nestork - wiosna 2017 - 1:25 (21k), 3:05 (42k)
Moderator: infernal
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
sobota - 21.02.
południe
12,43 km - 1:01:40 (4:58/km) - HR 144 (72%)
Easy trochę szybciej niż zazwyczaj - piękna pogoda, pełne słońce, temperatura odczuwana 10 C. Po raz pierwszy w tym roku biegłem w szortach, ludzie się gapili dziwnie W połowie dystansu spotkałem kolegę, więc zatrzymałem się na 5 min pogadać. Gdybym się nie zatrzymał, średni HR byłby ok. 147. Sama radość z biegania
południe
12,43 km - 1:01:40 (4:58/km) - HR 144 (72%)
Easy trochę szybciej niż zazwyczaj - piękna pogoda, pełne słońce, temperatura odczuwana 10 C. Po raz pierwszy w tym roku biegłem w szortach, ludzie się gapili dziwnie W połowie dystansu spotkałem kolegę, więc zatrzymałem się na 5 min pogadać. Gdybym się nie zatrzymał, średni HR byłby ok. 147. Sama radość z biegania
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
niedziela - 22.02.
2 km rower
wieczór
3,50 km - 18:12 (5:12/km) - HR 139 (70%)
Siła biegowa:
- wymachy statyczne (2 serie x 4 ćwiczenia)
- podskoki obunóż (4 serie x 40 powtórzeń)
- skip A (4 serie x 40 powtórzeń)
4,80 km - 20:17 (4:13/km) - HR 171 (86%) Threshold
11,06 km - 58:50 (5:17/km) - HR 148 (74%)
2,40 km - 10:23 (4:19/km) - HR 163 (82%) Threshold
3,06 km - 16:40 (5:26/km) - HR 148 (74%)
Suma: 25,42 km
Tym razem bez ani jednej śliwki Cały dzień mało jadłem i poleciałem na długu kalorycznym. Po powrocie waga 58,2 kg, czyli w dół o 2,5 kg.
Pierwszy próg pobiegłem na czucie - nie chciałem żyłować, mając w głowie drugi próg po 11 km "przerwy". Tętno drugiego wskazuje, że już nie miałem siły tego cisnąć. To cholernie trudny trening - powtórkę zrobię 15 marca. Naprawdę łatwiej przychodzi mi 10 km Tempo Run...
Suma:
5x bieganie - 70,29 km
2x siła biegowa
3x siłka
1x crossfit
2x basen
rower - 24 km
Podsumowanie
Tydzień względnego luzowania przed Wiązowną. Hamowałem się, żeby nie klepać kilometrów jako celu samego w sobie. Środowy akcent (10 km tempa) byłby godny zauważenia, szczególnie że to moja życiówka na dychę sprzed dwóch lat, gdyby nie fakt, że po prostu weszła jak w masło. Niedziela wyszła najmocniejsza z całego zestawienia (samopoczuciowo), dlatego wciąż uważam, że brakuje mi wytrzymałości tempowej na dłuższych odcinkach (15 km i więcej), więc po Wiązownie będę uważnie trenował Threshold, a ważnym testem będzie 24 km MT 29 marca, czyli na dwa tygodnie przed docelowym Dębnem.
Zauważyłem, że na crossficie często "nadrabiam" siłę biegową. W tym tygodniu na crossficie oberwało się tylnym częściom ciała (dwugłowe nóg, plecy, ramiona). Taki trening angażuje sporo partii mięśni i to w dziwnych układach - bieganie pod tym względem jest bardzo przewidywalne i - o czym kiedyś wspominał Sylwek - samo w sobie wcale nie kompleksowe.
Zdrowie
Waga - 58,2 - 61,8 kg.
Rozciąganie - 15-20 min po każdym treningu. Wałek (w formie półtoralitrowej plastikowej butelki z wodą) też jest w ruchu, po akcentach - zapomniałem o tym wcześniej pisać. Teraz widzę, jak to pomaga - po kilkunastu tygodniach harówy.
2 km rower
wieczór
3,50 km - 18:12 (5:12/km) - HR 139 (70%)
Siła biegowa:
- wymachy statyczne (2 serie x 4 ćwiczenia)
- podskoki obunóż (4 serie x 40 powtórzeń)
- skip A (4 serie x 40 powtórzeń)
4,80 km - 20:17 (4:13/km) - HR 171 (86%) Threshold
11,06 km - 58:50 (5:17/km) - HR 148 (74%)
2,40 km - 10:23 (4:19/km) - HR 163 (82%) Threshold
3,06 km - 16:40 (5:26/km) - HR 148 (74%)
Suma: 25,42 km
Tym razem bez ani jednej śliwki Cały dzień mało jadłem i poleciałem na długu kalorycznym. Po powrocie waga 58,2 kg, czyli w dół o 2,5 kg.
Pierwszy próg pobiegłem na czucie - nie chciałem żyłować, mając w głowie drugi próg po 11 km "przerwy". Tętno drugiego wskazuje, że już nie miałem siły tego cisnąć. To cholernie trudny trening - powtórkę zrobię 15 marca. Naprawdę łatwiej przychodzi mi 10 km Tempo Run...
Suma:
5x bieganie - 70,29 km
2x siła biegowa
3x siłka
1x crossfit
2x basen
rower - 24 km
Podsumowanie
Tydzień względnego luzowania przed Wiązowną. Hamowałem się, żeby nie klepać kilometrów jako celu samego w sobie. Środowy akcent (10 km tempa) byłby godny zauważenia, szczególnie że to moja życiówka na dychę sprzed dwóch lat, gdyby nie fakt, że po prostu weszła jak w masło. Niedziela wyszła najmocniejsza z całego zestawienia (samopoczuciowo), dlatego wciąż uważam, że brakuje mi wytrzymałości tempowej na dłuższych odcinkach (15 km i więcej), więc po Wiązownie będę uważnie trenował Threshold, a ważnym testem będzie 24 km MT 29 marca, czyli na dwa tygodnie przed docelowym Dębnem.
Zauważyłem, że na crossficie często "nadrabiam" siłę biegową. W tym tygodniu na crossficie oberwało się tylnym częściom ciała (dwugłowe nóg, plecy, ramiona). Taki trening angażuje sporo partii mięśni i to w dziwnych układach - bieganie pod tym względem jest bardzo przewidywalne i - o czym kiedyś wspominał Sylwek - samo w sobie wcale nie kompleksowe.
Zdrowie
Waga - 58,2 - 61,8 kg.
Rozciąganie - 15-20 min po każdym treningu. Wałek (w formie półtoralitrowej plastikowej butelki z wodą) też jest w ruchu, po akcentach - zapomniałem o tym wcześniej pisać. Teraz widzę, jak to pomaga - po kilkunastu tygodniach harówy.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Tydzień 18
poniedziałek - 23.02.
