Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)
Moderator: infernal
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Siódemka na szczęście
Wreszcie się zmobilizowałem Tak to jest, jak biegnaie schodzi na dalszy plan, zaczyna mieć znaczenie pogoda (nie wychodzę jak pada, żeby się nie przeziębić przed porodem), i jest mnóstwo rzeczy do zamknięcia (zachciało nam się ramek ze zdjęciami, to teraz siedziałem w weekend i robiłem kolaże )
Ale wieczorem skończyłem, więc w nagrodę poszedłem trochę potruchtać. W planie dyszka, ale rozsądnie postanowiłem zrobić małe kółko - żeby się szybciej zregenerować. 7km, na pulsie oczywiście z czapy, bo większość czasu >175, ale za to samopoczucie super. No delektowałem sie tym biegiem, jak już dawno nie było mi dane luźno, miękko, jakbym kurde z minutowa przewagą kończył zwycięzko maraton w Nowym Jorku
Dalszy "plan" - wyleźć z domu jeszcze przed Wigilią, poćwiczyć trochę core i siłę ogólną. To sportowo - bo pozasportowo - czekać na młodego i trzymać kciuki, żeby się na 2015 przenosił :D
EDIT: Mówiłem, ze siódemka na szczęście? Pierwszy post na siódmej stronie
Łączny dystans: 7,23km, Czas: 45m:25s, Średnie tempo: 6:17 min/km, Tętno średnie: 169 , Tętno max: 181
Wreszcie się zmobilizowałem Tak to jest, jak biegnaie schodzi na dalszy plan, zaczyna mieć znaczenie pogoda (nie wychodzę jak pada, żeby się nie przeziębić przed porodem), i jest mnóstwo rzeczy do zamknięcia (zachciało nam się ramek ze zdjęciami, to teraz siedziałem w weekend i robiłem kolaże )
Ale wieczorem skończyłem, więc w nagrodę poszedłem trochę potruchtać. W planie dyszka, ale rozsądnie postanowiłem zrobić małe kółko - żeby się szybciej zregenerować. 7km, na pulsie oczywiście z czapy, bo większość czasu >175, ale za to samopoczucie super. No delektowałem sie tym biegiem, jak już dawno nie było mi dane luźno, miękko, jakbym kurde z minutowa przewagą kończył zwycięzko maraton w Nowym Jorku
Dalszy "plan" - wyleźć z domu jeszcze przed Wigilią, poćwiczyć trochę core i siłę ogólną. To sportowo - bo pozasportowo - czekać na młodego i trzymać kciuki, żeby się na 2015 przenosił :D
EDIT: Mówiłem, ze siódemka na szczęście? Pierwszy post na siódmej stronie
Łączny dystans: 7,23km, Czas: 45m:25s, Średnie tempo: 6:17 min/km, Tętno średnie: 169 , Tętno max: 181
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Dzięsieć, minus dziesięć
Przyszło zimno, wyszedłem biegać trochę chciałem się rozruszać, tym bardziej że w tym roku jakoś wyjątkowo - święta bez obżarstwa więc czułem się lekko. W wigilię i pierwszy dzień świąt padało, więc słaba pogoda na bieganie, drugi dzień świąt temperatua spadła do -5, więc weekend zapowiadał się interesująco. Sobota i -7 w ciągu dnia, więc wieczorem ubrałem się i w drogę. Termometr pokazywał -10
Ja uwielbiam w taką pogodę biegać - dodatkową motywacją jest to, że nie można się zatrzymać
Planowałem 7km, bo to teraz moja forma przy tempie 6:15 , ale jakoś po trzecim stwierdziłem, że rozszerzam rundkę o bieg dookoła parku na Zdrowiu - do dyszki. Tempo ciut szybsze - bo i poniżej 6 min/km się zdarzało, i biegło mi się bardzo fajnie - natomiast puls oczywiście sufitował ale do tego jestem przyzwyczajony ostatnio. W każdym razie, bieg w strefie komfortu (no może nie licząc 7-8 kilometra, bo trochę zacząłem czuć, że wracam pod górkę), a 9 i 10 nowa jakość (czyli znów miałem siłę). Na szczęście niczego sobie nie odmroziłem (bo tym razem założyłem dodatkowo krótkie ledżinsy pod długie - ostatnio bardzo mi ich brakowało if you know what i mean ) A jak wszedłem do domu, jak mi zaczęła topnieć zamrożona na rzęsach para wodna z oddechu, wyglądałem jak nastolatka wychodząca z projrekcji Titanica oczy pełne łez
Mam wrażenie, że z trójki "mięśnie/puls/oddech" dwa pierwsze nie istnieją - tzn. jest taki regres, że ho ho. Tylko oddech działa jak należy, no i sampoczucie
Po bieganiu gorący prysznic i lekkie rozciąganie
Łączny dystans: 10,01km, Czas: 59m:02s, Średnie tempo: 5:54 min/km (I'm on fire ), Tętno średnie: 170 (przy ponad 20s/km szybciej niż tydizeń wcześniej) , Tętno max: 181
Przyszło zimno, wyszedłem biegać trochę chciałem się rozruszać, tym bardziej że w tym roku jakoś wyjątkowo - święta bez obżarstwa więc czułem się lekko. W wigilię i pierwszy dzień świąt padało, więc słaba pogoda na bieganie, drugi dzień świąt temperatua spadła do -5, więc weekend zapowiadał się interesująco. Sobota i -7 w ciągu dnia, więc wieczorem ubrałem się i w drogę. Termometr pokazywał -10
Ja uwielbiam w taką pogodę biegać - dodatkową motywacją jest to, że nie można się zatrzymać
Planowałem 7km, bo to teraz moja forma przy tempie 6:15 , ale jakoś po trzecim stwierdziłem, że rozszerzam rundkę o bieg dookoła parku na Zdrowiu - do dyszki. Tempo ciut szybsze - bo i poniżej 6 min/km się zdarzało, i biegło mi się bardzo fajnie - natomiast puls oczywiście sufitował ale do tego jestem przyzwyczajony ostatnio. W każdym razie, bieg w strefie komfortu (no może nie licząc 7-8 kilometra, bo trochę zacząłem czuć, że wracam pod górkę), a 9 i 10 nowa jakość (czyli znów miałem siłę). Na szczęście niczego sobie nie odmroziłem (bo tym razem założyłem dodatkowo krótkie ledżinsy pod długie - ostatnio bardzo mi ich brakowało if you know what i mean ) A jak wszedłem do domu, jak mi zaczęła topnieć zamrożona na rzęsach para wodna z oddechu, wyglądałem jak nastolatka wychodząca z projrekcji Titanica oczy pełne łez
Mam wrażenie, że z trójki "mięśnie/puls/oddech" dwa pierwsze nie istnieją - tzn. jest taki regres, że ho ho. Tylko oddech działa jak należy, no i sampoczucie
Po bieganiu gorący prysznic i lekkie rozciąganie
Łączny dystans: 10,01km, Czas: 59m:02s, Średnie tempo: 5:54 min/km (I'm on fire ), Tętno średnie: 170 (przy ponad 20s/km szybciej niż tydizeń wcześniej) , Tętno max: 181
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
2.01.2015 - czwartek
Cześć, poznajcie Piotrusia
Nasz synek urodził się 2 stycznia 2015 o 6 rano, ma 54cm i waży 3150g
Więc od dziś jestem tatą
Pozdrawiam wszystkich w Nowym Roku
Cześć, poznajcie Piotrusia
Nasz synek urodził się 2 stycznia 2015 o 6 rano, ma 54cm i waży 3150g
Więc od dziś jestem tatą
Pozdrawiam wszystkich w Nowym Roku
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
14.01.2015 - środa - czas wrócić do biegania
Moja żona w środę powiedziała "coś przygaszony jesteś, idź pobiegać" a ponieważ młody to złote dziecko, na przykład trzy ostatnie dni spał w nocy po 7h, potem pielucha, karmienie i znów 2-3h snu, więc problemów nie mam i urlopie mamy sporo czasu, choć zawsze w domu znajdzie się coś, co gdzieś, kiedyś było "do zrobienia później", to i się to robi teraz
Ale wyszedłem biegać. Pierwszy raz w ciągu dnia od dawna, piękna pogoda, bo prawie dyszka na plusie, więc krótki rękaw, wiatrówka i czapka (fuj) bez szaleństw, powolutku, poleciałem na uroczysko, zrobiłem 6,6 km w 42:37 - tempo 6:27, a więc spacerowe - ale przyjemnie, bez zajezdni
Łączny dystans: 6,6km, Czas: 42m:37s, Średnie tempo: 6:27 min/km, Tętno średnie: 163 (więc luzik) , Tętno max: 178
18.01.2015 - niedziele - drugi trening w tygodniu
Pogoda trochę gorsza, ale wciąż nieźle - wyszedłem ciut poźniej, ale z planem na siódemkę, i może ciut więcej, jeśli bedize siła. Siła to i może była, i pewnie dyszkę bym zrobił, ale wygrał wariant rozsądny - mniej teraz, szybciej się zregeneruję - więc spokojnie, powoli, ale co pozytywne - tętno max też niższe niz ostatnio - co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że powoli wracając wrócę do formy szybciej, niż lecąc na hurraaaa.
