Pawel - HM < 90min
Moderator: infernal
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Maraton we Florencji 30.11.2014
Cel osiągnięty. 4h złamane. Oficjalny czas 3:56:35
Garmin pokazał przebiegnięte 42,75km, średnie tempo 5:32/km, średni/max puls 161/176 (86%/95% HRmax). Waga startowa 80kg.
Od organizatorów dostałem mailowo m.in. czasy na poszczególnych odcinkach: Jest też wirtualny dyplom:
Podsumowując całość, powiem, że to godne polecenia miejsce i fantastyczny bieg. Generalnie pod każdym względem. Ja, oprócz dumy, że po 18 miesiącach biegania, udało się zejść poniżej 4 godzin, czuję mały, całkiem niewielki niedosyt. Mogłem spokojnie urwać jeszcze ze 2 minuty, chociaż przy tej skali wyniku ma to znaczenie jedynie symboliczne. Jak kiedyś może będę biegał cały maraton godzinę szybciej, to te minuty będą się liczyć o wiele bardziej. Teraz jest tylko radość i duma.
Florencja
Pod wieloma względami fantastyczne miasto. Zresztą jak wszystkie włoskie miasta, w których byłem.
Dotarliśmy tam z Anią, moja ślubną, w piątek trochę po godz. 22. Lotnisko niewielkie, więc wszystko sprawnie, potem taksówka (stała stawka 20EUR za dojazd do centrum, 23EUR w nocy i niedzielę) i szybko do hotelu położonego jakieś 300-400m od chyba głównej atrakcji turystycznej – katedry Santa Maria del Fiore.
Sam hotel rezerwowałem przez stronę maratonu, więc mieli dla biegaczy pewne udogodnienia – śniadanie w dniu startu o 6:30 (zamiast 7:30) oraz, jeżeli ktoś wyjeżdżał po maratonie, po wymeldowaniu rano możliwość zostawienia wszystkich rzeczy oraz kilka pokojów, w których można było się po wszystkim przebrać, odsapnąć i wziąć prysznic.
Oczywiście zaraz po zostawieniu rzeczy ruszyliśmy na rekonesans okolicy. Na ulicy, około północy ciągle tłumy. Także miejscowej młodzieży świętującej weekend. Sympatycznie. Układ, ilość ludzi, ogromna ilość knajp i klubów przypominały nam trochę nocne życie w rynku we Wrocławiu.
W sobotę po śniadaniu ruszyliśmy na expo. Pojechaliśmy komunikacją miejską. Bilet całodobowy to koszt 5EUR. W autobusie od razu natknęliśmy się na kontrolę biletów. Jeżeli chodzi o biegaczy, byliśmy chyba w mniejszości posiadającej bilety. Inni tłumaczyli się, że myśleli, że dla maratończyków komunikacja jest darmowa, ale na żadnym info od organizatorów tego nie było. Skończyło się mandatami.
Expo
Samo expo było zorganizowane w okolicach stadionu Fiorentiny oraz ośrodka lekkoatletycznego. Po odbiorze numerka trzeba było jeszcze przejść na koniec hali po pakiet startowy i dedykowaną koszulkę techniczną Asicsa.
Na samych targach wystawiały się chyba wszystkie znane w świecie biegowym firmy. Ale co mi się osobiście bardzo podobało, była tam taka alejka, gdzie swoje małe stoiska miało bardzo wiele maratonów z całego świata. Nawet MW miał swoje stoisko, tylko, że jako jedyne nie obsadzone. Może byliśmy za wcześnie?
Z ciekawostek powiem jeszcze, że Asics miał jedno stoisko, gdzie drukował specjalne imienne opaski z zakładanym czasem na maraton plus czasy kontrolne co 5km.
Reszta soboty to, po odwiedzeniu miejsca startu, mety i ustaleniu miejsca spotkania po biegu itd., czas na zwiedzanie i kontynuowanie ładowania węglami w wersji typowo włoskiej. Palce lizać.
Dzień startu
W niedzielę wstałem o 6-tej, potem śniadanie, prysznic, smarowanie wazeliną, zaklejanie sutków etc. Potem jeszcze węgle High5 w proszku, worek depozytowy z rzeczami na przebranie na ramię i ok. 7:45 ruszyłem z buta w kierunku startu, do którego doszedłem po jakiś 20-25 minutach.
W informacjach organizatorzy zalecali, aby pojawić się godzinę przed startem, planowanym na 9:15. Depozyt (kilkanaście przyczep, każda na jakieś 600-700 numerów startowych) załatwiłem w kilka minut, ubrałem w foliowy płaszcz z pakietu, bo lekko padało, wypiłem izo i ustawiłem się w długaśnej kolejce do toi-toia. I wtedy zrozumiałem skąd zalecenie o jednej godzinie przed startem. Skorzystałbym z krzaków, ale nie było Suma summarum do strefy ruszyłem dopiero po 9-tej
Bieg
Przy wejściach do stref była ochrona, która wpuszczała tylko biegaczy dopuszczonych do danej strefy. Wcześniej nie zwróciłem uwagi, ale mnie przydzielono na podstawie ostatniego wyniku 4h09, do strefy zielonej 4h00-4h30.
Włosi, którzy naturalnie przeważali wśród startujących, są bardzo energetyczni Klimat w strefie był bardzo pozytywny. Energia tryskała, a spiker jeszcze tylko podkręcał atmosferę.
Myśląc o strategii na bieg, to oceniałem się na 3h54-55, ale postanowiłem próbować pobiec na 3h50 i ocenić siły na trasie tj. pierwsze 3 kilometry miały być ciut wolniejsze (były dużo wolniejsze), a potem chciałem przyspieszyć kontrolując puls. Wcześniej myślałem też o NS wg Marco, ale trudno mi było sobie wyobrazić ostatnie 14km w tempie 5:23.
W kwestii odżywiania podczas biegu, zakupiłem zestaw na maraton firmy High5. Tam jest zalecenie, aby co 20-30min przyjmować 23g węgli w żelu, zaczynając od 10. kilometra. Ja zabrałem na bieg 6 szt. Chyba o jeden za mało.
Wystartowaliśmy punktualnie o 9:15. Znaczy pierwsze sektory. Nasza strefa dotarła spacerem do linii startu po jakiś 3 minutach. Potem zaczęliśmy przyspieszać, ale i tak było baaardzo wolno. Widać to po czasie pierwszych 5km. I to właśnie tych 2-3 minut szkoda najbardziej Nic to. Ludzie krzyczeli, bili brawo, machali do kamer telewizyjnych. Wszyscy chyba. Fajnie fajnie. Potem przebiegaliśmy jeszcze przez dwa tunele, w których wielotysięczna rzeka ludzi, na znak-sygnał zaczynała się niemiłosiernie drzeć Energii moc! Pięknie niosło.
