majak biega
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
20 listopada 2014
Pierwszy bieg z funkiel nówką 310XT jeszcze nie śmiganą (wybaczcie mi, poprostu się cieszę )
Padał deszcze ze śniegiem, więc warunki idealne na sprawdzenie nowej zabawki... Co chwila przecierałem szybkę i żadnego parowania nie stwierdzono Tylko jak wszedłem do domu to od razu mgła na szybce ale od zewnątrz, więc to normanle Na razie funkcjonalność zegarka oceniam dobrze, nawet bardzo dobrze :uuusmiech: Ma naprawdę sporo opcji, z których chciałbym w przyszłości jak najbardziej korzystać.
A żeby nie było, że wszystko jest tak ładnie pięknie, to przesłanie aktywności do serwisu garmin connect to prawdziwy dramat i katorga z mojej strony... Oszczędzę Wam szczegółów ale gdybym miał włosy to bym je sobie powyrywał Koniec końców, udało mi się Ale ile nerw straciłem to tylko ja wiem
Dystans: 19.50 km
Czas: 1:55:59
Śr. tempo: 5:57 min/km
Śr. tętno: 154 uderzenia/min
Maks. tętno: 166 uderzenia/min
---------------------------------------------
I Have a Dream
https://www.youtube.com/watch?v=q1ESPMIMX4E
http://www.chudywawrzyniec.pl/
Pierwszy bieg z funkiel nówką 310XT jeszcze nie śmiganą (wybaczcie mi, poprostu się cieszę )
Padał deszcze ze śniegiem, więc warunki idealne na sprawdzenie nowej zabawki... Co chwila przecierałem szybkę i żadnego parowania nie stwierdzono Tylko jak wszedłem do domu to od razu mgła na szybce ale od zewnątrz, więc to normanle Na razie funkcjonalność zegarka oceniam dobrze, nawet bardzo dobrze :uuusmiech: Ma naprawdę sporo opcji, z których chciałbym w przyszłości jak najbardziej korzystać.
A żeby nie było, że wszystko jest tak ładnie pięknie, to przesłanie aktywności do serwisu garmin connect to prawdziwy dramat i katorga z mojej strony... Oszczędzę Wam szczegółów ale gdybym miał włosy to bym je sobie powyrywał Koniec końców, udało mi się Ale ile nerw straciłem to tylko ja wiem
Dystans: 19.50 km
Czas: 1:55:59
Śr. tempo: 5:57 min/km
Śr. tętno: 154 uderzenia/min
Maks. tętno: 166 uderzenia/min
---------------------------------------------
I Have a Dream
https://www.youtube.com/watch?v=q1ESPMIMX4E
http://www.chudywawrzyniec.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
22 listopada 2014
9 Entre Bieg, Warszawa-Park Moczydło
Cel podstawowy to zejść poniżej 50-u minut, taki mój cichy cel to zmieścić się przedziale tumskiej dychy więc coś pomiędzy 47-48...
Właściwie to nie byłem do końca przekonany o tym by się jakoś spinać, bo życiówki i tak nie będzie, sezon zawodów dobiega do końca wielkimi krokami, poza tym jest w fazie długiego spokojnego biegania, więc o żadnych tam sprintach nie ma raczej mowy... A mało tego jak się okazało na miejscu trasa wiodła wąskimi parkowymi alejkami z częstą zmianą nawierzchni jak i naprawdę wymagającymi podbiegami... Tak więc w rozmowie z kolegami z klubu oświadczyłem, że biegnę sobie na złamanie 50-u minut i starczy.Zwłaszcza, że nie zrobiłem odpowiedniej procedury startowej i zamiast w czwartek odpocząć to testowałem nowy zegarek Ale, dostałem nakaz od Marka, by pobiec możliwie najszybciej, zważywszy , że biegam ostatnio po 6,0, więc takie przedmuchanie płuc mi nie zaszkodzi Naprawdę niezwykle miła mobilizacja podkręciła mnie na tyle, że postanowiłem zaatakować przedział 47-48 minut...
Na starcie ustawiłem się mniej więcej w połowie stawki. Zaczęło się oczywiście do tłoku, zakręt zaraz za startem, wąska alejka między żywopłotem utrudniała jakiekolwiek wyprzedzanie. Zaczęło sie to wszystko przecierać dopiero po pierwszym kilometrze, który mimo tego tłoku wszedł naprawdę szybko, coś koło 4,38 biegnę dalej, następny kilometr też coś w tym przedziale, zaczynam delikatnie zwalniać bo przecież w tym tempie to padnę w połowie trasy... dalsze kilometry to walka z mięśniami nóg na podbiegach.Oczywiście popełniłem dziecinny błąd i zbyt ścisło zacisnąłem pasek od pulsometru... jak chodziłem było ok, ale jak zacząlem biec to już nie było tak komfortowo. Nie mniej jednak trudno, ale jakoś tempo oscyluje w granicach 4,45. Niestety ostatni podbieg zatkał mnie na tyle, że oddaję go w najgorszym tempie 4,59. A już przed startem powiedziałem sobie, że ostatni kilometr pobiegnę na sprawdzenie tętna. Łapię więc oddech po podbiegu i cisnę. Tempo wskoczyło na 4,44 i tak to trzymałem. Ostatnie 150 metrów biegnę na maksa, rwałem ile Mama z Tatą mi dali, i tu żałuję ,że zbyt późno zaczalem finisz by po porostu nie spali, myślę, że stać mnie było na to by zacząć końcówkę na 300metrów ale cóż, uczę się tak?
Na metę wpadam jak pies spuszczony z łańcucha Zatrzymuję czas na 46,24 ajaj jupi jupi jej (sorkki)
Cieszyłem się niesamowicie :uuusmiech: Chyba jak nigdy dotąd :uuusmiech: Na naprawdę nie łatwej trasie zrobiłem(oczywiście tylko według mnie) naprawdę godny wynik! Jestem usatysfakcjonowany ! Nie no, zaj... mi poszło
Oficjalny wynik organizatora;
Miejsce open 73/218
Czas netto 46,13
Czas brutto 46,22
Miejsce M30/13
9 Entre Bieg, Warszawa-Park Moczydło
Cel podstawowy to zejść poniżej 50-u minut, taki mój cichy cel to zmieścić się przedziale tumskiej dychy więc coś pomiędzy 47-48...