Łączny dystans: 7,18km, Czas: 46m:37s, Średnie tempo: 6:29 min/km, Tętno średnie: 165 , Tętno max: 174
Do maratonów 3 miesiące - miesiąc na powrót i dwa na trening. Dam radę, jeśli nie będą wypadać mi treningi - ale to nie wszystko ode mnie zalezy Plan jest taki - jeśli będzie forma, lecę albo Dębno (2 krok do korony), a w Łodzi dychę, albo Łódź, a Dębno odpuszczam, albo w Łodzi dyszkę (jeśli przygotowania się posypią). Zobaczymy. Kwartał na pracę.
Stay tuned!
Moja żona w środę powiedziała "coś przygaszony jesteś, idź pobiegać" a ponieważ młody to złote dziecko, na przykład trzy ostatnie dni spał w nocy po 7h, potem pielucha, karmienie i znów 2-3h snu, więc problemów nie mam i urlopie mamy sporo czasu, choć zawsze w domu znajdzie się coś, co gdzieś, kiedyś było "do zrobienia później", to i się to robi teraz
Ale wyszedłem biegać. Pierwszy raz w ciągu dnia od dawna, piękna pogoda, bo prawie dyszka na plusie, więc krótki rękaw, wiatrówka i czapka (fuj) bez szaleństw, powolutku, poleciałem na uroczysko, zrobiłem 6,6 km w 42:37 - tempo 6:27, a więc spacerowe - ale przyjemnie, bez zajezdni
Łączny dystans: 6,6km, Czas: 42m:37s, Średnie tempo: 6:27 min/km, Tętno średnie: 163 (więc luzik) , Tętno max: 178
18.01.2015 - niedziele - drugi trening w tygodniu
Pogoda trochę gorsza, ale wciąż nieźle - wyszedłem ciut poźniej, ale z planem na siódemkę, i może ciut więcej, jeśli bedize siła. Siła to i może była, i pewnie dyszkę bym zrobił, ale wygrał wariant rozsądny - mniej teraz, szybciej się zregeneruję - więc spokojnie, powoli, ale co pozytywne - tętno max też niższe niz ostatnio - co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że powoli wracając wrócę do formy szybciej, niż lecąc na hurraaaa.
Łączny dystans: 7,18km, Czas: 46m:37s, Średnie tempo: 6:29 min/km, Tętno średnie: 165 , Tętno max: 174
Do maratonów 3 miesiące - miesiąc na powrót i dwa na trening. Dam radę, jeśli nie będą wypadać mi treningi - ale to nie wszystko ode mnie zalezy Plan jest taki - jeśli będzie forma, lecę albo Dębno (2 krok do korony), a w Łodzi dychę, albo Łódź, a Dębno odpuszczam, albo w Łodzi dyszkę (jeśli przygotowania się posypią). Zobaczymy. Kwartał na pracę.
Stay tuned!
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
25.01.2015 - niedziela - skleroza wydłuża treningi
Wyszedłem biegać. Obok mojego otworzyli kolejna edycję osiedla i poszła informacja "wieczorem będzie otwarta furtka "przełajowa" - dzięki czemu unikam konieczności obiegania trzech osiedli i szybciej jestem w parku. Po czym okazało się, że furtka zamknięta - więc zgrabnie wyszedłem z osiedla gorą i po 100 metrach przypomniałem sobie, że przecież wziałem klucz, "na wszelki wypadek" :D no ok, będę pamiętał wracając. Wracając po treningu zbliżyłem się do tej furtki, wydobyłem klucz i okazało się,że nie pasuje. Szybka retrospekcja - dlaczego? No i właśnie, klucz do furtki pasuje... tylko ja wziąłem klucz do klatki :D więc trzeba było lecieć dookoła, co dołożyło mi ponad 1km
Ogólnie wszystko luźno, spokojnie, z wysoką (jak na to tempo) kafdencją, buduję bazę
Łączny dystans: 10,31km, Czas: 1h:07m:37s, Średnie tempo: 6:33 min/km, Tętno średnie: 159 , Tętno max: 173
28.01.2015 - środa - Sochers, czyli tam i z powrotem
Jakoś mi się ten dzień nie składał, młody był absorbujący, sporo rzeczy dookoła, ale oksazało się, że po tym jak został wykąpany i nakarmiony, poszedł porządnie spać, a że żona akurat dostała telefon od psiapsióły - dzida na bieganie. Od razu spostrzeżenie - Garmin padnięty na poprzednim treningu nie ładuje się w sporób cudowny bez podłączenia do prądu dziwne, prawda?
Na szczęście Endo w telefonie szybko złapało fixa i ruszyłem. Do parku na zdrowiu i z powrotem, żadnych kółek, nic, tylko pobiec i wrócić wyszło 7,5 km.
Łączny dystans: 7,62km, Czas: 49m:08s, Średnie tempo: 6:27 min/km
Mam takie spostrzeżenie - rok temu, w treningu do debiutu w maratonie uważałem, że tygodnie z dwoma dniami biegowymi są całkiem ok teraz na powrót to mi wygląda bardzo mało
Ale biegam!
Wyszedłem biegać. Obok mojego otworzyli kolejna edycję osiedla i poszła informacja "wieczorem będzie otwarta furtka "przełajowa" - dzięki czemu unikam konieczności obiegania trzech osiedli i szybciej jestem w parku. Po czym okazało się, że furtka zamknięta - więc zgrabnie wyszedłem z osiedla gorą i po 100 metrach przypomniałem sobie, że przecież wziałem klucz, "na wszelki wypadek" :D no ok, będę pamiętał wracając. Wracając po treningu zbliżyłem się do tej furtki, wydobyłem klucz i okazało się,że nie pasuje. Szybka retrospekcja - dlaczego? No i właśnie, klucz do furtki pasuje... tylko ja wziąłem klucz do klatki :D więc trzeba było lecieć dookoła, co dołożyło mi ponad 1km
Ogólnie wszystko luźno, spokojnie, z wysoką (jak na to tempo) kafdencją, buduję bazę
Łączny dystans: 10,31km, Czas: 1h:07m:37s, Średnie tempo: 6:33 min/km, Tętno średnie: 159 , Tętno max: 173
28.01.2015 - środa - Sochers, czyli tam i z powrotem
Jakoś mi się ten dzień nie składał, młody był absorbujący, sporo rzeczy dookoła, ale oksazało się, że po tym jak został wykąpany i nakarmiony, poszedł porządnie spać, a że żona akurat dostała telefon od psiapsióły - dzida na bieganie. Od razu spostrzeżenie - Garmin padnięty na poprzednim treningu nie ładuje się w sporób cudowny bez podłączenia do prądu dziwne, prawda?
Na szczęście Endo w telefonie szybko złapało fixa i ruszyłem. Do parku na zdrowiu i z powrotem, żadnych kółek, nic, tylko pobiec i wrócić wyszło 7,5 km.
Łączny dystans: 7,62km, Czas: 49m:08s, Średnie tempo: 6:27 min/km
Mam takie spostrzeżenie - rok temu, w treningu do debiutu w maratonie uważałem, że tygodnie z dwoma dniami biegowymi są całkiem ok teraz na powrót to mi wygląda bardzo mało
Ale biegam!
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Wpis niebiegowy - ale zachęcam do czytania
BRY wszystkim czytającym, dziś niebiegowo, ale nie samym bieganiem człowiek żyje jeść też trzeba - i właśnie w kontekście rozkoszy podniebienia piszę moja żonka z moją drobną pomocą wystartowała na koniec stycznia z blogiem kulinarnym - założeniem były przepisy z rzeczy dostępnych pod ręką, albo zdobywanych ad hoc (moja żonka ma talent do wyczarowywania cudów z pustej lodówki i podmian jednych składników na drugie z niesamowicie zajebistym [aczkolwiek dla mnie niespodziewanym] skutkiem)
Każdą z potraw opisanych na blogu jadłem osobiście i ręczę za nie swoją głową oraz oponką bo część z tych rzeczy zdecydowanie nie nadaje się dla osób na redukcji, ale część i owszem - bo przepisy i zdjęcia powstawały w trakcie moich przygotowań do jesiennego maratonu, i sporo z nich uwzglednia proporcje dla biegacza (w dni treningowe).
