Fitnesowiec- Maraton w 49 Dni
Moderator: infernal
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
O Mnie
25 lat
184 wzrostu
84 kg
Przez 8 lat trenowałem siatkówkę, od podstawówki, przez gimnazjum aż do liecum. Ze względu na niski wzrost na studiach nastąpiło zakończenie mojej kariery. Wtedy na dwa lata związałem się ze sportami walki, biorąc nawet udział w MP Taekwondo. Zostawiwszy całe płuca i resztki sił na macie stwierdziłem, że trzeba popracować nad kondycją. Tak właśnie zainteresowałem się fitnesem i crossfitem. Po pewnym czasie zawiesiłem rękawice na kołki i przerzuciłem się na siłownię. Jednak nie w ujęciu koksowania, tylko jak element ćwiczeń z masą własnego ciała, fitnesu i crossfitu.
Maraton w 49 Dni
Tchnięty inspiracją po spotkaniu (prelekcji) z ultra maratończykiem Rafaelem Badziagiem (Bieg Rzeźnika – 80km po Bieszczadach, del Sahara – 100 km po Saharze, Namib Desert – 100 km po pustyni Namib, Sahara Ultra – 111 km po pustyni Sahara) stwierdziłem, że też muszę przebiec choćby zwykły maraton. Akurat w tym okresie nie można dobierać sobie maratonów dowolnie, bo po prostu nie są organizowane.
Jedyne maratony w tym czasie odbywają się za 3, 7 i 10 tygodni. Chłodną kalkulacją przyjąłem, że 3 tygodnie to za mało żeby się przygotować, więc pozostało do wyboru 7 albo 10 tygodni. Stanąłem przed wyborem. Mniej niż dwa miesiące czy więcej niż dwa miesiące. Stwierdziłem, że 10 tygodni to zdecydowanie za dużo i że utrata mięśni będzie zbyt duża (co absolutnie nie jest moim zamiarem), więc padło, że maraton za 7 tygodni będzie idealny!
Pierwszy trening
Termin już został wybrany, jedynym znakiem zapytania jest moja forma biegowa. Ostatni raz coś tam sobie potruchtiwałem w wakacje i to też dość mocno nie regularnie. Ostatnie 6 miesięcy to intensywna siłownia, crossfit i fitness. Aktualna waga 84 kg (przy 184 cm). Więc żeby sprawdzić swoją formę biegową poszedłem.. po prostu pobiegać. Plan był prosty, biegnę dopóki nie padnę. No może nie aż tak dramatycznie, ale pierwszy trening to zawsze granica psychologiczna i trzeba ją złamać na maksa. Czy dałem z siebie wszystko? Zdecydowanie. Jedynie 40 minutowa kąpiel w solach w wannie po treningu sprawiła, że następnego dnia mogłem w ogóle się podnieść z łóżka.
W ślimaczym tempie przetruchtałem 15 km, to było dokładnie 53 dni przed datą maratonu, taki był wynik mojego test. Pierwszy trening zrobiłem dokładnie 7 dni później, gdy mięśnie przestały boleć. Ale o tym już w następnym wpisie.
Maraton Warty
Maraton Warty to bieg przełajowy pod Poznaniem. Bieg przełajowy… bieg przełajowy.. bieg przełajowy.. 7 marca.. 7 marca. Może to oznaczać, że będziemy biegli po lesie w pół metrowym śniegu przy -15 stopniach. Może to oznaczać, że będziemy biegli po ścieżkach skutych lodem niczym na lodowisku. Może to równie dobrze oznaczać, że będziemy biegli po ścieżkach z 3 metrowymi kałużami i wciągającym błotem. Ale głęboko wierzę, że będzie +7 stopni, słonecznie i sucho. Nie ma innej opcji. Musi tak być. Kropka.
Cel
Nie jest to jeden z maratonów w środku lata, gdzie można przewidzieć pogodę. Dlatego cel podstawowy to ukończyć maraton w 49 dni i pokazać, że każdy może to zrobić, bez żadnego talentu biegowego (czyli zupełnie tak jak ja) i bez utratku na masie.
