III MP w Biegu Anglosaskim
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Czy ktoś się wybiera na tę imprezę? Ja bardzo miło wspominam zeszłoroczne mistrzostwa w B. Białej, na Straconce.
Bieg anglosaski to typ biegu górskiego gdzie biega sie pod i z góry.
Podaje namiary na imprezę ( można sie zgłaszać do dnia startu, z tym że wpisowe jest 15 a nie 10 PLN ).
http://www.sportchata.republika.pl/mistrzostwa.htm
Bieg anglosaski to typ biegu górskiego gdzie biega sie pod i z góry.
Podaje namiary na imprezę ( można sie zgłaszać do dnia startu, z tym że wpisowe jest 15 a nie 10 PLN ).
http://www.sportchata.republika.pl/mistrzostwa.htm
- ours brun
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 922
- Rejestracja: 17 lip 2002, 20:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Bielany
A w zeszłym roku jaki miałeś czas na Magurce? Ja też biegłem, ale nie mogę sobie przypomnieć mojego czasu (na pewno sporo za Tobą). Które miejsce?
Ja niestety do Chyrowej nie pojadę, a szkoda. Powodzenia - o ile słyszałem to będzie trzykrotne wbiegnięcie na pagór o nazwie Chyrowa...
Ja niestety do Chyrowej nie pojadę, a szkoda. Powodzenia - o ile słyszałem to będzie trzykrotne wbiegnięcie na pagór o nazwie Chyrowa...
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Byłem w Chyrowej. Jeszcze dochodzę do siebie po tym "biegu".
Zawody odbywały się na stoku góry Chyrowa. Suma przewyższeń do pokonania wynosiła 1140m. Trasa składała się z trzech pętli po 3800m, w kategorii MP mężczyzn i dwóch w kategorii MP kobiet,oraz jednej pętli w kategorii open.
Trudno w kilku słowach opisać to piekiełko. Zaczynało się 500m zbiegiem w doł,po drodze do pokonania wąski mostek ( kto pierwszy wbiegł ten miał lepszą pozycję wyjściową przed stromym podbiegiem),potem podbieg po polnej drodze jakiś kilkometr,lekko w dół, skok przez strumień,ostro w prawo i po błotnisto bagrowym terenie ( wpadłem tam po kolana w błoto ukryte pod kępkami trawy) jakieś sto metrów ostro w górę,potem 2,5m wys.ściana i po stoku do samej góry ( gdzieś nieco ponad 2km od początku trasy).
Na samej górze nawrót i prosto na złamanie karku w dół. Trzeba było uważać gdzie stawia się stopę bo o zwichnięcie nie było trudno. Prędkości zależały od masy zawodnika. W każdym razie nie trzeba było przebierać dodatkowo nogami.
Na dole trzeba było dwa razy pokonać strumyk,w tym raz można było skorzystać z wąskiej kładki i potem jakieś 200 m pod górę do mety.
Potem jeszcze dwie takie pętelki i można było odetchnąć z ulgą,że to wreszcie koniec.
Na starcie stanęło bodajże 21 zawodników. Jeden zawodnik zszedł z trasy,bo chyba stwierdził że nie ma szans na obronienie tytułu z zeszłego roku.
Trasa była ciężka. Oprócz mnie nie było tam innych amatorów biegów górskich. Byli za to mistrzowie Polski seniorów i juniorów. Elita światowych biegów górskich,z medalistami mistrzostw świata. Mistrzowie z bieżni na 10km, z Polski i Litwy. Czołowi maratończycy.
Stojąc na starcie i słuchając opowieści konferansjera o starujących zawodnikach,o tym jakie mają medale,jakie biegi wygrywali,jakie mają czasy można było wpaść w kompleksy.
Szybko zorientowałem się,że jestem jednym z nielicznych zawodników,który nie ma medalu z mistrzostw świata czy olimpiady.
Moim celem było nie przybiegnięcie na końcu a w polowie pierwszego podbiegu zdałem sobie sprawę,że dobrzy by było skończyć ten bieg w ogóle.
Udało się ostatecznie przybiec na 18 miejscu.
Jestem zadowolony. Być na tych zawodach i zmierzyć sie z takimi przeciwnikami to niesamowita frajda a także niezła szkola na naprawdę wysokim poziomie.