Właściwie to nie byłem do końca przekonany o tym by się jakoś spinać, bo życiówki i tak nie będzie, sezon zawodów dobiega do końca wielkimi krokami, poza tym jest w fazie długiego spokojnego biegania, więc o żadnych tam sprintach nie ma raczej mowy... A mało tego jak się okazało na miejscu trasa wiodła wąskimi parkowymi alejkami z częstą zmianą nawierzchni jak i naprawdę wymagającymi podbiegami... Tak więc w rozmowie z kolegami z klubu oświadczyłem, że biegnę sobie na złamanie 50-u minut i starczy.Zwłaszcza, że nie zrobiłem odpowiedniej procedury startowej i zamiast w czwartek odpocząć to testowałem nowy zegarek Ale, dostałem nakaz od Marka, by pobiec możliwie najszybciej, zważywszy , że biegam ostatnio po 6,0, więc takie przedmuchanie płuc mi nie zaszkodzi Naprawdę niezwykle miła mobilizacja podkręciła mnie na tyle, że postanowiłem zaatakować przedział 47-48 minut...
Na starcie ustawiłem się mniej więcej w połowie stawki. Zaczęło się oczywiście do tłoku, zakręt zaraz za startem, wąska alejka między żywopłotem utrudniała jakiekolwiek wyprzedzanie. Zaczęło sie to wszystko przecierać dopiero po pierwszym kilometrze, który mimo tego tłoku wszedł naprawdę szybko, coś koło 4,38 biegnę dalej, następny kilometr też coś w tym przedziale, zaczynam delikatnie zwalniać bo przecież w tym tempie to padnę w połowie trasy... dalsze kilometry to walka z mięśniami nóg na podbiegach.Oczywiście popełniłem dziecinny błąd i zbyt ścisło zacisnąłem pasek od pulsometru... jak chodziłem było ok, ale jak zacząlem biec to już nie było tak komfortowo. Nie mniej jednak trudno, ale jakoś tempo oscyluje w granicach 4,45. Niestety ostatni podbieg zatkał mnie na tyle, że oddaję go w najgorszym tempie 4,59. A już przed startem powiedziałem sobie, że ostatni kilometr pobiegnę na sprawdzenie tętna. Łapię więc oddech po podbiegu i cisnę. Tempo wskoczyło na 4,44 i tak to trzymałem. Ostatnie 150 metrów biegnę na maksa, rwałem ile Mama z Tatą mi dali, i tu żałuję ,że zbyt późno zaczalem finisz by po porostu nie spali, myślę, że stać mnie było na to by zacząć końcówkę na 300metrów ale cóż, uczę się tak?
Na metę wpadam jak pies spuszczony z łańcucha Zatrzymuję czas na 46,24 ajaj jupi jupi jej (sorkki)
Cieszyłem się niesamowicie :uuusmiech: Chyba jak nigdy dotąd :uuusmiech: Na naprawdę nie łatwej trasie zrobiłem(oczywiście tylko według mnie) naprawdę godny wynik! Jestem usatysfakcjonowany ! Nie no, zaj... mi poszło
Oficjalny wynik organizatora;
Miejsce open 73/218
Czas netto 46,13
Czas brutto 46,22
Miejsce M30/13
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Słówko do ostatnich zawodów. Mam nowe tętno maksymalne 198 i nie chciało mi się ży.... tak więc jest jeszcze troszkę rezerwy
-----------------------------------------------------------------------
25 listopada 2014
Pogoda za oknem nie nastrajała zbyt optymistycznie, ale tragedii nie było, no, może gdyby nie to pośniegowe błoto byłoby całkiem całkiem
Dystans: 19.50 km
Czas: 1:58:41
Śr. tempo: 6:05 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
Zegarek nawet nie pomyśli żeby choć na chwilkę zaparować
Pisałem już wcześniej, że mam dwa pulsometry i jeden na zbyciu.
Zgłasza się ktoś? Łuki reflektujesz? Jeden jest funkiel nówka-oddam w dobrej cenie
-----------------------------------------------------------------------
25 listopada 2014
Pogoda za oknem nie nastrajała zbyt optymistycznie, ale tragedii nie było, no, może gdyby nie to pośniegowe błoto byłoby całkiem całkiem
Dystans: 19.50 km
Czas: 1:58:41
Śr. tempo: 6:05 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
Zegarek nawet nie pomyśli żeby choć na chwilkę zaparować
Pisałem już wcześniej, że mam dwa pulsometry i jeden na zbyciu.
Zgłasza się ktoś? Łuki reflektujesz? Jeden jest funkiel nówka-oddam w dobrej cenie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
30 listopada 2014
Dystans: 12.71 km
Czas: 1:14:56
Śr. tempo: 5:54 min/km
Śr. tętno: 157 uderzenia/min
Maks. tętno: 174 uderzenia/min
Od wtorku nie biegałem.....
Niestety chyba przez własną głupotę, odezwała mi się stara kontuzja, znów pobolewa mnie achilles a dlatego, że przez własną głupotę, bo chyba zbyt szybko zacząłem biegać i przede wszystkim za wcześnie... I teraz mam za swoje... Zastanawiam się tylko nad tym, że skoro USG nic nie pokazuje to czytałem, że może być to ból od kręgosłupa a mój kręgosłup jak wiecie nie jest w najlepszym stanie...
Cóż, nie jest to bardzo wielki ból, ale muszę po prostu odpocząć. Pobiegnę tą połówke w mikołajkach, ale absolutnie na spokojnie!
A w czasie rekonwalescencji planuję basen i ćwiczenia core na górną partię mięśni ciała, nóg na razie nie ruszam.
pozdrawiam Was serdecznie
Dystans: 12.71 km
Czas: 1:14:56
Śr. tempo: 5:54 min/km
Śr. tętno: 157 uderzenia/min
Maks. tętno: 174 uderzenia/min
Od wtorku nie biegałem.....
Niestety chyba przez własną głupotę, odezwała mi się stara kontuzja, znów pobolewa mnie achilles a dlatego, że przez własną głupotę, bo chyba zbyt szybko zacząłem biegać i przede wszystkim za wcześnie... I teraz mam za swoje... Zastanawiam się tylko nad tym, że skoro USG nic nie pokazuje to czytałem, że może być to ból od kręgosłupa a mój kręgosłup jak wiecie nie jest w najlepszym stanie...
Cóż, nie jest to bardzo wielki ból, ale muszę po prostu odpocząć. Pobiegnę tą połówke w mikołajkach, ale absolutnie na spokojnie!
A w czasie rekonwalescencji planuję basen i ćwiczenia core na górną partię mięśni ciała, nóg na razie nie ruszam.
pozdrawiam Was serdecznie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam Was :uuusmiech: Rozumiem, że tęskniliście?
