekko poszedł
- bardzo przyjemny bieg
CZ 30.04
- 13,5 km po 5'40/km
- trening z grupą z sklepu biegowego
- spokojnie
Podsumowanie kwietnia: 300 km
PT 01.05
- 12 km po 5'58/km
- z Magdą i Marcinem
- 7 przebieżek po 100m na koniec
SB 02.05
- 8,5 km po 4'55/km
- zajęcia BBL, bardzo krótkie
- dobieg na i z zajęć i z Pawłem do sklepu biegowego
ND 03.05
- 11,5km w tym:
- 2km rozgrzewki po 4'55/km
- 3 x 2 km p. 3'40 + 1km pierwsze powtórzenie po 3'41/km pozostałe po 3'35/km
- przerwy trochę w marsz trochę w truchcie
- 1 km schłodzenia
- 20 km rowerem wieczorem
tydzień: 90 km
PN 04.05
- 8,6 km po 5'34/km na bardzo krosowej trasie
- z Albertem
- sam kolejne 3 km po 4'16/km w tym 6x100 przebieżki
WT 05.05
rano
6km
wieczorem
- 7km po 4'49/km
- 6 x 60m pdg mocno
Śr 06.05
- Wolne po 15 dniach codziennego biegania
CZ 07.05
- 14 km w tym
----- 3 km rozgrzewki po 4'35/km
----- 6 km ciągłego po tartanie 3'38/km
----- 5 km schłodzenia po 4'36 w tym 5x100m przebieżka
- Podczas mojego treningu na bieżni test biegowy przechodziłą toruńska drużyna hokejowa. Biegali na 3000m. Dawali mi kopa motywacyjnego, bo miałem kogo gonić. Jednego zdublowałem dwa razy, wszystkich przynajmniej raz.
PT 08.05
- 10 km po 4'34/km w tym 6x100m przebieżki
- po 3 km zakręciło mi się w głowie i zacząłem wrać do domu
- poczułem się lepiej i wstąpiłem na stadion polatać przebieżki
SB 09.05
- 8km po 4'42/km
- po imieninach Stanisława zebrałem sie dopiero wieczorem zeby biegać, nie dałem rady wygrzebać się na BBL
ND 10.05
- 9,3 km w tym
----- 1,2 km rozgrzewki
----- 3 x 1,6 km + 0,8 km wszytsko na przerwach 400m
------ 1,2 km schłodzenia
- odcinki biegane po 3'34, 3'30, 3'28, 3'28/km
- dobry mocny trening
tydzień: 69 km
- wolne
- nogi trochę obolałe po zawodach, ale mniej niż się spodziewałem, ewidentnie na run toruń najsłabszy był brzuch (zwiastuny kolki) a nie nogi i to nie one dostały najbardziej podczas biegu
WT 21.04
-14 km, śr - 4'38/km
- dwa dni po zawodach nogi tyllko lekko podmęczone, nie bardziej niż normalnie w treningu
ŚR 22.04
- 12 km, śr - 5'35/km
- ponad połowa z Magdą
- końcówka szybsza
CZ 23.04
- 14 km w tym
---- 3,5 km rozgrzewki po 4'44/km
---- 8x800m p. 400m odcinki biegane po 3'34/km
---- 1,5 km schłodzenia po 5'10/km
PT 24.04
- 17,5 km po 5'03/km
- część trasy z Magdą
- końcówka ciężko przez temperaturę i może trochę przez długość dawno nie biegałem longów
SB 25.04
- 7,5 km - BBL
ND 26.04
- 17 km po 4'44/km
- trochę ciężko pod koniec
- chiałem pobiec coś szybszego ale o 400m stwierdziełm, że to nie jest ten dzień
tydzień: 82 km, 6 treningów
PN 27.04
- 15 km, śr po 4'49/km
- było gorąco
WT 28.04
- 12 km w tym
----- 3,5 km rozgrzewki po 4'41/km
----- 6 km ciągłego na tartanie po 3'44/km
----- 3,5 km schłodzenia po 4'38/km
- bardzo złe warunki - deszcz i mocny wiatr
- cały trening walką mentalną o to by nie przestać
ŚR 29.04
- 18 km po 4'40/km
- w koncu odrobinę dłuższy bieg, który lekko poszedł
- bardzo przyjemny bieg
CZ 30.04
- 13,5 km po 5'40/km
- trening z grupą z sklepu biegowego
- spokojnie
Podsumowanie kwietnia: 300 km
PT 01.05
- 12 km po 5'58/km
- z Magdą i Marcinem
- 7 przebieżek po 100m na koniec
SB 02.05
- 8,5 km po 4'55/km
- zajęcia BBL, bardzo krótkie
- dobieg na i z zajęć i z Pawłem do sklepu biegowego
ND 03.05
- 11,5km w tym:
- 2km rozgrzewki po 4'55/km
- 3 x 2 km p. 3'40 + 1km pierwsze powtórzenie po 3'41/km pozostałe po 3'35/km
- przerwy trochę w marsz trochę w truchcie
- 1 km schłodzenia
- 20 km rowerem wieczorem
tydzień: 90 km
PN 04.05
- 8,6 km po 5'34/km na bardzo krosowej trasie
- z Albertem
- sam kolejne 3 km po 4'16/km w tym 6x100 przebieżki
WT 05.05
rano
6km
wieczorem
- 7km po 4'49/km
- 6 x 60m pdg mocno
Śr 06.05
- Wolne po 15 dniach codziennego biegania
CZ 07.05
- 14 km w tym
----- 3 km rozgrzewki po 4'35/km
----- 6 km ciągłego po tartanie 3'38/km
----- 5 km schłodzenia po 4'36 w tym 5x100m przebieżka
- Podczas mojego treningu na bieżni test biegowy przechodziłą toruńska drużyna hokejowa. Biegali na 3000m. Dawali mi kopa motywacyjnego, bo miałem kogo gonić. Jednego zdublowałem dwa razy, wszystkich przynajmniej raz.
PT 08.05
- 10 km po 4'34/km w tym 6x100m przebieżki
- po 3 km zakręciło mi się w głowie i zacząłem wrać do domu
- poczułem się lepiej i wstąpiłem na stadion polatać przebieżki
SB 09.05
- 8km po 4'42/km
- po imieninach Stanisława zebrałem sie dopiero wieczorem zeby biegać, nie dałem rady wygrzebać się na BBL
ND 10.05
- 9,3 km w tym
----- 1,2 km rozgrzewki
----- 3 x 1,6 km + 0,8 km wszytsko na przerwach 400m
------ 1,2 km schłodzenia
- odcinki biegane po 3'34, 3'30, 3'28, 3'28/km
- dobry mocny trening
tydzień: 69 km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 11.05
rano:
- Pobiegłem do Magdy i z powrotem po czołówkę, z którą miałem zamiar biegać wieczorem.
- gorąco
- 7km, śr - 4'40/km
wieczorem:
- wieczrny bieg z czołówkami, było nas w sumie 19bieagczy + 1 rowerzystka - świetnie wyglądają te wszytskie swiatełka i odblaski
- łącznie 17km po śr - 5'37/km
WT 12.05
- 14 km po 4'24/km
- w tym 8x100m/100m
- po szybkim wybieganiu pobiegłem na stadion, tam chwile się porozciągałem i zrobiłem przebieżki, zupełnie przypadkiem w tym samym czasie przebieżki zaczął robić Bartek M. (kończył jakieś tysiaczki na bieżni), wiec pobiegaliśmy razem.
ŚR 13.05
- zawody Top Cross - 6666m - 25:25, 4msc
- śr - 3'49/km
- świetny bieg poprawiłem mój najlepszy wynik na tej trasie o ponad minutę
- od początku prowadziłem stawkę, czekałem aż wyprzedzi mnie Piernik, który jest lekko licząc poziom wyżej, ale on wcale się do tego nie kwapił, nawet poprosiłęm go w którymś momencie, aby mnie zmienił na prowadzeniu, ale stwierdził, zę "dobrze prowadzę". Po 85% trasy był mocny zbieg, na którym wyprzedziło mnie 3 zawodników, siedzących dotąd na moich plecach, nogi miałem "z waty" i szczególnie na zbiegu byłem już słaby. Na tej trudnej trasie rzadko zdarza się pobiec negativ split czy nawet równo, tym razem się udało i pomimo, zę nie udało mi się obronić podium to w dobrej formie dobiegłem 4msc.
- po biegu razem z Pawłem zrobiliśmy 6 przebieżek na stadionie
- łącznie 12km
Cz 14.05
- 18,5 km, śr - 5'15/km
- na początek 6 km sam na trasie top crossu + 6x100m/100m na stadionie
- później 12,5 km razem z ekipą ze sklepu biegowego
PT 15.05
- 11,5 km śr - 4'48/km
SB 16.05 i ND 17.05
- wolne z braku czasu i chęci
tydzień: 80km
PN 18.05
- 19,6 km, śr - 4'48/km w tym
- 6 x 500m p. 750m, szybki odcinek bardzo krosowy, śr - po 3'40/km
- spotkałem ALberta i dokręciłem z nim kilometry
- na koniec zrobiliśmy 8 x100m/100m, ale biegane w tempie dla A. = ~3'50/km
WT 19.05
- 7km śr - 4'45/km
- pobiegłem do Magdy coś jej podrzucić
ŚR 20.05
rano:
- 8km w tym 3x800m p. 2min
- szybkie odcinki po 3'38/km
- luzowanie przed sobotnimi zawodami
wieczorem:
- 6,5 km z Magdą
- śr - 6'07/km
CZ 21.05
- bieg z ekipą z sklepu biegowego
- 11km po śr 5'40/km
- zrobilśmy sprinty wahdłowe na boisku od linii do linii
- mocno wchodziły i starałem sie troche odpuszczać, bo zawody, ale cieżko było luzować jak chłopaki obok cisneli
- za mocno
PT 22.05
- 5km śr -4'39/km
- w tym 4 x100m/100m
- rozruch na dzień przed zawodami
- rozgrzewka na trawie, przebieżki na tartanie
SB 23.05
BIEG PAPIERNIKA 10 km
Ustawiłem się w 4-5 linii, więc zważywszy na 3,2 tys. osób, na samym przodzie. Tam już wszyscy byli zainteresowani ściganiem się. Start był z bieżni tuż przez wirażem. Tyle łokci i przepychania co na pierwszych 50 metrach to jeszcze w biegach amatorskich nie widziałem. Spodobało mi się to. Prawdziwy sport i rywalizacja. Nikt tam krzywdy nikomu nie robił, ale było ostro.
Na pierwszym kilometrze tłok i tak był, ale nie za duży. Był też pierwszy dość długi podbieg. Po 0,5 km patrzę na zegarek, a tam średnia 4'/km, ale byłem spokojny. Pierwszy km zamknąłem w 3:50 i zapanował już luz, że swobodnie mogłem biec swoim tempem. Trochę wiało, więc schowałem się za dwoma chłopakami ze Sztumu i leciałem za nimi przez kolejne 1,5 km.
Dalej wbiegliśmy na teren fabryki papieru i zaczęło trochę wiać w twarz. Chłopak przede mną zwolnił, więc go wyprzedziłem biorąc wiatr na klatę. Złapał się za mną cały pociąg biegaczy, których ciągnąłem aż do 5km (około 18.25). Po nawrotce jeden z kolesi za mną wyprzedził mnie i ruszył sporo szybciej niz do tej pory biegliśmy, ale złapałem się za nim pociągnąłem z pół kilometra, a może nawet więcej. Koleś wymiękł, a ja poczułem że mogę biec szybciej i zacząłem wyprzedzać. Biegłem bardzo zbliżonym tempem, ale wszyscy w około zwalniali to połykałem jednego po drugim.
Koło 7 km była nawrotka w formie prawi agrafki z podbiegiem tuz za nią. Tam mnie trochę ścięło i przez chwilę cierpiałem, ale po 200m odzyskałem równowagę. Doszedłem kolejną grupę i postanowiłem się z nimi trzymać. Oni też poszli do przodu i siedząc im na plecach wraz z nimi wyprzedzałem kolejnych biegaczy. Czułem cały czas, że jest rezerwa, ale bałem się jakoś przyspieszyć żeby nie ściąć się na koniec.
Co chwilę kogoś wyprzedzałem i czułem się świetnie, czego obrazem może być, że co spojrzałem na zegarek to mnie dziwiło, że tak DUŻO dystansu minęło od ostatniego spojrzenia. Coś co w odwrotnej formie występuje w każdej końcówce biegu.
Na początku 10 km był podbieg. Zaraz po nim koleś za którym biegłem (ostatecznie drugi zawodnik M50) zaatakował i puściłem się za nim. Biegliśmy szybko i wyprzedziliśmy parę osób. Biegnąc ramię w ramię, zmienialiśmy się na prowadzeniu i wyprzedzaliśmy chyba jeszcze kogoś. Z przodu biegła kobieta z facetem. Byli jeszcze z 10 metrów przede mną na 200m przed metą. Pocisnąłem maksa i udało mi sie ich sporo wyprzedzić i na ostatnią 40 metrową prostą wpadłem nie mając już praktycznie nikogo przed sobą.
Super radość z nowej życiówki - 36'29
Ostatnie 0,5 km wg. zegarka wyszło w 3'06/km, a ostatnie 400m po 3'00/km. Chyba zbyt asekuracyjnie pobiegłem, skoro tyle jeszcze sił zostało :)Warunki były spoko. Ciepło, ale nie gorąco (trochę zjarałem sobie ramiona). Trasa w sam raz na życiówkę. 7-8 zakrętów na cąłej trasie w tym tylko jeden wąski, na którym trzeba było jakoś zwolnić. Dwa, niezbyt straszne podbiegi, a poza tym długie, szerokie, płaskie proste.
Na kolejnych ptk. pomiarowych ddzielących trasę na 4 mniej więcej równe części byłem 93 --> 62 --> 57 --> 41. Tego wyprzedzania trochę było, ale mi i tak się wydaje, że więcej
Organizacyjnie super.
ND 24.05
- 8km, śr - 4'52/km
- na wybory
tydzień: 75 km
rano:
- Pobiegłem do Magdy i z powrotem po czołówkę, z którą miałem zamiar biegać wieczorem.
- gorąco
- 7km, śr - 4'40/km
wieczorem:
- wieczrny bieg z czołówkami, było nas w sumie 19bieagczy + 1 rowerzystka - świetnie wyglądają te wszytskie swiatełka i odblaski
- łącznie 17km po śr - 5'37/km
WT 12.05
- 14 km po 4'24/km
- w tym 8x100m/100m
- po szybkim wybieganiu pobiegłem na stadion, tam chwile się porozciągałem i zrobiłem przebieżki, zupełnie przypadkiem w tym samym czasie przebieżki zaczął robić Bartek M. (kończył jakieś tysiaczki na bieżni), wiec pobiegaliśmy razem.