A poza tym, dla takiego risotto cytrynowego mogę biegać dodatkową piątkę albo i dwie
Blog dopiero startuje, więc kolejne przepisy będą się pojawiać sukcesywnie, bo co najmniej kilkanaście już jest gotowych, następne drugie tyle czeka na opisanie, plus na bieżąco powstają nowe
Zatem zapraszam pod adres: RelaksOdKuchni.pl wszelkie komentarze, sugestie i informaja zwrotna (ang. "feedback") mile widziane. W planie jest jeszcze fanpejcz na FB i na Instagramie, ale po kolei
Pozdrawiam,
Sochers
BRY wszystkim czytającym, dziś niebiegowo, ale nie samym bieganiem człowiek żyje jeść też trzeba - i właśnie w kontekście rozkoszy podniebienia piszę moja żonka z moją drobną pomocą wystartowała na koniec stycznia z blogiem kulinarnym - założeniem były przepisy z rzeczy dostępnych pod ręką, albo zdobywanych ad hoc (moja żonka ma talent do wyczarowywania cudów z pustej lodówki i podmian jednych składników na drugie z niesamowicie zajebistym [aczkolwiek dla mnie niespodziewanym] skutkiem)
Każdą z potraw opisanych na blogu jadłem osobiście i ręczę za nie swoją głową oraz oponką bo część z tych rzeczy zdecydowanie nie nadaje się dla osób na redukcji, ale część i owszem - bo przepisy i zdjęcia powstawały w trakcie moich przygotowań do jesiennego maratonu, i sporo z nich uwzglednia proporcje dla biegacza (w dni treningowe).
A poza tym, dla takiego risotto cytrynowego mogę biegać dodatkową piątkę albo i dwie
Blog dopiero startuje, więc kolejne przepisy będą się pojawiać sukcesywnie, bo co najmniej kilkanaście już jest gotowych, następne drugie tyle czeka na opisanie, plus na bieżąco powstają nowe
Zatem zapraszam pod adres: RelaksOdKuchni.pl wszelkie komentarze, sugestie i informaja zwrotna (ang. "feedback") mile widziane. W planie jest jeszcze fanpejcz na FB i na Instagramie, ale po kolei
Pozdrawiam,
Sochers
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Wpis zbiorczy, bo różnie z tym moim bieganiem bywa
4.02.2015 - środa - jelenie spotkałem
Jeszcze byłem na urlopie, to pobiegłem rano, tym bardziej, że jakoś mi się nie składało wczesniej - a to pada, a to z młodym i żoną fajnie by było posiedzieć, a to "terazzapóźnopójdęjutro". I tydzień zleciał.
Więc wyszedłem, i zaraz po 100 metrach wystraszyłem bażanta fajnie się drą jak startują do lotu :D po czym po chwili mineło mnie 15 radiowozów na sygnale i karetka - przez chwilę się bałem, czy nie zmieniły sie jakieś przepisy i straszenie bażantów jest nielegalne, ale stwierdziełem, że aż tylu radioleg żeby mnie zatrzymać nie trzeba było, choć mi to pochlebiło
Niemniej poleciałem na moje uroczysko, i taki lekko zamyślony lecę, po czym staję. odwracam się w lewo i widzę sarnę. A właściwie 3 oczywiście zanim szybko i cicho niczym ninja wyciągnałęm telefon, to sarny stwierdziły, że powoli się oddalą, ale na szczęście zrobiły to powoli i na zdjęciu są
A tu ja:
Łączny dystans: 9,26km, Czas: 56m:56s, Średnie tempo: 6:09min/km
Przyjemnie, chłodno i miło
11.02.2015 - środa - to ja tak szybko umiem biegać jeszcze?
Znów tydzień wypadł, jakoś motywacja kulała, a maraton się zbliża. Jak powiedziałem żonie, że chyba go odpuszczam, to mi kazała się wziąć w garść i zacząć regularnie biegać, a nie truć dupę
Więc wieczorem jak się młody uśpił po kąpieli, ruszyłem z kopyta. Pamiętając, że ostatnią dyszkę robiłem przypadkiem przez sklerozę, postanowiłem zrobić lekką ósemkę, chociaż potrzebowałem jakiejś dwucyfrowej liczby, tylko zdrowy rozsądek jednak/jeszcze mam.
Ale zdrowy rozsądek zdrowym rozsądkiem, a jak człowiek ruszy, a go nogi niosą, to co zrobić? Zwłaszcza po lekturze tego wpisu Bartka. Już na drugim kilometrze garmin piknał poniżej szóstki, a ja czułem, że ledwie truchtam. Rzut oka na puls i widzę, że coś nie gra, bo 110 jakie zobaczyłem to mam jak stoję. No i okazało się, że pulsometr odwrotnie wpiąłem w pasek Po korekcie i tak - wartość 156 przy tej formie i tym tempie była pozytywnym zaskoczeniem.
Więc lecę. Czwarty kaem - 5:46 a ja na luzie. I lecę dalej, stwierdziłem że najwyżej padnę :D ale nic z tych rzeczy, biegło mi sie super, a na dodatek przyspieszałem, tak że ósmy kaem poszedł 5:30. W międzyczasie dołożyłem jednak dystansu żeby zrobić dyszkę, i w drodze pwrotnej zorientowałem się, że to nie bedzie dyszka, tylko jedenastka oczywiście końcówkę leciałem na ciut większym wysiłku, ale i tak po 5:30 no miazga
Takie tam, przed Atlas Areną
Łączny dystans: 11,02km, Czas: 1h:04m:31s, Średnie tempo: 5:51min/km (jak stałem na światłach, nie pauzowałem trenigu, stąd przekłamanie)
-----------------------------------------------------------------------------------
A dziś jest plan wrócić z pracy biegiem - cały ekwipunek mam ze sobą, zobaczymy jak będzie się biegało z plecakiem
Aha, blog mojej żonki dorobił się fanpejdżu na Facebooku, jak ktoś chce być na bieżąco i zalajkować - zapraszam
4.02.2015 - środa - jelenie spotkałem
Jeszcze byłem na urlopie, to pobiegłem rano, tym bardziej, że jakoś mi się nie składało wczesniej - a to pada, a to z młodym i żoną fajnie by było posiedzieć, a to "terazzapóźnopójdęjutro". I tydzień zleciał.
Więc wyszedłem, i zaraz po 100 metrach wystraszyłem bażanta fajnie się drą jak startują do lotu :D po czym po chwili mineło mnie 15 radiowozów na sygnale i karetka - przez chwilę się bałem, czy nie zmieniły sie jakieś przepisy i straszenie bażantów jest nielegalne, ale stwierdziełem, że aż tylu radioleg żeby mnie zatrzymać nie trzeba było, choć mi to pochlebiło
Niemniej poleciałem na moje uroczysko, i taki lekko zamyślony lecę, po czym staję. odwracam się w lewo i widzę sarnę. A właściwie 3 oczywiście zanim szybko i cicho niczym ninja wyciągnałęm telefon, to sarny stwierdziły, że powoli się oddalą, ale na szczęście zrobiły to powoli i na zdjęciu są
A tu ja:
Łączny dystans: 9,26km, Czas: 56m:56s, Średnie tempo: 6:09min/km
Przyjemnie, chłodno i miło
11.02.2015 - środa - to ja tak szybko umiem biegać jeszcze?
Znów tydzień wypadł, jakoś motywacja kulała, a maraton się zbliża. Jak powiedziałem żonie, że chyba go odpuszczam, to mi kazała się wziąć w garść i zacząć regularnie biegać, a nie truć dupę
Więc wieczorem jak się młody uśpił po kąpieli, ruszyłem z kopyta. Pamiętając, że ostatnią dyszkę robiłem przypadkiem przez sklerozę, postanowiłem zrobić lekką ósemkę, chociaż potrzebowałem jakiejś dwucyfrowej liczby, tylko zdrowy rozsądek jednak/jeszcze mam.
Ale zdrowy rozsądek zdrowym rozsądkiem, a jak człowiek ruszy, a go nogi niosą, to co zrobić? Zwłaszcza po lekturze tego wpisu Bartka. Już na drugim kilometrze garmin piknał poniżej szóstki, a ja czułem, że ledwie truchtam. Rzut oka na puls i widzę, że coś nie gra, bo 110 jakie zobaczyłem to mam jak stoję. No i okazało się, że pulsometr odwrotnie wpiąłem w pasek Po korekcie i tak - wartość 156 przy tej formie i tym tempie była pozytywnym zaskoczeniem.