Jeżeli chodzi o trasę, to generalnie w miarę płasko, tylko kilka ostrych podbiegów pod mosty czy spod tunelu. Na trasie ogromna ilość żywiołowych kibiców, co chwilę jakiś zespół grający na żywo, grupy taneczne, śpiewające itd. Ostatnie 3-4 kilometry, to pod względem dopingu istne szaleństwo. Naprawdę warto to przeżyć.
Poszczególnych kilometrów nie będę opisywał, bo nie do końca pamiętam Generalnie po pierwszych 10km, ze względu na wolny początek, już wiedziałem, że o 3h50 mogę zapomnieć. Ale jakoś się nie przejąłem, tylko leciałem dalej po 5:27-28. Przełomowe były fragmenty trasy w centrum, w wąskich wybrukowanych uliczkach. Najpierw w okolicy półmetka i sama końcówka. Odbierało mi to bardzo dużo sił w nogach. Nie było jak wyprzedzić, albo trzeba było biec slalomem miedzy maszerującymi/biegnącymi bardzo wolno. Czasami niestety zdarzali się tez turyści wychodzący centralnie pod nogi biegnących. Ania była świadkiem, jak mało co nie doszło z tego powodu do rękoczynów.
Myślę, że dzięki spokojnemu startowi, odżywianiu i regularnemu piciu wody najtrudniejszy odcinek od 30. do 38. kilometra przetrwałem nie najgorzej. Żadnej ściany. Potem wiadomo, sił zaczyna brakować i niestety na tym bruku w końcówce, jakoś na 39. kilometrze, na najsłynniejszym moście we Florencji PONTE VECCHIO złapał mnie bardzo bolesny skurcz w lewa łydkę. Wcześniej czułem, że takie mikro skurcze mnie łapią, ale za podbiegiem na most to był dosłowny paraliż. Nigdy czegoś takiego nie miałem. Musiałem się zatrzymać, porozciągać mięsień. Kolejna minuta w plecy. Na szczęście był to jednorazowy problem, chociaż już potem nie mogłem osiągnąć prędkości przelotowej i na oparach, niesiony dopingiem jakoś dotarłem do mety.
Był medal, foliowy płaszcz chroniący przed wyziębieniem, izotoniki, woda, batony, owoce itd. A potem do depozytu i do hotelu.
Na tym się przygoda zakończyła.
Jeszcze na koniec duży plus dla organizatorów za przygotowanie trasy. Co 5km długie, obustronne, dobrze oznaczone i zaopatrzone punkty odżywcze. Miedzy punktami, tez co 5km punkty w gąbkami do chłodzenia czaszki. Ogromna ilość wolontariuszy na trasie pilnująca porządku i ostrzegająca biegaczy przed niebezpieczeństwami w postaci np. stojących motorów w tych wąskich uliczkach. Co krok służby medycznie bacznie obserwujące biegaczy i natychmiast interweniujące, gdy ktoś miał problemy.
Podsumowując w kilku słowach - każdemu gorąco polecam ten maraton. Było fantastycznie pod każdym względem.
Teraz 2 tygodnie przerwy od biegania. Zacząłem studiować nowego Danielsa. Nowe podejście jeszcze bardziej mi odpowiada, bo w poprzedniej wersji jakoś brakowali mi biegów w tempie M i myślę, że dorzucając je od siebie, nie zrobiłem źle.
cdn.
Cel osiągnięty. 4h złamane. Oficjalny czas 3:56:35
Garmin pokazał przebiegnięte 42,75km, średnie tempo 5:32/km, średni/max puls 161/176 (86%/95% HRmax). Waga startowa 80kg.
Od organizatorów dostałem mailowo m.in. czasy na poszczególnych odcinkach: Jest też wirtualny dyplom:
Podsumowując całość, powiem, że to godne polecenia miejsce i fantastyczny bieg. Generalnie pod każdym względem. Ja, oprócz dumy, że po 18 miesiącach biegania, udało się zejść poniżej 4 godzin, czuję mały, całkiem niewielki niedosyt. Mogłem spokojnie urwać jeszcze ze 2 minuty, chociaż przy tej skali wyniku ma to znaczenie jedynie symboliczne. Jak kiedyś może będę biegał cały maraton godzinę szybciej, to te minuty będą się liczyć o wiele bardziej. Teraz jest tylko radość i duma.
Florencja
Pod wieloma względami fantastyczne miasto. Zresztą jak wszystkie włoskie miasta, w których byłem.
Dotarliśmy tam z Anią, moja ślubną, w piątek trochę po godz. 22. Lotnisko niewielkie, więc wszystko sprawnie, potem taksówka (stała stawka 20EUR za dojazd do centrum, 23EUR w nocy i niedzielę) i szybko do hotelu położonego jakieś 300-400m od chyba głównej atrakcji turystycznej – katedry Santa Maria del Fiore.
Sam hotel rezerwowałem przez stronę maratonu, więc mieli dla biegaczy pewne udogodnienia – śniadanie w dniu startu o 6:30 (zamiast 7:30) oraz, jeżeli ktoś wyjeżdżał po maratonie, po wymeldowaniu rano możliwość zostawienia wszystkich rzeczy oraz kilka pokojów, w których można było się po wszystkim przebrać, odsapnąć i wziąć prysznic.
Oczywiście zaraz po zostawieniu rzeczy ruszyliśmy na rekonesans okolicy. Na ulicy, około północy ciągle tłumy. Także miejscowej młodzieży świętującej weekend. Sympatycznie. Układ, ilość ludzi, ogromna ilość knajp i klubów przypominały nam trochę nocne życie w rynku we Wrocławiu.
W sobotę po śniadaniu ruszyliśmy na expo. Pojechaliśmy komunikacją miejską. Bilet całodobowy to koszt 5EUR. W autobusie od razu natknęliśmy się na kontrolę biletów. Jeżeli chodzi o biegaczy, byliśmy chyba w mniejszości posiadającej bilety. Inni tłumaczyli się, że myśleli, że dla maratończyków komunikacja jest darmowa, ale na żadnym info od organizatorów tego nie było. Skończyło się mandatami.
Expo
Samo expo było zorganizowane w okolicach stadionu Fiorentiny oraz ośrodka lekkoatletycznego. Po odbiorze numerka trzeba było jeszcze przejść na koniec hali po pakiet startowy i dedykowaną koszulkę techniczną Asicsa.
