Magddi - Dogonić marzenia
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Mam na imię Magda,
mam 32 lata
164 cm wzrostu i 55 kg.
Biegać zaczęłam od kwietnia tego roku, czyli dość nie dawno. Kondycja chyba i tak nie była najgorsza bo nie zaczynałam od marszobiegów i już w pierwszym miesiącu pokonałam swoje pierwsze 10 km.
Kolejne tygodnie i miesiące mijały na budowaniu formy i regularnych ambitnych treningach. Lipiec i sierpień mino upałów to średnio 10 km co drugi dzień.
średnie kilometraże z tego okresu to:
1. Kwiecień - 115 km
2. Maj - 100 km
3. Czerwiec - 124 km
4. Lipiec - 158 km
5. Sierpień - 142 km
6. Wrzesień - 105 km
7. Październik - 164 km
8. Listopad. - 126 km
Najlepsze osiągnięcia
5km - 26m:53s
10 km - 54m:24s
21 km - 2g:07m:33s ( 2g:01m:38s - poprawiony czas na treningu w marcu)
1. 10 km poniżej 50 minut
2. Przebiec na treningu 30 km.
Na realizację moich celów daję sobie czas do końca kwietnia 2015.
Nie brałam jeszcze udziału w jakichś biegach ulicznych czy zawodach.
Dwukrotnie na treningach przebiegłam dystans odpowiadający półmaratonowi.
Obecnie przygotowuję się do przebiegnięcia moich wymarzonych 30 km. Czyli trasy od mojego domu do domu moich rodziców.
Niestety te 30 km trochę mnie przeraża, biorąc pod uwagę fakt iż już po 22 km zaczynam się męczyć i bolą mnie nogi.
Mam nadzieję jednak, że pogoda dopisze i już w tym miesiącu uda mi się zrealizować mój plan.
Wiem jednak, że muszę się do tego dobrze przygotować, na pewno nie mogę być przemęczona, nie mogę też biegać zbyt rzadko.
No cóż czas pokaże.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2015, 13:48 przez magddi, łącznie zmieniany 8 razy.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Robi się zimno a trening trzeba zrobić.
Niestety nie miałam wczoraj zbyt dużo czasu i zamiast planowanych 16 km było 13 ale nie jest źle.
Obiecałam sobie, że aby nie zamęczyć znowu organizmu będę biegać wolno, ale jakoś tak mi to nie wychodzi, może następnym razem będzie lepiej.
Tak naprawdę to nie znam się jeszcze na tym za dobrze i tylko zakładam, że tempo w którym robię długie wybiegania to I zakres a nie już II, ale myślę, że drugi byłby znacznie bardziej męczący.
dystans 12,90 km
czas trwania 1:18:36
śred. tempo 6:08 m/km
śred. prędkość 9.80 km/h
Niestety komfort biegania znacznie spada. Nie jest to już moja optymalna temperatura przy której biega mi się zdecydowanie najlepiej, czyli od 10 do 16 stopni. Właśnie w takich temperaturach biega mi się świetnie, wystarczy jedna cienka bluza z długim rękawem, nie potrzeba czapek, rękawiczek, nie jest za zimno i nie jest za gorąco.
Mam dziwny organizm, nie przystosowany do zimnych temperatur ale tylko wtedy gdy nie biegam. Czasem gdy jest w domu 23, 24 stopnie i siedzę w koszulce przed komputerem robi mi się zimno, potrafią mi zmarznąć dłonie. Sytuacja zdecydowanie zmienia się podczas biegania. W temperaturach poniżej 15 stopni nadal wystarczy jedna cienka koszulka, bo strasznie się grzeję.
Czasem ze zdziwieniem przyglądam się innym biegaczom. Kiedy ja mam na sobie tylko koszulkę termiczną na długi rękaw, widzę że niektórzy zakładają ciepłe grube bluzy, czapki.
Pamiętam jak biegałam w dość ciepłe wieczory wrześniowe, ja ubrana w koszulkę na krótki rękawek, ocierając pot z czoła a z naprzeciwka biegnąca dziewczyna ubrana w bluzkę na długi rękaw i pikowaną kamizelkę!!!!! O zgrozo!!!
Naprawdę mnie to dziwi, może tylko ja się tak grzeję podczas biegu.
Jednocześnie nie chcę, aby ktoś pomyślał, że po prostu zwracam uwagę na to w co kto jest ubrany, jakie ma ciuchy, jakiej marki. Nie, nie, to zupełnie nie o to chodzi, takie rzeczy mnie nie obchodzą, bo sama częściej chodzę w tych z niższej półki np. sportowe ubrania z Lidla (moim zdaniem świetny stosunek jakości do ceny). Ale właśnie podczas moich wybiegań to ja jestem tą najbardziej roznegliżowaną
Wczoraj kiedy wyszłam termometr wskazywał 4 stopnie a gdy wróciłam było już poniżej 3.
Założyłam na siebie koszulkę na krótki rękaw i bluzkę termoaktywną z dł rękawem i też było ok.
Na początku jednak było mi zimno w dłonie, nie wkładałam rękawiczek, bo wiedziałam, że po 15 minutach były by mi niepotrzebne a nie miałabym gdzie ich schować.
