Chroniczne zapalenie ścięgna achillesa - jak sobie poradzić
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
RM nie robiłem. Chociaż też mnie kusiło... W jednym z wielu USG miałem powiększoną pochewkę zginacza palucha. Gość dał mi w nią steryd, ale raczej nie poprawiło się, a 5 stów poszło Oprócz problemów z tym Achillesem cały czas czuję między nim, a kośćmi taką dziwną pełność. Na pewno jest tam czegoś za dużo. To się czuje. Mówiłem to fachowcom, ale nie działało to na nich, albo na uczelni mieli wymęczoną trójczynę z diagnozy usg
Tak czy siak rehabilituję sam i też poprawę widzę i to znaczną. Ale już nie pieję z poprawy, bo raz się napiałem i znów rok w plecy był
Jak odczuwasz poprawę to rób co robisz. Możesz modyfikować, zwiększać intensywność, ale z wyczuciem. Już wspominałem, że nie tak dawno "odkryłem" eliptyk tj taki chodzik na siłowniach gdzie pracują same nogi. Jak już doszedłem do 30 min do przodu na 50% obciążeniu, to odkryłem, że do tyłu znów w łydce jakieś mięśnie ewidentnie mocniej pracują, czyli zabiedzone są. Później stopy ustawiałem lekko w lewo i w prawo i znów szukałem pozycji gdzie któreś mięśnie rozciągają się lub budują itp itd. Trzeba eksperymentować i szukać głównie w łydce problemów. To są właśnie brzuchate i płaszczkowaty oraz te wszelkiego rodzaju zginacze i prostowniki.
Wcześniej łydki masowałem na takich rolkach na siłowni (klub fitness właściwie). Mięśnie maiłem tak zbite, że nogę rękami podtrzymywałem w górze, bo nie mogłem jej położyć na tej maszynie. Taki był ból. Na dziś 9 minut już biegam na bieżni i gorzej nie jest A zaczynałem od 3 i ból był taki niepokojący. Dystans zwiększałem o 15-30 sekund co 5-7 dni. Tempie 10 km/h, a zaczynałem od 8 km/h. Czasami zrobię sobie teraz wariację 12 km/h przez minutę
I przestrzegam przed ćwiczeniami tymi co robisz. Tu jest cieniutka granica, gdzie można przegiąć. Jeśli masz poprawę to widocznie dobrze dobierasz i ilość powtórzeń i serii i obciążenie.
Moczę Achillesa w soli spirytusie i gorącej wodzie. Czasami "jeżdżę" po przyczepie 2 kostkami lodu. Nie stosuję już od dawna wszelakich maści czy pigułek przeciwbólowych/przeciwzapalnych itp. Jeżdżę rowerem, i chodzę tak około 5-10 km ciągłego marszu/spaceru. A jeszcze wcześniej stosowałem wkładki pod pięty 1,5 cm (obie dla równowagi). Naprawdę pomagały. Chodziłem około 3 miesięcy. Już nie chodzę w nich. I tak mniej więcej wygląda moja droga do sukcesu. Miałem dwa takie ogniska. Jeden ból przy ściskaniu Achillesa na wysokości kostek stawu skokowego i z tym wydaje się, że mam już spokój. Został mi przyczep i to się ciągnie i ciągnie, ale jest lepiej na pewno. Czy będzie dobrze tak żeby biegać połówki i maratony to nie wiem, ale taki jest cel...
Zapomniałem. I jeżdżę nogą na wałku. Szczególnie od przyczepu Achillesa ( i po też) do 10 cm w górę. Po prostu już nie chce mi się dokładnie rolować całej łydki. Zmęczenie psychiczne wielosetnych albo i wielotysięcznych powtórzeń robi swoje
Tak czy siak rehabilituję sam i też poprawę widzę i to znaczną. Ale już nie pieję z poprawy, bo raz się napiałem i znów rok w plecy był
Jak odczuwasz poprawę to rób co robisz. Możesz modyfikować, zwiększać intensywność, ale z wyczuciem. Już wspominałem, że nie tak dawno "odkryłem" eliptyk tj taki chodzik na siłowniach gdzie pracują same nogi. Jak już doszedłem do 30 min do przodu na 50% obciążeniu, to odkryłem, że do tyłu znów w łydce jakieś mięśnie ewidentnie mocniej pracują, czyli zabiedzone są. Później stopy ustawiałem lekko w lewo i w prawo i znów szukałem pozycji gdzie któreś mięśnie rozciągają się lub budują itp itd. Trzeba eksperymentować i szukać głównie w łydce problemów. To są właśnie brzuchate i płaszczkowaty oraz te wszelkiego rodzaju zginacze i prostowniki.
