Chroniczne zapalenie ścięgna achillesa - jak sobie poradzić
- Yorkus
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 08 lis 2004, 23:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Dla mnie najbardziej sensownw wpis.bosak pisze:Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że leczenie przewlekłych enetezopatii (achillodynii) trwa miesiące! Wszelkiego rodzaju maści, tabletki, cold paki przynoszą miejscową ulgę, ale nie leczę tego typu urazów. Rozciąganie, wałkowanie (raczej rolowanie) Achillesów i ćwiczenia ekscentryczne. I to 2x dziennie. Wcześniej jak po 3 miesiącach nie spodziewałbym się poprawy. Raczej później. Po prostu mechanizm zrywania "złych włókienek" i budowania nowych tyle trwa Oczywiście nie biegamy w tym czasie wcale. Rower i pływanie wskazane.
Jeśli komuś pomogła maść i cold pack, to miał zupełnie co innego.
I nie należy rzucać się z ćwiczeniami jak szczerbaty na suchary. Stopniowo zwiększać ilość powtórzeń i serii. A o ile? No trza słuchać organizmu. Każdy będzie miał inaczej. Szczególnie trzeba uważać przy ćwiczeniach ekscentrycznych.
Achillesy załatwilem na badmintonie przez 8 msc gralem z bolem i poglebialem zapalenie az do stanu chronicznego.
Od sierpnia przez 3 msc walcze z achillesami , 0 sportu. Cwiczenia excentryczne prot. Alfredsona - nie pomagaly, trzeba wiedziec jak i kiedy je zaczac, ja z nich zrezygnowalem. Zrobilem zabieg 7 fal uderzeniowych przez 2 msc. Dzis po rownych 3 msc nie czuje sztywnosci porannej tkliwosc dotykowa 1 (0 do 10), a zaczynalem tak ze rano nie moglem z lozka wstac pierwsze kroki to byla tortura, zawsze po 1-2h siedzenia problem z chodzeniem.
Fizjoterapeuta polecil mi nastepujace cwiczenia:
1) rano i wieczorem - chodzenie na palcach i pietach po 30 sek i zmiana --> lacznie 8min
2) opuszczam sie ze stopnia na dwóch nogach ale powoli - jedno opuszczenie ze wspiecia na palce do opuszczenia piety nisko trwa ok 1 min - takich powtorzen robie 5 z przerwami ok 1 min -> czyli 5 min opuszczania 5 min przerwy, przez to rozciagam i wzmacniam powolutku nie gwaltownie łydke i achillesa , jednoczesnie podciagam palce i napinam miesnie przednie.
tyle, powoli cierpliwie.. gdy ustapil ból całkowicie zaczalem człapać narazie od 13 min co 3 dni +dodaje do nastepnego 2min.
pzdr
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 26 sty 2004, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Witam,
znalazłam wątek, który bardzo mnie zainteresował, ponieważ sama już od ponad roku cierpię na zwapnienie przyczepów Achillesa oraz stan zapalny Achillesa, co wiąże się z tymi właśnie objawami, o których piszecie.
Przechodziłam rehabilitacje u fizjoterapeutów, łącznie z falami uderzeniowymi, podawaniem czynników wzrostu, ćwiczenia bardzo systematyczne w domu, z marnym skutkiem.
Pisze tutaj o sobie, ponieważ znalazłam wpis z 2012 roku o dr. Martince z Czech- zastanawiam się, czy warto tam jechać?
podaje poniżej link
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... &view=next
i pytanie, czy ktoś tam był, ma jakieś opinie o dr.Martince ?
będę wdzięczna za odpowiedź
pozdrawiam
znalazłam wątek, który bardzo mnie zainteresował, ponieważ sama już od ponad roku cierpię na zwapnienie przyczepów Achillesa oraz stan zapalny Achillesa, co wiąże się z tymi właśnie objawami, o których piszecie.
Przechodziłam rehabilitacje u fizjoterapeutów, łącznie z falami uderzeniowymi, podawaniem czynników wzrostu, ćwiczenia bardzo systematyczne w domu, z marnym skutkiem.