1 h crossfit
Zapamiętałem, co robiliśmy na treningu. Wszystkiego 3 duże paczki ćwiczeń:
I. Rozgrzewka
3 serie - wszystkie ćwiczenia odpowiednio po: 1 min, 40 sek, 30 sek (bez przerw między ćwiczeniami, 10 sek przerwy między seriami)
1. Mountain climbers
2. Pogłębione wypady nóg
3. Przysiad głęboki
4. Antyplank (na plecach)
II. Tren właściwy
Zadanie: w parach naprzemiennie każda osoba po 5-10 powtórzeń
Czas: 15 min
1. Burpees (50)
2. Knees to Arms - drążek (50)
3. Kettlebell American Swing (50)
4. Kettlebell Arms Deadlift (50)
Zrobiłem w parze 2 serie i 27 burpeesów, ustanawiając rekord sali
III. Dobicie
1 seria:
Przysiad z wyskokiem (60)
Crunches (60)
Pompki (60)
Wznosy (72)
Basen:
1. Pływanie - 12 min (znów beznadziejny tłok)
2. Jacuzzi - 30 min
3. Sauna - 14 min + 12 min
6 km rower
poniedziałek - 23.02.
1 h crossfit
Zapamiętałem, co robiliśmy na treningu. Wszystkiego 3 duże paczki ćwiczeń:
I. Rozgrzewka
3 serie - wszystkie ćwiczenia odpowiednio po: 1 min, 40 sek, 30 sek (bez przerw między ćwiczeniami, 10 sek przerwy między seriami)
1. Mountain climbers
2. Pogłębione wypady nóg
3. Przysiad głęboki
4. Antyplank (na plecach)
II. Tren właściwy
Zadanie: w parach naprzemiennie każda osoba po 5-10 powtórzeń
Czas: 15 min
1. Burpees (50)
2. Knees to Arms - drążek (50)
3. Kettlebell American Swing (50)
4. Kettlebell Arms Deadlift (50)
Zrobiłem w parze 2 serie i 27 burpeesów, ustanawiając rekord sali
III. Dobicie
1 seria:
Przysiad z wyskokiem (60)
Crunches (60)
Pompki (60)
Wznosy (72)
Basen:
1. Pływanie - 12 min (znów beznadziejny tłok)
2. Jacuzzi - 30 min
3. Sauna - 14 min + 12 min
6 km rower
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
wtorek - 24.02.
rano
rower 3 km
wieczór
7,32 km - 42:14 (5:46/km) - HR 132 (66%)
Tydzień luzowania rozpoczęty. Miało być tylko 7 km i bardzo wolno i tak było. Trafiły się nawet kilometry poniżej HR 130, co chyba mi się jeszcze w życiu nie zdarzyło.
rano
rower 3 km
wieczór
7,32 km - 42:14 (5:46/km) - HR 132 (66%)
Tydzień luzowania rozpoczęty. Miało być tylko 7 km i bardzo wolno i tak było. Trafiły się nawet kilometry poniżej HR 130, co chyba mi się jeszcze w życiu nie zdarzyło.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
środa - 25.02.
popołudniu
3,11 km - 16:00 (5:09/km) - HR 140 (70%)
Lekka siła biegowa (wymachy statyczne, skipy A, B i C)
5,00 km - 8x400 Threshold (p. 200 m)
3,90 km - 21:04 (5:26/km) - HR 146 (73%)
Suma: 12,21 km
1 h crossfit
3 h grania na perkusji
6 km rower
Luźne czterysetki w tempie półmaratonu i na przerwie 200 m truchciku. Pierwszą przesadnie wyrwałem do przodu, więc na przerwie też czterysta.
czwartek - 26.02.
wolne
piątek - 27.02.
wolne
sobota - 28.02.
4 km Easy (nie mam statsów, bo Garmin się zapełnił - dobrze, że teraz, a nie w połowie jutra )
Jutro Wiązowna! Plan to złamać 1:30, czyli ciągnąć po 4:15/km. Warun ma być sprzyjający (prócz wiatru). Naprzód!
popołudniu
3,11 km - 16:00 (5:09/km) - HR 140 (70%)
Lekka siła biegowa (wymachy statyczne, skipy A, B i C)
5,00 km - 8x400 Threshold (p. 200 m)
3,90 km - 21:04 (5:26/km) - HR 146 (73%)
Suma: 12,21 km
1 h crossfit
3 h grania na perkusji
6 km rower
Luźne czterysetki w tempie półmaratonu i na przerwie 200 m truchciku. Pierwszą przesadnie wyrwałem do przodu, więc na przerwie też czterysta.
czwartek - 26.02.
wolne
piątek - 27.02.
wolne
sobota - 28.02.
4 km Easy (nie mam statsów, bo Garmin się zapełnił - dobrze, że teraz, a nie w połowie jutra )
Jutro Wiązowna! Plan to złamać 1:30, czyli ciągnąć po 4:15/km. Warun ma być sprzyjający (prócz wiatru). Naprzód!
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
niedziela - 01.03.
Półmaraton Wiązowski - 1:31:59
MSC OPEN 198/1043
Właściwie te dwa wykresy powinny starczyć za komentarz. Na niebiesko zaznaczyłem km wolniejsze od 4:20. Zielona strzałka wskazuje HR - jaki być powinien.
Bieg
Jak widać po moim planie treningowym ostatnio - trochę luzowałem przed tym startem. Chciałem się sprawdzić na w miarę wypoczętych nogach, aby złamać 1:30 z poczuciem, że mógłbym szybciej. Nie odpuściłem natomiast treningu siłowego, robiąc mocny trening crossfitowy w poniedziałek i w środę. Potem czwartek i piątek wolne, w sobotę wietrzenie nogi. Sobota była trochę nerwowa z powodu podniecenia startem, snu trochę mało, ale u mnie tak zawsze Niedziela rano - na śniadanie bułka z dżemem i budyniem. Przyjechaliśmy na miejsce z siostrą odpowiednio przed czasem. Trasa ma być przyjazna, podobno jak PWZ w Borzęcinie, czyli asfalt między wsiami, z tym że tzw. agrafka, czyli w połowie nawrót (jak np. Bieg Niepodległości w Warszawie). Warun najlepszy - temperatura 3-6 C, pogoda piękna - pochmurno, ale w połowie dystansu wyjrzało słońce. Wiatr trochę pracował, ale nie przeszkadzał zbytnio. W kwestii ubrania - założyłem bezrękawnik i szorty, rękawiczki oraz czapkę. Jak się potem okazało - bardzo dobry wybór. Spotkałem kolegę Piotrka, a że biegamy w podobnych rewirach czasowych, to ustawiliśmy się na wspólny bieg. Oddałem siostrze plecak i pobiegłem na 2 km luźnej rozgrzewki z sześcioma przebieżkami. Potem kupa na 10 min przed startem, parę łyków wody, kop w tyłek na szczęście i wskakuję do swojej strefy. Beng! Start!
Na starcie przybijamy piątkę z Piotrkiem (życiówka 1:33) i lecim. Na początku oczywiście trochę przepychanek (sporo pretendentów do 1:30). Z Piotrkiem trzymamy się razem. Do czasu.
6. km w 4:21 - pierwsza jaskółka biedy i czuję, że będzie nietęgo, postanawiam przyspieszyć, co przychodzi mi z trudem i 7. km zamykam niewiele szybciej (4:18). Do połowy dystansu utrzymuję względnie niezłą średnią (4:17), ale narastająco się przy tym męcząc. W głowie nadzieja, że po nawrocie odżyję i przyspieszę do 4:12. Była jeszcze szansa na złamanie 1:30.
Piotrek urwał mi się na 8. km - patrzyłem z tyłu na jego krok - świeży, wręcz wyglądał jakby leciał 5:00/km, a nie - jak w rzeczywistości - 4:10.
