Agonia polskich biegów długich
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
Adam, ale Ty piszesz o tym, że białym nie chce się trenować? możesz mieć rację.
ale jeżeli chcesz przy okazji powiedzieć, że bieganie kilku zawodów, mocno, w trakcie weekendu, jest naturalne i normalne, i nie ma w tym drugiego dna, to jest to chyba żart.
ale ludzie lubią oglądać kabaret. w tym bieganie przypomina nieco wrestling.
ale jeżeli chcesz przy okazji powiedzieć, że bieganie kilku zawodów, mocno, w trakcie weekendu, jest naturalne i normalne, i nie ma w tym drugiego dna, to jest to chyba żart.
ale ludzie lubią oglądać kabaret. w tym bieganie przypomina nieco wrestling.
Go Hard Or Go Home
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale polscy zawodnicy (są tacy), też biegają zawody dwa razy w weekend (nawet trzy, w sobotę rano i wieczorem), czasami nawet pod zmienionymi nazwiskami.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 sty 2015, 22:34
- Życiówka na 10k: 31:37
- Życiówka w maratonie: brak
Widzę, że niektórzy mają bardzo zaawansowany nawyk- "nie znam się, to się wypowiem". Ja osobiście nie umiem pływać, więc nie wskakuję do basenu na głębokie wody. Ot taką dygresją zacznę. Ale skoro już kilku "znawców tematu" jest tutaj razem z nami to nawet dobrze. Postaram Was się uświadomić byście nie szerzyli głupot dalej.
@Qba Krause
Musimy sobie coś wyjaśnić. Po 1 wiedziałem, że zamiast odnieść się do merytorycznej części tekstu chwycisz się mojego tonu wypowiedzi jak tonący brzytwy. Nie, nie każdy musi się ze mną zgadzać bym stwierdził iż jest "fajny", a ten który się nie zgadza jest "ble". Jeśli ktoś wyprowadzi mnie z błędu, pokaże nowe fakty, udowodni coś to jestem mu wdzięczny, zwracam szacunek i chętnie przyznaję się do błędu. Ale nie trawię jeśli ktoś się nie zna, a wypowiada.
Uważasz, że jestem jednym z tych, którzy przegrywają z Keniolami i nie mogą przeboleć tego, że kasa wędruje właśnie do nich. Zaskoczę Cię, bo nigdy nie ścigałem się z nimi w biegu ulicznym. Biegam sobie skromne 32' na dychę i nie myślę jeszcze aby z nimi rywalizować. To nie mój poziom...jeszcze (biegam 6 lat, zaczynałem od sprintów ale z czasem się wydłużałem i w zasadzie tak szczerze z ręką na sercu to można uznać, że biegi długie trenuje od roku). Tak więc jeszcze nie doszedłem do poziomu czarnych. Ba, nawet więcej, unikam ścigania się z nimi.
Powiedziałeś, żebym biegał dla przyjemności. Właśnie to robię!!! Kocham biegać, nie wyobrażam sb bez tego życia, a dzień bez treningu to dla mnie dzień stracony, czuję sie źle i wql. Odnosząc się do Twoich słów ja właśnie biegam dla przyjemności. Wezmę udział w biegu z nagrodami nie tylko finansowymi ale też rzeczowymi, gdzie nie raz wygraną jest tylko przewodnik po okolicach. Wymień mi natomiast choćby jednego Keniola, który brałby udział w biegu z nagrodami rzeczowymi!!! Nie możesz??? A no zapewne dlatego, że oni nie biegają dla przyjemności a dla kasy, to ich praca. Trudno się dziwić, bo to często jedyna szansa dla nich oraz ich rodzin- ja to doskonale rozumiem.
Teraz odnośnie dopingu. Fakt, nie podałem swoich źródeł. No to poczytaj sobie choćby to, tak na dzień dobry:
http://www.magazynbieganie.pl/najlepsza ... a-dopingu/
Zwróć uwagę na moment: "Na przełomie lat 2012/2013 przyłapano na dopingu 17 biegaczy z tego kraju, w tym jednego z najlepszych półmaratończyków świata Matthew Kisorio oraz startującego w Polsce Cosmasa Kyevę. Warto przy tym dodać, że Kyeva w tym roku wrócił na polskie trasy, wygrywając z bardzo dobrym czasem maraton w Dębnie."
Mówisz, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Generalnie się zgadzam, ale w przypadku konkurencji sportowych jeśli jedna osoba w drużynie jest na wspomagaczach, to 99% że reszta również na nich jedzie, a ci którzy się sprzeciwią są wydalani. Kiedyś też byłem głupi i sądziłem, że to sprawa indywidualna. Jednak jak obejrzałem dokument o Armstrongu, który możesz znaleźć na stronie wkinie.tv pt. "Nie cofnę się przed niczym" (linku nie mogę wrzucić bo coś go tutaj dzieli i nie działa prawidłowo), to pojąłem, że jak bierze jeden to i wszyscy w teamie, obejrzyj sb ten dokument to zrozumiesz jak wielki jest problem, jak to działa od środka oraz jak to jest, że gość ma tak mocne plecy i tyle kasy, że nikt nie jest mu w stanie nic zrobić dopóki nie wygadał się koleżka z grupy, co było dowodem niepodważalnym.
No i co do organizatorów jasne, że będą robić co chcą z pieniędzmi. Jednak zastanówmy się czy aby napewno są to "ich" pieniądze. No to teraz uważaj, bo powiem coś, do czego może nie każdy doszedł. To co dostajemy w pakiecie startowym jest zazwyczaj od sponsorów. Nagrody rzeczowe w 90% pochodzą od sponsorów, którzy w zamian wpisują się w zawody jako partner i zwiększają swoją rozpoznawalność, czysty marketing. Nagrody finansowe bardzo często funduje jakiś wójt, burmistrz albo jeszcze ktoś inny, a nawet jeśli robi to organizator, to zauważ iż jest to z pieniędzy zebranych z puli opłaty startowego. Dlatego też bardzo często jest zapis w regulaminie, że poniżej jakiejś ilości zawodników nagrody finansowe mogą się zmienić lub nawet wcale ich nie być. To co dostajemy w pakiecie jako koszulki itp. również jest w poczet startowego. Tak więc to nie są pieniądze organizatora, a " N A S Z E " !!! Oczywiście organizator może ze swojej kieszeni pierw wyłożyć kasę na obstawę biegu, służby porządkowe, wykupienie miejsca, firmy cateringowej, ale później sobie to pokrywa wpisowymi. Jednak często termin zapłaty (szczególnie przy większych imprezach ze względu na trudności logistyczne) jest ustawiony zdecydowanie wcześniej tydzień/2/miesiąc by organizator mógł z tej puli załatwić to co niezbędne. Pomijam tu biegi bez wpisowego, gdzie faktycznie organizator pokrywa koszty, ale takich biegów w stusunku do tych płatnych jest strzelam 1:5 a po drugie w takich biegach nie ma nagród finansowych więc Kenioli również, dlatego zostawiam ten aspekt. No więc wracając do wątku to są nasze pieniądze i nie wiadomo czy akurat z tej puli nie idzie kasa na np. ściągnięcie takiego "abuberuberaba". Masz taką pewność? Bo ja nie mam...Niech potwierdzi mi na piśmie org. że to ze swojej kieszeni mu opłacił fanty. A idzie bardziej nie o to co robią z pieniędzmi, ale o to, że nie trzymają się własnych regulaminów. No i bardziej przykry aspekt wolą wspierać innych aniżeli swoich. A zamiast tego mogliby takiego Kulkę czy Kerna czy kogoś od nas zaprosić. Bieg równie byłby medialny, a każdy wiedziałby kto wygrał i z pewnością nie zapomniał zaraz po zawodach nazwiska faworyta...
