Komentarz do artykułu Bieganie rano - punktujemy jego wady i zalety

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1739
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

PKO
Awatar użytkownika
F@E
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: TG

Nieprzeczytany post

Witam
Bieganie rano, owszem ale po konkretnym rozespaniu, powiedzmy z półgodziny albo godzinę po przebudzeniu żeby organizm doszedł do siebie i wszystko się unormowało i nigdy na czczo.

pozdro
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
Awatar użytkownika
Boguslaw
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 231
Rejestracja: 11 lip 2012, 13:52
Życiówka na 10k: 39:02
Życiówka w maratonie: 03:49:09
Kontakt:

Nieprzeczytany post

F@E pisze:Witam
Bieganie rano, owszem ale po konkretnym rozespaniu, powiedzmy z półgodziny albo godzinę po przebudzeniu żeby organizm doszedł do siebie i wszystko się unormowało i nigdy na czczo.

pozdro
Dokładnie to samo chciałem napisać.

Bieganie na czczo nie wchodzi u mnie w grę. Nie wyobrażam sobie mocniejszego treningu bez sięgnięcia chociażby po banana, bądź pół kajzerki z dżemem.

Z nostalgią wspominam treningi z czerwca/lipca tego roku. Z uwagi na dosyć wysoką temperaturę w ciągu dnia, trzeba było wstawać około 5:00, później 10 km rozbiegania, 1 km przebieżek i 1,5 truchtu na do widzenia.
Następnie prysznic i do pracy ;)

Idealne rozpoczęcie dnia!
Obrazek
Awatar użytkownika
radslo1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 731
Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
Życiówka na 10k: 39:53
Życiówka w maratonie: 3:21:47
Lokalizacja: Żelechów/Warszawa

Nieprzeczytany post

Dlaczego nie na czczo? To nie zależy od tego jak kto woli? Ja biegam od jakiegoś czasu jakieś 40 minut po przebudzeniu i po wypiciu kwasu z buraków. Oczywiście mowa o jakimś easy albo max WB2 a nie o interwałach. Zresztą już kiedyś był o tym artykuł i dyskusja. U mnie na początku była trochę walka z organizmem ale jak to mówi Justyna Kowalczyk "to walka z głową a ciało w końcu się przyzwyczai" :).
Bieganie rano jest super.
Awatar użytkownika
krunner
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
Życiówka na 10k: 42:53
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Bieganie poranne wymaga zbyt wielu wyrzeczeń, a ponadto trzeba spełnić szereg warunków (np. iść spać ok. 22, najpóźniej 23). Dlatego, moim zdaniem, jest to kiepskie rozwiązanie. Zawsze miałem na porannych treningach puls wyzszy o ok. 10 uderzeń przy tym samym tempie niż kiedy wykonywałem trening w godz. 18-20 (prawdopodobnie niewyspanie). Polecam je (tzn. poranne bieganie):
a. skowronkom :bum: :bum:
b. osobom, które absolutnie nie mają czasu po pracy/szkole, żeby pobiegać (rodzina!)
c. osobom, które nie muszą iść do pracy na 8 albo 9

krunner
Awatar użytkownika
hatek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 276
Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
Życiówka na 10k: 41:48
Życiówka w maratonie: 3:28:01
Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga

Nieprzeczytany post

To może kilka moich subiektywnych uwag.

Kilka razy próbowałem przekonać się do porannego biegania, mając na uwadze tezy które pojawiają się na początku tego artykułu.
Trzeba powiedzieć, że jest to całkowicie osobnicza cecha i znam osoby, które tak jak ja, kompletnie nie potrafią biegać rano a wszelkie próby kończą się fiaskiem/ kontuzją/ skróceniem snu do 4h.

Pierwszy mit to "energia" po bieganiu.
Może jestem dziwny ale po treningu jestem bardzo zmęczony. Raz na cztery kompletnie zajechany. Po solidnych treningach mam po 1-2h taki zjazd energii, że 4 kawy nie są mnie w stanie podnieść. Jeśli to zawody i jest to półmaraton/ maraton to po prostu idę spać niezależnie od sytuacji. Po treningu zawsze chce mi się spać, jestem "przymulony", pocę się jeszcze przez godzinę (świetnie się wtedy wbić w koszulę do pracy...).
Nie wyobrażam sobie, poza truchtem kilka km w pierwszym zakresie, żeby mieć PO treningu więcej sił niż PRZED.
Tyle, że mając aktywności codziennie na 14-16h nie mam czasu na trucht.

Druga sprawa - Rozgrzanie.
Jestem fatalnym przykładem bo zasadniczo się nie rozgrzewam. Mam godzinę na trening i tyle. Wyjście rano na nierozruszany aparat ruchu i dmuchnięcie 10-12 km w 50min to w moim przypadku pewne nadwyrężenie i spory ból. Wychodząc pobiegać około 22:00 jestem solidnie rozruszany po całym dniu, tym bardziej, że w ciągu dnia sporo się ruszam na nogach.
Może to przypadek i cecha osobnicza ale przez 12000 km nie miałem żadnej poważnej kontuzji poza lekkimi przeciążeniami.
Trenując tylko w II i III zakresie powinienem się według J.S. rozpaść tak ze dwa lata temu :)

Trzecia, dość ważna dla mnie rzecz, to mniejszy ruch na ulicach i chodnikach w późnych godzinach wieczornych. Nie mam tendencji do zatrzymywania się w biegu co rano kończy się trąbieniem przez kierowców.

