Glonson - byle do jesieni

Moderator: infernal

Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Czwartek, 02.04.2015
WB2 - 14 km - w sumie 16,53 km - tempo śr. 5:18
tętno - 158/181


Pogoda nie nastrajała optymistycznie, ale postanowiłem że muszę to pobiegać dzisiaj. Idą święta i nie byłoby już kiedy, a i pogoda niewiadoma.
Krótka rozgrzewka ok. 1,5 km, ćwiczenia i jazda. Zamierzałem biec tempem po 5:10 i obserwować tętno i jego zachowanie na przeciwnym wietrze. Na szczęście dobrze się stało na mojej pętelce, że najmocniejszy wiatr w twarz przypadał na małym pochyleniu w dół (zbiegu) a najmocniejszy w plecy na podbiegu :). Założenia co do tempa zrealizowane (od 5:04 do 5:12) Tętno nieco skakało ale pozwoliło mi dość długo mieścić się w widełkach. Ostatni kilometr cały pod wiatr i na podbiegu. Tętno poszło w górę do 90 % ,ale to nie miało już znaczenia. Jestem zadowolony z przebiegu tego trenu. Jest dobrze. Tak to przynajmniej czuję. Jutro albo w sobotę spokojnie rozbieganie a w niedzielę albo poniedziałek mini-long 15km + 5 TM
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
New Balance but biegowy
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Piątek, 03.04.2015
OWB1 + (6 przebieżek) - 14,03 km - tempo 5:45
tętno - 147/181

Dzisiaj zadebiutowały moje nowe butki. Adidas sequence 7m boost. Ogólnie to ciężko się dziś biegło, byłem jeszcze podmęczony wczorajszym, ale zamiast wracać do domu o co prosiły moje nogi, zrobiłem na koniec przebieżki o co prosiła moja głowa i cały ja (chciałem przetestować lepiej nowe laczki ;) Fajnie się biegło te szybsze odcinki, chyba się polubimy - zobaczymy jak będzie się układała współpraca na dłuższym wybieganiu. A może - tak sobie myślę - pobiegnę w nich maraton. Przemyślę to.
Pogoda dziś wstrętna. Wiało mi jeszcze mocniej niż wczoraj. I co zrobić. Nic. Cieszyć się i radować, że zdrowie w miarę dopisuję ;)

Wesołego Alleluja dla wszystkich "biegusiów"!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Niedziela, 05.04.2015
WB + 5TM - 21,58 km - tempo śr. 5:38
tętno - 150/169

Ostatnie długie bieganie przed CM. Ostatnio mam taką tendencję że nie mogę sie powstrzymać i wszystkie wybiegania wychodzą mi nieco za szybko w stosunku do tętna I zakresu. Po prostu mnie nosi ;) I tak było tym razem ale starałem się to kontrolować. Po 15 km wszedłem na TM - od 5:16 do 5:19. Poszło równo i gładko a tętno nie przekroczyło 85% na tym etapie. Leciałem to w moich nowych butkach Adikach i chyba zdecyduję się na nie na CM.


Wtorek, 07.04.2015
OWB1 + PG (10szt podbiegów)- w sumie 13,72 km - tempo śr. 5:56
tętno - 147/177

I znowu to samo co ostatnio. Leciałem jak "głupi" spokojne wybieganie i jak dobiegłem do podbiegów to już czułem, że zrobiłem parę km... No, ale rudno. Potem podbiegi wśród pobliskich łąk do domciu. Coś tam czuję prawe kolano, ale to mój znajomy ból więc spoko ;)


Środa, 08.04.2015
WB2 - 16 km - śr. tempo 5:03
w sumie 19,02 km - tempo śr. 5:14
tętno - 156/172

To mój najlepszy tren WB2 (II-zakresu) w tym cyklu treningowym w stosunku tempo do tętna ;) To ostatni mocny akcent przed maratonem. W przyszłym tygodniu (w poniedziałek) jeszcze zrobię mini WB2 (6km - po 4:55 - 5:00) i jeszcze środa, ew. piątek rozruch i zbieram siły na CM.
Niestety do moich znajomych dolegliwości bólowych L kolana doszło dziś coś nowego tak jakby z boku lub pod kolanem z boku. Zobaczę jutro. Mam nadzieję że to tylko takie zmęczenie materiału po dwóch ciężkich dniach z rzędu.
Cel, który założyłem na początku tego cyklu treningowego, czyli złamać 3:45 wydaje się całkiem realny i nawet czuję, że nie będzie rodził się w bólach tylko pod kontrolą - tak jak obiecał Skarżyński ;) Obym się nie mylił.
P.S. Ale kusi mnie żeby zawalczyć o coś więcej...
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Piątek, 10.04.2015
OWB1 - 10,20 km - tempo śr. 5:45
tętno - 148/163