Wracając do "nadludzkich możliwości regeneracji czarnych" twierdzisz iż oni biegają na pół gwizdka więc nie potrzebują aż takiej regeneracji. Prawie Ci się udało to tłumaczenie... Ale zastanówmy się tak głęboko... Skoro biegają na pół gwizda, to czy nie lepiej byłoby pójść na maksa i wygrać w takim głównym biegu europejskim kasę 10-20x(w zależności od biegu) większą ??? No ja bym wolał dać z siebie wszystko i zamiast z 1 miejscem wygrać 2 000zł to być np. 3 i wygrać 20 000zł. No skoro tak luźno wygrywają to logicznie wynika z tego, że ich możliwości są zdecydowanie większe. No to muszę Cię rozczarować, że niestety nie. Gdyby tak było to by jeździli po Ameryce, a nie Polsce. Zdradzę Ci sekret, oni idą prawie na maksa w każdym biegu. Porozmawiałbyś trochę z ludźmi takimi jak Kern Artur to byś wiedział, że duża część z nich na takiej 5 czy dyszce sapie głośniej od niego. Raczej nie jest to objaw luzu... Tak więc obaliłem Twóją tezę, szukaj dalej tłumaczeń hahahahahahhaah
A i byłbym zapomniał "Kubuś" to że po 3 sezonach ich nie ma, nie wiąże się z ich bogactwem, a wypompowaniem. Pokaż mi taką willę któregoś z tych Twoich biegaczy co biegali w drużynie objazdowej. Czekam na fotki- ustawie je sb na tapecie dla motywacji :D buahahah. Zwyczajnie są wypompowani i wtedy jeżdzą po niszowych biegach gdzie mogą jeszcze wygrać z czasem 30' na dychę. Jednak co bardziej prawdopodobne pan menedżer sprowadza na ich miejsce "świeże mięsko", bo hajs się musi zgadzać...
Podsumowując jeśli te wszystki argumenty, które przytoczyłem, do Ciebie nie tafiają, to nie mamy o czym gadać. I również otóż też mam dla cb świetną wiadomość- nie musisz komentować tego o czym nie masz pojęcia. W tym czasie możesz zająć się zbieraniem znaczków lub składaniem modeli. Pozdro
@Adam Klein
No i teraz kilka słów do Pana redaktora. Zgadzam się, poziom polskich zawodników spadł. Widzę to choćby po wynikach MMP na dychę. Jakieś 5-10 lat temu regularnie granicę 30' mocno łamało załóżmy 5 osób, a teraz tylko jedna. Ja wierzę w wynik 28' na dychę u przeciętnego nawet czarnego. Wierzę w wynik 2,10-2,15h na maratonie. Ale nie wierzę w regenerację z dnia na dzień. Do tej kwestii Pan się nie odniósł.... Jakiś czas temu przeczytałem gdzieś(niestety tutaj już nie pamiętam źródła) o dziwnej sytuacji. Mianowicie w pewnych zawodach biegł sb właśnie czarny koleżka z jednej z tych drużyn objazdowych nie pamiętam skks czy benedek czy jakiejś jeszcze innej. Wygrał połówkę w upalnych warunkach bodajże z czasem lekko ponad godz. 1,02h chyba. Na nst. zawodach (również połówka) tydzień później niespodziewanie organizator zapowiedział kontrolę. Cóż się okazało ten sam koleś dobiegł w granicach 1,10h Przypadek? Nie "sołdzę". No więc piętnowany menedżer odpowiedział, że ponoć biegł z gorączką/ przeziębieniem czy czymś innym. No sory, ale ja na miejscu menedżera nie dopuściłbym go do startu chorego. Taki start to niesamowity wysiłek, a ryzyko iż dostałby zapalenia gardła czy czegoś innego jest niesamowite. Takie rzeczy się wtedy leczy tydz/dwa więc na nst. zawodach ten gość by już nie biegł i jak to się mówi "hajs by się nie zgadzał". A znając coraz większą pazerność menedżerów i brak ich granic przyzwoitoiści to dbaliby o kieszeń. To są cwaniaki i analityki więc im ryzyko nie byłoby na rękę. Oczywiście zakończenie tej historyjki jest takie iż gość tydz. później kolejną połówkę czy maraton bez kontroli biegł już "swoim" tempem....
Na koniec powiem, że np. Ukraińcy (mowa o tych, którzy jeżdżą sami indywidualnie) też mają bardzo dobre wyniki zbliżone do murzynów i nieraz przygrywają z nimi o włos, a jakoś nie startują w maratonach dzień po dniu. Oczywiście biegają z dnia na dzień np. dzisiaj 5km, a jutro 10km. Ale wtedy już tego drugiego dnia mają normalny wynik rzędu 30,30'-31'. No i jak widać są to biegi zdycydowanie krótsze. Dlatego też uważam iż w ich przypadku taka dyspozycja jest możliwa. Choć też świecą im się oczy na pieniądze i zaraz po dekoracji spadają do domciów, to jednak zdarzają się tacy, którzy zostają i idzie nawet z nimi wymienić kilka słów. To wszystko co mam do powiedzenia.
@Qba Krause
Musimy sobie coś wyjaśnić. Po 1 wiedziałem, że zamiast odnieść się do merytorycznej części tekstu chwycisz się mojego tonu wypowiedzi jak tonący brzytwy. Nie, nie każdy musi się ze mną zgadzać bym stwierdził iż jest "fajny", a ten który się nie zgadza jest "ble". Jeśli ktoś wyprowadzi mnie z błędu, pokaże nowe fakty, udowodni coś to jestem mu wdzięczny, zwracam szacunek i chętnie przyznaję się do błędu. Ale nie trawię jeśli ktoś się nie zna, a wypowiada.