Na samych targach wystawiały się chyba wszystkie znane w świecie biegowym firmy. Ale co mi się osobiście bardzo podobało, była tam taka alejka, gdzie swoje małe stoiska miało bardzo wiele maratonów z całego świata. Nawet MW miał swoje stoisko, tylko, że jako jedyne nie obsadzone. Może byliśmy za wcześnie?
Z ciekawostek powiem jeszcze, że Asics miał jedno stoisko, gdzie drukował specjalne imienne opaski z zakładanym czasem na maraton plus czasy kontrolne co 5km.
Reszta soboty to, po odwiedzeniu miejsca startu, mety i ustaleniu miejsca spotkania po biegu itd., czas na zwiedzanie i kontynuowanie ładowania węglami w wersji typowo włoskiej. Palce lizać.
Dzień startu
W niedzielę wstałem o 6-tej, potem śniadanie, prysznic, smarowanie wazeliną, zaklejanie sutków etc. Potem jeszcze węgle High5 w proszku, worek depozytowy z rzeczami na przebranie na ramię i ok. 7:45 ruszyłem z buta w kierunku startu, do którego doszedłem po jakiś 20-25 minutach.
W informacjach organizatorzy zalecali, aby pojawić się godzinę przed startem, planowanym na 9:15. Depozyt (kilkanaście przyczep, każda na jakieś 600-700 numerów startowych) załatwiłem w kilka minut, ubrałem w foliowy płaszcz z pakietu, bo lekko padało, wypiłem izo i ustawiłem się w długaśnej kolejce do toi-toia. I wtedy zrozumiałem skąd zalecenie o jednej godzinie przed startem. Skorzystałbym z krzaków, ale nie było Suma summarum do strefy ruszyłem dopiero po 9-tej
Bieg
Przy wejściach do stref była ochrona, która wpuszczała tylko biegaczy dopuszczonych do danej strefy. Wcześniej nie zwróciłem uwagi, ale mnie przydzielono na podstawie ostatniego wyniku 4h09, do strefy zielonej 4h00-4h30.
Włosi, którzy naturalnie przeważali wśród startujących, są bardzo energetyczni Klimat w strefie był bardzo pozytywny. Energia tryskała, a spiker jeszcze tylko podkręcał atmosferę.
Myśląc o strategii na bieg, to oceniałem się na 3h54-55, ale postanowiłem próbować pobiec na 3h50 i ocenić siły na trasie tj. pierwsze 3 kilometry miały być ciut wolniejsze (były dużo wolniejsze), a potem chciałem przyspieszyć kontrolując puls. Wcześniej myślałem też o NS wg Marco, ale trudno mi było sobie wyobrazić ostatnie 14km w tempie 5:23.
W kwestii odżywiania podczas biegu, zakupiłem zestaw na maraton firmy High5. Tam jest zalecenie, aby co 20-30min przyjmować 23g węgli w żelu, zaczynając od 10. kilometra. Ja zabrałem na bieg 6 szt. Chyba o jeden za mało.
Wystartowaliśmy punktualnie o 9:15. Znaczy pierwsze sektory. Nasza strefa dotarła spacerem do linii startu po jakiś 3 minutach. Potem zaczęliśmy przyspieszać, ale i tak było baaardzo wolno. Widać to po czasie pierwszych 5km. I to właśnie tych 2-3 minut szkoda najbardziej Nic to. Ludzie krzyczeli, bili brawo, machali do kamer telewizyjnych. Wszyscy chyba. Fajnie fajnie. Potem przebiegaliśmy jeszcze przez dwa tunele, w których wielotysięczna rzeka ludzi, na znak-sygnał zaczynała się niemiłosiernie drzeć Energii moc! Pięknie niosło.
Jeżeli chodzi o trasę, to generalnie w miarę płasko, tylko kilka ostrych podbiegów pod mosty czy spod tunelu. Na trasie ogromna ilość żywiołowych kibiców, co chwilę jakiś zespół grający na żywo, grupy taneczne, śpiewające itd. Ostatnie 3-4 kilometry, to pod względem dopingu istne szaleństwo. Naprawdę warto to przeżyć.
Poszczególnych kilometrów nie będę opisywał, bo nie do końca pamiętam Generalnie po pierwszych 10km, ze względu na wolny początek, już wiedziałem, że o 3h50 mogę zapomnieć. Ale jakoś się nie przejąłem, tylko leciałem dalej po 5:27-28. Przełomowe były fragmenty trasy w centrum, w wąskich wybrukowanych uliczkach. Najpierw w okolicy półmetka i sama końcówka. Odbierało mi to bardzo dużo sił w nogach. Nie było jak wyprzedzić, albo trzeba było biec slalomem miedzy maszerującymi/biegnącymi bardzo wolno. Czasami niestety zdarzali się tez turyści wychodzący centralnie pod nogi biegnących. Ania była świadkiem, jak mało co nie doszło z tego powodu do rękoczynów.
Myślę, że dzięki spokojnemu startowi, odżywianiu i regularnemu piciu wody najtrudniejszy odcinek od 30. do 38. kilometra przetrwałem nie najgorzej. Żadnej ściany. Potem wiadomo, sił zaczyna brakować i niestety na tym bruku w końcówce, jakoś na 39. kilometrze, na najsłynniejszym moście we Florencji PONTE VECCHIO złapał mnie bardzo bolesny skurcz w lewa łydkę. Wcześniej czułem, że takie mikro skurcze mnie łapią, ale za podbiegiem na most to był dosłowny paraliż. Nigdy czegoś takiego nie miałem. Musiałem się zatrzymać, porozciągać mięsień. Kolejna minuta w plecy. Na szczęście był to jednorazowy problem, chociaż już potem nie mogłem osiągnąć prędkości przelotowej i na oparach, niesiony dopingiem jakoś dotarłem do mety.
Był medal, foliowy płaszcz chroniący przed wyziębieniem, izotoniki, woda, batony, owoce itd. A potem do depozytu i do hotelu.
Na tym się przygoda zakończyła.
Jeszcze na koniec duży plus dla organizatorów za przygotowanie trasy. Co 5km długie, obustronne, dobrze oznaczone i zaopatrzone punkty odżywcze. Miedzy punktami, tez co 5km punkty w gąbkami do chłodzenia czaszki. Ogromna ilość wolontariuszy na trasie pilnująca porządku i ostrzegająca biegaczy przed niebezpieczeństwami w postaci np. stojących motorów w tych wąskich uliczkach. Co krok służby medycznie bacznie obserwujące biegaczy i natychmiast interweniujące, gdy ktoś miał problemy.