Oj, dał mi się we znaki WB2 z ostatniej środy. Nogi ciężkie. Jakieś bóle pod kolanem. nie powiem, żeby mnie to nie zaniepokoiło, ale na szczęście to były oznaki zmęczenia i powoli zniknął ten dyskomfort. Tak ostatnio na szybko przemyślałem moje dotychczasowe bieganie i stwierdzam, że dopiero teraz jakoś zaczynam to lepiej ogarniać i czuć (mieć jakieś odczucia okołobiegowe i umieć je właściwie ocenić). Dawniej to człowiek latał jak "głupi". Plan jest - plan trza zrobić. I jak się człowiek nie wsłuchał w swój organizm to kiepsko na tym wychodził. Jeszcze nie robiłem jakieś porównania do zeszłego roku (mam nadzieję że zrobię to po CM) ale widzę, że teraz nie jestem taki zajechany ciężkimi jednostkami z Danielsa ( to jednak nie jest plan dla początkujących - Plan A). Nie mam za sobą kilku długich trenów w TM a jednak czuję się pewniej i lepiej. Duża w tym zasługa WB2 (II-zakresu) który pozwala dobrze monitorować postęp i uczyć się wsłuchać we własny organizm - przynajmniej wg. mnie ;)
No ale nie o tym miało być... Jeszcze będzie czas na podsumowania.
Było ciepło jak jeszcze nigdy tej wiosny podczas mojego biegania (19 stopni) i jakoś dotarłem szczęśliwie do domu, bez chęci na cokolwiek więcej czy na jakieś przebieżki. I znów jak to mi się zdarza ostatnio nagminnie, leciałem za szybko (wylazłem ponad I-zakres). Jakoś nie mogę zahamować tej tendencji...


Sobota, 11.04.2015
WB 90' - 16,09 km - śr. tempo 5:43
tętno - 145/160

Ostatnia taka długa (niby-długa) jednostka w tym cyklu. Miało być poniżej 75% HRmax ale nie było...Dziś czułem się dużo lepiej niż wczoraj i osobiście życzyłbym sobie takiej pogody (3-5 stopni - prawie bezwietrznie - opadająca mgła - mmm...iodzio) albo takiej jak była na marzannie. Ale wiadomo nie mam na to wpływu i póki co to nie zaprzątam sobie tym w ogóle głowy (akurat ;). W poniedziałek krótkie WB2 - jak zaleca J.Skarżyński, w środę spokojne wybieganie (tak 10-12 km) i może rozruch w piątek (tak ze 6km), a w niedzielę CM
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 13.04.2015
WB2 - 6 km (ostatni km żywo) - śr. tempo 4:57 + 4:21 (ostatni kilometr)
w sumie 10,78 km - tempo śr. 5:36
tętno - 154/183

Wczoraj zrobiłem ostatni akcent przed CM. Skarżyński zalecał 6 km WB2 (po 4:55 - 5:00 i ostatni km żywo) i tak też zrobiłem (zwłaszcza na ostatnim kilometrze sobie pozwoliłem). Wnioski i spostrzeżenia na dziś są takie, że boli mnie L dwugłowy i mam spiętą L łydkę, coś na wzór tego bólu z przed tygodnia :orany: Sprawdziłem, że podobnie miałem przed marzanną po ostatnim akcencie (tam biegałem 6 x 1000m) ,ale to mi przeszło więc mam nadzieję że i teraz moje ciało okaże się łaskawe (i dzielne) i poradzi sobie z tymi dolegliwościami. Przd maratonem planuję jeszcze jutro (w środę) zrobić spokojne wybieganie, tak z 10 - 12 km) i chyba koniec. Odpuszczę sobie prawdopodobnie piątkowy rozruch i jedyną formą ruchową przed maratonem będzie spacer z dzieciakiem i spacer po odbiór pakietu startowego :ble:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa, 15.04.2015
OWB1 - 10,18 km - tempo śr. 6:04
tętno - 143/159