Rozważam natomiast poważnie zakup ocieplanych spodni na zimę. Bo moje biegowe legginsy Karrimor są zdecydowanie zbyt przewiewne na mrozy, które niebawem nadejdą.
Pa.
Niestety nie miałam wczoraj zbyt dużo czasu i zamiast planowanych 16 km było 13 ale nie jest źle.
Obiecałam sobie, że aby nie zamęczyć znowu organizmu będę biegać wolno, ale jakoś tak mi to nie wychodzi, może następnym razem będzie lepiej.
Tak naprawdę to nie znam się jeszcze na tym za dobrze i tylko zakładam, że tempo w którym robię długie wybiegania to I zakres a nie już II, ale myślę, że drugi byłby znacznie bardziej męczący.
dystans 12,90 km
czas trwania 1:18:36
śred. tempo 6:08 m/km
śred. prędkość 9.80 km/h
Niestety komfort biegania znacznie spada. Nie jest to już moja optymalna temperatura przy której biega mi się zdecydowanie najlepiej, czyli od 10 do 16 stopni. Właśnie w takich temperaturach biega mi się świetnie, wystarczy jedna cienka bluza z długim rękawem, nie potrzeba czapek, rękawiczek, nie jest za zimno i nie jest za gorąco.
Mam dziwny organizm, nie przystosowany do zimnych temperatur ale tylko wtedy gdy nie biegam. Czasem gdy jest w domu 23, 24 stopnie i siedzę w koszulce przed komputerem robi mi się zimno, potrafią mi zmarznąć dłonie. Sytuacja zdecydowanie zmienia się podczas biegania. W temperaturach poniżej 15 stopni nadal wystarczy jedna cienka koszulka, bo strasznie się grzeję.
Czasem ze zdziwieniem przyglądam się innym biegaczom. Kiedy ja mam na sobie tylko koszulkę termiczną na długi rękaw, widzę że niektórzy zakładają ciepłe grube bluzy, czapki.
Pamiętam jak biegałam w dość ciepłe wieczory wrześniowe, ja ubrana w koszulkę na krótki rękawek, ocierając pot z czoła a z naprzeciwka biegnąca dziewczyna ubrana w bluzkę na długi rękaw i pikowaną kamizelkę!!!!! O zgrozo!!!
Naprawdę mnie to dziwi, może tylko ja się tak grzeję podczas biegu.
Jednocześnie nie chcę, aby ktoś pomyślał, że po prostu zwracam uwagę na to w co kto jest ubrany, jakie ma ciuchy, jakiej marki. Nie, nie, to zupełnie nie o to chodzi, takie rzeczy mnie nie obchodzą, bo sama częściej chodzę w tych z niższej półki np. sportowe ubrania z Lidla (moim zdaniem świetny stosunek jakości do ceny). Ale właśnie podczas moich wybiegań to ja jestem tą najbardziej roznegliżowaną
Wczoraj kiedy wyszłam termometr wskazywał 4 stopnie a gdy wróciłam było już poniżej 3.
Założyłam na siebie koszulkę na krótki rękaw i bluzkę termoaktywną z dł rękawem i też było ok.
Na początku jednak było mi zimno w dłonie, nie wkładałam rękawiczek, bo wiedziałam, że po 15 minutach były by mi niepotrzebne a nie miałabym gdzie ich schować.
Rozważam natomiast poważnie zakup ocieplanych spodni na zimę. Bo moje biegowe legginsy Karrimor są zdecydowanie zbyt przewiewne na mrozy, które niebawem nadejdą.
Pa.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Dystans - 9,07 km
Czas trwania - 1:04:13
Bardzo proszę nie sugerować się słabym czasem na 9 km. To nie tak. Jest to tylko ogólny czas treningu.
A dzisiejsze wyzwanie zaczęłam od pobiegnięcia na stadion - 2 km, śr. 6:00 min/h.
Następnie coś na wzór interwałów w moim wydaniu: czyli 200 m dość szybko i 200 odpoczynek w truchcie i tak jakieś 7 razy.
Następnie powrót do domu dłuższą trasą ok. 4 km, średnie tempo 6:08 min/h.
Dzisiejszy trening z przyczyn logistycznych zaczęłam przed samym południem. Temperatura ok 2 może 3 stopnie powyżej zera. Wystarczyła koszulka z krótkim rękawem i bluza biegowa, legginsy na nogi i nie było mi w nie zimno. Skusiłam się też na cienkie rękawiczki, na początku miło, bo ciepło ale po 15 minutach zrobiło mi się za gorąco w dłonie i musiałam je zdjąć.
Biegało się całkiem dobrze ale interwały trochę męczące.
Ogólnie zachwycona kondycją i postępami nie jestem ale nie jest też jakoś strasznie.
Szczególnie jeśli zważyć na to, że biegam dopiero 8 miesiąc od zupełnego zera, typu kanapowca i urodzeniu dwójki dzieci.
Do usłyszenia i ogromne pozdrowienia dla wszystkich biegających!!!!
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Wczorajszy trening 27.11.2014
Dystans - 26.13 km
Czas trwania - 2:50
Średnie tempo - 9.22 km/h
Średnia pręd. - 6:31 min/km
To miało być zakończenie jesiennego okresu biegowego.
Miało być 30 km.
