Ukryte zasoby energii.
-
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 08:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nurtuje mnie pewna prawidłowość, którą ostatnio zauważyłem na treningach. Myślę że może mieć to związek z dietą więc krótko o moich nawykach żywieniowych: Nie jem makaronów, ryżu, białego pieczywa, słodyczy. Niewiele owoców i warzyw za to dużo mięsa, wędlin, jajek, nabiału i tłuszczu (smalczyk, olej lniany). Wypijam 1,5-2 litrów wody dziennie. Po jedzeniu nie biegam bo jestem ociężały i łapie mnie kolka. Biegam 8 - 10 godz po jedzeniu. Żeby całkiem na czczo nie być to tuż przed biegiem zjadam 50 g gorzkiej (85%) czekolady i wypijam pół szklanki wody.
Bieg wygląda tak że rozgrzewam się powoli i po jakiś 40 minutach zaczyna się biec naprawdę przyjemnie ale trwa to jakieś pół godziny i powoli przychodzi osłabienie, zmęczenie i zaczynam czuć to w nogach. Puls rośnie. Zwykle na tym etapie kończyłem bieg ale ostatnio jako że byłem dość daleko od domu to po prostu trochę zwolniłem i ruszyłem w drogę powrotną. Po jakiś 10 minutach ból zaczął zanikać, osłabienie gdzieś uciekło i mogłem znów przyspieszyć. Do tego puls obniżył mi się o 10 uderzeń na minutę. Gdy dobiegłem do domu to czułem się tak świetnie że zrobiłem jeszcze jedno kółko. W sumie biegłem 2,5 godziny z czego 1 godzina od momentu gdy wydawało mi się że nie mam już sił. Powtarzałem to w następnych treningach i zawsze jest tak samo. Biegam co drugi dzień po jakieś 22 kilometry i przybiegam do domu w poczuciu że mógłbym jeszcze sporo więcej. Nie chcę na razie badać granic żeby nie nabawić się jakiejś kontuzji.
Czy to możliwe że to ta czekolada zjedzona tuż przed biegiem daje energię dopiero po 1,5 godzinie? A może organizm sam sięga po jakieś ukryte zasoby energii? W każdym razie ta ostatnia godzina jest zawsze najszybsza i najprzyjemniejsza. Ciekaw jestem opinii kogoś kto zna się na sprawach związanych z przemianą materii.
Bieg wygląda tak że rozgrzewam się powoli i po jakiś 40 minutach zaczyna się biec naprawdę przyjemnie ale trwa to jakieś pół godziny i powoli przychodzi osłabienie, zmęczenie i zaczynam czuć to w nogach. Puls rośnie. Zwykle na tym etapie kończyłem bieg ale ostatnio jako że byłem dość daleko od domu to po prostu trochę zwolniłem i ruszyłem w drogę powrotną. Po jakiś 10 minutach ból zaczął zanikać, osłabienie gdzieś uciekło i mogłem znów przyspieszyć. Do tego puls obniżył mi się o 10 uderzeń na minutę. Gdy dobiegłem do domu to czułem się tak świetnie że zrobiłem jeszcze jedno kółko. W sumie biegłem 2,5 godziny z czego 1 godzina od momentu gdy wydawało mi się że nie mam już sił. Powtarzałem to w następnych treningach i zawsze jest tak samo. Biegam co drugi dzień po jakieś 22 kilometry i przybiegam do domu w poczuciu że mógłbym jeszcze sporo więcej. Nie chcę na razie badać granic żeby nie nabawić się jakiejś kontuzji.
Czy to możliwe że to ta czekolada zjedzona tuż przed biegiem daje energię dopiero po 1,5 godzinie? A może organizm sam sięga po jakieś ukryte zasoby energii? W każdym razie ta ostatnia godzina jest zawsze najszybsza i najprzyjemniejsza. Ciekaw jestem opinii kogoś kto zna się na sprawach związanych z przemianą materii.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 495
- Rejestracja: 30 kwie 2014, 19:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nie jestem specjalistą z interesującej Cię dziedziny , ale mam kilka pytań wynikających z czystej ludzkiej ciekawości i chęci porównania z moją specyfiką:
- skąd akurat taki układ diety? sam ułożyłeś czy ktoś Ci zasugerował?"Nie jem makaronów, ryżu, białego pieczywa, słodyczy. Niewiele owoców i warzyw za to dużo mięsa, wędlin, jajek, nabiału i tłuszczu (smalczyk, olej lniany)"
- to nie pomyłka? "Biegam 8 - 10 godz po jedzeniu"
- ile to dokładnie jest czasu , to tuż przed biegiem? "Żeby całkiem na czczo nie być to tuż przed biegiem zjadam 50 g gorzkiej (85%) czekolady i wypijam pół szklanki wody"
- jakim tempem to biegniesz? "Bieg wygląda tak że rozgrzewam się powoli i po jakiś 40 minutach zaczyna się biec naprawdę przyjemnie ale trwa to jakieś pół godziny i powoli przychodzi osłabienie, zmęczenie i zaczynam czuć to w nogach"
- skąd akurat taki układ diety? sam ułożyłeś czy ktoś Ci zasugerował?"Nie jem makaronów, ryżu, białego pieczywa, słodyczy. Niewiele owoców i warzyw za to dużo mięsa, wędlin, jajek, nabiału i tłuszczu (smalczyk, olej lniany)"
- to nie pomyłka? "Biegam 8 - 10 godz po jedzeniu"
- ile to dokładnie jest czasu , to tuż przed biegiem? "Żeby całkiem na czczo nie być to tuż przed biegiem zjadam 50 g gorzkiej (85%) czekolady i wypijam pół szklanki wody"
- jakim tempem to biegniesz? "Bieg wygląda tak że rozgrzewam się powoli i po jakiś 40 minutach zaczyna się biec naprawdę przyjemnie ale trwa to jakieś pół godziny i powoli przychodzi osłabienie, zmęczenie i zaczynam czuć to w nogach"
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wielkie mi mecyje, kolega na LCHF jedzie i nawet o tym nie wie 

-
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 08:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moje nawyki żywieniowe nie wynikają z jakiejś strategii. Po prostu tak lubię. Kiedyś próbowałem jeść te makarony bo czytałem że tak trzeba jak się biega ale nie służyło mi to zupełnie. Czułem się ociężały a nie nasycony. Rzeczywiście zwykle jadam 2 razy dzienne, czasami mały trzeci posiłek. Jak biegam rano to bez śniadania przed biegiem a jak po południu to jem porządny obiad po biegu i to jest mój ostatni posiłek. W czasie biegu nie piję. Czekoladę zjadam tuż przed biegiem czyli jem, wypijam pół szklanki wody i lecę. Teraz biegam wolno, zaczynam od 6,20 a kończę na max 5,50. Nie robię żadnych przebieżek, interwałów czy innych akcentów. Maraton przebiegam w 4,15 ale nie walczę strasznie. Z Kenijczykami i tak nie wygram a nie chcę tracić radości z biegania. Nie zdarzyło mi się iść na maratonie nawet podczas picia. Na maratonie piję wodę i jem to co na stołach.uebq pisze:nie jestem specjalistą z interesującej Cię dziedziny , ale mam kilka pytań wynikających z czystej ludzkiej ciekawości i chęci porównania z moją specyfiką:
- skąd akurat taki układ diety? sam ułożyłeś czy ktoś Ci zasugerował?"Nie jem makaronów, ryżu, białego pieczywa, słodyczy. Niewiele owoców i warzyw za to dużo mięsa, wędlin, jajek, nabiału i tłuszczu (smalczyk, olej lniany)"
- to nie pomyłka? "Biegam 8 - 10 godz po jedzeniu"
- ile to dokładnie jest czasu , to tuż przed biegiem? "Żeby całkiem na czczo nie być to tuż przed biegiem zjadam 50 g gorzkiej (85%) czekolady i wypijam pół szklanki wody"
- jakim tempem to biegniesz? "Bieg wygląda tak że rozgrzewam się powoli i po jakiś 40 minutach zaczyna się biec naprawdę przyjemnie ale trwa to jakieś pół godziny i powoli przychodzi osłabienie, zmęczenie i zaczynam czuć to w nogach"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
jak w diecie jest mało węgli to można spokojnie jeść dwa razy dziennie i to jest zdrowo.
-
- Wyga
- Posty: 95
- Rejestracja: 22 lut 2015, 16:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gorzka czekolada to weglowodany proste. Podnosza poziom cukru we krwi dosc szybko po zjedzeniu ale rownie szybko zostaja wykorzystane. Podczas treningu organizm najpierw wykorzystuje ta energie kt. Jest najlatwiej dostepna ,czyli z krwi ( czekolada) dopiero potem zmagazynowane zasoby. Po posilku podnosi sie poziom cukru we krwi dosc szybko i po 2 g powinien dojsc spowrotem do podstawowego ( bez wysilku) .
Raczej ta czekolada jest wykorzystana na poczatku biegu
a potem to pewnie energia kosmiczna 
Raczej ta czekolada jest wykorzystana na poczatku biegu


-
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 08:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Skład mojej czekolad (w 100g):ansz pisze:Gorzka czekolada to weglowodany proste.
tłuszcze: 50,2g
węglowodany: 20,4g
w tym cukry: 13,8g
białko:9,3g
sól: 0,2g
Zjadam zwykle 50g czekolady czyli mniej niż 7g cukru. Szczerze mówiąc nie wiem jak to działa ale działa pod warunkiem że nie przekraczam pulsu powyżej 150 co u mnie stanowi 80% hr max. Powyżej tej granicy paliwo kończy się bardzo szybko i mogę sobie pozwolić na to tylko przez ostatnie pół godziny biegu ale nie lubię tego robić bo nie biega się już tak przyjemnie.
-
- Wyga
- Posty: 95
- Rejestracja: 22 lut 2015, 16:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W vzasie biegu skaorzystasz z tego wlasnie cukru . nienmam wiedzy na temat czasu przetworzenia bialka i tluszczu na energie . moze po dluzszym czasie je wykorzystujesz ? Natomiast zawsze bylam uczona ze przeceniamy znaszenie czekolady podczas dlugotrwalego wysilku. Moze ktos ma nowsze dane? Ja niedopatrywalabym sie zwiazku miedzy twoja biegowa energia a jedzeniem tuz przed biegiem. Moze to org. Wykorzystuje zasoby bialka i tluszczu zgromadzone w tkankach. Wiadomo zas ze przemiana tluszczu i bialek na cukier zabiera wiecej czasu. Moze dlatego massz ta " opuzniona energie" tu musial by wypowiedziec sie fizjolog sportowy....