Prawdziwym celem jest ukończenie w 3:57:04! Zrobię wszystko, żeby się udało
Trening
Plan treningowy do maratonu wykonuję 3 razy w tygodniu. Wtorek, czwartek, niedziela.
25 lat
184 wzrostu
84 kg
Przez 8 lat trenowałem siatkówkę, od podstawówki, przez gimnazjum aż do liecum. Ze względu na niski wzrost na studiach nastąpiło zakończenie mojej kariery. Wtedy na dwa lata związałem się ze sportami walki, biorąc nawet udział w MP Taekwondo. Zostawiwszy całe płuca i resztki sił na macie stwierdziłem, że trzeba popracować nad kondycją. Tak właśnie zainteresowałem się fitnesem i crossfitem. Po pewnym czasie zawiesiłem rękawice na kołki i przerzuciłem się na siłownię. Jednak nie w ujęciu koksowania, tylko jak element ćwiczeń z masą własnego ciała, fitnesu i crossfitu.
Maraton w 49 Dni
Tchnięty inspiracją po spotkaniu (prelekcji) z ultra maratończykiem Rafaelem Badziagiem (Bieg Rzeźnika – 80km po Bieszczadach, del Sahara – 100 km po Saharze, Namib Desert – 100 km po pustyni Namib, Sahara Ultra – 111 km po pustyni Sahara) stwierdziłem, że też muszę przebiec choćby zwykły maraton. Akurat w tym okresie nie można dobierać sobie maratonów dowolnie, bo po prostu nie są organizowane.
Jedyne maratony w tym czasie odbywają się za 3, 7 i 10 tygodni. Chłodną kalkulacją przyjąłem, że 3 tygodnie to za mało żeby się przygotować, więc pozostało do wyboru 7 albo 10 tygodni. Stanąłem przed wyborem. Mniej niż dwa miesiące czy więcej niż dwa miesiące. Stwierdziłem, że 10 tygodni to zdecydowanie za dużo i że utrata mięśni będzie zbyt duża (co absolutnie nie jest moim zamiarem), więc padło, że maraton za 7 tygodni będzie idealny!
Pierwszy trening
Termin już został wybrany, jedynym znakiem zapytania jest moja forma biegowa. Ostatni raz coś tam sobie potruchtiwałem w wakacje i to też dość mocno nie regularnie. Ostatnie 6 miesięcy to intensywna siłownia, crossfit i fitness. Aktualna waga 84 kg (przy 184 cm). Więc żeby sprawdzić swoją formę biegową poszedłem.. po prostu pobiegać. Plan był prosty, biegnę dopóki nie padnę. No może nie aż tak dramatycznie, ale pierwszy trening to zawsze granica psychologiczna i trzeba ją złamać na maksa. Czy dałem z siebie wszystko? Zdecydowanie. Jedynie 40 minutowa kąpiel w solach w wannie po treningu sprawiła, że następnego dnia mogłem w ogóle się podnieść z łóżka.
W ślimaczym tempie przetruchtałem 15 km, to było dokładnie 53 dni przed datą maratonu, taki był wynik mojego test. Pierwszy trening zrobiłem dokładnie 7 dni później, gdy mięśnie przestały boleć. Ale o tym już w następnym wpisie.
Maraton Warty
Maraton Warty to bieg przełajowy pod Poznaniem. Bieg przełajowy… bieg przełajowy.. bieg przełajowy.. 7 marca.. 7 marca. Może to oznaczać, że będziemy biegli po lesie w pół metrowym śniegu przy -15 stopniach. Może to oznaczać, że będziemy biegli po ścieżkach skutych lodem niczym na lodowisku. Może to równie dobrze oznaczać, że będziemy biegli po ścieżkach z 3 metrowymi kałużami i wciągającym błotem. Ale głęboko wierzę, że będzie +7 stopni, słonecznie i sucho. Nie ma innej opcji. Musi tak być. Kropka.
Cel
Nie jest to jeden z maratonów w środku lata, gdzie można przewidzieć pogodę. Dlatego cel podstawowy to ukończyć maraton w 49 dni i pokazać, że każdy może to zrobić, bez żadnego talentu biegowego (czyli zupełnie tak jak ja) i bez utratku na masie.