Niestety wyszło tylko 26 km, było zimno, wietrznie i ogólnie nie sprzyjająco.
Bieg planowałam na dzień wcześniej, kiedy termometr wskazywał 6 stopni, niestety tego dnia nie udało mi się pobiec.
Czwartek przywitał mnie niską temperaturą, jakieś 2 stopnie. Nie jest tak źle, pomyślałam, nie wzięłam jednak pod uwagę tego, że temperatura na zewnątrz na siódmym piętrze jest zawsze trochę wyższa niż na dole. W rzeczywistości było ok. zera z tendencją spadkową.
Początek biegu ok. tempo nawet odrobinę za szybkie, chłód początkowo nie był odczuwalny, dopiero po 15 km zauważyłam że marzną mi uda i łydki, ciągłe podmuchy wiatru nie ułatwiały biegu.
Po 10 km kupiłam butelkę wody w przydrożnym sklepie i biegłam dalej.
Po 20 km mąż podała mi izotonik i chyba trochę za późno, bo siły zaczęły już spadać.
Po 22 km dotkliwie czułam już wychłodzenie nóg i sztywnienie i ból łydek, to one mnie zawiodły o dziwo nigdy mi się to wcześniej nie zdarzyło. Po 25 km zrobiło mi się już naprawdę zimno, zrezygnowałam z dalszego biegu.
Byłam strasznie zła i rozczarowana.
Zostało mi do przebiegnięcia ok. 4 km, nie udało się, zrezygnowałam. Myślę, że gdybym pobiegła dzień wcześniej, było cieplej, pewnie by się udało.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
Po ostatnim długim wybieganiu (26 km) czułam się o dziwo bardzo dobrze. Byłam przygotowana na jakieś bóle czy ociężałość nóg ale nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Tym bardziej nadal dziwi mnie to co stało się pod koniec biegu, czyli ta dziwna ociężałość i ból mięśni, który ustąpił zaraz po zakończeniu treningu.
Zrobiłam sobie dwa dni przerwy na regenerację ale chyba bardziej potrzebowała tego moja psychika niż ciało.
Wczoraj zrobiło się naprawdę zimno, temperatura poniżej -6 stopni do tego lekki mroźny wiaterek.
Trochę ten chłodek ostudził moje zapały ale musiałam wczoraj zrobić chociaż małe rozbieganie.
Ubrałam bluzkę termo i swoją ciepłą bluzę , rękawiczki i ciepłą czapeczkę.
No i .....
I odkryłam, że bieganie przy minusowych temperaturach nadal jest bardzo przyjemne, zwłaszcza takie w swobodnym tempie. Wystarczy tylko odpowiednie ubranko. Mi biegło się naprawdę dobrze i swobodnie, może nawet odrobinę było za ciepło.
Mróz nie taki straszny, gorzej jest pewnie z wiatrem, zwłaszcza silnym.
Nie mam w tym temacie zbyt wiele do powiedzenia, ponieważ to moja pierwsza biegowa zima, nigdy wcześniej nie uprawiałam żadnego sportu w zimę.
Dlatego trochę się tego obawiałam, nie wiedziałam jak zareaguje organizm, co na siebie zakładać żeby nie było zimo ale aby czuć się w miarę komfortowo.
30.11.2014
Dystans - 5, 55 km
Czas - 0:38:00 h
Tempo śr - 7:01min/km
1. Przetruchtać całą zimę ale spokojnie i regularnie ( na ambicję i intensywność przyjdzie czas później)
2. Wzmocnić organizm przed następnym biegowym sezonem.
3. Czerpać tyle przyjemności z biegania ile się da.
Pozdrawiam wszystkich biegających.
Po ostatnim długim wybieganiu (26 km) czułam się o dziwo bardzo dobrze. Byłam przygotowana na jakieś bóle czy ociężałość nóg ale nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Tym bardziej nadal dziwi mnie to co stało się pod koniec biegu, czyli ta dziwna ociężałość i ból mięśni, który ustąpił zaraz po zakończeniu treningu.
Zrobiłam sobie dwa dni przerwy na regenerację ale chyba bardziej potrzebowała tego moja psychika niż ciało.
Wczoraj zrobiło się naprawdę zimno, temperatura poniżej -6 stopni do tego lekki mroźny wiaterek.
Trochę ten chłodek ostudził moje zapały ale musiałam wczoraj zrobić chociaż małe rozbieganie.
Ubrałam bluzkę termo i swoją ciepłą bluzę , rękawiczki i ciepłą czapeczkę.
No i .....
I odkryłam, że bieganie przy minusowych temperaturach nadal jest bardzo przyjemne, zwłaszcza takie w swobodnym tempie. Wystarczy tylko odpowiednie ubranko. Mi biegło się naprawdę dobrze i swobodnie, może nawet odrobinę było za ciepło.
Mróz nie taki straszny, gorzej jest pewnie z wiatrem, zwłaszcza silnym.
Nie mam w tym temacie zbyt wiele do powiedzenia, ponieważ to moja pierwsza biegowa zima, nigdy wcześniej nie uprawiałam żadnego sportu w zimę.
Dlatego trochę się tego obawiałam, nie wiedziałam jak zareaguje organizm, co na siebie zakładać żeby nie było zimo ale aby czuć się w miarę komfortowo.