Podsumowując w kilku słowach - każdemu gorąco polecam ten maraton. Było fantastycznie pod każdym względem.
Teraz 2 tygodnie przerwy od biegania. Zacząłem studiować nowego Danielsa. Nowe podejście jeszcze bardziej mi odpowiada, bo w poprzedniej wersji jakoś brakowali mi biegów w tempie M i myślę, że dorzucając je od siebie, nie zrobiłem źle.
cdn.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Nowy sezon 2015
Jeszcze wszystko boli po maratonie, a ja już intensywnie myślę nad przygotowaniami do kolejnych startów w 2015.
Zaplanowane/opłacone mam już dwa biegi - kwietniowy Orlen Warsaw Marathon oraz Berlin Marathon 27 września. W marcu, miesiąc przed OWM będę chciał pobiec jeszcze testowy półmaraton. W 2015 muszę też w końcu zaliczyć sprawdzian na 10km, bo jakoś nigdy nie było okazji.
Cele na 2015 - złamanie 3h50 w Warszawie oraz 3h45 w Berlinie.
Cele poboczne - półmaraton < 1h40 oraz spróbować zejść z wagą do 75kg.
W oparciu o nowe wydanie Danielsa, ułożyłem już wstępnie plan na OMW. Wybrałem plan z cyklem 4-tygodniowym, gdzie mój maks tygodniowy to będzie 72km, 4 treningi w tygodniu. Niestety nie mam całych 26 tygodni na przygotowania, wiec zacznę w połowie grudnia od 7. tygodnia w/w planu.
Jeszcze wszystko boli po maratonie, a ja już intensywnie myślę nad przygotowaniami do kolejnych startów w 2015.
Zaplanowane/opłacone mam już dwa biegi - kwietniowy Orlen Warsaw Marathon oraz Berlin Marathon 27 września. W marcu, miesiąc przed OWM będę chciał pobiec jeszcze testowy półmaraton. W 2015 muszę też w końcu zaliczyć sprawdzian na 10km, bo jakoś nigdy nie było okazji.
Cele na 2015 - złamanie 3h50 w Warszawie oraz 3h45 w Berlinie.
Cele poboczne - półmaraton < 1h40 oraz spróbować zejść z wagą do 75kg.
W oparciu o nowe wydanie Danielsa, ułożyłem już wstępnie plan na OMW. Wybrałem plan z cyklem 4-tygodniowym, gdzie mój maks tygodniowy to będzie 72km, 4 treningi w tygodniu. Niestety nie mam całych 26 tygodni na przygotowania, wiec zacznę w połowie grudnia od 7. tygodnia w/w planu.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
No nic, zaczynam ograniczać niesportowy tryb życia 8 dni czekałem aż wszystko przestanie boleć i od tygodnia robię coraz dłuższe BeeSy w tempie 6min/km. W sumie jeszcze niewiele, bo 38km w 4 sesjach. Po niedzielnych 14km było OK, chociaż tętno ciągle wyższe niż przed startem we Florencji. Widocznie to jakaś norma, bo po Wiedniu miałem podobnie przez ok 3 tygodnie
Nie zapominam także o stabilizacji i regularnym rozciąganiu.
Ten tydzień będzie dalej stał pod znakiem BS, może pod koniec jakieś przebieżki, a od soboty narty i dopiero potem zacznę realizować właściwy plan przygotowań do OWM.
Jedna rzecz mnie martwi, że już od kilku ładnych tygodni, po przebiegnięciu 4-5km zaczynają mnie boleć plecy, głownie po jednaj stronie, tak pod łopatką. Ból ustaje zaraz po biegu. Rozciąganie bardzo pomaga, ale tylko do następnego biegu. Muszę się wybrać do fizjoterapeuty
Jeszcze wspomnień czar
Nie zapominam także o stabilizacji i regularnym rozciąganiu.
Ten tydzień będzie dalej stał pod znakiem BS, może pod koniec jakieś przebieżki, a od soboty narty i dopiero potem zacznę realizować właściwy plan przygotowań do OWM.
Jedna rzecz mnie martwi, że już od kilku ładnych tygodni, po przebiegnięciu 4-5km zaczynają mnie boleć plecy, głownie po jednaj stronie, tak pod łopatką. Ból ustaje zaraz po biegu. Rozciąganie bardzo pomaga, ale tylko do następnego biegu. Muszę się wybrać do fizjoterapeuty
Jeszcze wspomnień czar
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Nareszcie na dobre ruszyłem z przygotowaniami do OWM.
Niestety wyjazd narciarski w tygodniu świątecznym zakończył się po pierwszym dniu zapaleniem skrzeli i antybiotykiem. Podejrzewam, że to była jeszcze jakaś pochodna maratonu i osłabienia po nim, które było widoczne na treningach. Tak czy inaczej moje 3 dziouchy szusowały, a ja siedziałem z gorączka w chacie. Na szczęście standardem w Austrii w przypadku infekcji jest prosta, kilkuminutowa diagnostyka czy chodzi o wirusa czy o bakterie, czyli w skrócie czy potrzebny jest antybiotyk czy nie.
W moim przypadku lekarka celnie zaaplikowała mi niezbyt silny lek, po którym już po tygodniu wróciłem do regularnego biegania. Oczywiście na początku zamiast akcentów były spokojnie BeeSy, a od czwartku wróciłem już do właściwego planu. W czwartek były biegi I i R, a dzisiaj 19km, w tym 13km TM.
W międzyczasie zapisałem się tez na krakowski półmaraton 22.marca, a w ramach maratonu wiedeńskiego pobiegnę ostatnie 11km w firmowej sztafecie, co będzie dobrym sprawdzianem przed maratonem w Warszawie.
Nie chce mi się wypisywać wszystkich sesji, wiec tym razem zrzut z Endomondo.
Niestety wyjazd narciarski w tygodniu świątecznym zakończył się po pierwszym dniu zapaleniem skrzeli i antybiotykiem. Podejrzewam, że to była jeszcze jakaś pochodna maratonu i osłabienia po nim, które było widoczne na treningach. Tak czy inaczej moje 3 dziouchy szusowały, a ja siedziałem z gorączka w chacie. Na szczęście standardem w Austrii w przypadku infekcji jest prosta, kilkuminutowa diagnostyka czy chodzi o wirusa czy o bakterie, czyli w skrócie czy potrzebny jest antybiotyk czy nie.
W moim przypadku lekarka celnie zaaplikowała mi niezbyt silny lek, po którym już po tygodniu wróciłem do regularnego biegania. Oczywiście na początku zamiast akcentów były spokojnie BeeSy, a od czwartku wróciłem już do właściwego planu. W czwartek były biegi I i R, a dzisiaj 19km, w tym 13km TM.