ŚR 13.05
- zawody Top Cross - 6666m - 25:25, 4msc
- śr - 3'49/km
- świetny bieg poprawiłem mój najlepszy wynik na tej trasie o ponad minutę
- od początku prowadziłem stawkę, czekałem aż wyprzedzi mnie Piernik, który jest lekko licząc poziom wyżej, ale on wcale się do tego nie kwapił, nawet poprosiłęm go w którymś momencie, aby mnie zmienił na prowadzeniu, ale stwierdził, zę "dobrze prowadzę". Po 85% trasy był mocny zbieg, na którym wyprzedziło mnie 3 zawodników, siedzących dotąd na moich plecach, nogi miałem "z waty" i szczególnie na zbiegu byłem już słaby. Na tej trudnej trasie rzadko zdarza się pobiec negativ split czy nawet równo, tym razem się udało i pomimo, zę nie udało mi się obronić podium to w dobrej formie dobiegłem 4msc.
- po biegu razem z Pawłem zrobiliśmy 6 przebieżek na stadionie
- łącznie 12km
Cz 14.05
- 18,5 km, śr - 5'15/km
- na początek 6 km sam na trasie top crossu + 6x100m/100m na stadionie
- później 12,5 km razem z ekipą ze sklepu biegowego
PT 15.05
- 11,5 km śr - 4'48/km
SB 16.05 i ND 17.05
- wolne z braku czasu i chęci
tydzień: 80km
PN 18.05
- 19,6 km, śr - 4'48/km w tym
- 6 x 500m p. 750m, szybki odcinek bardzo krosowy, śr - po 3'40/km
- spotkałem ALberta i dokręciłem z nim kilometry
- na koniec zrobiliśmy 8 x100m/100m, ale biegane w tempie dla A. = ~3'50/km
WT 19.05
- 7km śr - 4'45/km
- pobiegłem do Magdy coś jej podrzucić
ŚR 20.05
rano:
- 8km w tym 3x800m p. 2min
- szybkie odcinki po 3'38/km
- luzowanie przed sobotnimi zawodami
wieczorem:
- 6,5 km z Magdą
- śr - 6'07/km
CZ 21.05
- bieg z ekipą z sklepu biegowego
- 11km po śr 5'40/km
- zrobilśmy sprinty wahdłowe na boisku od linii do linii
- mocno wchodziły i starałem sie troche odpuszczać, bo zawody, ale cieżko było luzować jak chłopaki obok cisneli
- za mocno
PT 22.05
- 5km śr -4'39/km
- w tym 4 x100m/100m
- rozruch na dzień przed zawodami
- rozgrzewka na trawie, przebieżki na tartanie
SB 23.05
BIEG PAPIERNIKA 10 km
Ustawiłem się w 4-5 linii, więc zważywszy na 3,2 tys. osób, na samym przodzie. Tam już wszyscy byli zainteresowani ściganiem się. Start był z bieżni tuż przez wirażem. Tyle łokci i przepychania co na pierwszych 50 metrach to jeszcze w biegach amatorskich nie widziałem. Spodobało mi się to. Prawdziwy sport i rywalizacja. Nikt tam krzywdy nikomu nie robił, ale było ostro.
Na pierwszym kilometrze tłok i tak był, ale nie za duży. Był też pierwszy dość długi podbieg. Po 0,5 km patrzę na zegarek, a tam średnia 4'/km, ale byłem spokojny. Pierwszy km zamknąłem w 3:50 i zapanował już luz, że swobodnie mogłem biec swoim tempem. Trochę wiało, więc schowałem się za dwoma chłopakami ze Sztumu i leciałem za nimi przez kolejne 1,5 km.
Dalej wbiegliśmy na teren fabryki papieru i zaczęło trochę wiać w twarz. Chłopak przede mną zwolnił, więc go wyprzedziłem biorąc wiatr na klatę. Złapał się za mną cały pociąg biegaczy, których ciągnąłem aż do 5km (około 18.25). Po nawrotce jeden z kolesi za mną wyprzedził mnie i ruszył sporo szybciej niz do tej pory biegliśmy, ale złapałem się za nim pociągnąłem z pół kilometra, a może nawet więcej. Koleś wymiękł, a ja poczułem że mogę biec szybciej i zacząłem wyprzedzać. Biegłem bardzo zbliżonym tempem, ale wszyscy w około zwalniali to połykałem jednego po drugim.
Koło 7 km była nawrotka w formie prawi agrafki z podbiegiem tuz za nią. Tam mnie trochę ścięło i przez chwilę cierpiałem, ale po 200m odzyskałem równowagę. Doszedłem kolejną grupę i postanowiłem się z nimi trzymać. Oni też poszli do przodu i siedząc im na plecach wraz z nimi wyprzedzałem kolejnych biegaczy. Czułem cały czas, że jest rezerwa, ale bałem się jakoś przyspieszyć żeby nie ściąć się na koniec.
Co chwilę kogoś wyprzedzałem i czułem się świetnie, czego obrazem może być, że co spojrzałem na zegarek to mnie dziwiło, że tak DUŻO dystansu minęło od ostatniego spojrzenia. Coś co w odwrotnej formie występuje w każdej końcówce biegu.
Na początku 10 km był podbieg. Zaraz po nim koleś za którym biegłem (ostatecznie drugi zawodnik M50) zaatakował i puściłem się za nim. Biegliśmy szybko i wyprzedziliśmy parę osób. Biegnąc ramię w ramię, zmienialiśmy się na prowadzeniu i wyprzedzaliśmy chyba jeszcze kogoś. Z przodu biegła kobieta z facetem. Byli jeszcze z 10 metrów przede mną na 200m przed metą. Pocisnąłem maksa i udało mi sie ich sporo wyprzedzić i na ostatnią 40 metrową prostą wpadłem nie mając już praktycznie nikogo przed sobą.
Super radość z nowej życiówki - 36'29
Ostatnie 0,5 km wg. zegarka wyszło w 3'06/km, a ostatnie 400m po 3'00/km. Chyba zbyt asekuracyjnie pobiegłem, skoro tyle jeszcze sił zostało :)Warunki były spoko. Ciepło, ale nie gorąco (trochę zjarałem sobie ramiona). Trasa w sam raz na życiówkę. 7-8 zakrętów na cąłej trasie w tym tylko jeden wąski, na którym trzeba było jakoś zwolnić. Dwa, niezbyt straszne podbiegi, a poza tym długie, szerokie, płaskie proste.
Na kolejnych ptk. pomiarowych ddzielących trasę na 4 mniej więcej równe części byłem 93 --> 62 --> 57 --> 41. Tego wyprzedzania trochę było, ale mi i tak się wydaje, że więcej
Organizacyjnie super.
ND 24.05
- 8km, śr - 4'52/km
- na wybory
tydzień: 75 km
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Trochę się zapuściłem z blogiem, a przez małe kłopoty z komputerem nie mogę chwilowo zrzucić treningów. Słabo pamietam co biegałem i same cyferki z zegarka spiszę
PN 25.05
- 17,5 km późnym wieczore z czołówką w około 20 osób
WT 26.05
rano:
- 8km po 4'39/km
wieczorem:
- 10 km po 5'21/km
- z Albertem
- w tym 8x100 przebieżek po ~3'50/km
ŚR 27.05
rano:
- 6 km po 4'48/km
wieczorem:
- 16 km km po 4'19/km
- w tym 3x2km p. 3 min po 3'48 --> 3'46 --> 3'33
- posżło bardzo lekko, co było widać w tempie biegu po odcinkach, które luźno trzymało się pomiżej 4'30/km
- z Pawłem
CZ 28.05
- 9,4 km po 5'35/km
- z ekipą z sklepu biegowego
PT 29.05
- wolne, przeprowadzka
SB 30.05
- 5,5 km po 4'42/km
- coś załatwiałem na szybko przed rodzinnymi uroczystościami, udało się to zrobić biegiem
ND 31.06
- 8 km po 3'54/km
- trening bez ładu i składu
- trochę wolniejsze pierwsze 2,5 km później konkret
- na kacu
tydzień: 80 km
PN 01.06
- 8 km po 6'00/km
- z Magą
WT 02.06
rano:
- 10 km po 4'48/km
wieczorem:
- sprawność na sali pod okiem Piernika
ŚR 03.06
- 11km śr po 4'25/km
- w tym: 2 x 2 km po 3'30 p. 3min
- bardzo, barzo ciężko mięśniowo po wtorkowej salce, szczególnie czwórki
CZ 04.06
- wolne
PT 05.06
- 13 km po 4'31/km na śr tętnie 143 bpm (73% HRmax)
- pierwszy raz o dłuższego czasu bieg w pulsometrze wszystko wskazuje, ze i bez jego pomocy trzymam włąsciwe tempo na spokjnych biegach, super
SB 06.06
rano:
- 10 km po 4'45/km
wieczorem:
- 7 km po 4'47/km
- było za gorąco, źle się o tego czułem, musiałem zrobić w połowie przerwę w cieniu żeby trochę się schłodzić
ND 07.06
- wolne - kontuzja
- rano poćwiczyłem z ciężarkami, głównie górną połowę ciała
- wieczorem ból pleców, który ciągnął się za mną od praiwe dwóch tygodni nie pozolił mi biec, każdemu krokowi towarzyszył konkretny ból, załamka
- ból pierwotnier pojawił się po ćwiczeniach na kółku, coś a'la taczka 10 powtórzeń wystarczyło
tydzień: 60 km
PN 25.05
- 17,5 km późnym wieczore z czołówką w około 20 osób
WT 26.05
rano:
- 8km po 4'39/km
wieczorem:
- 10 km po 5'21/km
- z Albertem
- w tym 8x100 przebieżek po ~3'50/km
ŚR 27.05
rano:
- 6 km po 4'48/km
wieczorem:
- 16 km km po 4'19/km
- w tym 3x2km p. 3 min po 3'48 --> 3'46 --> 3'33
- posżło bardzo lekko, co było widać w tempie biegu po odcinkach, które luźno trzymało się pomiżej 4'30/km
- z Pawłem
CZ 28.05
- 9,4 km po 5'35/km
- z ekipą z sklepu biegowego
PT 29.05
- wolne, przeprowadzka
SB 30.05
- 5,5 km po 4'42/km
- coś załatwiałem na szybko przed rodzinnymi uroczystościami, udało się to zrobić biegiem
ND 31.06
- 8 km po 3'54/km
- trening bez ładu i składu
- trochę wolniejsze pierwsze 2,5 km później konkret
- na kacu
tydzień: 80 km
PN 01.06
- 8 km po 6'00/km
- z Magą
WT 02.06
rano:
- 10 km po 4'48/km
wieczorem:
- sprawność na sali pod okiem Piernika
ŚR 03.06
- 11km śr po 4'25/km
- w tym: 2 x 2 km po 3'30 p. 3min
- bardzo, barzo ciężko mięśniowo po wtorkowej salce, szczególnie czwórki
CZ 04.06
- wolne
PT 05.06
- 13 km po 4'31/km na śr tętnie 143 bpm (73% HRmax)
- pierwszy raz o dłuższego czasu bieg w pulsometrze wszystko wskazuje, ze i bez jego pomocy trzymam włąsciwe tempo na spokjnych biegach, super
SB 06.06
rano:
- 10 km po 4'45/km
wieczorem:
- 7 km po 4'47/km
- było za gorąco, źle się o tego czułem, musiałem zrobić w połowie przerwę w cieniu żeby trochę się schłodzić
ND 07.06
- wolne - kontuzja
- rano poćwiczyłem z ciężarkami, głównie górną połowę ciała
- wieczorem ból pleców, który ciągnął się za mną od praiwe dwóch tygodni nie pozolił mi biec, każdemu krokowi towarzyszył konkretny ból, załamka
- ból pierwotnier pojawił się po ćwiczeniach na kółku, coś a'la taczka 10 powtórzeń wystarczyło
tydzień: 60 km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 08.06
- wolne
- odpoczynek dla pleców
WT 09.06
- godzina rowerowania - 26 km
- odpoczynek dla pleców
ŚR 10.06
- Top Cross - 6,666 m, 25:12, 2 msc, śr - 3'47/km
- Pomimo, że plecy wciąż nie są w super stanie biec mogłem bez bólu. Wziąłem poprawkę na taktykę z zeszłego miesiąca i postanowiłem się urwac na początku biegu, by nie dać szansy rywalom na finiszu. Piernik dogonił mnie po 0,5 km. Pocviągnąlem za nim z 200m, ale było za syzbko. Z nim z resztą właściwie nie konkuruję. Nie ten poziom. Podciągnąlem się tylko chwile, ale pozowliło mi to oderwać się na sporą odległość od pozostałych zawodników. Przez dwa kółka cisnąlem mocno po 3'40-45/km, co na tej, przełajowej trasie jest konkretną predkością. Odwróciłem się i nie zobaczyłęm za sobą nikogo. Bałem sie ceny jaką spodziewałem się zapłacić za początek biegu i profilaktycznie trochę zwolniłem. Było ciężko psychicznie, bo nie widziałem żadengo przecinika przez, ani za sobą. Dobrze, ze było kogo dublować, każdy kolejny zawodnik był dobrym celem do którego musiałem dociągnąć. Na ostatnim okrążeniu, na ostatniej prostej spojrzałem na ogólny czas biegu. Zorientowałem sie, ze mam szanśe na życiówkę na tej trasie to pognałem już na maksa. Udąło się. Urwałem 12 sekund. Nie byłem nawet blisko zmęczenia z przed miesiąca, Wtedy bliskość kokurentów na końcówce sprawiła, ze dałem z siebie wiecej. Fajny bieg.