No dobra, mimo, że nie biegam to nie znaczy, że nic nie robię
Generalnie prawie cały tydzień to ćwiczenia core. Wraz z rozciąganiem zajmuje mi to około 30 minut. Oczywiście idzie mi to ciężko i topornie, więc szczerze mówiąc to skupiam się właściwie na prawidłowym wykonywaniu ćwiczeń. Jeśli chodzi o moje mięśnie to można powiedzieć, że zaczynam od absolutnego zera, naprawdę! mięśniowo to u mnie porażka! jest wiele w tej kwestii do zrobienia... ale walczę! nawet po świętach planuję przebudowę pokoju tak bym mógł wykonywać te ćwiczenia http://bieganie.pl/?show=1&cat=15&id=7272 chodzi tu o wyciąg podtrzymujący nogi. Jutro będę projektował konstrukcję
Nie wiem jeszcze jak zareagują na to domownicy, ale myślę, że gra(kłutnia ) jest warta świeczki
------------------------------------------------------------------
II Półmaraton Mikołajkowy
Mikołajki 7 grudnia 2014
Byłem na pierwszej edycji i teraz na drugiej. Oczywiście to przemiłe i kameralne imprezy od Pasjonatów dla Pasjonatów :uuusmiech:
Tak jak planowałem pobiegłem sobie na spokojnie bez żadnych szaleństw. Jak się okazało biegłem z koleżanką z klubu, która również planowała spokojny bieg.
Na 5 km przed metą troszkę przyspieszyłem. Tak by sobie przewentylować płuca
Dystans: 21.25 km
Czas: 1:56:53
Śr. tempo: 5:30 min/km
Śr. tętno: 171 uderzenia/min
Maks. tętno: 199 uderzenia/min
Mam nowe tętno max. o jedno uderzenie więcej, ale zawsze to coś
Oficjalny wynik organizatora;
Miejsce M open 152 raczej to końcówka stawki.
Miejsce w M30 53 też raczej to końcówka, jak nie ostatni
Czas 1;56;55
No dobra, mimo, że nie biegam to nie znaczy, że nic nie robię
Generalnie prawie cały tydzień to ćwiczenia core. Wraz z rozciąganiem zajmuje mi to około 30 minut. Oczywiście idzie mi to ciężko i topornie, więc szczerze mówiąc to skupiam się właściwie na prawidłowym wykonywaniu ćwiczeń. Jeśli chodzi o moje mięśnie to można powiedzieć, że zaczynam od absolutnego zera, naprawdę! mięśniowo to u mnie porażka! jest wiele w tej kwestii do zrobienia... ale walczę! nawet po świętach planuję przebudowę pokoju tak bym mógł wykonywać te ćwiczenia http://bieganie.pl/?show=1&cat=15&id=7272 chodzi tu o wyciąg podtrzymujący nogi. Jutro będę projektował konstrukcję
Nie wiem jeszcze jak zareagują na to domownicy, ale myślę, że gra(kłutnia ) jest warta świeczki
------------------------------------------------------------------
II Półmaraton Mikołajkowy
Mikołajki 7 grudnia 2014
Byłem na pierwszej edycji i teraz na drugiej. Oczywiście to przemiłe i kameralne imprezy od Pasjonatów dla Pasjonatów :uuusmiech:
Tak jak planowałem pobiegłem sobie na spokojnie bez żadnych szaleństw. Jak się okazało biegłem z koleżanką z klubu, która również planowała spokojny bieg.
Na 5 km przed metą troszkę przyspieszyłem. Tak by sobie przewentylować płuca
Dystans: 21.25 km
Czas: 1:56:53
Śr. tempo: 5:30 min/km
Śr. tętno: 171 uderzenia/min
Maks. tętno: 199 uderzenia/min
Mam nowe tętno max. o jedno uderzenie więcej, ale zawsze to coś
Oficjalny wynik organizatora;
Miejsce M open 152 raczej to końcówka stawki.
Miejsce w M30 53 też raczej to końcówka, jak nie ostatni
Czas 1;56;55
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Konstrukcja już zamontowana
Myśląc przyszłościowo przewidziałem tez drążek do podciągania
Po zamontowaniu jednak przydałby się jeszcze jeden przy samej ścianie, ale nie byłbym sobą gdybym tego nie przeoczył
Całość wykonana bardzo NIE estetycznie, ale w lato planuję drobny remont i wtedy dopnę to na prawidłowy kształt.
Na razie poniesione koszty to 0zł.
W tygodniu kupię linki i karabińczyki i będzie można zacząć ćwiczyć
--------------------------------------------------------
Z około biegowych spraw, to endorfiny z Mikołajek zbyt szybko mnie opuściły
Noga, ani lepiej ani gorzej... Psychicznie też jakoś tak słabo...
Brakuje mi biegania
Pocieszam się troszkę, że w podobnej sytuacji rok temu , nie biegając od połowy stycznia do końca lutego pobiegłem życiówkę na połówce pod koniec marca, ale nie wiem czy to nie oszukiwanie samego siebie...
Z pocieszających fatów, to mimo nie biegania waga stoi w miejscu
pozdrawiam Was
Myśląc przyszłościowo przewidziałem tez drążek do podciągania
Po zamontowaniu jednak przydałby się jeszcze jeden przy samej ścianie, ale nie byłbym sobą gdybym tego nie przeoczył
Całość wykonana bardzo NIE estetycznie, ale w lato planuję drobny remont i wtedy dopnę to na prawidłowy kształt.
Na razie poniesione koszty to 0zł.
W tygodniu kupię linki i karabińczyki i będzie można zacząć ćwiczyć
--------------------------------------------------------
Z około biegowych spraw, to endorfiny z Mikołajek zbyt szybko mnie opuściły
Noga, ani lepiej ani gorzej... Psychicznie też jakoś tak słabo...
Brakuje mi biegania
Pocieszam się troszkę, że w podobnej sytuacji rok temu , nie biegając od połowy stycznia do końca lutego pobiegłem życiówkę na połówce pod koniec marca, ale nie wiem czy to nie oszukiwanie samego siebie...
Z pocieszających fatów, to mimo nie biegania waga stoi w miejscu
pozdrawiam Was
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzień dobry Wszystkim
Niestety nadal nie biegam Noga może troszkę lepiej ale nie przestała boleć...
W to miejsce zafundowałem sobie ćwiczenia siłowe na nogi, plecy, brzuch i barki.
Mój TRX domowej roboty sprawdza się bardzo dobrze
Jestem po dwóch pełnych treningach siłowych i tak naprawdę uczę się prawidłowo wykonywać ćwiczenia, W dziale trening, otrzymałem sporo rad jak prawidłowo ustawiać ciało i zaprocentowało to tym, że już nie boli mnie kręgosłup po treningu, nie mniej jednak bardzo długa droga przede mną i nie wiem czy zwycięzka bo kurewsko trudno robić te cwiczenia... ale Walczę, zwłaszcza, że zaczyna mi się to podobać(to chyba najważniejsze) a przy tym nie obciążam nogi.
Korzystając z okazji, że mam głos chcę, życzyć Wam zdrowych, wesołych świąt, pełnych pokoju i miłości. A na każdej Waszej ''Mecie'', uśmiechu na twarzy :uuusmiech:
Niestety nadal nie biegam Noga może troszkę lepiej ale nie przestała boleć...