Wcześniej łydki masowałem na takich rolkach na siłowni (klub fitness właściwie). Mięśnie maiłem tak zbite, że nogę rękami podtrzymywałem w górze, bo nie mogłem jej położyć na tej maszynie. Taki był ból. Na dziś 9 minut już biegam na bieżni i gorzej nie jest A zaczynałem od 3 i ból był taki niepokojący. Dystans zwiększałem o 15-30 sekund co 5-7 dni. Tempie 10 km/h, a zaczynałem od 8 km/h. Czasami zrobię sobie teraz wariację 12 km/h przez minutę
I przestrzegam przed ćwiczeniami tymi co robisz. Tu jest cieniutka granica, gdzie można przegiąć. Jeśli masz poprawę to widocznie dobrze dobierasz i ilość powtórzeń i serii i obciążenie.
Moczę Achillesa w soli spirytusie i gorącej wodzie. Czasami "jeżdżę" po przyczepie 2 kostkami lodu. Nie stosuję już od dawna wszelakich maści czy pigułek przeciwbólowych/przeciwzapalnych itp. Jeżdżę rowerem, i chodzę tak około 5-10 km ciągłego marszu/spaceru. A jeszcze wcześniej stosowałem wkładki pod pięty 1,5 cm (obie dla równowagi). Naprawdę pomagały. Chodziłem około 3 miesięcy. Już nie chodzę w nich. I tak mniej więcej wygląda moja droga do sukcesu. Miałem dwa takie ogniska. Jeden ból przy ściskaniu Achillesa na wysokości kostek stawu skokowego i z tym wydaje się, że mam już spokój. Został mi przyczep i to się ciągnie i ciągnie, ale jest lepiej na pewno. Czy będzie dobrze tak żeby biegać połówki i maratony to nie wiem, ale taki jest cel...
Zapomniałem. I jeżdżę nogą na wałku. Szczególnie od przyczepu Achillesa ( i po też) do 10 cm w górę. Po prostu już nie chce mi się dokładnie rolować całej łydki. Zmęczenie psychiczne wielosetnych albo i wielotysięcznych powtórzeń robi swoje
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Ja wczoraj biegłem pierwszy raz 10 km po 4.12. Jak na razie jest ok.
Teraz już nie jestem w stanie powiedzieć co mi pomogło.
Chyba najbardziej pomogło mi porządne rozciąganie całego tylnego pasma, około 30-40 minut dziennie. Teraz po bieganiu nawet przez myśl by mi nie przyszło żeby się rozciągać krócej niż 20 minut.
Teraz już nie jestem w stanie powiedzieć co mi pomogło.
Chyba najbardziej pomogło mi porządne rozciąganie całego tylnego pasma, około 30-40 minut dziennie. Teraz po bieganiu nawet przez myśl by mi nie przyszło żeby się rozciągać krócej niż 20 minut.
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Hej,majak pisze:Witam. Jestem na etapie 8/12 tygodnia protokołu Alfredsona i naprawdę czuję poprawę, oczywiście do ideału jeszcze daleko, ale widać jakieś światełko w tunelu.
Powodzenia w walce ze wspólnym wrogiem Jaka była przyczyna, dla której zdecydowałeś się na dość leciwego już Alfredsona (1998 rok), a nie na którąś z później powstałych wersji ćwiczeń (np. Silbernagel 2007, Malliaras 2013)?
@bosak - na którejś ze stron wspominasz, że brakuje informacji o wyleczalności stanu chronicznego. Takie dane są, choć próbka prawidłowo przeprowadzonych badań jest niestety niewielka. Liczby zależą od umiejscowienia punktu degeneracji ściegna (w przyczepie czy w dalszej części ścięgna) oraz od rodzaju wykonanych ćwiczeń.