Prawdziwym celem jest ukończenie w 3:57:04! Zrobię wszystko, żeby się udało
Trening
Plan treningowy do maratonu wykonuję 3 razy w tygodniu. Wtorek, czwartek, niedziela.
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dzień - 35.
Dziś w planie do przebiegnięcia było 16 km w tempie 6:10-6:25 z 2 minutowym marszem co piąty kilometr. Po ubiegło tygodniowej wpadce z wolnym tempem postanowiłem, że co 5 km będę sprawdzał swoje tempo, a nie na koniec biegu. Okazało się to strzałem w 10 i wyszło elegancko w czasie.
Dopiero przed chwilą uświadomiłem sobie, że nigdy wcześniej aż tylko nie przebiegłem. Zdarzało mi się ze trzy razy biegać 15 km, ale 16 to rekord icon_smile.gif Pierwsza granica przełamana i to całkiem nieświadomie. Dokładnie za 5 tygodni będzie do przebiegnięcia tylko 25 km więcej.. haha.. już się nie mogę doczekać
Dziś w planie do przebiegnięcia było 16 km w tempie 6:10-6:25 z 2 minutowym marszem co piąty kilometr. Po ubiegło tygodniowej wpadce z wolnym tempem postanowiłem, że co 5 km będę sprawdzał swoje tempo, a nie na koniec biegu. Okazało się to strzałem w 10 i wyszło elegancko w czasie.
Dopiero przed chwilą uświadomiłem sobie, że nigdy wcześniej aż tylko nie przebiegłem. Zdarzało mi się ze trzy razy biegać 15 km, ale 16 to rekord icon_smile.gif Pierwsza granica przełamana i to całkiem nieświadomie. Dokładnie za 5 tygodni będzie do przebiegnięcia tylko 25 km więcej.. haha.. już się nie mogę doczekać
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
D - 29.
Dzisiejsze 18 km było pełne przygód. Przez niecałe 2h na trasie na zmianę towarzyszył mi huragan, lód i słońce.
Dostałem mocno w kość. 18 km po zbitym, zmrożonym i śliskim lodzie dało się we znaki w kolana i łydki. By przyśpieszyć regenerację potraktowałem nogi ciepło-zimnym prysznicem. Jest to jedna z metod odnowy biologicznej. Polewasz ciało ciepłą wodą, następnie zimną. Inną metodą regeneracji jest kąpiel w wannie z lodem. Tego jeszcze nie próbowałem, ale wszystko przede mną. Może za tydzień po 22 km albo za dwa tygodnie po 25 km się na to skuszę
Dzisiejsze 18 km było pełne przygód. Przez niecałe 2h na trasie na zmianę towarzyszył mi huragan, lód i słońce.
Dostałem mocno w kość. 18 km po zbitym, zmrożonym i śliskim lodzie dało się we znaki w kolana i łydki. By przyśpieszyć regenerację potraktowałem nogi ciepło-zimnym prysznicem. Jest to jedna z metod odnowy biologicznej. Polewasz ciało ciepłą wodą, następnie zimną. Inną metodą regeneracji jest kąpiel w wannie z lodem. Tego jeszcze nie próbowałem, ale wszystko przede mną. Może za tydzień po 22 km albo za dwa tygodnie po 25 km się na to skuszę
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
D - 25
Po niedzielnej 18 dzisiejsze 8 było na absolutnym zerowym poziomie świeżości. Wszystko ociężałe i spowolnione.
A dodatkowo GPS szwankował dlatego trening ten pozostawiam bez większej historii. Jako, że nie miałem dystansu założyłem sobie 49 minutowe bieganko i wyszło +-8km.
Po niedzielnej 18 dzisiejsze 8 było na absolutnym zerowym poziomie świeżości. Wszystko ociężałe i spowolnione.
A dodatkowo GPS szwankował dlatego trening ten pozostawiam bez większej historii. Jako, że nie miałem dystansu założyłem sobie 49 minutowe bieganko i wyszło +-8km.
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
D - 23
Trening był podzielony na dwie części. Pierwsza część to spokojne 6 km po terenie. Później 5 minut rozciągania i mordercza część. Czyli 2 km w czasie 4:40 – 5:00 na km.
