MEL. - Schody do Nieba (a właściwie na Everest) - komentarze
Moderator: infernal
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Słowa uznania za nienarzucanie swojego stylu życia otoczeniu - ode mnie jako mięsożercy. Wszystko da się poukładać jeśli nie wchodzić sobie nawzajem w drogę i nie prowadzić "katechezy" - to działa w dwie strony.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Dzięki. Robię (robiłam) czasami takie treningi w płytkiej niecce na basenie, ale wody tam mam gdzieś tak do połowy uda i małe to jest więc się kręcę jak głupia - ludzie muszą mieć niezły ubaw, szczególnie jak im przełażę nad wyciągniętymi w wodzie nogami. I co jakiś czas zmieniam kierunek. Siłowo ogólnie to może i dobre, ale przy schodach mniej przydatne. Z tymi schodami to jest tak, że nawet wchodzenie co 1 stopień jest totalnie inne niż co 2. A raz to się pęcherzy na podeszwach stóp nabawiłam przy takim chodzeniu. Ale dzięki za poradę, chętnie wprowadzę małe urozmaicenie.Klanger pisze:Trzymam kciuki za Everest. Co do treningu proponowałbym bieganie w wodzie, tak do pasa (w przód i tyłem). Mocno siłowe, jak sięcszybko biegnie, ale za to lżejsze dla stawów. Przeplatane pływaniem - powiedzmy 100-200m - daje fajny trening, szczególnie teraz jak jest chłodnawo na zewnątrz.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Ja "katechezę" wprowadzam dopiero, gdy ktoś mnie zapyta i widzę, że to nie jest tylko pytanie grzecznościowe. I też dawkuję, żeby od razu nie zniechęcić i zanudzić.neevle pisze:Słowa uznania za nienarzucanie swojego stylu życia otoczeniu - ode mnie jako mięsożercy. Wszystko da się poukładać jeśli nie wchodzić sobie nawzajem w drogę i nie prowadzić "katechezy" - to działa w dwie strony.
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Mel planujesz jakieś treningi siłowe?? oprócz tych w wodzie?
pęcherzy współczuję, polecam plastry compeed, rewelacja, można trenować nawet z bąblami
pęcherzy współczuję, polecam plastry compeed, rewelacja, można trenować nawet z bąblami
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Siłowe tzn. jakie konkretnie? Ja myślę, że samo chodzenie po schodach jest już siłowe. Siłowe są różne stania na rękach czy inne np. bakasana (żuraw -> poniżej). Ale takiego typowego chodzenia na siłownię i wyciskania wszystkiego co się tam znajduje nie planuję. Jestem zwolenniczką tzw. "ćwiczeń więziennych", czyli korzystania z obciążenia, jakim jest własne ciało.katekate pisze:Mel planujesz jakieś treningi siłowe?? oprócz tych w wodzie?
pęcherzy współczuję, polecam plastry compeed, rewelacja, można trenować nawet z bąblami
Plastry compeed oczywiście znam i zawsze biorę na biegi ultra, choć ostatnio dawno nie miałam potrzeby stosować.
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
podziwiam i trzymam kciuki za everest
i też się podpinam do prośby o zapisywanie potraw - i mam nadzieję, że nie będziesz miała za złe jeśli kilka skopiuję (a raczej posłużą jako wzorzec do dalszego dostosowywania)
co do Campbella - chyba ma w sobie takie coś, że po przeczytaniu jego książki dieta bardzo się zmienia....
z (bardzo)mięsożercy (tzn mięso prawie codziennie, jeśli nie mięso to ryby/jajka, i ogólnie podstawa diety praktycznie mięsno-nabiałowa plus warzywa) ograniczyłam praktycznie mięso do minimum (biorąc pod uwagę względy rodzinne - ok raz w tygodniu jakieś mięso jem), przestałam prawie pić mleko, jajka sporadycznie i to tylko "od gospodarza", itd..
ma prof Campbell dobre pióro, świetnie się go czyta, i co więcej faktycznie dużo lepiej się czuję
a co do treningów, żeby nie było, że tylko o jedzeniu....
jak kolano?