Uważasz, że jestem jednym z tych, którzy przegrywają z Keniolami i nie mogą przeboleć tego, że kasa wędruje właśnie do nich. Zaskoczę Cię, bo nigdy nie ścigałem się z nimi w biegu ulicznym. Biegam sobie skromne 32' na dychę i nie myślę jeszcze aby z nimi rywalizować. To nie mój poziom...jeszcze (biegam 6 lat, zaczynałem od sprintów ale z czasem się wydłużałem i w zasadzie tak szczerze z ręką na sercu to można uznać, że biegi długie trenuje od roku). Tak więc jeszcze nie doszedłem do poziomu czarnych. Ba, nawet więcej, unikam ścigania się z nimi.
Powiedziałeś, żebym biegał dla przyjemności. Właśnie to robię!!! Kocham biegać, nie wyobrażam sb bez tego życia, a dzień bez treningu to dla mnie dzień stracony, czuję sie źle i wql. Odnosząc się do Twoich słów ja właśnie biegam dla przyjemności. Wezmę udział w biegu z nagrodami nie tylko finansowymi ale też rzeczowymi, gdzie nie raz wygraną jest tylko przewodnik po okolicach. Wymień mi natomiast choćby jednego Keniola, który brałby udział w biegu z nagrodami rzeczowymi!!! Nie możesz??? A no zapewne dlatego, że oni nie biegają dla przyjemności a dla kasy, to ich praca. Trudno się dziwić, bo to często jedyna szansa dla nich oraz ich rodzin- ja to doskonale rozumiem.
Teraz odnośnie dopingu. Fakt, nie podałem swoich źródeł. No to poczytaj sobie choćby to, tak na dzień dobry:
http://www.magazynbieganie.pl/najlepsza ... a-dopingu/
Zwróć uwagę na moment: "Na przełomie lat 2012/2013 przyłapano na dopingu 17 biegaczy z tego kraju, w tym jednego z najlepszych półmaratończyków świata Matthew Kisorio oraz startującego w Polsce Cosmasa Kyevę. Warto przy tym dodać, że Kyeva w tym roku wrócił na polskie trasy, wygrywając z bardzo dobrym czasem maraton w Dębnie."
Mówisz, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora. Generalnie się zgadzam, ale w przypadku konkurencji sportowych jeśli jedna osoba w drużynie jest na wspomagaczach, to 99% że reszta również na nich jedzie, a ci którzy się sprzeciwią są wydalani. Kiedyś też byłem głupi i sądziłem, że to sprawa indywidualna. Jednak jak obejrzałem dokument o Armstrongu, który możesz znaleźć na stronie wkinie.tv pt. "Nie cofnę się przed niczym" (linku nie mogę wrzucić bo coś go tutaj dzieli i nie działa prawidłowo), to pojąłem, że jak bierze jeden to i wszyscy w teamie, obejrzyj sb ten dokument to zrozumiesz jak wielki jest problem, jak to działa od środka oraz jak to jest, że gość ma tak mocne plecy i tyle kasy, że nikt nie jest mu w stanie nic zrobić dopóki nie wygadał się koleżka z grupy, co było dowodem niepodważalnym.
No i co do organizatorów jasne, że będą robić co chcą z pieniędzmi. Jednak zastanówmy się czy aby napewno są to "ich" pieniądze. No to teraz uważaj, bo powiem coś, do czego może nie każdy doszedł. To co dostajemy w pakiecie startowym jest zazwyczaj od sponsorów. Nagrody rzeczowe w 90% pochodzą od sponsorów, którzy w zamian wpisują się w zawody jako partner i zwiększają swoją rozpoznawalność, czysty marketing. Nagrody finansowe bardzo często funduje jakiś wójt, burmistrz albo jeszcze ktoś inny, a nawet jeśli robi to organizator, to zauważ iż jest to z pieniędzy zebranych z puli opłaty startowego. Dlatego też bardzo często jest zapis w regulaminie, że poniżej jakiejś ilości zawodników nagrody finansowe mogą się zmienić lub nawet wcale ich nie być. To co dostajemy w pakiecie jako koszulki itp. również jest w poczet startowego. Tak więc to nie są pieniądze organizatora, a " N A S Z E " !!! Oczywiście organizator może ze swojej kieszeni pierw wyłożyć kasę na obstawę biegu, służby porządkowe, wykupienie miejsca, firmy cateringowej, ale później sobie to pokrywa wpisowymi. Jednak często termin zapłaty (szczególnie przy większych imprezach ze względu na trudności logistyczne) jest ustawiony zdecydowanie wcześniej tydzień/2/miesiąc by organizator mógł z tej puli załatwić to co niezbędne. Pomijam tu biegi bez wpisowego, gdzie faktycznie organizator pokrywa koszty, ale takich biegów w stusunku do tych płatnych jest strzelam 1:5 a po drugie w takich biegach nie ma nagród finansowych więc Kenioli również, dlatego zostawiam ten aspekt. No więc wracając do wątku to są nasze pieniądze i nie wiadomo czy akurat z tej puli nie idzie kasa na np. ściągnięcie takiego "abuberuberaba". Masz taką pewność? Bo ja nie mam...Niech potwierdzi mi na piśmie org. że to ze swojej kieszeni mu opłacił fanty. A idzie bardziej nie o to co robią z pieniędzmi, ale o to, że nie trzymają się własnych regulaminów. No i bardziej przykry aspekt wolą wspierać innych aniżeli swoich. A zamiast tego mogliby takiego Kulkę czy Kerna czy kogoś od nas zaprosić. Bieg równie byłby medialny, a każdy wiedziałby kto wygrał i z pewnością nie zapomniał zaraz po zawodach nazwiska faworyta...