I to już koniec... przygotowań do maratonu. Wszystko co mogłem zrobiłem, reszta w rękach... w moich rękach a właściwie to w nogach, a właściwie to w głowie :taktak:
Dziś typowo regeneracyjnie. Przy okazji poszarpałem się nieco z wiatrem, ale co mi tam. Nie takie bohaterskie wysiłki i uczynki czekają mnie w niedzielę :hej: Nie będę się silił na jakieś mega wyniki. Każdy poniżej 3:45 mnie zadowoli. Zresztą z tą myślą (intencją czasową) przystępowałem wraz ze Skarżyńskim do wiosennych przygotowań. Jeżeli będę szalał to jesienią :hahaha: po tym jak nieco "sponiewieram" się startami wiosenno-letnimi i nieco okrzepnę w boju a i przestanę się bać większych prędkości. Zresztą wszyscy biegną do przodu to i ja tam zmierzam.
Można trzymać kciuki. Pozdrawiam. Jakby co to mój nr to: 4580
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

14 PKO Cracovia Maraton 2015

Czas: 3:52:32 - nowy PB

14 CM to już historia. W moim wypadku raczej bez happy end-u (jeśli nie liczyć życiówki). Było ciężko, momentami bardzo, ale o tym dalej.
Pobudka o 5.40. Szybkie śniadanie - bułki z miodem i jeszcze czas na to by się na chwilę położyć. Z domu wyszedłem po 7 - przyjechał po mnie brat. Do tej pory wszystko sprawnie - toaleta zaliczona :ble: Na rynku byliśmy przed 8. Ze wszystkich stron podążały w kierunku runku wielobarwne postacie. Niektórzy już ubrani na startowo inni jeszcze w zimowym ubiorze. Było chłodno. Termometr w samochodzie wskazywał 4 stopni. Było też wietrznie, ale to się miało jeszcze nasilić. Przez chmurki przedzierało się też słoneczko. Fajnie było po prostu. Postaliśmy chwilę pod ratuszem zlaiczyliśmy jeszcze po toi-toiu i spotkaliśmy Sosika. Był skupiony, uśmiechnięty, nic nie zapowiadało jego późniejszych problemów. Pogadaliśmy chwilę (w międzyczasie pojawił się też Johny Zuberek czyli Grześ) pożartowaliśmy i zabraliśmy się za ostatni etap przygotowań do startu, czyli wazelinowanie :bleble: pakowanie pasów na drogę, ubieranie się, itp. Potem szybciutko piątka na drogę i do depozytów.
o 8.45 udałem się na króciutką rozgrzewkę. Nie powiem , byłem przejęty i podekscytowany. Tętno podczas truchtu wyskoczyło mi od razu na 150 - czyli na koniec I-zakresy i tak już miało być w tym dniu z moim tętnem. Doleciałem na plac Szczepański a tam pusto, dziesiątki toi-toiów i nikogo :ble: oprócz mnie więc to wykorzystałem i szybciutko na rynek bo już słyszałem że zaraz ruszamy. Wcisnąłem się gdzieś miedzy barierkami przed balony na 4:00 i start, tzn najpierw marsz a potem linia startu i do boju... Początek delikatnie po 5:30 - trochę szarpania i przeskakiwania ale jak już wbiegliśmy na aleje to się powoli wszystko unormowało 5:24 , 5:26 Plan był taki by biec do połowy na ok. 1:53:30 czyli ok 1:30 straty do czasu 3:45) a potem utrzymywać tempo po ok 5:17 - 5:19 do 30km i delikatnie przyspieszyć by zmieścić się poniżej 3:45.
Od początku biegło mi się niezbyt dobrze, byłem jakiś rozkojarzony. Na początku zerknąłem na tętno i tu też niemiła niespodzianka na 3-4 km tętno miałem już powyżej 80 % Hrmax Postanowiłem nie patrzeć na tętno i ustawiłem zegarek na podgląd tempa. Jak później sprawdziłem to na 10 km CM miałem już tętno 170 czyli 85% mojego HRmax - mimo że biegłem ze średnią 5:25. Ostatnie moje WB2 przed maratonem biegłem ze średnią 5:04 i takie tętno osiągnąłem dopiero na ostatnim - 16 kilometrze :niewiem: Nie wiem o co chodzi z tym tętnem na zawodach. Po prostu nie wiem!?
