MEL. - Schody do Nieba (a właściwie na Everest)
Moderator: infernal
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Środa 7 stycznia. Rano moje rozmemłanie trwa w najlepsze. Nie udaje mi się zrobić planowanego porannego treningu, za to wieczorem się otrząsam i robię 5x42 piętra, co zajmuje mi 1h13'. Przy okazji mierzę czas - spokojne wejścia trwają 9-10', a zejście ok. 5'. Wejścia co 2 stopnie nie opłacają się - czasowo wygląda to niewiele lepiej, a męczę się dużo bardziej.
Mam też dobrą wiadomość. Napisał do mnie kolega ultras, z którym już w niejednym wspólnym biegu brałam udział, że może być moim supportem w czasie Wyzwania. Cudownie!!! CU-DOW-NIE!!! Co prawda nastawiam się na samowystarczalność i bardzo dobre przygotowanie logistyczne przed biegiem, ale nie ma to jak mieć kogoś, do kogo można zadzwonić w razie potrzeby, żeby pomógł, przywiózł, załatwił coś, czego nie przewidziałam, a jest potrzebne, czy nawet wsparł dobrym słowem. A być może nawet będzie kibicował gdzieś tam i służył osobistą pomocą na miejscu. TadeK sam jest ultrasem, w 24-godzinnych biegach brał udział (w tym raz ze mną), więc dobrze będzie wiedział co i jak.
Fajnie, fajnie, fajnie!
Dieta:
rano woda z cytryną, woda z sokiem;
śniadanie: gruszka; domowe musli z mlekiem sojowym (prażone płatki owsiane, sezam, orzechy ziemne, włoskie, rodzynki...etc.)
3 jabłka,
[reszty nie pamiętam]
~~
Czwartek 8 stycznia. W nocy nie mogłam zasnąć, więc raniutko zrywam się i przed pracą robię trening 4x42 piętra w 1h04'. Wieczorem planuję to samo, ale okazuje się, że nieprzespana noc robi swoje i w czasie pracy zaczynam walczyć z sennością. Osiem godzin jakoś udaje mi się wytrzymać, ale na kolejny trening nie mam już sił. Wracam do domu i dosłownie padam. Zasypiam o godz. 20.
Dieta:
rano: woda z cytryną; gruszka;
[schody]
śniadanie: 2 bułki pszenne z pastą groszkową wg własnej wersji przepisu na guacamole z zielonego groszku z książki "Widelec zamiast noża" (mrożony groszek zielony, sok z cytryny, czosnek, nierafinowany olej lniany, zielona pietruszka, sól)
3 jabłka, 2 małe ogórki kiszone, czerwona papryka; zielona herbata;
obiad: pęczakotto (cebula, czosnek, nierafinowany olej rzepakowy, czerwona papryka, kapusta pekińska, kasza jęczmienna pęczak, groch; przyprawy, sól)
5-6 klementynek, 3 banany, garść ziaren słonecznika;
kolacja: 2 kromki chleba razowego z ziarnami z suszonym pomidorem w oleju rzepakowym, 1 kromka chleba orkiszowego z masłem orzechowym z czarnymi oliwkami; herbata owocowa.
Mam też dobrą wiadomość. Napisał do mnie kolega ultras, z którym już w niejednym wspólnym biegu brałam udział, że może być moim supportem w czasie Wyzwania. Cudownie!!! CU-DOW-NIE!!! Co prawda nastawiam się na samowystarczalność i bardzo dobre przygotowanie logistyczne przed biegiem, ale nie ma to jak mieć kogoś, do kogo można zadzwonić w razie potrzeby, żeby pomógł, przywiózł, załatwił coś, czego nie przewidziałam, a jest potrzebne, czy nawet wsparł dobrym słowem. A być może nawet będzie kibicował gdzieś tam i służył osobistą pomocą na miejscu. TadeK sam jest ultrasem, w 24-godzinnych biegach brał udział (w tym raz ze mną), więc dobrze będzie wiedział co i jak.
Fajnie, fajnie, fajnie!
Dieta:
rano woda z cytryną, woda z sokiem;
śniadanie: gruszka; domowe musli z mlekiem sojowym (prażone płatki owsiane, sezam, orzechy ziemne, włoskie, rodzynki...etc.)
3 jabłka,
[reszty nie pamiętam]
~~
Czwartek 8 stycznia. W nocy nie mogłam zasnąć, więc raniutko zrywam się i przed pracą robię trening 4x42 piętra w 1h04'. Wieczorem planuję to samo, ale okazuje się, że nieprzespana noc robi swoje i w czasie pracy zaczynam walczyć z sennością. Osiem godzin jakoś udaje mi się wytrzymać, ale na kolejny trening nie mam już sił. Wracam do domu i dosłownie padam. Zasypiam o godz. 20.