9 km. Przykleja się do mnie jakiś Michał (imię na koszulce), lecimy razem do 13 km, osłaniając się wzajemnie od wiatru. Po drodze mijamy na poboczu wymiotującego biegacza. Żartujemy, ale w paru słowach. Piję co nieco na 9 km (stoiska rozstawione są co 2 km z fantastycznymi dzieciakami podającymi supersłodką herbatę lub wodę - ja piję wodę). W trzech miejscach na trasie stoją grupki kibiców (niemrawych raczej) i wozy strażackie na wyjących syrenach (mnie trochę wkurwrzały, bardziej niż dopingowały). Zaczynam biec siłowo, co słychać po oddechu, Michał przejmuje prowadzenie i mobilizuje mnie, wyczuwając moje słabnięcie. Pojawiają się małe podbiegi i zbiegi, które sprawiają mi trudność. W połowie 11. km przecinamy nawrót i mówię sobie w duchu: "Stary, weź się w garść, ciśnijże".
Niestety tylko utrzymuję tempo. 13 km. W ciągu chwili odcina mi połowę mocy. Czuję kłujący ból w w prawym boku. Najpierw myślę, że to wątroba, ale teraz (tydzień po) myślę, że to mięśnie brzucha. Michał mówi, że tempo chwilowe siadło do 4:26, więc on przyciska, ja nie daję rady, Michał coraz bardziej mi odchodzi. Od tego momentu jest tylko gorzej. Biegnę sam. Zaczynam liczyć kilometry do końca, a to zły znak.
15 km. Odcina mi moc zupełnie. Czuję ból w całym brzuchu - tym razem zdecydowanie mięśniowy, czuję każde żeberko kaloryfera. Już wiem, że środowy crossfit to była głupota - wręcz czuję, jak napinają się poszczególne mięśnie brzucha. Rozważam zejście z trasy, bo zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze 6 km mordęgi ze słabym wynikiem na końcu, ale odrzucam myśl i prę do przodu. Każda próba przyspieszenia powoduje silniejszy ból brzucha - czuję, jakby ktoś przywiązał mi pięciokilogramowy odważnik do bioder i szydzi: "No, przyspiesz, cwaniaku".
Od 13. do 15. km wyprzedza mnie 20. biegaczy, w tym zawodnicy znacznie ode mnie ciężsi i starsi. Do mety wyprzedzi mnie jeszcze kolejna dwudziestka.
Ostatnie 3 km to już zupełna rezygnacja (tempo 4:30, czyli maratońskie). Przykleił się do mnie runner, który leciał na 1:32, więc stwierdziłem, że skoro ze mnie pożytku już nie będzie, to chociaż pomogę mu zrealizować jego cel. Motywowałem go ("jeszcze 2 km, jak utrzymamy to tempo, złamiemy 1:32", "jeszcze cztery kółka wokół stadionu", "tylko 800 m", "ostatnie czterysta - ciśniesz" ). Dobiłem na metę w 1:31:59 (kibice trochę niemrawi), runner tuż za mną, więc był blisko złamania 1:32.
Po biegu prawie nie czułem zmęczenia - tak zresztą powiedziała siostra, że nie wyglądałem na zmęczonego Ból (mięśni) brzucha blokował mnie przed rozwinięciem odpowiedniej prędkości, więc tak sobie dryfowałem po 4:20-4:30.
Piotrka spotkałem po biegu - on cisnął mocno, choć na koniec przeszarżował i za szybko zaczął "finiszować", więc spuchł i ostatnie dwa km zamknął w 4:20, ale koniec końców dobiegł w 1:29:41, więc życiówkę poprawił o 3 minuty i sam wynik super.
Trasa
Wcale nie taka idealna, jak zapowiadano. Górki-dołki to nie moje klimaty - a na trasie jest ich sporo - mocno wpływają na moje wyniki. Jak biegnę na życiówkę, wolę ścigać się po trasie płaskiej jak stół. Choć to oczywiście był test. Przypuszczalnie gdyby nie problemy z brzuchem, byłbym w stanie pobiec 1:29.
Wnioski
1. Strasznie jestem zły na siebie. Test nie pokazał moich możliwości. Wynik wskazuje na moją życiówkę sprzed półtora roku, natomiast wysiłek jest niewspółmierny.
2. W marcu zero crossfitu (choć to zacny sposób, aby się sponiewierać) i zostawię tylko domowe zabawy ze sztangami na małych obciążeniach, coby nie sflaczeć. Zero TRX - serio, to działa na mięśnie głębokie w sposób dotąd niećwiczony - gdy dziś (tydzień po starcie, a ponad półtora po ostatnim treningu na TRX) na chwilę poćwiczyłem na TRX, znów poczułem ból w najniższych partiach mięśni brzucha. Ten ból nawracał również w pierwszych treningach w tym tygodniu po Wiązownie.
3. Odpuszczę też jakąkolwiek siłkę na dwa tygodnie przed Dębnem.
4. Ostatni miesiąc przed Dębnem to szlifowanie niedostatków. Moje niedostatki to trzymanie równego tempa na dużej szybkości. Zatem: więcej Tempo Runów, więcej tempa Maratonu.
Suma:
4x bieganie - 47,03 km
1x siła biegowa
0x siłka
1x crossfit
1x basen
rower - 9 km
Podsumowanie
Koniec Fazy 3. Kolejny tydzień to Faza 4, czyli 100 km, a potem coraz mniej km/tyg aż do startu w Maratonie w Dębnie.
Zdrowie
Waga - 58,2 - 61 kg.
Rozciąganie - 15-20 min prawie po każdym treningu.
Podsumowanie lutego:
- 294,90 km biegu
- 21x bieganie (średnio 15,37 km na trening)
- 11x siłka
- 8x siła biegowa
- 6x basen
- 3x crossfit
- 62 km rower
Plan na marzec:
1. Zero crossfitu, zero TRX, lekka siłka w domu.
2. Szlifowanie formy, może jakiś start na dychę.
Półmaraton Wiązowski - 1:31:59
MSC OPEN 198/1043
Właściwie te dwa wykresy powinny starczyć za komentarz. Na niebiesko zaznaczyłem km wolniejsze od 4:20. Zielona strzałka wskazuje HR - jaki być powinien.
Bieg
Jak widać po moim planie treningowym ostatnio - trochę luzowałem przed tym startem. Chciałem się sprawdzić na w miarę wypoczętych nogach, aby złamać 1:30 z poczuciem, że mógłbym szybciej. Nie odpuściłem natomiast treningu siłowego, robiąc mocny trening crossfitowy w poniedziałek i w środę. Potem czwartek i piątek wolne, w sobotę wietrzenie nogi. Sobota była trochę nerwowa z powodu podniecenia startem, snu trochę mało, ale u mnie tak zawsze Niedziela rano - na śniadanie bułka z dżemem i budyniem. Przyjechaliśmy na miejsce z siostrą odpowiednio przed czasem. Trasa ma być przyjazna, podobno jak PWZ w Borzęcinie, czyli asfalt między wsiami, z tym że tzw. agrafka, czyli w połowie nawrót (jak np. Bieg Niepodległości w Warszawie). Warun najlepszy - temperatura 3-6 C, pogoda piękna - pochmurno, ale w połowie dystansu wyjrzało słońce. Wiatr trochę pracował, ale nie przeszkadzał zbytnio. W kwestii ubrania - założyłem bezrękawnik i szorty, rękawiczki oraz czapkę. Jak się potem okazało - bardzo dobry wybór. Spotkałem kolegę Piotrka, a że biegamy w podobnych rewirach czasowych, to ustawiliśmy się na wspólny bieg. Oddałem siostrze plecak i pobiegłem na 2 km luźnej rozgrzewki z sześcioma przebieżkami. Potem kupa na 10 min przed startem, parę łyków wody, kop w tyłek na szczęście i wskakuję do swojej strefy. Beng! Start!