Na 10 km miałem już 1 minutę straty, wiec musiałem się pilnować by do półmetka nie dołożyć już więcej niż 30-45 sek. ALe to nie wyszło. Ciężko się biegło. Czułem że te odcinki pod wiatr mimo ęe starałem się trzymać tempo dużo mnie kosztują - za dużo a tempo i tak jest ciut za wolne.. Na półmetku miałem już ok. 2:30 starty (miało być 1:30). Postanowiłem żenic na siłę i że jakoś przeżyję to że nie połamię 3:45, ale też w tym miejscu był tak mocny doping że wlało to nieco energii w moje nogi i serce to namierzyłem jakiegoś biegacza który mnie wyprzedził i biegł równo i miarowo ruszyłem za nim po ok 5:17 - 5:21 i tak przez 5 km, ale na błoniach - biegnąć w stronę CIchego Kącika wiedziałem już napewno że to jest niewykonalne by dobiec do mety poniżej 3:45. Tempo mi siadło na 5:33. Było potwornie ciężko. Postanowiłem zwolnić do 5:27 - 5:30 i zobaczyć co nastąpi. Każdy kolejny kilometr od 26 do walka z samym sobą. Szukałem wzrokiem jakiś równo biegnących i trzymałem się ich dopóki mi nie odeszli itd. Tu już powoli widać było ile energii włożyli inni którzy to siedzieli to maszerwoali, itp Ja walczyłem w biegu do 35-36 km Nie miałem sił wyciągnąć bidona zza paska ani otworzyć żelu który miałem w pasie. Postanowiłem że jak dobiegnę do punktu żywieniowego to biorę wodę i otwieram ten cholerny żel w marszu - zjadam go - popjam znowu i zanim skończy się bufet biegnę dalej. Udało sie ale powrót do biegu nie był miły Straty nie zrobiły się aztak duże, ale psychika i marale zjechało do poziomu "0". Dalej mordęga i bieg, byle do przodu. Kolejny kryzys to wbieg na most kotlarski - to chyba 38 km. Przechodzę w marsz byle by tylko dostać na jego szczyt. Potem biegiem w dół i dalej. Okrótny wiatr. Ból. O ile wcześniej czułem że nie mogę podołać wydolnościowo to teraz zaczynały mi siadać nogi. Szybka kalkulacja że jest jeszcze jeden podbieg pod Wawel i tam też przejdę w marsz (w nagrodę :taktak: za moje cierpienie) Nie wytrzymałem tak długo. Wcześniej na 40 km jeszcze raz przy bufecie marsz- szybki na tyle na ile mogłem. Woda - izo - woda i dalej. Podbieg - marsz i dalej do biegu. Tu gorący dopin p. Żyły. Patrzę na zegarek i stwierdzam, że gdybym pobiegł ostatni km po 4:15 to może bym się zmieścił poniżej 3:50. TO była głupota, bo ruszyłem jak wściekły. Ostry zakręt w prawo i pod Wawel - mroczki przed oczami - stop - marsz. Otrząsnąłem się i dalej na maxa. Ubiegłem tak ze 100 może 200 merów i ciemno przede mną. Z boków tłum ludzi, krzyczą, dopingują ale do mnie to nie dociera. Przechodzę w marsz a właściwie to w szur nogami. Nagle jakiś koleś (dzięki stary że mnie z tego letargu wyrwałeś) klepie mnie w plecy i mówi że nie mogę tak skończyć tylko mam za nim biec i walczyć do końca. Tak zrobiłem. I meta. Zerkam na zegarek. Jest życiówka. Ale ze mną masakra. Wiszę na barierce. Ktoś z obsługi prosi by iść dalej i tak robię. Medal - filia picie - reklamówka - .... Kilka minut później docieram do depozytu i nie mogę nawet podnieść nóg by wejść na ten mały podest by odebrać rzeczy. W końcu się tam dostaję odbieram rzeczy siadam na ławce w szatni i powoli dochodzę do siebie. Jakieś pół godziny zajęło mi przebranie się i idę odszukać żonę, synka i teściową czyli mój niezawodny TEAM. I wracamy do domu.
Pozostał niedosyt, ale w głębi serca tli się też zadowolenie z tego że mimo takiego cierpienia i bólu poprawiłem się o 39 sek :bum:
Mój braciszek poprawił się względem swojego zeszłorocznego debiutu o ok. godzinę i nabiegał 4:38:07. Brawo!
Jeśli on dalej będzie robił takie postępy to muszę mocno spiąć poślady by mnie już wkrótce nie dogonił :hahaha:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Jestem, jestem... Żyję, żyję... Biegam, biegam... :ble:

Maraton z historią w tle to już historia... Jedziemy dalej. Za 4 dni dyszka w Skawinie. trzeba zawalczyć o nową życiówkę. To plan A - minimum. Plan B to złamać 46 minut, a plan C to złamać 45 minut, a co?! Trzeba gonić forumowych kolegów, albo przed nimi uciekać :hahaha:
Po maratonie pierwszy tydzień to typowa regeneracja:
- środa, 22.04. regeneracja
Dystans:5km 541m Czas:36min 10s
Tempo:06:32/km

- piątek, 24.04 regeneracja
Dystans:9km 513m Czas:58min 42s
Tempo:06:10/km

- niedziela, 26.04 regeneracja
Dystans:11km 174m Czas:1h 09min 47s
Tempo:06:15/km

kolejny tydzień to już dwie mocniejsze jednostki. II-zakres i tysiączki pod super-kompensację (cały czas czerpię ze Skarżyńskiego):
- poniedziałek, 27.04
Dystans:8km 428m Czas:50min 24s
Tempo:05:59/km

- środa, 29.04 (II-zakres)
Dystans:10km 682m Czas:57min 29s
Tempo:05:23/km
założenie 6-8km po 5:00-5:05
realizacja: 5:00, 5:02, 5:02, 5:01, 5:03, 5:02, 5:06
ciężko się biegło przeszkadzał silny wiatr, ale jakoś to ogarnąłem i prawie zmieściłem się z tętnem (pod koniec wylazłem nieco ponad II zakres, ale przy tym wietrze nie mogło być inaczej)

- piątek, 1.05 - OWB1 (9 przebieżek)
Dystans:11km 631m Czas:1h 08min 03s
Tempo:05:51/km

-sobota, 2.05 - 7x1000 p'4
Dystans:13km 156m Czas:1h 12min 46s
Tempo:05:32/km
założenie- 7x1000 p'4 po 4:30-4:25 (dwa ostatnie szybciej - ostatni żywo)
realizacja: 4:28, 4:28, 4:27, 4:29, 4:24, 4:23, 4:11 (przerwy ok 3:35)
lekko nie było, ale żyję. nie widzę siebie lecącego każdy kilometr w Skawinie po 4:30 więc raczej się nie odważę na atak na 45 minut. Może jestem cykor :niewiem: A może nie wiem co się stanie jak polecę za szybko i przyjdzie kryzys i odetnie prąd na 6 czy 7 km. I co wtedy? Jak to jest podczas takich biegów? Bo jak jest na maratonie to już wiem :bum:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

- poniedziałek 4.05.2015 - OWB1 + 10 przebieżek
Dystans:9km 998m Czas:59min 30s
Tempo:05:57/km

Ten tydzień traktuję delikatnie. Wiadomo w sobotę zawody. Cały czas biegłem w I zakresie - co dla mnie nie było ostatnio tak oczywiste. Jedynym nowum były przebieżki. Niby to co zwykle 100m ale przerw nie robiłem 1 minutowych tylko też 100 metrowe co dawało 40 sek. przerwy i tu widzę różnicę, biegało się te przebieżki ciężej.

- środa 6.05.2015 - OWB1 + 10 przebieżek
Dystans:11km 332m Czas:1h 10min 36s
Tempo:06:14/km

Dziś myślałem, że nie wstanę. Jak zadzwonił budzik to nie wiedziałem co się dzieje, a potem ledwo zwlokłem się z łóżka zanim znowu zasnąłem. Jak wyszedłem z domu to ledwo widziałem na oczy, taki byłem śpiący. Sam bieg to porażka. Od początku miałem ołowiane nogi i zero chęci. A na domiar złego cały czas pobolewał mnie lewy pośladek - tak jakby od wewnątrz. Cóż to takiego?! :orany:
Przed przebieżkami zrobiłem sobie małe rozciąganie, ale niewiele to pomogło na pośladek a i o mało co nie usnąłem :chrap: Pierwsze dwie przebieżki pobiegłem jak łamaga - jakbym dopiero co ukończył maraton. No normalnie PINOKIO :bum: Mam nadzieję że to tylko taki mój słaby dzień a nie tydzień i w sobotę w Skawinie powalczę, czego sobie i innym forumowiczom życzę!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

W Skawinie nabiegałem 46:03 netto tak że jest życiowka na dyszke.
Dla mnie dość ciezkie warunki a jeszcze po nawrotce wiatr w gebe ale coz. Chyba mam nowe tetno max :ble: . Wiecej cos skrobne pewnie w poniedzialek. HejHej.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