Więc lecę. Czwarty kaem - 5:46 a ja na luzie. I lecę dalej, stwierdziłem że najwyżej padnę :D ale nic z tych rzeczy, biegło mi sie super, a na dodatek przyspieszałem, tak że ósmy kaem poszedł 5:30. W międzyczasie dołożyłem jednak dystansu żeby zrobić dyszkę, i w drodze pwrotnej zorientowałem się, że to nie bedzie dyszka, tylko jedenastka oczywiście końcówkę leciałem na ciut większym wysiłku, ale i tak po 5:30 no miazga
Takie tam, przed Atlas Areną
Łączny dystans: 11,02km, Czas: 1h:04m:31s, Średnie tempo: 5:51min/km (jak stałem na światłach, nie pauzowałem trenigu, stąd przekłamanie)
-----------------------------------------------------------------------------------
A dziś jest plan wrócić z pracy biegiem - cały ekwipunek mam ze sobą, zobaczymy jak będzie się biegało z plecakiem
Aha, blog mojej żonki dorobił się fanpejdżu na Facebooku, jak ktoś chce być na bieżąco i zalajkować - zapraszam
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
12.02.2015 - czwartek - być niczym ultras
A dlaczego ultras? Ano bo biegłem z plecakiem Spojler - da się - Łuki, serio spróbuj tego - będziesz WRESZCIE miał czas na treningi a nie ucierpią etaty i życie rodzinne
A teraz wrażenia. Przede wszystkim, przyjechałem do pracy MPK - moja firma ostatnio zmieniła siedzibę, więc i tak jak nie było mieksc parkingowych, tak nie było, a poza tym, nie lubię za bardzo jeździć samochodem do pracy, bo czasem jest tak, że MPK mimo stawania na przystankach jedzie szybciej niż samochody w korkach, plus jeszcze dochodzi szukanie miejsca parkingowego. A tak, Przystanek DO pracy mam 400 m od domu, a wydiadam 50m od pracy i jest czas na legalu fejsa sprawdzić, i gazetę przeczytać, czy serial obejrzeć na telefonie (no dobra, to ostatnie to a archiwum wiem, bo od dawna tak nie robiłem - ale się da ). W plecaku miałem cały komplet ciuchów biegowych plus buty i laptopa. Da się przeżyć.
5 minut przed końcem pracy wykorzystałem łazienkę jako przebieralnię, wrzuciłem ciuchy i zimowe buty do plecaka, laptopa zostawiłem na biurku (bo planuję robić 2-3 dni w tygodniu device-free z żoną i dzieckiem), i w drogę. Centrum Łodzi o 16.xx jest dość mocno zakorkowane, więc miny ludzi widzących mnie - bezcenne. Tak samo bezcenne, jak moja mina, jak po 500 metrach minał mnie inny zawodnik, biegnący z plecakiem większym niż mój, krzyknął "szacun" i pobiegł w lewo Oczywiście w połowie drogi zorientowałem się, dlaczego jego plecak był większy niż mój - zapomniałem schować kurtki zimowej więc dzić wracam z dwiema
A co do samego biegu - jest ciut ciężej, ale nie na tyle, żeby nie dać rady. Ja mam 6km, wyszło po około 6:00, wliczając stanie na czerwonych światłach. Zresztą zdziwiłem się, że biegnę tak szybko - bo Garmin pokazywał 5:45, a jestem w strefie komfortu. Summa summarum przebiegłem w takim czasie, w jakim jechałbym moim autobusem.
Więc będę korzystał z tego sposobu powrotu bo na upartego mogę zrobić 3-4 takie mini treningi w tygodniu roboczym plus wybieganie - i kilometraż będzie ładny bez szkody dla czasu rodzinnego
Moje rady - po pierwsze, plecak musi być na tyle duży, żeby pomieścić wszystko w drodze powrotnej (bo jest tego więcej ). Ja mam firmowego Hi-Teca 35l - jak się człowiek uprze, albo ma mniejsze buty i kurtkę, to i 30l, a może mniej wystarczy. Po drugie - ramiączka muszą być ściągnięte, żeby plecak nie podskakiwał, nie latał na boki - tylko wiernie odwzorowywał kinetykę biegacza ja jeszcze zapiąłem pas biodrowy - dodatkowo go ustabilizował. Po trzecie - trzeba pamiętać, żeby zabrać ze sobą z powrotem wszystkie rzeczy :D
To tyle
Łączny dystans: 5,85m, Czas: 34m:57s, Średnie tempo: 5:59min/km, Średnie tętno: 163, Max tętno: 170
A tu bonusowo zdjęcie moich medali - żona kupiła mi wieszak a będzie na początku ciąży więc powiesiłem. W końcu jak facet, mówi, że coś zrobi, to to zrobi i nie trzeba mu co pół roku przypominać
A dlaczego ultras? Ano bo biegłem z plecakiem Spojler - da się - Łuki, serio spróbuj tego - będziesz WRESZCIE miał czas na treningi a nie ucierpią etaty i życie rodzinne
A teraz wrażenia. Przede wszystkim, przyjechałem do pracy MPK - moja firma ostatnio zmieniła siedzibę, więc i tak jak nie było mieksc parkingowych, tak nie było, a poza tym, nie lubię za bardzo jeździć samochodem do pracy, bo czasem jest tak, że MPK mimo stawania na przystankach jedzie szybciej niż samochody w korkach, plus jeszcze dochodzi szukanie miejsca parkingowego. A tak, Przystanek DO pracy mam 400 m od domu, a wydiadam 50m od pracy i jest czas na legalu fejsa sprawdzić, i gazetę przeczytać, czy serial obejrzeć na telefonie (no dobra, to ostatnie to a archiwum wiem, bo od dawna tak nie robiłem - ale się da ). W plecaku miałem cały komplet ciuchów biegowych plus buty i laptopa. Da się przeżyć.
5 minut przed końcem pracy wykorzystałem łazienkę jako przebieralnię, wrzuciłem ciuchy i zimowe buty do plecaka, laptopa zostawiłem na biurku (bo planuję robić 2-3 dni w tygodniu device-free z żoną i dzieckiem), i w drogę. Centrum Łodzi o 16.xx jest dość mocno zakorkowane, więc miny ludzi widzących mnie - bezcenne. Tak samo bezcenne, jak moja mina, jak po 500 metrach minał mnie inny zawodnik, biegnący z plecakiem większym niż mój, krzyknął "szacun" i pobiegł w lewo Oczywiście w połowie drogi zorientowałem się, dlaczego jego plecak był większy niż mój - zapomniałem schować kurtki zimowej więc dzić wracam z dwiema
A co do samego biegu - jest ciut ciężej, ale nie na tyle, żeby nie dać rady. Ja mam 6km, wyszło po około 6:00, wliczając stanie na czerwonych światłach. Zresztą zdziwiłem się, że biegnę tak szybko - bo Garmin pokazywał 5:45, a jestem w strefie komfortu. Summa summarum przebiegłem w takim czasie, w jakim jechałbym moim autobusem.