z moich kolanowych doświadczeń mogę napisać tylko, że dużo lepiej wchodzić na schody niż schodzić w dół - przy schodzeniu kolano jest bardziej obciążane
swego czasu mieszkałam na 10p i nie korzystałam z windy, czasem w celach "sportowych" biegałam po schodach, po kilku "rundach" zaczynały boleć mięśnie - ważne są wszelkiego rodzaju ćwiczenia wytrzymałościowe, joga bardzo pomaga, ale moim zdaniem powinnaś zrobić przynajmniej kilka dłuższych treningów, zamiast kilka razy dziennie, albo 2-3 dni pod rząd to raz a dłużej, żeby parę godzin po schodach pobiegać...
trzymam kciuki
i też się podpinam do prośby o zapisywanie potraw - i mam nadzieję, że nie będziesz miała za złe jeśli kilka skopiuję (a raczej posłużą jako wzorzec do dalszego dostosowywania)
co do Campbella - chyba ma w sobie takie coś, że po przeczytaniu jego książki dieta bardzo się zmienia....
z (bardzo)mięsożercy (tzn mięso prawie codziennie, jeśli nie mięso to ryby/jajka, i ogólnie podstawa diety praktycznie mięsno-nabiałowa plus warzywa) ograniczyłam praktycznie mięso do minimum (biorąc pod uwagę względy rodzinne - ok raz w tygodniu jakieś mięso jem), przestałam prawie pić mleko, jajka sporadycznie i to tylko "od gospodarza", itd..
ma prof Campbell dobre pióro, świetnie się go czyta, i co więcej faktycznie dużo lepiej się czuję
a co do treningów, żeby nie było, że tylko o jedzeniu....
jak kolano?
z moich kolanowych doświadczeń mogę napisać tylko, że dużo lepiej wchodzić na schody niż schodzić w dół - przy schodzeniu kolano jest bardziej obciążane
swego czasu mieszkałam na 10p i nie korzystałam z windy, czasem w celach "sportowych" biegałam po schodach, po kilku "rundach" zaczynały boleć mięśnie - ważne są wszelkiego rodzaju ćwiczenia wytrzymałościowe, joga bardzo pomaga, ale moim zdaniem powinnaś zrobić przynajmniej kilka dłuższych treningów, zamiast kilka razy dziennie, albo 2-3 dni pod rząd to raz a dłużej, żeby parę godzin po schodach pobiegać...
trzymam kciuki
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Klanger, żuraw i kruk to te same asany, tylko inne nazwy. Dałam fotkę, żeby było widać o co mi chodzi (a to tylko przykład pozycji siłowej, choć też balansującej - dla mnie jednak siłowej).
charm, dzięki za radę - wiem, że powinnam robić dłuższe ze 2-2,5-3 godzinne wchodzenia, ale nie mam na to specjalnie czasu i możliwości. Na klatce schodowej też nie mam za bardzo czym oddychać - śmierdzi jakąś farbą olejną i nie chcę tam zemdleć albo odlecieć. Może jednak spróbuję - np. na 6 kondygnacjach w domu - tu przynajmniej nie śmierdzi. Jak pisałam wcześniej, nie mam możliwości zjeżdżania w dół windą, muszę schodzić. To strasznie dużo czasu zabiera, szczególnie takie zejście z 47 piętra. W tym czasie zdążę już wypocząć porządnie 5 razy. A kolana rzeczywiście trochę przy tym dostają, choć staram się zbiegać/schodzić delikatnie, luźno. Do zbiegów moje nogi raczej są przyzwyczajone, bo na biegach górskich na zbiegach walę długimi, mocnymi susami.