W międzyczasie zapisałem się tez na krakowski półmaraton 22.marca, a w ramach maratonu wiedeńskiego pobiegnę ostatnie 11km w firmowej sztafecie, co będzie dobrym sprawdzianem przed maratonem w Warszawie.
Nie chce mi się wypisywać wszystkich sesji, wiec tym razem zrzut z Endomondo.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Kolejny tydzień regularnego biegania za mną. Wszystko zgodnie z planem, ale ciągle jakoś ciężko mi się biega, co widać po tętnie (sobota w ogóle była ciężka ze względu na nagły wzrost temperatury do 16stopni i wichurę - organizm zwariował)
Generalnie bez historii.
Treningi z całego tygodnia:
Wtorek, 6.01
BS 11,9km w śr. tempie 6:05
Tętno (śr./max) 145/153
Czwartek, 8.01
BS 3,2km + 3x (3' I +3' tr) + 8x (200m R + 200m tr) + BS 3,2km w sumie 12,55km w śr. tempie 6:20
Tętno (śr./max) 147/172
Sobota, 10.01
BS 11,13km w śr. tempie 6:02
Tętno (śr./max) 147/157
Niedziela, 11.01
BS/BD 19,3km w śr. tempie 6:12
Tętno (śr./max) 143/153
Generalnie bez historii.
Treningi z całego tygodnia:
Wtorek, 6.01
BS 11,9km w śr. tempie 6:05
Tętno (śr./max) 145/153
Czwartek, 8.01
BS 3,2km + 3x (3' I +3' tr) + 8x (200m R + 200m tr) + BS 3,2km w sumie 12,55km w śr. tempie 6:20
Tętno (śr./max) 147/172
Sobota, 10.01
BS 11,13km w śr. tempie 6:02
Tętno (śr./max) 147/157
Niedziela, 11.01
BS/BD 19,3km w śr. tempie 6:12
Tętno (śr./max) 143/153
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Mimo w miarę regularnych treningów przez ostatnie tygodnie, dopiero w ostatnim biegało mi się znowu dobrze. Wcześniej męczyła mnie kolejna infekcja, przywleczona pewnie ze szkoły/przedszkola przez dzieci. Niby tylko kaszel, bez gorączki, bez mocnych lekarstw, ale było ciężko i brakowało kompletnie satysfakcji z biegania. Objętościowo nie wygląda to tragicznie, ale rewelacji też nie ma.
Z ciekawostek - na obecnym etapie przygotowań i stanu fizycznego moje Danielsowskie tempo P = 5:00min/km (wiem, że dla niektórych to prawie trucht ) . Biegnąc z nim osiągam wartość tętna ok 168-170ud/min, przy której wg badania wydolnościowego Diagnostix, mocno wzrasta u mnie poziom mleczanu. Można powiedzieć, że tabelka Danielsa wskazuje idealne dla mnie tempo dla treningu progowego. Z pozostałych tematów, to udało mi się kupić we wrocławskim sklepbiegacza.pl Pumy Faas 600s w cenie 229pln, co uważam za cenę bardzo dobrą za buta, o którym (na razie po dwóch treningach) nie mogę złego słowa powiedzieć.
No i zapisałem się na swój pierwszy obóz biegowy. Cieszę się, że ekipa bieganie.pl z dużym wyprzedzeniem podała terminy około-wakacyjne http://bieganie.pl/?show=1&cat=283&id=7450.
25 lipca zabieram córkę do Jakuszyc. I tu prośba do forumowiczów, którzy byli już z dziećmi o jakieś ewentualne wskazówki i porady, co by dziecko tez miało trochę radości z pobytu na obozie - generalnie radzę sobie z organizowaniem czasu dzieciom ale może warto coś specjalnego zabrać, na coś zwrócić szczególną uwagę...
I na koniec lista treningów z ostatnich tygodni:
Tętno podczas BS, w porównaniu np. z listopadem ciągle trochę wyższe, ale zrzucam to na porę roku i zupełnie przestałem się nim przejmować po ostatnich akcentach, w tym biegach w tempie P, podczas których, wartości tętna były, jak w poprzednim cyklu przygotowań. Z ciekawostek - na obecnym etapie przygotowań i stanu fizycznego moje Danielsowskie tempo P = 5:00min/km (wiem, że dla niektórych to prawie trucht ) . Biegnąc z nim osiągam wartość tętna ok 168-170ud/min, przy której wg badania wydolnościowego Diagnostix, mocno wzrasta u mnie poziom mleczanu. Można powiedzieć, że tabelka Danielsa wskazuje idealne dla mnie tempo dla treningu progowego. Z pozostałych tematów, to udało mi się kupić we wrocławskim sklepbiegacza.pl Pumy Faas 600s w cenie 229pln, co uważam za cenę bardzo dobrą za buta, o którym (na razie po dwóch treningach) nie mogę złego słowa powiedzieć.
No i zapisałem się na swój pierwszy obóz biegowy. Cieszę się, że ekipa bieganie.pl z dużym wyprzedzeniem podała terminy około-wakacyjne http://bieganie.pl/?show=1&cat=283&id=7450.
25 lipca zabieram córkę do Jakuszyc. I tu prośba do forumowiczów, którzy byli już z dziećmi o jakieś ewentualne wskazówki i porady, co by dziecko tez miało trochę radości z pobytu na obozie - generalnie radzę sobie z organizowaniem czasu dzieciom ale może warto coś specjalnego zabrać, na coś zwrócić szczególną uwagę...
I na koniec lista treningów z ostatnich tygodni:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Ciężki tydzień za mną. We wtorek (7x1km P) i czwartek (drugi zakres) wypadły akcenty, w piątek był BS zakończony podbiegami, a w niedziele długie spokojne wybieganie z szybszą końcówką. Normalnie sobotę mam wolną, ale tym razem wybrałem się na całodniowe szkolenie/seminarium o technice biegu. Oj brakowało dzisiaj trochę tej zwykle wolnej soboty.
Ale samo szkolenie fajnie. Najważniejszą częścią była wideoanaliza z omówieniem błędów i wskazówkami jak je wyeliminować. Jak się okazało oprócz części biegowej zrobiliśmy duży zestaw ćwiczeń koordynacyjnych i siły biegowej. Jak dostane filmik z analizy to wrzucę kilka klatek, na których widać ewidentne błędy w technice.
