Bieg w Myszkowie
- stasiar
- Wyga
- Posty: 102
- Rejestracja: 01 paź 2001, 23:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów (Śląsk)
nie ma sprawy! dzieki temu ktoś nie pojedzie w ciemno ...zwiedzać Bielska Białej!
życzę udanych startów a nie wykluczone ze jak troche wiecej potreninguje (zrzucę ciut ciała) to sam to tez tam pojade!-:)
Jan Stasiczek
życzę udanych startów a nie wykluczone ze jak troche wiecej potreninguje (zrzucę ciut ciała) to sam to tez tam pojade!-:)
Jan Stasiczek
Stasiar (Jans)
Jan Stasiczek
redaktor www.maratonypolskie.pl
Jan Stasiczek
redaktor www.maratonypolskie.pl
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
Dzwoniłam do Myszkowa:
Impreza się odbywa na ul.Zamenhofa na boisku szkoły podstawowej nr 2, dzielnica Światowid. Można też pytać o ul.Graniczną
Zapisy są od 8:00-10:30.
Rozpoczęcie o 10:00.
Start do biegu głównego jest o 11:15.
Zakończenie ok. 14:00.
Marek C -Twoje dzieci mogłyby też startować, bo przed biegiem głównym są zawody dla dzieci i młodzieży.
Impreza się odbywa na ul.Zamenhofa na boisku szkoły podstawowej nr 2, dzielnica Światowid. Można też pytać o ul.Graniczną
Zapisy są od 8:00-10:30.
Rozpoczęcie o 10:00.
Start do biegu głównego jest o 11:15.
Zakończenie ok. 14:00.
Marek C -Twoje dzieci mogłyby też startować, bo przed biegiem głównym są zawody dla dzieci i młodzieży.
[b]szuuu[/b]
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
Bieg już jutro, akumulatory naładowane???
Mam problem z lewą nogą (już prawie całą), ale jadę.
Oczekuję spotkać w Myszkowie Fomę, Bartka Sz., Arturro'a, Marka C. Rozpoznamy się jakoś. Szykuje się piekiełkowa pogoda, więc będzie ciekawie.
Mam problem z lewą nogą (już prawie całą), ale jadę.
Oczekuję spotkać w Myszkowie Fomę, Bartka Sz., Arturro'a, Marka C. Rozpoznamy się jakoś. Szykuje się piekiełkowa pogoda, więc będzie ciekawie.
[b]szuuu[/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 15 lut 2003, 20:05
Mnie na pewno nie będzie w Myszkowie, ale może troche się jutro rozruszam w Twardogórze.
MacGor przyznaj się publicznie ilu facetom udało się Ciebie pokonać w Myszkowie w 2000 roku.Chcę żebys to ujawniła po to , żeby wszyscy mieli dla Ciebie odpowiedni szacunek.
MacGor przyznaj się publicznie ilu facetom udało się Ciebie pokonać w Myszkowie w 2000 roku.Chcę żebys to ujawniła po to , żeby wszyscy mieli dla Ciebie odpowiedni szacunek.

- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Właściwie ledwo żyję. Czas szkoda gadać 34.38. Miejsce w 10. Chyba 4 w kategorii. Noga nie podawała. W czwartek zajechałem się na lokalnym grand prix,bo pobiegłem 6,2km w 19.57 i na efekty nie trzeba bylo czekać długo. Odkładam stratówki na kołek na dwa tygodnie. Ogólnie ciężko się biega dychę po zejściu z gór.Całkiem inna motoryka pracy mięśni itd. Nie bedę zanidzał.
Sama impreza miła. Dobra obsada. Mocne tempo. Pogoda dopisała.Było bezchmurnie i upalnie.
Trasa 5km po lesie,reszta asfalt. Doping dopiero na mecie.
MacGor wygrała w klasyfikacji kobiet. Gratulacje!!!!
Warto było sie doprawić na tym biegu
Sama impreza miła. Dobra obsada. Mocne tempo. Pogoda dopisała.Było bezchmurnie i upalnie.
Trasa 5km po lesie,reszta asfalt. Doping dopiero na mecie.
MacGor wygrała w klasyfikacji kobiet. Gratulacje!!!!