Jedynym, niezaprzeczalnym plusem jest to, że rano faktycznie biga się bez zbędnego obciążenia, na glikogenie z mięśni i wątroby a nie z nadmiarem węglowodanów i tłuszczy ale w żołądku :)

PS. Co do porannej kawy przed treningiem...u mnie oznaczałoby to szybki powrót do domu (łazienki).
Ostatnio zmieniony 06 lis 2014, 11:13 przez hatek, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.

W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
mondpas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 298
Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Należy obiektywnie stwierdzić, nie odkrywając Ameryki, że dla wielu ludzi bieganie nie jest sensem życia a jedynie jego dodatkiem.
Wiele osób jest w życiu za coś lub kogoś odpowiedzialna a nie tylko za swoją dupę i dogadzanie sobie.
Jeśli nie jesteś kenijskim biegaczem, dla którego jest to zawód i który na bieganiu zarabia, to ważniejsze dla ciebie będzie, a przynajmniej powinno być wszystko to, z czego się utrzymujemy lub dla kogo to robimy i kto jeszcze od naszych działań jest uzależniony ( dzieci, żona, rodzice itp. )

Dlatego jak czytam te górnolotne wskazówki jak rzucić wszystko bo jedynym sensem życia ma być bieganie to na prawdę odechciewa się biegać.

Zróbmy małą symulację "marnowania czasu" w ciągu dnia.

Załóżmy, że nie interesuje nas tylko nasza własna dupa ale odpowiadamy jeszcze za dzieci, jesteśmy oparciem dla żony, rodziców ( czyli potencjalnie standard dla kogoś w wieku 30+ ).
Wykonujemy pracę poza miejscem zamieszkania i potrzebujemy na dojazd dla uproszczenia 1 godzinę.
Pracujemy umownie 8 godzin, wracamy do domu kolejną godzinę.

A więc liczmy:

Rano pobudka 6:00
Poranna toaleta, uszykowanie się do pracy, niewielki posiłek lub choćby herbata = 30 minut
Wyjazd do pracy 6:30
Dojazd do pracy 7:30 z zapasem 30 minut na korki lub żeby po prostu być trochę wcześniej zanim
pojawią się wszyscy.
Od 8 do 16 praca, załóżmy siedzenie za biurkiem, od czego bardziej bolą plecy i rwą nogi niż jak byśmy kopali rowy przy drodze.
Godzina 16 wyjście z pracy, 17:30 jesteśmy w domu, po drodze drobne zakupy na obiad czy kolację.
Obiad godzina 18.
Lekcje z dziećmi od 18 do 20 ( to układ idealny ale zazwyczaj 21 ).
I teraz albo olewamy kolację i o 20 robimy trening albo jemy kolację i już go nie zrobimy.
Załóżmy więc że jednak nam zależy i idziemy pobiegać. Kończymy ok. 22 ( w tym 1,5 h. bieg plus 30 min. rozciągania bo mamy pracę siedzącą i już od tego wszystko nas boli i trzeba rozciągnąć gnaty ).
Jest godzina 22, nie jemy nic bo po co o tej godzinie.
Kąpiel, rozmowa z żoną od pogodzie na jutro, szykujemy się do pracy na kolejny dzień i jest 23.
Zanim zaśniemy potrzeba trochę czasu na wyciszenie organizmu ( stres, trening itp.) , mija czasami godzina zanim zmorzy nas sen. I jest 24.

Jak mam więc biegać rano, jak mam mieć cholerne wyniki i pisać ciągle o swoich życiówkach? Tego typu pytania można mnożyć. Są to pytania retoryczne. Ci ,którzy mają podobnie niech w myślach podniosą rękę i podzielą treść tego artykułu przez 10 aby się nie wkurzać od rana.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2014, 13:38 przez mondpas, łącznie zmieniany 1 raz.
Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

hatek pisze:To może kilka moich subiektywnych uwag.
Muszę przyznać, że w zupełności się z Kolegą zgadzam. I raczej w moim przypadku to nie jest kwestia osobnicza, bo dawno temu rano biegałam, lecz objaw starości. (nie to jest objawem, że się zgadzam, lecz że mam podobne "objawy" po bieganiu rano).