Na starcie przybijamy piątkę z Piotrkiem (życiówka 1:33) i lecim. Na początku oczywiście trochę przepychanek (sporo pretendentów do 1:30). Z Piotrkiem trzymamy się razem. Do czasu.
6. km w 4:21 - pierwsza jaskółka biedy i czuję, że będzie nietęgo, postanawiam przyspieszyć, co przychodzi mi z trudem i 7. km zamykam niewiele szybciej (4:18). Do połowy dystansu utrzymuję względnie niezłą średnią (4:17), ale narastająco się przy tym męcząc. W głowie nadzieja, że po nawrocie odżyję i przyspieszę do 4:12. Była jeszcze szansa na złamanie 1:30.
Piotrek urwał mi się na 8. km - patrzyłem z tyłu na jego krok - świeży, wręcz wyglądał jakby leciał 5:00/km, a nie - jak w rzeczywistości - 4:10.
9 km. Przykleja się do mnie jakiś Michał (imię na koszulce), lecimy razem do 13 km, osłaniając się wzajemnie od wiatru. Po drodze mijamy na poboczu wymiotującego biegacza. Żartujemy, ale w paru słowach. Piję co nieco na 9 km (stoiska rozstawione są co 2 km z fantastycznymi dzieciakami podającymi supersłodką herbatę lub wodę - ja piję wodę). W trzech miejscach na trasie stoją grupki kibiców (niemrawych raczej) i wozy strażackie na wyjących syrenach (mnie trochę wkurwrzały, bardziej niż dopingowały). Zaczynam biec siłowo, co słychać po oddechu, Michał przejmuje prowadzenie i mobilizuje mnie, wyczuwając moje słabnięcie. Pojawiają się małe podbiegi i zbiegi, które sprawiają mi trudność. W połowie 11. km przecinamy nawrót i mówię sobie w duchu: "Stary, weź się w garść, ciśnijże".
Niestety tylko utrzymuję tempo. 13 km. W ciągu chwili odcina mi połowę mocy. Czuję kłujący ból w w prawym boku. Najpierw myślę, że to wątroba, ale teraz (tydzień po) myślę, że to mięśnie brzucha. Michał mówi, że tempo chwilowe siadło do 4:26, więc on przyciska, ja nie daję rady, Michał coraz bardziej mi odchodzi. Od tego momentu jest tylko gorzej. Biegnę sam. Zaczynam liczyć kilometry do końca, a to zły znak.
15 km. Odcina mi moc zupełnie. Czuję ból w całym brzuchu - tym razem zdecydowanie mięśniowy, czuję każde żeberko kaloryfera. Już wiem, że środowy crossfit to była głupota - wręcz czuję, jak napinają się poszczególne mięśnie brzucha. Rozważam zejście z trasy, bo zdaję sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze 6 km mordęgi ze słabym wynikiem na końcu, ale odrzucam myśl i prę do przodu. Każda próba przyspieszenia powoduje silniejszy ból brzucha - czuję, jakby ktoś przywiązał mi pięciokilogramowy odważnik do bioder i szydzi: "No, przyspiesz, cwaniaku".
Od 13. do 15. km wyprzedza mnie 20. biegaczy, w tym zawodnicy znacznie ode mnie ciężsi i starsi. Do mety wyprzedzi mnie jeszcze kolejna dwudziestka.
Ostatnie 3 km to już zupełna rezygnacja (tempo 4:30, czyli maratońskie). Przykleił się do mnie runner, który leciał na 1:32, więc stwierdziłem, że skoro ze mnie pożytku już nie będzie, to chociaż pomogę mu zrealizować jego cel. Motywowałem go ("jeszcze 2 km, jak utrzymamy to tempo, złamiemy 1:32", "jeszcze cztery kółka wokół stadionu", "tylko 800 m", "ostatnie czterysta - ciśniesz" ). Dobiłem na metę w 1:31:59 (kibice trochę niemrawi), runner tuż za mną, więc był blisko złamania 1:32.
Po biegu prawie nie czułem zmęczenia - tak zresztą powiedziała siostra, że nie wyglądałem na zmęczonego Ból (mięśni) brzucha blokował mnie przed rozwinięciem odpowiedniej prędkości, więc tak sobie dryfowałem po 4:20-4:30.
Piotrka spotkałem po biegu - on cisnął mocno, choć na koniec przeszarżował i za szybko zaczął "finiszować", więc spuchł i ostatnie dwa km zamknął w 4:20, ale koniec końców dobiegł w 1:29:41, więc życiówkę poprawił o 3 minuty i sam wynik super.
Trasa
Wcale nie taka idealna, jak zapowiadano. Górki-dołki to nie moje klimaty - a na trasie jest ich sporo - mocno wpływają na moje wyniki. Jak biegnę na życiówkę, wolę ścigać się po trasie płaskiej jak stół. Choć to oczywiście był test. Przypuszczalnie gdyby nie problemy z brzuchem, byłbym w stanie pobiec 1:29.
Wnioski
1. Strasznie jestem zły na siebie. Test nie pokazał moich możliwości. Wynik wskazuje na moją życiówkę sprzed półtora roku, natomiast wysiłek jest niewspółmierny.
2. W marcu zero crossfitu (choć to zacny sposób, aby się sponiewierać) i zostawię tylko domowe zabawy ze sztangami na małych obciążeniach, coby nie sflaczeć. Zero TRX - serio, to działa na mięśnie głębokie w sposób dotąd niećwiczony - gdy dziś (tydzień po starcie, a ponad półtora po ostatnim treningu na TRX) na chwilę poćwiczyłem na TRX, znów poczułem ból w najniższych partiach mięśni brzucha. Ten ból nawracał również w pierwszych treningach w tym tygodniu po Wiązownie.
3. Odpuszczę też jakąkolwiek siłkę na dwa tygodnie przed Dębnem.
4. Ostatni miesiąc przed Dębnem to szlifowanie niedostatków. Moje niedostatki to trzymanie równego tempa na dużej szybkości. Zatem: więcej Tempo Runów, więcej tempa Maratonu.
Suma:
4x bieganie - 47,03 km
1x siła biegowa
0x siłka
1x crossfit
1x basen
rower - 9 km
Podsumowanie
Koniec Fazy 3. Kolejny tydzień to Faza 4, czyli 100 km, a potem coraz mniej km/tyg aż do startu w Maratonie w Dębnie.
Zdrowie
Waga - 58,2 - 61 kg.
Rozciąganie - 15-20 min prawie po każdym treningu.
Podsumowanie lutego:
- 294,90 km biegu
- 21x bieganie (średnio 15,37 km na trening)
- 11x siłka
- 8x siła biegowa
- 6x basen
- 3x crossfit
- 62 km rower
Plan na marzec:
1. Zero crossfitu, zero TRX, lekka siłka w domu.
2. Szlifowanie formy, może jakiś start na dychę.
Ostatnio zmieniony 08 mar 2015, 03:15 przez nestork, łącznie zmieniany 3 razy.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Meta i nietęga mina
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Tydzień 19
poniedziałek - 02.03.