Więc będę korzystał z tego sposobu powrotu bo na upartego mogę zrobić 3-4 takie mini treningi w tygodniu roboczym plus wybieganie - i kilometraż będzie ładny bez szkody dla czasu rodzinnego
Moje rady - po pierwsze, plecak musi być na tyle duży, żeby pomieścić wszystko w drodze powrotnej (bo jest tego więcej ). Ja mam firmowego Hi-Teca 35l - jak się człowiek uprze, albo ma mniejsze buty i kurtkę, to i 30l, a może mniej wystarczy. Po drugie - ramiączka muszą być ściągnięte, żeby plecak nie podskakiwał, nie latał na boki - tylko wiernie odwzorowywał kinetykę biegacza ja jeszcze zapiąłem pas biodrowy - dodatkowo go ustabilizował. Po trzecie - trzeba pamiętać, żeby zabrać ze sobą z powrotem wszystkie rzeczy :D
To tyle
Łączny dystans: 5,85m, Czas: 34m:57s, Średnie tempo: 5:59min/km, Średnie tętno: 163, Max tętno: 170
A tu bonusowo zdjęcie moich medali - żona kupiła mi wieszak a będzie na początku ciąży więc powiesiłem. W końcu jak facet, mówi, że coś zrobi, to to zrobi i nie trzeba mu co pół roku przypominać
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
17.02.2015 - niedziela - całkiem przyzwoity Long
Niedziela - młody grzeczny, spokojny, więc po spacerze - ruszam. Plan na 12km - taki BD zapoznawczy. Ruszyłem do parku na Zdrowiu, wychodząc przez część osiedla niedawno zbudowaną. Efekt - mam dobry błotny kamuflaż na butach. Białych
Od początku żałowałem, że nie wyszedłem w sobotę, bo była piękna, bezwietrzna pogoda, a w niedziele wiało jakby sie ktoś powiesił. I jeszcze jedno, czego żałowałem, to niewyłączenie GPSu w zegarku, bo po 30 s. od włączenia poinformował mnie, że bateria słaba. Więc na resztę treningu zostałem z mało gustowną bransoletą, i po raz drugi w ostatnim czasie dziękowałem bogom za Endomondo
Po 3km dobiegłem do parku i ruszyłem na długą rundkę. Minałem Atlas Arenę, Falę, i pobiegłem na większe kółko dookoła całego parku. Gdzieś po 6km zmodyfikowałem trasę, bo w świetle czołówki przyszło mi biec po marznącym, a wcześniej rozdeptanym śniegu, pod którym były kałuże. Więc i mokro, i ślisko, i twardo jednocześnie. Marzenie chirurga urazowego normalnie.
Więc wbiegłem do parku i biegłem sobie przy świetle latarni - super sprawa:
To był moment, kiedy stwierdziłem, że bardzo dobrze mi sie biegnie, że gdzieś to bieganie wiosenno-jesienne jest w tych moich nogach i mogę biec dalej, oczywiście bez szarżowania na jakichś wysokich (a nawet średnich) prędkościach. Więc pobiegałem dalej po parku, minąłem ZOO, i wróciłem do domu, torchę przyspieszając na koniec, bo czas to pojęcie względne, ale mi się bezwzlędnie przedłużyło i zamiast być maks 75 minut, nie było mnie prawie 2 godziny A młody oczyiście zaraz po moim wyjściu niemalnże zaczął koncert, i skończył 15 minut po moim powrocie
I ten trening pokazał mi, co znaczy bieg tlenowy tak w pełni - że nawet w słabej formie można dużo pobiegać - tylko trzeba biegać WOLNO. Ale naprawdę wolno. I można pobiec dalej niż się człowiekowi wydaje że jest w stanie. Więc od teraz, wszystkie Longi lecą powyżej 6:10.
Łączny dystans: 14,24m, Czas: 1h:29m:24s, Średnie tempo: 6:17min/km
A tu znów samojebka
Niedziela - młody grzeczny, spokojny, więc po spacerze - ruszam. Plan na 12km - taki BD zapoznawczy. Ruszyłem do parku na Zdrowiu, wychodząc przez część osiedla niedawno zbudowaną. Efekt - mam dobry błotny kamuflaż na butach. Białych
Od początku żałowałem, że nie wyszedłem w sobotę, bo była piękna, bezwietrzna pogoda, a w niedziele wiało jakby sie ktoś powiesił. I jeszcze jedno, czego żałowałem, to niewyłączenie GPSu w zegarku, bo po 30 s. od włączenia poinformował mnie, że bateria słaba. Więc na resztę treningu zostałem z mało gustowną bransoletą, i po raz drugi w ostatnim czasie dziękowałem bogom za Endomondo
Po 3km dobiegłem do parku i ruszyłem na długą rundkę. Minałem Atlas Arenę, Falę, i pobiegłem na większe kółko dookoła całego parku. Gdzieś po 6km zmodyfikowałem trasę, bo w świetle czołówki przyszło mi biec po marznącym, a wcześniej rozdeptanym śniegu, pod którym były kałuże. Więc i mokro, i ślisko, i twardo jednocześnie. Marzenie chirurga urazowego normalnie.
Więc wbiegłem do parku i biegłem sobie przy świetle latarni - super sprawa:
To był moment, kiedy stwierdziłem, że bardzo dobrze mi sie biegnie, że gdzieś to bieganie wiosenno-jesienne jest w tych moich nogach i mogę biec dalej, oczywiście bez szarżowania na jakichś wysokich (a nawet średnich) prędkościach. Więc pobiegałem dalej po parku, minąłem ZOO, i wróciłem do domu, torchę przyspieszając na koniec, bo czas to pojęcie względne, ale mi się bezwzlędnie przedłużyło i zamiast być maks 75 minut, nie było mnie prawie 2 godziny A młody oczyiście zaraz po moim wyjściu niemalnże zaczął koncert, i skończył 15 minut po moim powrocie
I ten trening pokazał mi, co znaczy bieg tlenowy tak w pełni - że nawet w słabej formie można dużo pobiegać - tylko trzeba biegać WOLNO. Ale naprawdę wolno. I można pobiec dalej niż się człowiekowi wydaje że jest w stanie. Więc od teraz, wszystkie Longi lecą powyżej 6:10.
Łączny dystans: 14,24m, Czas: 1h:29m:24s, Średnie tempo: 6:17min/km
A tu znów samojebka
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
17.02.2015 - wtorek - to oficjalne - z plecakiem da się biegać
Z jakim plecakiem? O takim
W środku były:
- laptop 14 cali
- dżinsy
- półbuty
- t-shirt
- bluza z kapturem
- jakieś pierdoły
Wczoraj rano młody zaliczył USG bioder, zalecili mu rozciąganie więc to ani chybi genetyka :D a dziś rano pierwsze szczepienie, więc przetrenował płuca w przychodni A ja dziś znów z pracy wracałem biegiem jak się zrobi cieplej, to podejrzewam, że i 3-4x w tygodniu tak spróbuję, a teraz to jak się uda
Ogólnie pierwsze 3km <5:50 i to nadzwyczaj lekkko jak na to, że targałem plecak. Ale dwie rzeczy zauważam - plecak to nie jest naturalna rzecz w moim bieganiu i muszę przywyknąć (i nie spinać się podnosząc ramiona do góry - ale to się samo tak robi), oraz to, że o ile początek idzie ok, luźno wysiłkowo i oddechowo, nawet szybko i na niezłym tętnie, to końcówkę czuję w nogach (nie jakoś strasznie, ale już nie stąpam lekko niczym elf ) - więc problem ten co jesienią - braki siłowe, skoro 14km w niedzielę zrobiłem na luzie, a tutaj 6km i końcówkę czułem w pęcinach.
Ale fajnie się tak wraca, mijając samochod stojące w korkach, miny ludzie nieustająco bezcenne, prawie na poziomie "jest 5:30 a ten biega o_O" i trening zrobiony nie wypadnie
Łączny dystans: 5,94m, Czas: 35m:11s, Średnie tempo: 5:59 min/km
Aha, kolejny raz trafiła mnie skleroza, bo w spisie rzeczy w plecaku powinna być i kurtka. Tylko jej zapomniałem z pracy
--------------------------
Łukasz, nie wiem czy wrzucałem ścianę o którą prosiłeś, ale tu masz fragment
Z jakim plecakiem? O takim
W środku były:
- laptop 14 cali
- dżinsy
- półbuty
- t-shirt
- bluza z kapturem
- jakieś pierdoły
Wczoraj rano młody zaliczył USG bioder, zalecili mu rozciąganie więc to ani chybi genetyka :D a dziś rano pierwsze szczepienie, więc przetrenował płuca w przychodni A ja dziś znów z pracy wracałem biegiem jak się zrobi cieplej, to podejrzewam, że i 3-4x w tygodniu tak spróbuję, a teraz to jak się uda
Ogólnie pierwsze 3km <5:50 i to nadzwyczaj lekkko jak na to, że targałem plecak. Ale dwie rzeczy zauważam - plecak to nie jest naturalna rzecz w moim bieganiu i muszę przywyknąć (i nie spinać się podnosząc ramiona do góry - ale to się samo tak robi), oraz to, że o ile początek idzie ok, luźno wysiłkowo i oddechowo, nawet szybko i na niezłym tętnie, to końcówkę czuję w nogach (nie jakoś strasznie, ale już nie stąpam lekko niczym elf ) - więc problem ten co jesienią - braki siłowe, skoro 14km w niedzielę zrobiłem na luzie, a tutaj 6km i końcówkę czułem w pęcinach.