W to miejsce zafundowałem sobie ćwiczenia siłowe na nogi, plecy, brzuch i barki.
Mój TRX domowej roboty sprawdza się bardzo dobrze
Jestem po dwóch pełnych treningach siłowych i tak naprawdę uczę się prawidłowo wykonywać ćwiczenia, W dziale trening, otrzymałem sporo rad jak prawidłowo ustawiać ciało i zaprocentowało to tym, że już nie boli mnie kręgosłup po treningu, nie mniej jednak bardzo długa droga przede mną i nie wiem czy zwycięzka bo kurewsko trudno robić te cwiczenia... ale Walczę, zwłaszcza, że zaczyna mi się to podobać(to chyba najważniejsze) a przy tym nie obciążam nogi.
Korzystając z okazji, że mam głos chcę, życzyć Wam zdrowych, wesołych świąt, pełnych pokoju i miłości. A na każdej Waszej ''Mecie'', uśmiechu na twarzy :uuusmiech:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam Was :uuusmiech:
Kończy się rok i coś wypadałoby o moim szuraniu napisać...
Jaki był ten rok? Czy lepszy od poprzedniego?
Właściwie siedząc i myśląc z perspektywy czasu to raczej mierny, ale... Należę chyba do tych co doceniają to co mają jak to stracą, bo oddałbym chyba wszystkie moje życiówki za to by po prostu BIEGAĆ SYSTEMATYCZNIE, myślę, że dorosłem już do tego, że nie tempo treningowe jest ważne a samo po prostu BIEGANIE.
Zacząłem ten rok od kontuzji i kończę go z kontuzją (po cichu jutro chcę zacząć szurać, ale nie wiem jak noga zareaguje)
Nie mniej jednak było troszkę dobrego
Lipcowy bieg w Kretowinach(33km) gdzie w życiu bym się nie spodziewał, że tak pobiegnę.
Wrześniowy debiut maratoński-gdzie od trzydziestego kilometra było to człapanie i do dziś nie wiem jak to się udało
Listopadowy bieg Entre gdzie na mecie cieszyłem się jak dziecko z wywalczonego czasu.
I pomimo tego, że zdrowotnie praktycznie cały czas kuleję to myślę, że źle nie było, aczkolwiek mogłoby być lepiej-zawsze może!
Mam plany i marzenia na przyszły rok, ale o niech nie piszę, bo zawsze gdy pisałem o planach, to zawsze wszystko(z powodów zdrowotnych) wzięło w dupę...
Tak więc priorytet na przyszły rok to biegać zdrowo bez kontuzji-musi się udać!
A gdy będę zdrowy to i na życiówki przyjdzie czas
Na dzień dzisiejszy skupiłem się na ćwiczeniach core i o ile moje ćwiczenia na TRX okazały się zbyt trudne i obciążające dla mnie, to nie załamuje rąk tylko tak jak z bieganiem tak i z ćwiczeniami zaczynam od zera-ważne, że mam zacięcie
Pozdrawiam Was gorąco i życzę Wam Wszystkim i Każdemu z osobna Szczęśliwego Nowego Roku. Zdrówka !!!
łukasz
Kończy się rok i coś wypadałoby o moim szuraniu napisać...
Jaki był ten rok? Czy lepszy od poprzedniego?
Właściwie siedząc i myśląc z perspektywy czasu to raczej mierny, ale... Należę chyba do tych co doceniają to co mają jak to stracą, bo oddałbym chyba wszystkie moje życiówki za to by po prostu BIEGAĆ SYSTEMATYCZNIE, myślę, że dorosłem już do tego, że nie tempo treningowe jest ważne a samo po prostu BIEGANIE.
Zacząłem ten rok od kontuzji i kończę go z kontuzją (po cichu jutro chcę zacząć szurać, ale nie wiem jak noga zareaguje)
Nie mniej jednak było troszkę dobrego
Lipcowy bieg w Kretowinach(33km) gdzie w życiu bym się nie spodziewał, że tak pobiegnę.
Wrześniowy debiut maratoński-gdzie od trzydziestego kilometra było to człapanie i do dziś nie wiem jak to się udało
Listopadowy bieg Entre gdzie na mecie cieszyłem się jak dziecko z wywalczonego czasu.
I pomimo tego, że zdrowotnie praktycznie cały czas kuleję to myślę, że źle nie było, aczkolwiek mogłoby być lepiej-zawsze może!
Mam plany i marzenia na przyszły rok, ale o niech nie piszę, bo zawsze gdy pisałem o planach, to zawsze wszystko(z powodów zdrowotnych) wzięło w dupę...
Tak więc priorytet na przyszły rok to biegać zdrowo bez kontuzji-musi się udać!
A gdy będę zdrowy to i na życiówki przyjdzie czas
Na dzień dzisiejszy skupiłem się na ćwiczeniach core i o ile moje ćwiczenia na TRX okazały się zbyt trudne i obciążające dla mnie, to nie załamuje rąk tylko tak jak z bieganiem tak i z ćwiczeniami zaczynam od zera-ważne, że mam zacięcie
Pozdrawiam Was gorąco i życzę Wam Wszystkim i Każdemu z osobna Szczęśliwego Nowego Roku. Zdrówka !!!
łukasz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć :uuusmiech:
Zacząłem troszkę truchtać Noga jeszcze nie to co powinno być, ale po rozmowie z doświadczonym biegowym kolegą(biega ponad 40lat) i zaaplikowaniu jego rad i wskazówek doprowadziłem nogę do poziomu gdzie 5 kilometrowy bieg absolutnie jej nie obciąża. Powiedział, bym zaczął biegać po 5 km i co tydzień dokładać po jednym kilometrze, oraz dodatkowo rozciąganie i okłady z lodu.
A więc suche liczby to ;
1 Styczna 2015
Dystans: 5.62 km
Czas: 38:06
Śr. tempo: 6:47 min/km
Śr. tętno: 153 uderzenia/min
Maks. tętno: 165 uderzenia/min
3 Stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 37:05
Śr. tempo: 6:10 min/km
5 Stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 36:32
Śr. tempo: 6:05 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
6 Stycznia 2015
Dystans: 6.51 km
Czas: 40:38
Śr. tempo: 6:15 min/km
Śr. tętno: 153 uderzenia/min
Maks. tętno: 167 uderzenia/min
O ile forma w lesie, to absolutnie mam do w ... najważniejsze,że zaczynam powoli wracać do żywych :uuusmiech: Ale potrzebne będzie mi mnóstwo cierpliwości...
Nie mniej jednak jedna rzecz nie daje mi spokoju. USG ścięgna achillesa z lipca jak i września(robiłem je na drugi dzień po maratonie ) jest takie samo i nie budzi żadnych zastrzeżeń, jest niemalże książkowe, więc czemu u licha mam objawy zapalenia ścięgna i dlaczego USG tego nie widzi?