Wracając do "nadludzkich możliwości regeneracji czarnych" twierdzisz iż oni biegają na pół gwizdka więc nie potrzebują aż takiej regeneracji. Prawie Ci się udało to tłumaczenie... Ale zastanówmy się tak głęboko... Skoro biegają na pół gwizda, to czy nie lepiej byłoby pójść na maksa i wygrać w takim głównym biegu europejskim kasę 10-20x(w zależności od biegu) większą ??? No ja bym wolał dać z siebie wszystko i zamiast z 1 miejscem wygrać 2 000zł to być np. 3 i wygrać 20 000zł. No skoro tak luźno wygrywają to logicznie wynika z tego, że ich możliwości są zdecydowanie większe. No to muszę Cię rozczarować, że niestety nie. Gdyby tak było to by jeździli po Ameryce, a nie Polsce. Zdradzę Ci sekret, oni idą prawie na maksa w każdym biegu. Porozmawiałbyś trochę z ludźmi takimi jak Kern Artur to byś wiedział, że duża część z nich na takiej 5 czy dyszce sapie głośniej od niego. Raczej nie jest to objaw luzu... Tak więc obaliłem Twóją tezę, szukaj dalej tłumaczeń hahahahahahhaah
A i byłbym zapomniał "Kubuś" to że po 3 sezonach ich nie ma, nie wiąże się z ich bogactwem, a wypompowaniem. Pokaż mi taką willę któregoś z tych Twoich biegaczy co biegali w drużynie objazdowej. Czekam na fotki- ustawie je sb na tapecie dla motywacji :D buahahah. Zwyczajnie są wypompowani i wtedy jeżdzą po niszowych biegach gdzie mogą jeszcze wygrać z czasem 30' na dychę. Jednak co bardziej prawdopodobne pan menedżer sprowadza na ich miejsce "świeże mięsko", bo hajs się musi zgadzać...
Podsumowując jeśli te wszystki argumenty, które przytoczyłem, do Ciebie nie tafiają, to nie mamy o czym gadać. I również otóż też mam dla cb świetną wiadomość- nie musisz komentować tego o czym nie masz pojęcia. W tym czasie możesz zająć się zbieraniem znaczków lub składaniem modeli. Pozdro
@Adam Klein
No i teraz kilka słów do Pana redaktora. Zgadzam się, poziom polskich zawodników spadł. Widzę to choćby po wynikach MMP na dychę. Jakieś 5-10 lat temu regularnie granicę 30' mocno łamało załóżmy 5 osób, a teraz tylko jedna. Ja wierzę w wynik 28' na dychę u przeciętnego nawet czarnego. Wierzę w wynik 2,10-2,15h na maratonie. Ale nie wierzę w regenerację z dnia na dzień. Do tej kwestii Pan się nie odniósł.... Jakiś czas temu przeczytałem gdzieś(niestety tutaj już nie pamiętam źródła) o dziwnej sytuacji. Mianowicie w pewnych zawodach biegł sb właśnie czarny koleżka z jednej z tych drużyn objazdowych nie pamiętam skks czy benedek czy jakiejś jeszcze innej. Wygrał połówkę w upalnych warunkach bodajże z czasem lekko ponad godz. 1,02h chyba. Na nst. zawodach (również połówka) tydzień później niespodziewanie organizator zapowiedział kontrolę. Cóż się okazało ten sam koleś dobiegł w granicach 1,10h Przypadek? Nie "sołdzę". No więc piętnowany menedżer odpowiedział, że ponoć biegł z gorączką/ przeziębieniem czy czymś innym. No sory, ale ja na miejscu menedżera nie dopuściłbym go do startu chorego. Taki start to niesamowity wysiłek, a ryzyko iż dostałby zapalenia gardła czy czegoś innego jest niesamowite. Takie rzeczy się wtedy leczy tydz/dwa więc na nst. zawodach ten gość by już nie biegł i jak to się mówi "hajs by się nie zgadzał". A znając coraz większą pazerność menedżerów i brak ich granic przyzwoitoiści to dbaliby o kieszeń. To są cwaniaki i analityki więc im ryzyko nie byłoby na rękę. Oczywiście zakończenie tej historyjki jest takie iż gość tydz. później kolejną połówkę czy maraton bez kontroli biegł już "swoim" tempem....
Na koniec powiem, że np. Ukraińcy (mowa o tych, którzy jeżdżą sami indywidualnie) też mają bardzo dobre wyniki zbliżone do murzynów i nieraz przygrywają z nimi o włos, a jakoś nie startują w maratonach dzień po dniu. Oczywiście biegają z dnia na dzień np. dzisiaj 5km, a jutro 10km. Ale wtedy już tego drugiego dnia mają normalny wynik rzędu 30,30'-31'. No i jak widać są to biegi zdycydowanie krótsze. Dlatego też uważam iż w ich przypadku taka dyspozycja jest możliwa. Choć też świecą im się oczy na pieniądze i zaraz po dekoracji spadają do domciów, to jednak zdarzają się tacy, którzy zostają i idzie nawet z nimi wymienić kilka słów. To wszystko co mam do powiedzenia.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2015, 19:05 przez jaroslaw911, łącznie zmieniany 3 razy.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
Adam, ale jak polski zawodnik biegnie 3 x w weekend, wtedy nie jest to raczej start 3 x na maksa, co nie? wyniki są dalekie od PB i jest to raczej zwykły skok na kasę, albo przysługa. czy pod względem sportowym jest to korzystne - na inną dyskusję.
ale jak zawodnik z importu biegnie 3 x w weekend praktycznie tak samo. a potem odnajduję jego PB i jest te PB relatywnie bliskie wynikom z weekendu, wtedy zaczynam się nad tym zastanawiać.
żeby nie było - nie mówię, że wszyscy Polacy są cacy, a zawodnicy z importu be.
kontrole powinny być - mniej koszulek w pakietach, więcej wyrywkowych kontroli.
i jeszcze jedno - czy organizatorzy sprawdzają rzetelnie, czy jakiś zawodnik nie został gdzieś wcześniej złapany? i właśnie jest w trakcie kary?
ale jak zawodnik z importu biegnie 3 x w weekend praktycznie tak samo. a potem odnajduję jego PB i jest te PB relatywnie bliskie wynikom z weekendu, wtedy zaczynam się nad tym zastanawiać.
żeby nie było - nie mówię, że wszyscy Polacy są cacy, a zawodnicy z importu be.
kontrole powinny być - mniej koszulek w pakietach, więcej wyrywkowych kontroli.
i jeszcze jedno - czy organizatorzy sprawdzają rzetelnie, czy jakiś zawodnik nie został gdzieś wcześniej złapany? i właśnie jest w trakcie kary?