Tutaj sporo informacji o stanie chronicznym przyczepu, jeśli ktoś, podobnie jak ja, boryka się z tą właśnie odmianą chorby:
http://www.running-physio.com/insertion ... dinopathy/
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Z czegoś trzeba żyć. Dość późno, bo dopiero dziś, odkryłem ten wątek, więc muszę nadrabiać zaległości, by dzieci miały co jeść.bosak pisze:W kółko wklejasz te same linki. Promujesz tę stronę czy co?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ten wątek dziś, następny kiedy indziej... A już to wklejałeś w tym wątku
viewtopic.php?f=2&t=45776&p=769040#p769040
Tu jest Polska i dobrze byłoby promować jednak polskie strony i polskie opracowania, bo jest ich 1500 100 900 Nie wstydźmy się w Polsce używać j. polskiego...
viewtopic.php?f=2&t=45776&p=769040#p769040
Tu jest Polska i dobrze byłoby promować jednak polskie strony i polskie opracowania, bo jest ich 1500 100 900 Nie wstydźmy się w Polsce używać j. polskiego...
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Zgadza się, całe dwa razy w dwóch osobnych wątkach na ten sam temat. Czepialstwo powinno mieć swoje granice.
A metka przy opracowaniu nie ma dla mnie znaczenia. Albo coś jest wartościowe, albo nie. Jesli chodzi o moje wpisy, to gdzie niby używam innego języka, niż polski? Zadałem sobie wystarczająco dużo trudu, by wymyślić polski odpowiednik "non-insertional Achilles tendinopathy", a uwierz, że nie było to łatwe.
A metka przy opracowaniu nie ma dla mnie znaczenia. Albo coś jest wartościowe, albo nie. Jesli chodzi o moje wpisy, to gdzie niby używam innego języka, niż polski? Zadałem sobie wystarczająco dużo trudu, by wymyślić polski odpowiednik "non-insertional Achilles tendinopathy", a uwierz, że nie było to łatwe.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No i teraz już rozumiem o co ci chodzi Tylko to nie jest potrzebne, bo od 1998 roku jest już mnóstwo polskich opracowań i tłumaczeń. No ale kto komu broni tłumaczyć wciąż już wytłumaczone... A ty odsyłasz ludzi do anglojęzycznych stron Nie każdy jest takim "anglikiem" jak ty.xxx pisze:Zadałem sobie wystarczająco dużo trudu, by wymyślić polski odpowiednik "non-insertional Achilles tendinopathy", a uwierz, że nie było to łatwe.
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Najlepiej będzie, jeśli jeśli podasz linki do polskich opracowań, które uważasz za wartościowe. Głowiłem się długo, czego tak naprawdę szukać, bo do wyboru mam "chroniczne zapalenie ścięgna" lub "chroniczną entezopatię ścięgna", gdzie entezopatia traktowana jest jako synonim zapalenia, podczas gdy w opracowaniach anglojęzycznych jest wyjątkowa zgodność, że istotą choroby nie jest stan zapalny, lecz degradacja strukturalna ścięgna. Trochę bez sensu skazywać się na błędne wyniki już na etapie rozpoczęcia poszukiwań.
Druga sprawa to to, że polskie opracowania badań Alfredsona być może są liczne i całkiem świeże, ale same badania nadal niezmiennie datowane są na rok 1998. Innymi słowy, przeprowadzono je w czasie, gdy Google jeszcze nie istniało, na deskach projektantów dopiero powstawała Nokia 3210 a prezydentem Polski pierwszej kadencji był Kwaśniewski. Wiedza o chorobie posunęła się w tym czasie do przodu. Jeśli powstały ogólnodostępne opracowania dla badań późniejszych (jak choćby te, które podałem lub do których odnośniki znajdują się w linku), to chętnie spojrzę, ale moje poszukiwania zwracają pustkę.
Edycja: wyjaśnię, dlaczego jest to moim zdaniem ważne. Alfredson zaleca rezygnację z aktywności oraz ćwiczenia ekscentryczne. Nowsze badania (Malliaras) wskazują, że nie ma potrzeby rezygnacji z fazy koncentrycznej. To naprawdę duża różnica, która oznacza np. możliwość wykonywania ćwiczeń plyometrycznych i szybszego przywrócenia prawidłowych funkcji motorycznych kończyny. Z kolei Silbernagel (2007) badał róźnice w postępach rehabilitacji między osobami stroniącymi od aktywności oraz osobami, które podczas rehabilitacji kontynuowały uprawianie sportu (o ile ból nie wykraczał poza zadaną skalę). Badanie wykazało brak istotnych statystycznie różnic między obiema grupami. To wielka rzecz! 3 miesiące całkowitej rezygnacji z biegania jest wielkim ciosem nie tylko dla kondycji fizycznej, lecz również psychicznej. Jeśli jednak ktoś ogranicza się do wiedzy sprzed kilkunastu lat, może nie wiedzieć, że być może nie ma takiej konieczności.