A jeśli chodzi o ćwiczenia core to jest naprawdę dobrze, i mimo, że TRX tylko wisi to jest naprawdę dobrze.
Zastanawiam się nawet nad drabinką gimnastyczną, tylko troszke drogie to ustrojstwo...
W Lidlu 8 stycznia będą fajne akcesoria i nawet mam zamiar zostawić tam troszkę kasy
pozdrawiam serdecznie
Zacząłem troszkę truchtać Noga jeszcze nie to co powinno być, ale po rozmowie z doświadczonym biegowym kolegą(biega ponad 40lat) i zaaplikowaniu jego rad i wskazówek doprowadziłem nogę do poziomu gdzie 5 kilometrowy bieg absolutnie jej nie obciąża. Powiedział, bym zaczął biegać po 5 km i co tydzień dokładać po jednym kilometrze, oraz dodatkowo rozciąganie i okłady z lodu.
A więc suche liczby to ;
1 Styczna 2015
Dystans: 5.62 km
Czas: 38:06
Śr. tempo: 6:47 min/km
Śr. tętno: 153 uderzenia/min
Maks. tętno: 165 uderzenia/min
3 Stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 37:05
Śr. tempo: 6:10 min/km
5 Stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 36:32
Śr. tempo: 6:05 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
6 Stycznia 2015
Dystans: 6.51 km
Czas: 40:38
Śr. tempo: 6:15 min/km
Śr. tętno: 153 uderzenia/min
Maks. tętno: 167 uderzenia/min
O ile forma w lesie, to absolutnie mam do w ... najważniejsze,że zaczynam powoli wracać do żywych :uuusmiech: Ale potrzebne będzie mi mnóstwo cierpliwości...
Nie mniej jednak jedna rzecz nie daje mi spokoju. USG ścięgna achillesa z lipca jak i września(robiłem je na drugi dzień po maratonie ) jest takie samo i nie budzi żadnych zastrzeżeń, jest niemalże książkowe, więc czemu u licha mam objawy zapalenia ścięgna i dlaczego USG tego nie widzi?
A jeśli chodzi o ćwiczenia core to jest naprawdę dobrze, i mimo, że TRX tylko wisi to jest naprawdę dobrze.
Zastanawiam się nawet nad drabinką gimnastyczną, tylko troszke drogie to ustrojstwo...
W Lidlu 8 stycznia będą fajne akcesoria i nawet mam zamiar zostawić tam troszkę kasy
pozdrawiam serdecznie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć
7 stycznia 2015-ćwiczenia
8 stycznia 2015-ćwiczenia
9 stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 36:55
Śr. tempo: 6:09 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
Czyli coś tam się ruszam...
W Lidlu kupiłem matę treningową, co by nie leżeć na gołych panelach.
Zainwestowałem też w drążek do aerobiku, pomoże mi on w przysiadach i ćwiczeniach na barki.
pozdrawiam Was :uuusmiech:
7 stycznia 2015-ćwiczenia
8 stycznia 2015-ćwiczenia
9 stycznia 2015
Dystans: 6.01 km
Czas: 36:55
Śr. tempo: 6:09 min/km
Śr. tętno: 152 uderzenia/min
Maks. tętno: 164 uderzenia/min
Czyli coś tam się ruszam...
W Lidlu kupiłem matę treningową, co by nie leżeć na gołych panelach.
Zainwestowałem też w drążek do aerobiku, pomoże mi on w przysiadach i ćwiczeniach na barki.
pozdrawiam Was :uuusmiech:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam Was
10 stycznia 2015-ćwiczenia, i tu muszę popracować nad mięśniami brzucha bo czuje je najsłabiej...
------------------------------------------------------------
III Bieg Leśnego Dziadka. Kuchary Żydowskie 11 stycznia 2015
Procedury startowej nie było, bo i po co?
Biegliśmy tą trasą, na której wcześniej robiłem swoje 19,5km. Tylko, że pogoda bardzo zepsuła podłoże i dobre dwa kilometry biegło się, albo w błocie, albo po polu gdzie momentami zapadałem się naprawdę głęboko Reszta trasy dawała radę. Oczywiście biegnę sobie spokojnie(przynajmniej takie było założenie)na końcu stawki i uważam na wszelkie nierówności i niedogodności trasy. Po przeprawie przez wcześniej wspomniane początkowe dwa kilometry zaczynam odczuwać konkretną zadyszkę. To, że kondycji nie mam to wiedziałem, ale nie wiedziałem, że aż tak (średnie tętno 177, przy moim maksie 199)
Tak więc dalej to nawet truchtanie na zadyszce, ale ważne, że noga za bardzo nie cierpiała. A takie przedmuchanie płuc krzywdy mi nie zrobi
Ogólnie było bardzo fajnie, atmosfera jak i zainteresowanie biegiem rośnie z roku na rok :uuusmiech:
Nie wykluczone, że w przyszłym roku zwiększymy limit uczestników nawet do 100-150 osób. I z tej racji, nie wykluczone również, że będę za rok Was zapraszał Po biegu mieliśmy zebranie klubowe i raport z całego 2014r. I tu chciałbym pochwalić mojego kolegę, który we wszystkich swoich startach, a było ich 36 zawsze stawał na najwyższym stopniu podium w swojej kategorii M-50 I zaręczam, że nie są to czasy przykładowo 45 min. na 10km Gość jest niesamowity i przy tym niezwykle skromny i uprzejmy, zawsze służy radą w sprawach biegowych. Teraz już wiecie, czyje rady Wam przekazuję?
Ja swój udział w dzisiejszym biegu kończę z końcową lokatą(oficjalnych wyników jeszcze nie mam)
Dane z zegarka;
Dystans: 10.26 km
Czas: 59:11
Śr. tempo: 5:46 min/km
Śr. tętno: 177 uderzenia/min
Maks. tętno: 192 uderzenia/min
Te odczyty tętna są koszmarne i pokazują w jakim znajduje się dole... ale jakoś się tym za bardzo nie przejmuję
10 stycznia 2015-ćwiczenia, i tu muszę popracować nad mięśniami brzucha bo czuje je najsłabiej...
------------------------------------------------------------
III Bieg Leśnego Dziadka. Kuchary Żydowskie 11 stycznia 2015
Procedury startowej nie było, bo i po co?