- Później, już w domu, pobiegłem z Marcinem D. 7,5 km śr po 6'06/km
Cz 11.06
rano:
- 10 km po 4'45/km
- spotkałem sarnę
- znalazłem truchło jastrzębia
- wypróbowałem nową trasę, ale zew wysypiska śmieci, sprawia, zę na pewno nie bedzie należeć do moich ulubionych
wieczorem:
- 9 km śr po 4'19/km
- szybkie wybieganie, trochę za szybkie
PT 12.06
- 13 km śr po 4'51/km naśr tętnie 140 bpm
- upał
- przerwa w środku biegu, aby odpocząć od słońca
SB 13.06
- 8 km, mało czasu, wysoka temperatura
- 2 km rozgrzewki 4'37/km
- 5 km tempo - śr. 3'38/km
- 1 km schłodzenia - 4'20/km
- Tempo posżło ciężko, ciężej niż ten sam trening, który już kilka razy wykonywałem na tych prędkościach, ale tym razem nie było to na tartanie, a na asfaltowej pętli
ND 14.06
- 10 km po 4'41/km
tydzień: 65 km
- wolne
- odpoczynek dla pleców
WT 09.06
- godzina rowerowania - 26 km
- odpoczynek dla pleców
ŚR 10.06
- Top Cross - 6,666 m, 25:12, 2 msc, śr - 3'47/km
- Pomimo, że plecy wciąż nie są w super stanie biec mogłem bez bólu. Wziąłem poprawkę na taktykę z zeszłego miesiąca i postanowiłem się urwac na początku biegu, by nie dać szansy rywalom na finiszu. Piernik dogonił mnie po 0,5 km. Pocviągnąlem za nim z 200m, ale było za syzbko. Z nim z resztą właściwie nie konkuruję. Nie ten poziom. Podciągnąlem się tylko chwile, ale pozowliło mi to oderwać się na sporą odległość od pozostałych zawodników. Przez dwa kółka cisnąlem mocno po 3'40-45/km, co na tej, przełajowej trasie jest konkretną predkością. Odwróciłem się i nie zobaczyłęm za sobą nikogo. Bałem sie ceny jaką spodziewałem się zapłacić za początek biegu i profilaktycznie trochę zwolniłem. Było ciężko psychicznie, bo nie widziałem żadengo przecinika przez, ani za sobą. Dobrze, ze było kogo dublować, każdy kolejny zawodnik był dobrym celem do którego musiałem dociągnąć. Na ostatnim okrążeniu, na ostatniej prostej spojrzałem na ogólny czas biegu. Zorientowałem sie, ze mam szanśe na życiówkę na tej trasie to pognałem już na maksa. Udąło się. Urwałem 12 sekund. Nie byłem nawet blisko zmęczenia z przed miesiąca, Wtedy bliskość kokurentów na końcówce sprawiła, ze dałem z siebie wiecej. Fajny bieg.
- Później, już w domu, pobiegłem z Marcinem D. 7,5 km śr po 6'06/km
Cz 11.06
rano:
- 10 km po 4'45/km
- spotkałem sarnę
- znalazłem truchło jastrzębia
- wypróbowałem nową trasę, ale zew wysypiska śmieci, sprawia, zę na pewno nie bedzie należeć do moich ulubionych
wieczorem:
- 9 km śr po 4'19/km
- szybkie wybieganie, trochę za szybkie
PT 12.06
- 13 km śr po 4'51/km naśr tętnie 140 bpm
- upał
- przerwa w środku biegu, aby odpocząć od słońca
SB 13.06
- 8 km, mało czasu, wysoka temperatura
- 2 km rozgrzewki 4'37/km
- 5 km tempo - śr. 3'38/km
- 1 km schłodzenia - 4'20/km
- Tempo posżło ciężko, ciężej niż ten sam trening, który już kilka razy wykonywałem na tych prędkościach, ale tym razem nie było to na tartanie, a na asfaltowej pętli
ND 14.06
- 10 km po 4'41/km
tydzień: 65 km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 15.06
- 8 km po 6'20/km
- z Magdą
WT 16.06
- 21,1 km po 4'25/km
- fajne nowe trasy, miało być 18 km, ale trochę pobłądziłem.
ŚR 17.06
- 10 km po 4'15/km w tym:
- 3 x 1 km p. 1,2 km
- powtórzenia po 3'15, 3'11, 3'06
- pierwszy mój chyba trening tego typu, Chciałem sprawdzić jak się czuję na takich prędkościach z myślą o finiszowaniu na sobotnich zawodach. Ostatnie powtórzenie było już ciężkie, głównie mięśniowo, ale ciężki oddech też dał mi popalić od koniec. Mocne, ale nie bardzo mocne, przeoranie. Na pewno za mocne w kontekście zawodów. Chodziło głównie o zabawę przed „zamknięciem” sezonu wiosennego.
CZ 18.06
- 9,5 km po 6'02/km
- z Magdą i Marcinem spokojnie
- po drodze spotkaliśmy Maćka i Jaro na kolarkach
PT 19.06
- wolne, podróż
SB 20.06
- Grad Prix Tężnie Ciechocinek Run, czy jakoś tak :)
- 5,2 km po śr 3'24/km, czas 17:37
- trasa bez atestu, ale coś koło tych deklarowanych 5.2 musiało być
Wybrałem ten bieg z myślą, że czas w końcu wygrać jakiś bieg. :) Wyniki sprzed miesiąca i dwóch sugerowały, że wygram na miękko z dużą przewagą. Na miejscu zorientowałem się trochę w konkurencji i było trzech młodych chłopaków z klubów LA, więc pewność trochę spadła. Trasa wiodła dookoła ciechocińskich tężni. Dwa okrążenia. Plan był, aby trzymać się drugiej pozycji na pierwszym okrążeniu i od początku drugiego przyspieszyć licząc, że uda się urwać.
Po starcie nikt nie kwapił się do objęcia prowadzenia i nie wytrzymałem i to ja pobiegłem pierwszy. Po 100 metrach zakręt i jedyny podbieg na trasie i tuż za nim wyprzedził mnie Kamil Podolski. Ucieszyło mnie to, bo stwierdziłem, że jednak będzie szansa rozegrać bieg zgodnie z planem. Kamil zaczął mocno cisnąć po +-3'15/km. Nie jest to tempo, którym mógłbym biec dłuższy odcinek, ale postanowiłem nie odpuszczać. Miałem w pamięci jego wynik sprzed miesiąca, kiedy pobiegł coś koło 18:30. Wierzyłem, że on spuchnie szybciej niż ja i zapłaci za za szybki początek wyższą ode mnie cenę.
Po ponad kilometrze Kamil zaczął zwalniać i wyszedłem na prowadzenie. Myślałem, że zaraz go zgubię, ale trzymał się tuż za mną. Pod koniec pierwszego okrążenia zaczął słabnąć i na półmetku miąłem z 15 metrów przewagi. 2,6 km pokonałem w 8:45 czyli po 3'22/km. Nie miałem głowy do liczenia jakie to tempo i dobrze, bo świadomość mogłaby mnie sparaliżować. Na żadnych zawodach nie miałem średniej prędkości poniżej 3'39/km, a tu taki przeskok.
Drugie okrążenie to już głównie walka z sobą. Na zakrętach sprawdzałem kątem oka, gdzie jest drugi zawodnik. Przewaga powoli rosła, aż do 50m na pół kilometra przed metą. Od tego momentu zacząłem długo finiszować, ale prędkość jakoś spektakularnie nie wzrosła. Nie obejrzałem się już do końca i nie wiem, z jaką przewagą wygrałem. Wydaje mi się, że trochę ponad 10, może 15 sekund. W wynikach są tylko miejsca, nie ma czasów, więc tego się już raczej nie dowiem. Druga połowa dystansu o 7 sekund wolniej od pierwszej.
Po biegu dostałem puchar. Mój drugi w 6 letniej biegowej karierze. Pierwszy w open za pierwsze zwycięstwo. Bieg był mały, startowało raptem 50 osób, ale zwycięstwo cieszy. Zrobiłem wynik odpowiadający złamaniu 17 minut na 5km. Zdecydowanie mój najwartościowszy wynik odkąd biegam.
Jestem bardzo zadowolony.
ND 21.06
rano:
- 20 km po śr 4'29/km
- fajna trasa
- końcówka trochę ciężka
- lekkie bóle mięśniowe po sobotniej piątce
wieczorem:
- 2,5 km po 5'41/km
- z Magdą
Zaczęło padać, a że wiatr był mocny, to konkretnie zacinało. Postanowiliśmy odpuścić i zamiast biegu trochę poćwiczyć. Główna porcja ćwiczeń to przyklęki 100 powtórzeń. Przysiadów za bardzo wciąż nie chcę robić z myślą o plecach, moja technika ich wykonywania nie jest idealna i plecy lekko dostają. Oprócz tego wstępowanie na podwyższenie, unoszenie wysoko kolan, wspięcia na place, odwodzenie nogi w bok i na koniec stanie na jednej nodze na poduszkach destabilizacyjnych. Fajny trening .
tydzień: 79 km
- 8 km po 6'20/km
- z Magdą
WT 16.06
- 21,1 km po 4'25/km
- fajne nowe trasy, miało być 18 km, ale trochę pobłądziłem.
ŚR 17.06
- 10 km po 4'15/km w tym:
- 3 x 1 km p. 1,2 km
- powtórzenia po 3'15, 3'11, 3'06
- pierwszy mój chyba trening tego typu, Chciałem sprawdzić jak się czuję na takich prędkościach z myślą o finiszowaniu na sobotnich zawodach. Ostatnie powtórzenie było już ciężkie, głównie mięśniowo, ale ciężki oddech też dał mi popalić od koniec. Mocne, ale nie bardzo mocne, przeoranie. Na pewno za mocne w kontekście zawodów. Chodziło głównie o zabawę przed „zamknięciem” sezonu wiosennego.
CZ 18.06
- 9,5 km po 6'02/km
- z Magdą i Marcinem spokojnie
- po drodze spotkaliśmy Maćka i Jaro na kolarkach
PT 19.06
- wolne, podróż
SB 20.06
- Grad Prix Tężnie Ciechocinek Run, czy jakoś tak :)
- 5,2 km po śr 3'24/km, czas 17:37
- trasa bez atestu, ale coś koło tych deklarowanych 5.2 musiało być
Wybrałem ten bieg z myślą, że czas w końcu wygrać jakiś bieg. :) Wyniki sprzed miesiąca i dwóch sugerowały, że wygram na miękko z dużą przewagą. Na miejscu zorientowałem się trochę w konkurencji i było trzech młodych chłopaków z klubów LA, więc pewność trochę spadła. Trasa wiodła dookoła ciechocińskich tężni. Dwa okrążenia. Plan był, aby trzymać się drugiej pozycji na pierwszym okrążeniu i od początku drugiego przyspieszyć licząc, że uda się urwać.
Po starcie nikt nie kwapił się do objęcia prowadzenia i nie wytrzymałem i to ja pobiegłem pierwszy. Po 100 metrach zakręt i jedyny podbieg na trasie i tuż za nim wyprzedził mnie Kamil Podolski. Ucieszyło mnie to, bo stwierdziłem, że jednak będzie szansa rozegrać bieg zgodnie z planem. Kamil zaczął mocno cisnąć po +-3'15/km. Nie jest to tempo, którym mógłbym biec dłuższy odcinek, ale postanowiłem nie odpuszczać. Miałem w pamięci jego wynik sprzed miesiąca, kiedy pobiegł coś koło 18:30. Wierzyłem, że on spuchnie szybciej niż ja i zapłaci za za szybki początek wyższą ode mnie cenę.
Po ponad kilometrze Kamil zaczął zwalniać i wyszedłem na prowadzenie. Myślałem, że zaraz go zgubię, ale trzymał się tuż za mną. Pod koniec pierwszego okrążenia zaczął słabnąć i na półmetku miąłem z 15 metrów przewagi. 2,6 km pokonałem w 8:45 czyli po 3'22/km. Nie miałem głowy do liczenia jakie to tempo i dobrze, bo świadomość mogłaby mnie sparaliżować. Na żadnych zawodach nie miałem średniej prędkości poniżej 3'39/km, a tu taki przeskok.
Drugie okrążenie to już głównie walka z sobą. Na zakrętach sprawdzałem kątem oka, gdzie jest drugi zawodnik. Przewaga powoli rosła, aż do 50m na pół kilometra przed metą. Od tego momentu zacząłem długo finiszować, ale prędkość jakoś spektakularnie nie wzrosła. Nie obejrzałem się już do końca i nie wiem, z jaką przewagą wygrałem. Wydaje mi się, że trochę ponad 10, może 15 sekund. W wynikach są tylko miejsca, nie ma czasów, więc tego się już raczej nie dowiem. Druga połowa dystansu o 7 sekund wolniej od pierwszej.
Po biegu dostałem puchar. Mój drugi w 6 letniej biegowej karierze. Pierwszy w open za pierwsze zwycięstwo. Bieg był mały, startowało raptem 50 osób, ale zwycięstwo cieszy. Zrobiłem wynik odpowiadający złamaniu 17 minut na 5km. Zdecydowanie mój najwartościowszy wynik odkąd biegam.
Jestem bardzo zadowolony.
ND 21.06
rano:
- 20 km po śr 4'29/km
- fajna trasa
- końcówka trochę ciężka
- lekkie bóle mięśniowe po sobotniej piątce
wieczorem:
- 2,5 km po 5'41/km
- z Magdą
Zaczęło padać, a że wiatr był mocny, to konkretnie zacinało. Postanowiliśmy odpuścić i zamiast biegu trochę poćwiczyć. Główna porcja ćwiczeń to przyklęki 100 powtórzeń. Przysiadów za bardzo wciąż nie chcę robić z myślą o plecach, moja technika ich wykonywania nie jest idealna i plecy lekko dostają. Oprócz tego wstępowanie na podwyższenie, unoszenie wysoko kolan, wspięcia na place, odwodzenie nogi w bok i na koniec stanie na jednej nodze na poduszkach destabilizacyjnych. Fajny trening .
tydzień: 79 km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 22.06
23 km, bez mierzenia tempa. Biegałem od 21:20 do 23:30, z krótkimi przerwami. Bardzo ajny bieg nocny z toruńskimi biegaczami. Pogoda trochę nie dopisywała i cały czas padało. Niestety zaczynałem już w całkowicie przemoczonych butach (zmokłem po drodze na rowerze).
WT 23.06
wolne od biegania, za to z solidną porcją ćwiczeń, trochę ręce, trochę nogi, z przyklękami i burpees jako głównymi ćwiczeniami
ŚR 24.06
rano:
- 14 km po 4'12/km w tym 5 x 1km na przerwie 5 min
- tempa powtórzeń: 3'21, 3'20, 3'20, 3'19, 3'14
- było trochę za szybko, bo prze kolejne dwa dni mocno czułem łydki
- po trzecim powtórzeniu poczułem coś dziwnego w przyśrodkowym rzyczepie mięśnia czworogłowego i zatrzymałem się na 20 sekund, ale było OK i kontynułowałem trening
wieczorem:
- 6 km po 5'44/km
- z Marcinem
- mogłem się pomądrzyć dając mu rady przed jego pierwszymi zawodami
CZ 25.06
- 6 km po 6'04/km
- z Magdą
PT 26.06
-wolne
SB 27.06
VII Bieg Papieski w Służewie 7.6 km - trasa asfaltowo-szutrowa
Pojechaliśmy razem z Magdą, więc musiało być udanie. Oglądając wyniki z przed roku liczyłem, ze moze uda się załapać na podium, ale po przybyciu na miejsce zobaczyłem, że szans na to raczej nie bedzie.