Dieta:
rano: woda z cytryną; gruszka;
[schody]
śniadanie: 2 bułki pszenne z pastą groszkową wg własnej wersji przepisu na guacamole z zielonego groszku z książki "Widelec zamiast noża" (mrożony groszek zielony, sok z cytryny, czosnek, nierafinowany olej lniany, zielona pietruszka, sól)
3 jabłka, 2 małe ogórki kiszone, czerwona papryka; zielona herbata;
obiad: pęczakotto (cebula, czosnek, nierafinowany olej rzepakowy, czerwona papryka, kapusta pekińska, kasza jęczmienna pęczak, groch; przyprawy, sól)
5-6 klementynek, 3 banany, garść ziaren słonecznika;
kolacja: 2 kromki chleba razowego z ziarnami z suszonym pomidorem w oleju rzepakowym, 1 kromka chleba orkiszowego z masłem orzechowym z czarnymi oliwkami; herbata owocowa.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Piątek 9 stycznia. Wiecie co się dzieje z moimi łydkami? Są jak wielkie bochny chleba. Czuję, jak mi pęcznieją. Coś przeokropnego. I czasami zdarza się, że chcę nogę gdzieś rozciągnąć i chwyta mnie skurcz. A taka wielka łyda w skurczu to coś strasznie bolesnego. Najważniejsze - otrząsnęłam się. Rano przed pracą trening 4x42 piętra, po pracy też 4x42 piętra. Trochę jednak wplatam 2-stopnie między normalne, spokojne 1-stopniowe podejścia. Wszystko wtedy inaczej pracuje. Łydy mnie bolą, idę poleżeć z nogami w górze.
Dieta:
Udało mi się po raz pierwszy w życiu kupić i zjeść topinambur!
rano: woda z cytryną, herbata z suszu owocowego z goździkami i imbirem;
śniadanie: klementynka, surówka z topinambura z jabłkiem i sokiem z cytryny;
[schody1]
II śniadanie: buła orkiszowa z pastą z ziaren słonecznika i suszonego pomidora w oleju rzepakowym z ziołami,
2 klementynki, 2 banany, 3 jabłka; herbata zielona;
obiad: zupa z cukinii i topinambura (cebula, czosnek, olej rzepakowy, topinambur, kapusta pekińska, cukinia, ziemniak, przyprawy, sól) z kaszą pęczak; 2 kromki chleba orkiszowego z pastą z zielonego groszku (jw.),
garść ziaren słonecznika, woda;
[schody2]
woda; klementynka;
kolacja: risotto (mojej córki: ryż brązowy, dynia, cebula, pestki dyni, przyprawy), herbata z suszu "dzika róża" + przyprawy; 2 ciastka kokosowe, 2 kostki gorzkiej czekolady.
Dieta:
Udało mi się po raz pierwszy w życiu kupić i zjeść topinambur!
rano: woda z cytryną, herbata z suszu owocowego z goździkami i imbirem;
śniadanie: klementynka, surówka z topinambura z jabłkiem i sokiem z cytryny;
[schody1]
II śniadanie: buła orkiszowa z pastą z ziaren słonecznika i suszonego pomidora w oleju rzepakowym z ziołami,
2 klementynki, 2 banany, 3 jabłka; herbata zielona;
obiad: zupa z cukinii i topinambura (cebula, czosnek, olej rzepakowy, topinambur, kapusta pekińska, cukinia, ziemniak, przyprawy, sól) z kaszą pęczak; 2 kromki chleba orkiszowego z pastą z zielonego groszku (jw.),
garść ziaren słonecznika, woda;
[schody2]
woda; klementynka;
kolacja: risotto (mojej córki: ryż brązowy, dynia, cebula, pestki dyni, przyprawy), herbata z suszu "dzika róża" + przyprawy; 2 ciastka kokosowe, 2 kostki gorzkiej czekolady.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Sobota 10 stycznia. Dziś rano Falenica, czyli 10 km po wydmie. Nie czuję się świeżo po wczorajszym treningu schodowym, ale Falenicy nie odpuszczam. Najpierw kibicuję synowi, który biegnie 6,66 km oraz innym znajomym, a potem ruszam na swoją golgotę. Chciałabym napisać, że biegło mi się tragicznie, ale ja nawet nie biegłam, prawie wszystkie podbiegi szłam. Nie tylko dlatego że serce, płuca nie dawały rady, ale przede wszystkim czułam straszny ból ud na podbiegach. Na zbiegach bolały łydki, ale temu mogłam się jakoś przeciwstawić, bo kocham zbieganie. Mój czas netto na mecie to... 1:05:52 (oficjalnie pewnie będzie kilkanaście sekund więcej, bo było jakieś zamieszanie na starcie i zanim się zorientowałam, to już trochę przeleciało). Dużo gorzej niż miesiąc temu i daleko od mojego celu złamania w tym roku godziny na tej trasie. Ale to odległy cel, bo tymczasem skupiam się na schodach. Wiedziałam, że będzie kiepsko, ale niespodzianką dla mnie jest, że aż tak. Potem ruszyłam na trasę BnO FalIno. W międzyczasie zaczął padać deszcz, podłoże było strasznie mokre. Nie miałam sił bieg, właściwie szłam i tylko od czasu do czasu trochę podbiegałam. W dwóch miejscach trochę się pogubiłam (biegłam bez kompasu), więc czas na pewno nie będzie rewelacyjny. Ale nie o to chodziło. Pokręciłam się dziś na świeżym powietrzu, na miękkim podłożu, więc duża odmiana w stosunku do klatki schodowej, gdzie jest dużo, śmierdzi, nuda i kręci się w głowie od ciągłych nawrotów. Wróciłam do domu strasznie przemoczona i zmarznięta.