To pierwsza tak długa tempówka jaką biegałem. Wcześniej było 4:40 ale tylko na długości jednego km. Tutaj miałem dorzucony jeszcze jeden więcej. Pierwszy km poszedł sprawnie, jednak na drugim zaczęły się delikatne schody. Mój pulsometr co najmniej 5 razy pikał, że umieram bo tętno jest ponad 200. Chyba coś z nim nie tak, bo jakoś udało mi się przebiec 2 km i żyje i zmieściłem się w zakładanym czasie.
Trening był podzielony na dwie części. Pierwsza część to spokojne 6 km po terenie. Później 5 minut rozciągania i mordercza część. Czyli 2 km w czasie 4:40 – 5:00 na km.
To pierwsza tak długa tempówka jaką biegałem. Wcześniej było 4:40 ale tylko na długości jednego km. Tutaj miałem dorzucony jeszcze jeden więcej. Pierwszy km poszedł sprawnie, jednak na drugim zaczęły się delikatne schody. Mój pulsometr co najmniej 5 razy pikał, że umieram bo tętno jest ponad 200. Chyba coś z nim nie tak, bo jakoś udało mi się przebiec 2 km i żyje i zmieściłem się w zakładanym czasie.
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Rytmy 10 x 100 metrów na 85 % możliwości.
Taki był plan:
1. 6 km po 6:20
2. 10 x 100 metrów
3. 2 km po 6:20
Sprinty jak wyszły widać na zdjęciu. Dość równo, czekam na niedzielę. Będzie 25 km ^^
Taki był plan:
1. 6 km po 6:20
2. 10 x 100 metrów
3. 2 km po 6:20
Sprinty jak wyszły widać na zdjęciu. Dość równo, czekam na niedzielę. Będzie 25 km ^^
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Dzisiejsza niedziela przyniosła najdłuższe wybieganie przed maratonem tj 25 km.
Nie było ani lekko, ani przyjemnie. Tydzień temu szło nad wyraz lekko, teraz szło nad wyraz ciężko. 25 km obkupione w dużych bólach i przebiegnięte tylko siłą woli. No ale się udało.. 25 km pykło. Za 13 dni start.. to tylko albo aż 17 km więcej niż dziś
Nie było ani lekko, ani przyjemnie. Tydzień temu szło nad wyraz lekko, teraz szło nad wyraz ciężko. 25 km obkupione w dużych bólach i przebiegnięte tylko siłą woli. No ale się udało.. 25 km pykło. Za 13 dni start.. to tylko albo aż 17 km więcej niż dziś
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
40 dni zleciało i zostało już tylko 9 do maratonu. Dziś było 8 km po 5:50.
Jak ręką odjął. Czterdzieści dni poszło. Już tylko zaledwie 9 pozostało. Więc ostatnie szlify do startu. Jeszcze tylko trening w niedzielę i coś w przyszłym tygodniu i lecimy.
Jak ręką odjął. Czterdzieści dni poszło. Już tylko zaledwie 9 pozostało. Więc ostatnie szlify do startu. Jeszcze tylko trening w niedzielę i coś w przyszłym tygodniu i lecimy.
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Do maratonu został ostatni tydzień. Na 6 dni przed końcem do przebiegnięcia było 16 km.
Na 6 dni przed maratonem do przebiegnięcia było 16 km. 10 km w czasie 6:00 i 6 km w czasie 5:20. Takie mam dziwne wrażenie, że Paweł (mój trener od biegania) co niedziele chce mnie wysłać na drugi świat dając takie rzeczy do biegania. Dziwne, że jeszcze nigdzie nie umarłem na trasie. O dziwo pierwsze 10 km były zabójcze, dopiero gdy przyśpieszyłem to biegło mi się lepiej. Dziwne? Zapewne tak, nie mniej udało się zrobić zakładane czasy.
Wieczorem gdy przesłał mi plan na ostatni tydzień spowodował na mojej twarzy uśmiech od ucha do ucha. We wtorek 8 km, w czwartek 6 km, w sobotę 42 km, a w niedzielę Szpital albo Jacuzzi :D
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 17 sty 2015, 02:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Udało się. Maraton przebiegnięty. 7 tygodni przygotowań wystarczyło by przebiec 42 km. To było 4h 50min i 20 sek walki, ale warto było. Maraton odhaczony
Endomondo naliczyło mi 44,6 km a trasa oficjalnie miała 42,9. Więc tempo trochę gorsze niż tu pokazane.