Warto było sie doprawić na tym biegu

- Bartek Sz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1114
- Rejestracja: 19 cze 2001, 01:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza
MacGor - czy ja Ci w końcu pogratulowałem zwycięstwa w Myszkowie ???
Sam już nie pamiętam.
W każdym razie MOJE GRATULACJE !!!
Sam już nie pamiętam.
W każdym razie MOJE GRATULACJE !!!

W biegu weszło w biegu wyjdzie :-)
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
No i spotkaliśmy się: ja, mój tata, Irko S i Bartek Sz. Niestety Bartek zapomniał butów i tyle z jego biegania ...ale był b.profesjonalnym kibicem, co to motywuje, podaje wodę, mówi, że meta blisko i z poświęceniem biegnie kawałek trasy dla podtrzymania tempa. Bartku -dziękuję (również za gratulacje)!
Upał rozkręcił sie niezły, ale conajmniej połowa trasy prowadziła lasem i można było go przeżyć. Biegłam od początku w pierwszej czwórce pań (1.km w 3'38s), po 2.km już byłam trzecia i zachowywałam kontakt wzrokowy z pierwszymi dwiema rywalkami. Walczyłam, żeby jak najdłużej się ich trzymać, bo chciałam zrobić jak najlepszy czas. (5.km w 18'09). Gdy po 5,5km wybiegliśmy z lasu na asfalt i nogi odnalazły przyczepność postanowiłam,że krótkim sprintem dogonie rywalki, a potem będę się martwić, jeśli padnę. Nie padłam, bo one zaczęły zwalniać. Od początku się cięły i to je wykończyło, a ja skorzystałam, bo miałam zającówny. Około 8.km dopadłam je i z odczuciem swobody ruchu biegłam przyklejona. Nie próbowały uciekać, więc lekko przyspieszyłam. Nagle zrozumiałam, że biegnę pierwsza i przeszedł mnie zimny dreszcz. Najgorsze jest prowadzić, a potem nie wygrać, więc się postanowiłam sprężyć. Upał i moje predyspozycje spowodowały, że dostałam choroby lokomocyjnej i ciężko było przyspieszać. Nagle pojawił się na horyzoncie Bartek Sz, który dodał mi sił w opisany wyżej sposób i pognałam dalej. Tuż przed metą stała moja kibicująca rodzinka, która umiliła mi finisz. Nie dokońca wiedziałam, w którym dokładnie miejscu jest linia mety, więc stoper wyłączyłam z mini-opóźnieniem. Spojrzałam na ekran... 36'07.2 ...życiówka.
Tak na prawdę to były małe zawody, ale wygraną przeżywam jako szczęście i dobrze wykonane zadanie. Niespodziewanie dobrze.
Mój tata nabiegał 41'40s, (ale wracał się na trasie po zgubiony nr startowy).
Organizacja biegu (start, trasa i meta) -b.dobra, organizacja zakończenia -żałosna. Zawodnik wbiegający na metę miał zeskanowywany kod kreskowy z numeru startowego. Niby nowoczesne rozwiązanie, ale wszystko im się tak pochrzaniło, że zniknęły wyniki z komputera i nie można było dokonać dekoracji, bo na podstawie czego??? Czekanie w upale w nieskończoność... Irko nie miał czasu i odjechał, więc zachował pozytywne wrażenie z imprezy, ale ci co zostali rzucali bluzgami, że ech. W końcu mój mąż wymyślił, żeby iść i podyktować organizatorom nazwiska pierwszych miejsc i tak to się w końcu odbyło. Oczywiście zapomniano mi wręczyć puchar, co dostrzegł mój teść i dopilnował, żeby mi go dano. Medale rozdane za 3 pierwsze miejsca były b.ładne, do tego dyplom i nagroda. Będę dzwonić do organizatora z pytaniem, czy odzyskali wyniki...
Narzekam i narzekam, ale najważniejsze, że trasa przyjemna i dobrze oznakowana. Więc ostatecznie polecam ten bieg.