Go Hard Or Go Home
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 sty 2015, 22:34
- Życiówka na 10k: 31:37
- Życiówka w maratonie: brak
Takie sprawdzanie czy też zapis regulaminowy iż zawodnicy wykluczeni przez doping nie będą dopuszczeni jest tylko na kilku największych połówkach/maratonach. Inna kwestia to jak oni to sprawdzają, tego to nie wiem. Jednak jak już wspomniałem są tacy, którzy mają zakaz, ale w Polce biegają, bo nikt ich nie sprawdza, a nawet jak wyjdzie na jaw, że taki delikwent mimo zakazu biegł to nikt się tym nie przejmuje i nie wymaga od niego zwrotu nagrody. Tak normalnie to podchodzi to pod paragraf jako zwykła kradzież no ale Polska to nie Ameryka, federalni ich tu nie ścigają tak śmiechem żartem :P.WojtekM pisze:i jeszcze jedno - czy organizatorzy sprawdzają rzetelnie, czy jakiś zawodnik nie został gdzieś wcześniej złapany? i właśnie jest w trakcie kary?
Co do wyników właśnie oto chodzi. Nie porównujmy sytuacji gdzie ja np. dziś biegnę 2,5km w biegu podwórkowym ze śr. 3,30'/km, a jutro po lasku 8km po 3,20'. A żyć na 10km mam 31,37'.
Raz się wygłupiłem, bo po mocnym ciągu 22km w tempie 3,25'/km następnego dnia pobiegłem sb w lokalnym biegu. Chyba ze 3km tam było więc co to dla mnie... (żyć 8,38) Tym bardziej iż wiedziałem, że stawka niewygórowana, a zawsze coś tam można było z rzeczówki wygrać. Jednak głównie tak naprawdę chciałem spr. jak się będę czuł i uwierz mi biegłem w granicach 3,20-3,30 i nie wiedziałem co się dzieje...
Zresztą każdy lepszy trener powie Ci, że aby dojść do sb po maratonie z extra wynikiem, potrzeba nawet miesiąca, a więc ty samym potrzeba miesiąca by znowu ten wynik powtórzyć.
Takie pier... że dzisiaj ktoś biegnie 1,02h na połówkę, a jutro 2,14h w maratonie w oparciu o ciężką pracę to sb może zachować ich menedżer na potrzeby wywiadów z gazetami...
-
- Stary Wyga
- Posty: 225
- Rejestracja: 27 lis 2010, 10:42
- Życiówka na 10k: 00:43:43
- Życiówka w maratonie: 03:25:30
- Kontakt:
Słownie jest to tysiąc sześćset siedemdziesiąt cztery złote i sześćdziesiąt pięć groszy.Pełna pula nagród wyniosła 1.674,650 zł (słownie: jeden milion sześćset siedemdziesiąt cztery tysiące sześćset pięćdziesiąt złotych).
Nie ogarniam po grzyba w ogóle wstawiać w liczby kropki i przecinki.
wysek dla kogoś kto ma tak idiotyczne poglądy w kwestii udziału innych, lepszych, nie do pokonania biegaczy nie mam ani grama szacunku i powtórzę to jeszcze raz: udaj się do jakiegoś psychiatry dobrze Ci radze. Mam to głęboko w pompie co napiszesz na mój temat a jeszcze głębiej to co sadzisz na mój temat. Jak nie potrafisz zaakceptować, ze ktoś lepiej biega bo, bo... itd to moja następna dobra rada dla Ciebie jest taka abyś kupił sobie np. wędkę i zaczął wędkować to uspokaja, łagodzi frustracje No widzisz jaki ze mnie "wujek dobra rada" Szkoda tylko, ze to jest forum publiczne bo w przeciwnym razie odniósł bym się do Twoich poglądów jeszcze bardziej "kulturalnie". Oby mniej takich pajacy* jak Ty.
* pajac - pot. «osoba zachowująca się niepoważnie lub ubrana pstrokato, dziwacznie» (źródło: słownik j. polskiego PWN)
* pajac - pot. «osoba zachowująca się niepoważnie lub ubrana pstrokato, dziwacznie» (źródło: słownik j. polskiego PWN)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 791
- Rejestracja: 30 lip 2001, 10:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O! To wychodzi, ze nie tylko ja na tym forum potrzebuje sie liczyc z pozwami za probe naruszenia dobr osobistych!rufuz pisze:wysek dla kogoś kto ma tak idiotyczne poglądy w kwestii udziału innych, lepszych, nie do pokonania biegaczy nie mam ani grama szacunku
...
Oby mniej takich pajacy* jak Ty.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 sty 2015, 22:34
- Życiówka na 10k: 31:37
- Życiówka w maratonie: brak
@rufuz
Widzę, że jedyne co potrafisz to obrażać innych w sieci. Mówisz, że mamy idiotyczne poglądy(osobiście zgadzam się z wyskiem). Ale jak do tej pory nie przedstawiłeś żadnego argumentu na swoje stanowisko. Nie wprowadzasz żadnych nowych faktów w konwersację. Ot takie gadanie dla samego gadania aby ego sb poprawić. "On jest głupi, bo tak". Nie chodzi o to, że są lepsi biegacze od nas, tylko o to, że są lepsi przez doping. Masz jakieś swoje spostrzeżenia na ten temat? Jakieś uwagi, przemyślenia, coś nowego dodasz w tej sprawie? Chętnie dowiem się czegoś nowego, konkretnego, rzeczowego, merytorycznego....
Widzę, że jedyne co potrafisz to obrażać innych w sieci. Mówisz, że mamy idiotyczne poglądy(osobiście zgadzam się z wyskiem). Ale jak do tej pory nie przedstawiłeś żadnego argumentu na swoje stanowisko. Nie wprowadzasz żadnych nowych faktów w konwersację. Ot takie gadanie dla samego gadania aby ego sb poprawić. "On jest głupi, bo tak". Nie chodzi o to, że są lepsi biegacze od nas, tylko o to, że są lepsi przez doping. Masz jakieś swoje spostrzeżenia na ten temat? Jakieś uwagi, przemyślenia, coś nowego dodasz w tej sprawie? Chętnie dowiem się czegoś nowego, konkretnego, rzeczowego, merytorycznego....
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
a ja sprobuję się w miarę kulturalnie odnieść do wypowiedzi jarosława - wybacz, że nie tak obszernie, jak ty, ale temat chyba mnie mniej obchodzi niż Ciebie
1.
2.
3. czytałem wszystkie artykuły Nagórka i wiele innych, jednak to, co ty piszesz
4.
5.
6. rozumiem, że powrót do rzeczywistości musi być przykry, ale trudno:
uwierz mi, że dla przeciętnego amatora nie ma znaczenia, czy wygra Polak czy Kenijczyk. 99% amatorów nie zna nazwisk Kulki czy Kerna i - mówiąc wprost - nie odchodzą ich wyniki tych zawodników, a ich nazwiska jako zwycięzców są równie szybko zapominane jak piąta woda po kiptanui.
na koniec - ja rozumiem, że na forum zwracamy się do siebie per "Ty", ale nie Kubusiuj mi tu, ok? Chociażby ze względu na różnicę wieku między nami brzmi to średnio.