30.11.2014
Dystans - 5, 55 km
Czas - 0:38:00 h
Tempo śr - 7:01min/km
1. Przetruchtać całą zimę ale spokojnie i regularnie ( na ambicję i intensywność przyjdzie czas później)
2. Wzmocnić organizm przed następnym biegowym sezonem.
3. Czerpać tyle przyjemności z biegania ile się da.
Pozdrawiam wszystkich biegających.
Ostatnio zmieniony 04 gru 2014, 22:59 przez magddi, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Wczorajszy trening 02.12.2014
Dystans - 6.54 km
Czas - 42m:36s
Śr. tempo - 6:31m/km
W moim wczorajszym planie miały być co prawda interwały...
Pobiegłam nawet na stadion z tym właśnie zamiarem, zrobiłam dwa rozgrzewające kółka i.... wróciłam do domu, za to dużo dłuższą trasą. W sumie wyszło ponad 6 km wolnego biegu.
Może i dobrze bo w moim zimowym planie było ograniczenie dłuższych i intensywnych biegów, odpoczynek i regeneracja.
Ale jutro przydałoby się tak z 10 km przebiec No żeby się tak całkiem nie zamulić.
Do usłyszenia.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam. Dziś biegało się całkiem nieźle, pogoda sprzyjająca: temperatura na plusie, brak wiatru, deszczu.
Postanowiłam dziś trochę przyspieszyć.
Dystans - 10.02km
Czas - 57m:09s
Srednie tempo - 5:42min/km
Dokładny czas treningu był nieco krótszy, bo kilka razy musiałam zatrzymać się na światłach więc myślę, że mogło być nawet poniżej 56 minut, czyli tragicznie nie jest
Poniżej moje międzyczasy rejestrowane przez endo:
km czas czas
1. 06:02 06:02 ( pierwszy km z opóźnieniem, myślę, że rzeczywisty ok. 5:30)
2. 05:19 11:21
3. 06:06 17:27
4. 05:38 23:05
5. 05:38 28:43
6. 05:39 34:22
7. 05:35 39:57
8. 05:27 45:24
9. 06:09 51:33 - potwornie wykańczający podbieg, dlatego trochę wolniej
10. 05:22 56:55
No cóż, nawet jeśli rzeczywisty czas był poniżej 56 minut i nie biegłam na maksa, tylko umiarkowanym tempem, żeby za bardzo się nie zmęczyć, to jednak do czasu poniżej 50 minut trochę mi niestety brakuję. Przede mną trochę pracy nad tą moją ślimaczą prędkością, ale tak łatwo się nie poddam. Mam czas do wiosny ale spokojnie, jak już pisałam nie zamierzam się przemęczać.
A tym czasem to muszę rozejrzeć się za nowymi butami , bo moje Adidasy wytarły się z tyłu na piętach i zaczynają obcierać mi stopę. Buty, które mają jakieś 5 miesięcy, chyba trochę za szybko się zniszczyły.Trudno.
Pozdrawiam wszystkich biegających.
Postanowiłam dziś trochę przyspieszyć.
Dystans - 10.02km
Czas - 57m:09s
Srednie tempo - 5:42min/km
Dokładny czas treningu był nieco krótszy, bo kilka razy musiałam zatrzymać się na światłach więc myślę, że mogło być nawet poniżej 56 minut, czyli tragicznie nie jest
Poniżej moje międzyczasy rejestrowane przez endo:
km czas czas
1. 06:02 06:02 ( pierwszy km z opóźnieniem, myślę, że rzeczywisty ok. 5:30)
2. 05:19 11:21
3. 06:06 17:27
4. 05:38 23:05
5. 05:38 28:43
6. 05:39 34:22
7. 05:35 39:57
8. 05:27 45:24
9. 06:09 51:33 - potwornie wykańczający podbieg, dlatego trochę wolniej
10. 05:22 56:55
No cóż, nawet jeśli rzeczywisty czas był poniżej 56 minut i nie biegłam na maksa, tylko umiarkowanym tempem, żeby za bardzo się nie zmęczyć, to jednak do czasu poniżej 50 minut trochę mi niestety brakuję. Przede mną trochę pracy nad tą moją ślimaczą prędkością, ale tak łatwo się nie poddam. Mam czas do wiosny ale spokojnie, jak już pisałam nie zamierzam się przemęczać.
A tym czasem to muszę rozejrzeć się za nowymi butami , bo moje Adidasy wytarły się z tyłu na piętach i zaczynają obcierać mi stopę. Buty, które mają jakieś 5 miesięcy, chyba trochę za szybko się zniszczyły.Trudno.
Pozdrawiam wszystkich biegających.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś zgodnie z planem dłuższe wolne wybieganie, no może nie takie długie, ale wystarczające na razie.
Biegało się naprawdę dobrze i miło, bez oznak zmęczenia, pogoda bardzo dobra, +3 stopnie, zero wiatru.
Przy tych niższych temperaturach przynajmniej człowiek się tak nie poci i nie grzeje.
06.12.2014
Dystans - 11,57
Czas - 1:09:59
Średnie tempo - 6:03m/km
Biegało się naprawdę dobrze i miło, bez oznak zmęczenia, pogoda bardzo dobra, +3 stopnie, zero wiatru.