Wieczorem idę na imprezę (ponoć będzie też żarcie wege).
Dieta:
rano: woda z cytryną;
śniadanie: kasza jaglana z daktylami, korą cynamonową, wiórkami kokosowymi, karobem, pestkami słonecznika + pół banana; napar z czystka;
[bieg1]
jakiś izotonik na ciepło, który dawali na mecie
[bieg2]
napar z czystka, jabłko, kanapka z razowego chleba z ziarnami i pastą słonecznikową z pomidorem suszonym (jw.)
obiad: zupa z cukinii i topinambura (jw.); ziemniaki, brokuł na parze, nierafinowany olej lniany; napar z czystka;
1 ciastko kokosowe, 3 kostki gorzkiej czekolady;
czarna herbata;
...
Wieczorem idę na imprezę (ponoć będzie też żarcie wege).
Dieta:
rano: woda z cytryną;
śniadanie: kasza jaglana z daktylami, korą cynamonową, wiórkami kokosowymi, karobem, pestkami słonecznika + pół banana; napar z czystka;
[bieg1]
jakiś izotonik na ciepło, który dawali na mecie
[bieg2]
napar z czystka, jabłko, kanapka z razowego chleba z ziarnami i pastą słonecznikową z pomidorem suszonym (jw.)
obiad: zupa z cukinii i topinambura (jw.); ziemniaki, brokuł na parze, nierafinowany olej lniany; napar z czystka;
1 ciastko kokosowe, 3 kostki gorzkiej czekolady;
czarna herbata;
...
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
...
sok pomidorowy; pieczona papryka (różnokolorowa); penne z suszonymi pomidorami w oleju; ziemniak z kalafiorem, brokułem i marchewką; dużo liści świeżego szpinaku, ogórek kiszony; szarlotka; pierogi ze szpinakiem, jakieś danie z warzyw (cukinia, pieczarki, cebula...?); ciasto czekoladowe; zupa dyniowa; jabłko; woda z cytryną.
To powyżej, to moje menu z imprezy, a do tego zabawa na 102. Organizator, a zarazem jubilat, to znana postać zarówno w kręgach tanga argentyńskiego, salsy, jak i członek zespołu Bloco Central, który przygrywa czasami także na Maratonie czy Półmaratonie Warszawskim (np. tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=XS-FgGP9xhM), więc możecie wyobrazić sobie, w jak gorących rytmach argentyńsko-brazylijskich, wśród niezwykle pozytywnych, młodych (często tylko duchem) ludzi bawiłam się wczoraj (dzisiaj!) do godz. 3 nad ranem. Wytańczyłam się, wykręciłam biodrami, wyskakałam...
sok pomidorowy; pieczona papryka (różnokolorowa); penne z suszonymi pomidorami w oleju; ziemniak z kalafiorem, brokułem i marchewką; dużo liści świeżego szpinaku, ogórek kiszony; szarlotka; pierogi ze szpinakiem, jakieś danie z warzyw (cukinia, pieczarki, cebula...?); ciasto czekoladowe; zupa dyniowa; jabłko; woda z cytryną.
To powyżej, to moje menu z imprezy, a do tego zabawa na 102. Organizator, a zarazem jubilat, to znana postać zarówno w kręgach tanga argentyńskiego, salsy, jak i członek zespołu Bloco Central, który przygrywa czasami także na Maratonie czy Półmaratonie Warszawskim (np. tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=XS-FgGP9xhM), więc możecie wyobrazić sobie, w jak gorących rytmach argentyńsko-brazylijskich, wśród niezwykle pozytywnych, młodych (często tylko duchem) ludzi bawiłam się wczoraj (dzisiaj!) do godz. 3 nad ranem. Wytańczyłam się, wykręciłam biodrami, wyskakałam...
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Niedziela 11 stycznia. Po wczorajszych ekscesach muszę sobie zrobić dzień na regenerację. Rano lecę na jogę vinyasa rozciąganie 1h, potem na bazarek po zakupy, potem spokojny Bieg WOŚP "Policz się z cukrzycą" z moją córką ok. 5,5km w ok. 35'. Wieczorem idę na basen, ale nie pływam, korzystam tylko z sauny rzymskiej 3x10' (z automasażem) oraz różnych takich bąbelków masujących w małym basenie. Mam nadzieję, że się wystarczająco zregenerowałam przed moim ostatnim tygodniem mocniejszych treningów przed Wyzwaniem. Bo w ostatnim tygodniu zamierzam głównie odpoczywać.
Dieta:
rano: woda z cytryną;
[joga]
śniadanie: owsianka: płatki owsiane, rodzynki, wiórki kokosowe, ziarna dyni, owoce z kompotu czereśniowego (mojej mamy), jagody (moje); herbata owocowa;
obiad: zupa-krem z zielonego groszku (czosnek, cebula, nierafinowany olej rzepakowy, kapusta pekińska, mrożony groszek, ziemniaki, przyprawy, sól) ze świeżo zmielonym siemieniem lnianym i sosem sojowym;
[bieg]
obiad: pieczone warzywa (burak, marchew, pasternak, ziemniak, nierafinowany olej rzepakowy, sól) z kaszą pęczak; herbata owocowa;
gruszka, 2 kromki chleba razowego z ziarnami z miodem; garść migdałów, garść orzechów włoskich;
woda + sok z jabłek i gruszek;
[sauna]
woda + sok z jabłek i gruszek;
kolacja: kasza pęczak + jajko, pomidor, 2 ogórki kiszone, garść czarnych oliwek, garść natki pietruszki;
garść rodzynek; jabłko; wafel ryżowy z pastą słonecznikowo-pomidorową (jw.).