1.
to już nie jest bieganie dla przyjemności, ale nałóg. podstaw sobie zamiast "bieganie" słowo "alkohol" albo "kwas".nie wyobrażam sb bez tego życia, a dzień bez treningu to dla mnie dzień stracony, czuję sie źle i wql.
2.
a po co miałbym to robić i czego miałoby to dowieść w kontekście moich wypowiedzi?Wymień mi natomiast choćby jednego Keniola, który brałby udział w biegu z nagrodami rzeczowymi!!! Nie możesz???
3. czytałem wszystkie artykuły Nagórka i wiele innych, jednak to, co ty piszesz
to bzdura oparta o emocje i przypuszczenia. nie chce mi się z tym polemizować, uważam to zdanie za żenujące.w przypadku konkurencji sportowych jeśli jedna osoba w drużynie jest na wspomagaczach, to 99% że reszta również na nich jedzie
4.
czyli jak komuś płacisz, to po zapłacie są to nadal Twoje pieniądze? bardzo ciekawa koncepcja ekonomiczna, ale obawiam się, że żyjemy w trochę innym świecie. w nim pieniądze kóre komuś oddasz stają się jego własnością i tak samo, jak ty możesz zdecydować, że za swoje 100 złotych kupisz sobie uczestnictwo w biegu, tak jego organizator może zadecydować, że 100 złotych od Ciebie wyda na hotel dla trzecioligowego Keniola. nie zgadzasz się z tym? to mu nie płać.Tak więc to nie są pieniądze organizatora, a " N A S Z E "
5.
po pierwsze, pojechałeś z tym 10-20. po drugie, tam biegają lepsi koledzy, z którymi nie wygrają. po trzecie, tutaj mają miły i pewny, choć mniejszy zarobek. nie są zachłanni wow, sapią i dyszą? kurczę, to rzeczywiście obiektywny wyznacznik maksymalnego wysiłku. gratuluje obalenia mojej tezy za pomocą zdania Artura Kerna o sapaniu.to czy nie lepiej byłoby pójść na maksa i wygrać w takim głównym biegu europejskim kasę 10-20x(w zależności od biegu) większą ???
6. rozumiem, że powrót do rzeczywistości musi być przykry, ale trudno:
uwierz mi, że dla przeciętnego amatora nie ma znaczenia, czy wygra Polak czy Kenijczyk. 99% amatorów nie zna nazwisk Kulki czy Kerna i - mówiąc wprost - nie odchodzą ich wyniki tych zawodników, a ich nazwiska jako zwycięzców są równie szybko zapominane jak piąta woda po kiptanui.
na koniec - ja rozumiem, że na forum zwracamy się do siebie per "Ty", ale nie Kubusiuj mi tu, ok? Chociażby ze względu na różnicę wieku między nami brzmi to średnio.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 sty 2015, 22:34
- Życiówka na 10k: 31:37
- Życiówka w maratonie: brak
No właśnie Qba Krause temat mniej Cię obchodzi, nie chcesz poznać mechanizmów rządzących biegami ulicznymi w Polsce, więc nie wiem po mam tracić czas na dyskusje z kimś, kto nie chce przyswoić wiedzy. No ale skoro już odniosłeś się do moich słów to i ja postaram się okazać szacunek. Tak apropo widzę, że trochę odchodzimy od głównego tematu, więc pozwolisz że i ja w takim wypadku pójdę ze swoim tokiem rozumowania ciut dalej.
1. Tak, świetnie to nazwałeś. Jest to mój nałóg i chyba oto w tym chodzi. O tzw. "pozytywną zajawkę". Każdy biegacz kocha to zmęczenie potreningowe, to uczucie spełnienia i mimo wyczerpania wypełnia nas radość, spokój wewnętrzny itp. No wiadomo endorfiny i te sprawy. Czy to źle? Nie wiem czy wiesz ale herbata czy kawa też zawierają substancje uzależniające. Czy to znaczy że mam sb odmówić herbaty wieczorem? Czy to znaczy, że jest to złe? W odniesieniu do pasji nie ma czegoś takiego jak zły nałóg. Podejrzewam, że również Ty czujesz to samo co ja gdy biegasz więc nie wiem o co chalo. Tym bardziej nie wiem co to ma wspólnego do głównego wątku no ale..
2. Napisałem to w kontekście Twojej wypowiedzi jako kontrargument iż nie jestem frustratem, który nie może przeboleć, że murzyn mi kasę zawija, a biegam dla przyjemności nawet tam gdzie nie ma nagród finansowych w odróżnieniu od panów z grup skks i innych. Tak więc nie zależy mi na walce z nimi o kasę. Stwierdzenie iż oni nie biegają dla nagród rzeczowych miało nasunąć prosty wniosek, że dla nich, a głównie ich menedżerów bieganie to czysty biznes, na którym się zarabia. A wiadomo jak to jest w biznesie.. wszystkie chwyty dozwolone...
3. Może i troszkę jest w tym domysłu, ale widać nie oglądałeś materiałów dokumentalnych, choćby w części tych, które ja widziałem. Jak obejrzysz ten film z Armstrongiem, który podrzuciłem wcześniej, może trochę zmienisz zdanie. To, że Ty uważasz moje stanowisko za żenujące to już Twoja sprawa indywidualna. Żeby była jasność odnosząc się do drużyny miałem na myśli grupy objazdowe w Polsce: skks, benedek i resztę. Nie zrozum mnie źle- nie twierdzę, że skoro przykładowo 1 sprinter amerykański u pewnego trenera jedzie na koksie to reszta drużyny również jedzie. Tutaj spr. jest trochę bardziej skomplikowana, bo brać mógł sam zawodnik co było jego własnym wyborem i wtedy faktycznie nie dowodzi to temu, że reszta musi brać. Jednak wracając do naszych bohaterów z skks czy benio, oni nie mają takich powiązań czy znajomości aby załatwić sb koks. To nie takie proste aby pójść do apteki i poprosić o EPO. Im ten koks załatwiają menedżerowie (jak już wspominałem kilka osób pisało tu i ówdzie co widziało),a w takiej sytuaji jeśli gość daje koks 1 swojemu zawodnikowi to daje prawdopodobnie i reszcie.