Przy tych niższych temperaturach przynajmniej człowiek się tak nie poci i nie grzeje.
06.12.2014
Dystans - 11,57
Czas - 1:09:59
Średnie tempo - 6:03m/km
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam. Pogoda nadal dopisuje, temperatura na +, więc biega się komfortowo, bez większych przygotowań do wyjścia.
Wczorajszy trening, 08.12.2014
Dystans - 10.04 km
Czas - 59m: 47s
Średnie tem - 5:57min/km
Średnia pręd - 10.08km/h
Międzyczasy z endo:
km czas
1. 05:54
2. 05:41
3. 06:26
4. 06:05
5. 05:58
6. 05:56
7. 06:33
8. 05:40
9. 05:46
10. 05:28
Wczorajszy trening, 08.12.2014
Dystans - 10.04 km
Czas - 59m: 47s
Średnie tem - 5:57min/km
Średnia pręd - 10.08km/h
Międzyczasy z endo:
km czas
1. 05:54
2. 05:41
3. 06:26
4. 06:05
5. 05:58
6. 05:56
7. 06:33
8. 05:40
9. 05:46
10. 05:28
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
Na dziś zaplanowałam sobie dłuższy ale wolny, rekreacyjny bieg w ramach budowania wytrzymałości biegowej.
Pogoda odpowiednia +3 stopnie, biegło się dobrze i swobodnie.
Ale ok 12, 13 kilometra dało się odczuć mięśnie ud, łydek a zwłaszcza brzucha, nie był to ból ani jakieś skurcze ale właśnie
takie nieprzyjemne ciągnięcie. Nie przejmowałam się tym za bardzo i biegłam dalej ale po biegu czułam już wyraźnie wszystkie mięśnie.
Co się okazało, to prawdopodobnie przez wczorajsze, wieczorne, dość intensywne ćwiczenia z Jillian Michaels, które głównie kładły nacisk na brzuch i nogi. I choć rano czułam się dobrze, to po przebiegnięciu tych kilkunastu kilometrów skutki treningu
aerobowego były już wyczuwalne.
Następnym razem ćwiczenia będą dzień po biegu a nie na kilka godzin przed.
Dzisiejszy bieg 11.12.2014
Dystans - 16.07 km
Czas trwania - 1:35:55
Średnia pręd - 5:58 min/km
Średnie tempo - 10.05 km/h
Międzyczasy z endomondo:
km czas
1. 05:35
2. 05:52
3. 06:01
4. 06:10 - nienawidzę tego podbiegu
5. 06:01
6. 05:56
7. 05:56
8. 05:55
9. 05:56
10. 05:56
11. 06:05
12. 06:00
13. 05:56
14. 05:53
15. 06:03
16. 06:11
A teraz czas sobie poleżeć
Na dziś zaplanowałam sobie dłuższy ale wolny, rekreacyjny bieg w ramach budowania wytrzymałości biegowej.
Pogoda odpowiednia +3 stopnie, biegło się dobrze i swobodnie.
Ale ok 12, 13 kilometra dało się odczuć mięśnie ud, łydek a zwłaszcza brzucha, nie był to ból ani jakieś skurcze ale właśnie
takie nieprzyjemne ciągnięcie. Nie przejmowałam się tym za bardzo i biegłam dalej ale po biegu czułam już wyraźnie wszystkie mięśnie.
Co się okazało, to prawdopodobnie przez wczorajsze, wieczorne, dość intensywne ćwiczenia z Jillian Michaels, które głównie kładły nacisk na brzuch i nogi. I choć rano czułam się dobrze, to po przebiegnięciu tych kilkunastu kilometrów skutki treningu
aerobowego były już wyczuwalne.
Następnym razem ćwiczenia będą dzień po biegu a nie na kilka godzin przed.
Dzisiejszy bieg 11.12.2014
Dystans - 16.07 km
Czas trwania - 1:35:55
Średnia pręd - 5:58 min/km
Średnie tempo - 10.05 km/h
Międzyczasy z endomondo:
km czas
1. 05:35
2. 05:52
3. 06:01
4. 06:10 - nienawidzę tego podbiegu
5. 06:01
6. 05:56
7. 05:56
8. 05:55
9. 05:56
10. 05:56
11. 06:05
12. 06:00
13. 05:56
14. 05:53
15. 06:03
16. 06:11
A teraz czas sobie poleżeć
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam. Podejrzewam że gdy pogoda się zmieni, spadnie śnieg, lub temperatura będzie bardzo niska to moje treningi stracą trochę na swojej regularności i sobie troszkę pofolguję.
A może by tak po świętach jakieś małe dwutygodniowe roztrenowanie.
Póki co nadal biegam wytrwale.
Wspominałam wam ostatnio, że moje biegowe adidasy nie wytrzymały próby czasu i po 6 miesiącach wytarł się z tyłu na piętach materiał i gąbka. Biegać się już w nich nie dawało, bo podczas biegu uwierały i obcierały piętę do krwi. Przebiegłam w nich jakieś 800 km, to chyba nie za dużo jak na buty do biegania.
A użytkowanie, no cóż błoto, deszcz, piach, prane kompletnie ale ręcznie chyba ok 4 razy.