Nie wiem jak u Was, ale w Wiedniu widać, że wiosna powoli się zbliża. Fotka z piątku. W sobotę i niedziele było identycznie. Bilans tygodnia (po polsku, nie po Danielsowsku, czyli pon-nd): 63km, w średnim tempie 5:53min/km
Ale samo szkolenie fajnie. Najważniejszą częścią była wideoanaliza z omówieniem błędów i wskazówkami jak je wyeliminować. Jak się okazało oprócz części biegowej zrobiliśmy duży zestaw ćwiczeń koordynacyjnych i siły biegowej. Jak dostane filmik z analizy to wrzucę kilka klatek, na których widać ewidentne błędy w technice.
Nie wiem jak u Was, ale w Wiedniu widać, że wiosna powoli się zbliża. Fotka z piątku. W sobotę i niedziele było identycznie. Bilans tygodnia (po polsku, nie po Danielsowsku, czyli pon-nd): 63km, w średnim tempie 5:53min/km
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Dostałem własnie wideo z analizy techniki biegu. Dziwne uczucie oglądać się takiej perspektywy
Prowadzący miał 4 generalne uwagi:
- łopatki ściągnięte do tylu, rotacja tułowia
- lewa ręka nie pracuje wzdłuż ciała, tylko jakoś nienaturalnie "podskakuje" - kolano wyprowadzanej nogi za nisko, co m.in. powoduje lądowanie przed środkiem ciężkości - stopy (palce) na zewnątrz podczas biegu
Pewnie można się przyczepić jeszcze do innych rzeczy, ale mi na początek wystarcza te 4 jest nad czym pracować
I niech tam, dla chętnych do zobaczenie TUTAJ - zwolnione bezpośrednio w Youtube, wiec trochę się jakość popsuła
Prowadzący miał 4 generalne uwagi:
- łopatki ściągnięte do tylu, rotacja tułowia
- lewa ręka nie pracuje wzdłuż ciała, tylko jakoś nienaturalnie "podskakuje" - kolano wyprowadzanej nogi za nisko, co m.in. powoduje lądowanie przed środkiem ciężkości - stopy (palce) na zewnątrz podczas biegu
Pewnie można się przyczepić jeszcze do innych rzeczy, ale mi na początek wystarcza te 4 jest nad czym pracować
I niech tam, dla chętnych do zobaczenie TUTAJ - zwolnione bezpośrednio w Youtube, wiec trochę się jakość popsuła
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Kolejne 2 tygodnie regularnego biegania za mną. Bez specjalnej historii.
Prawdę mówiąc, w sensie kształtu treningów odszedłem prawie całkowicie od Danielsa na rzecz metody wydłużania opisanej ostatnio na bieganie.pl. W sumie to nigdy nie robiłem tego (Danielsowskiego) treningu jak napisano w książce, bo to przy malej objętości tygodniowej jest niemożliwe.
Także teraz wtorki - BS, czwartek - drugi zakres, piątek - BS i podbiegi a niedziela to długie wybiegania zakończone 30min BNP
W mijającym tygodniu zaliczone ponad 65km.
Za dwa tygodnie pierwszy sprawdzian w HM. Odpuściłem jednak Marzannę w Krakowie, a pobiegnę tydzień wcześniej na miejscu. Jakoś logistycznie nam się z tym wyjazdem do Krakowa nie poskładało. A szkoda.
Dla chętnych mała kompilacja z piątkowego treningu zakończonego podbiegami
No i lista aktywności
Prawdę mówiąc, w sensie kształtu treningów odszedłem prawie całkowicie od Danielsa na rzecz metody wydłużania opisanej ostatnio na bieganie.pl. W sumie to nigdy nie robiłem tego (Danielsowskiego) treningu jak napisano w książce, bo to przy malej objętości tygodniowej jest niemożliwe.
Także teraz wtorki - BS, czwartek - drugi zakres, piątek - BS i podbiegi a niedziela to długie wybiegania zakończone 30min BNP
W mijającym tygodniu zaliczone ponad 65km.
Za dwa tygodnie pierwszy sprawdzian w HM. Odpuściłem jednak Marzannę w Krakowie, a pobiegnę tydzień wcześniej na miejscu. Jakoś logistycznie nam się z tym wyjazdem do Krakowa nie poskładało. A szkoda.
Dla chętnych mała kompilacja z piątkowego treningu zakończonego podbiegami
No i lista aktywności
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Sezon 2015 rozpoczęty małym osobistym sukcesem w Wien Energie Halbmarathon. Skromna życiówka w HM poprawiona na 1:43:34 o prawie 2 minuty. Także przed Berlinem musi być okolica 1:40.
Ogólnie wynik wymęczony. Taki urok chyba tego biegu, że połowa trasy (3 pętle po 7 km wzdłuż starego Dunaju) to ostry wiatr w pysk Rok temu było identycznie. Mimo wszystko udało się nawet pobiec lekki NS
Treningowo, po konsultacjach, wdrożyłem trochę mocniejsze treningi (np BS z tempem 5:45, bez patrzenia się na tętno, wplatane w BS-a rytmy, szybsze tempo drugiego zakresu etc), co by się trochę odmulić. Waga stanęła mimo deficytu, HR się nie obniżało mimo regularnych treningów. Może to i trochę przez okres zimowy, ale jak nic organizm potrzebował nowych bodźców. Po 3 treningach waga ruszyła w dół. Zobaczymy w Warszawie, jakie będą efekty po 6-7 tygodniach takiego biegania.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
No to powoli można zacząć odliczanie do OWM. Przede mną de facto tylko jeszcze ten tydzień o sporej objętości.
W kolejnym będzie już mniej kilometrów za sprawą firmowej sztafety w ramach Vienna City Marathon, w której start (biegnę ostatnie 11,295m) zastąpi niedzielne długie wybieganie. Jakoś to mnie nie martwi, bo do tego czasu będę miał zaliczonych 6 czy 7 kolejnych niedziel, w których dystans oscylował wokół 25-26km
No a ostatnie dwa tygodnie przed maratonem to wiadomo, że już bez szaleństw ;)
Biegam ostatnio z opaską HR Mio Link (instalowaną na przedramieniu) sparowaną z v800, która teoretycznie miała mi zastąpić pasek HR, z którym biegać nie lubię.
Niestety nie do końca jestem zadowolony. Sama opaska jest fajnie wykonana, praktycznie bez instrukcji wiadomo co i jak. A wszystko sprowadza się na początku do sparowania z zegarkiem (lub telefonem z Bluetooth 4) oraz to włączenia/wyłączenia jednym przyciskiem.
Można tez przy pomocy aplikacji ustawić strefy tętna. Odpowiedni kolor diody pokazuje, w której strefie się aktualnie znajdujemy.