Przy okazji witam dawno nie widzianego a kiedyś widywanego często Kolegę, miło widzieć, że Kolega w formie ;).
Awatar użytkownika
krunner
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
Życiówka na 10k: 42:53
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

mondpas pisze:Jak mam więc biegać rano, jak mam mieć cholerne wyniki i pisać ciągle na fejsiku o swoich życiówkach ( jeśli pisanie tego typu bzdur kogoś pasjonuje a kogoś innego czytanie o tym
Masz rację, ale odbiegasz od tematu wątku. Rozwiązaniem jest nie przejmowanie się tymi wszystkimi "wyczynowcami 40+" albo "wyczynowcami 45+" i robienie swoje, bez porównywania się. Za tymi wynikami, blogami, innymi bzdurami kryje się często drugie dno, ciemna strona księżyca...
ps. Sorry za offtop :lalala:
krunner
PS. Ja mam jeszcze gorzej - tzn. do pracy jadę 55 minut w jedna stronę, żeby być w pracy na 9.00 muszę wstać o 7.00 rano.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Poza tym w art kilkakrotnie jest mowa o "porannym joggingu" ... a to z bieganiem rozumianym jako trenowanie raczej za wiele wspólnego nie ma. Po porannym treningu raczej większość będzie zmęczona i przymulona, niż wypoczęta.
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Poranne bieganie nie jest dla każdego, na przykład nie dla mnie. I pisząc "poranne bieganie" mam na myśli biegi o 6-7 rano. Próbowałam, parę razy, ale moje odczucia były dokładnie przeciwne - przez cały dzień byłam zmęczona, marudna, bolała mnie głowa, zero energii, dramat. Może to z niewyspania (aczkolwiek te 7 godzin snu wpadło), a może po prostu nie jestem typem rannego ptaszka. Są różne chronotypy, są osoby bardziej aktywne rano i te bardziej aktywne wieczorem. Mają różny poziom hormonów w ciągu dnia, są w różnych godzinach bardziej odporni na ból, także temperatura ciała wzrasta i spada w różnych godzinach.

Przy okazji - zmieniłabym tytuł artykułu, ponieważ skupia się on wyłącznie na zaletach. Pisanie, że najpierw musisz zrobić to i tamto, zanim wyjdziesz biegać rano, nie jest punktowaniem wad. Dziękuję.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

mnie się świetnie biega rano, do tego na czczo. nie mam problemu ze zrobieniem wybiegania nawet 2-3h, nie mam problemu z akcentami. to nie znaczy, że każdy może i musi, ale tylko tyle, że są tacy, którzy mogą.

aha, ja czuję po bieganiu duży przypływ energii :)

poza tym ja do pracy biegam, w pracy się myję i przebieram, z pracy wracam biegiem.

tak jak któryś z kolegów napisał - to jest nasza pasja i hobby, i ile czasu, energii, i poświęceń w to wkładamy, zależy tylko od nas, a żaden sposób nie jest ani zły ani dobry.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
mariuszbugajniak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2131
Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
Życiówka na 10k: 37.29
Życiówka w maratonie: 2.59.02
Lokalizacja: Włoszczowa

Nieprzeczytany post

mondpas pisze: powinno być wszystko to, z czego się utrzymujemy
I właśnie dlatego ten świat jest taki zepsuty to szpiku... Uważamy się za wolnych, a jesteśmy niewolnikami...
10km - 37.08 / 21km - 1.23.18 / 42km - 2.59

KOMENTARZE
Awatar użytkownika
hatek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 276
Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
Życiówka na 10k: 41:48
Życiówka w maratonie: 3:28:01
Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga

Nieprzeczytany post

beata pisze:
hatek pisze:To może kilka moich subiektywnych uwag.
Muszę przyznać, że w zupełności się z Kolegą zgadzam. I raczej w moim przypadku to nie jest kwestia osobnicza, bo dawno temu rano biegałam, lecz objaw starości. (nie to jest objawem, że się zgadzam, lecz że mam podobne "objawy" po bieganiu rano).

Przy okazji witam dawno nie widzianego a kiedyś widywanego często Kolegę, miło widzieć, że Kolega w formie ;).
Dzieńdobry i dziękuję.

Aktualnie sprawdzam jak mało czasu można przeznaczyć na bieganie żeby utrzymać poziom moich "życiówek" albo inaczej, jak bardzo mylą się "guru biegowi".
Żeby było w temacie - wszystkie treningi pomiędzy 22:00 a 24:00.
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.

W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
mondpas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 298
Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No niestety, nie każdy może być swoim szefem.
Jeśli więc ktoś ma możliwość wpisania w swój dzienny grafik poranny jogging dla zdrowia i tłuszczyku oraz wieczorny trening dla wyników to tylko przyklasnąć.
Wszyscy inni "niewolnicy" muszą wybierać.

Ale wracając do głównego tematu.
Zdarza mi się biegać późnym popołudniem lub wieczorem na głodnego.
Tzn. w ciągu dnia jem posiłki ale w trakcie treningu czuję spore ssanie w żołądku. Nie zawsze można
tak ustawić posiłki aby rozpocząć trening np. po dwóch godzinach od zjedzenia czegoś.
Robię więc trening z pozoru podobny do porannego joggingu czyli biegam bez "paliwa" w postaci kalorii.
Jak więc zapobiegać spalaniu mięśni w trakcie wysiłku ?
To samo dotyczy biegania rano np. w niedzielę gdy też biegam na głodnego.
Niby energia może być czerpana z tłuszczyku ale nie każdy musi / chce ważyć 60 kg przy wzroście 180 i wyglądać jak kościotrup.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2014, 15:18 przez mondpas, łącznie zmieniany 1 raz.
Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