Druga sprawa to to, że polskie opracowania badań Alfredsona być może są liczne i całkiem świeże, ale same badania nadal niezmiennie datowane są na rok 1998. Innymi słowy, przeprowadzono je w czasie, gdy Google jeszcze nie istniało, na deskach projektantów dopiero powstawała Nokia 3210 a prezydentem Polski pierwszej kadencji był Kwaśniewski. Wiedza o chorobie posunęła się w tym czasie do przodu. Jeśli powstały ogólnodostępne opracowania dla badań późniejszych (jak choćby te, które podałem lub do których odnośniki znajdują się w linku), to chętnie spojrzę, ale moje poszukiwania zwracają pustkę.
Edycja: wyjaśnię, dlaczego jest to moim zdaniem ważne. Alfredson zaleca rezygnację z aktywności oraz ćwiczenia ekscentryczne. Nowsze badania (Malliaras) wskazują, że nie ma potrzeby rezygnacji z fazy koncentrycznej. To naprawdę duża różnica, która oznacza np. możliwość wykonywania ćwiczeń plyometrycznych i szybszego przywrócenia prawidłowych funkcji motorycznych kończyny. Z kolei Silbernagel (2007) badał róźnice w postępach rehabilitacji między osobami stroniącymi od aktywności oraz osobami, które podczas rehabilitacji kontynuowały uprawianie sportu (o ile ból nie wykraczał poza zadaną skalę). Badanie wykazało brak istotnych statystycznie różnic między obiema grupami. To wielka rzecz! 3 miesiące całkowitej rezygnacji z biegania jest wielkim ciosem nie tylko dla kondycji fizycznej, lecz również psychicznej. Jeśli jednak ktoś ogranicza się do wiedzy sprzed kilkunastu lat, może nie wiedzieć, że być może nie ma takiej konieczności.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bosak, wielkie dzięki
Też już wyjąłem podpietki. Z mięśniami raczej problemu nie miałem, jak roluję to nawet pod obciążeniem nic mnie nie boli. A co do prtokołu Alfredsona to naprawdę długo biłem się z myślami czy to robić, bo mam obciążać chorą nogę jeszcze? Ale się przemogłem i tego nie żałuję i choć piszą by dokładac do plecaka obciążenie to ja tego nie robię, by nie przekroczyć tej granicy o, której piszesz, nie przesadzam też z rozciąganiem, sam nie wiem jak udało mi się w tym wszystkim zachować chłodną głowę?
Kibuc- wiesz polecono mi tu Alfredsona i go robię. A to, że nie biegam w tym czasie(a podobno można) to biorę to na swój zdrowy rozum-jak chodzę i mnie boli, to mam jeszcze biegać? Do końca protokołu zostały mi dwa tygodnie-mam nadzieję, że wytrzymam
Dziękuję za wszelkie rady i pozdrawiam serdecznie
Też już wyjąłem podpietki. Z mięśniami raczej problemu nie miałem, jak roluję to nawet pod obciążeniem nic mnie nie boli. A co do prtokołu Alfredsona to naprawdę długo biłem się z myślami czy to robić, bo mam obciążać chorą nogę jeszcze? Ale się przemogłem i tego nie żałuję i choć piszą by dokładac do plecaka obciążenie to ja tego nie robię, by nie przekroczyć tej granicy o, której piszesz, nie przesadzam też z rozciąganiem, sam nie wiem jak udało mi się w tym wszystkim zachować chłodną głowę?
Kibuc- wiesz polecono mi tu Alfredsona i go robię. A to, że nie biegam w tym czasie(a podobno można) to biorę to na swój zdrowy rozum-jak chodzę i mnie boli, to mam jeszcze biegać? Do końca protokołu zostały mi dwa tygodnie-mam nadzieję, że wytrzymam
Dziękuję za wszelkie rady i pozdrawiam serdecznie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja jestem najlepszym linkiem do chronicznego problemu z Achillesem Już chyba na ostatniej prostej i to dzięki własnej pracy i "eksperymentom". Problem mam 4 letni. Z 10 ortopedów za sobą, 2 fizjo, 2 RTG i z 8 USG (w tym podobno jednych z najlepszych w kraju tj. p. Król seniorka i p. Król junior), 4 diprophosy, wiadra maści i pigułek, zabiegi rehabilitacyjne chyba wszystkie poza krioterapią. Tysiące złotych wydane. Ostatni rok nie odwiedzam nikogo z białych fartuchów i nie sugeruję się żadnymi badaniami. "Słucham" organizmu i prowadzę swoją autorską metodę rehabilitacji i najlepiej na tym wychodzę (mam nadzieję, że wyjdę w 100%). Sam sobie jestem Alfredsonem
Moje doświadczenie jest takie: Żaden, ale to żaden lekarz i fizjo mi nie pomógł. No może poza przewietrzeniem kieszeni A sam nie wiem czy nie zaszkodził tymi sterydami... Jeszcze jedna ciekawostka co do USG. Żadne następne nie potwierdzało wcześniejszego badania Każdy widział co innego...