charm, dzięki za radę - wiem, że powinnam robić dłuższe ze 2-2,5-3 godzinne wchodzenia, ale nie mam na to specjalnie czasu i możliwości. Na klatce schodowej też nie mam za bardzo czym oddychać - śmierdzi jakąś farbą olejną i nie chcę tam zemdleć albo odlecieć. Może jednak spróbuję - np. na 6 kondygnacjach w domu - tu przynajmniej nie śmierdzi. Jak pisałam wcześniej, nie mam możliwości zjeżdżania w dół windą, muszę schodzić. To strasznie dużo czasu zabiera, szczególnie takie zejście z 47 piętra. W tym czasie zdążę już wypocząć porządnie 5 razy. A kolana rzeczywiście trochę przy tym dostają, choć staram się zbiegać/schodzić delikatnie, luźno. Do zbiegów moje nogi raczej są przyzwyczajone, bo na biegach górskich na zbiegach walę długimi, mocnymi susami.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jaaa, jak to wytrzymałaś? Jak jak czasami jestem u siebie na saunie za każdym razem sobie powtarzam, że tym razem się ochłodzę i zawsze po wyjściu z tego ciepełka ani myślę, oblać się zimną wodą wiem , wiem cienias jestemMEL. pisze:A potem posiedziałam w saunie fińskiej 2x15' z lodowatym prysznicem na koniec.
Co do Twojego kolana, to biegasz 10 lat i jak przy Tobie jestem gówniarzem, ale z własnego (mimo, że krótkiego)doświadczenia mogę doradzić, że odpoczynak wcale nie jest taki zły. Zwłaszcza, że coś zabolało-naprawdę dzień czy dwa dni przerwy w Twoim przypadku odciążenia kolana absolutnie Ci nie zaszkodzi.
Co do diety to pisz może z czasem ja się przekonam
A jako ciekawostkę-Mam kolegę, który niesamowicie biega. Na problemy z cholesterolem Jego żony lekarz zalecił bez mięsną dietę. On by pomóc żonie też odstawił mięso i czuje się o wiele lepiej i biega tak samo niesamowicie. Tak więc można się bez mięsa obejść Po rozmowie z Nim naprawdę ograniczyłem mięso i nie wiadomo jakiej tragedii nie ma, ale na dzień dzisiejszy jeszcze tą pierś z kurczaka na obiad muszę wciągnąć
pozdrawiam i zdrówka życzę
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
No nie wiem. Jakoś tak prawie zawsze po ciepłej kąpieli, a tym bardziej po wizycie w saunie robię zimny prysznic. Żeby zatrzymać proces pocenia, bo by mnie zupełnie odwodniło, żeby spowodować szybsze krążenie krwi, a tym samym lepszą regenerację. Czasami stopy mnie tak bolą, że muszę na chwilę wyjść spod tego lodowatego strumienia, przejść się kawałek i znów wracam.majak pisze:Jaaa, jak to wytrzymałaś?MEL. pisze:A potem posiedziałam w saunie fińskiej 2x15' z lodowatym prysznicem na koniec.
Wiem, wiem. Ale tragedii nie ma. Znam już swoje bolączki i tym razem spokojnie wszystko przeszło. Dziś nic mi nie doskwiera. To takie małe bóle były. Wystarczyło trochę pogłaskać.majak pisze:Co do Twojego kolana, to biegasz 10 lat i jak przy Tobie jestem gówniarzem, ale z własnego (mimo, że krótkiego)doświadczenia mogę doradzić, że odpoczynak wcale nie jest taki zły. Zwłaszcza, że coś zabolało-naprawdę dzień czy dwa dni przerwy w Twoim przypadku odciążenia kolana absolutnie Ci nie zaszkodzi.
OK, piszę zatem, ale błagam, nie kopiujcie wszystkiego jakoś bezmyślnie, bo ja nie odżywiam się tak, jak bym mogła, gdybym chciała tak naprawdę zdrowo, miała na to czas i dużo pieniędzy. A tymczasem ganiam do roboty, w robocie wiadomo, czasami wrzucam co popadnie. I bardzo jest mi wstyd z powodu słodyczy.majak pisze:Co do diety to pisz może z czasem ja się przekonam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dokładnie mi o to chodziło, ale wiesz, nie byłbym sobą gdybym Nic nie napisał o odpoczynkuMEL. pisze:Znam już swoje bolączki
Spokojnie, w moim przypadku sukcesem będzie jak na kolację wciągnę porcję ciecierzycy, bo to ona jest bogata w białko, tak?MEL. pisze:piszę zatem, ale błagam, nie kopiujcie wszystkiego jakoś bezmyślnie
Ale przestań się mazaćMEL. pisze: I bardzo jest mi wstyd z powodu słodyczy.