Ale fajnie się tak wraca, mijając samochod stojące w korkach, miny ludzie nieustająco bezcenne, prawie na poziomie "jest 5:30 a ten biega o_O" i trening zrobiony nie wypadnie
Łączny dystans: 5,94m, Czas: 35m:11s, Średnie tempo: 5:59 min/km
Aha, kolejny raz trafiła mnie skleroza, bo w spisie rzeczy w plecaku powinna być i kurtka. Tylko jej zapomniałem z pracy
--------------------------
Łukasz, nie wiem czy wrzucałem ścianę o którą prosiłeś, ale tu masz fragment
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
20.02.2015 - piątek - z plecakiem da się biegać, ale zimowe ciuchy ważą
W piątek znów wracałem z pracy biegiem. i znów te miny ludzi co prawda w domu okazało się, że część z tych mi wynikała pewnie z tego, że mi się plecak rozpiął i wystawała z niego kurtka zimowa zrolowana niczym karimata i pewnie wyglądałem jak ślimak z domkiem na plecach :D
Łączny dystans: 5,57m, Czas: 36m:40s, Średnie tempo: 6:35 min/km (a biegu - 6:20)
Wolniej niż we wtorek - na światłach odskoczyło mi 1,5 minuty, ale i ogólnie wolniej biegłem - waga plecaka robi swoje. A jaka waga?
Ano, 8.5kg - więc 10% masy ciała. To tak żeby pokazać, że jednak to bieganie z plecakiem ćwiczy siłę aż się nie mogę doczekać niedzielnego wybiegania, jak polecę na luźno bo w tą niedzielę wybieganie mi wypadło - bo żonka miała imieniny. I zjechały oba komplety dziadków mojego dzieciaka. Powiem Wam, że oglądanie 4 lekko dorosłych osób w wieku ~60 lat jak komisyjnie nachylają się nad młodym i robią "uhuuuuu uhuuuuu (sowa)", a on się szczerzy jak szczerbaty na suchary - bezcenne. Aż nie zdążyłem nagrać :D no niemniej
A młody szczerzy się tak (tzn. szczerzy się i 2x bardziej, tylko akurat taką fotę mam na telefonie :
23.02.2015 - poniedziałek - zimowe ciuchy ważą. Dużo
Wczoraj znów powrót z plecakiem - ale jeszcze cięższym niż wcześniej >9kg. Ja nie wiem, czy mi tam żona coś dorzuciła, czy co? Zastanawiam się, bo wyjąłem kilka rzeczy, reszta analogiczna jak z soboty a plecak cięższy ale za to szybciej biegłem, chociaż więcej stałem na światłach - więc bilans ten sam prawie
Łączny dystans: 5,63m, Czas: 36m:32s, Średnie tempo: 6:30 min/km (a biegu - 6:09)
W piątek znów wracałem z pracy biegiem. i znów te miny ludzi co prawda w domu okazało się, że część z tych mi wynikała pewnie z tego, że mi się plecak rozpiął i wystawała z niego kurtka zimowa zrolowana niczym karimata i pewnie wyglądałem jak ślimak z domkiem na plecach :D
Łączny dystans: 5,57m, Czas: 36m:40s, Średnie tempo: 6:35 min/km (a biegu - 6:20)
Wolniej niż we wtorek - na światłach odskoczyło mi 1,5 minuty, ale i ogólnie wolniej biegłem - waga plecaka robi swoje. A jaka waga?
Ano, 8.5kg - więc 10% masy ciała. To tak żeby pokazać, że jednak to bieganie z plecakiem ćwiczy siłę aż się nie mogę doczekać niedzielnego wybiegania, jak polecę na luźno bo w tą niedzielę wybieganie mi wypadło - bo żonka miała imieniny. I zjechały oba komplety dziadków mojego dzieciaka. Powiem Wam, że oglądanie 4 lekko dorosłych osób w wieku ~60 lat jak komisyjnie nachylają się nad młodym i robią "uhuuuuu uhuuuuu (sowa)", a on się szczerzy jak szczerbaty na suchary - bezcenne. Aż nie zdążyłem nagrać :D no niemniej
A młody szczerzy się tak (tzn. szczerzy się i 2x bardziej, tylko akurat taką fotę mam na telefonie :
23.02.2015 - poniedziałek - zimowe ciuchy ważą. Dużo
Wczoraj znów powrót z plecakiem - ale jeszcze cięższym niż wcześniej >9kg. Ja nie wiem, czy mi tam żona coś dorzuciła, czy co? Zastanawiam się, bo wyjąłem kilka rzeczy, reszta analogiczna jak z soboty a plecak cięższy ale za to szybciej biegłem, chociaż więcej stałem na światłach - więc bilans ten sam prawie
Łączny dystans: 5,63m, Czas: 36m:32s, Średnie tempo: 6:30 min/km (a biegu - 6:09)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
24.02.2015 - wtorek - plecak? Wolę bez
Co tu ukrywać, bieganie bez plecaka > z plecakiem - ale jak się nie ma co się lubi, to się robi kilometry z obciążeniem więc biegam. Wczoraj poszedłem po rozum do głowy i jak się okazało, że jest cieplej, to wziąłem jesienną kurtkę i półbuty. Raz, że mój plecak nie wyglądał jak Grycanka w obcisłym trykocie, a dwa, że ważył mniej, co sprawiło, że biegło mi się bardziej komfortowo. Trochę zmieniona trasa - bo światła omijałem.
I skutkiem tego jest środa, a ja mam już dwa treningi zaliczone i jutro będę trzeci raz biegł. Da się przeżyć - jeszcze dorzucę w piątek, potem w niedzielę wybieganie i wyjdzie 5 treningów i jakieś 35-40 km objętości. Więc gra jest warta świeczki
I w takim razie długie wybieganie będzie na razie głównym środkiem treningowym do maratonu. Optymizmu wiele w tych przygotowaniach nie ma, bo zero progów, itp., o interwałach nie wspominając, więc jeśli wystartuję, to 3:55 to chyba max na co mogę się porwać (najwyżej będę pchał ścianę, nie pierwszyzna to dla mnie :D jeszcze trochę to tak się z nią zaznajomię, że zacznę na niej obrazki wieszać i odmaluję na jakiś swój kolor :D
Ale z drugiej - jeśli będzie regularność i dowiozę 35-40 km tygodniowo, i zwiększające się longi, plus bieganie z plecakiem dorzuci swoje do siły - może coś z tego wyjdzie.
A podsumowanie:
Łączny dystans: 5,85m, Czas: 37m:44s, Średnie tempo: 6:27 min/km (a biegu - 6:09 - znów )
Co tu ukrywać, bieganie bez plecaka > z plecakiem - ale jak się nie ma co się lubi, to się robi kilometry z obciążeniem więc biegam. Wczoraj poszedłem po rozum do głowy i jak się okazało, że jest cieplej, to wziąłem jesienną kurtkę i półbuty. Raz, że mój plecak nie wyglądał jak Grycanka w obcisłym trykocie, a dwa, że ważył mniej, co sprawiło, że biegło mi się bardziej komfortowo. Trochę zmieniona trasa - bo światła omijałem.
I skutkiem tego jest środa, a ja mam już dwa treningi zaliczone i jutro będę trzeci raz biegł. Da się przeżyć - jeszcze dorzucę w piątek, potem w niedzielę wybieganie i wyjdzie 5 treningów i jakieś 35-40 km objętości. Więc gra jest warta świeczki
I w takim razie długie wybieganie będzie na razie głównym środkiem treningowym do maratonu. Optymizmu wiele w tych przygotowaniach nie ma, bo zero progów, itp., o interwałach nie wspominając, więc jeśli wystartuję, to 3:55 to chyba max na co mogę się porwać (najwyżej będę pchał ścianę, nie pierwszyzna to dla mnie :D jeszcze trochę to tak się z nią zaznajomię, że zacznę na niej obrazki wieszać i odmaluję na jakiś swój kolor :D
Ale z drugiej - jeśli będzie regularność i dowiozę 35-40 km tygodniowo, i zwiększające się longi, plus bieganie z plecakiem dorzuci swoje do siły - może coś z tego wyjdzie.