Buty zakupione były w Decathlonie, toteż postanowiłam złożyć reklamację. Zaniosłam buty do sklepu, powiedziałam w czym problem a pani bez mrugnięcia okiem wzięła ode mnie buty i zwróciła pieniądze.
Muszę przyznać, że w Decathlonie zawsze traktują klienta bardzo dobrze, to moja druga reklamacja i za każdym razem bez problemu zwrot gotówki.
Wzięłam więc pieniążki, dołożyłam trochę i wybrałam sobie tam nowe butki Asicsy.
Może i buty które sprzedają w tym sklepie nie są z najwyższej półki ale myślę, że dla biegaczy amatorów z pewnością wystarczą, zwłaszcza te droższe, za to jest przynajmniej możliwość wymiany czy zwrotu pieniążków, z czym w innych sklepach jest raczej ciężko.
A oto moje nowe buciki
Sobota, 13.12.2014
Dystans - 10.65 km/h
Czas - 0:59:59
średnie prędkość -10.65 km/h
średnie tempo -5:38 min/km
Niestety endomondo zgubiło gps i zjadło mi jeden kilometr, a oto reszta międzyczasów:
Km Czas
1. 05:18
2. 05:58
3. 05:48
4. 05:52
5. 05:47
6. 06:14
7. 05:50
8. 05:33
9. 05:28
Czas nadal nie zachwyca ale też nie jest źle.
No cóż diety nie ma i nie było. Może tylko staram się ograniczyć niezdrowe jedzenie, jem sporo owoców, trochę za mało warzyw, za to czekoladą w każdej postaci ostatnio nie gardziłam.
Szczerze powiedziawszy nie przejmuję się tym za bardzo bo i nie zamierzam się odchudzać. Waga w granicach 54, 55 kg czyli tragedii nie ma. Za to staram się przynajmniej jeść w miarę regularnie, przed i po bieganiu.
To na tyle dzisiaj.
Do usłyszenia.
Godzina 21:20
Tak właśnie jeśli o diecie mowa to po południu znowu trochę czekolady a później dziecku zachciało się frytek a że frytki kocham to jak już zrobiłam to trzeba było spróbować i na koniec szklaneczka piwa
No pięknie, czyż nie?
A może by tak po świętach jakieś małe dwutygodniowe roztrenowanie.
Póki co nadal biegam wytrwale.
Wspominałam wam ostatnio, że moje biegowe adidasy nie wytrzymały próby czasu i po 6 miesiącach wytarł się z tyłu na piętach materiał i gąbka. Biegać się już w nich nie dawało, bo podczas biegu uwierały i obcierały piętę do krwi. Przebiegłam w nich jakieś 800 km, to chyba nie za dużo jak na buty do biegania.
A użytkowanie, no cóż błoto, deszcz, piach, prane kompletnie ale ręcznie chyba ok 4 razy.
Buty zakupione były w Decathlonie, toteż postanowiłam złożyć reklamację. Zaniosłam buty do sklepu, powiedziałam w czym problem a pani bez mrugnięcia okiem wzięła ode mnie buty i zwróciła pieniądze.
Muszę przyznać, że w Decathlonie zawsze traktują klienta bardzo dobrze, to moja druga reklamacja i za każdym razem bez problemu zwrot gotówki.
Wzięłam więc pieniążki, dołożyłam trochę i wybrałam sobie tam nowe butki Asicsy.
Może i buty które sprzedają w tym sklepie nie są z najwyższej półki ale myślę, że dla biegaczy amatorów z pewnością wystarczą, zwłaszcza te droższe, za to jest przynajmniej możliwość wymiany czy zwrotu pieniążków, z czym w innych sklepach jest raczej ciężko.
A oto moje nowe buciki
Sobota, 13.12.2014
Dystans - 10.65 km/h
Czas - 0:59:59
średnie prędkość -10.65 km/h
średnie tempo -5:38 min/km
Niestety endomondo zgubiło gps i zjadło mi jeden kilometr, a oto reszta międzyczasów:
Km Czas
1. 05:18
2. 05:58
3. 05:48
4. 05:52
5. 05:47
6. 06:14
7. 05:50
8. 05:33
9. 05:28
Czas nadal nie zachwyca ale też nie jest źle.
No cóż diety nie ma i nie było. Może tylko staram się ograniczyć niezdrowe jedzenie, jem sporo owoców, trochę za mało warzyw, za to czekoladą w każdej postaci ostatnio nie gardziłam.
Szczerze powiedziawszy nie przejmuję się tym za bardzo bo i nie zamierzam się odchudzać. Waga w granicach 54, 55 kg czyli tragedii nie ma. Za to staram się przynajmniej jeść w miarę regularnie, przed i po bieganiu.
To na tyle dzisiaj.
Do usłyszenia.
Godzina 21:20
Tak właśnie jeśli o diecie mowa to po południu znowu trochę czekolady a później dziecku zachciało się frytek a że frytki kocham to jak już zrobiłam to trzeba było spróbować i na koniec szklaneczka piwa
No pięknie, czyż nie?
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Bieganie w deszczu.
Witam.
Dzisiejszy trening zaczęłam trochę wcześniej, bo przed 10tą. Ochota na bieganie, no cóż, taka sobie ale wzięłam się w garść i pobiegłam.