To był hardcore.. Na przygotowaniach najwięcej biegłem 25 km, a tu nagle aż 42. Chociaż aż tak źle nie było, było tragicznie :D Nie wiem skąd sie to wzielo, ale juz od 10 km tak mnie kolana bolały jak nigdy. Zatrzymałem się na 21 km na żarcie i tam postałem w miejscu ze 4 minuty, jak ruszylem to nie moglem kroku zrobic. Na szczęście miałem miałem ze sobą tabsy przeciwbólowe, wiec załadowałem sobie 2 i polecialem dalej. Na połówce miałem 2h:14. Dodatkowo do 21 km biegłem z grupką półmartończyków więc było raźniej i trzymałem ich tempo.
No ale druga połówka juz byla tragedia. Zostałem już sam ze sobą. Od 21 km tylko marszo bieg. Po 21 chyba tylko dwa pełne kilometry przebiegłem w okolicach 27 km. Momentami więcej biegu, momentami więcej marszu. Nie mialem zadnej sciany, bo po prostu caly czas szlo mi ciezko:P Na 38 km dostałem wiatru w żagle, bo zobaczylem daleko przed sobą jakiegoś gościa, wiec stwierdzilem ze musze go dogonić. Ostatecznie sukces, bo udalo mi sie przed końcem wyprzedzić dwóch :D
Ogólnie stwierdzam, że obiektywnie 7 tygodni to za mało żeby przygotować się do maratonu. Da się to zrobić, ale trochę to szaleństwo. Myślę, że jakby były te 3 tygodnie więcej czyli w sumie 10 tygodni przygotowań to spokojnie o wieeeele lepszy czas dałoby radę wykręcić.
Następnego dnia prócz ogólnego wyniszczenia organizmu dość mocno czułem kolana. Dodatkowo mocne przetarcia na pachwinach od getrów i jeden ubabrany paznokieć na nodze.
Endomondo naliczyło mi 44,6 km a trasa oficjalnie miała 42,9. Więc tempo trochę gorsze niż tu pokazane.
To był hardcore.. Na przygotowaniach najwięcej biegłem 25 km, a tu nagle aż 42. Chociaż aż tak źle nie było, było tragicznie :D Nie wiem skąd sie to wzielo, ale juz od 10 km tak mnie kolana bolały jak nigdy. Zatrzymałem się na 21 km na żarcie i tam postałem w miejscu ze 4 minuty, jak ruszylem to nie moglem kroku zrobic. Na szczęście miałem miałem ze sobą tabsy przeciwbólowe, wiec załadowałem sobie 2 i polecialem dalej. Na połówce miałem 2h:14. Dodatkowo do 21 km biegłem z grupką półmartończyków więc było raźniej i trzymałem ich tempo.
No ale druga połówka juz byla tragedia. Zostałem już sam ze sobą. Od 21 km tylko marszo bieg. Po 21 chyba tylko dwa pełne kilometry przebiegłem w okolicach 27 km. Momentami więcej biegu, momentami więcej marszu. Nie mialem zadnej sciany, bo po prostu caly czas szlo mi ciezko:P Na 38 km dostałem wiatru w żagle, bo zobaczylem daleko przed sobą jakiegoś gościa, wiec stwierdzilem ze musze go dogonić. Ostatecznie sukces, bo udalo mi sie przed końcem wyprzedzić dwóch :D
Ogólnie stwierdzam, że obiektywnie 7 tygodni to za mało żeby przygotować się do maratonu. Da się to zrobić, ale trochę to szaleństwo. Myślę, że jakby były te 3 tygodnie więcej czyli w sumie 10 tygodni przygotowań to spokojnie o wieeeele lepszy czas dałoby radę wykręcić.
Następnego dnia prócz ogólnego wyniszczenia organizmu dość mocno czułem kolana. Dodatkowo mocne przetarcia na pachwinach od getrów i jeden ubabrany paznokieć na nodze.
Mój Blog Fitness http://www.fitnesowiec.pl