Biegliśmy tą trasą, na której wcześniej robiłem swoje 19,5km. Tylko, że pogoda bardzo zepsuła podłoże i dobre dwa kilometry biegło się, albo w błocie, albo po polu gdzie momentami zapadałem się naprawdę głęboko Reszta trasy dawała radę. Oczywiście biegnę sobie spokojnie(przynajmniej takie było założenie)na końcu stawki i uważam na wszelkie nierówności i niedogodności trasy. Po przeprawie przez wcześniej wspomniane początkowe dwa kilometry zaczynam odczuwać konkretną zadyszkę. To, że kondycji nie mam to wiedziałem, ale nie wiedziałem, że aż tak (średnie tętno 177, przy moim maksie 199)
Tak więc dalej to nawet truchtanie na zadyszce, ale ważne, że noga za bardzo nie cierpiała. A takie przedmuchanie płuc krzywdy mi nie zrobi
Ogólnie było bardzo fajnie, atmosfera jak i zainteresowanie biegiem rośnie z roku na rok :uuusmiech:
Nie wykluczone, że w przyszłym roku zwiększymy limit uczestników nawet do 100-150 osób. I z tej racji, nie wykluczone również, że będę za rok Was zapraszał Po biegu mieliśmy zebranie klubowe i raport z całego 2014r. I tu chciałbym pochwalić mojego kolegę, który we wszystkich swoich startach, a było ich 36 zawsze stawał na najwyższym stopniu podium w swojej kategorii M-50 I zaręczam, że nie są to czasy przykładowo 45 min. na 10km Gość jest niesamowity i przy tym niezwykle skromny i uprzejmy, zawsze służy radą w sprawach biegowych. Teraz już wiecie, czyje rady Wam przekazuję?
Ja swój udział w dzisiejszym biegu kończę z końcową lokatą(oficjalnych wyników jeszcze nie mam)
Dane z zegarka;
Dystans: 10.26 km
Czas: 59:11
Śr. tempo: 5:46 min/km
Śr. tętno: 177 uderzenia/min
Maks. tętno: 192 uderzenia/min
Te odczyty tętna są koszmarne i pokazują w jakim znajduje się dole... ale jakoś się tym za bardzo nie przejmuję
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety dziś już tak słodko nie jest...
Wieczorem po biegu zje... się na tyle, że z uczucia dużego dyskomfortu przerodziło się to w ból i boli do dziś.
Nie jest dobrze, bo rehabilitacja achillesa jest tak długa jak ŁUD 150 w Łemokowynie i nie dla wszystkich jest to trasa zwycięzka, tak i rehabilitacja, jednemu pomoże, drugiemu... A teorii na leczenie tego gówna jest tyle co włosów na głowie...
Rozpoczynam Walkę o100% wleczenie, ale nie wiem czy wygram...
Zrobię co tylko będzie w moim zasięgu...
Trzymajcie kciuki
Pozdrawiam
Jeśli wygram wrócę.
Wieczorem po biegu zje... się na tyle, że z uczucia dużego dyskomfortu przerodziło się to w ból i boli do dziś.
Nie jest dobrze, bo rehabilitacja achillesa jest tak długa jak ŁUD 150 w Łemokowynie i nie dla wszystkich jest to trasa zwycięzka, tak i rehabilitacja, jednemu pomoże, drugiemu... A teorii na leczenie tego gówna jest tyle co włosów na głowie...
Rozpoczynam Walkę o100% wleczenie, ale nie wiem czy wygram...
Zrobię co tylko będzie w moim zasięgu...
Trzymajcie kciuki
Pozdrawiam
Jeśli wygram wrócę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Prowadzę zapiski biegowe to i trzeba prowadzić zapiski o ''rzekomym leczeniu''... ale nic nie dzieje się bez przyczyny, bo raz kolejny liczę, a nóż komuś z Was coś przyjdzie do głowy.
Za razie byłem u rodzinnego(po skierowania) ''wywalczyłem'' skierowanie do ortopedy jestem już zapobiegawczo zapisany na 27 marca 2015, mam też skierowanie do rehabilitacji-aż boję się dzwonić o terminy na NFZ... Czytam też sporo o achillesie i standardowo jestem coraz głupszy...
Poważnie też rozważam prywatne badanie rezonansem, skoro USG nic nie pokazuje. Ale lekarz rodzinny powiedział, że rezonans pokazuje zmiany na poziomie molekularnym i jest generalnie badaniem wskazującym pacjenta do operacji a nie wniesie nic więcej. Natrafiłem też tu u nas na forum, post "Ruda"-ej, że jedynym badaniem obrazującym ścięgno achillesa jest USG... a ja robiłem aż dwa badania i oba są książkowe... nie pokazują nic niepokojącego. A z tego co czytałem to mam typowe objawy ''chronicznego zapalenia ścięgna achillesa'' z wyjątkiem tkliwości. Lekarz rodzinny dodał, że powinienem się cieszyć, bo jeśli USG nic nie pokazuje to jeśli jakiekolwiek zmiany są, to naprawdę malutkie i dlatego musi obejrzeć mnie lekarz rehabilitacyjny(dlatego dał mi takie skierowanie) i po oględzinach, rozpiszę program rehabilitacyjny. Ale pytanie moje jest-na jakiej podstawie to zrobił USG jest czyste-chodzić mogę-mam normalny zakres ruchów.Tylko boli i ścięgno jest drętwe rano.
Dalsze moje pytanie...
Czy faktycznie rezonans nie wniesie więcej wiedzy w moim temacie? A może przeciwnie-pokaże co konkretnie mi jest?
Pytam dlatego bo jestem prawie zdecydowany, a chcę po po prostu zasięgnąć więcej wiedzy zanim wydam (nie małe)pieniądze
pozdrawiam Was
Za razie byłem u rodzinnego(po skierowania) ''wywalczyłem'' skierowanie do ortopedy jestem już zapobiegawczo zapisany na 27 marca 2015, mam też skierowanie do rehabilitacji-aż boję się dzwonić o terminy na NFZ... Czytam też sporo o achillesie i standardowo jestem coraz głupszy...
Poważnie też rozważam prywatne badanie rezonansem, skoro USG nic nie pokazuje. Ale lekarz rodzinny powiedział, że rezonans pokazuje zmiany na poziomie molekularnym i jest generalnie badaniem wskazującym pacjenta do operacji a nie wniesie nic więcej. Natrafiłem też tu u nas na forum, post "Ruda"-ej, że jedynym badaniem obrazującym ścięgno achillesa jest USG... a ja robiłem aż dwa badania i oba są książkowe... nie pokazują nic niepokojącego. A z tego co czytałem to mam typowe objawy ''chronicznego zapalenia ścięgna achillesa'' z wyjątkiem tkliwości. Lekarz rodzinny dodał, że powinienem się cieszyć, bo jeśli USG nic nie pokazuje to jeśli jakiekolwiek zmiany są, to naprawdę malutkie i dlatego musi obejrzeć mnie lekarz rehabilitacyjny(dlatego dał mi takie skierowanie) i po oględzinach, rozpiszę program rehabilitacyjny. Ale pytanie moje jest-na jakiej podstawie to zrobił USG jest czyste-chodzić mogę-mam normalny zakres ruchów.Tylko boli i ścięgno jest drętwe rano.