XIII Międzynarodowy Bieg Skawiński

czas netto: 46:03
To jest mój nowy PB - życiówka poprawiona o 1:12 (w maratonie poprawiłem się w tym roku tylko o 39 sek :bum:)

No i po biegu. Pakiet odebrałem rano więc nie było potem afery tym bardziej, że na sam bieg przyjechałem z żoną i dzieciakiem więc nie musiałem się już tak bardzo spieszyć. Depozycik, siku i rozgrzewka. Podczas rozgrzewki spotkałem Pawła (Sosik), Krzycha (Krzycha_M), Wojtka (Panucciego). Miło było spotkać. Krótka wymiana zdań i każdy w swoją drogę - strefę startową. Mimo, że nie przyjechałem na ostatnią chwilę, i rozgrzekę zacząłem ok. 25 minut przed startem to jednak brakło mi trochę czasu i pod koniec to zrobiłem tylko takie rozciąganie na aferę, ze 2 mini przebieżki i na start. Po drodze w parku spotkałem jeszcze żenę i synalka. Po buziaku. Kop na szczęście i na start. Wlazłem w swoją strefę na ok. 45 minut. Cofnąłem sie nieco i ostatnie 2 minuty poświęciłem na ustawienie zegarka, coby nie było afery. Tym razem moje tętno było dużo niższe niż na CM, bo w momencie startu miałem ok 67 % hr max :ble: .
Pierwszy klometr - wiadomo - szukanie dogodnego miejsca w szeregu pętla wokół rynku, szukanie odpowiedniego tempa i po ok. 700m zaczęło się to układać. Pierwszy km w 4:38. Jest OK pomyślałem choć czułem że jest ciężko - )tzn. mój układ oddechowy oswajał się dopiero z tym co będzie). Jako, że planowałem biec na 46:00 to założyłem sobie że na pierwszej piątce mogę sobie pozwolić na stratę rzędu 20 sek. Drugi kilometr już czułem się lepiej (zawsze tak mam jak biegam ciągłe, że początkowo muszę to ogarnąć oddechowo) po 4:37. Na 3km siadło tempo (był podbieg, aj głupi pomyślałem, że to przez te drzewa co się pojawiły Garmin mi nieco wariuje, gdyż wszyscy wokoło biegli tak samo, więc myślałem że trzymają tempo :ojnie: No nic - małe straty do półmetka miałem wliczone. Z perspektywy czasu oceniam, że dobrze że nie trzymałem tam tempa za wszelką ceną bo mogłoby mi pod koniec zbraknąć. 4km spoko. Tu chyba pojawili się już biegacze z czołówki którzy wracali więc sobie poobserwowałem i na chilę czym innym zaprzątnąłem głowę. Chwilę potem jeszcze przed nawrotką i punktem z wodą zobaczyłem mihumora (nie wyglądał za dobrze :hahaha: )potem PAnucciego i za jakiś czas Sosika i Krzycha. Potem punkt z wodą. Krótki był i afera tam była okrutna. Na szczęście ominąłem pierwsze stoliki i potem łap - kubek na głowę - następny do ryja i jeszcze złapałem dwa z resztkami wody bo mi się nieco wylało i na zmianę do ryja i na głowę. A tak w ogóle to nie byłem na szczęście jakoś bardzo spragniony (od rana a właściwie poprzedniego wieczora ładowałem IZO).
Półmetek minąłem w 23:29. nie jest źle a teraz do boju. I tu małe zdziwienie bo zaraz po nawrocie zrozumiałem (dotarło do mnie) że teraz biegniemy pod wiatr. No k...wa. Nie pomyślałem o tym wcześniej, al nic to. Podkręciłem tempo i czekałem co się będzie działo dalej. 6 km po 4:33. Potem siódmy - tam nieco pod górkę - to akurat pamiętałem więc nie szarpałem tylko starałem się biec równo i na małej stracie. Było po 4 :40. Jak biegliśmy wcześniej w przeciwnym kierunku to sobie pomyślałem, że przycisnę przed końcem 8 km - tam było tak nieco w dół. I tak zrobiłem. 8 km poszedł po 4:36. W ogóle od półmetka cały czas mijałem się z takim jednym gostkiem, (który na koniec przybiegł przede mną 2 sekundy) i to mnie motywowało do działania. Ale było ciężko, ale nie dramatycznie. Po ósmym kaemie jeszcze trochę przycisnąłem. Parzę po chili a tu 4:23. Byle to utrzymać - mignęło mi przez głowę - i utrzymałem. Tabliczka z 9 km to już Skawina - jeszcze tylko pętla przy rynku dobieg do parku i końcówka. Cały czas cisnąłem, już nie było kalkulacji, ale za to było okropnie ciężko. Już wiedziałem, że nie będzie ułańskiej szarży ale wkoło mnie nie było lepiej... a nawet było gorzej... ja dyszałem jak lokomotywa. Na ok. 700 metrów przed metą oddychałem już na cały ryj. Piana z pyska. Ale inni mieli jeszcze gorzej :bum: Mijałem kolejnych biegaczy mimo że nie przyspieszałem jakoś mocno. W sumie od półmetka poprawiłem się o 84 pozycje. Jeszcze przed metą minęło mnie ze dwóch sprinterów i jestem i ja na mecie. Patrzę na zegar brutto. Tam coś koło 46:28. Zatrzymałem stoper i rozpocząłem podziwianie butów :hej: . Stałem tak pewnie ze 20 sekund. A potem jakoś siłą woli do przodu po medal, wodę - zerknąłem na zegarek 46:02 Osz ja Cię....?! :bum: Ale powoli do nie docierało, zrobiłem dziś wszystko co mogłem, a nawet więcej. Moje tętno na finiszu sięgnęło 204 bmp. To mój absolutny rekord! Zaraz po biegu spotkałem Michała z Lidką (gratuluję), Pawła, Wojtka i Krzycha. Szybka wymiana opinii i każdy udał się w soją stronę. I to już prawie koniec. NA sam koniec spotkałem jeszcze Arqa z żoną?. Miło Was było poznać.
Fajny bieg, fajny pakiet, fajna zabawa. Było fajnie!


