oczywiście zaspałam

standard, nie zdążyłam zjeśc porządnego śniadania

przyjechalismy za wcześnie i sie przy kawie rozleniwilismy, dorwaliśmy Roberta Korzeniowskiego do autografów i zdjęć, fajny,pozytywny człowiek
zimno jak diabli, pach pach byle jaka rozgrzewka, bo czasu nie było, za duzo znajomych, spotkałam kolegę ze studiów :uuusmiech:

więc trzeba było pogadać

Robert przeprowadził rozgrzewkę i wystartowaliśmy
oczywiście klasyk-zaczęłam zbyt szybko, zaczęły mnie uwierać gacie

bo rano zaspana nie załozyłam takich, które chciałam

zemściło sie to na mnie :D no pierwsze 5k jakos leciałam w czołówce, byłam 10wśród kobiet-nieźle a potem dramat

podchodziłam podbiegi, górki, ale morda cały czas uchachana, w rezultacie skończyłam jako 17ta kobieta, 12 w k30
posiłek do bani(zupa udawała grochówkę-żółta woda o smaku majeranku), tylko woda

nie tego sie spodziewałam po 4gwiazdkowym hotelu
trasa boska, bardzo fajna, ale krosy to chyba nie moja bajka

może w zimę polatam więcej po lasach i piachu na plaży(bardzo chcę!)
także tego
zdjęcia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.