Upał rozkręcił sie niezły, ale conajmniej połowa trasy prowadziła lasem i można było go przeżyć. Biegłam od początku w pierwszej czwórce pań (1.km w 3'38s), po 2.km już byłam trzecia i zachowywałam kontakt wzrokowy z pierwszymi dwiema rywalkami. Walczyłam, żeby jak najdłużej się ich trzymać, bo chciałam zrobić jak najlepszy czas. (5.km w 18'09). Gdy po 5,5km wybiegliśmy z lasu na asfalt i nogi odnalazły przyczepność postanowiłam,że krótkim sprintem dogonie rywalki, a potem będę się martwić, jeśli padnę. Nie padłam, bo one zaczęły zwalniać. Od początku się cięły i to je wykończyło, a ja skorzystałam, bo miałam zającówny. Około 8.km dopadłam je i z odczuciem swobody ruchu biegłam przyklejona. Nie próbowały uciekać, więc lekko przyspieszyłam. Nagle zrozumiałam, że biegnę pierwsza i przeszedł mnie zimny dreszcz. Najgorsze jest prowadzić, a potem nie wygrać, więc się postanowiłam sprężyć. Upał i moje predyspozycje spowodowały, że dostałam choroby lokomocyjnej i ciężko było przyspieszać. Nagle pojawił się na horyzoncie Bartek Sz, który dodał mi sił w opisany wyżej sposób i pognałam dalej. Tuż przed metą stała moja kibicująca rodzinka, która umiliła mi finisz. Nie dokońca wiedziałam, w którym dokładnie miejscu jest linia mety, więc stoper wyłączyłam z mini-opóźnieniem. Spojrzałam na ekran... 36'07.2 ...życiówka.
Tak na prawdę to były małe zawody, ale wygraną przeżywam jako szczęście i dobrze wykonane zadanie. Niespodziewanie dobrze.
Mój tata nabiegał 41'40s, (ale wracał się na trasie po zgubiony nr startowy).
Organizacja biegu (start, trasa i meta) -b.dobra, organizacja zakończenia -żałosna. Zawodnik wbiegający na metę miał zeskanowywany kod kreskowy z numeru startowego. Niby nowoczesne rozwiązanie, ale wszystko im się tak pochrzaniło, że zniknęły wyniki z komputera i nie można było dokonać dekoracji, bo na podstawie czego??? Czekanie w upale w nieskończoność... Irko nie miał czasu i odjechał, więc zachował pozytywne wrażenie z imprezy, ale ci co zostali rzucali bluzgami, że ech. W końcu mój mąż wymyślił, żeby iść i podyktować organizatorom nazwiska pierwszych miejsc i tak to się w końcu odbyło. Oczywiście zapomniano mi wręczyć puchar, co dostrzegł mój teść i dopilnował, żeby mi go dano. Medale rozdane za 3 pierwsze miejsca były b.ładne, do tego dyplom i nagroda. Będę dzwonić do organizatora z pytaniem, czy odzyskali wyniki...
Narzekam i narzekam, ale najważniejsze, że trasa przyjemna i dobrze oznakowana. Więc ostatecznie polecam ten bieg.
[b]szuuu[/b]
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Sam dyktowałem nazwisko II na mecie. Parodia. GRATULUJĘ życiówki MacGor.Byłaś chyba najbardziej zabieganym człowiekiem przed startem. Ja jestem zadowolony ze startu,choć liczyłem na 32 z hakiem. Co się odwlecze to nie uciecze. Następnym razem zrobimy sobie razem fotkę. Hej!
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
No właśnie!!! mieliśmy zrobić zdjęcia!
A tak wogóle Irko, to my wszyscy wiemy, że stać Cię na 32' i lepiej, bo Twoje ostatnie wyczyny wołają o respekt. Na pewno dogonisz to, co się odwlecze.
Ja to się obawiam, że mnie się raz tak udało, a co będzie, jeśli tego nie powtórzę, nie mówiąc o poprawieniu?!
A tak wogóle Irko, to my wszyscy wiemy, że stać Cię na 32' i lepiej, bo Twoje ostatnie wyczyny wołają o respekt. Na pewno dogonisz to, co się odwlecze.
Ja to się obawiam, że mnie się raz tak udało, a co będzie, jeśli tego nie powtórzę, nie mówiąc o poprawieniu?!
[b]szuuu[/b]