1 04:38 171 181
2 04:37 180 183
3 04:47 179 182
4 04:40 181 186
5 04:47 188 192
6 04:33 190 194
7 04:40 191 194
8 04:36 194 195
9 04:23 198 200
10 04:24 201 204 (tu zegarek się nieco minął z prawdą - biegłem to po 4:18)
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

- poniedziałek 11.05.2015 - OWB1 - regeneracja
Dystans:9km 946m Czas:58min 41s
Tempo:05:54/km

Rozbieganie po Skawinie. W trakcie po rozciąganiu dodałem parę ćwiczeń głównie na nogi... Skorzystałem z tego http://bieganie.pl/?cat=19&id=7354&show=1
I ten plan wdrażam póki co do swojego trenowania. Będę go mieszał ze Skarżyńskim, tzn. czasami polecę jakiś II-zakres albo zamiast tego
20 min 65%-75% + 30 min 90%
chlasnę sobie kros aktywny.
Tak na marginesie uważam że kros aktywny i II-zakres (mimo że jest to temat nieco problematyczny) bardzo sie przysłużył mojemu bieganiu.

-środa, 13.05 -
Dystans:11km 286m Czas:1h 04min 26s
Tempo:05:43/km
założenie - interwały 6x1000 p'3 (tempo4:35)
realizacja: 4:34, 4:34, 4:34, 4:36, 4:35

miało być 6 powtórzeń, ale czułem że ciąża mi nogi (jeszcze po Skawinie) więc nie przeginałem. to miało mnie podbić (a nie dobić) przed niedzielą dlatego odpuściłem jedno powtórzenie. trochę czułem łydki podczas biegu, ale nie jakoś mocno. jeszcze jakiś BS w piątek i jazda w niedzielę - X Bieg Skotnicki z Okazji 95 urodzin śŒwiętego Jana Pawła II. Mam stare porachunki z tą trasą. Dwa lata temu mnie tak "złochała" jak jeszcze nic i nigdzie :bum:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

czwartek 14.05.2015 - OWB1
Dystans: 10km 555m Czas:1h 02min 58s
Tempo:05:58/km
Puls: średni: 139, maks: 155

Miałem biegać jutro, ale nieoczekiwanie pojawiła się taka możliwość dzisiaj więc chętnie skorzystałem. Dziś jeszcze czułem nogi po wczorajszych interwałach, ale nie było najgorzej. Dobrze mi zrobił taki masaż nóg. Jak wracałem do domu to było już ciemno. nie pamiętam kiedy ostatnio tak późno biegałem. Chyba jednak wolę poranki, choć wcale nie jestem rannym ptaszkiem. :taktak:
Do niedzieli już nie biegam. Zobaczymy jak tym razem zakończę bieg papieski w Skotnikach?!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