A podsumowanie:
Łączny dystans: 5,85m, Czas: 37m:44s, Średnie tempo: 6:27 min/km (a biegu - 6:09 - znów )
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
OK, ponieważ nie za bardzo mam ostatnio w domu net (przechodzę z Toyi na Pkay mobilny i trochę przez własną oszczędność walczę z infrastrukturą :P) będzie zbirczo
26.02.2015 - czwartek - czego by tu dziś zapomnieć
No właśnie - czego? No więc zapomniałem ledżinsów i plan powrotu do domu biegiem poszedł się biegać. Ledwo na autobus zdążyłem, i miałem szczęście, bo po zmianie siedziby mam autobus owszem, bezpośrednio. Ale co 30 minut - jak to w człowieku wyrabia samodyscyplinę :D
27.02.2015 - piątek
W skrócie - biegłem wolno, żeby nie podbijać pulsu ale i się nie zamęczyć żółwim tempem. Ostatnie 250 metrów szybciej, tak po 5:00
Łączny dystans: 5,80m, Czas: 36m:44s, Średnie tempo: 6:20 min/km (a biegu - 6:02 )
01.03.2015 - niedziela - miało być trzynaście
Ale było 10 - tak to jest, jak się po drodze musi wskoczyć do apteki. Stwierdziłem, że zajrzę w drodze "tam", żeby wiedzieć ile czasu mam dalej na trening - nie chciałem wrócić później niż obiecałem, że wrócę (młody był akurat marudny), a bałem się, że w drodze powrotnej będzie dramat - więc stanąłem w kolejce. I kulturalne 15 minut potencjalnego treningu zeszło mi w ogonku. Miny ludzi patrzących na mnie - nieodmiennie bezcenne. niemniej ja zamiast 13 zrobiłem dyszkę, chociaż dotrzymałem słowa - coś za coś.
Aha, i biegłem wolno - średnie tętno 145 bpm. Za to na koniec dokleiłem 4 przebieżki po 100 metrów w tempie około 3:50. Fajnie
Łączny dystans: 10,2km, Czas: 1h:06m:49s, Średnie tempo: 6:27 min/km - jakoś mnie nie niosło
04.03.2015 - środa
Tak jak inne powroty z pracy - dodatkowe 7,5kg na plecach robi różnicę, ale trenuje charakter bez historii, trochę zmienioną trasą (bo mnie czerwone złapało ). No może nie - zaczął boleć piszczel :/ brak rozciągania wychodzi bokiem. Tzn. przodem piszczela :/
Łączny dystans: 6,0 km, Czas: 39m:09s, Średnie tempo: 6:50 min/km (a biegu - 6:20)
05.03.2015 - czwartek
Środa wieczór - pakuję się - żeby rano mieć więcej czasu i nie chodzić jak zombiak. Szukam gatkek. Uśmiech mojej żony zwiastuje kłopoty. "A gdzie masz leginsy? W krótkich zamierzasz biec? Przecież wyprałam ci obie pary". No ok, idąc za jej radą - powiesiłem na kaloryferze, przez noc doschną.
W pracy przy przebieraniu się zonk - nie dość, że zapomniałem ledżinsów kaloryfera, to jeszcze zapomniałem kominiarki i rękawiczek. A pakowałem się wieczorem, żeby czegoś nie zapomnieć dobrze, że dla świętego spokoju miałem w plecaku krótkie gatki - więc pobiegłem z krótkim dołem. I akurat w ten dzień musiało piździć jak cholera, że dopiero pod koniec odtajały mi dłonie. I w którąkolwiek stronę bym nie biegł - zawsze wiatr w paszczę
A po biegu rozciąganie - takie porządne, 20 minut. Z młodym patrzącym na mnie jak na debila - bo żonka wyskoczyła do sklepu. Mówię Wam, lekko dezaprobująca mian ze strony 2-miesięcznego bąbla - bezcenna.
Łączny dystans: 6,08 km, Czas: 39m:32s, Średnie tempo: 6:30 min/km (a biegu - 6:15)
08.03.2015 - niedziela - plan na 1,5h biegu - wykonany
Nijak nie szło mi się zebrać - a jeszcze wyszliśmy z młodym na prawie 2h spaceru. Więc po nim zamierzałem zlec i delektować się Inką, a nie ruszać dupę.
Ale mnie żona wygoniła - więc powiedziałem "1,5 h biegania i wracam". Jak powiedziałem, tak zrobiłem - ale po 5km miałem dość - jakoś nie miałem serca do biegania - moze to po tym spacerze? W dodatku piszczel bolał, mimo czwartkowego rozciągania.
Poleciałem na moje uroczysko, szukać dzików no dobra, nie dzików,ale pobiegać po miękkim - fajnie było, a po kilku kilometrach wróciłem na ścieżkę osiedlową. Starałem się trzymać puls na wodzy (<155), i tempo w okolicy 6:15. I właśnie stwierdziłem, że czeka mnie kalibracja footpoda - bo jeśli tempo chwilowe cały czas mam w przedziale 6:15-6:20, a po pierwszym kilometrze zegarek pokazuje 5:55 to wiedz, że coś się dzieje.
W każdym razie biegłem zachowawczo, bieganie z plecakiem trochę bazy dorobiło, bo czułem się lekko - średnie tętno z treningu to 153, a max to 165, z czego przypadło to na samą końcówkę - a tam już leciałem 5:30 i ostatnie 200m około 5:00. Wreszcie dłuższe bieganie
Łączny dystans: 15,1 km, Czas: 1g:29m:20s, Średnie tempo: 5:55 min/km.
26.02.2015 - czwartek - czego by tu dziś zapomnieć
No właśnie - czego? No więc zapomniałem ledżinsów i plan powrotu do domu biegiem poszedł się biegać. Ledwo na autobus zdążyłem, i miałem szczęście, bo po zmianie siedziby mam autobus owszem, bezpośrednio. Ale co 30 minut - jak to w człowieku wyrabia samodyscyplinę :D
27.02.2015 - piątek
W skrócie - biegłem wolno, żeby nie podbijać pulsu ale i się nie zamęczyć żółwim tempem. Ostatnie 250 metrów szybciej, tak po 5:00
Łączny dystans: 5,80m, Czas: 36m:44s, Średnie tempo: 6:20 min/km (a biegu - 6:02 )
01.03.2015 - niedziela - miało być trzynaście
Ale było 10 - tak to jest, jak się po drodze musi wskoczyć do apteki. Stwierdziłem, że zajrzę w drodze "tam", żeby wiedzieć ile czasu mam dalej na trening - nie chciałem wrócić później niż obiecałem, że wrócę (młody był akurat marudny), a bałem się, że w drodze powrotnej będzie dramat - więc stanąłem w kolejce. I kulturalne 15 minut potencjalnego treningu zeszło mi w ogonku. Miny ludzi patrzących na mnie - nieodmiennie bezcenne. niemniej ja zamiast 13 zrobiłem dyszkę, chociaż dotrzymałem słowa - coś za coś.
Aha, i biegłem wolno - średnie tętno 145 bpm. Za to na koniec dokleiłem 4 przebieżki po 100 metrów w tempie około 3:50. Fajnie
Łączny dystans: 10,2km, Czas: 1h:06m:49s, Średnie tempo: 6:27 min/km - jakoś mnie nie niosło
04.03.2015 - środa
Tak jak inne powroty z pracy - dodatkowe 7,5kg na plecach robi różnicę, ale trenuje charakter bez historii, trochę zmienioną trasą (bo mnie czerwone złapało ). No może nie - zaczął boleć piszczel :/ brak rozciągania wychodzi bokiem. Tzn. przodem piszczela :/
Łączny dystans: 6,0 km, Czas: 39m:09s, Średnie tempo: 6:50 min/km (a biegu - 6:20)
05.03.2015 - czwartek
Środa wieczór - pakuję się - żeby rano mieć więcej czasu i nie chodzić jak zombiak. Szukam gatkek. Uśmiech mojej żony zwiastuje kłopoty. "A gdzie masz leginsy? W krótkich zamierzasz biec? Przecież wyprałam ci obie pary". No ok, idąc za jej radą - powiesiłem na kaloryferze, przez noc doschną.
W pracy przy przebieraniu się zonk - nie dość, że zapomniałem ledżinsów kaloryfera, to jeszcze zapomniałem kominiarki i rękawiczek. A pakowałem się wieczorem, żeby czegoś nie zapomnieć dobrze, że dla świętego spokoju miałem w plecaku krótkie gatki - więc pobiegłem z krótkim dołem. I akurat w ten dzień musiało piździć jak cholera, że dopiero pod koniec odtajały mi dłonie. I w którąkolwiek stronę bym nie biegł - zawsze wiatr w paszczę
A po biegu rozciąganie - takie porządne, 20 minut. Z młodym patrzącym na mnie jak na debila - bo żonka wyskoczyła do sklepu. Mówię Wam, lekko dezaprobująca mian ze strony 2-miesięcznego bąbla - bezcenna.
Łączny dystans: 6,08 km, Czas: 39m:32s, Średnie tempo: 6:30 min/km (a biegu - 6:15)
08.03.2015 - niedziela - plan na 1,5h biegu - wykonany
Nijak nie szło mi się zebrać - a jeszcze wyszliśmy z młodym na prawie 2h spaceru. Więc po nim zamierzałem zlec i delektować się Inką, a nie ruszać dupę.