(Chyba pisałam już, że od czasu do czasu jem jajko - dziś właśnie taki dzień, bo zapomniałam wcześniej namoczyć jakieś ziarna strączkowych.)
Aha, wczorajszy BnO trwał u mnie 72:01, a mapa wyglądała tak: http://orienteering.waw.pl/sites/defaul ... _openk.gif
A tutaj ja jako kibic:
Dieta:
rano: woda z cytryną;
[joga]
śniadanie: owsianka: płatki owsiane, rodzynki, wiórki kokosowe, ziarna dyni, owoce z kompotu czereśniowego (mojej mamy), jagody (moje); herbata owocowa;
obiad: zupa-krem z zielonego groszku (czosnek, cebula, nierafinowany olej rzepakowy, kapusta pekińska, mrożony groszek, ziemniaki, przyprawy, sól) ze świeżo zmielonym siemieniem lnianym i sosem sojowym;
[bieg]
obiad: pieczone warzywa (burak, marchew, pasternak, ziemniak, nierafinowany olej rzepakowy, sól) z kaszą pęczak; herbata owocowa;
gruszka, 2 kromki chleba razowego z ziarnami z miodem; garść migdałów, garść orzechów włoskich;
woda + sok z jabłek i gruszek;
[sauna]
woda + sok z jabłek i gruszek;
kolacja: kasza pęczak + jajko, pomidor, 2 ogórki kiszone, garść czarnych oliwek, garść natki pietruszki;
garść rodzynek; jabłko; wafel ryżowy z pastą słonecznikowo-pomidorową (jw.).
(Chyba pisałam już, że od czasu do czasu jem jajko - dziś właśnie taki dzień, bo zapomniałam wcześniej namoczyć jakieś ziarna strączkowych.)
Aha, wczorajszy BnO trwał u mnie 72:01, a mapa wyglądała tak: http://orienteering.waw.pl/sites/defaul ... _openk.gif
A tutaj ja jako kibic:
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Tutaj jest mój syn na falenickiej wydmie:
A tutaj ja (jak jakaś Matka Teresa):
A tutaj ja (jak jakaś Matka Teresa):
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Poniedziałek 12 stycznia. Nie czuję się zregenerowana. Rano trudno mi się zebrać do pracy, a co dopiero na trening. Robię sobie jeszcze jeden dzień wolnego zgodnie z zasadą: lepszy zawodnik niedotrenowany, niż przetrenowany. Co prawda wieczorem czuję się już lepiej i mogłabym sobie po schodach pobiegać, ale decyduję jednak nie zmieniać porannych założeń i idę na jogę. Na miejscu okazuje się, że na sali brak miejsca, więc zabieram się do mniejszej salki, gdzie jest joga kundalini 1h.
Wieczorem trochę boli mnie brzuch (podejrzewam, że z głodu, bo przed jogą nie jem), ale nie mam specjalnie apetytu.
Dieta:
rano: woda z cytryną, herbata owocowa;
śniadanie: gruszka; 3 kromki chleba razowego z ziarnami z pastą słonecznikowo-pomidorową;
3 jabłka; 2 ogóreczki kiszone; herbata rooibos;
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica; garść ziaren słonecznika;
sok jabłkowo-gruszowy z wodą;
[joga]
herbata owocowa;
kolacja: resztka makaronu pełnoziarnistego; kromka chleba razowego z ziarnami z miodem, kawa zbożowa.
Wieczorem trochę boli mnie brzuch (podejrzewam, że z głodu, bo przed jogą nie jem), ale nie mam specjalnie apetytu.
Dieta:
rano: woda z cytryną, herbata owocowa;
śniadanie: gruszka; 3 kromki chleba razowego z ziarnami z pastą słonecznikowo-pomidorową;
3 jabłka; 2 ogóreczki kiszone; herbata rooibos;
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica; garść ziaren słonecznika;
sok jabłkowo-gruszowy z wodą;
[joga]
herbata owocowa;
kolacja: resztka makaronu pełnoziarnistego; kromka chleba razowego z ziarnami z miodem, kawa zbożowa.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Wtorek 13 stycznia. Rano przed pracą udaje mi się zrobić 2x47 pięter, a wieczorem jest trening na schodach Marriotta, więc lecę tam jak na skrzydłach, żeby zobaczyć i poczuć na własnej skórze tamtejsze schody. Klatka jest wąska, ciemna (ciemnobrązowa lamperie), dość brudna, wietrzona tak, że gdzieniegdzie czuć na mokrej skórze zimny wiatr, a w innych miejscach duszno i gorąco. Prawoskrętna. Schody nie różnią się jakoś znacznie od tego, na czym trenuję na co dzień. Na trening zgłosiło się 99 osób, więc mam wizję tego, jak to będzie podczas Wyzwania. Po moim drugim wejściu jakieś problemy z windą (tracę czas i niepotrzebnie się wychładzam), w sumie okazuje się, że 2 razy muszę schodzić, zanim winda zacznie funkcjonować normalnie. W Marriotcie robię spokojnie 8x42 piętra i czuję się na tyle świeżo, że potem wracając do domu mogę jeszcze dość żwawo wbiegać po schodach w metrze czy w domu na 5 piętro. Czyli jest dobrze.