Od startu ruszyłem z czołówką, ale po ierwszych 200-300 metrach po 3'15/km zacząłem odczuwać kolkę (piłem bardzo dużo wody przed biegiem) i zwolniłem. Prowadząca czwórka zaczeła mi odjeżdzać, a ja prowadziłem peleton. Oddalali się powoli. Po 2 km miałem 80 metrów starty i wtedy czołowa grupka sie podzieliła na dwie dwójki. Piotr Wiśniewiski i Paweł Kokocki zaczeli słabnąć i powoli nadrabiałem stracony dystans. W połowie biegu był punkt z wodą, postanowiłem z niego nie korzystać i dzięki temu doszedłem chłopaków. Po chwili, szybkim zrywem, urwałem sie na 3-4 metry i bardzo powoli, ale ciągle ziœkszałem przewagę. Na początku 5 kilometra wbiegłem na polną drogę i tafiłem na rozstaje. Lewo, prawo - żadnych oznaczeń,a przegapiłem gdzie pobiegła prowadząca dwójka. Pobiegłem w lewo i to był błąd. Po chwili się zorientowałem i krzyknąlem do chłopakóœ za mną (którzy w tym momencie byli już przed mną), ze nie tędy droga. Zachowali sie bardzo fair i zwolnili na tyle, ze mogłem ich dogonić. Z 20 metrów przewagi na 4 zaowdnikiem nic już nie zostało. Mobno przeorało mnie to psychicznie i odechciało mi sie kontynuować bieg. Na szczęscie utrzymałem się z nimi i zebrałem w sobie i ponowięłm atak. Piotr WIśniewski dość szybko odpadł, ale Kokocki nie puszczał.
Zaczeły się podbiegi i najfajniejsze ściganie w mojej karierze. Na przemian atakowaliśmy, ale żaden z nas nie odpuszczał. Zacząłem słabnąć i mogłem juz tylko reagować i reagowałem. Szósty kilometr praktycznie cały pod górę w 3'30/km. Było ciężko, był jednak zapas. Paweł zaatakowałna pierwszym zbiegu i nie mogłem pszyspieszyć.Miałem kilometr do mety i zaczął mi odjeżdżać. Nogi miałem cholernie ciężkie. Bałem sie go gonić, bo szansa na powodzenie była minimalna, a ryzkowałbym dobrą czwartą lokatę. Paweł oddalał sie coraz bardziej. Zacząłem oglądać sie za siebie. Piotr był wystarczająco daleko by bez mojego super-kryzysu nie było mowy o przetasowaniach pozycji. Ostatnie pół kilometra to już konkretna walka z sobą by nie odpuśić. Straciłem 13 sekund do trzeciego mijesca, sam miałem 10 sekund przewagi. Bieg Wygrał Michał Kulpa, Adrian Jaranowski z Torunia był drugi.
27:23 daje średnie tempo 3'35/km, ale gdyby odliczyć "chwilę zawachania" w momoncie zgubienia trasy to byłoby coś koło 3'33/km.
Magda też dobiegła czwarta, na ostatniej prostej wyprzediła ja 17 letnia dziewczyna. Młodosć.
Choć jedynie otarliśmy się o podium to dostaliśmy nawet jakieś nagrody. Lubię takie małe biegi, kiedy ścigam się z konkretnymi ludźmi, a nie tylko z anonimowym tłumem.
ND 28.06
- wolne
tydzień: 58 km
Miałem iść do szpitala od poniedziałku, ale zostało to przełożone o tydzień. Trochę poprzesuwa to moje plany biegowe. Teraz w środę pewnie pobiegnę Top-Cross.
23 km, bez mierzenia tempa. Biegałem od 21:20 do 23:30, z krótkimi przerwami. Bardzo ajny bieg nocny z toruńskimi biegaczami. Pogoda trochę nie dopisywała i cały czas padało. Niestety zaczynałem już w całkowicie przemoczonych butach (zmokłem po drodze na rowerze).
WT 23.06
wolne od biegania, za to z solidną porcją ćwiczeń, trochę ręce, trochę nogi, z przyklękami i burpees jako głównymi ćwiczeniami
ŚR 24.06
rano:
- 14 km po 4'12/km w tym 5 x 1km na przerwie 5 min
- tempa powtórzeń: 3'21, 3'20, 3'20, 3'19, 3'14
- było trochę za szybko, bo prze kolejne dwa dni mocno czułem łydki
- po trzecim powtórzeniu poczułem coś dziwnego w przyśrodkowym rzyczepie mięśnia czworogłowego i zatrzymałem się na 20 sekund, ale było OK i kontynułowałem trening
wieczorem:
- 6 km po 5'44/km
- z Marcinem
- mogłem się pomądrzyć dając mu rady przed jego pierwszymi zawodami
CZ 25.06
- 6 km po 6'04/km
- z Magdą
PT 26.06
-wolne
SB 27.06
VII Bieg Papieski w Służewie 7.6 km - trasa asfaltowo-szutrowa
Pojechaliśmy razem z Magdą, więc musiało być udanie. Oglądając wyniki z przed roku liczyłem, ze moze uda się załapać na podium, ale po przybyciu na miejsce zobaczyłem, że szans na to raczej nie bedzie.
Od startu ruszyłem z czołówką, ale po ierwszych 200-300 metrach po 3'15/km zacząłem odczuwać kolkę (piłem bardzo dużo wody przed biegiem) i zwolniłem. Prowadząca czwórka zaczeła mi odjeżdzać, a ja prowadziłem peleton. Oddalali się powoli. Po 2 km miałem 80 metrów starty i wtedy czołowa grupka sie podzieliła na dwie dwójki. Piotr Wiśniewiski i Paweł Kokocki zaczeli słabnąć i powoli nadrabiałem stracony dystans. W połowie biegu był punkt z wodą, postanowiłem z niego nie korzystać i dzięki temu doszedłem chłopaków. Po chwili, szybkim zrywem, urwałem sie na 3-4 metry i bardzo powoli, ale ciągle ziœkszałem przewagę. Na początku 5 kilometra wbiegłem na polną drogę i tafiłem na rozstaje. Lewo, prawo - żadnych oznaczeń,a przegapiłem gdzie pobiegła prowadząca dwójka. Pobiegłem w lewo i to był błąd. Po chwili się zorientowałem i krzyknąlem do chłopakóœ za mną (którzy w tym momencie byli już przed mną), ze nie tędy droga. Zachowali sie bardzo fair i zwolnili na tyle, ze mogłem ich dogonić. Z 20 metrów przewagi na 4 zaowdnikiem nic już nie zostało. Mobno przeorało mnie to psychicznie i odechciało mi sie kontynuować bieg. Na szczęscie utrzymałem się z nimi i zebrałem w sobie i ponowięłm atak. Piotr WIśniewski dość szybko odpadł, ale Kokocki nie puszczał.
Zaczeły się podbiegi i najfajniejsze ściganie w mojej karierze. Na przemian atakowaliśmy, ale żaden z nas nie odpuszczał. Zacząłem słabnąć i mogłem juz tylko reagować i reagowałem. Szósty kilometr praktycznie cały pod górę w 3'30/km. Było ciężko, był jednak zapas. Paweł zaatakowałna pierwszym zbiegu i nie mogłem pszyspieszyć.Miałem kilometr do mety i zaczął mi odjeżdżać. Nogi miałem cholernie ciężkie. Bałem sie go gonić, bo szansa na powodzenie była minimalna, a ryzkowałbym dobrą czwartą lokatę. Paweł oddalał sie coraz bardziej. Zacząłem oglądać sie za siebie. Piotr był wystarczająco daleko by bez mojego super-kryzysu nie było mowy o przetasowaniach pozycji. Ostatnie pół kilometra to już konkretna walka z sobą by nie odpuśić. Straciłem 13 sekund do trzeciego mijesca, sam miałem 10 sekund przewagi. Bieg Wygrał Michał Kulpa, Adrian Jaranowski z Torunia był drugi.
27:23 daje średnie tempo 3'35/km, ale gdyby odliczyć "chwilę zawachania" w momoncie zgubienia trasy to byłoby coś koło 3'33/km.
Magda też dobiegła czwarta, na ostatniej prostej wyprzediła ja 17 letnia dziewczyna. Młodosć.
Choć jedynie otarliśmy się o podium to dostaliśmy nawet jakieś nagrody. Lubię takie małe biegi, kiedy ścigam się z konkretnymi ludźmi, a nie tylko z anonimowym tłumem.
ND 28.06
- wolne
tydzień: 58 km
Miałem iść do szpitala od poniedziałku, ale zostało to przełożone o tydzień. Trochę poprzesuwa to moje plany biegowe. Teraz w środę pewnie pobiegnę Top-Cross.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 29.06
- 8 km, po 4'30/km
- około 40 km na rowerze, komunikacyjnie w podzielone na 4 razy, bez mierzenia prędkości
WT 30.06
rano:
- 10 km po 4'38/km
- upał
- trochę za szybko, jak na te warunki, zmęczyłem się
- trochę sprawności na koniec
wieczorem:
- 10 km po 6'00/km
- wyjątkowo z paskiem HR, średnie tętno 117 bpm (60% HRmax)
- z Marcinem D.i mocnym dla niego ostatnim kilometrem po 5'30/km
ŚR 01.07
- Top-Cross 6,666 km
- 25:07, śr - 3'46/km
- 1 miejsce
Był konkretny upał. Doświadczenie wskazuje, że od pewnego czasu takie warunki mnie premiują. Choroba, której objawami ma być ciągłe uczucie zimna, trochę uodporniła mnie na upały.
Przed startem było bardzo sympatycznie. Obgadaliśmy ostatnie zawody i plany biegowe. Coraz lepiej się czuję na top crossie, gdzie poznaje coraz więcej osób. Fajne miejsce socializacji.
Na starcie nie było najgroźniejszych rywali i choć czułem przez to zmniejszoną motywację to nie wyobrażałem sobie innego wyniku niż zwycięstwo. Trochę sie zagadałem i zapomniałem przez to właczyć GPS. Ruszyłem na 4 pozycji, ale po 100 metrach przesunąłem się do przodu. Wyprzedziłem Sławka F. i wyszedłem na prowadzenie. Moja taktyka na takie upały mówi, że trzeba pobiec szybki początek i zwolnić nim temperatura mnie zetnie. Tak też zrobiłem tym razem (a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie mam potwierdzenia w wskazaniach GPS).
Obejrzałem się za siebie pierwszy raz po 1,5 okrązżnia. Miałem ok. 50 metrów przewagi. Postanowiłem, że zwalniam i będę tylko pilnował przewagi biegnąc z intensywnością comfortably hard na płaskich odcinkach z lekką spinką na podbiegach. Co okrążenie pytałem Piotrka (kibica) o przewagę nad drugim zawodnikiem i po 3 okrązeniu powiedział, ze go nie widzi. Totalnie wyluzowałem, ale starałem się zbytnio nie zwalniać (trochę tak, bo upał dawał się we znaki). Na ostatnim okrążeniu było już jednak ciężko, oglądałem się ale nie widziałem rywala za mną, zdublowani musieli go przesłaniać. Na ostatniej prostej spojrzałem na zegarek i podobnie jak przed miesiącem zawuważyłem, że jest szansa na kolejne urwanie kilku sekund z życiówki na tej trasie. Przyspieszyłem i ostatnie 45 sekund z ostrym podbiegiem poleciałem na maksa. Drugi zawodnik był 45 sekund za mną.
Porawiłem się o 5 sekund w stosunku do biegu czerwcowego. Jestem coraz bliżej złamania 25 minut. Jest forma.
Pomimo dobrego, bardzo dobrego wyniku, poczułem sie psychicznie wyczerpany tym biegiem. Brakowało mi entuzjamznu i podniecenia z jakim normalnie wiąża się zawody. Zresztą juz przed startem trochę się tak czułem. To były 3 zawody w ciagu 10 dni i w ogóle sporo startów w ostatnim czasie. Pierwszy raz czuję, że rzeczywiście czas na lekkie roztrenowanie i przerwę od startów. Żadnych zawodów do 12 sierpnia i kolejnej edycji Top-Cross nie będę biegał. No może pobiegnę w parkrunie, który 8 sierpnia startuje w Toruniu.
Cz 02.07
- 12 km po 4'45/km
- bieg w upale
- trochę wolniejszy początek, który pozwolił znieść bieg w dobrym samopoczuciu
- później ćwiczenia siłowe, głownie nogi, m.in. 100 przyklęków, wstepownie na step z paroma kg w rękach, podskoki w klęku ze zmianą nogi, podskoki na jednej nodze, wspięcia na place z opuszczaniem się poniżej poizomu podparcie stopy
PT 03.07
rano:
- 5km po 4'34/km
- krótki trening przed upałami, raptem 23 minuty na rozruch na nowy dzień
wieczorem:
- 8,5 km po 5'58/km
- godzinę po zachodzie słońca
- początek z Magdą po 6'30/km, spacerowo nawet dla niej
- w ciągu oststnich 2 km zrobiłem jeszcze 8x100m przebieżki
SB 04.07
w południe:
- 12 km po 5'08/km, śr. tętno 138 bpm
- bieg w najgorętszej porze dnia, inaczej się nie dało (nie chciało)
- ubrałem pulsometr, co by się kontrolować czy intensywność jest OK, jak ne te upały
- pomimo 30 st. było znośnie
wieczorem:
- ćwiczenia siłowe - nogi
ND 05.07
- 16,5 km, śr po 4'18/km
- w tym 5 km po 3'47/km
Wyszedłem biegać o 22, kiedy temperatura zrobiła się trochę bardziej znośna. Po 4 km zrzuciłem koszulkę i schowałem w krzaki. Postanowiłem zaliczyć pierwszy od lat bieg z gołą klatą. Uważam, zę trochę nie wyada latac tak po osiedlu, ale przy tej temperaturze pozwoliłem sobie na wyjątek. Planowałem zrobić ciągły 10 km po 3'50/km, ale byłem trochę zmęczony i skróciłem odcinek do 20 minut i lekko zwiększyłem tempo do 3'47/km. Średnio ciężki trening. Bieganie bez koszulki super.
tydzień: bieganie codziennie, 7 treningów biegowych, 2 siłowe, 90km wybieganych, jedne zawody
Podsumowanie pierwszego półrocza 2015
Jeden z najlepszych okresów mojego biegania. Udało mi sie zejść z wagą do 77kg (później podskoczyła do 78-79kg i tak stabilnie się utrzymuje), co dało mi wielkiego kopa w treningu. Nie tylko mogłem biegać szybciej, ale mniejsze obciążenia dla stawów, ścięgien i całego układu ruchu przełożyły się na to, że z powodu urazów pauzowałem zaledwie dwa razy po 3 dni w tym okresie. W pierwszym kwartale sporo ćwiczyłem stabilizację i ćwiczenia siłowe na nogi. Później już to olałem. Mam zamiar znowu wrócić do porządniejszego treningu okołobiegowego.