Ale oczywiście nie zrażam nikogo do promowanej metody przez ciebie. Każda jest dobra która pomoże.
Ja ćwiczeniami ekscentrycznymi leczyłem może Achillesa w jednym miejscu, ale "zapalałem" przyczepy i tak w kółko...
Edit:
Zapomniałem o 7 zabiegach falą uderzeniową. Kompletny bezsens, a koszty duży.
Moje doświadczenie jest takie: Żaden, ale to żaden lekarz i fizjo mi nie pomógł. No może poza przewietrzeniem kieszeni A sam nie wiem czy nie zaszkodził tymi sterydami... Jeszcze jedna ciekawostka co do USG. Żadne następne nie potwierdzało wcześniejszego badania Każdy widział co innego...
Ale oczywiście nie zrażam nikogo do promowanej metody przez ciebie. Każda jest dobra która pomoże.
Ja ćwiczeniami ekscentrycznymi leczyłem może Achillesa w jednym miejscu, ale "zapalałem" przyczepy i tak w kółko...
Edit:
Zapomniałem o 7 zabiegach falą uderzeniową. Kompletny bezsens, a koszty duży.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Z achillesem to praktycznie się uporałem.
Książka piszę, że po urazie achillesa może pojawić się problem z rozcięgnem.
No i się pojawił problem z rozcięgnem. Ktoś przechodził i może coś doradzić?
Książka piszę, że po urazie achillesa może pojawić się problem z rozcięgnem.
No i się pojawił problem z rozcięgnem. Ktoś przechodził i może coś doradzić?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 24 sty 2018, 11:01
- Życiówka na 10k: 14dni :)
- Życiówka w maratonie: 365 dni:)
może stary temat ale bardzo aktualny jęsli mogę odświeżyć lub przekierujcie mnie do bardziej aktualnego
pytanie jak rozgrzewacie Achillesa przed ćwiczeniami z protokołu Alfredsona (ćwiczenia ekscentryczne);
czy może ktoś cos nowego doda odnośnie modyfikacji czy z bieganiem czyli (Malliaras 2013 itp?)
bede wdzieczny
Ja niby 2gie zapalenie goję jestem na 8tygodniu chociaż do końca rzetelnie sie nie udało ale jest powiedzmy zaleczone ( tylko ćwiczeniami i brakiem aktywności ) ale coś czuję iż jak ruszę( zacznę biegać) będzie znów
pytanie jak rozgrzewacie Achillesa przed ćwiczeniami z protokołu Alfredsona (ćwiczenia ekscentryczne);
czy może ktoś cos nowego doda odnośnie modyfikacji czy z bieganiem czyli (Malliaras 2013 itp?)
bede wdzieczny
Ja niby 2gie zapalenie goję jestem na 8tygodniu chociaż do końca rzetelnie sie nie udało ale jest powiedzmy zaleczone ( tylko ćwiczeniami i brakiem aktywności ) ale coś czuję iż jak ruszę( zacznę biegać) będzie znów
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 20 gru 2016, 08:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Chciałem odświeżyć wątek.
Może zacznę od tego czy w moim przypadku to w ogóle Achilles? Nie mam żadnych zmian, obrzęków, zaczerwienień, widocznych zapaleń ani boleści na samym Achillesie tj. przy pięcie tj. w dolnej części Achillesa, w sumie na całej jego długości jak uciskam to też nie ma jakiegoś większego bólu, ból występuje mniej więcej po środku tj. między piętą a łydką i generalnie tylko przy stawaniu na palcach i przenoszeniu ciężaru na duży palec, więc może to zginacz palucha? Nie wiem. Wtedy mnie tak jakby kłuje głęboko jakby pod Achillesem po wewnętrznej stroni nogi. Aha trwa to jakoś od połowy sierpnia po tym jak zrobiłem ostrzejsze 10 km. (przy czym w zasadzie nie biegam wiele rekreacyjnie max 3 razy w tyg. i max 30 km tygodniowo ale nawet tyle nie z braku czasu).