Waga: 61,8 kg (nie jest dobrze)
Dieta:
Rano: woda z sokiem jabłkowo-gruszkowym i cytryną, wafel ryżowy z jagodami;
[schody1]
śniadanie: sałatka z pomidora, ogórka kiszonego i czarnych oliwek; buła orkiszowa z pastą słonecznikowo-pomidorową (jw.)
3 jabłka; herbata rooibos,
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica, kapusta kiszona; woda z sokiem winogronowym (mamy);
2 pomarańcze; ryż brązowy z mlekiem kokosowym i kukurydzą (z puszki);
[schody2]
woda z sokiem jabłkowo-gruszkowym; banan, jabłko;
kolacja: risotto (mojej córki: ryż brązowy, dynia, cebula, przyprawy, olej,…?), orzechy włoskie, 2 kostki gorzkiej czekolady.
Waga: 61,8 kg (nie jest dobrze)
Dieta:
Rano: woda z sokiem jabłkowo-gruszkowym i cytryną, wafel ryżowy z jagodami;
[schody1]
śniadanie: sałatka z pomidora, ogórka kiszonego i czarnych oliwek; buła orkiszowa z pastą słonecznikowo-pomidorową (jw.)
3 jabłka; herbata rooibos,
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica, kapusta kiszona; woda z sokiem winogronowym (mamy);
2 pomarańcze; ryż brązowy z mlekiem kokosowym i kukurydzą (z puszki);
[schody2]
woda z sokiem jabłkowo-gruszkowym; banan, jabłko;
kolacja: risotto (mojej córki: ryż brązowy, dynia, cebula, przyprawy, olej,…?), orzechy włoskie, 2 kostki gorzkiej czekolady.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Środa 14 stycznia. Budzę się rano i aż boję się poruszyć. Spodziewam się, że po wczorajszych schodach i zimnym wietrze na klatce schodowej będzie mnie boleć wszystko. Leżę i leżę. Ale ileż można? W końcu wychodzę z łóżka i ze dziwieniem stwierdzam, że nic mnie nie boli. Robię przysiad, skłon i parę innych dziwnych ruchów i… nic. Żadnych „zakwasów”. Ani w nogach, ani w barkach, ani brzuchu. Nic. Jak młoda bogini. Dziś rano nie biegam, za to wieczorem mam BnO Warszawa Nocą, tym razem na Polach Mokotowskich. Z pracy wychodzę późno, nie mam czasu nic kupić, zjeść, łapię jakieś ciacha po drodze do biura zawodów. Staję wraz z innymi, bo tym razem jest start masowy. Oczywiście już na początku wszyscy mi odbiegają. Spoko. Przynajmniej będzie szansa na samodzielną pracę z mapą. Na 3 punkcie odbijam się i spoglądam na płachtę wielką na A3 i tym samym zasłaniam sobie pole widzenia tego co przede mną. A przede mną nagle i niespodziewanie z ciemności wyskakuje ławka, w którą z impetem walę lewym kolanem, w wyniku czego reaguję odgłosem paszczą. Na szczęście uderzenie nie powoduje problemów w dalszym poruszaniu się, więc mogę żwawo (w moim pojęciu) poruszać się dalej po krzakach, błotach i takich tam. W biurze zawodów okazuje się, że zaliczyłam wszystko bezbłędnie, a zatem hurra!, ale zwycięzca miał czas lepszy niż połowa mojego 58:25 - błe…! Na spodniach w okolicy kolana mam czerwoną smugę, ale okazuje się, że to nie krew, ale prawdopodobnie farba z ławki (czy ławki na Polach Mokotowskich są/były czerwone?). Po bliższych oględzinach kolana w domu okazuje się, że mam lekko zdarty naskórek, małego siniaka i lekką opuchliznę. Ból tylko przy miejscowym dotyku, a poza tym kolano działa bez zarzutu. Na szczęście. Smaruję się obficie zieloną, chłodzącą końską maścią i zasypiam snem dzielnego, aż niezbyt rozsądnego wojownika.
Mapa: http://unts.waw.pl/index.php?app=docs&v ... t&iid=1621
Dieta:
Rano: woda z cytryną
Śniadanie: owsianka z rodzynkami, żurawiną , pestkami słonecznika, mlekiem kokosowym, orzechami włoskimi, migdałami, jagodami;
3 jabłka; herbata rooibos;
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica, kapusta kiszona (ja kocham ten zestaw!)
czarna herbata; pierniczki w czekoladzie „Katarzynki” 60g {już widzę uśmiech na twarzach paru czytelników }
[bieg]
sok winogronowy z wodą;
kolacja: 2 miski zupy (cebula, czosnek, olej rzepakowy, marchew, pasternak, zielony groszek, kasza kukurydziana, przyprawy, sól, sos sojowy), buła „wypasiona” (nie wiem, ale jakaś ciemna z różnymi ziarnami) z pastą z ciecierzycy (gotowana ciecierzyca, czosnek, nierafinowany olej lniany, sól) i obficie posypaną natką pietruszki , kawałek chlebka bananowego (mojej córki).
