Biegi w Witominie i Chwaszczynie do duzych imprez na pewno nie nalezaly. Takie male zawody maja swoj koloryt (a to rakietki do tenisa stolowego mozna wylosowac, a to gre planszowa "Chinczyk" - kto byl ten wie o co chodzi

)
Ja jestem zadowolony z obydwu startow. Zaliczylem biegi na ktorych mi zalezalo - dwa szybkie, krotkie crossy i w obydwu pobieglem na max. Zdecydowanie bardziej podobala mi sie trasa Witominska - w calosci przez las i 1/3 trasy bezdrozem. Konfiguracja byla tez ciekawsza, bo tuz przed meta wypadal podbieg na ktorym trzeba bylo sie nameczyc, zeby utrzymac tempo.
Tylko wielka szkoda, ze organizatorzy nie zmierzyli tych tras. Fakt, ze na przelajach dlugosc nie jest az tak istotna, ale jest jednak wazna - lepiej wiedziec, czy sie biegnie cztery czy cztery i pol kilometra. Moim zdaniem trasa w Chwaszczynie miala dlugosc okolo czterech kilometrow ( na pewno nie miala nawet 4.5km).
Weekend biegowo przepracowany, Kaziga udalo mi sie sciagnac z kanapy i przywiezc do Chwaszczyna, zeby sie chlop poruszal po pracowitym sobotnim wieczorze

i jeszcze bogatszy jestem o paletke do ping-ponga (szt.1) Zyc nie umierac!