Wczorajsze usg nic nie wykazało wszystko ok w Achillesie. Od 2 tygodni, po 1 wizycie u ortopedy, biorę rantudil retard (21 tabletek raz dziennie zostało mi jeszcze jakiś tydzień) i smaruje fastum żel. Raz jest lepiej raz gorzej. Generalnie chyba bez różnicy. Zacząłem protokół Alfredsona ale dwóch ortopedów mi zaleciło odciążenie nogi więc po 1 tygodniu przestałem robić cokolwiek z nogą tj. rozciągać, rolować, Alfredsona teraz puki zażywam pigułki i smaruje nie robię nic.
Nie boli mnie rano ani wieczorem ani po dłuższym siedzeniu przy biurku (praca biurowa), szczerze powiedziawszy to jest tak ze czuje coś tej nodze ani to ból ani odrętwienie nie wiem czuje nogę. W zasadzie to przy chodzeniu nie boli ale nogę czuje wprawdzie nie biegam ale przy bieganiu też raczej nie boli, dałoby się biegać ale nie robię tego.
Nie wiem zatem czy to Achilles czy coś innego i czy robić ten protokół Alfredsona czy nie? Czy to się nadaje do mojej kontuzji.
Oczywiście mam kolejną wizytę u ortopedy ale po lekturze tego wątku i wypowiedziach o setkach wizyt, zabiegów, maści, laserów itd. nie wysyłajcie mnie do kolejnych lekarzy, którzy powiedzą że nic mi nie jest, przepiszą przeciwbólowe tabletki i maści i zalecą nie biegać. (do czego zresztą się stosuję).
Może zacznę od tego czy w moim przypadku to w ogóle Achilles? Nie mam żadnych zmian, obrzęków, zaczerwienień, widocznych zapaleń ani boleści na samym Achillesie tj. przy pięcie tj. w dolnej części Achillesa, w sumie na całej jego długości jak uciskam to też nie ma jakiegoś większego bólu, ból występuje mniej więcej po środku tj. między piętą a łydką i generalnie tylko przy stawaniu na palcach i przenoszeniu ciężaru na duży palec, więc może to zginacz palucha? Nie wiem. Wtedy mnie tak jakby kłuje głęboko jakby pod Achillesem po wewnętrznej stroni nogi. Aha trwa to jakoś od połowy sierpnia po tym jak zrobiłem ostrzejsze 10 km. (przy czym w zasadzie nie biegam wiele rekreacyjnie max 3 razy w tyg. i max 30 km tygodniowo ale nawet tyle nie z braku czasu).
Wczorajsze usg nic nie wykazało wszystko ok w Achillesie. Od 2 tygodni, po 1 wizycie u ortopedy, biorę rantudil retard (21 tabletek raz dziennie zostało mi jeszcze jakiś tydzień) i smaruje fastum żel. Raz jest lepiej raz gorzej. Generalnie chyba bez różnicy. Zacząłem protokół Alfredsona ale dwóch ortopedów mi zaleciło odciążenie nogi więc po 1 tygodniu przestałem robić cokolwiek z nogą tj. rozciągać, rolować, Alfredsona teraz puki zażywam pigułki i smaruje nie robię nic.
Nie boli mnie rano ani wieczorem ani po dłuższym siedzeniu przy biurku (praca biurowa), szczerze powiedziawszy to jest tak ze czuje coś tej nodze ani to ból ani odrętwienie nie wiem czuje nogę. W zasadzie to przy chodzeniu nie boli ale nogę czuje wprawdzie nie biegam ale przy bieganiu też raczej nie boli, dałoby się biegać ale nie robię tego.
Nie wiem zatem czy to Achilles czy coś innego i czy robić ten protokół Alfredsona czy nie? Czy to się nadaje do mojej kontuzji.
Oczywiście mam kolejną wizytę u ortopedy ale po lekturze tego wątku i wypowiedziach o setkach wizyt, zabiegów, maści, laserów itd. nie wysyłajcie mnie do kolejnych lekarzy, którzy powiedzą że nic mi nie jest, przepiszą przeciwbólowe tabletki i maści i zalecą nie biegać. (do czego zresztą się stosuję).