Mapa: http://unts.waw.pl/index.php?app=docs&v ... t&iid=1621
Dieta:
Rano: woda z cytryną
Śniadanie: owsianka z rodzynkami, żurawiną , pestkami słonecznika, mlekiem kokosowym, orzechami włoskimi, migdałami, jagodami;
3 jabłka; herbata rooibos;
obiad: kasza gryczana palona, zielona soczewica, kapusta kiszona (ja kocham ten zestaw!)
czarna herbata; pierniczki w czekoladzie „Katarzynki” 60g {już widzę uśmiech na twarzach paru czytelników }
[bieg]
sok winogronowy z wodą;
kolacja: 2 miski zupy (cebula, czosnek, olej rzepakowy, marchew, pasternak, zielony groszek, kasza kukurydziana, przyprawy, sól, sos sojowy), buła „wypasiona” (nie wiem, ale jakaś ciemna z różnymi ziarnami) z pastą z ciecierzycy (gotowana ciecierzyca, czosnek, nierafinowany olej lniany, sól) i obficie posypaną natką pietruszki , kawałek chlebka bananowego (mojej córki).
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Czwartek 15 stycznia. Dziś nic ciekawego. Kolano trochę boli przy dotknięciu, ale chodzić się da. Rano 2x47 pięter, popołudniu też 2x47 pięter. Nie mam czasu na więcej, bo mam zebranie rodziców w szkole. Syn się porządnie wywalił na rowerze i jest poobijany i odrapany – nie wiem czy w niedzielę da radę pobiec w Pucharze Bielan. Córka nie chce startować, bo tam jest brzydko. Ja pobiegnę, jak zwykle o wielu lat.
Dieta:
rano: kawa zbożowa (0,5l) z mlekiem kokosowym, kawałek chlebka bananowego;
[schody1]
śniadanie: gruszka, chleb razowy z ziarnami z pastą z ciecierzycy (jw.), pomidorem i natką pietruszki; herbata rooibos, kawałek ciasta marchewkowego (kolegi z pracy);
3 jabłka; garść ziaren słonecznika;
obiad: brązowy ryż, ciecierzyca, gotowane buraki; herbata rooibos;
[schody2]
kolacja: gotowane ziemniaki, brokuły na parze, kiszony ogórek, nierafinowany olej lniany; buła pszenna z makiem z pastą z ciecierzycy, pomidorem i natką pietruszki; gruszka; herbata owocowa;
kawa zbożowa; kawałek chlebka bananowego, kilkanaście migdałów.
Dieta:
rano: kawa zbożowa (0,5l) z mlekiem kokosowym, kawałek chlebka bananowego;
[schody1]
śniadanie: gruszka, chleb razowy z ziarnami z pastą z ciecierzycy (jw.), pomidorem i natką pietruszki; herbata rooibos, kawałek ciasta marchewkowego (kolegi z pracy);
3 jabłka; garść ziaren słonecznika;
obiad: brązowy ryż, ciecierzyca, gotowane buraki; herbata rooibos;
[schody2]
kolacja: gotowane ziemniaki, brokuły na parze, kiszony ogórek, nierafinowany olej lniany; buła pszenna z makiem z pastą z ciecierzycy, pomidorem i natką pietruszki; gruszka; herbata owocowa;
kawa zbożowa; kawałek chlebka bananowego, kilkanaście migdałów.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Piątek 16 stycznia. Rano nie zdążyłam na schody. Po południu wchodzę 3x47 pięter i mam bardzo dziwne myśli. Wszyscy po pracy jadą do domu, odpoczywają, bawią się na imprezkach, robią zakupy, a ja samotnie łażę po pustej, ciasnej i śmierdzącej klatce schodowej z widokiem na beżową ścianę lub szare schody, cała jestem mokra, kapie ze mnie. Po co ja to robię? Ratuje mnie jedynie myśl, że dziś ostatni większy trening schodowy. Może jeszcze w poniedziałek lub raczej wtorek zrobię sobie krótki "przypominający", ale generalnie w ostatnim tygodniu przed Wyzwaniem od-po-czy-wam i nadrabiam różne zaległości, które się nawarstwiły w ostatnim czasie. Potem wieczorem jeszcze w domu robię sobie 23x6 pięter w towarzystwie Listy Przebojów Trójki, kilka chwil na rozciąganie i koniec. Koniec. Nie zrealizowałam swojego założenia, aby w tym tygodniu zrobić przynajmniej w ciągu 7 dni Everest - trudno. Może innym razem.
Dieta:
rano: woda z cytryną; herbata z czystka;
śniadanie: gruszka, kasza jaglana z daktylami, suszonymi morelami i migdałami, herbata rooibos;
II śniadanie: kanapka z ciemnego pieczywa z pastą z ciecierzycy, pomidorem i natką pietruszki;
3 jabłka; sałatka z tartego gotowanego buraka z tartym jabłkiem i sokiem z cytryny;
[schody1]
woda z sokiem winogronowym;
obiad: risotto (mojej córki: ryż jaśminowy, dynia, cebula, pestki dyni, kurkuma, gałka muszkatołowa, olej, sól,...?), sałatka z buraka i jabłka; migdały, natka pietruszki; napar z czystka;
kolacja: gruszka, chlebek bananowy;
[schody2]
napar z czystka.
Dieta:
rano: woda z cytryną; herbata z czystka;
śniadanie: gruszka, kasza jaglana z daktylami, suszonymi morelami i migdałami, herbata rooibos;
II śniadanie: kanapka z ciemnego pieczywa z pastą z ciecierzycy, pomidorem i natką pietruszki;
3 jabłka; sałatka z tartego gotowanego buraka z tartym jabłkiem i sokiem z cytryny;
[schody1]
woda z sokiem winogronowym;
obiad: risotto (mojej córki: ryż jaśminowy, dynia, cebula, pestki dyni, kurkuma, gałka muszkatołowa, olej, sól,...?), sałatka z buraka i jabłka; migdały, natka pietruszki; napar z czystka;
kolacja: gruszka, chlebek bananowy;
[schody2]
napar z czystka.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Z komentarzy wynika, że bardziej interesuje Was moje jedzenie niż wchodzenie po schodach.
O dziś napiszę jutro lub później, a dziś zamieszczam kilak fotek trzepniętych aparatem w telefonie.
Może Wam ślinka poleci...
Wczoraj: Dziś:
O dziś napiszę jutro lub później, a dziś zamieszczam kilak fotek trzepniętych aparatem w telefonie.
Może Wam ślinka poleci...
Wczoraj: Dziś:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Sobota 17 stycznia. Rano pędzę na yoga ashtanga 1h15'. Po śniadaniu zakupy na bazarku, obiad, potem mała półgodzinna przejażdżka na rowerze - żałuję, ze tak późno, właściwie tuż przed zmrokiem wpadłam na pomysł roweru, bo pogoda była taka cudna, że mogłam sobie ze 2 godzinki pokręcić. Wieczorem kino dokumentu "Sen o Warszawie". Generalnie luzik przed niedzielą.
Dieta:
rano: woda z cytryną
[joga]
śniadanie: herbata owocowa, gruszka, kasza jaglana z daktylami, wiórkami kokosowymi, suszonymi morelami, mlekiem kokosowym, orzechami włoskimi;
obiad: zupa-krem z groszku ze świeżo mielonym siemieniem lnianym;
[rower]
pszenny makaron z sosem pomidorowym i gotowaną ciecierzycą; herbata zielona;
deser: mufinka czekoladowa, herbata zielona;
kolacja: buła orkiszowa - połowa z pastą ze słonecznika i czarnych oliwek, druga połowa z pastą ze słonecznika, suszonego pomidora w oleju i pora, natka pietruszki; kawałek chlebka bananowego, herbata malinowa.
Niedziela 18 stycznia. Dziś w nocy mało spałam, rano jadę na Bielany. Najpierw spokojnie biegnę sobie Puchar Bielan 5 km w czasie 31:35, a potem spokojnie i równo Bieg Chomiczówki 15 km w 1:35:03. Założenia są takie, aby biec wolno (choć jak na moje aktualne możliwości to aż tak wolno nie jest) i nie daję się podpuścić gorąco kibicującym mi znajomym, aby podkręcić tempo. Nie mam żadnych urządzeń, ale wiem, czuję w nogach, że trzymam moje dobre 6:20. Od kiedy biegam startuję w tej imprezie, zawsze na obydwu dystansach i widzę, że to prawie najgorsze moje czasy od kilku lat. Gorzej było tylko w debiucie w 2006 roku, gdy po raz pierwszy w życiu przebiegłam taki dystans jednego dnia. Właściwie mogłabym sobie odpuścić tę imprezę, ale zawsze coś magicznego mnie do niej ciągnie. No i cieszę się, że zrobiłam sobie taki trening, bo z pewnością w lesie nie chciałoby mi się zrobić ani 15 km, ani tym bardziej 20. Wieczorem kino "Gra tajemnic" zamiast jogi czy basenu. Odpoczynek, odpoczynek.
Dieta:
śniadanie: woda z cytryną, owsianka z daktylami, mlekiem kokosowym, wiórkami kokosowymi, orzechami włoskimi, morelami suszonymi, jabłko, herbata z suszu owocowa - dzika róża;
[bieg1]
herbata owocowa, 25g miodu;
[bieg2]
herbata owocowa, jabłko, bułka orkiszowa z pastą ze słonecznika i pomidora suszonego, jarmuż;
resztka owsianki;
obiad: zapiekanka z białej i czerwonej fasoli z jarmużem i cebulą, ziemniaki w mundurkach, nierafinowany olej z siemienia lnianego; herbata z suszu dzika róża;
kolacja: resztka makaronu z fasolą, ziemniak, surówka z kiszonej kapusty z natką pietruszki;
2 kromki chleba z ziarnami dyni z miodem, garść orzechów włoskich, kawa zbożowa.
