Nigdy nie będziesz miał pewności, że psu coś się nie spodoba i nie wystartuje za kimś na rowerze lub za biegnącym. Dlatego powinien być obowiązek kagańca/smyczy i wysokie kary za ich brak. Parę lat temu znajomy miał problem przez swojego wilczura. Pies cudowny, ułożony, po kpl szkoleń etc. Na komendę robił wszystko co kumpel chciał i... kiedyś wyskoczył do pijanego faceta, dziabnął go w nogę. Niby nic groźnego się nie stało, ale ile nieprzyjemności...bjj pisze:Jeżeli właściciel puszcza psa luzem musi mieć pewność,że nikomu nic nie zrobi i przyjdzie na zawołanie.
Pies bez smyczy, kagańca...
- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Wyskoczył do pijanego faceta bez powodu ? Jak pijany to może nie zachowywał się grzecznie. Ja absolutnie nie jestem za obowiązkiem zakładania smyczy i kagańca ale jestem za bardzo surowymi karami w przypadku choćby drobnego ugryzienia. Kary zaczynające się od przynajmniej kilku tys. zł. Co do pewności zachowania mojego psa to jest 99,9% bo w 100% to nawet sami siebie nie możemy być pewni co nie oznacza ,że mamy nosić kajdanki.
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Nie wiem dokładnie co sprowokowało psa. Kolegę spotkałem po kilkunastu dniach od incydentu. U mnie w domu jak miałem może z 10 lat był średniej wielkości kundelek, spokojny, każdego zalizał. Ale... okolicznych żuli przez płot starał się rozszarpać
Porównanie zwierzę/człowiek raczej nie trafione. Choć czasami wolę towarzystwo tych pierwszych
Porównanie zwierzę/człowiek raczej nie trafione. Choć czasami wolę towarzystwo tych pierwszych
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
mnie kiedyś tez taki zaprzyjaźniony pies ugryzł w łydkę rana paprała sie chyba 2 miesiące
teraz boje sie każdego psa i szlag mnie trafia, jak latają te psy jak bezpańskie
teraz boje sie każdego psa i szlag mnie trafia, jak latają te psy jak bezpańskie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Nawet nie mam pojęcia co musiało by się stać z głową mojego psa żeby zaatakował rowerzystę lub biegacza. Bieganie to dla niego najwspanialsza rzecz na świecie a każdy biegający człowiek czy zwierzę to najlepszy kumpel. Biegamy ze znajomymi, innymi psami, mijamy innych biegaczy, rowerzystów i na wszystkich się niesamowicie cieszy. Biegamy tylko po lesie i nawet widząc sarnę czy zająca mnie nie odstąpi ,chyba że mu pozwolę. W takiej sytuacji nie traktuję zwierzyny jako zdobyczy tylko kumpla to ganiania. Rasa ta charakteryzuje się z resztą tym ,że nie może mieć w sobie choć cienia agresji ani w stosunku do ludzi ani zwierząt. Co do porównania ludzi do zwierząt to faktycznie trochę to nietrafione. Psy mógłbym poczuć się urażone ,że porównuję je do takiego wybryku natury.
Tomasz jakie jest w takim razie twoje zdanie na temat dogoterapii ? Czy taki pies ma mieć również kaganiec ? Przecież małe dzieci są nieprzewidywalne i potrafią psa szarpnąć , uszczypnąć itp. Mimo to nie słyszałem ani nie widziałem aby na takich zajęciach kiedykolwiek pies ugryzł czy warknął na dziecko. Co do twojego kundelka to jego zachowanie w stosunku do pijaczków nie oznacza wcale że byl agresywny. Mogło to być zachowanie typowo stróżujące a to zupelnie co innego. Pies stróżujący robi hałas ale nikogo nie ugryzie.
Tomasz jakie jest w takim razie twoje zdanie na temat dogoterapii ? Czy taki pies ma mieć również kaganiec ? Przecież małe dzieci są nieprzewidywalne i potrafią psa szarpnąć , uszczypnąć itp. Mimo to nie słyszałem ani nie widziałem aby na takich zajęciach kiedykolwiek pies ugryzł czy warknął na dziecko. Co do twojego kundelka to jego zachowanie w stosunku do pijaczków nie oznacza wcale że byl agresywny. Mogło to być zachowanie typowo stróżujące a to zupelnie co innego. Pies stróżujący robi hałas ale nikogo nie ugryzie.
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- kuczi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1809
- Rejestracja: 20 maja 2014, 13:14
- Życiówka na 10k: 41:20
- Życiówka w maratonie: 3:30:12
- Lokalizacja: Sieradz
- Kontakt:
Ja miałem psa, labradora. Labek jak to labek, towarzyski, nigdy nikomu nic nie zrobił ale jak widział kogoś w kapeluszu to robił się groźny. Zazwyczaj na księdza szczekał bo ten chodził w kapeluszu
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Przez 5 lat dwa psy zrobiły mi jakąś krzywdę (niewielką na szczęćie) na bieganiu. Jednym z nich był taki chętny do zabawy labrador. Nie ugryzł mnie, nie rzucił się na mnie. Biegłem w parku w wieczornej szarówce. Leżał śnieg. Nawet nie zauważyłem tego przyjacielskiego zwięrzecia, które wbiegło mi w tor ruchu i wpadło w moje nogi wywracając mnie. Duże to, kilogramy ma. Na smyczy też rzydałoby się trzymać.kuczi pisze:Ja miałem psa, labradora. Labek jak to labek, towarzyski, nigdy nikomu nic nie zrobił ale jak widział kogoś w kapeluszu to robił się groźny. Zazwyczaj na księdza szczekał bo ten chodził w kapeluszu
Drugim psem, z którym miłem problrm był beagel. Rasa uznawana też za wyjątkowo spokojną, ale ten jeden jednak postanowił sprawdzić jak smakuje.
Krzysiek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Bjj, sytuacja bylaby idealna, by kazdy rozumial spuszczonego ze smyczy psa jako lagodnego i usluchanego. Ale zycie nie jest idealne i obie strony, tj psiarze i przechodnie, czasem myla sie i a to spuszcza ze smyczy niezrownowazonego psa, a to boja sie takich psow, co nic nikomu nie maja prawa zrobic.
Tez wygodniej byloby mi biegac z psem bez smyczy, ale choc wiem, ze nigdy przenigdy nikomu krzywdy nie zrobi, jest uosobieniem uleglosci (wyzel wegierski), to wiem tez, ze przechodzien widzac psa dosc duzego 24 kg, moze sie go bac i czuje sie pewniej, jesli ja trzymam psa na smyczy. Takie zycie.
Tez wygodniej byloby mi biegac z psem bez smyczy, ale choc wiem, ze nigdy przenigdy nikomu krzywdy nie zrobi, jest uosobieniem uleglosci (wyzel wegierski), to wiem tez, ze przechodzien widzac psa dosc duzego 24 kg, moze sie go bac i czuje sie pewniej, jesli ja trzymam psa na smyczy. Takie zycie.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
ASK, ale nie w tym chyba rzecz, że pies może być groźny albo ktoś może się go bać.
Ja nie boję się psów - posiadających właściciela i wyglądajacych na "cywilizowane". Tylko taki pies może trenującemu najzwyczajniej przeszkadzać ... zmusza do zatrzymania się, może się z nim zderzyć, zaplątać, wpaść pod nogi itp.
I to mnie irytuje najbardziej: biegnę i realizuję jakiś tam swój plan i jakiś pies "chce się ze mną bawić". A właściel nie reaguje, nawet go nie zawoła, tylko patrzy, jak pies na mnie skacze i mnie liże. A ja w tym momencie nie mam na to czasu ani ochoty.
Kiedyś taki skaczący młody seter zrobił mi pazurem dziurę w bluzie, a pan tylko - "co pani taka sztywna!"
Zresztą, takie sytuacje zdarzają się nie tylko biegnącym, kiedyś spory pies, bez smyczy i kagańca, obślinił mnie w windzie. I naprawdę, nie mam nic do tego psa - rozumiem, że tak wyraża sympatię i w ogóle pewnie jest fajnym i miłym psem. Ale mi to w danym momencie moża nie odpowiadać i, właściel powinien zareagować i psa przytrzymać. A nie tylko: "Misiu, zostaw panią, co Ty robisz!"
Ja nie boję się psów - posiadających właściciela i wyglądajacych na "cywilizowane". Tylko taki pies może trenującemu najzwyczajniej przeszkadzać ... zmusza do zatrzymania się, może się z nim zderzyć, zaplątać, wpaść pod nogi itp.
I to mnie irytuje najbardziej: biegnę i realizuję jakiś tam swój plan i jakiś pies "chce się ze mną bawić". A właściel nie reaguje, nawet go nie zawoła, tylko patrzy, jak pies na mnie skacze i mnie liże. A ja w tym momencie nie mam na to czasu ani ochoty.
Kiedyś taki skaczący młody seter zrobił mi pazurem dziurę w bluzie, a pan tylko - "co pani taka sztywna!"
Zresztą, takie sytuacje zdarzają się nie tylko biegnącym, kiedyś spory pies, bez smyczy i kagańca, obślinił mnie w windzie. I naprawdę, nie mam nic do tego psa - rozumiem, że tak wyraża sympatię i w ogóle pewnie jest fajnym i miłym psem. Ale mi to w danym momencie moża nie odpowiadać i, właściel powinien zareagować i psa przytrzymać. A nie tylko: "Misiu, zostaw panią, co Ty robisz!"
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
W temacie psów niekiedy ciężko będzie zadowolić każdego, bo jednak te stworzenia towarzyszą nam w przestrzeni publicznej i czasami trzeba je tolerować. Co prawda od odpowiedzialnego właściciela zależy w jakim stopniu pies będzie ingerował w to wspólne korzystanie z tej przestrzeni, jednak ciężko jest psy w ogóle z niej wyeliminować.
Moim zdaniem o ile spuszczanie ze smyczy psa, który skacze na innych lub może ugryźć albo niesprzątanie psich odchodów jest oczywistym naruszeniem podstawowych zasad współdzielenia przestrzeni publicznej, to istnieje też szerokie spektrum innych zachowań, co do których powinniśmy umożliwić psom zaspakajanie ich potrzeb, pod warunkiem, ze właściciel psa nie naraża innych ludzi na nadmierną uciążliwość celowo lub przez zaniedbanie. Mam na myśli np. to, ze pies tez musi się wybiegać i można pozwalać psu (oczywiście tylko niegryzącemu) na wybieganie się na polnych drogach czy w lesie (czy nawet w parku w bardzo porannych godzinach) oczywiście pod nadzorem właściciela, nawet jeśli czasami na tych drogach spotka się biegacza. W takim wypadku dużo zależy od okoliczności, wyszkolenia psa, ale też tolerancji biegacza, czy trzeba będzie psa za każdym razem zapiąć w smycz, czy można mu pozwolić na harce, nawet gdy przypadkowo zabiegnie drogę biegaczowi, który nagle pojawi się zza zakrętu. Nie zawsze spotkaniu psa i człowieka można zapobiec. Niestety ci właściciele, którzy puszczają agresywne psy samopas, a także ci, którzy zostawiają na chodnikach, trawnikach i ulicach psie kupy, psują obraz wszystkich psów, a przecież nie można wszystkich wkładać do jednego worka.
Przy okazji opowiem, jak udało mi się kiedyś uniknąć starcia z brytanem. Grecja, świt, biegnę drogą w gaju oliwnym, nagle zza drzew wypada pies wielkości i postury rotweilerra, ale maści pisakowej, zaczyna skakać i szczekać. Pewnie nikt nie przewidział, że tak rano przed sezonem ktoś może tu biegać i pies strużujący nie został po nocy zamknięty. Bardzo się wystraszyłam, wiedziałam, że wkroczyłam na jego terytorium, a on tu jest w konkretnym celu. Ale stwierdziłam ,że muszę wysłać sygnał, że mam prawo tu być, jednocześnie bez prowokowania psa. Przeszłam płynnie do marszu, nie zawracając, ale też unikając kontaktu wzrokowego z psem, starałam się, by moje ruchy były pewne, ale nie gwałtowne. Pies dalej skakał i szczekał, po jakimś czasie zaczął zataczać coraz dalsze koła, trwało to kilka minut. Wreszcie odbiegł z 5 metrów ode mnie i to tak, że nie patrzył na mnie przez chwilę, wtedy zawróciłam i kontynuowałam marsz, w kierunku domu. Pies odprowadzał mnie kilka dalszych minut, skacząc wokół mnie, wreszcie na skraju gaju zawrócił, zostawił mnie samą. Szłam jeszcze chwilę i dopiero jak się upewniłam, że nie wraca, zaczęłam biec. Już w tamto miejsce nie wróciłam, od kolejnego ranka zmieniłam trasę. Okazało się, że instynktownie zrobiłam to, co uspakaja psa: spowolnienie ruchów, unikanie kontaktu wzrokowego, żadnych prowokacji, pewne spokojne ruchy.
Moim zdaniem o ile spuszczanie ze smyczy psa, który skacze na innych lub może ugryźć albo niesprzątanie psich odchodów jest oczywistym naruszeniem podstawowych zasad współdzielenia przestrzeni publicznej, to istnieje też szerokie spektrum innych zachowań, co do których powinniśmy umożliwić psom zaspakajanie ich potrzeb, pod warunkiem, ze właściciel psa nie naraża innych ludzi na nadmierną uciążliwość celowo lub przez zaniedbanie. Mam na myśli np. to, ze pies tez musi się wybiegać i można pozwalać psu (oczywiście tylko niegryzącemu) na wybieganie się na polnych drogach czy w lesie (czy nawet w parku w bardzo porannych godzinach) oczywiście pod nadzorem właściciela, nawet jeśli czasami na tych drogach spotka się biegacza. W takim wypadku dużo zależy od okoliczności, wyszkolenia psa, ale też tolerancji biegacza, czy trzeba będzie psa za każdym razem zapiąć w smycz, czy można mu pozwolić na harce, nawet gdy przypadkowo zabiegnie drogę biegaczowi, który nagle pojawi się zza zakrętu. Nie zawsze spotkaniu psa i człowieka można zapobiec. Niestety ci właściciele, którzy puszczają agresywne psy samopas, a także ci, którzy zostawiają na chodnikach, trawnikach i ulicach psie kupy, psują obraz wszystkich psów, a przecież nie można wszystkich wkładać do jednego worka.
Przy okazji opowiem, jak udało mi się kiedyś uniknąć starcia z brytanem. Grecja, świt, biegnę drogą w gaju oliwnym, nagle zza drzew wypada pies wielkości i postury rotweilerra, ale maści pisakowej, zaczyna skakać i szczekać. Pewnie nikt nie przewidział, że tak rano przed sezonem ktoś może tu biegać i pies strużujący nie został po nocy zamknięty. Bardzo się wystraszyłam, wiedziałam, że wkroczyłam na jego terytorium, a on tu jest w konkretnym celu. Ale stwierdziłam ,że muszę wysłać sygnał, że mam prawo tu być, jednocześnie bez prowokowania psa. Przeszłam płynnie do marszu, nie zawracając, ale też unikając kontaktu wzrokowego z psem, starałam się, by moje ruchy były pewne, ale nie gwałtowne. Pies dalej skakał i szczekał, po jakimś czasie zaczął zataczać coraz dalsze koła, trwało to kilka minut. Wreszcie odbiegł z 5 metrów ode mnie i to tak, że nie patrzył na mnie przez chwilę, wtedy zawróciłam i kontynuowałam marsz, w kierunku domu. Pies odprowadzał mnie kilka dalszych minut, skacząc wokół mnie, wreszcie na skraju gaju zawrócił, zostawił mnie samą. Szłam jeszcze chwilę i dopiero jak się upewniłam, że nie wraca, zaczęłam biec. Już w tamto miejsce nie wróciłam, od kolejnego ranka zmieniłam trasę. Okazało się, że instynktownie zrobiłam to, co uspakaja psa: spowolnienie ruchów, unikanie kontaktu wzrokowego, żadnych prowokacji, pewne spokojne ruchy.
- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziś kolejne spotkanie z dużym psem, coś kudłatego dużego w kolorze czarnym a'la bernardyn chciało się przywitać. Oczywiście właściciel nie widział problemu Dobrze, że psiak był towarzyski
- klancyk3
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 539
- Rejestracja: 27 wrz 2007, 21:29
- Życiówka na 10k: 45,05
- Życiówka w maratonie: 3,42,42
- Lokalizacja: katowice
jak mały pies to zawsze można powtórzyć akcje z "Dnia świra"
(oczywiście z tą modyfikacją że uczymy latać właściciela, nie psa - jak już ktoś by podłapał ten pomysł)
(oczywiście z tą modyfikacją że uczymy latać właściciela, nie psa - jak już ktoś by podłapał ten pomysł)
regeneracja jest tak samo ważna jak trening
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
NICe: https://www.facebook.com/Wskrzeszenie/ https://wskrzeszenie.blogspot.com/ 100ultramaratonow: https://klub100ultramaratonow.blogspot.com/
- Tomaszrunning
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1121
- Rejestracja: 11 lip 2013, 18:33
- Życiówka na 10k: 42:48
- Życiówka w maratonie: 3:36:08
Odswiezam ten thread, bo zdarzyla mi siè nieprzyjemnosç w zeszlá niedzielè ( po raz drugi w tym miesiácu w dwóch róznych miejscach)
Chodzi o BS3T(bliskie spotkania 3go typu) z psem.
Bieglem sobie po szosie mièdzy miasteczkami i przebiegajác obok pewnego domostwa z otwartej bramki wyskoczyl pies mysliwski szczekajác. Znam wiele takich psów i wiem, ze sá niegrozne. Obszczekajá i dadzá spokój. Po kilkunastu sekundach wyskoczyl maly kundel z obnazonymi zèbami i zaczál podbiegaç pod nogi. Zwolnilem i glosem glosnym i spokojnym "rozkazalem" mu wróciç do domu. Mialem nadziejè, ze wlasciciel siè zorientuje i wyjdzie po swoje psy.
Pies mysliwski tymczasem pidszedl z drugiej strony i przylozyl mi nos do lydki. Mialem nadzieje, ze bèdzie spoko, ale on otworzyl paszcze i chcial mnie ugrysc! tylko szubki refleks cofniècia nogi mnie uratowal! tym samym czasem walnálem go pièsciá w glowe i on zaskowyczal i wycofal siè zdumiony, podczas gdy maly kundel szczekal jak oszalaly i pienil siè.
Zdjálem czapeczkè, robilem grozny glos ( taki deathmetalowy... ) i cofalem siè dlugimi krokami, aby mieç na oku oba psy. Po 10-15 metrach miejác w pogotowiu czapkè, aby jakby co to daç do poszarpania i mieç szansè ns kontratak, udalo mi siè przejsc na drugá stronè szosy a psy wrócily za bramè...
Poprzednim razem byl tylko jeden kundel, który gonil moje kostki, ale naszczèscie wyskoczyl zza zagrody wlasciciel i zawolal swego przyjaciela "wracaj do budy, @#$%^!''
Aby nie mieç przyszlych klopotòw chcialbym siè uzbroic... : spray pikantny, pukawka, odstraszacz na ultradzwièki, herbatniczki dla psów lub palkè teleskopijná...
Co mi polecacie?
nie chcialbym biegac przebrany za ninja czy Gromowca, ale czyms siè trzeba bronic...
Chodzi o BS3T(bliskie spotkania 3go typu) z psem.
Bieglem sobie po szosie mièdzy miasteczkami i przebiegajác obok pewnego domostwa z otwartej bramki wyskoczyl pies mysliwski szczekajác. Znam wiele takich psów i wiem, ze sá niegrozne. Obszczekajá i dadzá spokój. Po kilkunastu sekundach wyskoczyl maly kundel z obnazonymi zèbami i zaczál podbiegaç pod nogi. Zwolnilem i glosem glosnym i spokojnym "rozkazalem" mu wróciç do domu. Mialem nadziejè, ze wlasciciel siè zorientuje i wyjdzie po swoje psy.
Pies mysliwski tymczasem pidszedl z drugiej strony i przylozyl mi nos do lydki. Mialem nadzieje, ze bèdzie spoko, ale on otworzyl paszcze i chcial mnie ugrysc! tylko szubki refleks cofniècia nogi mnie uratowal! tym samym czasem walnálem go pièsciá w glowe i on zaskowyczal i wycofal siè zdumiony, podczas gdy maly kundel szczekal jak oszalaly i pienil siè.
Zdjálem czapeczkè, robilem grozny glos ( taki deathmetalowy... ) i cofalem siè dlugimi krokami, aby mieç na oku oba psy. Po 10-15 metrach miejác w pogotowiu czapkè, aby jakby co to daç do poszarpania i mieç szansè ns kontratak, udalo mi siè przejsc na drugá stronè szosy a psy wrócily za bramè...
Poprzednim razem byl tylko jeden kundel, który gonil moje kostki, ale naszczèscie wyskoczyl zza zagrody wlasciciel i zawolal swego przyjaciela "wracaj do budy, @#$%^!''
Aby nie mieç przyszlych klopotòw chcialbym siè uzbroic... : spray pikantny, pukawka, odstraszacz na ultradzwièki, herbatniczki dla psów lub palkè teleskopijná...
Co mi polecacie?
nie chcialbym biegac przebrany za ninja czy Gromowca, ale czyms siè trzeba bronic...
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Biegam z gazem - najmniejsze opakowanie spokojnie wszędzie się mieści... na szczęście nie musiałam go używać, ale ja bardziej boję się ludzi niż zwierząt - miałam szczęście, i tylko raz atakował mnie szczekacz wielkości ratlerka, a pozostałe spotykane psy były z właścicielami, zazwyczaj na smyczy, o poziomie "agresji" przeciętnego golden retrivera (czyli przerwa na głaskanie... )