Prędkości na treningach rosły z miesiąca na miesiąc i czułem, ze moja forma rośnie wraz z nimi. Starty na lokalnym Top-Crossie to potwierdzały. Pierwszym poważnym startem był RunToruń (10km atest), gdzie poprawiłem życiówkę o 81 sekund (z38:41 na 37:20) i czułem, że to nie koniec. Miesiąc później w kwidzynie odjąłem kolejne 51 s (36:29). W sumie poprawiłęm się o 2:12. Niesamowicie dużo jak na szósty rok biegania.
W końcowym okresie sezonu wiosennego moja forma jeszcze wzrastała. Nie potwierdziłem tego co prawda na żadenj atestowanej trasie, ale udało mi się wywalczyć niezłe lokaty w lokalnych biegach i wygrać z zawodnikami, z którymi nawet nie marzyłem, żeby się ścigać. Jest dobrze.Od 1 stycznia 2015 do 30 czerwca 2015 przebiegłem 1972,5 km. Dużo.
Plany na kolejne pół roku
Zgodnie z tytułem bloga dalej zamierzam pomęczyć wagę startową. Chcę pobiegać jesień z wagą 75 kg. Wciąż jest sporo tłuszczu na mnie. Jestem chudy, ale poziom taknki tłuszczowej mam wysoki. Zrzucenie paru, ok. 4 kg będzie teraz priorytetem. Drugim polem intensyfikacji działań będzie powrót do ćwiczeń siłowych i stabilizacyjnych. Moja wizyta w szpitalu i jakaś otrzymanie opinii czy ja w ogóle mogę biegać ciągle się przesuwa. Na ten moment kładę się za trzy tygodnie na tydzień.
Zamierzam powalczyć o poprawę wyniku z dychy oraz popracować nad półmaratonem. Mój najlepszy wynik na połówkę to coś koło 1:29:30, ale na nieatestowanej trasie. Choć przebiegłem 6 połówek to żadna nie spełnia kryterium rekordu życiowego. Z treningu najlepszy rezultat na półowkę to 1:24.xx. Z 6 minut trzeba by z tego urwać.
Imprezą docelową ma być połówka pobiegnięta w 24-25.10.2015. Jak narazie myśle o Gdańsku, ale to jeszcze później sie wyklaruje.
- 8 km, po 4'30/km
- około 40 km na rowerze, komunikacyjnie w podzielone na 4 razy, bez mierzenia prędkości
WT 30.06
rano:
- 10 km po 4'38/km
- upał
- trochę za szybko, jak na te warunki, zmęczyłem się
- trochę sprawności na koniec
wieczorem:
- 10 km po 6'00/km
- wyjątkowo z paskiem HR, średnie tętno 117 bpm (60% HRmax)
- z Marcinem D.i mocnym dla niego ostatnim kilometrem po 5'30/km
ŚR 01.07
- Top-Cross 6,666 km
- 25:07, śr - 3'46/km
- 1 miejsce
Był konkretny upał. Doświadczenie wskazuje, że od pewnego czasu takie warunki mnie premiują. Choroba, której objawami ma być ciągłe uczucie zimna, trochę uodporniła mnie na upały.
Przed startem było bardzo sympatycznie. Obgadaliśmy ostatnie zawody i plany biegowe. Coraz lepiej się czuję na top crossie, gdzie poznaje coraz więcej osób. Fajne miejsce socializacji.
Na starcie nie było najgroźniejszych rywali i choć czułem przez to zmniejszoną motywację to nie wyobrażałem sobie innego wyniku niż zwycięstwo. Trochę sie zagadałem i zapomniałem przez to właczyć GPS. Ruszyłem na 4 pozycji, ale po 100 metrach przesunąłem się do przodu. Wyprzedziłem Sławka F. i wyszedłem na prowadzenie. Moja taktyka na takie upały mówi, że trzeba pobiec szybki początek i zwolnić nim temperatura mnie zetnie. Tak też zrobiłem tym razem (a przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie mam potwierdzenia w wskazaniach GPS).
Obejrzałem się za siebie pierwszy raz po 1,5 okrązżnia. Miałem ok. 50 metrów przewagi. Postanowiłem, że zwalniam i będę tylko pilnował przewagi biegnąc z intensywnością comfortably hard na płaskich odcinkach z lekką spinką na podbiegach. Co okrążenie pytałem Piotrka (kibica) o przewagę nad drugim zawodnikiem i po 3 okrązeniu powiedział, ze go nie widzi. Totalnie wyluzowałem, ale starałem się zbytnio nie zwalniać (trochę tak, bo upał dawał się we znaki). Na ostatnim okrążeniu było już jednak ciężko, oglądałem się ale nie widziałem rywala za mną, zdublowani musieli go przesłaniać. Na ostatniej prostej spojrzałem na zegarek i podobnie jak przed miesiącem zawuważyłem, że jest szansa na kolejne urwanie kilku sekund z życiówki na tej trasie. Przyspieszyłem i ostatnie 45 sekund z ostrym podbiegiem poleciałem na maksa. Drugi zawodnik był 45 sekund za mną.
Porawiłem się o 5 sekund w stosunku do biegu czerwcowego. Jestem coraz bliżej złamania 25 minut. Jest forma.
Pomimo dobrego, bardzo dobrego wyniku, poczułem sie psychicznie wyczerpany tym biegiem. Brakowało mi entuzjamznu i podniecenia z jakim normalnie wiąża się zawody. Zresztą juz przed startem trochę się tak czułem. To były 3 zawody w ciagu 10 dni i w ogóle sporo startów w ostatnim czasie. Pierwszy raz czuję, że rzeczywiście czas na lekkie roztrenowanie i przerwę od startów. Żadnych zawodów do 12 sierpnia i kolejnej edycji Top-Cross nie będę biegał. No może pobiegnę w parkrunie, który 8 sierpnia startuje w Toruniu.
Cz 02.07
- 12 km po 4'45/km
- bieg w upale
- trochę wolniejszy początek, który pozwolił znieść bieg w dobrym samopoczuciu
- później ćwiczenia siłowe, głownie nogi, m.in. 100 przyklęków, wstepownie na step z paroma kg w rękach, podskoki w klęku ze zmianą nogi, podskoki na jednej nodze, wspięcia na place z opuszczaniem się poniżej poizomu podparcie stopy
PT 03.07
rano:
- 5km po 4'34/km
- krótki trening przed upałami, raptem 23 minuty na rozruch na nowy dzień
wieczorem:
- 8,5 km po 5'58/km
- godzinę po zachodzie słońca
- początek z Magdą po 6'30/km, spacerowo nawet dla niej
- w ciągu oststnich 2 km zrobiłem jeszcze 8x100m przebieżki
SB 04.07
w południe:
- 12 km po 5'08/km, śr. tętno 138 bpm
- bieg w najgorętszej porze dnia, inaczej się nie dało (nie chciało)
- ubrałem pulsometr, co by się kontrolować czy intensywność jest OK, jak ne te upały
- pomimo 30 st. było znośnie
wieczorem:
- ćwiczenia siłowe - nogi
ND 05.07
- 16,5 km, śr po 4'18/km
- w tym 5 km po 3'47/km
Wyszedłem biegać o 22, kiedy temperatura zrobiła się trochę bardziej znośna. Po 4 km zrzuciłem koszulkę i schowałem w krzaki. Postanowiłem zaliczyć pierwszy od lat bieg z gołą klatą. Uważam, zę trochę nie wyada latac tak po osiedlu, ale przy tej temperaturze pozwoliłem sobie na wyjątek. Planowałem zrobić ciągły 10 km po 3'50/km, ale byłem trochę zmęczony i skróciłem odcinek do 20 minut i lekko zwiększyłem tempo do 3'47/km. Średnio ciężki trening. Bieganie bez koszulki super.
tydzień: bieganie codziennie, 7 treningów biegowych, 2 siłowe, 90km wybieganych, jedne zawody
Podsumowanie pierwszego półrocza 2015
Jeden z najlepszych okresów mojego biegania. Udało mi sie zejść z wagą do 77kg (później podskoczyła do 78-79kg i tak stabilnie się utrzymuje), co dało mi wielkiego kopa w treningu. Nie tylko mogłem biegać szybciej, ale mniejsze obciążenia dla stawów, ścięgien i całego układu ruchu przełożyły się na to, że z powodu urazów pauzowałem zaledwie dwa razy po 3 dni w tym okresie. W pierwszym kwartale sporo ćwiczyłem stabilizację i ćwiczenia siłowe na nogi. Później już to olałem. Mam zamiar znowu wrócić do porządniejszego treningu okołobiegowego.
Prędkości na treningach rosły z miesiąca na miesiąc i czułem, ze moja forma rośnie wraz z nimi. Starty na lokalnym Top-Crossie to potwierdzały. Pierwszym poważnym startem był RunToruń (10km atest), gdzie poprawiłem życiówkę o 81 sekund (z38:41 na 37:20) i czułem, że to nie koniec. Miesiąc później w kwidzynie odjąłem kolejne 51 s (36:29). W sumie poprawiłęm się o 2:12. Niesamowicie dużo jak na szósty rok biegania.
W końcowym okresie sezonu wiosennego moja forma jeszcze wzrastała. Nie potwierdziłem tego co prawda na żadenj atestowanej trasie, ale udało mi się wywalczyć niezłe lokaty w lokalnych biegach i wygrać z zawodnikami, z którymi nawet nie marzyłem, żeby się ścigać. Jest dobrze.Od 1 stycznia 2015 do 30 czerwca 2015 przebiegłem 1972,5 km. Dużo.
Plany na kolejne pół roku
Zgodnie z tytułem bloga dalej zamierzam pomęczyć wagę startową. Chcę pobiegać jesień z wagą 75 kg. Wciąż jest sporo tłuszczu na mnie. Jestem chudy, ale poziom taknki tłuszczowej mam wysoki. Zrzucenie paru, ok. 4 kg będzie teraz priorytetem. Drugim polem intensyfikacji działań będzie powrót do ćwiczeń siłowych i stabilizacyjnych. Moja wizyta w szpitalu i jakaś otrzymanie opinii czy ja w ogóle mogę biegać ciągle się przesuwa. Na ten moment kładę się za trzy tygodnie na tydzień.
Zamierzam powalczyć o poprawę wyniku z dychy oraz popracować nad półmaratonem. Mój najlepszy wynik na połówkę to coś koło 1:29:30, ale na nieatestowanej trasie. Choć przebiegłem 6 połówek to żadna nie spełnia kryterium rekordu życiowego. Z treningu najlepszy rezultat na półowkę to 1:24.xx. Z 6 minut trzeba by z tego urwać.
Imprezą docelową ma być połówka pobiegnięta w 24-25.10.2015. Jak narazie myśle o Gdańsku, ale to jeszcze później sie wyklaruje.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 06.07
- ćwiczenia nóg, trochę rąk i core
WT 07.07
rano:
- 8 km po 4'43/km
- 4 x 120m pdg
wieczorem:
- 12 km po 5'47/km
- pierwsze 8 km z Magdą i Marcinem, kolejne dwa tylko z Magdą, ostatnie dwa sam
- lekkie BNP
ŚR 08.07
- 8 km w tym:
- 6 x 200m p. 3 minuty
- odcinki od 30,5s do 31,6s
Zainspirowany, tym co pisze na forum Rolli postanowiłem właczyć do treningu bardzo szybkie odcinki. Pewnie będę je stosował tylko w pierwszej części, wprowadzającej do sezonu jesiennego, ale jeszcze zobacze jak to będzie na mnie działać. Nie miałem czasu żeby pojechać na stadion i postanowiłem biegać to na chodiku. Mam blsiko siebie płaski odcinek z dobrą nawierzchnią i wyraźnymi oznaczeniami co 50 metrów. Nie było idelanie, ale wystaczyło.
Zacząłem od 4 km spokojnego biegu (4'30/km) i przeszedłem do ćwiczeń dogrzewających. Trochę dynamicznego rozciągania, a potem skipy, przeplatanki, bieg tyłem, cwał, wyskoki, "podnoszenie woreczka" i dwie przebieżki.
Porządnie rozgrzany przystąpiłem do dwusetek. Rolli sugerował bieganie ich po 31s. Nigdy raczej tak szybko 200m nie pobiegłem i nie bardzo wiedziałem, jak szybko to ma być. Spróbowałem biec blisko maksa, ale pamiętając, ze odcinków będzie 6. Planowałem, z kolejnymi odcinkami i rosnącym czuciem takiego tempa, korygować szybkość do właściwej. Zdziwiłem się gdy po pierwszym powtórzeniu stoper pokazał 31.1s. KIolejne odcinki szy w miarę równo. Dwa ostatnie mają trochę gorsze czasy, ale raczej nie były wolniejsze, zacząłem mieć problem żeby na takim zmęczeniu trafić w przycisk stop na zegarku.
Zmęczenie tylko mięśniowe. Z każdym odcinkiem pogłębiające się palenie w mięśniach od w drugiej połowie odcinka. Nie byłbym w stanie pobiec szybciej tego treningu.
Cz 09.07
- 18 km po 4'34/km
- ok. 20 sekund różnicy w tempie pomiędzy pierwszą, a drugą połówką przez co końcówka trochę ciężka
- wieczorem lekkie cwiczenia core
PT 10.07
rano:
- 12 km po 4'44/km
- trasa krossowa
wieczorem:
- 12 km po 4'40/km
SB 11.07
- 10 km po 4'43/km
- 40 km na rowerze w tempie spacerowym po mocno pagórkowatym terenie
ND 12.07
- 20 km, śr po 4'37/km
Dużo kilometrów skumulowało się w krótkim czasie i biegłęm z cieżkimi nogami. Nie nawodniłem się wystaczajaco,a w trakcie biegu zrobiło się gorąco. Było ciężko. Chciałem pobiec jakiś szybszy ciągły w drugiej części biegu, ale po ok. 1,5 km po 3'47/km zrezygnowałem. Nie było tak ciężko żebym nie dawał rady, ale nie było we mnie woli by się wyśilać tego dnia.
tydzień: bieganie codziennie oprócz poniedziałku, 8 treningów biegowych, 1 siłowy, 100 km wybieganych
- ćwiczenia nóg, trochę rąk i core
WT 07.07
rano:
- 8 km po 4'43/km
- 4 x 120m pdg
wieczorem:
- 12 km po 5'47/km
- pierwsze 8 km z Magdą i Marcinem, kolejne dwa tylko z Magdą, ostatnie dwa sam
- lekkie BNP
ŚR 08.07
- 8 km w tym:
- 6 x 200m p. 3 minuty
- odcinki od 30,5s do 31,6s
Zainspirowany, tym co pisze na forum Rolli postanowiłem właczyć do treningu bardzo szybkie odcinki. Pewnie będę je stosował tylko w pierwszej części, wprowadzającej do sezonu jesiennego, ale jeszcze zobacze jak to będzie na mnie działać. Nie miałem czasu żeby pojechać na stadion i postanowiłem biegać to na chodiku. Mam blsiko siebie płaski odcinek z dobrą nawierzchnią i wyraźnymi oznaczeniami co 50 metrów. Nie było idelanie, ale wystaczyło.