Pisze tutaj o sobie, ponieważ znalazłam wpis z 2012 roku o dr. Martince z Czech- zastanawiam się, czy warto tam jechać?
podaje poniżej link
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... &view=next
i pytanie, czy ktoś tam był, ma jakieś opinie o dr.Martince ?
będę wdzięczna za odpowiedź
pozdrawiam
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
Sugerując się tym co napisał ziemo zacząłem maltretować achillesy "kijkiem" pierwszy tydzień to było istne guantanamo. Ból nie do zniesienia. Ale jest efekt. Teraz kijkowanie nadal jest nieprzyjemne ale ból jest już znacznie mniejszy. Tkliwość też już znacznie mniejszym poziomie. Poranne wstawanie nie kończy się pozycją pół-zgiętą i człapaniem do łazienki w stylu 100-letniego dziadziunia. Jest naprawdę lepiej. Teraz chcę dołączyć tejpowanie i ćwiczenia ekscentryczne i może na wiosnę będzie można znów zacząć śmigać
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- herson
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1681
- Rejestracja: 19 cze 2001, 10:04
- Lokalizacja: już tylko okolice Krk i góry :)
No i gitarra. Do tego czasu Garmin wypuści aktualizację 5.90 dla Fenixa 2, także nawet lasy Jungle Marathon, nie będą mu straszne
Swoją drogą, nie wiedziałem, że zmasakrowałeś łydy aż do tego stopnia.
Swoją drogą, nie wiedziałem, że zmasakrowałeś łydy aż do tego stopnia.
- ziemo
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 08 mar 2014, 21:35
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:34
Na mnie już też wałek słabo działa nawet dociążony drugą nogą (ale stosuję regularnie kilka razy dziennie) i tylko automasaż jest w stanie wyzwolić właściwy, leczniczy poziom bólu. Od tygodnia tejpuję, ale w przypadku achillesa to chyba placebo, albo nie bardzo rozumiem na czym działanie miało by polegać. Siły przenoszone przez te taśmy w stosunku do tych jakim podlegają mięśnie łydki i achilles są takie jak ilości substancji czynnej w homeopatykach. Generalnie nie boli, rano nie jest sztywny wiec trochę biegam unikając chodników, ale nie rozpędzam się z tempem i objętością. Założyłem, może błędnie, że z całkowitego długiego (kilka miesięcy) niebiegania będzie więcej szkody niż pożytku, u mnie już ze 2-3 tygodnie przestoju bardzo rozleniwia łydki, ćwiczeniami ciężko to zastąpić. Staram się słuchać ciała i zachować tendencję nie pogarszania stanu.
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
U mnie jak nie urok to sraczka. Ledwo się wykaraskałem z ITBS to przyplątały się achillesy... życie jak to mówiąherson pisze:No i gitarra. Do tego czasu Garmin wypuści aktualizację 5.90 dla Fenixa 2, także nawet lasy Jungle Marathon, nie będą mu straszne
Swoją drogą, nie wiedziałem, że zmasakrowałeś łydy aż do tego stopnia.
Co do Fenixa to jestem na etapie pozbywania się go. Po co ma leżeć przez parę miesięcy nieużywany... zresztą jak wrócę do biegania to będzie już F3
@ziemo
automasaż też stosuję. Co do tejpów to nie wiem czy działają czy nie działają. Wg Jurka z Lasu jednak pomagają a skoro koszt niewielki to czemu by nie spróbować
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie chcę cie martwić, ale jak sama nawa wskazuje, to masz raczej kość niż ścięgno... I nie wiem kto ci naobiecywał, że to się da wyleczyć jakimś fizjo. To raczej jest do skrobania tylko. No ale to powinien ocenić lekarz. Najlepiej fachura od takich schorzeń, a nie ortopeda z jakiegoś klucza nfz.xxx pisze:zwapnienie przyczepów Achillesa
A fachura to ktoś taki co leczy sportowców z pierwszych stron gazet
- jedz_budyn
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1881
- Rejestracja: 28 sie 2013, 12:09
- Życiówka na 10k: 46:45
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieruń
@Piechu będziesz w okolicy śląska daj znać, dam namiar na kogoś kto pomoże rozwikłać problem na jednej wizycie. Może nie rozwikłać a na pewno znajdzie przyczynę, bo to co opisujesz to ewidentnie skutek. Mi to wygląda na brak rozciągniętych łydek i szarpianie przyczepami, ale może to też być źle rozciągnięte rozscięgno podeszwowe ( próbowałeś rolowania stopy piłeczką?). Zapytam tez jeśli dłonią wygniesz dużego palca stopy ku sobie, dasz rade zrobić kąt 90 stopni albo i więcej ( palec-stopa)? W obu stopach jest tak samo?
Jest jeszcze takie ćwiczenie, stajesz w pozycji do pompki, i drobnymi, nawet bardzo drobnymi kroczkami powoli idziesz stopami do przodu zginajac się w tułowiu na prostych kolanach starając się aby pięty były możliwie blisko podłoża. Podchodzisz tak aż stopy zetkną się z dłońmi które cały czas dotykają podłoża. Następnie powrót z tej pozycji do pozycji jak do pompki również drobiąc niczym gejsza.
Pamiętając oczywiście o osi środkowy palec stopy - kolano - biodro.