6,52 km - 34:13 (5:15/km) - HR 138 (69%)
Sprawdziłem, czy noga się kręci. Oczywiście się kręci - mięśniowo nogi jak nówki sztuki nieśmigane, wrrrr.
wtorek - 03.03.
Ukradli mi rower. As if schrzaniony półmaraton was not enough.
środa - 04.03.
6 km - 28:19 (4:43/km) - HR 158 (80%) Drugi zakres
3 min przerwy
6 km - 28:13 (4:42/km) - HR 163 (82%) Drugi zakres
1 km - 5:23 - HR 143 (72%)
Suma: 13 km
Trochę siłowo, trochę bez sensu, ale czułem, że muszę pobiec coś zupełnie od czapy, żeby odreagować. Wyszedł improwizowany drugi zakres. Samopoczucie średnie. Do tego praca do drugiej w nocy.
czwartek - 05.03.
6,30 km - 32:34 (5:10/km) - HR 146 (74%)
Zatrułem się w pracy nieświeżą rybą. Sraczka skróciła trening. Nie dziwota, że HR wysokie Ostatnie 1,5 km BNP do kibla :-D
piątek - 06.03.
południe
1 km - 5:17
1 km - 5:02
2 km - 8:47 (4:23/km) Threshold
1 km - 4:59
2 km - 8:47 (4:23/km) Threshold
1 km - 5:19
2 km - 8:25 (4:12/km) Threshold
1 km - 5:31
2 km - 8:29 (4:14/km) Threshold
1 km - 5:24
1 km - 5:00
0,7 km - 3:17
Suma: 15,70 km - 1:14:24 (4:44/km) - HR 155 (78%)
wieczór
4,5 km Easy (Garmin nie mógł złapać GPS)
2 h grania na perkusji
Laremid zrobił robotę, a ja zabrałem się za porządny tren. Postanowiłem znów zaeksperymentować i pobawiłem się w formułę 4 razy 2 km progu i 1 km Easy na przerwie. Biegłem miastem tak, aby się nie zatrzymywać - wg tej autorskiej taktyki-zabawy na skrzyżowaniu biegnę na zielonych światłach, niezależnie, dokąd prowadzi droga. Jeśli oba światła są czerwone, skręcam chodnikiem w ulicę obok. W ten sposób można poznać miasto z innej strony i przebyć kompletnie dziwną trasę
Co do międzyczasów - było pochmurno i robiłem dużo zakrętów, więc GPS wariował, a ja biegłem na samopoczucie, a to było dziś miarodajne, co potem sprawdziłem na wykresie HR. Czasy dwóch pierwszych powtórzeń w moim odczuciu zaniżone.
Wieczorem pobiegłem na próbę i z powrotem (brak roweru).
sobota - 07.03.
południe
7,17 km - 37:37 (5:15/km) - HR 139 (70%)
wieczór
10,15 km - 45:40 (4:30/km) - HR 144 (72%)
W południe rozbieganie, nic ciekawego, może tyle że wyszło delikatne BNP 5:26-4:54. Za to wieczorem zaszalałem Tak mi się dobrze biegło, że postanowiłem przycisnąć i wyszło: 1-6 km - po 4:50, 7-10 km - BNP 4:35-3:54. W sumie dychę zamknąłem w 44:38 i do tego jakie śmiesznie niskie HR!
niedziela - 08.03.
25,01 km - 2:06:32 (5:04/km) - HR 138 (69%)
Co za tętno, co za tempo Do tej pory poniżej HR 140 schodziłem na treningach do 13. km. Nie mam pojęcia, jak utrzymałem takie tętno na praktycznie dwukrotnie dłuższym dystansie Po 6. km nogi się rozluźniły i leciałem jak na autopilocie - lekko, swobodnie, nogi jak na sprężynach. Dryf tętna niewielki jak na mnie od 134 do 142. Ostatnie trzy kilometry zrobiłem delikatne BNP do tempa półmaratonu (4:12), kończąc ze śmiesznie niskim tętnem chwilowym 148. Dzień konia - nie obraziłbym się, gdyby wypadł tydzień temu albo się powtórzył w Dębnie
W ramach ciekawostki - trasa. Dobiegłem do Flyspota, czyli daleko za rogatkami Warszawy Do Ożarowa zabrakło ze 3 km. Kiedyś zrobię taką trzydziestkę - fajna trasa, właściwie dzida w jedną i nawrót, świateł niewiele, a na większości można śmignąć na czerwonym. Głównie chodnik i asfalt. Tylko po zmroku miejscami brakuje oświetlenia.
Suma:
8x bieganie - 88,34 km
0x siła biegowa
0x siłka
0x crossfit
0x basen
1x sraczka
rower - ukradli
Podsumowanie:
Ten tydzień to jakaś farsa. Smutek i złość na siebie po nieudanym półmaratonie, kradzież roweru i sraczka - trudno o gorszy początek tygodnia, który miał stać pod znakiem przebiegu 100 km I nagle obrót o 180 stopni i trzy dni świetnych treningów (62 km czyli 70% przebiegu całego tygodnia).
Zdrowie
Waga - 58,2 - 62,5 kg.
Rozciąganie - 15-20 min prawie po każdym treningu.
poniedziałek - 02.03.
6,52 km - 34:13 (5:15/km) - HR 138 (69%)
Sprawdziłem, czy noga się kręci. Oczywiście się kręci - mięśniowo nogi jak nówki sztuki nieśmigane, wrrrr.
wtorek - 03.03.
Ukradli mi rower. As if schrzaniony półmaraton was not enough.
środa - 04.03.
6 km - 28:19 (4:43/km) - HR 158 (80%) Drugi zakres
3 min przerwy
6 km - 28:13 (4:42/km) - HR 163 (82%) Drugi zakres
1 km - 5:23 - HR 143 (72%)
Suma: 13 km
Trochę siłowo, trochę bez sensu, ale czułem, że muszę pobiec coś zupełnie od czapy, żeby odreagować. Wyszedł improwizowany drugi zakres. Samopoczucie średnie. Do tego praca do drugiej w nocy.
czwartek - 05.03.
6,30 km - 32:34 (5:10/km) - HR 146 (74%)
Zatrułem się w pracy nieświeżą rybą. Sraczka skróciła trening. Nie dziwota, że HR wysokie Ostatnie 1,5 km BNP do kibla :-D
piątek - 06.03.
południe
1 km - 5:17
1 km - 5:02
2 km - 8:47 (4:23/km) Threshold
1 km - 4:59
2 km - 8:47 (4:23/km) Threshold
1 km - 5:19
2 km - 8:25 (4:12/km) Threshold
1 km - 5:31
2 km - 8:29 (4:14/km) Threshold
1 km - 5:24
1 km - 5:00
0,7 km - 3:17
Suma: 15,70 km - 1:14:24 (4:44/km) - HR 155 (78%)
wieczór
4,5 km Easy (Garmin nie mógł złapać GPS)
2 h grania na perkusji
Laremid zrobił robotę, a ja zabrałem się za porządny tren. Postanowiłem znów zaeksperymentować i pobawiłem się w formułę 4 razy 2 km progu i 1 km Easy na przerwie. Biegłem miastem tak, aby się nie zatrzymywać - wg tej autorskiej taktyki-zabawy na skrzyżowaniu biegnę na zielonych światłach, niezależnie, dokąd prowadzi droga. Jeśli oba światła są czerwone, skręcam chodnikiem w ulicę obok. W ten sposób można poznać miasto z innej strony i przebyć kompletnie dziwną trasę
Co do międzyczasów - było pochmurno i robiłem dużo zakrętów, więc GPS wariował, a ja biegłem na samopoczucie, a to było dziś miarodajne, co potem sprawdziłem na wykresie HR. Czasy dwóch pierwszych powtórzeń w moim odczuciu zaniżone.