Po włączeniu, na pierwszy odczyt trzeba chwile poczekać, dłużej niż w przypadku paska, ale ja i tak się wtedy rozgrzewam, także dla mnie to żadna wada.
Niedogodności są dwie, a nawet 3. Po pierwsze, mniej więcej co drugi trening, początkowe 2-3 minuty to mocno zawyżony odczyt, czasami nawet ponad 160bpm (gdzie normalnie jest to 130-140 przy identycznym tempie). Potem odczyt się stabilizuje. Tu dochodzimy do największej wady, czyli kosmicznie wysokich odczytów, gdy (tak mi się wydaje) opaska lekko się przesunie lub lekko "lata", gdy jest za luźno zapiętą. Jak dla mnie to błąd oprogramowania. Takie nagle wzrosty ze 140 do 165bpm powinny być automatycznie eliminowane. Problem pogłębia się, gdy chcemy opaskę założyć na innej ręce niż zegarek! Nawet instrukcja zaleca noszenie jej na tej samej ręce, gdyż mogą wystąpić zakłócenia w połączeniu i wydaje mi się, że po ponownym znalezieniu się tych urządzenie występuje problem, opisany jako pierwszy wada, czyli wysokie wskazanie po rozpoczęciu rejestrowania na początku biegu...
Dodatkowe spostrzeżenie, ale nie nazwę tego wadą, to to, że wskazanie mają IMHO trochę większą bezwładność niż pasek, co w praktyce oznacza, że np wzrost tętna (np przy zwiększeniu intensywności) jest pokazywany z lekkim opóźnieniem.
Dodam jeszcze ze tej samej opaski w połączeniu z Endomondo w telefonie używa także moja ślubna i takich problemow jak ja, jeszcze nie miała.
Generalnie fajny pomysł, dobrze wykonane i łatwe w użyciu urządzenie, które działa nieźle, jednak jak ktoś chce polegać na odczycie tętna podczas biegania, to IMHO pasek lepiej zda egzamin.
Tradycyjnie treningi z ostatnich dwóch tygodni
W kolejnym będzie już mniej kilometrów za sprawą firmowej sztafety w ramach Vienna City Marathon, w której start (biegnę ostatnie 11,295m) zastąpi niedzielne długie wybieganie. Jakoś to mnie nie martwi, bo do tego czasu będę miał zaliczonych 6 czy 7 kolejnych niedziel, w których dystans oscylował wokół 25-26km
No a ostatnie dwa tygodnie przed maratonem to wiadomo, że już bez szaleństw ;)
Biegam ostatnio z opaską HR Mio Link (instalowaną na przedramieniu) sparowaną z v800, która teoretycznie miała mi zastąpić pasek HR, z którym biegać nie lubię.
Niestety nie do końca jestem zadowolony. Sama opaska jest fajnie wykonana, praktycznie bez instrukcji wiadomo co i jak. A wszystko sprowadza się na początku do sparowania z zegarkiem (lub telefonem z Bluetooth 4) oraz to włączenia/wyłączenia jednym przyciskiem.
Można tez przy pomocy aplikacji ustawić strefy tętna. Odpowiedni kolor diody pokazuje, w której strefie się aktualnie znajdujemy.
Po włączeniu, na pierwszy odczyt trzeba chwile poczekać, dłużej niż w przypadku paska, ale ja i tak się wtedy rozgrzewam, także dla mnie to żadna wada.
Niedogodności są dwie, a nawet 3. Po pierwsze, mniej więcej co drugi trening, początkowe 2-3 minuty to mocno zawyżony odczyt, czasami nawet ponad 160bpm (gdzie normalnie jest to 130-140 przy identycznym tempie). Potem odczyt się stabilizuje. Tu dochodzimy do największej wady, czyli kosmicznie wysokich odczytów, gdy (tak mi się wydaje) opaska lekko się przesunie lub lekko "lata", gdy jest za luźno zapiętą. Jak dla mnie to błąd oprogramowania. Takie nagle wzrosty ze 140 do 165bpm powinny być automatycznie eliminowane. Problem pogłębia się, gdy chcemy opaskę założyć na innej ręce niż zegarek! Nawet instrukcja zaleca noszenie jej na tej samej ręce, gdyż mogą wystąpić zakłócenia w połączeniu i wydaje mi się, że po ponownym znalezieniu się tych urządzenie występuje problem, opisany jako pierwszy wada, czyli wysokie wskazanie po rozpoczęciu rejestrowania na początku biegu...
Dodatkowe spostrzeżenie, ale nie nazwę tego wadą, to to, że wskazanie mają IMHO trochę większą bezwładność niż pasek, co w praktyce oznacza, że np wzrost tętna (np przy zwiększeniu intensywności) jest pokazywany z lekkim opóźnieniem.
Dodam jeszcze ze tej samej opaski w połączeniu z Endomondo w telefonie używa także moja ślubna i takich problemow jak ja, jeszcze nie miała.
Generalnie fajny pomysł, dobrze wykonane i łatwe w użyciu urządzenie, które działa nieźle, jednak jak ktoś chce polegać na odczycie tętna podczas biegania, to IMHO pasek lepiej zda egzamin.
Tradycyjnie treningi z ostatnich dwóch tygodni
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Można powiedzieć, że zasadnicza cześć treningu do OWM za mną.
Ostatni tydzień (licząc od świątecznej niedzieli z 28km wybieganiem, w tym 14km TM w pagórkowatym terenie) dał mi mocno we znaki. W czwartek miałem jeszcze żwawego BeeSa z rytmami co 1km i w piątek musiałem 10km BS pobiec wolniej niż zwykle, bo tętno szalało.
Wczoraj podsumowałem przygotowania do OWM biegiem w firmowej sztafecie w ramach maratonu wiedeńskiego.
Biegłem ostatnie 11,195m, z założeniem, że pierwszy kilometr spokojnie, a potem sprawdzę się na 10km, czego jeszcze nigdy nie robiłem.
Czas 47:08 (wg zegarka i endo) przyjmuje jako pierwszy rekord na tym dystansie, chociaż "w trupa" nie pobiegłem, a wg rożnych kalkulatorów, z tego czasu powinienem pobiec HM wolniej (1h44 z groszami), niż pobiegłem miesiąc temu (1h43m34), wiec rezerwa była.
Ale za to nawet NS wyszedł Treningi z ostatnich dwóch tygodni Na ten tydzień w planie tylko 53km, następny to już końcowe odliczanie i za dwa tygodnie mam nadzieję pochwalić się wynikiem poniżej 3h50, ale jak będzie, to zobaczymy. Pierwsze prognozy dla Warszawy na 26 kwietnia są obiecujące, 13 stopni, niewielki wiatr i trochę deszczu (przynajmniej wg onetu)
Ostatni tydzień (licząc od świątecznej niedzieli z 28km wybieganiem, w tym 14km TM w pagórkowatym terenie) dał mi mocno we znaki. W czwartek miałem jeszcze żwawego BeeSa z rytmami co 1km i w piątek musiałem 10km BS pobiec wolniej niż zwykle, bo tętno szalało.