Tak wyglądał jarmuż po umyciu:
Dieta:
rano: woda z cytryną
[joga]
śniadanie: herbata owocowa, gruszka, kasza jaglana z daktylami, wiórkami kokosowymi, suszonymi morelami, mlekiem kokosowym, orzechami włoskimi;
obiad: zupa-krem z groszku ze świeżo mielonym siemieniem lnianym;
[rower]
pszenny makaron z sosem pomidorowym i gotowaną ciecierzycą; herbata zielona;
deser: mufinka czekoladowa, herbata zielona;
kolacja: buła orkiszowa - połowa z pastą ze słonecznika i czarnych oliwek, druga połowa z pastą ze słonecznika, suszonego pomidora w oleju i pora, natka pietruszki; kawałek chlebka bananowego, herbata malinowa.
Niedziela 18 stycznia. Dziś w nocy mało spałam, rano jadę na Bielany. Najpierw spokojnie biegnę sobie Puchar Bielan 5 km w czasie 31:35, a potem spokojnie i równo Bieg Chomiczówki 15 km w 1:35:03. Założenia są takie, aby biec wolno (choć jak na moje aktualne możliwości to aż tak wolno nie jest) i nie daję się podpuścić gorąco kibicującym mi znajomym, aby podkręcić tempo. Nie mam żadnych urządzeń, ale wiem, czuję w nogach, że trzymam moje dobre 6:20. Od kiedy biegam startuję w tej imprezie, zawsze na obydwu dystansach i widzę, że to prawie najgorsze moje czasy od kilku lat. Gorzej było tylko w debiucie w 2006 roku, gdy po raz pierwszy w życiu przebiegłam taki dystans jednego dnia. Właściwie mogłabym sobie odpuścić tę imprezę, ale zawsze coś magicznego mnie do niej ciągnie. No i cieszę się, że zrobiłam sobie taki trening, bo z pewnością w lesie nie chciałoby mi się zrobić ani 15 km, ani tym bardziej 20. Wieczorem kino "Gra tajemnic" zamiast jogi czy basenu. Odpoczynek, odpoczynek.
Dieta:
śniadanie: woda z cytryną, owsianka z daktylami, mlekiem kokosowym, wiórkami kokosowymi, orzechami włoskimi, morelami suszonymi, jabłko, herbata z suszu owocowa - dzika róża;
[bieg1]
herbata owocowa, 25g miodu;
[bieg2]
herbata owocowa, jabłko, bułka orkiszowa z pastą ze słonecznika i pomidora suszonego, jarmuż;
resztka owsianki;
obiad: zapiekanka z białej i czerwonej fasoli z jarmużem i cebulą, ziemniaki w mundurkach, nierafinowany olej z siemienia lnianego; herbata z suszu dzika róża;
kolacja: resztka makaronu z fasolą, ziemniak, surówka z kiszonej kapusty z natką pietruszki;
2 kromki chleba z ziarnami dyni z miodem, garść orzechów włoskich, kawa zbożowa.
Tak wyglądał jarmuż po umyciu:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Zapomniałam wczoraj dopisać, że podczas ostatniej piątki na Biegu Chomiczówki odczuwałam ból lewego kolana. Nie taki, żeby tam przestać biec albo co, ale jednak coś tam w środku doskwiera. Na zewnątrz siniak przybrał śliwkowo-beżową barwę.
~~
Wszystkich czytelników bloga zapraszam do udziału w konkursie:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=147&id=7402
Ciekawa jestem, czy Redakcja poda mi Wasze typy zanim zacznie się impreza.
~~
Wszystkich czytelników bloga zapraszam do udziału w konkursie:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=147&id=7402
Ciekawa jestem, czy Redakcja poda mi Wasze typy zanim zacznie się impreza.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Poniedziałek 19 stycznia. W pracy dużo pracy. Niby nic dziwnego, ale nie mam nawet czasu wyjść na przerwę obiadową. Wieczorem idę na jogę dla kręgosłupa 1h15'. Dobrze mi robi rozciąganie, bo mam bóle mięśni barków, zesztywniałe nogi.
Dieta:
rano: woda, gruszka,
śniadanie: wczorajsza fasolka z jarmużem, 2 kanapki z chleba sitkowego, jedna z pastą słonecznikowo-oliwkową, druga ze słonecznikowo-pomidorową;
3 jabłka, herbata rooibos,
herbata czarna, kawałek pszennej chałki (kolega mnie poczęstował, a ja głodna byłam)
obiad: zupa dyniowa (mojej córki: dynia, przyprawy, chyba gruszka) z białym ryżem i olejem lnianym;
[joga]
herbata owocowa,
kolacja: buła orkiszowa z pastami słonecznikowymi (jw.) i ogórkiem kiszonym, ciecierzyca w sosie pomidorowym z makaronem pełnoziarnistym i natką pietruszki, herbata z pokrzywy.
Dieta:
rano: woda, gruszka,
śniadanie: wczorajsza fasolka z jarmużem, 2 kanapki z chleba sitkowego, jedna z pastą słonecznikowo-oliwkową, druga ze słonecznikowo-pomidorową;
3 jabłka, herbata rooibos,
herbata czarna, kawałek pszennej chałki (kolega mnie poczęstował, a ja głodna byłam)
obiad: zupa dyniowa (mojej córki: dynia, przyprawy, chyba gruszka) z białym ryżem i olejem lnianym;
[joga]
herbata owocowa,
kolacja: buła orkiszowa z pastami słonecznikowymi (jw.) i ogórkiem kiszonym, ciecierzyca w sosie pomidorowym z makaronem pełnoziarnistym i natką pietruszki, herbata z pokrzywy.