Za rok na pewno pojadę na MP w biegu anglosaskim i na pewno wypadnę lepiej. Ten kto startował wie jak bardzo wciągają takie biegi. Ja mogę powiedzieć,że przebiegnięcie maratonu poniżej 3 godzin (2.57),było nieporównywalne z wysiłkiem potrzebnym do ukończenia tego biegu.
Teraz szykuję sie do biegu na Równicę,w Ustroniu i zapraszam wszystkich.
Zawody odbywały się na stoku góry Chyrowa. Suma przewyższeń do pokonania wynosiła 1140m. Trasa składała się z trzech pętli po 3800m, w kategorii MP mężczyzn i dwóch w kategorii MP kobiet,oraz jednej pętli w kategorii open.
Trudno w kilku słowach opisać to piekiełko. Zaczynało się 500m zbiegiem w doł,po drodze do pokonania wąski mostek ( kto pierwszy wbiegł ten miał lepszą pozycję wyjściową przed stromym podbiegiem),potem podbieg po polnej drodze jakiś kilkometr,lekko w dół, skok przez strumień,ostro w prawo i po błotnisto bagrowym terenie ( wpadłem tam po kolana w błoto ukryte pod kępkami trawy) jakieś sto metrów ostro w górę,potem 2,5m wys.ściana i po stoku do samej góry ( gdzieś nieco ponad 2km od początku trasy).
Na samej górze nawrót i prosto na złamanie karku w dół. Trzeba było uważać gdzie stawia się stopę bo o zwichnięcie nie było trudno. Prędkości zależały od masy zawodnika. W każdym razie nie trzeba było przebierać dodatkowo nogami.
Na dole trzeba było dwa razy pokonać strumyk,w tym raz można było skorzystać z wąskiej kładki i potem jakieś 200 m pod górę do mety.
Potem jeszcze dwie takie pętelki i można było odetchnąć z ulgą,że to wreszcie koniec.
Na starcie stanęło bodajże 21 zawodników. Jeden zawodnik zszedł z trasy,bo chyba stwierdził że nie ma szans na obronienie tytułu z zeszłego roku.
Trasa była ciężka. Oprócz mnie nie było tam innych amatorów biegów górskich. Byli za to mistrzowie Polski seniorów i juniorów. Elita światowych biegów górskich,z medalistami mistrzostw świata. Mistrzowie z bieżni na 10km, z Polski i Litwy. Czołowi maratończycy.
Stojąc na starcie i słuchając opowieści konferansjera o starujących zawodnikach,o tym jakie mają medale,jakie biegi wygrywali,jakie mają czasy można było wpaść w kompleksy.
Szybko zorientowałem się,że jestem jednym z nielicznych zawodników,który nie ma medalu z mistrzostw świata czy olimpiady.
Moim celem było nie przybiegnięcie na końcu a w polowie pierwszego podbiegu zdałem sobie sprawę,że dobrzy by było skończyć ten bieg w ogóle.
Udało się ostatecznie przybiec na 18 miejscu.
Jestem zadowolony. Być na tych zawodach i zmierzyć sie z takimi przeciwnikami to niesamowita frajda a także niezła szkola na naprawdę wysokim poziomie.
Za rok na pewno pojadę na MP w biegu anglosaskim i na pewno wypadnę lepiej. Ten kto startował wie jak bardzo wciągają takie biegi. Ja mogę powiedzieć,że przebiegnięcie maratonu poniżej 3 godzin (2.57),było nieporównywalne z wysiłkiem potrzebnym do ukończenia tego biegu.
Teraz szykuję sie do biegu na Równicę,w Ustroniu i zapraszam wszystkich.
- ours brun
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 922
- Rejestracja: 17 lip 2002, 20:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Bielany
Wiedziałem, że warto tam pojechać, ale cóż nie wyszło. Myślę, że zajęte miejsce nie ma znaczenia. Sama trasa i jej ukończenie wynagradza wszystko. Jeśli chodzi o Równicę, to myślę, że tam poszalejesz do woli Irku, trasa stosunkowo łatwa z wypłaszczeniem u góry sprzyjająca do mocnego finiszu. Robert jesteś zdecydowany na Klimczok? Należałoby to ustalić, jest prawdopodobne, że mógłbym tam pojechać samochodem, ale najchętniej wyjechałbym w piątek po południu - sobota wycieczka piesza w górach - niedziela bieg i do domu. Co Ty na to?