Ja dziś wciągnąłem 5 michaszki Duo, 6 drątewek ptasiego mleczka, no dobra 8
Ale przysięgam, że miałem kryzys...
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Tak. Podobnie jak inne strączkowe ma szeroki wachlarz aminokwasów, ale niepełny. Dlatego warto ją jeść w towarzystwie zbóż, np. kasz, ryżu pełnoziarnistego, etc., które posiadają te brakujące aminokwasy dając razem pełnowartościowe białko, które z powodzeniem zastępuje zwierzęce.majak pisze:Spokojnie, w moim przypadku sukcesem będzie jak na kolację wciągnę porcję ciecierzycy, bo to ona jest bogata w białko, tak?
Ponadto ciecierzyca ponoć jest afrodyzjakiem, działa pobudzająco. A przede wszystkim jest bardzo smaczna, ma orzechowy posmak.
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
Cześć Basia
Postanowiłem się wreszcie ujawnić jako stały podczytywać Twojej tu aktywności .Z wielką przyjemnością śledzę Twoje treningi i cieszę się ,że mogę to robić .A możliwość przeczytania o diecie to kolejny argument żeby tu zaglądać .Porównując to do mojej diety opartej na tym co wyprodukowałem w swoim gospodarstwie i co jest głównym składnikiem mojej diety zdaję sobie sprawę jak bardzo jest ona uboga .Przez chwilę myślałem nawet czy aby nie zapisać się na ten Everest ,ale fakt że mieszkam na wsi i posiadam tylko kilka schodów do treningu skutecznie pozbawił mnie złudzeń co do celowości starań w tym kierunku .Trzymam kciuki za powodzenie i wierzę że uda Ci się wejść na ten szczyt .
Pozdrawiam Piotrek K.(ale.mocarz)
Postanowiłem się wreszcie ujawnić jako stały podczytywać Twojej tu aktywności .Z wielką przyjemnością śledzę Twoje treningi i cieszę się ,że mogę to robić .A możliwość przeczytania o diecie to kolejny argument żeby tu zaglądać .Porównując to do mojej diety opartej na tym co wyprodukowałem w swoim gospodarstwie i co jest głównym składnikiem mojej diety zdaję sobie sprawę jak bardzo jest ona uboga .Przez chwilę myślałem nawet czy aby nie zapisać się na ten Everest ,ale fakt że mieszkam na wsi i posiadam tylko kilka schodów do treningu skutecznie pozbawił mnie złudzeń co do celowości starań w tym kierunku .Trzymam kciuki za powodzenie i wierzę że uda Ci się wejść na ten szczyt .
Pozdrawiam Piotrek K.(ale.mocarz)
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Hej, Piotrek! Kopa lat! Myślę, że spotkamy się niebawem na jakimś ultra. Może w końcu wrócę do jakiegoś ścigania, a nie tylko zaliczania. Jeśli chodzi o dietę - u mnie może urozmaicona, bo mieszkam w mieście i korzystam z tego, co zbiorą jako plon inni, ale wiesz, nie o rozmaitość tu zwykle chodzi, ale o źródło pochodzenia. Niejeden Ci pewnie zazdrości takiej zwykłej, prostej, ale zdrowej diety z własnego chowu. Gdy jeżdżę na zakupy na bazarek, to kupuję tylko u prawdziwych gospodarzy-producentów unikając handlarzy. Podziwiam i szanuję ich pracę. I czasami głupio mi, że trochę się targuję (bo na tym polega ta zabawa), bo te warzywa i owoce i tak są tanie w porównaniu z innymi produktami. Wracam z takiego bazarku obładowana jak wielbłąd, za to szczęśliwa z każdego najmniejszego jabłuszka czy rzodkiewki. Korzystam też z produktów w supermarkecie, ale te nie mają takiej mocy naturalnej radości i błogostanu. No i sporo produktów dostaję z ogródka mojej mamy, a w czasie wakacji zbieram jagody, żeby cieszyć się nimi, gdy o lecie można zapomnieć.
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
mnie przez trójkę troszkę się nie chciało wychodzić z domu uwielbiam, ogrom wzruszeń z tą listą! mnie ucieszyło miejsce trzecie
fajne fotki
fajne fotki