Zacząłem od 4 km spokojnego biegu (4'30/km) i przeszedłem do ćwiczeń dogrzewających. Trochę dynamicznego rozciągania, a potem skipy, przeplatanki, bieg tyłem, cwał, wyskoki, "podnoszenie woreczka" i dwie przebieżki.
Porządnie rozgrzany przystąpiłem do dwusetek. Rolli sugerował bieganie ich po 31s. Nigdy raczej tak szybko 200m nie pobiegłem i nie bardzo wiedziałem, jak szybko to ma być. Spróbowałem biec blisko maksa, ale pamiętając, ze odcinków będzie 6. Planowałem, z kolejnymi odcinkami i rosnącym czuciem takiego tempa, korygować szybkość do właściwej. Zdziwiłem się gdy po pierwszym powtórzeniu stoper pokazał 31.1s. KIolejne odcinki szy w miarę równo. Dwa ostatnie mają trochę gorsze czasy, ale raczej nie były wolniejsze, zacząłem mieć problem żeby na takim zmęczeniu trafić w przycisk stop na zegarku.
Zmęczenie tylko mięśniowe. Z każdym odcinkiem pogłębiające się palenie w mięśniach od w drugiej połowie odcinka. Nie byłbym w stanie pobiec szybciej tego treningu.
Cz 09.07
- 18 km po 4'34/km
- ok. 20 sekund różnicy w tempie pomiędzy pierwszą, a drugą połówką przez co końcówka trochę ciężka
- wieczorem lekkie cwiczenia core
PT 10.07
rano:
- 12 km po 4'44/km
- trasa krossowa
wieczorem:
- 12 km po 4'40/km
SB 11.07
- 10 km po 4'43/km
- 40 km na rowerze w tempie spacerowym po mocno pagórkowatym terenie
ND 12.07
- 20 km, śr po 4'37/km
Dużo kilometrów skumulowało się w krótkim czasie i biegłęm z cieżkimi nogami. Nie nawodniłem się wystaczajaco,a w trakcie biegu zrobiło się gorąco. Było ciężko. Chciałem pobiec jakiś szybszy ciągły w drugiej części biegu, ale po ok. 1,5 km po 3'47/km zrezygnowałem. Nie było tak ciężko żebym nie dawał rady, ale nie było we mnie woli by się wyśilać tego dnia.
tydzień: bieganie codziennie oprócz poniedziałku, 8 treningów biegowych, 1 siłowy, 100 km wybieganych
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Ostatnie 2 tygodnie były biegane byle jako. Bez planu i bez pomysłu. Potrzebowałem trochę odpocząć. Nie tyle fizycznie, ile psychicznie od rygoru treningowego. Pobiegałem dłuższe biegi, które coś tam wniosą do mojego przygotowania do jesieni. Trochę rozbija moje przygotowania planowa wizyta w szpitalu, która jest ciągle przekładana, co przeszkadza mi w planowaniu treningów.
PN 13.07
rano:
-10 km po 4'42/km
wieczorem:
- 15 km śr. 5'00/km
- z grupą
- po lesie z latarką czołową
- BNP
WT 14.07
- 6 km w tym:
- 4 x 300m p. 3min
- powtórzenia po 46.2, 48.7, 48.2, 49.6
Miało być 6 powtórzeń po 49 sekund. Po pierwszym pobiegniętym za szybko (jeszcze się uczę tych prędkości i nie bardzo je czuję) wiedziałem, że będzie ciężko domknąć trening. Po czwartym powtórzeniu, które dokończyłem ostatkiem sił stwierdziłem, że wystarczy.
ŚR 15.07
- 15 km po 4'32/km
Cz 16.07
- 14 km po 4'34/km
PT 17.07
- 18 km po 4'43/km
SB 18.07
- 11 km po 4'51/km
- trochę coś mnie po biegu bolał prawy Achilles i postanowiłem nie biegać w niedzielę
ND 12.07
- noga już nie bolała, ale profilaktycznie postanowiłem nie biegać
- 3 godziny rowerowania
tydzień:90 km, ponad 100 km na rowerze
PN 20.07
- 7 km po 4'36/km
- ćwiczenia bieżna: skipy, podskoki, bieganie tyłem, wymachy nóg w marszu, wieloskok
- na koniec sprinty wahadłowe zakończone bólem w lewej dwójce - lekko się naderwałem i musiałem zluzować (bez najwyższych prędkości) przez następne dni
WT 21.07
- 23 km po 4'28/km
ŚR 22.07
- wtorek odpuszczony wcale nie był i noga trochę jednak bolała i musiałem zrobić wolne
Cz 23.07
- 27 km po 4'54/km
- trening z grupą z sklepu biegowego:
- 9 km dobieg po 4'23/km, 9 km tr. główny po 5'49/km, 9 km powrót po 4'24/km
Dawno nie robiłem aż tak długiego treningu. Jeżeli chodzi o wydolność to pomimo niezłego tempa było bardzo komfortowo. Pod koniec zmęczenie mięśniowe, ale po kilku takich longach przyzwyczaiłbym się.
PT 24.07
- 3 godziny spokojnego rowerowania
SB 24.07
- 6 km
- 4 x 100m p.2 min; 2 x 200 p. 3min
- odcinki po 15.2, 15.0, 14.7, 14.7, 30.8, 30.5
- przed odcinkami z 40 minut ćwiczeń bieżnych, mocno, trochę już o charakterze siłowej
Dojechałem na stadion rowerem. Przebiegłem 3 km na rozgrzewkę i zaczęło padać. Schowałem się na trybuny i tam robiłem "skipy". Pomimo zadaszenia w powietrzu unosiła się mgiełka, co w sumie było przyjemne. W sumie zrezygnowałem z biegania odcinków. Nie dość, że bieżnia spływała wodą to prosta startowa była zajęta przez zastęp strażaczek szykujących się do zawodów (zamieniłem parę słów, sympatyczne dziewczyny:) ). W przerwie w deszczu tartan szybko zaczął schnąć, dalej był mokry, ale prawie nie było kałuż, więc postanowiłem trochę się dobić. Setki szły lekko, dwusetki ciężko i to bardzo. Spróbowałem pobiec na koniec 400m, ale zabrakło mi sił i motywacji. Po treningu znowu ulewa i utknąłem na trochę na stadionie. Pogadałem trochę z ochroniarzem (ojcem Krzyśka). poopowiadał mi trochę o historii stadionu i układach pomiędzy klubami, a osirem. Na koniec i tak wracałem w deszczu, ale na szczęście lekkim.
ND 25.07
- 18 km po 4'16/km w tym
- 20 minut po 3'46/km
Nogi ciężkie po sobocie, wiatr wiał okrutny. Biegło się ciężko. Miałem trochę przerwy w takich treningach, więc nie cisnąłem przesadnie. W następnym tygodniu pobiegam ciągłe na normalnych intensywnościach.
tydzień:80 km, ponad 100 km na rowerze
Waga: 77,7 kg. Zrzucanie wagi mi nie idzie, brakuje mi jakoś mobilizacji, zacznę co tydzień ją tu aktualizować mozę to trochę na mnie podziała
PN 13.07
rano:
-10 km po 4'42/km
wieczorem:
- 15 km śr. 5'00/km
- z grupą
- po lesie z latarką czołową
- BNP
WT 14.07
- 6 km w tym:
- 4 x 300m p. 3min
- powtórzenia po 46.2, 48.7, 48.2, 49.6
Miało być 6 powtórzeń po 49 sekund. Po pierwszym pobiegniętym za szybko (jeszcze się uczę tych prędkości i nie bardzo je czuję) wiedziałem, że będzie ciężko domknąć trening. Po czwartym powtórzeniu, które dokończyłem ostatkiem sił stwierdziłem, że wystarczy.
ŚR 15.07
- 15 km po 4'32/km
Cz 16.07
- 14 km po 4'34/km
PT 17.07
- 18 km po 4'43/km
SB 18.07
- 11 km po 4'51/km
- trochę coś mnie po biegu bolał prawy Achilles i postanowiłem nie biegać w niedzielę
ND 12.07
- noga już nie bolała, ale profilaktycznie postanowiłem nie biegać
- 3 godziny rowerowania
tydzień:90 km, ponad 100 km na rowerze
PN 20.07
- 7 km po 4'36/km
- ćwiczenia bieżna: skipy, podskoki, bieganie tyłem, wymachy nóg w marszu, wieloskok
- na koniec sprinty wahadłowe zakończone bólem w lewej dwójce - lekko się naderwałem i musiałem zluzować (bez najwyższych prędkości) przez następne dni
WT 21.07
- 23 km po 4'28/km
ŚR 22.07
- wtorek odpuszczony wcale nie był i noga trochę jednak bolała i musiałem zrobić wolne
Cz 23.07
- 27 km po 4'54/km
- trening z grupą z sklepu biegowego:
- 9 km dobieg po 4'23/km, 9 km tr. główny po 5'49/km, 9 km powrót po 4'24/km
Dawno nie robiłem aż tak długiego treningu. Jeżeli chodzi o wydolność to pomimo niezłego tempa było bardzo komfortowo. Pod koniec zmęczenie mięśniowe, ale po kilku takich longach przyzwyczaiłbym się.
PT 24.07
- 3 godziny spokojnego rowerowania
SB 24.07
- 6 km
- 4 x 100m p.2 min; 2 x 200 p. 3min
- odcinki po 15.2, 15.0, 14.7, 14.7, 30.8, 30.5
- przed odcinkami z 40 minut ćwiczeń bieżnych, mocno, trochę już o charakterze siłowej
Dojechałem na stadion rowerem. Przebiegłem 3 km na rozgrzewkę i zaczęło padać. Schowałem się na trybuny i tam robiłem "skipy". Pomimo zadaszenia w powietrzu unosiła się mgiełka, co w sumie było przyjemne. W sumie zrezygnowałem z biegania odcinków. Nie dość, że bieżnia spływała wodą to prosta startowa była zajęta przez zastęp strażaczek szykujących się do zawodów (zamieniłem parę słów, sympatyczne dziewczyny:) ). W przerwie w deszczu tartan szybko zaczął schnąć, dalej był mokry, ale prawie nie było kałuż, więc postanowiłem trochę się dobić. Setki szły lekko, dwusetki ciężko i to bardzo. Spróbowałem pobiec na koniec 400m, ale zabrakło mi sił i motywacji. Po treningu znowu ulewa i utknąłem na trochę na stadionie. Pogadałem trochę z ochroniarzem (ojcem Krzyśka). poopowiadał mi trochę o historii stadionu i układach pomiędzy klubami, a osirem. Na koniec i tak wracałem w deszczu, ale na szczęście lekkim.
ND 25.07
- 18 km po 4'16/km w tym
- 20 minut po 3'46/km
Nogi ciężkie po sobocie, wiatr wiał okrutny. Biegło się ciężko. Miałem trochę przerwy w takich treningach, więc nie cisnąłem przesadnie. W następnym tygodniu pobiegam ciągłe na normalnych intensywnościach.
tydzień:80 km, ponad 100 km na rowerze
Waga: 77,7 kg. Zrzucanie wagi mi nie idzie, brakuje mi jakoś mobilizacji, zacznę co tydzień ją tu aktualizować mozę to trochę na mnie podziała
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 27.07
- 6 km po 5'54/km
- 25 minut ćwiczeń bieżnych + 4x60m przebieżki
- z Magdą
Poniedziałki mają w sumie być wolne, ale że ostatnio rzadko biegam z Magdą nie chciałem przegapić okazji. Dała się namówić na trochę ćwiczeń i mieliśmy przy nich sporo zabawy.
WT 28.07
- 14 km w tym:
--> 4 km rozgrzewki po 4'46/km
----> 5 km po 3'48/km
--> 3 min przerwy w marszu
----> 4 km po 3'44/km
--> 1 km schłodzenia po 5'05/km
Chciałem pobiec 10 km po 3'48.km, ale to było za dużo jak na razie. Kto wie może i dałbym radę, ale kilometrowa prosta pod bardzo mocny wiatr sprawiła, ze bieg nabrał charakteru siłowego i zacząłem męczyć się mięśniowo. Po chwili odpoczynku doszedłem do siebie i postanowiłem pobiec w drugą stronę. Pierwszy km z wiatrem pozwolił mi odpocząć i dałem radę wykręcić jeszcze czwórkę. Dałbym radę dociągnąć (w sumie) do dychy, ale biegłem w zenkach, a zaczęło padać. Zenki na mokrej nawierzchni nie dają rady.
ŚR 29.07
- 13 km po 5'00/km, HRśr - 137 bpm (70% HRmax)
- 3 x 100m przebieżki na koniec
Mam zamiar trochę mocniej teraz potrenować i dlatego znacznie ważniejsze staje się pilnowanie, aby w dni odpoczynkowe rzeczywiście wypoczywać. Postaram sie biegać z pulsometrem w te dni i trzymać się niskich intensywności i nie zwracać uwagi na tempo.
Cz 30.07
- 8 km w tym
- 6 x 200m p. 3min
- odcinki biegane po : 30.7, 31.2, 30.5, 30.1, 30.7, 29.8
- ponownie wybrałem trasę na chodniku z odmierzonymi odcinkami co 50m
- korzystałem z mocnego wiatru (częściowo) w plecy
Przed główną częścią treningu 5 km rozbiegania, 5 minut rozciągania i 10 minut ćwiczeń bieżnych. Poszło dość ciężko, ale zdecydowanie łatwiej niż kilka tygodni temu kiedy pierwszy raz spróbowałem takiego treningu. Przez kolejne 7 tygodni mam zamiar stosować po jedym treningu na podobnych intensywnościach (tempach). Mam zaplanowaną jakąś progresję tych treningów i trochę mnie martwi, bo na dziś nie wyobrażam sobie biegania tego dużo szybciej. Na końcówkach dwusetek wyginało mnie do tyłu. Chyba, bo nie widziałem siebie, ale takie miałem odczucie. Może to słabość mięśni brzucha. Nie wiem, będę kombinował co z tym zrobić.