Dalsze moje pytanie...
Czy faktycznie rezonans nie wniesie więcej wiedzy w moim temacie? A może przeciwnie-pokaże co konkretnie mi jest?
Pytam dlatego bo jestem prawie zdecydowany, a chcę po po prostu zasięgnąć więcej wiedzy zanim wydam (nie małe)pieniądze
pozdrawiam Was
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hejka
I Bieg Powstania Styczniowego.
Kuchary 25 Stycznia 2015.
Pierwszy charytatywny bieg w mojej wiosce. Dochód imprezy w całości przeznaczony jest na leczenie i rehabilitację dal mieszkanki Kuchar, Sandry.
Do wyboru była dyszka, piątka i nordic walking.
Ja wybrałem się na kijki
Wychodząc z domu z racji wybranej konkurencji, założyłem dżinsy, bluzkę a na nią koszulkę klubową i kurtkę.
I tu muszę sobie sam podziękować, bo gdybym miał na sobie chociaż dresy to bankowo bym pobiegł... Naprawdę, tak nie zaciskało, że nie powstrzymał bym się...
No ale przejdźmy do kijków Startowałem głównie z Paniami w kategorii 40+ a także z Honorową uczestniczką-Babcią Sandry
Tak więc wspólnie na trasie uznaliśmy, że to Ona ma wygrać (wiecie, tak by Sandra miała radochę )
A ja zupełnie przypadkowo zajmuję 2 miejsce w kategorii mężczyzn (startowało trzech, więc pudło było pewne )
No co starałem się, tak? Samo wyczytanie mojego imienia mimo,że pewnie nie zasłużyłem było naprawdę miłe
Więc z przymrużonym okiem możecie mi gratulować mojego pierwszego pudła
Ogólnie fantastyczna impreza zorganizowana na szczytny cel. Było coś ponad 200-u startujących.
Na kolejną edycję będę Was zapraszał
Co do nogi to się rehabilituje w domu;
dwa razy dziennie rozciąganie, ćwiczenia na achillesa i protokół alfredsona.
Czuję delikatniutką poprawę ale jeszcze zbyt długa droga przede mną by mówić coś konkretnego...
Staram się nie poddawać...
I Bieg Powstania Styczniowego.
Kuchary 25 Stycznia 2015.
Pierwszy charytatywny bieg w mojej wiosce. Dochód imprezy w całości przeznaczony jest na leczenie i rehabilitację dal mieszkanki Kuchar, Sandry.
Do wyboru była dyszka, piątka i nordic walking.
Ja wybrałem się na kijki
Wychodząc z domu z racji wybranej konkurencji, założyłem dżinsy, bluzkę a na nią koszulkę klubową i kurtkę.
I tu muszę sobie sam podziękować, bo gdybym miał na sobie chociaż dresy to bankowo bym pobiegł... Naprawdę, tak nie zaciskało, że nie powstrzymał bym się...
No ale przejdźmy do kijków Startowałem głównie z Paniami w kategorii 40+ a także z Honorową uczestniczką-Babcią Sandry
Tak więc wspólnie na trasie uznaliśmy, że to Ona ma wygrać (wiecie, tak by Sandra miała radochę )
A ja zupełnie przypadkowo zajmuję 2 miejsce w kategorii mężczyzn (startowało trzech, więc pudło było pewne )
No co starałem się, tak? Samo wyczytanie mojego imienia mimo,że pewnie nie zasłużyłem było naprawdę miłe
Więc z przymrużonym okiem możecie mi gratulować mojego pierwszego pudła
Ogólnie fantastyczna impreza zorganizowana na szczytny cel. Było coś ponad 200-u startujących.
Na kolejną edycję będę Was zapraszał
Co do nogi to się rehabilituje w domu;
dwa razy dziennie rozciąganie, ćwiczenia na achillesa i protokół alfredsona.
Czuję delikatniutką poprawę ale jeszcze zbyt długa droga przede mną by mówić coś konkretnego...
Staram się nie poddawać...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wpis informacyjny o tym jak przebiegła wizyta u lekarza i jaki to majak jest głupi...
A więc to info z cyklu jak to ''majakowi biegać nie kazano part 2..."
12 marca 2014
W temacie moich komentarzy opisałem jak to u mnie było odnośnie kontuzji... Przechodzę więc do samej wizyty.
Młoda, bardzo ale to bardzo ogarnięta, wyrozumiała i cierpliwa Pani Doktor, stwierdziła;
Jeśli chodzi o moje mięśnie stopy i łydki to są naprawdę dobrze rozciągnięte, jak i ich budowa nie budzi żadnych zastrzeżeń-to zasługa protokołu Alfredsona.
Dalej, to mam za bardzo rozciągnięte ścięgno od mięśnia strzałkowego z prawej strony stopy(nie wiem czy dobrze to napisałem ale po wizycie nie myślę jeszcze do końca racjonalnie o jestem troszkę oszołomiony... musze jeszcze dojść do siebie) biegnące od kostki w dół, generalnie to jest to ścięgno które owija i podtrzymuje stopę. A to z kolei powoduje tzw. przeskakiwanie kostki w wyniku czego objawia się to bólem kostki i jej obrębu. A spowodowało to właśnie zmiana obuwia... :sss:Tak więc stabilizacja mojej stopy jest raczej ''mierna'' bo zbyt bardzo rozciągniętego ścięgna nie da się ''skórczyć'' I tego raczej się nie leczy-można spróbować operacyjnie ale raczej odradza, można naświetlać ale to jak to Pani ujęła, wystawi pan stopę na słońce i będzie to samo...
Jeśli chodzi o achillesa to nie odczuwam już sztywności porannej ale lekki ból a bardzo duży dyskomfort.
Podczas wykonywania protokołu Alfredsona na zgiętej nodze też coś mi w nim przeskakuje ale raczej wskazuje na głęboki mięsień łydki(zapomniałem który)a nie na achillesa-on raczej jest w porządku. Szkoda, że jeszcze nie miałem wyniku rezonansu, może on wniesie coś więcej ale Pani doktor raczej dała mi do zrozumienia, że raczej się nie myli, aczklowiek dobrze, że zrobiłęm to badanie bo wtedy będzie wszystko czarno na białym. Jestem tez zapisany do ortopedy na 27 marca, ale Pani powiedziała, że on skieruje mnie z powrotem do Niej... Tak więc... koło by się zamykało... i...
Co do mojej dysfunkcji i jak sie to ma do biegania.