Wieczorem pobiegłem na próbę i z powrotem (brak roweru).
sobota - 07.03.
południe
7,17 km - 37:37 (5:15/km) - HR 139 (70%)
wieczór
10,15 km - 45:40 (4:30/km) - HR 144 (72%)
W południe rozbieganie, nic ciekawego, może tyle że wyszło delikatne BNP 5:26-4:54. Za to wieczorem zaszalałem Tak mi się dobrze biegło, że postanowiłem przycisnąć i wyszło: 1-6 km - po 4:50, 7-10 km - BNP 4:35-3:54. W sumie dychę zamknąłem w 44:38 i do tego jakie śmiesznie niskie HR!
niedziela - 08.03.
25,01 km - 2:06:32 (5:04/km) - HR 138 (69%)
Co za tętno, co za tempo Do tej pory poniżej HR 140 schodziłem na treningach do 13. km. Nie mam pojęcia, jak utrzymałem takie tętno na praktycznie dwukrotnie dłuższym dystansie Po 6. km nogi się rozluźniły i leciałem jak na autopilocie - lekko, swobodnie, nogi jak na sprężynach. Dryf tętna niewielki jak na mnie od 134 do 142. Ostatnie trzy kilometry zrobiłem delikatne BNP do tempa półmaratonu (4:12), kończąc ze śmiesznie niskim tętnem chwilowym 148. Dzień konia - nie obraziłbym się, gdyby wypadł tydzień temu albo się powtórzył w Dębnie
W ramach ciekawostki - trasa. Dobiegłem do Flyspota, czyli daleko za rogatkami Warszawy Do Ożarowa zabrakło ze 3 km. Kiedyś zrobię taką trzydziestkę - fajna trasa, właściwie dzida w jedną i nawrót, świateł niewiele, a na większości można śmignąć na czerwonym. Głównie chodnik i asfalt. Tylko po zmroku miejscami brakuje oświetlenia.
Suma:
8x bieganie - 88,34 km
0x siła biegowa
0x siłka
0x crossfit
0x basen
1x sraczka
rower - ukradli
Podsumowanie:
Ten tydzień to jakaś farsa. Smutek i złość na siebie po nieudanym półmaratonie, kradzież roweru i sraczka - trudno o gorszy początek tygodnia, który miał stać pod znakiem przebiegu 100 km I nagle obrót o 180 stopni i trzy dni świetnych treningów (62 km czyli 70% przebiegu całego tygodnia).
Zdrowie
Waga - 58,2 - 62,5 kg.
Rozciąganie - 15-20 min prawie po każdym treningu.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Tydzień 20
poniedziałek - 09.03.
wolne
wtorek - 10.03.
12,02 km - 59:45 (4:58/km) - HR 144 (72%)
Siła biegowa - skip A i C (4 serie)
Siłka - klatka i ramiona:
Pompki (20, 30, 30)
Rozpiętki 15 kg (25, 25, 25, 30)
Overhead Press 15 kg (20, 20, 20)
Reverse flys - drop session 4 kg-2kg (10-10, 10-10, 10-10)
Luźny bieg z BNP na ostatnich 3 km do tempa półmaratonu (max 4:17). Na początku golenie trochę spięte, ale po 6. km biegło się już komfortowo. Siła biegowa na spokojnie. Potem w domu bardzo zachowawcza siłka.
poniedziałek - 09.03.
wolne
wtorek - 10.03.
12,02 km - 59:45 (4:58/km) - HR 144 (72%)
Siła biegowa - skip A i C (4 serie)
Siłka - klatka i ramiona:
Pompki (20, 30, 30)
Rozpiętki 15 kg (25, 25, 25, 30)
Overhead Press 15 kg (20, 20, 20)
Reverse flys - drop session 4 kg-2kg (10-10, 10-10, 10-10)
Luźny bieg z BNP na ostatnich 3 km do tempa półmaratonu (max 4:17). Na początku golenie trochę spięte, ale po 6. km biegło się już komfortowo. Siła biegowa na spokojnie. Potem w domu bardzo zachowawcza siłka.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
środa - 11.03.
30,01 km - 2:18:36 (4:37/km) - HR 154 (78%)
3 km Easy
10 km po 4:48, 20 km po 4:30 (tempo Maratonu) Miało być wszystko wolno, ale tak fajnie noga się kręciła, że przyspieszyłem do TM i utrzymałem je do samego końca, ostatni km zamykając w 4:18 (celowo docisnąłem). Niestety kilka razy zatrzymałem się na parę sekund, ponieważ na trasie zabrakło chodnika i musiałem przejść na drugą stronę szosy, gdzie pobocze było szersze. Wybijało mnie to z rytmu, a szukanie komfortowego balansu przy 4:30 zajmowało trochę czasu. Biegłem w Nike Pegasusach i serio się zastanawiam, czy nie pobiec w nich w Dębnie. W 2013 biegłem nawet w GoRunach i przeżyłem, a teraz na 2015 upatrzyłem sobie biec w Nike Flyknit Lunar 2. Pegasusy z góry odrzuciłem jako pomysł na startówki z powodu dużej wagi, ale teraz mnie przyjemnie zaskoczyły, bo w ogóle nie ciążyły.
Gdy na zegarku pojawiła się wreszcie trzydziestka, wbiłem w Błoniu do McDonalda (bywam w takim przybytku ze dwa razy na rok i zawsze z przypadku) i wtranżoliłem cały zestaw z wrapem, frytkami, herbatą i szejkiem owocowym. Obrzydliwe, ale czekał mnie jeszcze półtoragodzinny powrót pociągiem (tutaj wszedł jeszcze litr soku). Niestety nie wziąłem ciuchów na zmianę i trochę mnie przedygotało
Ostatnie 7 dni (czwartek-środa) to 113,86 km, czyli mój rekord pod względem ilości. Nadgoniłem to, co zabrała sraczka
30,01 km - 2:18:36 (4:37/km) - HR 154 (78%)
3 km Easy
10 km po 4:48, 20 km po 4:30 (tempo Maratonu) Miało być wszystko wolno, ale tak fajnie noga się kręciła, że przyspieszyłem do TM i utrzymałem je do samego końca, ostatni km zamykając w 4:18 (celowo docisnąłem). Niestety kilka razy zatrzymałem się na parę sekund, ponieważ na trasie zabrakło chodnika i musiałem przejść na drugą stronę szosy, gdzie pobocze było szersze. Wybijało mnie to z rytmu, a szukanie komfortowego balansu przy 4:30 zajmowało trochę czasu. Biegłem w Nike Pegasusach i serio się zastanawiam, czy nie pobiec w nich w Dębnie. W 2013 biegłem nawet w GoRunach i przeżyłem, a teraz na 2015 upatrzyłem sobie biec w Nike Flyknit Lunar 2. Pegasusy z góry odrzuciłem jako pomysł na startówki z powodu dużej wagi, ale teraz mnie przyjemnie zaskoczyły, bo w ogóle nie ciążyły.