4. Ciekawe spojrzenie muszę przyznać. No w dużej mierze masz rację. Jednak skoro już tak dogłębnie analizujemy temat to pójdźmy tą drogą dalej. Jasne, że kupujac coś w sklepie, w chwili zapłacenia kasa jest własnością sprzedawcy, a towar jest własnością Twoją. Ale masz prawo wymagać aby ten towar nie był np. przeterminowany tak? Podobnie i tutaj płacimy startowe, mamy prawo wymagać aby trasa była dobrze oznaczona, bezpieczna, były służby porządkowe, punkty odżywcze itd. Nie możemy tego wyegzekwować siłą ale domagamy się uczciwości. To tak jak z "darami" na tacę. Dajesz je dobrowolnie więc nie powinieneś wypominać komuś, że dałeś kasę, która poszła nie tu gdzie chciałeś. No ale jeśli ksiądz mówi, że "ofiara" idzie na dom dziecka, a w rzeczywistości kupuje sb nową furę no to szlak jasny może trafić człowieka.
5. Nie pojechałem nic a nic. W Polce za 1 miejsce w główniejszym biegu maratońskim dostanie zazwyczaj ok. 5 tysi zł, a za wygraną w NYC ... 130 000 dolarów !!!!!!!!!!!!!
http://www.runners-world.pl/biegi/NYC-Maraton,4003,1
Czekaj policzę Ci różnicę przy obecnym kursie, 130 000 x 3,7 = 481 000zł. Załóżmy więc tak jak mówiłem że dobiegnie 3. Niech zgarnie nawet śmieszną 1/6 tego co daje ok. 80 tyś. zł. Jest to 16x więcej... A dlaczego by mieli nie wygrali? Na koksie są w stanie walczyć na równi z tymi z czołówki. No tylko że właśnie... masz rację, tam prawdopodobieństwo, że ich przyłapią na koksie jest zbyt wysokie, musieliby lecieć na "czysto" i w tym problem. Ale tak jak mówię niech dobiegnie 3 to poświęcenie się opłaci. Ja bym tak zrobił
No, a teraz co do tej pięknej atmosfery w Polsce i wql, to teraz Ty kolego dołożyłeś do pieca równo hahaha. Tak i co jeszcze może powiesz, że przyciągnęła ich kuchnia polska tak? Bigos i kapuśniak oraz pierogi. To z pewnością zadecydowało hahahahaha. Nie są zachłanni? Nie no jasne, tylko w momencie gdy menedżer odwiedza dolinę Iten, to ci z 3 ligi błagają wręcz aby ich zabrać do "pracy" bo wiedzą, że to ich jedyna szansa życiowa. A skoro już o tym mowa przytoczę słowa 1 z menedżerów. W wywiadzie dla jakiegoś pisemniaka powiedział, że oni tą kasę co dostają prawie całą zabierają do siebie. Nie wydają jej na pierdoły i nawet oszczędzają na jedzeniu. Powiedz mi jak ktoś taki może nie być zachłanny.. Dla niego człowieku liczy się każdy grosz uciułany.
Czy sapanie jest wskaźnikiem wytrzymałości? Nie. Czy sapanie jest sygnał i oznaką zmęczenia? Tak. No wybacz ale nie powiesz mi, że jak ktoś dycha za mną niczym parowóz to znaczy, że bardzo luźno mu się biegnie... Zresztą u zawodowych długasów oddech jest miarowy i jest ważnym elementem treningu. Sam charakter TLENOWY biegów długich sprawia właśnie, że jesteśmy na wolniejszych obrotach przebiec bez zadyszki zdecydowanie więcej. Jesli ktoś zaś sapie oznacza to, że jego wymiania tlenowa jest słaba, i wyobraź sb, że to świadczy o zmęczeniu. Ciekawostkę Ci powiem. W swojej całej karierze miałem wiele sytuacji gdzie dochodziłem czołówkę biegu i nie byłem pewny czy mogę już kogoś minąć czy też ten ktoś również się czai. Jednak zawsze, ale to zawsze, gdy słyszałem sapanie mijałem ich bez namysłu. I jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ta sapiąca osoba mnie z powrotem wyprzedziła. Sapać można gdy ma się kolkę lub gdy masz finisz ost. 200m na dychę i zaczynasz lecieć sprintem i zaczynają się procesy beztlenowe. Tod takim względem jest to normalne i wtedy nie jest wyznacznikiem co kto potrafi.
6, Hmmm nie oświeciłeś mnie swoimi teoriami, które są czysto hipotetyczne no ale spoko, nie spodziewałem się raczej abyś coś nowego wniósł w tą konwersację więc mnie nie zawiodłeś
Czy ja wiem czy tak łatwo o naszych zapominają i amatorzy nie interesują się czołówką. Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Nie wiem jak u Cb w Poznaniu ale u nas w Lbn właśnie szczególnie amatorzy się interesują tymi co wygrali. Choćby z tego z względu, że potem pytają ich o porady i wskazówki. U Cb może faktycznie "temat mniej obchodzi ludzi". No nie wiem, ciężko mi to ocenić jak tam u Was jest...
1. Tak, świetnie to nazwałeś. Jest to mój nałóg i chyba oto w tym chodzi. O tzw. "pozytywną zajawkę". Każdy biegacz kocha to zmęczenie potreningowe, to uczucie spełnienia i mimo wyczerpania wypełnia nas radość, spokój wewnętrzny itp. No wiadomo endorfiny i te sprawy. Czy to źle? Nie wiem czy wiesz ale herbata czy kawa też zawierają substancje uzależniające. Czy to znaczy że mam sb odmówić herbaty wieczorem? Czy to znaczy, że jest to złe? W odniesieniu do pasji nie ma czegoś takiego jak zły nałóg. Podejrzewam, że również Ty czujesz to samo co ja gdy biegasz więc nie wiem o co chalo. Tym bardziej nie wiem co to ma wspólnego do głównego wątku no ale..
2. Napisałem to w kontekście Twojej wypowiedzi jako kontrargument iż nie jestem frustratem, który nie może przeboleć, że murzyn mi kasę zawija, a biegam dla przyjemności nawet tam gdzie nie ma nagród finansowych w odróżnieniu od panów z grup skks i innych. Tak więc nie zależy mi na walce z nimi o kasę. Stwierdzenie iż oni nie biegają dla nagród rzeczowych miało nasunąć prosty wniosek, że dla nich, a głównie ich menedżerów bieganie to czysty biznes, na którym się zarabia. A wiadomo jak to jest w biznesie.. wszystkie chwyty dozwolone...