Wczoraj podsumowałem przygotowania do OWM biegiem w firmowej sztafecie w ramach maratonu wiedeńskiego.
Biegłem ostatnie 11,195m, z założeniem, że pierwszy kilometr spokojnie, a potem sprawdzę się na 10km, czego jeszcze nigdy nie robiłem.
Czas 47:08 (wg zegarka i endo) przyjmuje jako pierwszy rekord na tym dystansie, chociaż "w trupa" nie pobiegłem, a wg rożnych kalkulatorów, z tego czasu powinienem pobiec HM wolniej (1h44 z groszami), niż pobiegłem miesiąc temu (1h43m34), wiec rezerwa była.
Ale za to nawet NS wyszedł Treningi z ostatnich dwóch tygodni Na ten tydzień w planie tylko 53km, następny to już końcowe odliczanie i za dwa tygodnie mam nadzieję pochwalić się wynikiem poniżej 3h50, ale jak będzie, to zobaczymy. Pierwsze prognozy dla Warszawy na 26 kwietnia są obiecujące, 13 stopni, niewielki wiatr i trochę deszczu (przynajmniej wg onetu)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Orlen Maraton 2015, oficjalny czas netto 3:54:48
Prawie 2min lepiej od czasu z Florencji w listopadzie 2014 Kolejne "piątki" wg organizatora Generalnie znowu rozczarowanie. 2 lata regularnych treningów 4 x tydzień (do 280km tygodniowo), kolejne 2kg zrzucone od jesieni (78-79kg przy 182cm), zero kontuzji od początku przygody z bieganiem, pompka wzmocniona, zdrowe odżywianie. Progresu brak.
I jak się także patrzę na rezultaty niektórych, którzy od zera, po podobnym okresie, dochodzą do wyników o siedem poziomów lepszych, to nie wiem co myśleć. Zrzucam to na wiek, w którym rozpocząłem biegać, na 37 lat niesportowego trybu życia i co najważniejsze, jednak brak jakiś predyspozycji do szybkiego biegania.
Podczas samego biegu nie mam problemow ze ścianą. Wydolnościowo i energetycznie jest po raz kolejny OK. Wiadomo, siły na koniec brakuje, ale biegłem do końca. No prawie. Niestety znowu od 36.km męczył mnie permanentny skurcz lewej łydki. Ostatnie 2km to horror. Prawa łydka spoko, uda spoko, a przez lewą co chwile musiałem stawać i ją rozciągać. No masakra jakaś. Do mety drobiłem jak gejsza, bo każde mocniejsze odbicie kończyło się skurczem i potwornym bólem.
Organizacja maratonu na 4++ (w skali do 5). Wielkiego doświadczenia nie mam, ale IMHO to już poziom profi.
Mini minusik za niuanse. Początek trasy wąski, podobnie jak kilka kilometrów prostej po połowie dystansu (ścieżka rowerowa?) Duży chaos na punktach odżywczych. Na pierwszym, już dla grupy na 3:50-4h niektóre stoły były puste.
I tylko tyle narzekania z mojej strony. Wszystko jest do poprawienia.
Samo miasteczko, organizacja stref, oznaczenia poszczególnych kilometrów, oznaczenia punktów odżywczych, doping, zabezpieczenie trasy, pasta party na stadionie na najwyższym poziomie. Osobne gratulacje za garderoby, depozyty oraz strefę sanitarną. Brawo!
No i jeszcze trasa. Druga część płaska, a nawet lekko "z górki" się wydawała. Fajnie fajnie. Polecam.
Nic to, chwila przerwy i zaczynam przygotowania do Berlina
Prawie 2min lepiej od czasu z Florencji w listopadzie 2014 Kolejne "piątki" wg organizatora Generalnie znowu rozczarowanie. 2 lata regularnych treningów 4 x tydzień (do 280km tygodniowo), kolejne 2kg zrzucone od jesieni (78-79kg przy 182cm), zero kontuzji od początku przygody z bieganiem, pompka wzmocniona, zdrowe odżywianie. Progresu brak.
I jak się także patrzę na rezultaty niektórych, którzy od zera, po podobnym okresie, dochodzą do wyników o siedem poziomów lepszych, to nie wiem co myśleć. Zrzucam to na wiek, w którym rozpocząłem biegać, na 37 lat niesportowego trybu życia i co najważniejsze, jednak brak jakiś predyspozycji do szybkiego biegania.
Podczas samego biegu nie mam problemow ze ścianą. Wydolnościowo i energetycznie jest po raz kolejny OK. Wiadomo, siły na koniec brakuje, ale biegłem do końca. No prawie. Niestety znowu od 36.km męczył mnie permanentny skurcz lewej łydki. Ostatnie 2km to horror. Prawa łydka spoko, uda spoko, a przez lewą co chwile musiałem stawać i ją rozciągać. No masakra jakaś. Do mety drobiłem jak gejsza, bo każde mocniejsze odbicie kończyło się skurczem i potwornym bólem.
Organizacja maratonu na 4++ (w skali do 5). Wielkiego doświadczenia nie mam, ale IMHO to już poziom profi.
Mini minusik za niuanse. Początek trasy wąski, podobnie jak kilka kilometrów prostej po połowie dystansu (ścieżka rowerowa?) Duży chaos na punktach odżywczych. Na pierwszym, już dla grupy na 3:50-4h niektóre stoły były puste.
I tylko tyle narzekania z mojej strony. Wszystko jest do poprawienia.
Samo miasteczko, organizacja stref, oznaczenia poszczególnych kilometrów, oznaczenia punktów odżywczych, doping, zabezpieczenie trasy, pasta party na stadionie na najwyższym poziomie. Osobne gratulacje za garderoby, depozyty oraz strefę sanitarną. Brawo!
No i jeszcze trasa. Druga część płaska, a nawet lekko "z górki" się wydawała. Fajnie fajnie. Polecam.
Nic to, chwila przerwy i zaczynam przygotowania do Berlina
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Nowy wpis zamieszczam już na platformie blogowej bieganie.pl Berlin Marathon 2015 poniżej 3:45. Z trenerem
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Tym razem luźny wpis okołobiegowy Jak znaleźć czas na bieganie, czyli (ty)dzień z życia rodziny
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze