Długi ciągły: BS + 10 km + BS
Jak się obudziłem, to miałem średnie nastawienie co do treningu. Automat zadziałał i ok 4 rozpoczynam trening. Na początku chciałem polecieć na moją 600 metrową pętelkę. Jednak zrezygnowałem, bo obecny tam w poniedziałek śnieg, zmienił się w breję. Zawróciłem i pobiegłem na 5 km pętlę, na której tydzień temu robiłem ciągły. Tym razem na pierwszym okrążeniu zrobiłem dynamiczną i statyczną rozgrzewkę. Dodałem dłuższą przebieżkę. Przy okazji wybadałem jakie warunki pod stopami są. Nie było źle. Owszem chodnik mokry, ale na szczęście temperatura na plusie, więc nie było wczorajszej gołoledzi. Humor mi się trochę poprawił. Nastawienie też jakby bardziej bojowe się zrobiło. Rozpocząłem ciągły. Na początku wydawało mi się, że za ostro zacząłem. Jednak postanowiłem nie zwalniać. Pierwsze okrążenie zamknąłem < 20 minut. Trochę byłem zaskoczony, bo tydzień temu było 20'11". Jednak biegłem dalej. Nogi dobrze podawały, płuca też dawały radę. Więc postanowiłem jeszcze przyspieszyć. Drugie okrążenie wyszło prawie 20 sekund szybciej
 . Potem ok 500 metrów schłodzenia i 2,7 km spokojnego tempa na zakończenie treningu.
. Potem ok 500 metrów schłodzenia i 2,7 km spokojnego tempa na zakończenie treningu.Odczucia: Dzisiaj jeszcze 1-2 km po 3'55" bym dał radę, bo te 10 km to nie był maks. Biorąc pod uwagę, że to połówka 3 ciężkiego tygodnia z kolei, to dzisiaj pojawiła się kolejna jaskółka zwiastująca dobrą formę na wiosnę
 .
 .Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,41 28:04 5:11 127 (66%) 156 (81%)
4,99 19:54 3:59 162 (84%) 171 (89%)
5,00 19:32 3:55 170 (88%) 177 (92%)
0,52 2:47 5:24 157 (81%) 176 (91%)
2,73 12:59 4:46 147 (76%) 153 (79%)
Ciągły:
9,99 39:26 03:57 166 (86%) 177 (92%)
Całość:
18,65 1:23:16 04:28 150 (78%) 177 (92%)
Waga: 81,5 km
Plany: Dzisiaj po pracy seria ćwiczeń, jutro wolne, a w piątek 15,9 km BS-a

 



 . Niby -2, ale jakieś takie zimniejsze, bardziej przeszywające. Dopiero, jak złapałem rytm biegowy, to zrobiło się cieplej. Wyszedł taki górny I zakres.
. Niby -2, ale jakieś takie zimniejsze, bardziej przeszywające. Dopiero, jak złapałem rytm biegowy, to zrobiło się cieplej. Wyszedł taki górny I zakres. . W planie były interwały więc pobiegłem do Wieliczki zobaczyć jak bieżnia wygląda. Na miejscu okazało się, że jest dobrze. Po standardowej rozgrzewce ruszyłem na pierwszy interwał. Bardzo leniwie mi się to biegło. Jednak odpoczywam, więc nie szarpałem, tylko równiutko po 4'00" go machnąłem. Potem 600 metrów przerwy w truchcie i lecę drugi. Ten już fajnie wyszedł. Organizm obudził się i intensywność wzrosła. Po kolejnym schłodzeniu ruszam na ostatni. Jeszcze trochę podkręciłem tempo. Tu już płuca się trochę przewietrzyły. Po schłodzeniu spokojnym tempem wróciłem do domu.
. W planie były interwały więc pobiegłem do Wieliczki zobaczyć jak bieżnia wygląda. Na miejscu okazało się, że jest dobrze. Po standardowej rozgrzewce ruszyłem na pierwszy interwał. Bardzo leniwie mi się to biegło. Jednak odpoczywam, więc nie szarpałem, tylko równiutko po 4'00" go machnąłem. Potem 600 metrów przerwy w truchcie i lecę drugi. Ten już fajnie wyszedł. Organizm obudził się i intensywność wzrosła. Po kolejnym schłodzeniu ruszam na ostatni. Jeszcze trochę podkręciłem tempo. Tu już płuca się trochę przewietrzyły. Po schłodzeniu spokojnym tempem wróciłem do domu. . Stwierdziłem, że nic na siłę. Zwolniłem trochę. Bolało, ale jakoś szło. Piątka wchodzi po 4'10"/km, a ja staram się trochę przyspieszyć. Udało się, ale ból znów zaczął  narastać, więc po 3 km stwierdziłem, że starczy. Zwolniłem do 5'30"/km i ból zaczął się zmniejszać. Teraz bardzo boli przy ziewaniu, kaszlu, kichaniu i głębszym wdechu po za tym znośnie. Mam nadzieję, że przerwa w ćwiczeniach pomoże. Co do biegania to pewnie potruchtać się coś uda, ale nic na siłę.
 . Stwierdziłem, że nic na siłę. Zwolniłem trochę. Bolało, ale jakoś szło. Piątka wchodzi po 4'10"/km, a ja staram się trochę przyspieszyć. Udało się, ale ból znów zaczął  narastać, więc po 3 km stwierdziłem, że starczy. Zwolniłem do 5'30"/km i ból zaczął się zmniejszać. Teraz bardzo boli przy ziewaniu, kaszlu, kichaniu i głębszym wdechu po za tym znośnie. Mam nadzieję, że przerwa w ćwiczeniach pomoże. Co do biegania to pewnie potruchtać się coś uda, ale nic na siłę.


 Wczoraj też nie było jakiegoś specjalnego ładowania węglami. Na końcu TM czułem się dobrze, oddech był w normie. Nogi też nie zajechane. Pewnie jakby trzeba było, to jeszcze kilka km bym pobiegł, ale paliwo by się szybko skończyło. W sumie złamałem też 1:28 na połówce. Więc chyba spróbuję na Marzannie po ok 4'00"/km polecieć i zakręcić się w okolicy 1:25
 Wczoraj też nie było jakiegoś specjalnego ładowania węglami. Na końcu TM czułem się dobrze, oddech był w normie. Nogi też nie zajechane. Pewnie jakby trzeba było, to jeszcze kilka km bym pobiegł, ale paliwo by się szybko skończyło. W sumie złamałem też 1:28 na połówce. Więc chyba spróbuję na Marzannie po ok 4'00"/km polecieć i zakręcić się w okolicy 1:25  