Początek biegu przywitał mnie lekką mżawką, potem delikatnym deszczem no i tak przez godzinę. Kiedy wreszcie wróciłam do domu byłam prawie cała mokra, czapka z daszkiem do wyżęcia, spodnie mokre, buty też, chyba tylko termoaktywna bluzka była w najlepszym stanie, bo nie przepuszczała tak wilgoci.
Dzisiejszy bieg miał być spokojny, relaksujący, bo niestety po ostatnim mocniejszym akcencie czułam lekkie pobolewanie kości udowych.
Dystans - 10.05 km
Czas - 59m:11s
Średnia pręd - 10.19km/h
Średnie tempo - 5:53min/km
Do usłyszenia.
Witam.
Dzisiejszy trening zaczęłam trochę wcześniej, bo przed 10tą. Ochota na bieganie, no cóż, taka sobie ale wzięłam się w garść i pobiegłam.
Początek biegu przywitał mnie lekką mżawką, potem delikatnym deszczem no i tak przez godzinę. Kiedy wreszcie wróciłam do domu byłam prawie cała mokra, czapka z daszkiem do wyżęcia, spodnie mokre, buty też, chyba tylko termoaktywna bluzka była w najlepszym stanie, bo nie przepuszczała tak wilgoci.
Dzisiejszy bieg miał być spokojny, relaksujący, bo niestety po ostatnim mocniejszym akcencie czułam lekkie pobolewanie kości udowych.
Dystans - 10.05 km
Czas - 59m:11s
Średnia pręd - 10.19km/h
Średnie tempo - 5:53min/km
Do usłyszenia.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
Grudzień nas rozpieszcza oferując wciąż znakomitą pogodę do biegania, wczoraj +7 a dzisiaj termometr wskazał +11 stopni.
Piękna świąteczna pogoda , oby Mikołaj do mnie dotarł
Korzystając z pięknej aury biegam wytrwale i regularnie.
Wczorajsze bieganie to spokojne rozbieganie w lekko narastającym tempie w ostatnich kilometrach a przynajmniej tak to miało wyglądać.
Czwartek, 18.12.2014
Dystans - 13.30
Czas trwania - 1:19:01
Średnie tempo -5:56min/km
Średnia pręd - 10.10km/h
Międzyczasy z endomondo:
km czas
1. 06:30
2. 05:47
3. 06:03
4. 06:02
5. 06:05
6. 06:04
7. 06:07
8. 06:03
9. 05:43
10. 05:52
11. 05:49
12. 05:35
13. 05:34
W poprzednim wpisie wspominałam, że boli mnie kość udowa, w zasadzie to chyba mięsień, nie wiem już sama. W każdym razie po wczorajszym truchtaniu ból się niestety spotęgował. Co ciekawe w spoczynku nic nie odczuwam ale przy chodzeniu ból promieniuje przez całe udo od biodra po kolano, czego efektem jest lekkie utykanie.
No cóż mam nadzieję, że to nic poważnego i nie będzie się pogłębiać.
Może kilka dni odpoczynku dobrze mi zrobi akurat zbliżają się święta, więc przygotowania sprawią, że czasu na bieganie w zasadzie nie będzie, no a w święta z pełnym brzuchem to wiadomo, że biega się ciężko.
Pozdrawiam.
Grudzień nas rozpieszcza oferując wciąż znakomitą pogodę do biegania, wczoraj +7 a dzisiaj termometr wskazał +11 stopni.
Piękna świąteczna pogoda , oby Mikołaj do mnie dotarł
Korzystając z pięknej aury biegam wytrwale i regularnie.
Wczorajsze bieganie to spokojne rozbieganie w lekko narastającym tempie w ostatnich kilometrach a przynajmniej tak to miało wyglądać.
Czwartek, 18.12.2014
Dystans - 13.30
Czas trwania - 1:19:01
Średnie tempo -5:56min/km
Średnia pręd - 10.10km/h
Międzyczasy z endomondo:
km czas
1. 06:30
2. 05:47
3. 06:03
4. 06:02
5. 06:05
6. 06:04
7. 06:07
8. 06:03
9. 05:43
10. 05:52
11. 05:49
12. 05:35
13. 05:34
W poprzednim wpisie wspominałam, że boli mnie kość udowa, w zasadzie to chyba mięsień, nie wiem już sama. W każdym razie po wczorajszym truchtaniu ból się niestety spotęgował. Co ciekawe w spoczynku nic nie odczuwam ale przy chodzeniu ból promieniuje przez całe udo od biodra po kolano, czego efektem jest lekkie utykanie.
No cóż mam nadzieję, że to nic poważnego i nie będzie się pogłębiać.
Może kilka dni odpoczynku dobrze mi zrobi akurat zbliżają się święta, więc przygotowania sprawią, że czasu na bieganie w zasadzie nie będzie, no a w święta z pełnym brzuchem to wiadomo, że biega się ciężko.
Pozdrawiam.
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
Na szczęście ból nogi na razie trochę ustąpił, zrobiłam sobie dodatkowy dzień wolnego, ograniczyłam zbędny wysiłek fizyczny i trochę pomogło. Co prawda na dzisiejszym biegu z początku czułam lekki dyskomfort ale później już było ok.
Potem porządne rozciąganie i do wieczora noga nie boli.
