kolejny tydzien minal, czas na podsumowanie
29.10.2014 Sroda
"Bieganie"
Dystans: 3,11 km
Czas: 32 min
Jedno dziecko zawiozlam na przyjecie urodzinowe, cala zadowolona ze bede mogla sobie poszurac jeszcze przed zapadnieciem egipskich ciemnosci. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy po powrocie do domu w celu przebrania sie w ciuchy biegowe, drugie dziecko postanowilo pobiegac ze mna. To coz bylo robic, pobieglismy

Na wiecej czasu nie wystarczylo.
Nocna wycieczka
Dystans: 5.7 km
Czas: 2 godz.
Kolejna edycja nocnej wycieczki, w kompletnych ciemnosciach. Jak tylko wyruszylam z domu zaczelo lekko kropic, ale nic to, Zolnierze hardcoru walcza do oporu. Jak przyjechalismy na miejsce zbiorki, rozpadalo sie na dobre. A ze padalo juz od tygodnia, sciezka byla nieco pokryta blotem

W jednym miejscu prawie mi wciagnelo buta, bo bylam w moich krotkich Salomonach. Bylo bardzo klimatycznie, zwlaszcza jak po wejsciu do malego lasku w swietle latarki zobaczylam jakies 5 par oczu w odleglosci moze 5 metrow... eh, ta norweska dzika przyroda... owce sie chyba przeploszyly bardziej ode mnie.
Na szczycie nie zabawilismy dlugo z powodu pogody, ale zdazylismy zobaczyc fajerwerki, jak sie potem okazalo zyupelnie nie na nasza czesc, ale w celu uczczenia otwarcia nowego cenrtum handlowego
W piatek jakos sie niweyraznie czulam, wiec tylko poszlam wieczorem na szybki spacer w celu przewietrzenia sie. W sobote zakupy, sprzatanie i plenerowa zabawa halloweenowa z dzeciakami w lesie pod Dalsnuten. Super!
Dzisiaj najpierw lyzwy z dzieckiami (jednak cieko dwojke samemu ogarnac, chociaz maz mi powiedzial ze ciezko to skrzynie biegow zaniesc do piwnicy).
A po poludniu
Szuranie
Dystans: 10 km
Czas: 1 godz 9 min
Tempo: 6:54 min/km
Udalo sie prawie w calosci za jasnego i prawie bez deszczu. Juhu! Poczatek bardo stateczny, grubo powyzej 7 min, ale wykonczona bylam po tych lyzwacz i nie wiedzialam na ile mi sil starczy. A chcialam dyche przebiec. Po 3 km gdy zawracam do domu na krotkiej petli nie powiem, kusilo, ale sie pokusie oparlam i szuralam dalej. W drodze powrotnej wzdluz fiordu dostalam wiatr w plecy, wiec nawet mi sie udalo przyspieszyc

takze srednia wyszla calkiem calkiem, a nawet dobra, zwazywszy na tempo pierwszych 6 km.
Noga troche boli, ale nie bardziej niz zwykle.