PT 31.07
- 14 km po 5'02/km, HRśr - 140 bpm (72% HRmax)
- bieg regeneracyjny
SB 01.08
-12 km w tym:
--> 6 km po 6'12/km z Magdą
--> 5 km po 3'38/km tempo (18:11)
--> 1 km po 5'00/km schłodzenie
Poszło bardzo lekko. Czułem, że mógłbym pobiec jeszcze trochę tym tempem, ale że był to pierwszy trening od miesiąca na takich intensywnościach to nie chciałem przesadzić. Po zakończonym odcinku poczułem, że łydki trochę dostały trochę bardziej niż zwykle. Bardzo pozytywnie nastawiający mnie bieg.
ND 12.07
- 24 km po 5'12/km, HRśr - 140 bpm (72% HRmax)
Bieg z mocno zmęczonymi łydkami. Od początku pilnowałem się przy pomocy pulsometru, aby nie przesadzać z intensywnością. Pierwsza połowa z niskim tętnem 136-137 bpm. Niestety zaczęła w trakcie dokuczać mi (chyba) najpotężniejsza zgaga jaką kiedykolwiek miałem. To niestety chyba odzywa się moja choroba, w której niedomykanie się "zastawki" pomiędzy żołądkiem a przełykiem jest jednym z początkowych objawów. Zrobiłem w trakcie treningu dwie przerwy po 12km i po 20km po 2-3 minuty. Liczyłem, że zgaga trochę zelżeje, ale nic nie pomagało. Na szczęście nie było to ciągłe pieczenie, a (choć bardzo mocne) tylko od czasu do czasu.
W drugiej połowie upał zaczął dawać mi się we znaki. Tętno rosło. Ostatnie 3 km były bardzo ciężkie, bo w pełnym słońcu. Tętno podskoczyło jeszcze bardziej do ok. 160 bpm. Na ostatnim kilometrze miałem problem ze skupieniem wzroku na zegarku i odczytaniu wartości. Przesadziłem z długością treningu bez wody w upale. To raczej nie był budujący trening, prędzej niszczący. Po biegu 74,5 kg, o trzy mniej niż po rozpoczęciu.
tydzień: bieganie codziennie, 91 km, mocny trening
waga: 77,7 kg --> 77,2 kg
- 6 km po 5'54/km
- 25 minut ćwiczeń bieżnych + 4x60m przebieżki
- z Magdą
Poniedziałki mają w sumie być wolne, ale że ostatnio rzadko biegam z Magdą nie chciałem przegapić okazji. Dała się namówić na trochę ćwiczeń i mieliśmy przy nich sporo zabawy.
WT 28.07
- 14 km w tym:
--> 4 km rozgrzewki po 4'46/km
----> 5 km po 3'48/km
--> 3 min przerwy w marszu
----> 4 km po 3'44/km
--> 1 km schłodzenia po 5'05/km
Chciałem pobiec 10 km po 3'48.km, ale to było za dużo jak na razie. Kto wie może i dałbym radę, ale kilometrowa prosta pod bardzo mocny wiatr sprawiła, ze bieg nabrał charakteru siłowego i zacząłem męczyć się mięśniowo. Po chwili odpoczynku doszedłem do siebie i postanowiłem pobiec w drugą stronę. Pierwszy km z wiatrem pozwolił mi odpocząć i dałem radę wykręcić jeszcze czwórkę. Dałbym radę dociągnąć (w sumie) do dychy, ale biegłem w zenkach, a zaczęło padać. Zenki na mokrej nawierzchni nie dają rady.
ŚR 29.07
- 13 km po 5'00/km, HRśr - 137 bpm (70% HRmax)
- 3 x 100m przebieżki na koniec
Mam zamiar trochę mocniej teraz potrenować i dlatego znacznie ważniejsze staje się pilnowanie, aby w dni odpoczynkowe rzeczywiście wypoczywać. Postaram sie biegać z pulsometrem w te dni i trzymać się niskich intensywności i nie zwracać uwagi na tempo.
Cz 30.07
- 8 km w tym
- 6 x 200m p. 3min
- odcinki biegane po : 30.7, 31.2, 30.5, 30.1, 30.7, 29.8
- ponownie wybrałem trasę na chodniku z odmierzonymi odcinkami co 50m
- korzystałem z mocnego wiatru (częściowo) w plecy
Przed główną częścią treningu 5 km rozbiegania, 5 minut rozciągania i 10 minut ćwiczeń bieżnych. Poszło dość ciężko, ale zdecydowanie łatwiej niż kilka tygodni temu kiedy pierwszy raz spróbowałem takiego treningu. Przez kolejne 7 tygodni mam zamiar stosować po jedym treningu na podobnych intensywnościach (tempach). Mam zaplanowaną jakąś progresję tych treningów i trochę mnie martwi, bo na dziś nie wyobrażam sobie biegania tego dużo szybciej. Na końcówkach dwusetek wyginało mnie do tyłu. Chyba, bo nie widziałem siebie, ale takie miałem odczucie. Może to słabość mięśni brzucha. Nie wiem, będę kombinował co z tym zrobić.
PT 31.07
- 14 km po 5'02/km, HRśr - 140 bpm (72% HRmax)
- bieg regeneracyjny
SB 01.08
-12 km w tym:
--> 6 km po 6'12/km z Magdą
--> 5 km po 3'38/km tempo (18:11)
--> 1 km po 5'00/km schłodzenie
Poszło bardzo lekko. Czułem, że mógłbym pobiec jeszcze trochę tym tempem, ale że był to pierwszy trening od miesiąca na takich intensywnościach to nie chciałem przesadzić. Po zakończonym odcinku poczułem, że łydki trochę dostały trochę bardziej niż zwykle. Bardzo pozytywnie nastawiający mnie bieg.
ND 12.07
- 24 km po 5'12/km, HRśr - 140 bpm (72% HRmax)
Bieg z mocno zmęczonymi łydkami. Od początku pilnowałem się przy pomocy pulsometru, aby nie przesadzać z intensywnością. Pierwsza połowa z niskim tętnem 136-137 bpm. Niestety zaczęła w trakcie dokuczać mi (chyba) najpotężniejsza zgaga jaką kiedykolwiek miałem. To niestety chyba odzywa się moja choroba, w której niedomykanie się "zastawki" pomiędzy żołądkiem a przełykiem jest jednym z początkowych objawów. Zrobiłem w trakcie treningu dwie przerwy po 12km i po 20km po 2-3 minuty. Liczyłem, że zgaga trochę zelżeje, ale nic nie pomagało. Na szczęście nie było to ciągłe pieczenie, a (choć bardzo mocne) tylko od czasu do czasu.
W drugiej połowie upał zaczął dawać mi się we znaki. Tętno rosło. Ostatnie 3 km były bardzo ciężkie, bo w pełnym słońcu. Tętno podskoczyło jeszcze bardziej do ok. 160 bpm. Na ostatnim kilometrze miałem problem ze skupieniem wzroku na zegarku i odczytaniu wartości. Przesadziłem z długością treningu bez wody w upale. To raczej nie był budujący trening, prędzej niszczący. Po biegu 74,5 kg, o trzy mniej niż po rozpoczęciu.
tydzień: bieganie codziennie, 91 km, mocny trening
waga: 77,7 kg --> 77,2 kg
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
PN 03.08
- 15 km, śr - 5'14/km
- ostanie 1,5 km szybciej z Pawłem, końcówka poniżej 3'30/km
- Bieg z czołówkami po lesie późnym wieczorem. Grupa ok. 15 osób. Jak zwykle, bardzo fajne spotkanie.
WT 04.08
- 13 km w tym:
→ 3 km po 4'41/km
→→ 4 km po 3'42/km
→ 4 min przerwy w marszu
→→ 3 km po 3'40/km
→ 3 min przerwy w marszu
→→ 1 km po 3'34/km
→ 2 km po 5'03/km
Chciałem pobiec 10km po 3'46/km, ale za szybko poleciałem początek. Do tego doszedł upał i nici z treningu. Postanowiłem jakoś go uratować i dociągnąłem kolejne odcinki. Wyszło z tego 8 km szybkiego biegania. Było dość ciężko, pomimo że biegałem już po 22.
ŚR 05.08
- 6 km po 4'50/km
wiedziałem, że dłuższe biegi w tym tygodniu mogą nie wypalić i zamiast wolnego dorzuciłem szóstkę, co by parę kilometrów nabić. Po za tym miałem ochotę. Spokojnie. Poniżej 30 minut, nawet w upale to da się wytrzymać.
Cz 06.08
- 8 km w tym
- 6 x 200m p. 3 min
- odcinki: 31.3, 32.2, 30.1, 31.2, 31.2, 31.3
Miałem biegać trzysetki, ale nie bardzo chciało mi się jechać na stadion. Zrobiłem 5 km rozgrzewki w tym 10 minut ćwiczeń dogrzewających i ruszyłem na oznaczony asfaltowy odcinek. Pierwsze dwa odcinki bardzo luźno, bo wybitnie nie chciało mi się wysilać tego dnia. Trzeci przycisnąłem i po czasie od razu było to widać. Kolejne odcinki też mocno cisnąłem, ale już tak szybko nie wychodziło. 5 i 6 odcinek to już przeoranie. Poszło dużo ciężej niż poprzednimi razami. Wydaje mi się, że wpływ na to miało przede wszystkim skumulowane zmęczenie po ostatnich mocniejszych treningach.
PT 07.08
- 8 km po 5'16/km
Okrutnie mnie wykończył ten bieg. Ani nie było bardziej gorąco niż w poprzednich dniach, biegłem częściowo w cieniu, nie długo, powoli, a jednak. Chyba nie byłem odpowiednio nawodniony.
SB 08.08
- parkrun Toruń - 18:13 na 5 km
- później 5 km po 4'40/km
Inauguracja cyklu parkrun w Toruniu. Całkiem fajna trasa. Potencjalnie szybka, bo całkowicie płaska. Nawierzchnia trochę pozostawia do życzenia. Jest trochę piachu. Będę się od czasu do czasu pojawiał, szczególnie ze mam mniej niż 2km do miejsca startu.
Na starcie postanowiłem się trzymać Bartka M. i siedzieć mu na plecach ile wytrzymam i próbować szczęścia w końcówce. Niestety to nie był mój dzień. Bartek zaczął szybko odjeżdżać, a ja nie podjąłem walki. Dzień wcześniej był rodzinny grill i poszło parę piw, rano nie byłem gotowy by dać z siebie maxa. Przewaga Bartka rosła do ok. 150m i przestała. On zwolnił, Ja trochę też. Tak dociągnęliśmy do mety. Bartek wyprzedził mnie o pół minuty. Kolejny zawodnik za mną stracił prawie 1,5 minuty. Zbyt wiele ścigania nie było. Solidny trening. Ciężko by było samemu w takich warunkach tak pobiec. Po zawodach i 20 minutach rozmów, polecieliśmy z Bratkiem jeszcze raz pętlę parkrunu.
ND 09.07
- 22 km, śr - 4'40/km
- trochę chłodniej, ale wciąż patelnia. końcówka już trochę ciężko, ale było dużo lepiej niż przed tygodniem czy na piątkowym treningu. Nie było załamania fizycznego od odwodnienia. Zeszło 3 kg na biegu. Dużo. To chyba taka granica, po której robi się nie ciekawie.
tydzień: bieganie codziennie oprócz poniedziałku, 8 treningów biegowych, 1 siłowy, 100 km wybieganych
PN 10.08
- rozpocząłem remont i czasu było mało
- wolne
WT 11.08
- wolne
ŚR 12.08
- TOP Cross - 6,666 km
- 25:35
- upał
Spóźniłem się na zawody. Wystartowałem z opóźnieniem 3min 40sekund. Może bym sobie darował, ale do klasyfikacji ogólnej liczy się 10 biegów z całego roku. Jeden mi już odpadł w kwietniu. Jeden na pewno odpadnie we wrześniu. Musiałem pobiec. Wiedziałem, że parę osób powinno udać mi sie wyprzedzić i kilka punktów dodać do ogólnej sumy. Ciężko się biegło, ale myśl, że każda osoba, którą wyprzedzę coś mi daję, pozwalała dawać z siebie dużo. Ostatecznie dobiegłem na 20 pozycji. Gdybym był na czas to z Pawłem powalczyłbym o 3 lokatę. Dwa pierwsze miejsca Bartek W. i Kamil L.
CZ 13.08
- 10 km po 4'39/km
PT 14.08
- wolne
SB 15.08
I Bieg Cud nad Wisłą - Włocławek - 10 km (atest) - 37:01
Świetny bieg. Pomimo 9 rano był upał, więc nastawiałem się na dość spokojny bieg. W planach pojawiło się celowanie w 37:30, ale od startu ruszyła grupka tylko trochę szybciej, więc postanowiłem się ich trzymać. Moja grupa szybko doszła liderów, którym najwyraźniej się nie spieszyło i lecieliśmy tak ponad 5 km. Cały czas ktoś z tej grupy odpadał. Ja starałem się ich kleić tak długo, jak mogłem, ale po raz kolejny wyszła moja słabość na zbiegu i czołowa czwórka zawodników uciekła mi na 5,5 km. Niestety zbieg był na bulwar wiślany i nieźle tam wiało. Nie miałem sił, aby gonić grupę i dalej chować się za ich plecami. Słabłem. Póki biegłem w grupie, niósł mnie entuzjazm. Samotna walka z wiatrem odbierała ochotę na dalszy bieg. Wbiegliśmy na most. Tam dałem się dogonić następnemu zawodnikowi i pociągnąłem przez Wisłę schowany za jego plecami. Doszedł nas jeszcze jeden zawodnik. Za mostem kilkaset metrów pobiegliśmy razem i tuż przed nawrotką uciekli mi. Odpuściłem walkę z nimi. Postanowiłem pilnować siódmego miejsca. Przewagę miałem sporą i sporą mobilizację, żeby wygrać z chłopakami z Torunia Piotrkiem i Pawłem, którzy gonili mnie na kolejnych pozycjach. Piotr trochę się zbliżał, ale kontrolowałem to i odpowiednio przyspieszałem by utrzymywać w miarę bezpieczny dystans. Na finiszu coś tam z siebie próbowałem wykrzesać. pojawiło się nawet szansa na 6 miejsce, ale trochę za późno zacząłem przyspieszać. Na mecie zameldowałem się w 37:01, 7 msc open i 3 lub 4 M20 (małe zamieszanie z wynikami).