Muszę przyznać, że strasznie się wystraszyłam tym bólem, do tego poczytałam na różnych stronach, że to rzeczywiście mogą być problemy z ITBS. I już prawie przez łzy widziałam zakończenie mojej i tak krótkiej kariery szczęśliwej biegaczki:grr:
A właśnie tego najbardziej bym teraz nie chciała, przestać biegać.
Mam ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie i że będę sobie jeszcze hasać przez wiele lat.
Niedziela, 21.12.2014
Dystans - 10.12 km
Czas - 1:01:11
Średnie tempo - 6:03min/km
Średnia prędk - 9.92 km/h
Dość spory deszczyk złapał mnie na szczęście dopiero na 10 tym kilometrze
Na szczęście ból nogi na razie trochę ustąpił, zrobiłam sobie dodatkowy dzień wolnego, ograniczyłam zbędny wysiłek fizyczny i trochę pomogło. Co prawda na dzisiejszym biegu z początku czułam lekki dyskomfort ale później już było ok.
Potem porządne rozciąganie i do wieczora noga nie boli.
Muszę przyznać, że strasznie się wystraszyłam tym bólem, do tego poczytałam na różnych stronach, że to rzeczywiście mogą być problemy z ITBS. I już prawie przez łzy widziałam zakończenie mojej i tak krótkiej kariery szczęśliwej biegaczki:grr:
A właśnie tego najbardziej bym teraz nie chciała, przestać biegać.
Mam ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie i że będę sobie jeszcze hasać przez wiele lat.
Niedziela, 21.12.2014
Dystans - 10.12 km
Czas - 1:01:11
Średnie tempo - 6:03min/km
Średnia prędk - 9.92 km/h
Dość spory deszczyk złapał mnie na szczęście dopiero na 10 tym kilometrze
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
- Życiówka na 10k: 54m:24s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam po świętach.
No cóż, nie mam się czym chwalić, lenistwu biegowemu i obżarstwu stało się zadość.
Nie biegałam 6 dni, za to świętowanie z rodziną i degustacja szły mi bardzo dobrze.
-
brak
dieta owszem była,
wysoko węglowodanowa, wysoko tłuszczowa i całkiem smaczna
Ale nie linczujcie mnie tak szybko.
Mam na swoją obronę kilka twardych faktów.
Otóż nawet jakbym bardzo chciała to bieganie miałam bardzo utrudnione.
Mianowicie na święta wyjechałam z mężem i maluchami do moich rodziców.
Równo od poniedziałku lał deszcz i to całkiem intensywnie, dom moich rodziców oddalony jest jakieś trzy kilometry od pierwszej utwardzonej drogi, więc błoto i kałuże po kolana.
Jazda samochodem przypomina rajd Dakar i polecana jest wprawnym kierowcom.
Trochę mnie te babranie w błocie zniechęciło no i szkoda mi było butów. W pierwszy dzień świąt przyszedł mróz ale trzeba było odwiedzić teściów, potem do nas przyjechali goście
Po drugie, stosując się do rad niektórych z was, postanowiłam nie dopuścić do pogłębienia mojej kontuzji i właśnie dać nodze odpocząć.
Siłą rzeczy odpoczwałam, podjadałam, kilo przytyłam Na liczniku 55,5 kg. Ale warto było. Upiekłam na te święta dla naszej rodzinki 4 duże ciasta i nie skromnie przyznam, że wyszły pysznie. No cóż resztę historii sami znacie
Ale już dziś wróciłam do mojego domu i od jutra dzień zaczynam od biegania, obiecuję
No cóż, nie mam się czym chwalić, lenistwu biegowemu i obżarstwu stało się zadość.
Nie biegałam 6 dni, za to świętowanie z rodziną i degustacja szły mi bardzo dobrze.
-
brak
dieta owszem była,
wysoko węglowodanowa, wysoko tłuszczowa i całkiem smaczna
Ale nie linczujcie mnie tak szybko.
Mam na swoją obronę kilka twardych faktów.
Otóż nawet jakbym bardzo chciała to bieganie miałam bardzo utrudnione.
Mianowicie na święta wyjechałam z mężem i maluchami do moich rodziców.
Równo od poniedziałku lał deszcz i to całkiem intensywnie, dom moich rodziców oddalony jest jakieś trzy kilometry od pierwszej utwardzonej drogi, więc błoto i kałuże po kolana.
Jazda samochodem przypomina rajd Dakar i polecana jest wprawnym kierowcom.
Trochę mnie te babranie w błocie zniechęciło no i szkoda mi było butów. W pierwszy dzień świąt przyszedł mróz ale trzeba było odwiedzić teściów, potem do nas przyjechali goście
Po drugie, stosując się do rad niektórych z was, postanowiłam nie dopuścić do pogłębienia mojej kontuzji i właśnie dać nodze odpocząć.
Siłą rzeczy odpoczwałam, podjadałam, kilo przytyłam Na liczniku 55,5 kg. Ale warto było. Upiekłam na te święta dla naszej rodzinki 4 duże ciasta i nie skromnie przyznam, że wyszły pysznie. No cóż resztę historii sami znacie
Ale już dziś wróciłam do mojego domu i od jutra dzień zaczynam od biegania, obiecuję