Ale mnie żona wygoniła - więc powiedziałem "1,5 h biegania i wracam". Jak powiedziałem, tak zrobiłem - ale po 5km miałem dość - jakoś nie miałem serca do biegania - moze to po tym spacerze? W dodatku piszczel bolał, mimo czwartkowego rozciągania.
Poleciałem na moje uroczysko, szukać dzików no dobra, nie dzików,ale pobiegać po miękkim - fajnie było, a po kilku kilometrach wróciłem na ścieżkę osiedlową. Starałem się trzymać puls na wodzy (<155), i tempo w okolicy 6:15. I właśnie stwierdziłem, że czeka mnie kalibracja footpoda - bo jeśli tempo chwilowe cały czas mam w przedziale 6:15-6:20, a po pierwszym kilometrze zegarek pokazuje 5:55 to wiedz, że coś się dzieje.
W każdym razie biegłem zachowawczo, bieganie z plecakiem trochę bazy dorobiło, bo czułem się lekko - średnie tętno z treningu to 153, a max to 165, z czego przypadło to na samą końcówkę - a tam już leciałem 5:30 i ostatnie 200m około 5:00. Wreszcie dłuższe bieganie
Łączny dystans: 15,1 km, Czas: 1g:29m:20s, Średnie tempo: 5:55 min/km.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
31.03.2015 - wtorek - dawno mnie nie było, ale trochę biegałem :)
No biegałem, biegałem, szału nie było, ale 2-3 treningi udawało się wykroić. Nie były to jakieś wielkie biegania, a tylko powroty z pracy z plecakiem, ale co szóstka, to szóstka :)
W sumie od mojego ostatniego wpisu (8 marca) biegałem 10x - pierwsze 2 tygodnie po 2x, zeszły tydzień 3x (wtorek, środa, czwartek - miał być long w weekend, ale wyszły przedświąteczne porządki). I w tym tygodniu (a dziś wtorek) - mam już 2x 6km w nogach. Więc jest szansa że 4x pobiegnę, w tym w weekend coś dłuższego.
Ogólne wrażenia z biegania z plecakiem. Trzeba uważać na technikę, bo ciężki plecak (a mój w porywach dochodzi do 9km) zmienia motorykę - skraca krok, wywołuje podniesienia ramion i łatwo o przykurcze - u mnie objawia się to gulą na piszczelu - brak rozciągania i core - jak zawsze...
wczoraj z pracy nie brałem lapka, więc trochę przycisnąłem (jak na moje możliwości) - pierwszy km w 5:36, i stopniowo schodziłem, a ostatni wyszedł 5:09 o_O ogólnie dużo łatwiej niż mógłbym się spodziewać. Wieczorem rozciąganie, tak mocno zaniedbane, i rolowanie - tak znienawidzone. Ale czuć, że prawa łydka jest pospinana, i tego potrzebuję - więc walczę.
Maraton wiosną już odpuszczony, 19 kwietnia przy okazji Łódź Maraton biegnę dychę - spróbuję zaatakować 45:59, a co :) 16/17 maja w nocy biorę udział w drugiej edycji biegu po Lublinku - łódzkim lotnisku, a 23 maja - w Biegu Piotrkowską na dychę (może wreszcie <48?).
I w międzyczasie poszukam jakiegoś maratonu późną wiosną, może wczesnym latem - bo jak nie mam celu, to nie mam planu, jak nie mam planu, to wychodzi jak wychodzi - i bez tego nie będzie życiówek, a takowe tez planuję w 2015 :)
No biegałem, biegałem, szału nie było, ale 2-3 treningi udawało się wykroić. Nie były to jakieś wielkie biegania, a tylko powroty z pracy z plecakiem, ale co szóstka, to szóstka :)
W sumie od mojego ostatniego wpisu (8 marca) biegałem 10x - pierwsze 2 tygodnie po 2x, zeszły tydzień 3x (wtorek, środa, czwartek - miał być long w weekend, ale wyszły przedświąteczne porządki). I w tym tygodniu (a dziś wtorek) - mam już 2x 6km w nogach. Więc jest szansa że 4x pobiegnę, w tym w weekend coś dłuższego.
Ogólne wrażenia z biegania z plecakiem. Trzeba uważać na technikę, bo ciężki plecak (a mój w porywach dochodzi do 9km) zmienia motorykę - skraca krok, wywołuje podniesienia ramion i łatwo o przykurcze - u mnie objawia się to gulą na piszczelu - brak rozciągania i core - jak zawsze...
wczoraj z pracy nie brałem lapka, więc trochę przycisnąłem (jak na moje możliwości) - pierwszy km w 5:36, i stopniowo schodziłem, a ostatni wyszedł 5:09 o_O ogólnie dużo łatwiej niż mógłbym się spodziewać. Wieczorem rozciąganie, tak mocno zaniedbane, i rolowanie - tak znienawidzone. Ale czuć, że prawa łydka jest pospinana, i tego potrzebuję - więc walczę.
Maraton wiosną już odpuszczony, 19 kwietnia przy okazji Łódź Maraton biegnę dychę - spróbuję zaatakować 45:59, a co :) 16/17 maja w nocy biorę udział w drugiej edycji biegu po Lublinku - łódzkim lotnisku, a 23 maja - w Biegu Piotrkowską na dychę (może wreszcie <48?).
I w międzyczasie poszukam jakiegoś maratonu późną wiosną, może wczesnym latem - bo jak nie mam celu, to nie mam planu, jak nie mam planu, to wychodzi jak wychodzi - i bez tego nie będzie życiówek, a takowe tez planuję w 2015 :)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
8.04.2015 - wtorek
Wpis za 2 biegania - powrót z pracy w piątek i powrót z pracy wczoraj. Ogólna zasada jest taka: brak laptopa w plecaku = mniejszy ciężar = lepsza motoryka = nie boli piszczel.
Dwa biegi po 6km - nic wielkiego. W marcu Endomondo powiedziało mi, że zrobiłem niecałe 90 km - biednie. Ale zawsze lepiej mieć dziewiątkę przed zerem na liczniku niż gołe zero trochę filozofią zaleciało dziś (środa) wreszcie po wielkich bólach doprowadziłem swój rower do jako takiego porządku i przyszkodnikowałem do pracy - ze światłami, w cywilnych ciuchach i przypominając sobie jak się jeździ - 26 minut, więc bez tragedii. Do 22 powinienem móc zejść
A teraz ciekawostka, porównanie czasów powrotu do domu na 6-kilometrowej trasie:
- jak nie ma korków, autobus 30 minut (do pracy 20 - nie wiem jak on to robi), rower ze 25 minut, biegiem 32-34
- jak są korki, biegiem i rowerem tak samo, autobus 1h15 czyli 2x szybciej jestem w domu z buta
Z ciekawostek organizacyjnych - prawdopodobnie zapiszę się na Maraton Solidarności w Gdańsku 15.08 - to da mi tyle czasu żeby się do niego dobrze przygotować, i jednocześnie zostanie chwila na oddech przed maratonami jesiennymi - Wrocław/Warszwa.
Wpis za 2 biegania - powrót z pracy w piątek i powrót z pracy wczoraj. Ogólna zasada jest taka: brak laptopa w plecaku = mniejszy ciężar = lepsza motoryka = nie boli piszczel.
Dwa biegi po 6km - nic wielkiego. W marcu Endomondo powiedziało mi, że zrobiłem niecałe 90 km - biednie. Ale zawsze lepiej mieć dziewiątkę przed zerem na liczniku niż gołe zero trochę filozofią zaleciało dziś (środa) wreszcie po wielkich bólach doprowadziłem swój rower do jako takiego porządku i przyszkodnikowałem do pracy - ze światłami, w cywilnych ciuchach i przypominając sobie jak się jeździ - 26 minut, więc bez tragedii. Do 22 powinienem móc zejść
A teraz ciekawostka, porównanie czasów powrotu do domu na 6-kilometrowej trasie:
- jak nie ma korków, autobus 30 minut (do pracy 20 - nie wiem jak on to robi), rower ze 25 minut, biegiem 32-34
- jak są korki, biegiem i rowerem tak samo, autobus 1h15 czyli 2x szybciej jestem w domu z buta
Z ciekawostek organizacyjnych - prawdopodobnie zapiszę się na Maraton Solidarności w Gdańsku 15.08 - to da mi tyle czasu żeby się do niego dobrze przygotować, i jednocześnie zostanie chwila na oddech przed maratonami jesiennymi - Wrocław/Warszwa.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12