
Maraton wiosenny - o przeznaczeniu gąbek dowiedziałem się PO :D a teraz w Poznaniu "wypracowałem" go na pierwszym punkcie - i dalej poszło. Po pierwsze - Poznań miał bardzo dugie punkty, za co organizatorom należą się brawa. W kolejności na stołach były misy z wodą (więc gąbka zza pasa, do miski i na głowę), nastepnie woda (brałem po 2/3 kubki - zlewając zawartość do jednego) i piłem małymi łykami, w międzyczasie mając już tylko 1 kubek z wodą, drugą ręką łapałem kolejny i lałem na głowę, po czym akcją z kubkami była powtarzana

Żele wcinałem ZA punktami, bo miałem w bidonach (2x200ml) swoją wodę na popicie, więc unikałem zawracania sobie głowy dwoma rzeczami.
Dwie podstawowe kwestie, które ja zaobserwowałem:
1. To o czym mówią wszędzie - nie podbiegać do pierwszych stanowisk (bo reszta będzie do nich biegła


2. Moja rada - jak się da, staraj się mieć przed i za sobą parę metrów luzu do pozostałych biegaczy, i uważaj, żeby Ci się nikt z boku nie czaił - żeby być jedyną osobą podbiegającą do danego stolika w danym momencie - wtedy można swobodnie zwolnić/wybrać kubek, nie oblać się, itp., itd. oczywiście o ile się da, ale raczej się da - bo w Poznaniu leciało chyba z 6000 ludzi i na jednym punkcie jakiś gość mi tylko zabiegł drogę z lewego skrzydła i zatrzymał się przede mną w miejscu