X Bieg Skotnicki z Okazji 95 urodzin Świętego Jana Pawła II

Dystans: 13km 300m Czas: 1h 04min 24s Tętno: 181/200

Mały, kameralny bieg wśród dobrych ludzi. Tak bym to mógł określić. Są takie biegi gdzie czynnik czysto sportowy schodzi na nieco dalszy plan. I tak było w tym wypadku. Oczywiście nie powiem, że nie walczyłem, bo tak nie było. Pamiętam jak debiutowałem w tym biegu dwa lata temu. Było upalnie, parno. A jako że trasa tego biegu jest mieszana, część po asfalcie (większość) a część po ścieżkach i drogach szutrowych (na pogórkach tynieckich) i nieco pofalowana to wtedy mnie zmięłło :bum: i przeżuło i wypluło... Tym razem było lepiej i przyjemniej.
Przed biegiem założyłem sobie, że w miarę płaskie odcinki pokonuję nieco szybciej niż prędkość HM a reszta czyli podbiegi i zbiegi na wyczucie. W moim wypadku ten plan okazał się dobry. Może nieco zachowawczo zbiegałem, ale chciałem te odcinki wykorzystać na dotlenienie się :hahaha:
To, że kontrolować ten bieg jest między innymi zasługą krosów, które biegałem wg. zaleceń Skarżyńskiego. Po prostu czułem, kiedy mogę sobie na ile pozwolić. Samopoczucie po biegu dobre. Oczywiście finiszowałem do końca, stąd parę chwil spędziłem w pozycji na wpół zgiętej - czyli podziwiając swoje buty :hejhej:
Na macie czekał na mnie mój team, czyli: żona, synalek i teściowa. Fajnie, że mi towarzyszyli.

A teraz wracam do planu - bez planu, czyli wzmacniam się ogólnie, wzmacniam nogi i tak jak pisałem moje obecne bieganie to kompilacja planu z biegania.pl http://bieganie.pl/?cat=19&id=7354&show=1 i planu Skarżyńskiego na lato. Postaram się w to wpleść jak najwięcej startów przed jesienią. Jeśli podołam to zamierzam polecieć w Rudawie, Bukownie, ze 2-3 parkruny i bieg Tesco
Na dzień dzisiejszy moim głównym startem docelowym na jesień będzie chyba 2. PZU Cracovia Półmaraton Królewski. Nie wiem jeszcze czy pobiegnę maraton jesienią - pożyjemy zobaczymy. Na wiosnę przyszłego roku bardzo chciałbym wystartować w Dębnie. Ta takie moje marzenie - chodzi już za mną od pewnego czasu. Jest dla mnie jakaś magia w samej nazwie (nawet jak nie biegałem to kojarzyłem Dębno ze sportem i maratonami) a i lektura J.Skarżyńskiego sprawia, że to miejsce wydaje mi się takie jakieś niezwykłe, bajkowe - to tak jak jakieś miejsca z książek choćby Niziurskiego. Kurcze, rozmarzyłem się. Muszę tam pojechać i koniec!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

poniedziałek 18.05.2015 - OWB1 - regeneracja
Dystans:10km 326m Czas:1h 04min 27s
Tempo:06:14/km
Puls: średni: 133, maks: 145

Regeneracja po niedzielnym biegu połączona z ćwiczeniami typu marsz i skipy AiC. Ogólnie bez historii.


środa 20.05.2015
założenie: 20' spokojnie - 30' (90 % hr max - tempo biegu które mógłbym utzrymać przez ok. godzinę) założyłem 4:45
realizacja: 4:47 4:43 4:43 4:45 4:47 4:48 4:38 (273m)
Całość:
Dystans:10km 589m Czas:57min 29s
Tempo:05:26/km
Puls: średni: 155, maks: 186

Okrutnie ciężko się dziś wstawało. Jeszcze na dodatek lało. Już miałem to odpuścić albo zrobić OWB1 ale przestało lać, został tylko mocny wiatr. Pomyślałem, że trzeba spróbować i poszło. Ogólnie ciężko mi się to biegło. Dziś nie dałbym rady lecieć w tym tempie godziny, ale to pewnie odzywa się jeszcze zmęczenie z niedzieli. No nic zobaczę jak pójdzie następnym razem, ale to dopiero za 2 tygodnie, bo w przyszłym tygodniu chcę zamiast tego treny pobigać kros aktywny. I tak będę to robił na zmianę. Czasami zamienię to na II zakres. No to tyle.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
ODPOWIEDZ