Oczywiście przyczyn może być całe mnóstwo ale te są najbardziej prawdopodobne. Dobry fizjo znajdzie przyczynę w kilka minut a zbagatelizowanie długotrwałego bólu Achillesa powoduje wcześniej czy później jego naderwanie czy zerwanie a tego nie życzę nikomu...
Jest jeszcze takie ćwiczenie, stajesz w pozycji do pompki, i drobnymi, nawet bardzo drobnymi kroczkami powoli idziesz stopami do przodu zginajac się w tułowiu na prostych kolanach starając się aby pięty były możliwie blisko podłoża. Podchodzisz tak aż stopy zetkną się z dłońmi które cały czas dotykają podłoża. Następnie powrót z tej pozycji do pozycji jak do pompki również drobiąc niczym gejsza.
Pamiętając oczywiście o osi środkowy palec stopy - kolano - biodro.
Oczywiście przyczyn może być całe mnóstwo ale te są najbardziej prawdopodobne. Dobry fizjo znajdzie przyczynę w kilka minut a zbagatelizowanie długotrwałego bólu Achillesa powoduje wcześniej czy później jego naderwanie czy zerwanie a tego nie życzę nikomu...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Czwarty miesiąc walczę z achillesami. Najpierw przerwa w bieganiu. Następnie specjaliści. Oklejanie taśmami, ortopeda-tabletki i czopki, fizjoterapia w postaci laserów, magnetoterapii, ultradźwięków itp Następnie fizjoterapia manualnopowięziowa i tu chyba coś pomogło. Parę dni temu dla zasady fala uderzeniowa...
Ale poprawę poczułem odkąd zacząłem wałkiem kuchennym walczyć z achillesem. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że rano jak wstaje to nie mam sztywności achillesów. Ostatnie treningi w świeżo zakupionych fivefingersach ( pani od terapii manualnopowięziowej kazał kupić). W trakcie terningu brak objawów.
Na razie robię lekkie treningi i dalej wałkuje ale w końcu jest jakiś przełom:)
Ale poprawę poczułem odkąd zacząłem wałkiem kuchennym walczyć z achillesem. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że rano jak wstaje to nie mam sztywności achillesów. Ostatnie treningi w świeżo zakupionych fivefingersach ( pani od terapii manualnopowięziowej kazał kupić). W trakcie terningu brak objawów.
Na razie robię lekkie treningi i dalej wałkuje ale w końcu jest jakiś przełom:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A ja kupiłem ortezę na noc na alecośtam. Najtańsza jaka była czyli za 200 zł (tyle co jedna z wielu wizyt, która i tak nic nie dała...). I po kilku nocach z tym butem w końcu rano nie ma sztywności i kroki robię bez "kulania" i stękania. Oczywiście wałkuję, rozciągam w trzech płaszczyznach i w dwóch pozycjach nogi. I również czuję poprawę. Dołączyłem stepery i takie tam, ale na bieżnie nie wchodzę i nie biegam.
Ja męczę się od X lat z tym, z różnymi poziomami bólowymi ... Ale tfu tfu. Czuję że idzie ku lepszemu
Ja męczę się od X lat z tym, z różnymi poziomami bólowymi ... Ale tfu tfu. Czuję że idzie ku lepszemu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
No to ja chyba nie mam aż tak dalekiego stadium jak Ty. Nigdy nie kulałem, jedynie co rano i jak dłużej posiedziałem to sztywniał.
Mi pomogło wałkowanie i to takie porządne ( prawie maltretowanie).
Mi pomogło wałkowanie i to takie porządne ( prawie maltretowanie).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie masz, ale jak coś źle zrobisz, czytaj za szybko, to będziesz mieć... Moja dobra rada. Z bieganiem lepiej 2 miesiące później, niż dzień za wcześnie przy takiej dolegliwości W swoim okresie chorobowym już miałem tak, że czułem, że już jest wszystko okej. Opita rehabilitacja, buty nowe kupione i pierwsza dyszka luźna i... na drugi dzień było jak zwykle źle. A już sobie truchtałem tak do 5-7 km i było okej. A później poczułem się za pewny siebie i bozia mnie pokarała znów Ale walczę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
No to walcz kolego:)
Ja dzisiaj odpuszczam wałkowanie niech se trochę odpoczną.
Cały czas jak wstaje to mam dziwne uczucie braku tej sztywności. Mam nadziej, że idzie to wszystko ku dobremu..
Ja dzisiaj odpuszczam wałkowanie niech se trochę odpoczną.
Cały czas jak wstaje to mam dziwne uczucie braku tej sztywności. Mam nadziej, że idzie to wszystko ku dobremu..