3. Może i troszkę jest w tym domysłu, ale widać nie oglądałeś materiałów dokumentalnych, choćby w części tych, które ja widziałem. Jak obejrzysz ten film z Armstrongiem, który podrzuciłem wcześniej, może trochę zmienisz zdanie. To, że Ty uważasz moje stanowisko za żenujące to już Twoja sprawa indywidualna. Żeby była jasność odnosząc się do drużyny miałem na myśli grupy objazdowe w Polsce: skks, benedek i resztę. Nie zrozum mnie źle- nie twierdzę, że skoro przykładowo 1 sprinter amerykański u pewnego trenera jedzie na koksie to reszta drużyny również jedzie. Tutaj spr. jest trochę bardziej skomplikowana, bo brać mógł sam zawodnik co było jego własnym wyborem i wtedy faktycznie nie dowodzi to temu, że reszta musi brać. Jednak wracając do naszych bohaterów z skks czy benio, oni nie mają takich powiązań czy znajomości aby załatwić sb koks. To nie takie proste aby pójść do apteki i poprosić o EPO. Im ten koks załatwiają menedżerowie (jak już wspominałem kilka osób pisało tu i ówdzie co widziało),a w takiej sytuaji jeśli gość daje koks 1 swojemu zawodnikowi to daje prawdopodobnie i reszcie.
4. Ciekawe spojrzenie muszę przyznać. No w dużej mierze masz rację. Jednak skoro już tak dogłębnie analizujemy temat to pójdźmy tą drogą dalej. Jasne, że kupujac coś w sklepie, w chwili zapłacenia kasa jest własnością sprzedawcy, a towar jest własnością Twoją. Ale masz prawo wymagać aby ten towar nie był np. przeterminowany tak? Podobnie i tutaj płacimy startowe, mamy prawo wymagać aby trasa była dobrze oznaczona, bezpieczna, były służby porządkowe, punkty odżywcze itd. Nie możemy tego wyegzekwować siłą ale domagamy się uczciwości. To tak jak z "darami" na tacę. Dajesz je dobrowolnie więc nie powinieneś wypominać komuś, że dałeś kasę, która poszła nie tu gdzie chciałeś. No ale jeśli ksiądz mówi, że "ofiara" idzie na dom dziecka, a w rzeczywistości kupuje sb nową furę no to szlak jasny może trafić człowieka.
5. Nie pojechałem nic a nic. W Polce za 1 miejsce w główniejszym biegu maratońskim dostanie zazwyczaj ok. 5 tysi zł, a za wygraną w NYC ... 130 000 dolarów !!!!!!!!!!!!!
http://www.runners-world.pl/biegi/NYC-Maraton,4003,1
Czekaj policzę Ci różnicę przy obecnym kursie, 130 000 x 3,7 = 481 000zł. Załóżmy więc tak jak mówiłem że dobiegnie 3. Niech zgarnie nawet śmieszną 1/6 tego co daje ok. 80 tyś. zł. Jest to 16x więcej... A dlaczego by mieli nie wygrali? Na koksie są w stanie walczyć na równi z tymi z czołówki. No tylko że właśnie... masz rację, tam prawdopodobieństwo, że ich przyłapią na koksie jest zbyt wysokie, musieliby lecieć na "czysto" i w tym problem. Ale tak jak mówię niech dobiegnie 3 to poświęcenie się opłaci. Ja bym tak zrobił
No, a teraz co do tej pięknej atmosfery w Polsce i wql, to teraz Ty kolego dołożyłeś do pieca równo hahaha. Tak i co jeszcze może powiesz, że przyciągnęła ich kuchnia polska tak? Bigos i kapuśniak oraz pierogi. To z pewnością zadecydowało hahahahaha. Nie są zachłanni? Nie no jasne, tylko w momencie gdy menedżer odwiedza dolinę Iten, to ci z 3 ligi błagają wręcz aby ich zabrać do "pracy" bo wiedzą, że to ich jedyna szansa życiowa. A skoro już o tym mowa przytoczę słowa 1 z menedżerów. W wywiadzie dla jakiegoś pisemniaka powiedział, że oni tą kasę co dostają prawie całą zabierają do siebie. Nie wydają jej na pierdoły i nawet oszczędzają na jedzeniu. Powiedz mi jak ktoś taki może nie być zachłanny.. Dla niego człowieku liczy się każdy grosz uciułany.
Czy sapanie jest wskaźnikiem wytrzymałości? Nie. Czy sapanie jest sygnał i oznaką zmęczenia? Tak. No wybacz ale nie powiesz mi, że jak ktoś dycha za mną niczym parowóz to znaczy, że bardzo luźno mu się biegnie... Zresztą u zawodowych długasów oddech jest miarowy i jest ważnym elementem treningu. Sam charakter TLENOWY biegów długich sprawia właśnie, że jesteśmy na wolniejszych obrotach przebiec bez zadyszki zdecydowanie więcej. Jesli ktoś zaś sapie oznacza to, że jego wymiania tlenowa jest słaba, i wyobraź sb, że to świadczy o zmęczeniu. Ciekawostkę Ci powiem. W swojej całej karierze miałem wiele sytuacji gdzie dochodziłem czołówkę biegu i nie byłem pewny czy mogę już kogoś minąć czy też ten ktoś również się czai. Jednak zawsze, ale to zawsze, gdy słyszałem sapanie mijałem ich bez namysłu. I jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ta sapiąca osoba mnie z powrotem wyprzedziła. Sapać można gdy ma się kolkę lub gdy masz finisz ost. 200m na dychę i zaczynasz lecieć sprintem i zaczynają się procesy beztlenowe. Tod takim względem jest to normalne i wtedy nie jest wyznacznikiem co kto potrafi.
6, Hmmm nie oświeciłeś mnie swoimi teoriami, które są czysto hipotetyczne no ale spoko, nie spodziewałem się raczej abyś coś nowego wniósł w tą konwersację więc mnie nie zawiodłeś
Czy ja wiem czy tak łatwo o naszych zapominają i amatorzy nie interesują się czołówką. Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Nie wiem jak u Cb w Poznaniu ale u nas w Lbn właśnie szczególnie amatorzy się interesują tymi co wygrali. Choćby z tego z względu, że potem pytają ich o porady i wskazówki. U Cb może faktycznie "temat mniej obchodzi ludzi". No nie wiem, ciężko mi to ocenić jak tam u Was jest...
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Za taką objętość tekstu, dostałbyś już ze 3-4 stówki. Może zmień hobby.
- Gwynbleidd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 830
- Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
- Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
- Życiówka w maratonie: powyżej trzech
Od kogo by dostał? Nawet wydawca "Z życia naszego gimnazjum" wolałby opublikować dowolny ciąg znaków tej objętości niż ten bełkot...
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Czytałeś to?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Z życia naszego gimnazjum?
Każdy poniedziałek zaczynam od kawki i lektury tego zacnego magazynu.
Każdy poniedziałek zaczynam od kawki i lektury tego zacnego magazynu.