Pani porównała to do układanki z klocków, jeśli się wyjmie jeden to budowla nie runie od razu a pozostałe klocki muszą przejąć jego zadanie, ale ta budowla nie będzie już tak stabilna i jak przyjdzie duży wiatr to runie... U mnie, będzie to szło wyżej, czyli kolana, biodro... Czyli chodząc z tym normalnie, normalnie czyli bez uprawiania żadnych sportów, a biegania to już wogóle, to pociągnę jakieś 60 lat(bo żyć podobno trzeba) a z bieganiem jakieś powiedzmy 25... bo uszkodzone nadciągnięte włókna w ścięgnie będą postępować, wolno ale będą...
Wizyta była długa, widząc naprawdę ogarniętą Panią Doktor chciałem to najefektywniej wykorzystać, doszliśmy też to tego, że Ona też musiała zrezygnować ze swojej sportowej pasji i może dlatego podszedła do mnie jak człowiek do człowieka? I jesli chodzi o tą moją stopę to mięśnie które wspomniane wcześniej ścięgno powinno podtrzymywać a nie podtrzymuje są bardzo obciążane podczas biegu, bo nic ich nie trzyma... Poprosiłem by porozmawiała ze mną jak koleżanka z kolegą i zapytałem co się stanie jak będę biegał? To jeśli chodzi o bieganie bardziej wyczynowe to NIE ale jeśli będzie to spokojna rekreacja to też powiedziała, że raczej za kilka miesięcy bądź lat się spotkamy... Ale jeśli jest to moim lekarstwem na życie(A JEST) to pójść do specjalisty od stóp niech ją zobaczy i dokładnie zmierzy, dorobi do niej odpowiednie wkładki odpowiednie buty a to będzie powodowało ustawienie stopy tak jak być powinna i coś powolutku biegać, ale tego też raczej nie pochwala bo to jak Ona to stwierdziła to jest to ustawienie tzw. bierne i podczas obciążenia i tak nie będzie nic co będzie stopę stabilizować...
Mówiła bym skończył protokół Alfredsona, ćwiczył na poduszce rehabilitacyjnej mięśnie po prawej i po lewej stronie podudzia (sorry nie wiem jak już się te mięśnie nazywają, chyba strzałkowe) A potem sam mam zdecydować...
Przeprosiłem za zbyt długa wizytę, podziękowałem za czułe i kompetentne podejście i wyszedłem...
A więc to info z cyklu jak to ''majakowi biegać nie kazano part 2..."
12 marca 2014
W temacie moich komentarzy opisałem jak to u mnie było odnośnie kontuzji... Przechodzę więc do samej wizyty.
Młoda, bardzo ale to bardzo ogarnięta, wyrozumiała i cierpliwa Pani Doktor, stwierdziła;
Jeśli chodzi o moje mięśnie stopy i łydki to są naprawdę dobrze rozciągnięte, jak i ich budowa nie budzi żadnych zastrzeżeń-to zasługa protokołu Alfredsona.
Dalej, to mam za bardzo rozciągnięte ścięgno od mięśnia strzałkowego z prawej strony stopy(nie wiem czy dobrze to napisałem ale po wizycie nie myślę jeszcze do końca racjonalnie o jestem troszkę oszołomiony... musze jeszcze dojść do siebie) biegnące od kostki w dół, generalnie to jest to ścięgno które owija i podtrzymuje stopę. A to z kolei powoduje tzw. przeskakiwanie kostki w wyniku czego objawia się to bólem kostki i jej obrębu. A spowodowało to właśnie zmiana obuwia... :sss:Tak więc stabilizacja mojej stopy jest raczej ''mierna'' bo zbyt bardzo rozciągniętego ścięgna nie da się ''skórczyć'' I tego raczej się nie leczy-można spróbować operacyjnie ale raczej odradza, można naświetlać ale to jak to Pani ujęła, wystawi pan stopę na słońce i będzie to samo...
Jeśli chodzi o achillesa to nie odczuwam już sztywności porannej ale lekki ból a bardzo duży dyskomfort.
Podczas wykonywania protokołu Alfredsona na zgiętej nodze też coś mi w nim przeskakuje ale raczej wskazuje na głęboki mięsień łydki(zapomniałem który)a nie na achillesa-on raczej jest w porządku. Szkoda, że jeszcze nie miałem wyniku rezonansu, może on wniesie coś więcej ale Pani doktor raczej dała mi do zrozumienia, że raczej się nie myli, aczklowiek dobrze, że zrobiłęm to badanie bo wtedy będzie wszystko czarno na białym. Jestem tez zapisany do ortopedy na 27 marca, ale Pani powiedziała, że on skieruje mnie z powrotem do Niej... Tak więc... koło by się zamykało... i...
Co do mojej dysfunkcji i jak sie to ma do biegania.
Pani porównała to do układanki z klocków, jeśli się wyjmie jeden to budowla nie runie od razu a pozostałe klocki muszą przejąć jego zadanie, ale ta budowla nie będzie już tak stabilna i jak przyjdzie duży wiatr to runie... U mnie, będzie to szło wyżej, czyli kolana, biodro... Czyli chodząc z tym normalnie, normalnie czyli bez uprawiania żadnych sportów, a biegania to już wogóle, to pociągnę jakieś 60 lat(bo żyć podobno trzeba) a z bieganiem jakieś powiedzmy 25... bo uszkodzone nadciągnięte włókna w ścięgnie będą postępować, wolno ale będą...
Wizyta była długa, widząc naprawdę ogarniętą Panią Doktor chciałem to najefektywniej wykorzystać, doszliśmy też to tego, że Ona też musiała zrezygnować ze swojej sportowej pasji i może dlatego podszedła do mnie jak człowiek do człowieka? I jesli chodzi o tą moją stopę to mięśnie które wspomniane wcześniej ścięgno powinno podtrzymywać a nie podtrzymuje są bardzo obciążane podczas biegu, bo nic ich nie trzyma... Poprosiłem by porozmawiała ze mną jak koleżanka z kolegą i zapytałem co się stanie jak będę biegał? To jeśli chodzi o bieganie bardziej wyczynowe to NIE ale jeśli będzie to spokojna rekreacja to też powiedziała, że raczej za kilka miesięcy bądź lat się spotkamy... Ale jeśli jest to moim lekarstwem na życie(A JEST) to pójść do specjalisty od stóp niech ją zobaczy i dokładnie zmierzy, dorobi do niej odpowiednie wkładki odpowiednie buty a to będzie powodowało ustawienie stopy tak jak być powinna i coś powolutku biegać, ale tego też raczej nie pochwala bo to jak Ona to stwierdziła to jest to ustawienie tzw. bierne i podczas obciążenia i tak nie będzie nic co będzie stopę stabilizować...
Mówiła bym skończył protokół Alfredsona, ćwiczył na poduszce rehabilitacyjnej mięśnie po prawej i po lewej stronie podudzia (sorry nie wiem jak już się te mięśnie nazywają, chyba strzałkowe) A potem sam mam zdecydować...
Przeprosiłem za zbyt długa wizytę, podziękowałem za czułe i kompetentne podejście i wyszedłem...