Gdy na zegarku pojawiła się wreszcie trzydziestka, wbiłem w Błoniu do McDonalda (bywam w takim przybytku ze dwa razy na rok i zawsze z przypadku) i wtranżoliłem cały zestaw z wrapem, frytkami, herbatą i szejkiem owocowym. Obrzydliwe, ale czekał mnie jeszcze półtoragodzinny powrót pociągiem (tutaj wszedł jeszcze litr soku). Niestety nie wziąłem ciuchów na zmianę i trochę mnie przedygotało
Ostatnie 7 dni (czwartek-środa) to 113,86 km, czyli mój rekord pod względem ilości. Nadgoniłem to, co zabrała sraczka
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
czwartek - 12.03.
wolne
piątek - 13.03.
rano
8,24 km - 42:51 (5:12/km) - HR 143 (72%)
Siłka - plecy, biceps, triceps
Podciąganie na drążku (5, 5, 8, 8, 10, 10)
Superseria x 3
Barbell curls 13 kg (30)
Kickbacks 3 kg each hand (20-20)
wieczór
2,83 km - 13:58 (4:56/km)
4 h grania na perkusji
Lekkie bieganie, rano trochę ciężko na płucach. Siłka na pół gwizdka - niskie obciążenia, dużo powtórzeń i zredukowana liczba serii.
wolne
piątek - 13.03.
rano
8,24 km - 42:51 (5:12/km) - HR 143 (72%)
Siłka - plecy, biceps, triceps
Podciąganie na drążku (5, 5, 8, 8, 10, 10)
Superseria x 3
Barbell curls 13 kg (30)
Kickbacks 3 kg each hand (20-20)
wieczór
2,83 km - 13:58 (4:56/km)
4 h grania na perkusji
Lekkie bieganie, rano trochę ciężko na płucach. Siłka na pół gwizdka - niskie obciążenia, dużo powtórzeń i zredukowana liczba serii.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
sobota - 14.03.
południe
7,59 km - 39:17 (5:10/km) - HR 136 (68%)
Lekka siła biegowa (skipy A, B, C - 2 serie)
Fajne niskie tętno, bardzo dobre samopoczucie, trening rozmyślnie krótki.
niedziela - 15.03.
3,14 km - 14:55 (4:45/km) - HR 142 (71%)
Lekka siła biegowa (skipy A, B, C - 2 serie)
5,60 km - 23:24 (4:10/km) - HR 173 (87%) 2x2800 (p.400m) Threshold 1
10,00 km - 51:56 (5:11/km) - HR 146 (74%)
4,8 km - 22:23 (4:14/km) - HR 168 (85%) 2800 i 2000 (p.400) Threshold 2
2,50 km - 13:07 (5:14/km) - HR 154 (77%)
Suma: 27,34 km
T1
T2
Powtórka treningu z 22 lutego. Widzę postęp, jest szybciej, równiej i utrzymałem - może również dzięki bardziej sprzyjającej temperaturze. Drugi treshold miał być taki sam jak pierwszy, ale piąte okrążenie ciągnąłem już na ostatnich nogach i ostatnich dwóch okrążeń nie utrzymałbym w tempie. Nadal jest to znacznie lepiej niż w lutym.
Suma:
6x bieganie - 91,03 km (śr. 15,2 km/bieg)
3x siła biegowa
5x siłka
0x crossfit
0x basen
rower - 0 km
Podsumowanie:
Dobry tydzień. Dwa duże akcenty - zarówno pod względem kilometrażu, jak i intensywności. 3 razy siła biegowa, ale trochę lżej niż zwykle. Ostatnie 4 tygodnie przed Dębnem to schodzenie kilometrażu - najpierw do 70 km, znów 70 km i 60 km. Postaram się w przyszłym tygodniu pobiec testowo 5 km lub 10 km.
Zdrowie
Waga - 59,1 - 62,2 kg.
Rozciąganie - trochę zaniedbałem, tzn. rzetelnie 15 min po akcencie zawsze, ale po 8 km Easy nie
chciało mi się.
Samopoczucie - nadchodzi wiosna i od razu humor lepszy ma to ogromne przełożenie na trzymanie tempa.
południe
7,59 km - 39:17 (5:10/km) - HR 136 (68%)
Lekka siła biegowa (skipy A, B, C - 2 serie)
Fajne niskie tętno, bardzo dobre samopoczucie, trening rozmyślnie krótki.
niedziela - 15.03.
3,14 km - 14:55 (4:45/km) - HR 142 (71%)
Lekka siła biegowa (skipy A, B, C - 2 serie)
5,60 km - 23:24 (4:10/km) - HR 173 (87%) 2x2800 (p.400m) Threshold 1
10,00 km - 51:56 (5:11/km) - HR 146 (74%)
4,8 km - 22:23 (4:14/km) - HR 168 (85%) 2800 i 2000 (p.400) Threshold 2
2,50 km - 13:07 (5:14/km) - HR 154 (77%)
Suma: 27,34 km
T1
T2
Powtórka treningu z 22 lutego. Widzę postęp, jest szybciej, równiej i utrzymałem - może również dzięki bardziej sprzyjającej temperaturze. Drugi treshold miał być taki sam jak pierwszy, ale piąte okrążenie ciągnąłem już na ostatnich nogach i ostatnich dwóch okrążeń nie utrzymałbym w tempie. Nadal jest to znacznie lepiej niż w lutym.
Suma:
6x bieganie - 91,03 km (śr. 15,2 km/bieg)
3x siła biegowa
5x siłka
0x crossfit
0x basen
rower - 0 km
Podsumowanie:
Dobry tydzień. Dwa duże akcenty - zarówno pod względem kilometrażu, jak i intensywności. 3 razy siła biegowa, ale trochę lżej niż zwykle. Ostatnie 4 tygodnie przed Dębnem to schodzenie kilometrażu - najpierw do 70 km, znów 70 km i 60 km. Postaram się w przyszłym tygodniu pobiec testowo 5 km lub 10 km.
Zdrowie
Waga - 59,1 - 62,2 kg.
Rozciąganie - trochę zaniedbałem, tzn. rzetelnie 15 min po akcencie zawsze, ale po 8 km Easy nie
chciało mi się.
Samopoczucie - nadchodzi wiosna i od razu humor lepszy ma to ogromne przełożenie na trzymanie tempa.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Tydzień 21
poniedziałek - 16.03.
wolne
wtorek - 17.03.
Siła biegowa - skip A, B C (3 serie po 40 powtórzeń), boczne wymachy kolan (4 serie po 10 powtórzeń)
6,08 km - 33:51 (5:34/km) - HR 137 (69%)
Siłka - core, 4 superserie:
Front plank (75s)
Left plank (60s)
Right plank (60s)
Ciężko, nogi jakby opuchłe, może dlatego że inaczej niż zwykle zacząłem od siły biegowej. Potem w domu bardzo zachowawcza siłka na brzuch - ograniczyłem liczbę serii o jedną i długość ćwiczeń o 1/3. Od czasu Wiązowny nie ćwiczyłem mięśni brzucha, dziś nadal odczuwałem ból głęboko w dolnej części brzucha
poniedziałek - 16.03.
wolne
wtorek - 17.03.