ND 16.08
- 16 km po 4'45/km
- nogi trochę zmęczone do tego doszła mocna zgaga, z planowanych 20 km obciąłem 4 km
- udało się zakończyć remont
tydzień: 4 biegi, w tym 2 razy zawody,46 km
PN-PT 17-21.08
- wolne od biegania
- poleżałem w szpitalu, odpocząłem za wszystkie czasy, należałem sie w łóżki
- trochę mnie pobadali i wygląda to nieźle, a nawet bardzo dobrze, lekarze nie są pewni albo moja choroba się jeszcze nie uaktywniła albo w ogóle jej nie ma
- morfologia taka sobie: dobre czerwone i hemoglobina, słabo białe i płytki (na granicy)
- serce i płuca ok
SB 22.08
- 7 km po 4'47/km
- spokojny, krótki bieg po parodniowej przerwie
- trochę ciężkawo
ND 23.08
- 13 km w tym
--- 2 km rozgrzewki 4'24/km
-----4 km po 3'46/km
--- 3 minuty truchtu/marszu
----- 4 km po 3'43/km
--- 2 km schłodzenia
tydzień: 2 biegi, 20 km
PN 24.08
- 5 km po 4'36/km
- pierwszy raz bieganie z psem
WT 25.08
- 9 km w tym:
-- 2 km rozgrzewki po 4'36/km
---- 6 km po 3'44/km
-- 1 km schłodzenia po 4'50/km
ŚR 26.08
- 12 km po 5'30/km
- pierwsze 7 km z Marcinem (6'05/km), 5 km samemu (4'36/km)
CZ 27.08
- 5 km po 4'37/km
- musiałem wyjść w środku dnia i upał odebrał mi chęć na dłuższe bieganie.
PT 28.08
- 12 km po 4'37/km
- początek strasznie ciężki, im dalej tym lżej i szybciej
SB 29.08
- wolne
- dzień rozbity po wieczorze z chłopakami na mieście
ND 30.08
- Półmaraton Termy Ciechocinek zamieniony na "dyszkę". Bieg rozpoczął się o 11. Trasa prowadziła po na dwóch pętlach. Był przeprowadzany także bieg towarzyszący na +- połowę trasy (wychodzi 10,7 km). Chciałem ruszyć spokojnie, ale grupa szarpała. W końcu udało się włączyć myślenie i z Wiśniewski odpadliśmy od grupy, biegnąc własnym tempem. 3'48-50/km wydawało się do zrobienia. Lecieliśmy w dwóch, zbierając spadkowiczów. Na 5 km (18:50) było nas już czterech. Upał dawał coraz bardziej we znaki. Przed siódmym kilometrem poczułem lekkie kręcenie w głowie. Postanowiłem, że nie biegnę połówki, a jedynie "ćwiartkę". Urwałem się grupie i [poleciałem trochę do przodu. Sił wcale jakoś dużo nie było. Dyszkę zamknąłem kilka sekund poniżej 38 minut. Końcówka wcale nie mocniej. Czas na miecie 40:37 (3'48/km), 8 msc, 3 w kategorii. Bieg do zapomnienia. Nie żałuję, że zszedłem. Tak nie nabiegałbym dobrego czasu. Ludzie, z którzy biegi w mojej okolicy porobili czasy o 3-4-5 minut poniżej życiówek albo zeszli z trasy. Warunki tego dnia nie pozwalały na zbyt dużo.
tydzień: 6 biegów, 55 km, mało biegania
Ostatnio mało biegania było, a jak było to i tak trochę bez ładu i składu. Biorę się za siebie, mocniej, regularniej i z głową. Osiągnięcie założonych w tytule rezultatów może okazać się nierealne, ale będę próbować.
- 15 km, śr - 5'14/km
- ostanie 1,5 km szybciej z Pawłem, końcówka poniżej 3'30/km
- Bieg z czołówkami po lesie późnym wieczorem. Grupa ok. 15 osób. Jak zwykle, bardzo fajne spotkanie.
WT 04.08
- 13 km w tym:
→ 3 km po 4'41/km
→→ 4 km po 3'42/km
→ 4 min przerwy w marszu
→→ 3 km po 3'40/km
→ 3 min przerwy w marszu
→→ 1 km po 3'34/km
→ 2 km po 5'03/km
Chciałem pobiec 10km po 3'46/km, ale za szybko poleciałem początek. Do tego doszedł upał i nici z treningu. Postanowiłem jakoś go uratować i dociągnąłem kolejne odcinki. Wyszło z tego 8 km szybkiego biegania. Było dość ciężko, pomimo że biegałem już po 22.
ŚR 05.08
- 6 km po 4'50/km
wiedziałem, że dłuższe biegi w tym tygodniu mogą nie wypalić i zamiast wolnego dorzuciłem szóstkę, co by parę kilometrów nabić. Po za tym miałem ochotę. Spokojnie. Poniżej 30 minut, nawet w upale to da się wytrzymać.
Cz 06.08
- 8 km w tym
- 6 x 200m p. 3 min
- odcinki: 31.3, 32.2, 30.1, 31.2, 31.2, 31.3
Miałem biegać trzysetki, ale nie bardzo chciało mi się jechać na stadion. Zrobiłem 5 km rozgrzewki w tym 10 minut ćwiczeń dogrzewających i ruszyłem na oznaczony asfaltowy odcinek. Pierwsze dwa odcinki bardzo luźno, bo wybitnie nie chciało mi się wysilać tego dnia. Trzeci przycisnąłem i po czasie od razu było to widać. Kolejne odcinki też mocno cisnąłem, ale już tak szybko nie wychodziło. 5 i 6 odcinek to już przeoranie. Poszło dużo ciężej niż poprzednimi razami. Wydaje mi się, że wpływ na to miało przede wszystkim skumulowane zmęczenie po ostatnich mocniejszych treningach.
PT 07.08
- 8 km po 5'16/km
Okrutnie mnie wykończył ten bieg. Ani nie było bardziej gorąco niż w poprzednich dniach, biegłem częściowo w cieniu, nie długo, powoli, a jednak. Chyba nie byłem odpowiednio nawodniony.
SB 08.08
- parkrun Toruń - 18:13 na 5 km
- później 5 km po 4'40/km
Inauguracja cyklu parkrun w Toruniu. Całkiem fajna trasa. Potencjalnie szybka, bo całkowicie płaska. Nawierzchnia trochę pozostawia do życzenia. Jest trochę piachu. Będę się od czasu do czasu pojawiał, szczególnie ze mam mniej niż 2km do miejsca startu.
Na starcie postanowiłem się trzymać Bartka M. i siedzieć mu na plecach ile wytrzymam i próbować szczęścia w końcówce. Niestety to nie był mój dzień. Bartek zaczął szybko odjeżdżać, a ja nie podjąłem walki. Dzień wcześniej był rodzinny grill i poszło parę piw, rano nie byłem gotowy by dać z siebie maxa. Przewaga Bartka rosła do ok. 150m i przestała. On zwolnił, Ja trochę też. Tak dociągnęliśmy do mety. Bartek wyprzedził mnie o pół minuty. Kolejny zawodnik za mną stracił prawie 1,5 minuty. Zbyt wiele ścigania nie było. Solidny trening. Ciężko by było samemu w takich warunkach tak pobiec. Po zawodach i 20 minutach rozmów, polecieliśmy z Bratkiem jeszcze raz pętlę parkrunu.
ND 09.07
- 22 km, śr - 4'40/km
- trochę chłodniej, ale wciąż patelnia. końcówka już trochę ciężko, ale było dużo lepiej niż przed tygodniem czy na piątkowym treningu. Nie było załamania fizycznego od odwodnienia. Zeszło 3 kg na biegu. Dużo. To chyba taka granica, po której robi się nie ciekawie.
tydzień: bieganie codziennie oprócz poniedziałku, 8 treningów biegowych, 1 siłowy, 100 km wybieganych
PN 10.08
- rozpocząłem remont i czasu było mało
- wolne
WT 11.08
- wolne
ŚR 12.08
- TOP Cross - 6,666 km
- 25:35
- upał
Spóźniłem się na zawody. Wystartowałem z opóźnieniem 3min 40sekund. Może bym sobie darował, ale do klasyfikacji ogólnej liczy się 10 biegów z całego roku. Jeden mi już odpadł w kwietniu. Jeden na pewno odpadnie we wrześniu. Musiałem pobiec. Wiedziałem, że parę osób powinno udać mi sie wyprzedzić i kilka punktów dodać do ogólnej sumy. Ciężko się biegło, ale myśl, że każda osoba, którą wyprzedzę coś mi daję, pozwalała dawać z siebie dużo. Ostatecznie dobiegłem na 20 pozycji. Gdybym był na czas to z Pawłem powalczyłbym o 3 lokatę. Dwa pierwsze miejsca Bartek W. i Kamil L.
CZ 13.08
- 10 km po 4'39/km
PT 14.08
- wolne
SB 15.08
I Bieg Cud nad Wisłą - Włocławek - 10 km (atest) - 37:01
Świetny bieg. Pomimo 9 rano był upał, więc nastawiałem się na dość spokojny bieg. W planach pojawiło się celowanie w 37:30, ale od startu ruszyła grupka tylko trochę szybciej, więc postanowiłem się ich trzymać. Moja grupa szybko doszła liderów, którym najwyraźniej się nie spieszyło i lecieliśmy tak ponad 5 km. Cały czas ktoś z tej grupy odpadał. Ja starałem się ich kleić tak długo, jak mogłem, ale po raz kolejny wyszła moja słabość na zbiegu i czołowa czwórka zawodników uciekła mi na 5,5 km. Niestety zbieg był na bulwar wiślany i nieźle tam wiało. Nie miałem sił, aby gonić grupę i dalej chować się za ich plecami. Słabłem. Póki biegłem w grupie, niósł mnie entuzjazm. Samotna walka z wiatrem odbierała ochotę na dalszy bieg. Wbiegliśmy na most. Tam dałem się dogonić następnemu zawodnikowi i pociągnąłem przez Wisłę schowany za jego plecami. Doszedł nas jeszcze jeden zawodnik. Za mostem kilkaset metrów pobiegliśmy razem i tuż przed nawrotką uciekli mi. Odpuściłem walkę z nimi. Postanowiłem pilnować siódmego miejsca. Przewagę miałem sporą i sporą mobilizację, żeby wygrać z chłopakami z Torunia Piotrkiem i Pawłem, którzy gonili mnie na kolejnych pozycjach. Piotr trochę się zbliżał, ale kontrolowałem to i odpowiednio przyspieszałem by utrzymywać w miarę bezpieczny dystans. Na finiszu coś tam z siebie próbowałem wykrzesać. pojawiło się nawet szansa na 6 miejsce, ale trochę za późno zacząłem przyspieszać. Na mecie zameldowałem się w 37:01, 7 msc open i 3 lub 4 M20 (małe zamieszanie z wynikami).
ND 16.08
- 16 km po 4'45/km
- nogi trochę zmęczone do tego doszła mocna zgaga, z planowanych 20 km obciąłem 4 km
- udało się zakończyć remont
tydzień: 4 biegi, w tym 2 razy zawody,46 km
PN-PT 17-21.08
- wolne od biegania
- poleżałem w szpitalu, odpocząłem za wszystkie czasy, należałem sie w łóżki
- trochę mnie pobadali i wygląda to nieźle, a nawet bardzo dobrze, lekarze nie są pewni albo moja choroba się jeszcze nie uaktywniła albo w ogóle jej nie ma
- morfologia taka sobie: dobre czerwone i hemoglobina, słabo białe i płytki (na granicy)
- serce i płuca ok
SB 22.08
- 7 km po 4'47/km
- spokojny, krótki bieg po parodniowej przerwie
- trochę ciężkawo
ND 23.08
- 13 km w tym
--- 2 km rozgrzewki 4'24/km
-----4 km po 3'46/km
--- 3 minuty truchtu/marszu
----- 4 km po 3'43/km
--- 2 km schłodzenia
tydzień: 2 biegi, 20 km
PN 24.08
- 5 km po 4'36/km
- pierwszy raz bieganie z psem
WT 25.08
- 9 km w tym:
-- 2 km rozgrzewki po 4'36/km
---- 6 km po 3'44/km
-- 1 km schłodzenia po 4'50/km
ŚR 26.08
- 12 km po 5'30/km
- pierwsze 7 km z Marcinem (6'05/km), 5 km samemu (4'36/km)
CZ 27.08
- 5 km po 4'37/km
- musiałem wyjść w środku dnia i upał odebrał mi chęć na dłuższe bieganie.
PT 28.08
- 12 km po 4'37/km
- początek strasznie ciężki, im dalej tym lżej i szybciej
SB 29.08
- wolne
- dzień rozbity po wieczorze z chłopakami na mieście
ND 30.08
- Półmaraton Termy Ciechocinek zamieniony na "dyszkę". Bieg rozpoczął się o 11. Trasa prowadziła po na dwóch pętlach. Był przeprowadzany także bieg towarzyszący na +- połowę trasy (wychodzi 10,7 km). Chciałem ruszyć spokojnie, ale grupa szarpała. W końcu udało się włączyć myślenie i z Wiśniewski odpadliśmy od grupy, biegnąc własnym tempem. 3'48-50/km wydawało się do zrobienia. Lecieliśmy w dwóch, zbierając spadkowiczów. Na 5 km (18:50) było nas już czterech. Upał dawał coraz bardziej we znaki. Przed siódmym kilometrem poczułem lekkie kręcenie w głowie. Postanowiłem, że nie biegnę połówki, a jedynie "ćwiartkę". Urwałem się grupie i [poleciałem trochę do przodu. Sił wcale jakoś dużo nie było. Dyszkę zamknąłem kilka sekund poniżej 38 minut. Końcówka wcale nie mocniej. Czas na miecie 40:37 (3'48/km), 8 msc, 3 w kategorii. Bieg do zapomnienia. Nie żałuję, że zszedłem. Tak nie nabiegałbym dobrego czasu. Ludzie, z którzy biegi w mojej okolicy porobili czasy o 3-4-5 minut poniżej życiówek albo zeszli z trasy. Warunki tego dnia nie pozwalały na zbyt dużo.
tydzień: 6 biegów, 55 km, mało biegania
Ostatnio mało biegania było, a jak było to i tak trochę bez ładu i składu. Biorę się za siebie, mocniej, regularniej i z głową. Osiągnięcie założonych w tytule rezultatów może okazać się nierealne, ale będę próbować.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Krzysiek