Siła biegowa - skip A, B C (3 serie po 40 powtórzeń), boczne wymachy kolan (4 serie po 10 powtórzeń)
6,08 km - 33:51 (5:34/km) - HR 137 (69%)
Siłka - core, 4 superserie:
Front plank (75s)
Left plank (60s)
Right plank (60s)
Ciężko, nogi jakby opuchłe, może dlatego że inaczej niż zwykle zacząłem od siły biegowej. Potem w domu bardzo zachowawcza siłka na brzuch - ograniczyłem liczbę serii o jedną i długość ćwiczeń o 1/3. Od czasu Wiązowny nie ćwiczyłem mięśni brzucha, dziś nadal odczuwałem ból głęboko w dolnej części brzucha
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
środa - 18.03.
rano
Siłka - klatka
Pompki (20, 25, 30, 30)
Flys 16 kg (20, 20, 20, 20)
wieczorem
5,95 km - 29:44 (5:01/km) - HR 141 (71%)
4,8 km - 20:30 (4:16/km) - HR 162 (82%) Threshold 1
10,01 km - 51:54 (5:11/km) - HR 146 (74%)
4,8 km - 20:08 (4:11/km) - HR 167 (85%) Threshold 2
2,65 km - 13:40 (5:09/km) - HR 145 (73%)
Suma: 28,21 km
T1
T2
T1 HR
T2 HR
Bardzo lekka siłka rano, wieczorem bardzo fajny bieg Pierwszy próg zachowawczo, potem biegnąc dyszkę wszedłem w idealny rytm i znalazłem dobry balans ciała, który potem utrzymałem podczas drugiego progu - mianowicie przesunąłem biodra w górę i do przodu i lekko pochyliłem tułów. Wydaje mi się, że taka pozycja będzie bardziej ekonomiczna.
Ostatnie 400 m przycisnąłem, zresztą paliwa było jeszcze dużo. Po biegu w zasadzie nie czułem zmęczenia Wszystko wskazuje na to, że rzetelny trening robi swoje i biegi >25km nie sprawiają mi problemu. Oby w Dębnie powtórzyła się taka dyspozycja, bo dziś mogłem góry przenosić
rano
Siłka - klatka
Pompki (20, 25, 30, 30)
Flys 16 kg (20, 20, 20, 20)
wieczorem
5,95 km - 29:44 (5:01/km) - HR 141 (71%)
4,8 km - 20:30 (4:16/km) - HR 162 (82%) Threshold 1
10,01 km - 51:54 (5:11/km) - HR 146 (74%)
4,8 km - 20:08 (4:11/km) - HR 167 (85%) Threshold 2
2,65 km - 13:40 (5:09/km) - HR 145 (73%)
Suma: 28,21 km
T1
T2
T1 HR
T2 HR
Bardzo lekka siłka rano, wieczorem bardzo fajny bieg Pierwszy próg zachowawczo, potem biegnąc dyszkę wszedłem w idealny rytm i znalazłem dobry balans ciała, który potem utrzymałem podczas drugiego progu - mianowicie przesunąłem biodra w górę i do przodu i lekko pochyliłem tułów. Wydaje mi się, że taka pozycja będzie bardziej ekonomiczna.
Ostatnie 400 m przycisnąłem, zresztą paliwa było jeszcze dużo. Po biegu w zasadzie nie czułem zmęczenia Wszystko wskazuje na to, że rzetelny trening robi swoje i biegi >25km nie sprawiają mi problemu. Oby w Dębnie powtórzyła się taka dyspozycja, bo dziś mogłem góry przenosić
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
czwartek - 19.03.
5,45 km - 28:37 (5:15/km) - HR 136 (67%)
Ciężko na płucach i w nogach, no ale tego można było się spodziewać po wczorajszej kobyle. Tętno w normie.
piątek - 20.03.
wolne
sobota - 21.03.
wolne
Przyznam, że spieprzyłem ten dzień. Miało być testowe 5 km, niestety dnia poprzedniego zabalowałem do wczesnych godzin rannych (również z alko), więc całą sobotę przespałem i na domiar złego coś mi się rzuciło na gardło :-/
niedziela - 22.03.
25,01 km - 2:02:22 (4:54/km) - HR 149 (75%)
0,8 km Easy
Suma: 25,81 km
Wiało mocno i ciągnęło zimnem, ale słońce pięknie rekompensowało - bardzo przyjemny bieg, choć nadal byłem osłabiony po imprezie. Trasa to moja standardowa ścieżka nad prawobrzeżną Wisłą. 1-6 km po 5:05/km, potem reszta kapkę szybciej 4:56-4:43/km. Trafiło się trochę nierozważnych ludzi z luźno biegającymi, wielgachnymi wręcz, psami. Na szczęście niektórzy - widząc mnie nadbiegającego - przezornie przytrzymało zwierzaki przy sobie. Z jednym trefnisiem się pożarłem na tyle, że zadzwoniłem po policję.
Suma:
4x bieganie - 66,35 km (śr. 16,59 km/bieg)
1x siła biegowa
2x siłka
0x crossfit
0x basen
rower - 0 km
Podsumowanie:
Zgodnie z planem lżejszy tydzień pod względem kilometrażu - tzn. rozbiegania bardzo krótkie i dwa mocne akcenty. Nie pobiegłem testowej piątki z powodu imprezy
Zdrowie
Waga - 58,3 - 62,4 kg.
Rozciąganie - 15 min.
Samopoczucie - wiosna robi swoje
5,45 km - 28:37 (5:15/km) - HR 136 (67%)
Ciężko na płucach i w nogach, no ale tego można było się spodziewać po wczorajszej kobyle. Tętno w normie.
piątek - 20.03.
wolne
sobota - 21.03.
wolne
Przyznam, że spieprzyłem ten dzień. Miało być testowe 5 km, niestety dnia poprzedniego zabalowałem do wczesnych godzin rannych (również z alko), więc całą sobotę przespałem i na domiar złego coś mi się rzuciło na gardło :-/
niedziela - 22.03.
25,01 km - 2:02:22 (4:54/km) - HR 149 (75%)
0,8 km Easy
Suma: 25,81 km
Wiało mocno i ciągnęło zimnem, ale słońce pięknie rekompensowało - bardzo przyjemny bieg, choć nadal byłem osłabiony po imprezie. Trasa to moja standardowa ścieżka nad prawobrzeżną Wisłą. 1-6 km po 5:05/km, potem reszta kapkę szybciej 4:56-4:43/km. Trafiło się trochę nierozważnych ludzi z luźno biegającymi, wielgachnymi wręcz, psami. Na szczęście niektórzy - widząc mnie nadbiegającego - przezornie przytrzymało zwierzaki przy sobie. Z jednym trefnisiem się pożarłem na tyle, że zadzwoniłem po policję.
Suma:
4x bieganie - 66,35 km (śr. 16,59 km/bieg)
1x siła biegowa
2x siłka
0x crossfit
0x basen
rower - 0 km
Podsumowanie:
Zgodnie z planem lżejszy tydzień pod względem kilometrażu - tzn. rozbiegania bardzo krótkie i dwa mocne akcenty. Nie pobiegłem testowej piątki z powodu imprezy
Zdrowie
Waga - 58,3 - 62,4 kg.
Rozciąganie - 15 min.
Samopoczucie - wiosna robi swoje
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze